Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Serce ciemności: spolszczenie Jacek Dukaj - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
26 października 2017
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
22,00

Serce ciemności: spolszczenie Jacek Dukaj - ebook

Transfuzja ciemności

czyli

Joseph Conrad piszący w głowie Jacka Dukaja Heart of Darkness

Najważniejszy i najodważniejszy projekt literacki roku!

Kiedy czytamy w 2017 roku Serce ciemności, czytamy inną książkę niż Brytyjczycy w roku 1899. Te same zdania otwierają w nas inne przeżycia. Inne słowa klucze pasują bowiem do czytelników coraz odleglejszych od świata i kultury oryginału. Wszystko trzeba zmienić, aby najważniejsze – przeżycie zadane przez autora – pozostało takie samo.

Co robi Marlow na łodzi, płynącej nocą po Tamizie? „Wżywa” w siebie słuchaczy mocą swojej opowieści – tak jak on „wżył” się w Kurtza.

Jaka dziś jest rola literatury transferu przeżyć? Jak dokonać masowej transfuzji Conradowej ciemności do serc współczesnych czytelników? I czy jest to jeszcze w ogóle możliwe poprzez słowa zastępujące wrażenia zmysłowe?

Projekt-obsesja, wyzwanie, które prześladowało Jacka Dukaja od kilkunastu lat, a zarazem eksperyment z przekładalności prozy i przeżycia.

To nie jest nowe tłumaczenie, to coś znacznie więcej.

Albowiem takie zadanie przed sobą postawiłem: słowem pisanym sprawić, byś usłyszał, byś poczuł, a nade wszystko – zobaczył. Tyle i nic więcej, tyle – gdyż w tym jest wszystko.

Joseph Conrad

Nie jestem tłumaczem. Jestem autorem Josepha Conrada piszącego Heart of Darkness dla dwudziestopierwszowiecznych polskich czytelników.

Jacek Dukaj

Kategoria: Opowiadania
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-08-06606-5
Rozmiar pliku: 2,5 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Gardziel Tamizy otwarta w bezkres wód.

Morze i niebo spięte bez szwu, i w ich rozświetlonej przestrzeni: ławice barek w dryfie, żagle jak czerwone liście, maszty żagwie. Nie ma wiatru.

Mgła leży na brzegach.

Nad największym, najwspanialszym miastem świata ścina się żałobna ciemność.

„Nellie” zakołysała się na kotwicy, ani szeptu żagli, zakołysała się i zamarła. Pozostaje czekać na odpływ.

Dyrektor sprawdził kotwicę i usiadł z nami na rufie; Dyrektor jest nasz gospodarz. Z prawej strony rufy, oparty o maszt, siedzi Marlow: zapadłe policzki, pożółkła cera, ręce wzdłuż ciała, otwarte dłonie – asceta, bożek, Budda.

Mieliśmy domino; nie chciało się nam grać w domino. Zamieniliśmy parę słów; nie chciało się nam rozmawiać. Zapatrzeni na rzekę i miasto i niebo.

Tą rzeką, z gardzieli tej rzeki wypływały ku najdalszym zakątkom Ziemi niezliczone statki rycerzy imperium, klejnoty błyszczące w mrokach historii, złote imiona wojny i handlu, z tej rzeki, awanturnicy i osadnicy, odkrywcy i łupieżcy, złe duchy wschodnich szlaków i generałowie flot i spółek indyjskich, ta rzeka ich wszystkich, głodnych bogactw i głodnych sławy, niosących miecz i niosących święty ogień, i ich marzenia, i ich idee, nasiona polityki, wirusy imperiów.

Zmierzcha, światła wypryskują wzdłuż brzegów, światła statków suną w górę i w dół Tamizy, a tam na zachodzie to miasto potwór zionie w niebo gruźliczym zaduchem, czarnym zablaskiem dusi gwiazdy.

I wtedy nagle Marlow:

Ciemność panowała także tutaj – to także była ziemia ciemności.

Nikogo nie zaskoczył. Marlow to Marlow – człowiek morza, lecz duch niespokojny. Podczas gdy marynarze niczego tak sobie nie cenią jak spokoju, stałości: zawsze w swoim domu, bo na statku; zawsze w swoim kraju, bo na morzu; zejdą na brzeg – jeden spacer i poznali nowy kontynent. Tak też gawędy marynarzy uderzają bezpośredniością i prostotą: opowieść jest jak orzech, rozłupiesz skorupę i w środku tkwi jej sens. Marlow na odwrót: opowiada, a sens rośnie i ogarnia opowieść z zewnątrz – jak blask Księżyca rozpościerający się we mgle.

Nikogo nie zaskoczył. Przyjęliśmy w milczeniu.

Zachodzi Słońce; cień zasnuwa wodę.

A Marlow – skrzyżowane nogi, jedna ręka otwartą dłonią do góry, ubiór Europejczyka, ale to Budda, Budda minus kwiat lotosu – Marlow, bardzo wolno:

Ta rzeka... wąż światła wpełzający w krainy nocy.

Lata? stulecia? Tysiąclecia już – kiedy przybyli tu Rzymianie, niemalże dwa tysiące lat temu; widzicie, to takie otchłanie czasu, że nasze życie w nich – iskra, a to światło w ciemności – piorun w chmurach, nagły pożar o północy.

Ciemność stoi tuż za nami, ciemność była wczoraj.

Wczoraj byłeś dowódca triremy, ręka Imperium Rzymskiego. Dostajesz rozkaz: na północ! Opuszczasz słoneczne krajobrazy Morza Śródziemnego. Pędzisz przez ziemie Gallów. Legioniści budują ci okręt w miesiąc czy dwa, czego to oni nie potrafili zbudować!, cudownie zaradne chłopaki.

Więc płyniesz. Morze jak ołów, niebo jak popiół, znalazłeś się na krańcu świata. Statek rzęzi pod tobą niczym akordeon. A ty na tym statku musisz w górę rzeki – bo rozkazy, bo zaopatrzenie, bo coś innego, nieważne, musisz. Wszędzie tu piaski, grzęzawiska, puszcze, dzikusy. Do jedzenia – nic prawie, nic dla cywilizowanego człowieka. Do picia – ta woda Tamizy. Nie pocieszysz się italskim winem, nie zejdziesz na ląd. Tylko obozy wojskowe zagubione w dziczy, i zimno, i mgła, i burze, choroby, zostałeś wygnany, zostałeś skazany na śmierć, czujesz śmierć w powietrzu, w wodzie, w przyrodzie, umieracie i płyniecie naprzód. Płyniesz.

Jesteś mężczyzną, mężczyzna staje przeciwko ciemności. No więc zrobiłeś, co trzeba. Nie rozmyślając za wiele. Masz przyjaciół w Rzymie? Zdrowie na ten klimat koszmarny? Jeszcze się tu wypromujesz do floty cesarza! A koledzy wzniosą radosny toast do twoich przechwałek, na pomyślny start kariery wojskowej.

Albo inaczej. Jesteś młodzieniec z dobrego domu, może jeszcze dotknięty nałogiem hazardowym, tak że pewnego dnia pakujesz swoje eleganckie togi i w ekipie jakiegoś prefekta, poborcy podatków czy kupca ciągniesz tu w nadziei odwrócenia wyroków losu. Więc przedzierasz się przez lasy, grzęźniesz w bagnach, rzucili cię na najgłupszy etat w najdalszej dziurze, a im głębiej przesz w tę dzicz, tym głębiej ona wchodzi w ciebie, otacza cię, zamyka, przenika, dzikość nieokiełznana, dzikość dziwność obcość, sekretne życie żywiołu przyrody, kątem oka, szeptem w uchu, drżeniem na skórze, czujesz je – w puszczy, w ciemności, w sercu dzikusa.

I nikt, nikt cię nie wtajemniczy w te misteria. Musisz żyć w uścisku niepojętego, w objęciu obcego. Czujesz? Jak cię przeżera, trawi, konsumuje – ta fascynacja z obrzydzenia, to pożądanie z odrzucenia – nie można uciec, nie można oderwać oczu – jest silniejsze od ciebie, musisz się poddać – rzygasz tym i pragniesz tego, nienawidzisz i chłoniesz.

Ale nas, ach!, nas ratuje skuteczność.

W tym cała różnica!, w skuteczności. Tamtym biedakom mało co wychodziło. Żadni z nich byli kolonizatorzy. Cała machina administracji i cały wysiłek po to, żeby wycisnąć te marne łupy. Ich rzemiosłem był podbój, a do podboju potrzebujesz jedynie siły, nagiej siły.

Zresztą, podbój planety to nic ładnego. Lepiej nie przyglądać się z bliska. Rabunek z bronią w ręku, chciwość masowej zagłady, i to jeszcze jak nieporadnie!, po omacku – bo tak się boksujemy z ciemnością.

Silniejszy pobił słabszego – czy to zasługa silniejszego? że ten drugi zdarzył się akurat słabszym? Przypadek! Tylko przypadek!

Podbój planety: grabisz tych, co mają inny kolor skóry albo nosy trochę bardziej płaskie.

Nasze odkupienie jest w idei, tylko i wyłącznie w idei. Ona stoi za tym wszystkim, i nie żadne sentymentalne ple-ple, ale szczera, bezinteresowna wiara w ideę. Jej służymy, do niej się modlimy, jej składamy ofiary.

Rzeka płomieni spływa po rzece ciemności. Zielone ogniki, i czerwone ogniki, i białe ogniki – śmigają krążą łączą się dzielą mnożą przecinają połykają – to wolniej, to szybciej, to wolniej

Nie żebym chciał się przed wami wywnętrzać. Ale to spotkanie, tam w górze rzeki, u źródeł wszystkiego, ten człowiek tam – on rzuca światło, nie światło, on rzuca ze mnie cień – że całe moje życie potem i jego odcisk na moim życiu... Nie zrozumiecie, jeśli nie usłyszycie, nie zobaczycie, nie poczujecie, co ja usłyszałem, zobaczyłem, poczułem tam w drodze do niego, i z nim, w miejscu początku i końca – nie żebym sam rozumiał –

i już wiemy: przed nami jedna z tych przygód Marlowa bez morału i puenty, przed nami opowieść rzeka.

------------------------------------------------------------------------

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

------------------------------------------------------------------------
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: