Siedem słów Jezusa na krzyżu - ebook
Siedem słów Jezusa na krzyżu - ebook
Istnieje siedem bardzo krótkich, podobnych do tchnienia zdań, które płyną z ust umierającego na krzyżu Jezusa. Ich ciężar jest jednak tak wielki, że przez wieki były przedmiotem refleksji teologicznej i duchowej, a także źródłem inspiracji literackich i muzycznych. Jezus na krzyżu przekazuje niejako swój duchowy testament, oszczędny w słowach, ale mający moc równą mowie wygłoszonej przez Niego podczas Ostatniej Wieczerzy.
Kardynał Ravasi, rekonstruując pokrótce wydarzenia prowadzące do śmierci Chrystusa, jak zwykle dociera do sedna historii. W swojej narracji łączy bardzo różne głosy – od starożytnych po współczesne, tworząc szeroko zakrojoną medytację, w której odniesienia biblijne przeplatają się z erudycyjnymi nawiązaniami literackimi i artystycznymi.
Gianfranco Ravasi – biblista i judaista, były prefekt Biblioteki Ambrozjańskiej w Mediolanie i profesor egzegezy Starego Testamentu. W 2010 roku został mianowany przez Benedykta XVI kardynałem. Jest przewodniczącym Papieskiej Rady ds. Kultury, Papieskiej Komisji Archeologii Sakralnej oraz autorem około 150 pozycji.
Kategoria: | Wiara i religia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8043-736-4 |
Rozmiar pliku: | 1 009 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Zacząłem pisać tę książkę w Wielki Piątek 30 marca 2018 roku. Niezwykle sugestywna zbieżność kalendarzy sprawiła, że był to jednocześnie 14 Nisan – to właśnie tego wieczoru rozpoczynała się żydowska Pascha, której dwa uroczyste dni wypadały w sobotę 31 marca i w niedzielę 1 kwietnia – i chrześcijańska Wielkanoc. Każdego roku w tym okresie katolicy w czasie liturgii przeżywają wydarzenia, które dokonały się w Jerozolimie w ciągu kilku dni datowanych między 30 a 33 rokiem I wieku, a ich bohaterem był Jezus z Nazaretu. Egzegeci, wskutek złożonych analiz i obliczeń chronologicznych, przyjmowali różne ramy czasowe dla tego wydarzenia.
Dla przykładu przywołajmy hipotezę Johna P. Meiera. Ten amerykański badacz Nowego Testamentu przedstawił ją w pierwszym tomie monumentalnego studium poświęconego historycznemu Jezusowi: A Marginal Jew: Rethinking the Historical Jesus, opublikowanym w 1991 roku. Datował on Ostatnią Wieczerzę, na której Jezus ustanowił Eucharystię, na czwartkowy wieczór 6 kwietnia 30 roku, 14 Nisan, czyli „dzień przygotowania (parasceve)” żydowskiej Paschy. Proces sądowy odbył się zaraz po pojmaniu Jezusa, w nocy z 6 na 7 kwietnia, podczas nieformalnego zebrania Sanhedrynu, a oficjalny wyrok wydano na kolejnym posiedzeniu, w piątek 7 kwietnia o świcie. Tego samego ranka oskarżony został przekazany Piłatowi, który na mocy uprawnień cesarskiego gubernatora zatwierdził na Niego wyrok śmierci. Po torturach zadanych przez żołnierzy Jezus został zaprowadzony na miejsce kaźni i ukrzyżowany na Golgocie – Kalwarii. Było wczesne popołudnie 7 kwietnia 30 roku. Po kilku godzinach Ukrzyżowany zmarł. Miał wówczas około trzydziestu sześciu lat.
Niezależnie od tej hipotetycznej rekonstrukcji ram czasowych wydarzenie to nabierze fundamentalnego i uniwersalnego znaczenia w historii. Z pewnością najważniejszą jego dokumentację stanowią cztery Ewangelie, ale jego ślad pozostał także na „świeckich” kartach pochodzących z tego samego okresu. Koniecznie należy tu przytoczyć cytat z dzieła Starożytne dzieje Izraela napisanego w języku greckim przez prorzymskiego historyka żydowskiego Józefa Flawiusza, urodzonego w Jerozolimie około 37/38 roku i zmarłego w Rzymie po 103 roku. Tekst ten dotarł do nas z ewidentnymi interpolacjami naniesionymi przez chrześcijańskich kopistów, niemniej jednak jest ważny dla istoty naszego dyskursu. Oto on:
W tym czasie żył Jezus, człowiek mądry, jeżeli w ogóle można go nazwać człowiekiem. Czynił bowiem rzeczy niezwykłe i był nauczycielem ludzi, którzy z radością przyjmowali prawdę. Poszło za nim wielu Żydów, jako też pogan. On to był Chrystusem. A gdy wskutek doniesienia najznakomitszych u nas mężów Piłat zasądził go na śmierć krzyżową, jego dawni wyznawcy nie przestali go miłować. Albowiem trzeciego dnia ukazał im się znów jako żywy, jak to o nim oraz wiele innych zdumiewających rzeczy przepowiadali boscy prorocy. I odtąd, aż po dzień dzisiejszy, istnieje społeczność chrześcijan, którzy od niego otrzymali też nazwę¹.
Nietrudno we fragmencie tym, nazwanym przez potomność Testimonium Flavianum, zidentyfikować trzy glosy, które najprawdopodobniej wyszły spod chrześcijańskiego pióra: „jeżeli w ogóle można go nazwać człowiekiem”, „on to był Chrystusem”, „trzeciego dnia ukazał im się znów jako żywy, jak to o nim oraz wiele innych zdumiewających rzeczy przepowiadali boscy prorocy”. Pozostaje jednak faktem, że niewiele lat później śmierć Jezusa ze względu na świadectwo „społeczności chrześcijan” została uznana za wydarzenie historyczne godne odnotowania.
Informacji jest jednak więcej. Także historiografia rzymska, za pośrednictwem jednego z jej największych autorów, Korneliusza Tacyta (ok. 55–120), odnotowała te same fakty dotyczące śmierci Jezusa. W swoich Rocznikach opisuje on pożar Rzymu, który, jak podejrzewa, został wzniecony z rozkazu samego Nerona (z czym zgadzają się także inni historycy: Pliniusz Starszy i Swetoniusz), jednak cesarz odpowiedzialność za niego zrzucił na rzymskich chrześcijan. W obszernym opisie tego tragicznego wydarzenia i następującego po nim okrutnego prześladowania chrześcijan znajduje się paragraf dotyczący wydarzeń związanych ze śmiercią Jezusa.
podstawił Neron winowajców i dotknął najbardziej wyszukanymi kaźniami tych, których znienawidzono dla ich sromot, a których gmin chrześcijanami nazywał. Początek tej nazwie dał Chrystus, który za panowania Tyberiusza skazany został na śmierć przez prokuratora Poncjusza Pilatusa².
Nawet jeśli Tacyt robi to mimochodem, informacja o śmierci Jezusa zostaje potwierdzona ze sporą dozą historyczno-politycznej precyzji, jaką jest wzmianka o panującym wówczas cesarzu oraz rządzącym prowincją Judei gubernatorze (zaraz potem autor wspomni o Judei jako wylęgarni „zgubnego zabobonu” chrześcijan), zaś pisząc o skazaniu Jezusa, używa terminu supplicium oznaczającego wyrok śmierci z torturami. Z wydarzeń towarzyszących śmierci Chrystusa, szeroko opisywanej przez ewangelistów, a także odnotowanej w annałach klasycznej historii rzymskiej, my wybierzemy zaledwie kilka drobnych, ale dramatycznych momentów wyrażonych w ostatnich słowach Ukrzyżowanego, które wypowiada przybity do krzyża, dusząc się w czasie straszliwej agonii.
To siedem zdań, które w greckiej redakcji Ewangelii składają się z czterdziestu jeden słów, łącznie z rodzajnikami i partykułami. Otrzymały one wspólną nazwę: Siedem słów Chrystusa na krzyżu, i zostały ułożone przez tradycję w różnej kolejności. Dominować będzie porządek (który i my przyjmiemy niemal w całości) zaproponowany przez kartuskiego mnicha Ludolfa z Saksonii, autora prawdopodobnej pierwszej Vita Christi, swoistej biografii opublikowanej w 1474 roku w Strasburgu i od tamtego czasu wznawianej osiemdziesiąt osiem razy. Oto więc zaproponowana przez niego kolejność, do której wprowadziliśmy drobne zmiany, umieszczając – zgodnie z podzielaną przez wielu opinią – słowo zwrócone do matki i do ukochanego ucznia przed słowem przeznaczonym dla skruszonego złoczyńcy (zatem w porządku odwrotnym do sugerowanego przez Ludolfa):
1. Do krzyżujących: „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią” (Łk 23, 34).
2. Do Maryi: „Niewiasto, oto syn Twój”. Do ukochanego ucznia Jana: „Oto Matka twoja” (J 19, 26–27)
3. Do skruszonego złoczyńcy, ukrzyżowanego obok niego: „Zaprawdę, powiadam ci, dziś będziesz ze Mną w raju” (Łk 23, 43).
4. „«Eli, Eli, lema sabachthani?», to znaczy: «Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił?»” (Mt 27, 46; Mk 15, 34; por. Ps 22, 2).
5 „Pragnę!” (J 19, 28).
6. „Dokonało się!” (J 19, 30).
7. „Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mego” (Łk 23, 46; por. Ps 31, 6).
Sam Ludolf wspominał, że w jego czasach istniała jeszcze jedna sugestywna lista ośmiu słów umieszczonych w parach:
Do grzeszników: „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią”.
„Dziś będziesz ze Mną w raju”.
Do dobrych: „Niewiasto, oto syn Twój”.
„Oto Matka twoja”.
Do świata: „Pragnę”.
„Dokonało się”.
Do Ojca: „Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił?”.
„Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mego”.
Interesujący jest koncentryczny i bardziej swobodny schemat, według którego Ignacy z Loyoli w swoich Ćwiczeniach duchowych (1548), w numerze 297 – pod tytułem: O tym, co się wydarzyło na krzyżu – rozdziela siedem ostatnich słów Jezusa, umieszczając w centrum tego swoistego „siedmioramiennego świecznika” pragnienie Chrystusa rozumiane metaforycznie jako chęć zbawienia całej ludzkości. Oto schemat zaproponowany przez św. Ignacego:
Na krzyżu wypowiedział siedem słów:
modlił się za tych, którzy Go ukrzyżowali;
przebaczył złoczyńcy;
polecił św. Jana swojej Matce i Matkę swoją św. Janowi;
powiedział wielkim głosem: Pragnę – i dano Mu wino z octem;
powiedział też, że jest opuszczony;
powiedział: Wykonało się;
powiedział: Ojcze, w ręce Twoje powierzam ducha mego³.
Jezus na krzyżu przekazuje niejako swój duchowy testament, bardziej powściągliwy w słowach, ale mający moc równą najobszerniejszej mowie z Ostatniej Wieczerzy przekazanej przez czwartą Ewangelię (J 13–17). Nie jest więc prawdą to, co mówi słynny afroamerykański wykonawca spirituals: „Przybili go do krzyża i nie wyszeptał ni słowa…”, choć w tych słowach śpiewu pełnego ducha chodzi o Jego pójście na ukrzyżowanie bez narzekań, niczym mesjański Sługa Pański opiewany przez Izajasza: „Dręczono go, lecz sam pozwolił się gnębić, nawet nie otworzył ust swoich. Jak baranek na rzeź prowadzony, jak owca niema wobec strzygących ją, tak on nie otworzył ust swoich” (53, 7). To milczenie zostało wykorzystane między innymi przez niemieckiego pisarza Heinricha Bölla w tytule jednej z jego książek: I nie poskarżył się ani słowem (1953), powieści o parze „ukrzyżowanych istot ludzkich”. Jezus pomimo doświadczanej udręki mówi te słowa, które – jak zobaczymy – wywarły olbrzymi wpływ nie tylko na wiarę, ale i całą zachodnią tradycję kulturową.
My jednak, zanim przejdziemy do bardziej dogłębnego komentowania tego zbioru Jezusowych słów, które – jak pokażemy dalej – były wielokrotnie podejmowane przez muzykę, tradycję ludową i literaturę, zrekonstruujemy pokrótce wydarzenia prowadzące Chrystusa do śmierci na szczycie niewielkiego wzgórza w Jerozolimie, swego rodzaju skalistego cypla, zwanego po aramejsku Golgota, czyli „Miejsce Czaszki” (Mt 27, 33; Mk 15, 22; Łk 23, 33; J 19, 17), co przetłumaczono na łacinę jako calvaria, od którego pochodzi nasza „kalwaria”. Naszym zamiarem będzie zaoferowanie nie tylko niezbędnej egzegezy, ale także kilku wskazówek pomocnych w zrozumieniu i refleksji. Świadomi jesteśmy, że wokół męki i śmierci Jezusa narosła dziś imponująca bibliografia, mogąca często onieśmielić czytelnika. Wystarczy dać jako przykład fundamentalną monografię pod tytułem The Death of the Messiah, którą amerykański egzegeta Raymond E. Brown (1928–1998) opublikował w Nowym Jorku w dwóch tomach w 1994 roku, a której jednotomowe włoskie tłumaczenie z 1999 roku liczyło 1815 stron!
Zanim i my, w znacznie skromniejszej formie, podążymy za tymi wydarzeniami i wejdziemy na Kalwarię, aby usłyszeć ostatnie słowa Jezusa, które raz szepcze, a raz krzyczy, oddamy głos bardzo różniącym się od siebie autorom, by poczynili odpowiednie wprowadzenie do naszej podróży. Z jednej strony będzie to podkreślenie realizmu ukrzyżowania, który dla Ewangelii jest wyraźnym dowodem Wcielenia: Chrystus przechodzi przez własne terytorium człowieka, przez terytorium kresu, śmierci, skończoności, stając się bratem wszystkich mężczyzn i kobiet. Jorge Luis Borges, urodzony w Buenos Aires w 1899 roku, w swoim wierszu Chrystus na krzyżu, oznaczonym dopiskiem „Kioto 1984”, a więc napisanym niedługo przed śmiercią w 1986 roku, argentyński literat, drogi także papieżowi Franciszkowi, który poznał go osobiście, napisał:
Z czarną brodą zwieszoną nad piersią.
Ta twarz nie ma rysów znanych z rycin.
Jest ostra i żydowska. Nigdy nie widzianej
będę szukał niestrudzenie, aż do ostatniego
dnia moich kroków na ziemi⁴.
Kolejnym aspektem będzie milczenie Ojca wobec ukrzyżowanego Syna, które zawsze wywiera ogromne wrażenie. Pisarz Giuseppe Berto (1914–1978) w swojej wyobrażonej „Ewangelii Judasza” zatytułowanej La Gloria, wydanej w roku jego śmierci, w scenie z wołaniem: „Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił?” pisał: „Nie ma odpowiedzi. Wtedy z krzykiem wydajesz ducha… O Wieczny, wołam do ciebie z miejsc nazbyt głębokich: Panie, nie słuchaj mojego głosu”. Łukasz, jak zobaczymy, łagodzi tę straszliwą pustkę nieobecności pełnym ufności wołaniem umierającego Jezusa do Ojca, którym jest Jego siódme i ostatnie słowo. Prawda wcielenia Syna Bożego zakłada jednak także przejście przez wewnętrzną ciemność, przeżycie w pewnym wymiarze doświadczenia Hioba, postaci biblijnej często odczytywanej w kluczu chrystologicznym. To właśnie wyraża kolejny pisarz, którego chcemy wezwać, by stanął obok Borgesa, o. David M. Turoldo (1916–1992), w jednym z jego Canti ultimi (1991):
Nie, wierzyć w Wielkanoc to nie jest
Właściwa wiara:
zbyt piękny jesteś na Paschę!
Prawdziwa wiara
jest w Wielki Piątek,
kiedy Ciebie nie było
tam w górze!
Kiedy nawet echo,
Nie odpowiada
na Jego głośny krzyk
i Nicość z mozołem
nadaje formę
Twojej nieobecności.I. Między czwartkiem a piątkiem: przeddzień
Nazywał się on Jezus, pochodził z Nazareth; ukrzyżowano go później za jakowąś zbrodnię. Czy przypominasz sobie tego człowieka, Pontiuszu?
Pontius Pilatus zmarszczył brwi i ręką pociągnął po czole jak człowiek, który usiłuje coś sobie przypomnieć. Po kilku chwilach milczenia szepnął:
– Jezus, Jezus z Nazareth? Nie, nie przypominam sobie⁵.
W ten sposób Anatole France w opowiadaniu Prokurator Judei (1902) przedstawia reakcję emerytowanego Piłata na pytanie, które zadaje mu gubernator Syrii. W jego pamięci zgasło echo tego procesu, który, jak już wspominaliśmy, przywołali w swoich pismach Józef Flawiusz i Tacyt – jednak w oczach wysokiego urzędnika cesarskiego był on nieistotny. Procesu, który – jak pisał angielski uczony Samuel G.F. Brandon (1907–1971) w swoim dziele The Trial of Jesus of Nazareth (1968) – stał się „najważniejszym procesem w historii ludzkości. Żadne działanie prawne skierowane przeciwko komuś nie jest znane tak wielkiej liczbie osób. Wpływ procesu Jezusa na historię ludzkości jest niemożliwy do ocenienia”.
1. Wśród drzew oliwnych Getsemani
Najsłynniejsze sprawy sądowe, takie jak proces Sokratesa w Atenach w 399 roku p.n.e. lub ten, w czasie którego Joanna d’Arc została wysłana na stos w 1431 roku, albo sprawa przed trybunałem inkwizycji wytoczona Galileuszowi w 1633 roku, bledną w porównaniu z dwiema pospiesznie przeprowadzonymi sesjami sądowymi: pierwszej na posiedzeniu najwyższej władzy żydowskiej, Sanhedrynu, i drugiej przed rzymskim prokuratorem reprezentującym autorytet cesarza – w wyniku których skazano na śmierć wędrownego galilejskiego kaznodzieję imieniem Jezus z Nazaretu około 30 roku n.e. To, co się wydarzyło w ciągu tych kilku godzin, radykalnie naznaczyło bieg dalszej historii. Każdego roku miliony ludzi na całym świecie wspominają te wydarzenia i przeżywają je w liturgii chrześcijańskiej z intensywnością podobną do tej, która płynie ze słów i muzyki słynnej Pasji według św. Mateusza Bacha: „Choć moje serce rozpływa się we łzach, / ponieważ Jezus opuszcza nas, / To Jego Testament mnie raduje: / Swoje Ciało i Krew, o Najdroższą, / oddaje w moje ręce. / Oddam Ci moje serce, / Wejdź we mnie, mój Zbawicielu, / Ja się zanurzę w Tobie. / A jeśli świat jest za mały dla Ciebie, / Ach, wtedy Ty sam będziesz dla mnie więcej niż świat i niebo”⁶.
Egzegeta Martin Kähler (1835–1912) stwierdził, że „w swej istocie Ewangelie są opowieścią o męce, śmierci i zmartwychwstaniu Chrystusa poprzedzoną obszernym wprowadzeniem”. I nie można wykluczyć, że jedna z protoewangelii głoszonych i być może nawet spisanych przed ukształtowaniem się czterech znanych nam Ewangelii była właśnie teologiczną opowieścią o ostatnich historycznych wydarzeniach z życia Jezusa. Jak już zwracaliśmy na to uwagę, nie mamy tu miejsca na badanie owych historii w ich pełnym wymiarze ani na próbę uchwycenia ich oddźwięku w Nowym Testamencie: Pascha Chrystusa jest rzeczywiście centralnym wydarzeniem chrześcijaństwa. Tutaj zadowolimy się wyborem kilku scen i kilku postaci. Zostawimy za sobą Ostatnią Wieczerzę Jezusa z Jego uczniami. Ofiarny dar Ciała i Krwi, czyli całego siebie, Chrystus najpierw celebruje pod znakami chleba i wina, a potem wypełnia w następujących po sobie aktach, począwszy od pełnej dramatu nocnej modlitwy wśród drzew oliwnych Getsemani.
Moment ten opisywany jest jako „agonia”, czyli walka do utraty sił, i wyraża się w modlitwie Jezusa podkreślonej przede wszystkim przez Łukasza (22, 39–46), który uwypukla jej dramatyczny aspekt, wspominając o tym, że „Jego pot był jak gęste krople krwi, sączące się na ziemię” (22, 44). My chcielibyśmy przedstawić ją za pomocą tylko kilku spośród wielu tysięcy śladów, jakie pozostawiła w historii, słuchając w tle dzieła Chrystus na Górze Oliwnej (1803–1804), jedynego oratorium skomponowanego przez Beethovena, i mając przed oczami poruszające płótno Andrei Mantegni (1460) przechowywane w muzeum w Tours, z senną ociężałością uczniów na pierwszym planie i samotnym w pełnej napięcia modlitwie Chrystusem na skale. „Jezus będzie konał aż do skończenia świata; nie trzeba spać przez ten czas”, napisał Pascal w słynnych Myślach⁷, tłumacząc w ten sposób uniwersalną zbawczą wartość męki i śmierci Chrystusa. Ten temat przewija się przez powieści Georges’a Bernanosa: Pamiętnik wiejskiego proboszcza (1936), którego bohater nazywa siebie „jeńcem Świętego Konania”, i Dialogi karmelitanek (1949), przeniesione później na scenę operową przez Francisa Poulenca (1957).
Jak uczy nas aleksandryn Le Mont des Oliviers (Góra Oliwna, 1839) francuskiego poety Alfreda de Vigny, te nocne godziny są również symbolem udręki każdego człowieka, gdy wokół niego gęstnieje cisza Boga – pozornie „niemego, ślepego i głuchego na krzyk Jego stworzeń”. Inny dziewiętnastowieczny francuski pisarz, Gérard de Nerval, powtórzy je również w sonecie Le Christ aux oliviers (Chrystus wśród drzew oliwnych, 1854): „Brakuje Boga na ołtarzu mojej ofiary . Nie ma Boga! Boga już nie ma! A oni nadal śpią”.
2. Judasz, jeden z Dwunastu, który miał Go wydać^(\ )
Tej nocy wśród drzew oliwnych Getsemani przechodzi Judasz, syn Szymona, znany jako Iskariota (ten przydomek być może pochodzi od „z Kariotu”, wsi położonej na południu Palestyny, albo jest deformacją terminu sicarius, jakim określano buntowników przeciwko rzymskiemu okupantowi, albo też przytacza nadane mu później przezwisko „isz-karja”, „człowiek kłamstwa”, a może po prostu oznacza „farbiarz”). Pojawia się on już w Kafarnaum, po przemówieniu Jezusa o „chlebie życia”, kiedy Chrystus mówi: „Czyż nie wybrałem was dwunastu? A jeden z was jest diabłem”. A Jan dodaje: „Mówił zaś o Judaszu, synu Szymona Iskarioty. Ten bowiem – jeden z Dwunastu – miał Go wydać” (6, 70–71). Widzimy go ponownie podczas wieczerzy w Betanii, w ostatnim tygodniu życia Jezusa, kiedy oburza się z powodu marnowania olejku nardowego wylanego na nogi Chrystusa przez Marię, siostrę Łazarza, co ewangelista komentuje, nazywając go złodziejem (J 12, 6). Również Mateusz (26, 14–16) powraca do tego wątku, kiedy ukazuje Judasza, jak zgadza się wydać Chrystusa arcykapłanom za sumę trzydziestu srebrnych monet, co – przynajmniej jeśli chodzi o kwotę – nawiązuje do sceny z pasterzem u proroka Zachariasza („I odważyli mi trzydzieści srebrników”; 11, 12).
Judasz siedzi przy stole z Jezusem w czasie Ostatniej Wieczerzy, kiedy „diabeł już nakłonił serce” Iskarioty, aby wydał swojego Nauczyciela, który w tym momencie ofiarowuje mu „kęs gościa”, znak przyjaźni: „Po spożyciu kawałka wstąpił w niego szatan”, zauważa ponownie Jan (13, 2.27). W swoim opisie uczty w Wieczerniku Mateusz wkłada w usta Jezusa zapowiedź zdrady, na którą Judasz obłudnie reaguje: „Czyżbym ja, Rabbi?”, zaś Jezus mu odpowiada: „Tak, ty!” (26, 20–25). Te słowa, powiedziane niemalże szeptem, spuszczają kurtynę na historię Judasza, ucznia Jezusa. Pojawia się on teraz ponownie w Getsemani, aby dać pocałunek Chrystusowi, co prawdopodobnie, ze względu na panujące ciemności, miało być znakiem rozpoznawczym dla tych, którzy przyszli aresztować Nazarejczyka. Ten pocałunek stał się obrazem zdrady (warto przypomnieć sobie tę scenę namalowaną przez Giot ta w kaplicy Scrovegnich w Padwie). „Judaszu, pocałunkiem wydajesz Syna Człowieczego?” (Łk 22, 48): te gorzkie słowa Jezusa Mateusz zastępuje suchym zwrotem ef’ ho párei⁹, „po coś przyszedł?”, ale towarzyszy im smutne hetaîre, „przyjacielu, towarzyszu” (26, 50). Tylko Mateusz odnotuje jednak tragedię tego człowieka: już kilka godzin później Judasz biegnie do swoich mocodawców, aby zwrócić im zapłatę za zdradę, która stała się dlań nie do zniesienia (27, 3–10).
Dramatyczny koniec jest już bliski. Mateusz zawiera go w jednym wersecie: „ rzuciwszy srebrniki w stronę przybytku, oddalił się. A potem poszedł i powiesił się” (27, 5). Łukasz w Dziejach Apostolskich proponuje bardziej sensacyjną wersję tej śmierci, być może odwołując się do fragmentu z Biblii (Mdr 4, 19), gdzie przeznaczenie niegodziwych malowane jest w mocnych barwach: „ spadłszy głową na dół, pękł na pół i wypłynęły wszystkie jego wnętrzności” (Dz 1, 18). Okrutna śmierć, niezależnie od tego, w jaki sposób nadeszła, służy jako przykład życia naznaczonego – być może – iluzją i rozczarowaniem spowodowanym przez fałszywy obraz Jezusa, w którym Judasz chciał widzieć politycznego mesjasza, a odkrył mistrza i nauczyciela wskazującego na zbyt wzniosły i odległy horyzont. Judasz pozostanie uniwersalnym symbolem zdrady, nawet jeśli mistyczka św. Katarzyna z Genui (1447–1510) twierdziła, że zobaczyła w widzeniu uśmiechniętego Chrystusa, który mówił do niej: „Gdybyś wiedziała, co zrobiłem dla Judasza…!”, zaś ksiądz Primo Mazzolari w jednym ze swych słynnych kazań mówił o Judaszu jako o „umiłowanym przez Jezusa i naszym bracie”.
I rzeczywiście, wokół postaci Judasza narosła przeogromna literatura, niekiedy nastawiona na odtworzenie jego niepokojącej historii, a często przy tym skłonna do poszukiwania czegoś na jego obronę lub szukająca uzasadnienia dla jego czynu. Przytoczmy tylko powieść Der Meister (1952) urodzonego w Pradze i tworzącego po niemiecku pisarza Maxa Broda, który przekracza nihilizm swojego Judasza i koncentruje się na zbawczej mocy miłości i daru z siebie złożonego przez Chrystusa. Judasz pozostaje zatem odpowiedzialny za swój czyn, ale to właśnie w mrokach jego zdrady (a następnie nienawiści, przemocy i śmierci) objawia się płodność odkupienia i miłość Jezusa, który ofiaruje samego siebie. Teraz jednak w naszej zwięzłej opowieści o ostatnich godzinach Jezusa nadszedł czas, aby opuścić ogród Getsemani i wejść do pomieszczeń władzy religijnej i świeckiej, gdzie zapadnie decyzja o losie rabbiego z Nazaretu.
3. Jezus oskarżony przed Sanhedrynem
Na wstępie, sprzeciwiając się tradycyjnemu i żywemu przez wiele stuleci oskarżeniu „niewiernych Żydów” o „bogobójstwo”, a także wszelkim formom antyjudaizmu, niestety wciąż żywego i atakującego, przywołujemy głos Soboru Watykańskiego II: „A choć władze żydowskie wraz ze swymi zwolennikami domagały się śmierci Chrystusa, jednakże to, co popełniono podczas Jego męki, nie może być przypisane ani wszystkim bez różnicy Żydom wówczas żyjącym, ani Żydom dzisiejszym” (Nostra aetate, nr 4).
Możemy tylko schematycznie zrekonstruować te wydarzenia. Podstawowym tekstem, od którego trzeba zacząć, są oczywiście relacje czterech Ewangelii, nie są one jednak ani kroniką sądową, ani zapisem dokumentów procesowych, ani też formą dossier. Ewangeliści nie oferują nam czystej historii, ale opowieść interpretowaną i oświetloną przez wiarę w chwalebnego Chrystusa Paschalnego. Owszem, przedstawiają one historię wydarzeń, ale wybranych i opracowanych również z perspektywy potrzeb pierwotnego Kościoła, mającego problemy w relacjach zarówno z Rzymianami, jak i z judaizmem, od którego się odłączył. Nie dziwią więc w opisach ewangelistów pewne rozbieżności w szczegółach czy też przeróbki lub sceny nieobecne u innych autorów. Nie powinny też dziwić różnice w rekonstrukcjach, których współcześni uczeni dokonali, wychodząc od opowieści Marka (14, 53 – 15, 20), Mateusza (26, 57 – 27, 31), Łukasza (22, 63 – 23, 25) i Jana (18, 12 – 19, 16), podobnie jak inne stanowiska w kwestii przypisywania odpowiedzialności za skazanie Jezusa.
I tak według jednych główna odpowiedzialność spoczywa na władzach żydowskich, które po regularnym postępowaniu karnym przed najwyższym trybunałem, Sanhedrynem, i po wydaniu motywowanego religijnie wyroku, przekazały sprawę rzymskiemu gubernatorowi jedynie dlatego, że w okupowanej Palestynie tylko on mógł wydawać wyroki śmierci. W związku z tym żydowska ława sędziowska wprowadziła do uzasadnienia wyroku aspekt polityczny, tak aby wniosek o karę śmierci został zaakceptowany przez władzę rzymską. Jest to rekonstrukcja proponowana już od dawna przez znane studium na temat procesu Jezusa pióra niemieckiego badacza Josefa Blinzlera oraz angielskiego biblistę D.R. Catchpole’a, autora ciekawej pracy poświęconej badaniom procesu Jezusa prowadzonym w świecie żydowskim. Jak już zaznaczyliśmy, interpretacja ta nie ma nic wspólnego z tradycyjnym antysemityzmem niektórych środowisk chrześcijańskich i, zwłaszcza w przeszłości, nie może stanowić dla niego uzasadnienia; dzisiejszy Izrael nie może być w ramach solidarności narodu odpowiedzialny za śmierć Jezusa.
Według innych główna odpowiedzialność za los Jezusa spoczywa na władzy rzymskiej, jedynej mającej wówczas kompetencje w zakresie kary głównej. Jedynie Sanhedryn mógł przeprowadzić proces i wydać wyrok, który jednak bezwzględnie wymagał zatwierdzenia gubernatora rzymskiego. Zarzuty sformułowane przez Sanhedryn przeciwko Jezusowi, po fazie wstępnej procesu, polegałyby prawdopodobnie na oskarżeniu Go o udział w zbrojnej bandzie (z zelotami, antyrzymskimi partyzantami) i wystąpienia przeciwko bezpieczeństwu państwa cesarskiego. Ta interpretacja wychodzi od przekonania, że przepowiadanie Jezusa miało głównie oddźwięk polityczny, a przynajmniej tak widział je Sanhedryn. Po raz pierwszy tezę tę przedstawił niemiecki biblista Hermann Samuel Reimarus w 1778 roku. W XIX wieku podjął ją rabin Ludwik Philipson, w 1908 roku ponownie przedstawił ją marksista Karl Kautsky, a w kolejnych latach pojawiła się ona w pracach egzegetów Roberta Eislera, Jaya Carmichaela i wspomnianego już Samuela G.F. Brandona. Pojawiła się również próba oczyszczenia Sanhedrynu dokonana przez żydowskiego uczonego Henry’ego Cohena, który argumentował, iż sąd żydowski w istocie podjął tytaniczny wysiłek, aby ocalić upartego Jezusa z rąk rzymskiej władzy, próbując zmusić Go do wycofania swoich niebezpiecznych mesjanistyczno-politycznych roszczeń.
Jezus, jak widzieliśmy, zostaje aresztowany nocą w ogrodzie zwanym Getsemani („tłocznia oliwna”), u podnóża Góry Oliwnej, i jest zaprowadzony pod eskortą przed byłego arcykapłana Annasza na wstępne nieformalne przesłuchanie. Niezwykła władza Annasza (imię to jest hebrajskim zdrobnieniem imienia Jan), najwyższego kapłana od 6 do 15 roku n.e., da się w pełni zrozumieć dopiero wtedy, gdy weźmie się pod uwagę, iż ten człowiek zdołał wypromować po sobie na ten najwyższy szczebel w hierarchii w judaizmie pięciu swoich synów oraz zięcia Kajfasza, który rządził Sanhedrynem od 18 do 36 roku n.e., obejmując urząd po pierwszym synu Annasza. Z historycznego punktu widzenia trudności związane z ewangelicznymi danymi dotyczącymi tego etapu procesu Jezusa zaczynają się od przyprowadzenia oskarżonego przed Kajfasza na nocne posiedzenie Sanhedrynu. Otóż traktat o Sanhedrynie zawarty w Misznie, wielkim zbiorze tradycji rabinicznych, stwierdza, że procesy, w których oskarżonemu grozi kara główna, mogły być prowadzone tylko w ciągu dnia i w oficjalnej siedzibie Sanhedrynu, tak zwanej „sali z ociosanego kamienia”, znajdującej się przy świątyni i być może odkrytej w czasie wykopalisk archeologicznych. A zatem nocne obrady byłyby nielegalne, a wyrok nieważny.
Grecki termin sinedrion – w hebrajskiej transkrypcji oddany jako Sanhedryn – oznacza „wspólne posiedzenie” i określa jedyny uznany przez władzę rzymską organ polityczno-religijny odpowiedzialny za autonomiczną administrację żydowską w granicach ściśle określonych i skodyfikowanych przez Rzym. Sanhedryn składał się z siedemdziesięciu członków oraz przewodniczącego, czyli urzędującego arcykapłana – którego zależność od rzymskiej władzy symbolicznie podkreślał fakt, iż jego uroczysty ceremonialny strój był przechowywany w twierdzy Antonia (siedzibie przedstawiciela cesarskiej władzy) – i był podzielony na trzy różne grupy.
Pierwszą z nich stanowił konsystorz emerytowanych arcykapłanów i pozostałych kapłanów wysokiej rangi: wśród nich wybierano „nadzorcę świątyni”, dowodzącego strażą świątynną. Druga grupa składała się ze „starszych”, czyli członków arystokracji świeckiej i ziemskiej, należących – podobnie jak kapłani – do konserwatywnej partii saduceuszów. Trzecią byli uczeni w Piśmie, to znaczy intelektualiści (teologowie i prawnicy) o pochodzeniu mieszczańskim i „postępowej” orientacji, i z tego powodu należący do faryzeizmu, najbardziej otwartej linii polityczno-religijnej, pomimo odwrotnego wrażenia, jakie można mieć po lekturze Ewangelii. Według relacji Mateusza i Marka aresztowany Jezus został wezwany przez faryzeuszy podczas nocnej sesji.Przypisy
1 W przekł. Z. Kubiaka i J. Radożyckiego. (Wszystkie przypisy pochodzą od tłumacza).
2 W przekł. W. Okęckiego.
3 W przekł. J. Ożoga SJ.
4 W przekł. K. Rodowskiej.
5 W przekł. J. Stena.
6 Cyt. za: http://www.muzyka.ofm.pl/bach/pasja/pasjatxt.htm (dostęp: 10 listopada 2020).
7 Nr 553, w przekł. T. Boya-Żeleńskiego.
8 Por. J 6, 71.
9 W związku z tym, że książka ma charakter popularnonaukowy, Autor posługuje się uproszczoną transkrypcją słów greckich i hebrajskich (przyp. red.).