- W empik go
Sielanki krakowskie Wincentego Reklewskiego. - ebook
Sielanki krakowskie Wincentego Reklewskiego. - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 210 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Dozwólcie, niechaj ulubione dłonie
Kijałkową wiązanka ozdobią mi skronie,
Niech mię inna nagrodą nie uczczą potomni.
Niechaj sobie rud przyszły tak o mnie przypomni,
Jako Nimfa chodząca w kwiecistej ustroni
Skromny sobie fijołek wspomina po woni.
Wieńce (poema)
Wincenty Gozdawa Reklewski urodził się r. 1785 w Boleszynie powiecie kieleckim, gdzie ojciec jego Józef, mając posiadłość ziemską zarazem pełnił urząd sędziego pokoju. Początkowe ukształcenie swe winien ks. Jasińskiemu, wyższe zaś nauki pobierał w akademii krakowskiej. W chwili gdy głos odradzającej się ojczyzny wszystkich do oręża powoływał: porzucił także Reklewski zawód naukowy i pospieszył w szeregi artyleryi. Walczył mężnie r. 1809 pod Raszynem i odznaczył się odwagą niepospolitą, pod Sandomierzem, gdzie w na – grode od dowódzcy złoty krzyż wojskowy otrzymał. Po zawartym pokoju zostawał w randze kapitana z kompaniją swoja przez półtrzecia roku w Krakowie. Urocze okolice tej starodawnej stolicy Piastów, oraz szczery, prostoduszny charakter i nieskażone zwyczaje narodowe ludu w nich zamieszkałego, natchnęły rycerza – poetę do śpiewu, i wtedy to wydał Reklewski swe pienia wiejskie, które mu sławę zasłużoną zjednały. R. 1811 przeniesiony do korpusu inżynierów, jako poddyrektor znacznie się przykładał do pracy około ufortyfikowania twierdzy Modlina. Podczas ostatniej wyprawy r. 181 2 otrzymał stopień podpułkownika; lecz w dalszym pochodzie ku Mozajskowi zapadł na zdrowiu, które przez szybki marsz, trudy wojenne i brak posiłków coraz się pogorszało. Gdy krwawa bitwę pod Mozajskiem wojska toczyły, leżał Reklewski na polu bardzo już osłabiony. Okropność tej walki i jego stanu, śmierć najlepszych przyjaciół, z których jeden śmiertelnie ranny umyślnie z placu kazał się zawieść do niego dla pożegnania, przyspieszyły wkrótce skon jego. W coraz dotkliwszym niedostatku i niemożności ratowania odwieziony został już bez przytomności zmysłów do lazaretu w Moskwie, gdzie w parę dni mając dopiero lat 2 7, życie zakończył.
"W urodnej postaci Reklewskiego" – powiada jego przyjaciel Kaź. Brodziński – "wszystkie zamieszkały cnoty: trudno było dać w nim pierwszeństwo jednej nad drugą. Najbardziej uderzała w oczy skromność jego, ta pierwsza ozdoba przymiotów i wdzięków. Dobroczynność, rada, wsparcie i wstawianie się tajemne – były cnoty jego. Czułe jego serce wzdychało zawsze do wsi, i większą część krótkiego tu pobytu swego przepędził on na marzeniu o przyszłej w zaciszu szczęśliwości. Przyjemna wesołość w posiedzeniu z przyjaciółmi, stosowna powaga w dopełnianiu powinności, łagodność z niższymi, szczerość z poufałymi, uleganie wyższym – oto rzadki oręż, którym sobie serca wszystkich, nawet powszechnych nieprzyjaciół łudzi, podbijał Reklewski. "
Prócz zbiorku poezyj wydanego pod tytułem: Pienia wiejskie przez W. R. Kraków w drukarni Gröblowskiej 1811. (w 16ce str. 189. 3, z tytułem sztychowanym i rycina podług rysunku M. Stachowicza) znane jest jeszcze Reklewskiego poema pasterskie: Wieńce (drukowane w Pamiętniku warszawskim 1821 Tom. XIX, rok VII str. 381 – 392).Reszta zaś prac jego, miedzy któremi poema sielskie: Robienie kwiatów, tudzież poema heroiczno-komiczne: Cecylia utracona, do sześciu tylko pieśni doprowadzone, oraz inne poezyje drobniejsze, pozostały w rękopiśmie.
Przyznać trzeba Reklewskiemu, iż po Bogusławskim był może jednym z pierwszych, którzy Muzę poezyi ojczystej błądząca pośród czczo-gładkich manowców, jakie w rymowanych dziełach naszych poprzednich zwolenników szkoły francuskiej spostrzegamy, starali się wyprowadzić na niwę rodzimą; i właśnie ta to strona najwięcej dodaje mu zalety. Prócz sielanek podług dawnej klasycznej formy Greków odlanych, próbował Reklewski pisać także narodowe, krakowskie, które właściwą okrasęi wartość pomiędzy pismami jego stanowią, albowiem powiewa w nich już orzeźwiający żywioł swojski. Widzimy tam wiernie oddane uczucie i zwyczaje narodowe, a obok słodyczy języka oraz płynnego harmonijnego wiersza, te niewymuszoną prostotę, mogącą każdego zachwycić. Reklewski sam trafnie odmalował w pieśni: Do mojej Dafny, ów rodzaj swej poezyi:
Uwieńczona w kwiaty
Oto jest Muza moja! Zefirek skrzydlaty
Kiedy wychodzi z cienia, przez lekkuchne wiania
Swawolny jej niekiedy powłokę odsłania.
Zaniedbana jej piękność i skromna ozdoba
Bogom się tylko ziemi, nie ludziom podoba.KRAKOWIAKI.
Przyjechały z obcej wsi parobeczki hoże,
Wprowadzili koniki na nasze podworze,
Jeden z nich przed okienkiem w podkóweczki krzesze
Kiedy Kasia w komorze czarny warkocz czesze.
Proszą ojca i matki, by córce kazali
Wyjść z komory. Ojcowie córkę zawołali.
Wyszła Kasia, do ziemi spuszczone oczęta;
Uśmiechały się na to sąsiedzkie dziewczęta,
Które się pozbiegały słysząc niespodzianie
Na podwórku Kasinym podkówki i granie.
Kiedy Staś urodziwy, co dla Kasi plonie.
Ściska jej drobną rączkę w ogniste swe dłonie;
Uderza w podkóweczki, pięknie się uśmiecha,
Nachylony kilka słów powiada jej z cicha;
Podniosła Kasia oczy na Stasiowe lica:
Widać, jak ich wzajemnie uroda zachwyca.
Do czegóż, kiedy grają, młodych chętka wiedzie?…
Zawsze trzeba tańcować kiedy Staś przyjedzie..
Bo Staś z sobą przywiezie zawsze skrzypiciela,
Dziewczęta pozaprasza i chłopaków wiela:
A to wszystko, by Kasię ubawić do woli:.
Kasia nockę tańcuje i główka nie boli.
Lecz ojcowie w podworku tańcować niedali,
Ani krzesać do składu w podkówki ze stali
Dla tego, że od rana dziadek zachorował;
Oni zaś chcieli by się prawnucząt dochował.
Więc poszli na środek wsi, gdzie cieniące dęby,
Gdzie często kochankowi poda dziewcze gęby,
Gdzie jest ziemia ubita niedzielnemi tany,
Gdzie często spadnie w tańcu wianeczek ruciany;
Dziewczyna się zapłoni, po wianek się schyla:
Już nierychło! zgubiła wianek jedna chwila.
Matka o wianek pyta, i dziewczynę łaje,
I z którym tańcowała temu ją oddaje.
Oni się uśmiechają, bo takie skaranie,
Za łajanie, za płacze i za wianek sianie.
Tutaj więc, gdzie okólne dęby dają cienie,
Gdzie jest miejsce do tańca, dla starych siedzenie,
Przy świetle palonego na środku łuczywa,
Odzywają się basy, gdy skrzypek wygrywa.
Piękna Kasia ze Stasiem na sterze zamiata,
W zawrotach zgina ogień rozpuszczona szata;
Za niemi zaś drużyna pusty taniec toczy.
Sobie miłe wzajemnie rozmawiają oczy.
Staś, jak dawna w krakowskiem uczy nas zabawa,
Po kilkunastu kołach na prost skrzypka stawa.
W podkóweczki uderza i śpiewkami wiela
Nadobny chłopiec rącze hasanie przedziela:
* * *
"Zagraj mi moja piosnkę luby skrzypicielu!
Bo ja będę za drużbę na twojem weselu;
A ty się kręć dziewczyno! wyciągaj kolanka,
Trzymaj główkę prościuchno, by niezgubie wianka.
Mały jeszcze gdym wybiegł do siada na błonie,
Najśmielej w jeździe dzikie mordowałem konie:
Nie zaraz na mem czole potne staną piany,
Niezmożesz mnie dziewczyno jakiemi chcesz tany.
Raz się Kasia z wiewiórka w leszczynie spotkały.
Odskoczyły od siebie jako lotne strzały;
Nie dziwcie się wiewiórce i dziewczynie mojej,
Tamta się Kasi zlękła, ta wiewiórki boi.
Biegnij ze mną koniku! do nocy od rana:
Staniemy u dziewczyny, tam dadzą ci siana.
Dadzą ci dużo owsa, w źródełku napoją,
Pogłaszcze cię dziewczyna która będzie moją.
Żaden mi dziarski chłopak nie stanie na drodze,
Cztery konie na jednym lejcu dzielnie wodzę;
Żaden mnie wóz, gdy jadę z Krakowa, nie minie –
W tobie dopiero pierwszej kocham się dziewczynie.