- W empik go
Serdeczna skarga - ebook
Serdeczna skarga - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 166 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Poezje. Serja VI .
Warszawa.
Druk Piotra Laskauera i S-ki. Nowy-Swiat 41.
1907.
Tym wszystkim, którzy mnie odwiedzali w szpitalu ten łzawy różaniec ofiarowuję w dowód mojej serdecznej i niekłamanej wdzięczności.
DO PRZYJACIÓŁ.
CO W ONEM ŻYCIU JEST DOBREGO?
Co w onem życiu jest dobrego,
Powiedzcie mi, druhowie moi?
Czy to, że ból jest w naszych sercach,
Którego nic już nie ukoi?
Czy to, że z wątłych naszych piersi
Rwie się gdzieś w przestrzeń skarga głucha,
Której nikt tutaj nie zrozumie
I której nikt tu nie wysłucha?
Czy to, że krzywdy są stokrotne,
Że w opuszczeniu ludzie giną,
Nie obarczeni żadnym grzechem
I nie splamieni żadną winą?
Czy to, że w dal gdzieś płyniem ciemną.
Nie znając brzegu, ni ostoi,
Że niema dla nas zmiłowania,
Powiedzcie mi, druhowie moi?….
POŻÓŁKŁE LIŚCIE
O, ZWIĘDŁYCH LIŚCI POMIĘTE DYWANY!
O, zwiędłych liści pomięte dywany!
O, zwiędłych liści szkarłatne kobierce!
Wy tak płaczecie, gdyby moje serce
I krwią świecicie, gdyby moje rany.
I ja tak samo, jak wy, wichrem gnany,
Biczowan mściwie przez losy szyderce.
Tułam się smutny, w ciągłej poniewierce,
Nie mając żadnej ostoi świetlanej…
O, zwiędłych liści szkarłatne kobierce!
O, moje krwawe, niezgojone rany!
BŁĄDZĘ. PO PARKU.
Błądzę po parku martwej alei,
Idę przed siebie smutny ogromnie…
Czy też kto dzisiaj przyjdzie tu do mnie
I da mi jedną iskrę nadziei,
I rzuci jedno pociechy słowo,
W mej smutnej duszy pustkę grobową?….
Idę przed siebie, smutny, znękany,
Idę przed siebie dalej i dalej,
A astry płaczą, a wiatr się żali,
Jakby odczuwał te krwawe rany,
Które mi życie brutalną siłą
Na mojej białej piersi wyryło.
Błądzę bez celu po martwej ścieży,
Bo dokąd zwrócę swe biedne kroki,
Gdy wszędzie pustka i wszędzie mroki
I wszędzie chłód się mogilny szerzy,
I wszędzie serca martwe, jak głazy,
I wszędzie tylko zimne wyrazy?….
Dokąd się zwrócę?…. Nie mam nikogo.
Nikt mego przyjścia dzisiaj nie czeka,
Ani z poblizka, ani zdaleka,
Nikt!…. Jeno drzewa skrzypią złowrogo
I biała mgła się przedemną słania,
I liście łkają rytmem konania…
Gdzież moje szczęście?…. Czyżby umarło,
I nigdy, nigdy już nie wróciło
To, com ja z taką pokochał siłą?….
Czyżby się wieko trumny zawarło,
W której złożyłem nadzieję całą,
Czyżby mi życie wszystko zabrało?….