Senny żywot Leonory de la Cruz - ebook
Senny żywot Leonory de la Cruz - ebook
Utrzymana w tradycji czarnego humoru, pełna zagadek oniryczna opowieść o fikcyjnej osiemnastowiecznej wizjonerce, dwieście lat później „odkrytej” przez francuskich surrealistów. Historię świętej Leonory, czytającej w snach przyszłość ludzkości, oraz dzieje zafascynowanych nią surrealistów ilustruje 35 barwnych kolaży w duchu Maxa Ernsta, tworzących nastrój tajemnicy i niesamowitości. Erudycyjne glosy wyjaśniają przeplatające się ze zdarzeniami fikcyjnymi aluzje do hagiografii oraz historii surrealizmu.
Spis treści
spis treści
wstęp
żywot
glosy
posłowie
Kategoria: | Powieść |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-7453-177-1 |
Rozmiar pliku: | 8,1 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Pierwsze wydanie Sennego żywota Leonory de la Cruz wyszło w 2004 roku. Cztery lata później ukazały się tłumaczenia angielskie i francuskie. Na podstawie kolaży powstał film animowany, a w 2010 roku dzieje mniszki trafiły na scenę.
Od chwili zaistnienia w pierwszej, albumowej edycji Leonora de la Cruz żyje własnym życiem. Nie mam na nie większego wpływu. Wpierw katalogi szacownych instytucji opisały ją, jeden – jako postać historyczną, drugi – jako wytwór fantazji surrealistów. Potem, w trakcie przygotowań wydania francuskiego, nastąpił ciąg dziwnych zdarzeń, niechybnie wskazujących, że święta Leonora kieruje nimi zza grobu. Gdy w paryskiej La Coupole odbywało się coś na kształt promocji, elektryczność wysiadła akurat w momencie, gdy prowadzący spotkanie – poinformowawszy zgromadzonych o zwyczaju świętej ingerowania w czynności żywych – włączył projektor z zamiarem wyświetlenia filmu opartego na kolażach.
Polski wydawca stworzył dla niej w katalogu osobną kategorię: mistyfikacje. Jakież było moje zdziwienie, gdy rok temu zostałyśmy z Leonorą zaproszone na poświęcony literackim mistyfikacjom festiwal we Francji, gdzie gros publiczności wzięła opowieść na serio. Ktoś spytał mnie mimochodem, co mówią o mojej bohaterce watykańskie archiwa. Ktoś inny bąknął, że zajmowanie się „świętą” to dowód naiwności. Lampka, która wówczas zapaliła się w mojej głowie (przybysz z katolickiego kraju ze świętych nie żartuje!), kazała mi ostatniego dnia wdrapać się na scenę i wyznać prawdę. To, co nastąpiło potem, znów mnie zaskoczyło. Część sali z ulgą biła brawo, część siedziała z obrażonymi minami. Kręcąc z niedowierzaniem głową, redaktor radiowego programu kulturalnego wręczył mi wizytówkę, zapraszając do wzięcia udziału w audycji. Nie mogłam uwierzyć, że i on uwierzył! W chwili, gdy znany poeta przekonywał mnie, że od razu mistyfikację przejrzał, podeszła jego żona i: „Widzisz, że miałam rację? Leonory de la Cruz nie było!” – powiedziała.
Reasumując, wszystko wskazuje, że hiszpańska karmelitanka, opiekunka cukrzyków, kominiarzy, tonących, producentów perfum i środków nasennych – choć była niegdyś świętą zapomnianą – dziś istnieje pełniej niż niejedna postać historyczna. Jako kronikarka jej żywota przyjmuję ów fakt z radością równą radości jej wyznawców.
Oddaję w Państwa ręce wydanie rozszerzone o wiele glos, pozwalających lepiej uchwycić specyfikę tej niezwykłej osoby. Pozostaje mi mieć nadzieję, że odmienność wydań spotka się z przychylnością ich kapryśnej bohaterki…żywot
Pamięci Leonory Carrington (1917–2011)
plansza I
Przez ponad półtora stulecia hiszpańska karmelitanka Leonora de la Cruz była jedną z wielu świętych zapomnianych. Poza rejestrującymi niemodne cuda bollandystami w XIX wieku nikt nie zastanawiał się nad jej wyobraźnią, dzięki której na tak długo pogrążyła się w stan pośredni między jawą a snem.
I
plansza II
Święta Leonora, opiekunka cukrzyków, kominiarzy, tonących, producentów perfum i środków nasennych, chroni od wody, śpiączki, bezsenności, lunatykowania i śmierci we śnie. Orędowniczka tkwiących w letargu, wspomaga w szczęśliwych przebudzeniach. Obok świętego Jana Nepomucena przyzywana w trakcie powodzi i, jak święty Wit, w razie epilepsji. Jest patronką Kastylii i nieistniejącego już zakonu sióstr drzemiących. Atrybutami jej są księżyc, łoże i flakonik pachnideł. W ikonografii przedstawiana z zakrytą twarzą, czasem z wyciągniętymi przed siebie rękoma, odziana w habit, nocną koszulę lub – rzadziej – świecką suknię. Towarzyszą jej suseł, myszy, króliki, nietoperze, ćmy, pająki bądź motyle.
II
plansza III
Zmarła w opinii świętości 30 grudnia 1723 roku. Najgłośniejszego cudu dokonała po śmierci, gdy jej nietknięte rozkładem ciało, obwożone barką podczas wielkiej powodzi ulicami Salamanki, uchroniło miasto przed całkowitym zalaniem. W 1751 roku beatyfikował ją – razem z założycielką zakonu wizytek, Joanną Franciszką Frémyot de Chantal – Benedykt XIV, kanonizował w 1767 roku Klemens XIII. Kastylijskie kościoły do dziś pełne są wotów przedstawiających klucze do powierzonego jej opiece miasta lub święte oczy, które poskromiły wodny żywioł. Jej relikwie spoczywają w bazylice Sacré-Coeur w Paryżu.
III
plansza IV
Jak tylu innych świętych, Leonora była wizjonerką. Jak święty Jan Kapistran miała dar przepowiadania przyszłości. Kanonizację zawdzięcza proroczym snom. Żywot w stuleciu poprzedzającym Rewolucję francuską rozbudził wyobraźnię, którą ożywiły cienie przyszłych rewolucyjnych herosów.
IV
plansza V
Leonora de la Cruz wyśniła wszystkie znaczące epizody Rewolucji. Od wczesnej młodości widziała się to jako Théroigne de Méricourt, ścinającą arystokratyczne głowy w klasztorze bernardynów – niepojętą postać, wyszydzaną przez zaprzyjaźnionych z zakonem monarchistów,
V
plansza VI
to jako Charlotte Corday, piszącą w więzieniu ostatni list do ojca, to jako księżnę de Lamballe na chwilę przed zabójstwem, na pół godziny przedtem, nim jej ufryzowaną i obmytą z krwi głowę sankiuloci obnieśli na pice wokół więzienia Temple.
VI
plansza VII
Gdy relacje o jej snach zaczęły przenikać za klasztorne mury, okolicznych mieszkańców zdumiało przemieszanie znanych realiów z krwawymi scenami egzekucji w innym kraju. Przez pierwsze kilkanaście lat pobytu Leonory w klasztorze jej sny wypełniały wizje machiny katowskiej, w której, gdy przyszła pora, rozpoznano gilotynę.
VII
plansza VIII
Potem coraz częściej pojawiała się w nich woda, aż sen o umierającym w różowej cieczy Maracie rozpoczął nowy etap w życiu przyszłej świętej.
VIII
plansza IX
Wycofawszy się z większości zakonnych obowiązków, Leonora spoczywała w celi, pogrążona ni to we śnie, ni to w medytacji i, nie otwierając oczu, dyktowała wizje siedzącej obok siostrze.
IX
plansza X
Przewidziała wielkie powodzie, zabójstwa głów państw, katastrofy kolejek wysokogórskich, upadki meteorytów i rządów, wojny, rewolucje, trzęsienia ziemi, wybuch wulkanu na Jawie, zatonięcie „Titanica”, pożar „Hindenburga” i dziwny przypadek Ernesta Gengenbacha.
X
plansza XI
Przyszłość ludzkości widziała w ciemnych barwach.
XI
plansza XII
Często miała wrażenie, że leży w środku wielkiej muszli jak w bezpiecznym kokonie, który chroni ją co prawda przed światem, lecz z którego nie ma ucieczki.
XII
plansza XIII
Kiedy indziej czuła się niczym zdążający do Santiago de Compostela pielgrzym, pogrążony po kolana w bagnie pod brzemieniem muszli wypełniających sakwy. Muszle stały się jej trzecią obsesją.
XIII
plansza XIV
Matka przełożona, pojmując wagę, jaką opisy dziwnych wizji miały dla podtrzymania upadającej pobożności mieszkańców Salamanki, nie tylko nie przeciwstawiała się nowemu trybowi życia Leonory, ale w krótkich chwilach jej przebudzeń zachęcała do fantastycznych podróży, które coraz żywiej rozpalały wyobraźnię niedowiarków.
XIV