Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • promocja

Sensacyjne życie ptaków - ebook

Data wydania:
6 września 2023
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Sensacyjne życie ptaków - ebook

Jak ptaki dbają o zdrowie i urodę?
Które gatunki zażywają narkotyki?
Czy istnieją rośliny polujące na ptaki? Albo ryby?
Jak często ptaki tworzą pary jednopłciowe?
Kiedy ptaki drapieżne objadają się owocami?

To wszystko wydaje się niemożliwe? A jednak! Świat przyrody nie przestaje nas zaskakiwać.

Adam Zbyryt, popularyzator nauki i przyrodnik, wprowadza nas w fascynujący świat ptaków – czasem egzotycznych i rzadkich, ale przede wszystkich tych, które każdego dnia możemy spotkać w lasach i w miastach. Jego książka to nie tylko wyborna porcja rzetelnej ptasiej wiedzy, ale też świetna zachęta do rozpoczęcia własnych obserwacji.
Autor przedstawia nieznane fakty i ciekawostki, opisuje nietypowe zachowania i zwyczaje, a nieraz… sam stara się do ptaków upodobnić, żeby sprawdzić, jak mogą odbierać świat. I okazuje się, że my, ludzie, wcale tak bardzo od tych pierzastych stworzeń się nie różnimy. Tylko nam czasem trochę trudniej oderwać się od ziemi…

Kategoria: Popularnonaukowe
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 9788367815734
Rozmiar pliku: 5,2 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Tru­jące prze­piórki, czyli rzecz o tok­sycz­nych pta­kach

Kiedy pierw­szy raz usły­sza­łem o tym, że na świe­cie żyją ptaki, które są tru­jące, po­my­śla­łem: nie­moż­liwe. A jed­nak! Może gdy­bym re­gu­lar­nie stu­dio­wał Pi­smo Święte, to nie prze­żył­bym ta­kiego za­sko­cze­nia. Ale co Bi­blia ma wspól­nego z tru­ją­cymi pta­kami? Otóż pierw­sze pi­semne wzmianki na ten te­mat po­ja­wiają się w Sta­rym Te­sta­men­cie, a do­ty­czą za­tru­cia... prze­piór­kami! I nie cho­dzi o to, że były nie­świeże. Wręcz prze­ciw­nie. Oto frag­ment Księgi Liczb, który to opi­suje:

Pod­niósł się wiatr ze­słany przez Pana i przy­niósł od mo­rza prze­piórki, i zrzu­cił na obóz z obu jego stron na dzień drogi, i po­kryły zie­mię na dwa łok­cie wy­soko. Lu­dzie byli na no­gach przez cały dzień, przez noc i na­stępny dzień, i zbie­rali prze­piórki. Kto mało ze­brał, przy­niósł naj­mniej dzie­sięć cho­me­rów. I roz­ło­żyli je wo­kół obozu. Mięso jesz­cze było mię­dzy ich zę­bami, jesz­cze nie prze­żute, gdy już za­pa­lił się gniew Pana prze­ciw lu­dowi i ude­rzył go Pan wielką plagą. Dla­tego też na­zwano to miej­sce Ki­brot-Hat­ta­awa, bo tam po­cho­wano lu­dzi, któ­rych opa­no­wało po­żą­da­nie (Lb 11,31–35).

Za­tru­cie wy­wo­łane spo­ży­ciem mięsa prze­piórki na­zy­wane ko­tur­ni­zmem (od na­zwy ła­ciń­skiej tego ga­tunku Co­tur­nix co­tur­nix) ob­ja­wia się rab­do­mio­lizą – roz­pa­dem mię­śni po­przecz­nie prąż­ko­wa­nych, który może pro­wa­dzić do ostrej nie­wy­dol­no­ści ne­rek, a na­wet do śmierci. Ten ze­spół wstrząsu tok­sycz­nego do­ty­czy spo­ży­cia wy­łącz­nie eu­ro­pej­skiego no­mi­na­tyw­nego pod­ga­tunku prze­pió­rek (Co­tur­nix co­tur­nix co­tur­nix wy­stę­pu­ją­cego także w Pol­sce), które pro­wa­dzą wę­drowny tryb ży­cia. Co cie­kawe, scho­rze­nie to może wy­stą­pić wy­łącz­nie po zje­dze­niu mięsa prze­piórki w okre­sie mi­gra­cji je­sien­nej, gdy ptaki lecą z pół­nocy na po­łu­dnie. Ni­gdy nie stwier­dzono ko­tur­ni­zmu w cza­sie wę­drówki wio­sen­nej.

W trak­cie je­sien­nej wę­drówki prze­piórki mogą zy­skać tru­jące wła­ści­wo­ści

Przy­padki za­tru­cia prze­piór­kami po­ja­wiają się głów­nie na wiej­skich ob­sza­rach śród­ziem­no­mor­skich Al­gie­rii, Fran­cji, Gre­cji, Włoch i Hisz­pa­nii. Na przy­kład w Gre­cji ko­tur­nizm jest naj­czę­ściej od­no­to­wy­wany na wy­spie Les­bos, w miej­scu od­po­czynku tych drob­nych pta­ków – je­dy­nego wę­drow­nego ga­tunku ku­ra­ków. Pod­ga­tu­nek prze­piórki zwy­czaj­nej zwany prze­piórką afry­kań­ską (Co­tur­nix co­tur­nix afri­cana) i bli­sko z nią spo­krew­niona prze­piórka ja­poń­ska nie są uwa­żane za tok­syczne. Cza­sami my­ślę, że gdyby wię­cej pta­ków miało taką ce­chę, nie sta­łyby się ce­lem kłu­sow­ni­ków, któ­rzy czy­hają na nie na ca­łej tra­sie prze­lo­tów. Każ­dego roku w imię okrut­nej tra­dy­cji i wy­su­bli­mo­wa­nych do­znań ku­li­nar­nych mi­liony osob­ni­ków giną w mę­czar­niach za­plą­tane w sieci czy pu­łapki le­powe.

Od cza­sów śre­dnio­wie­cza su­ge­ro­wano, że za tok­sycz­ność prze­pió­rek od­po­wiada ich dieta. Wska­zy­wano, że może za tym stać kilka ga­tun­ków ro­ślin tru­ją­cych: szczwół pla­mi­sty, lu­lek czarny, psianka czarna i kro­pi­dło sza­fra­nowe, a do­kład­nie ich na­siona. Ob­jawy po ich spo­ży­ciu były bar­dzo po­dobne do tych ob­ser­wo­wa­nych po zje­dze­niu prze­pió­rek. Same ptaki naj­praw­do­po­dob­niej mogą wchła­niać i gro­ma­dzić za­warte w na­sio­nach tru­ci­zny – so­la­ninę, ko­niinę czy hio­scy­ja­minę – bez więk­szej szkody dla swo­jego zdro­wia. Do dziś nie udało się jed­nak roz­strzy­gnąć in­try­gu­ją­cej za­gadki tru­ci­zny za­war­tej w cia­łach prze­pió­rek.

Wiele wska­zuje, że fak­tycz­nie mogą stać za tym na­siona wspo­mnia­nych wcze­śniej ro­ślin. Mięso prze­pió­rek bywa tru­jące tylko je­sie­nią, a to czas owo­co­wa­nia wielu ga­tun­ków. Drugi trop, na który wpa­dłem, szu­ka­jąc wy­ja­śnie­nia tego ta­jem­ni­czego zja­wi­ska, to in­for­ma­cja za­warta w książce Ptaki kra­jowe (1882) wy­bit­nego pol­skiego or­ni­to­loga Wła­dy­sława Ta­cza­now­skiego: „Mięso prze­pió­rek jest bar­dzo de­li­katne i smaczne, a szcze­gól­nie gdy się pod je­sień po­spa­sają; tak czę­sto­kroć tyją, że całe ich ciało po­wle­czone bywa grubą war­stwą tłusz­czu i pra­wie po­dwaja się ich waga; w ta­kim to sta­nie pusz­czają się w po­dróż”. Jak można za­uwa­żyć, w tym opi­sie nie po­ja­wia się żadna prze­stroga o nie­bez­pie­czeń­stwie, ja­kie nie­sie za sobą spo­ży­cie prze­piórki je­sie­nią. Gdyby tak było, Ta­cza­now­ski ra­czej nie pi­sałby o wy­jąt­ko­wych wła­ści­wo­ściach sma­ko­wych prze­pió­rek, za­chę­ca­jąc do ich spo­ży­wa­nia. Jako że do­koń­czył swoje wiel­kie or­ni­to­lo­giczne dzieło skła­da­jące się z dwóch gru­bych to­mów, nie mo­gło u niego dojść do śmier­tel­nego za­tru­cia. Ozna­cza to, że w okre­sie lę­go­wym, aż do czasu roz­po­czę­cia wę­drówki, spo­ży­cie mięsa tych pta­ków jest zu­peł­nie nie­groźne. Pro­ces na­bie­ra­nia tok­sycz­no­ści musi się od­by­wać po dro­dze – w cza­sie wę­drówki, a nie przed nią. Gdy więc ptaki do­trą do kra­jów śród­ziem­no­mor­skich, stają się po­ten­cjal­nie nie­bez­pieczne dla lu­dzi pra­gną­cych za­kosz­to­wać ich mięsa. Do­brze, że w Pol­sce od wielu lat prze­piórki są pod ochroną i bez względu na porę roku nie można na nie po­lo­wać.

Nie każdy czło­wiek cho­ruje po zje­dze­niu je­sien­nej prze­piórki. Nie wia­domo, dla­czego tak się dzieje, ale tylko nie­które osoby są po­datne na dzia­ła­nia tok­sycz­nych związ­ków za­war­tych w cia­łach pta­ków. Ma to praw­do­po­dob­nie pod­łoże ge­ne­tyczne (biedni Izra­elici, któ­rzy zmarli po ich spo­ży­ciu, zo­stali uznani za grzesz­nych, bo nie mieli po­ję­cia o ge­ne­tyce). Nie warto jed­nak ry­zy­ko­wać, tym bar­dziej że na pod­sta­wie ta­kich prze­sła­nek jak za­pach lub smak nie da się stwier­dzić, czy dana prze­piórka jest tok­syczna, czy nie; go­to­wa­nie rów­nież nie po­zba­wia mięsa tru­ci­zny. To z całą pew­no­ścią do­bra wia­do­mość dla prze­pió­rek.

Oby tylko nikt nie uznał, że to świetny po­mysł na biz­nes i nie za­czął wy­ko­rzy­sty­wać tych wę­drow­nych ku­ra­ków w ce­lach kon­sump­cyj­nych, jak rybę fugu, czyli roz­dymkę ty­gry­sią. Po­da­wana za­zwy­czaj w for­mie sa­shimi – da­nia z su­ro­wego mięsa, głów­nie ryb – sta­nowi w Ja­po­nii wy­jąt­kowy ra­ry­tas, któ­remu pi­kan­te­rii do­daje fakt, że jego zje­dze­nie może się skoń­czyć cięż­kim za­tru­ciem lub na­wet śmier­cią. Roz­dymka za­wiera tok­syczną te­tro­do­tok­synę, która po­wo­duje pa­ra­liż mię­śni, ten zaś skut­kuje udu­sze­niem przy za­cho­wa­niu peł­nej świa­do­mo­ści. Co roku wiele osób de­cy­duje się na tę ku­li­narną ro­syj­ską ru­letkę, a od kilku do kil­ku­na­stu z nich umiera.

Nie­któ­rzy lu­dzie znali tok­syczne ptaki jesz­cze wcze­śniej niż pe­chowi Izra­elici – na przy­kład rdzenni miesz­kańcy No­wej Gwi­nei, któ­rzy wie­dzieli o nich już po­nad czter­dzie­ści ty­sięcy lat temu. Dla­tego za­ska­ku­jące jest, że pierw­szy na­ukowo udo­ku­men­to­wany przy­pa­dek tru­ją­cego ptaka tra­fił na łamy ma­ga­zynu na­uko­wego (i to od razu naj­bar­dziej pre­sti­żo­wego, czyli „Science”) do­piero w 1992 roku. Do­wód ten przed­sta­wił John Dum­ba­cher (Pa­pu­asi mieli ra­czej inne sprawy na gło­wie niż pi­sa­nie roz­praw na­uko­wych), który aku­rat pro­wa­dził tam ba­da­nia. W cza­sie próby uwal­nia­nia z sieci or­ni­to­lo­gicz­nej fle­towca kap­tu­ro­wego ten dziob­nął go w pa­lec, po­wo­du­jąc ranę. Młody na­uko­wiec z prze­ra­że­niem od­krył, że gdy wło­żył pa­lec do ust, aby zmniej­szyć krwa­wie­nie, jego wargi i ję­zyk zdrę­twiały. Na tym od­kry­ciu Dum­ba­cher zbu­do­wał całą swoją ka­rierę na­ukową. Stał się świa­to­wym eks­per­tem od tru­ją­cych pta­ków, a pierw­szy opu­bli­ko­wany przez niego ar­ty­kuł na ten te­mat na­leży do naj­czę­ściej cy­to­wa­nych w jego do­robku. A fle­to­wiec? Tra­fił do Księgi re­kor­dów Gu­in­nessa jako naj­bar­dziej tru­jący ptak na świe­cie (i na­wet o tym nie wie).

Fle­to­wiec kap­tu­rowy oraz trzy inne ga­tunki z ro­dzaju Pi­to­hui, a także mo­dro­główka, fle­tówka kró­lew­ska i rdza­wo­gło­wik – wszyst­kie z No­wej Gwi­nei – w swych cia­łach gro­ma­dzą ba­tra­cho­tok­syny (BTX), te same tru­ci­zny, które wy­stę­pują u pła­zów (drze­wo­ła­zów) za­miesz­ku­ją­cych lasy desz­czowe Ame­ryki Środ­ko­wej i Po­łu­dnio­wej. Sub­stan­cje te są dwie­ście pięć­dzie­siąt razy bar­dziej tok­syczne niż strych­nina. Ich spo­ży­cie po­wo­duje aryt­mię, drgawki, silne skur­cze mię­śni, dła­wie­nie się, dusz­ność, a na­wet za­trzy­ma­nie ak­cji serca. Pa­pu­asi od dawna wy­ko­rzy­stują je do za­tru­wa­nia swo­ich strzał, aby sku­tecz­niej po­lo­wać lub wal­czyć.

Fle­to­wiec kap­tu­rowy to naj­bar­dziej tru­jący ptak na świe­cie

Tru­ci­zny w pta­siej skó­rze i pió­rach są znacz­nie ła­god­niej­sze niż u drze­wo­ła­zów, gdyż ich stę­że­nie jest trzy­krot­nie niż­sze. Dla­tego można je jeść, ale na­wet Pa­pu­asi ro­bią to rzadko i tylko w okre­sach ogra­ni­czo­nej do­stęp­no­ści po­ży­wie­nia (nie po­trze­bują uroz­ma­icać so­bie ży­cia po­tra­wami w stylu ryby fugu). Mało tego – uwa­żają, że fle­towce można zjeść do­piero po okre­sie ża­łoby po za­bi­tym ptaku. In­nymi słowy, cze­kają, aż mięso skru­szeje, żeby nada­wało się do zje­dze­nia. Usu­wają skórę i pióra, po­tem po­kry­wają tuszkę wę­glem drzew­nym, a na­stęp­nie je pieką. Na­wet wtedy mięso ma bar­dzo nie­przy­jemny za­pach – z tego względu wszyst­kie tru­jące ptaki są przez miesz­kań­ców No­wej Gwi­nei na­zy­wane „śmie­cio­wymi”.

In­te­re­su­jący jest fakt, że nie wia­domo, w jaki spo­sób same fle­towce, mo­dro­główki i rdza­wo­gło­wiki ra­dzą so­bie z tok­sycz­nym dzia­ła­niem BTX, po­nie­waż tok­syny te znaj­dują się rów­nież w ich sercu i mię­śniach szkie­le­to­wych. Wiemy jed­nak, że ptaki na­były zdol­ność neu­tra­li­za­cji tok­syn i lo­ko­wa­nia ich głów­nie w pió­rach i mię­śniach w dro­dze ewo­lu­cji, nie­za­leż­nie od pła­zów. To przy­kład tak zwa­nej ewo­lu­cji zbież­nej, w ra­mach któ­rej ga­tunki bar­dzo od­le­głe od sie­bie pod wzglę­dem fi­lo­ge­nezy, czyli drogi roz­woju i po­cho­dze­nia, a mó­wiąc pro­ściej: słabo ze sobą spo­krew­nione, ale ma­jące od­le­głego wspól­nego przodka, wy­two­rzyły po­dobne struk­tury czy me­cha­ni­zmy peł­niące po­dobne lub ta­kie same funk­cje.

Od czasu opi­sa­nia pierw­szego przy­padku tok­sycz­nego ptaka na­sza wie­dza na ten te­mat nie roz­wi­nęła się zna­cząco. Po­dob­nie jest zresztą z tok­sycz­no­ścią ssa­ków – tak, one też mogą być tru­jące, na przy­kład fu­tro grzy­waka afry­kań­skiego z ro­dziny my­szo­wa­tych. Na­ukowcy su­ge­rują, że zja­wi­sko to może być po­wszech­niej­sze, niż nam się wy­daje, i obej­muje ga­tunki, które nie zo­stały do­tąd zba­dane. W cza­sach, gdy bio­róż­no­rod­ność gi­nie na na­szych oczach, nie jest to naj­bar­dziej pa­ląca kwe­stia, ale przy­znam, że ten fakt mnie za­sko­czył. Uwa­żam, że te­mat jest ar­cy­cie­kawy! Wśród tych tok­syn mogą się prze­cież ukry­wać leki na tra­piące nas dziś cho­roby.

Jady i tru­ci­zny w świe­cie zwie­rzę­cym sta­no­wią swo­istą broń che­miczną. Za­nim przej­dziemy da­lej, warto wy­ja­śnić, ja­kie zwie­rzęta na­zy­wamy tru­ją­cymi, a ja­kie ja­do­wi­tymi. Zwie­rzęta tru­jące (ang. po­iso­nous) wy­twa­rzają tru­ci­zny do bier­nej obrony lub w celu zdo­by­cia po­ży­wie­nia, ale same nie mogą jej ak­tyw­nie prze­no­sić. Ich ciała za­wie­rają tok­syny, które prze­do­stają się do in­nych or­ga­ni­zmów do­piero wtedy, gdy tru­jące zwie­rzęta zo­staną przez nie zje­dzone, co po­wo­duje za­tru­cie. Przy­kła­dem ta­kich zwie­rząt są nie­które owady, ryby, płazy i oczy­wi­ście opi­sy­wane przeze mnie ptaki. Na­to­miast zwie­rzęta ja­do­wite (ang. ve­no­mous) to ta­kie, które mają zdol­ność ak­tyw­nego prze­ka­zy­wa­nia sub­stan­cji tok­sycz­nych in­nym or­ga­ni­zmom w cza­sie ataku lub obrony. W tym celu wy­kształ­ciły spe­cjal­nie przy­sto­so­wane or­gany, na przy­kład gru­czoły ja­dowe, zęby ja­dowe, żą­dła czy kolce. Zwie­rzę­tami ja­do­wi­tymi są mię­dzy in­nymi pa­rzy­deł­kowce, pa­ję­czaki (skor­piony, pa­jąki), owady (błon­kówki), pa­recz­niki, mię­czaki (śli­maki, gło­wo­nogi) i gady (węże i jasz­czurka he­lo­derma ari­zoń­ska).

Ptaki ta­kie jak prze­piórka czy wspo­mniane ga­tunki z No­wej Gwi­nei nie są zdolne do pro­duk­cji tok­syn, ale po­bie­rają je z po­kar­mem ro­ślin­nym lub zwie­rzę­cym, głów­nie zja­da­jąc owady, i aku­mu­lują tru­ci­znę w swo­ich tkan­kach, zwy­kle w pió­rach i skó­rze. Dla­tego na­zy­wamy je tru­ją­cymi. Do­tych­czas zi­den­ty­fi­ko­wano co naj­mniej dzie­sięć ga­tun­ków tego typu pta­ków, w tym dwa na po­czątku 2023 roku. Sześć ga­tun­ków uważa się za po­ten­cjal­nie tru­jące, a ko­lejne dzie­więć­dzie­siąt pięć uznaje się za nie­smaczne ze względu na wy­twa­rza­nie związ­ków nie­ko­niecz­nie tru­ją­cych, ale od­py­cha­ją­cych dla po­ten­cjal­nego kon­su­menta z przy­czyn sma­ko­wych (na­leżą do nich m.in. wilgi, per­kozy dwu­czube, sroki) lub za­pa­cho­wych (np. dudki, dzię­cioły zie­lone, dzię­cioły duże). W wy­padku dzię­cioła du­żego na­wet pie­cze­nie nie li­kwi­duje od­py­cha­ją­cego za­pa­chu – osoby, które za­kosz­to­wały jego mięsa, uwa­żają to do­zna­nie za bar­dzo nie­przy­jemne. Z ku­li­nar­nego punktu wi­dze­nia sprawa przy­po­mina kwe­stię grzy­bów – mamy tro­chę tru­ją­cych, tro­chę ja­dal­nych, ale więk­szość jest nie­ja­dalna ze względu na smak lub kon­sy­sten­cję.

No do­brze, ale dla­czego nie­które ptaki są tru­jące? Hi­po­tezy są dwie, obie mają dość mocne pod­stawy i wza­jem­nie się nie wy­klu­czają. Po pierw­sze, może cho­dzić o ochronę przed pa­so­ży­tami ze­wnętrz­nymi, głów­nie wszami, co udo­wod­niono pod­czas ob­ser­wa­cji fle­tow­ców. Po dru­gie, tru­ci­zna za­warta w ciele przy­czy­nia się naj­praw­do­po­dob­niej do zmniej­sze­nia dra­pież­nic­twa, gdyż wy­ka­zano od­stra­sza­jący efekt w wy­padku węży, na­drzew­nych tor­ba­czy, pta­ków dra­pież­nych i oczy­wi­ście ludz­kich łow­ców. Nie­któ­rzy na­ukowcy są­dzą na­wet, że tru­ci­zna za­warta w pió­rach na brzu­chu – u fle­tow­ców wy­stę­puje tam w naj­więk­szym stę­że­niu – może być wcie­rana w jaja, które ptaki wy­sia­dują w gnieź­dzie, by chro­nić je przed dra­pież­ni­kami. A ja do­dam jesz­cze: skoro tru­ci­zna chroni przed pa­so­ży­tami na skó­rze i pió­rach, może także ogra­ni­czać ich li­czeb­ność w gnieź­dzie, a tym sa­mym za­pew­niać pi­sklę­tom lep­sze wa­runki roz­woju. Nie od dziś wia­domo, że pa­so­żyty, jak pchły czy larwy much plu­jek, mogą dość mocno osła­biać ptaki, pi­jąc ich krew, co wpływa na kon­dy­cję, a w kon­se­kwen­cji na prze­ży­wal­ność mło­dych. W związku z tym wszyst­kie opi­sane hi­po­tezy są praw­do­po­dobne.

My­ślę, że w wy­padku prze­pió­rek aspekt tok­sycz­no­ści ma naj­pew­niej tro­chę inny kon­tekst ewo­lu­cyjny niż u fle­tow­ców, mo­dro­główki czy rdza­wo­gło­wi­ków. Ko­rzyść, którą zy­skują te drobne ku­raki, to do­dat­kowe źró­dło po­ży­wie­nia, czyli tru­jące owoce. Ze względu na tok­syczne wła­ści­wo­ści inne zwie­rzęta nie mogą ich zja­dać. Praw­do­po­dob­nie prze­piórki zo­stały wy­po­sa­żone w me­cha­ni­zmy fi­zjo­lo­giczne, które po­ma­gają im roz­kła­dać tok­syny bez szkody dla wła­snych or­ga­ni­zmów i ku­mu­lo­wać je w mię­śniach.

Na ko­niec chciał­bym wspo­mnieć o dość od­waż­nej, ale moim zda­niem bar­dzo cie­ka­wej opi­nii su­ge­ru­ją­cej, że więk­szość po­spo­li­tych ko­lo­ro­wych pta­ków może mieć tru­jące wła­ści­wo­ści – po­dobne do prze­pió­rek i na­by­wane w po­dobny spo­sób. Szcze­gól­nie te o żół­tym, czer­wo­nym, czarno-bia­łym i nie­bie­skim upie­rze­niu, które naj­bar­dziej rzu­cają się w oczy. Au­tor tej hi­po­tezy uważa, że ptaki ta­kie jak zi­mo­ro­dek, bo­gatka, mo­draszka, dzi­wo­nia, ma­ko­lą­gwa, szczy­gieł, dy­mówka, sroka, dzię­cioł duży, ostry­go­jad, pliszka siwa, ko­wa­lik, du­dek, żołna czy kra­ska nie bez po­wodu mają tak ja­skrawe lub kon­tra­stowe pióra. Jego zda­niem może to mieć na celu in­for­mo­wa­nie po­ten­cjal­nych dra­pież­ni­ków o ich tok­sycz­no­ści. Nie cho­dzi tu o bar­dzo sil­nie dzia­ła­jące sub­stan­cje, ale ta­kie, któ­rych spo­ży­cie sta­nowi na tyle nie­przy­jemne do­zna­nie, że więk­szość dra­pież­ni­ków po skosz­to­wa­niu jed­nego z tych pta­ków zre­zy­gnuje z po­lo­wa­nia na nie w przy­szło­ści. W tej hi­po­te­zie może być sporo prawdy, bo mięso tych ko­lo­ro­wych ga­tun­ków jest uwa­żane za nie­smaczne przez wiele zwie­rząt tak róż­nych jak szer­sze­nie, koty i lu­dzie. Co cie­kawe, ptaki o ma­sku­ją­cym upie­rze­niu mają po­dobno bar­dzo smaczne mięso – przy­kła­dem ta­kiego ga­tunku jest krę­to­głów. In­nym jest ja­rzą­bek, któ­rego mia­łem oka­zję sam skosz­to­wać. Kilka lat temu, ja­dąc drogą wo­je­wódzką 676 w oko­li­cach Po­czopka w Pusz­czy Kny­szyń­skiej do­strze­głem, jak sa­mo­chód przede mną po­trą­cił samca tego skry­tego le­śnego ku­raka. Ja­rzą­bek wy­le­ciał z lasu i cięż­kim pro­sto­li­nij­nym lo­tem chciał po­ko­nać jezd­nię, ale w ostat­niej chwili ude­rzył w szybę sa­mo­chodu. Bez ru­chu upadł na po­bo­cze. Za­trzy­ma­łem się, aby mu po­móc, ale nie­stety ptak był mar­twy. Było mi go bar­dzo żal, więc uzna­łem, że jego śmierć nie może pójść na marne. Po­sta­no­wi­łem za­brać go ze sobą. Po po­wro­cie do domu osku­ba­łem go z piór, roz­ło­ży­łem je i przy­kle­iłem na kilku ar­ku­szach bry­stolu w celu stwo­rze­nia ma­te­riału po­rów­naw­czego po­moc­nego w iden­ty­fi­ka­cji piór, które nie­mal za każ­dym ra­zem znaj­duję w cza­sie spa­ce­rów. Gdy już skoń­czy­łem i oglą­da­łem jego po­zba­wioną więk­szo­ści piór tuszkę, po­sta­no­wi­łem ją wy­pa­tro­szyć i upiec. Nie cho­dziło mi o względy ku­li­narne, ale za­spo­ko­je­nie czy­stej cie­ka­wo­ści. Mu­szę przy­znać, że jego mięso było dość smaczne. Nie wy­obra­żam so­bie jed­nak, aby kie­dy­kol­wiek mo­gło wejść na stałe do mo­jego menu. Choć to ga­tu­nek łowny i nie­któ­rzy do dziś na niego po­lują. Mam na­dzieję, że kie­dyś to się zmieni, choćby za sprawą dzia­łań ko­ali­cji „Niech Żyją!”, dla któ­rej kilka lat temu przy­go­to­wy­wa­łem me­ry­to­ryczną ar­gu­men­ta­cję prze­ciw po­lo­wa­niom na ptaki do wnio­sku o mo­ra­to­rium dla pta­ków łow­nych. Nie ist­nieją żadne ra­cjo­nalne do­wody, które po­zwa­la­łyby na kon­tu­nu­owa­nie tego bar­ba­rzyń­skiego pro­ce­deru.

Cza­sami ża­łuję, że ob­ser­wo­wana u prze­pió­rek tok­sycz­ność nie wy­ewo­lu­owała u kur – może wów­czas nie zo­sta­łyby udo­mo­wione przez czło­wieka i nie spo­tkałby je okrutny los, któ­rego dziś do­świad­czają: eg­zy­sten­cja w prze­my­sło­wych za­kła­dach pro­duk­cji mięsa. Przez mniej wię­cej trzy i pół ty­siąca lat, czyli od czasu ich udo­mo­wie­nia, ży­cie tych pta­ków ni­gdy nie było tak cięż­kie jak dziś. Po­nad dwa­dzie­ścia pięć mi­liar­dów kur cierpi tylko dla­tego, że kie­dyś oka­zały się smaczne (i nie­tru­jące), a także ła­twe w ho­dowli.

Na za­koń­cze­nie tego roz­działu chciał­bym przy­to­czyć pewną cie­ka­wostkę o bo­cia­nie bia­łym, którą nie­dawno usły­sza­łem. Jesz­cze w po­ło­wie XX wieku w oko­li­cach Opola po­ku­to­wał po­gląd, że jedna po­łowa bo­ciana jest tru­jąca, a druga ja­dalna. Pro­blem z tym, że nie wia­domo, która mia­łaby być szko­dliwa: prawa czy lewa, przed­nia czy tylna, dolna czy górna? Kil­ka­krot­nie wi­dzia­łem bie­liki przy­no­szące bo­ciany do gniazd jako po­karm dla swo­ich mło­dych – za każ­dym ra­zem zni­kały w ca­ło­ści. Ża­den młody bie­lik ni­gdy od tego nie umarł. Nie pla­nuję jak Jack Dum­ba­cher ob­li­zy­wać czę­ści ciała, któ­rych do­tknął bo­cian. Wy­bacz­cie, ale moja cie­ka­wość ma swoje gra­nice. No do­brze, przy­znaję: zda­rzyło mi się po­li­zać pióro, ale albo nie za­wie­rało ono tru­cizn, albo mu­siało po­cho­dzić z nie­tru­ją­cej czę­ści, bo ani usta, ani ję­zyk mi nie zdrę­twiały. Na tym koń­czy się moje do­świad­cze­nie w tej kwe­stii.

------------------------------------------------------------------------

Za­pra­szamy do za­kupu peł­nej wer­sji książki

------------------------------------------------------------------------
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: