Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Siga siga. Smak Grecji na twoim talerzu - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 czerwca 2022
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
54,99

Siga siga. Smak Grecji na twoim talerzu - ebook

Co wspólnego mają greckie mity z dietą śródziemnomorską?

Jaka jest historia najpopularniejszego modelu żywieniowego na świecie i co tak naprawdę się na niego składa?

Czym jest helleński slow life i dlaczego Grecy kochają fasolę?

O tym wszystkim przeczytasz w kolejnej, doprawionej smacznymi anegdotami książce Sabiny Francuz, autorki bloga Głodne Kawałki, która od sześciu lat dzieli życie między Kraków i Ateny.

Znajdziesz tu 80 przepisów – zarówno na klasyczne potrawy z rodzinnych greckich biesiad i tłocznych tawern, jak i na codzienne szybkie dania, które przygotujesz, wykorzystując składniki z polskich targów, bazarów i lokalnych sklepów.

Poznasz też greckie historie, dzięki którym przetrzesz kulinarne szlaki, zbaczając z utartych turystycznych ścieżek. Kąpiąc się w słońcu, posłuchasz ateńskiego gwaru, pokołyszesz na spokojnym Morzu Egejskim, zajrzysz rybakom do kutrów dobijających do brzegów cykladzkich wysp. I zupełnie niepostrzeżenie dopadnie cię siga siga, grecka recepta na szczęście w zwolnionym tempie…

Fawa, keftedes, feta smażona w filo, faszerowany kalmar w cytrynowym sosie z uzo, hilopites z boczniakami i orzechami, tradycyjny chlebek nadziewany rodzynkami i lody tymiankowe z metaxą... Ta książka to smakowita gratka zarówno dla hellenofilów, jak i wszystkich szukających równowagi i spokoju w kulinarnym chaosie.

Zaproś rodzinę, znajomych i nieznajomych do wspólnego stołu i otwórz swoją kuchnię i serce na greckie spojrzenie na jedzenie.

Smacznego lub – jak mawiają Grecy – καλή όρεξη!

Kategoria: Podróże
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-240-8613-9
Rozmiar pliku: 74 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Pisanie o greckim jedzeniu to duże wyzwanie. Przymierzam się do tego wstępu już bez mała pół roku.

Robię notatki, coś mi się przypomina, po chwili coś nowego, potem znowu coś. I tak dopisuję, i zdecydować się nie mogę, od czego zacząć.

Wstępy są ważne – oczarować czytelników jak Galatea Pigmaliona mam szansę zaledwie w ciągu kilku pierwszych wersów. Nie wspomnę o jednej piątej sekundy potrzebnej do zakochania… _Anyway_, jeżeli to prawda, to i tak już jestem po czasie…

Wciąż mnie coś powstrzymuje – bo jak na suchym papierze oddać soczystość barw, świdrujące w nosie zapachy, palące słońce, pustynny pył w ustach, nawiewany co roku znad Sahary, dmący wiatr meltemi czy dzikość serca każdego Greka podczas święta Panigiri? Jak na kilku stronach streścić pięć lat życia jedną nogą w Grecji? Rodzinne anegdotki, heheszki ze znajomymi, radość Antona na widok suwlaków? A gdzie miejsce na kilka tysięcy lat greckiej tradycji kulinarnej, prekursorki gastronomii, która skradła ćwierć mojego życia? Jak na niespełna trzystu stronach opowiedzieć o kuchni greckiej? Jak opisać grecki patchwork składający się z trzynastu regionów, Athos i prawie dwustu zamieszkanych wysp, z czego co najmniej kilkadziesiąt ma swoje odmienne tradycje związane z jedzeniem?

I tak błąkam się między Krakowem a Atenami, wspomnieniami, rozmowami z przyjaciółmi, książkami, internetem, wyspami… i nagle łapię trop! Stawiam na coś, z czym się nie zgadzam, bo „na adrenalinie” wszystko łatwiej idzie.

A więc: dieta śródziemnomorska. O tym napiszę. Światowy produkt marketingowy opracowany przez Amerykanów. Kolejny grecki mit, hit czy kit?

Nie dowiem się, dopóki nie sprawdzę dokładnie, co w trawie piszczy. Badam – kto? co? dlaczego? – docieram niby do sedna (co akurat nie jest trudne, bo pisały o tym tysiące ludzi przede mną). I tak, gdy biorę pod lupę jeden z nabiałowych filarów najpopularniejszego na świecie schematu żywieniowego, wpadam na historię Isaaca Carasso, greckiego Żyda, założyciela firmy Danone. Już witam się z gąską i wchodzę na mleczną drogę odkrywcy, już się skrapiam tą wiedzą jak bergamotką, gdy wtem przychodzi wiadomość od Nataszy, pierwszej recenzentki: „Tak _by the way_, o tym, kto pierwszy rozsławił jogurt…”, a do tego link do artykułu na BBC o Stamenie Grigorowie i jedynym na świecie muzeum jogurtu w bułgarskim Trynie. Cóż… teraz powinien pojawić się kolega z Turcji z własną historią, tupnąć nogą i postawić kropkę nad „i” w polsko-bułgarsko-rosyjsko-greckim sporze o sfermentowane mleko, bo przecież etymologia słowo „jogurt” osadza właśnie w Turcji…

Śledzenie pochodzenia produktów spożywczych to prawdziwa gratka, zwłaszcza jeżeli mamy do czynienia z kilkoma tysiącami lat historii. Sam XX wiek przyniósł fascynujące odkrycia, jak choćby badania bakteriologa Grigorowa czy obszerny opis bakterii kwasu mlekowego autorstwa Ilji Miecznikowa.

Bez końca można wędrować w czasie i przestrzeni, tropić jedzeniowe szlaki, zwyczaje, receptury i składniki, spotykać po drodze różnych ludzi i ich fascynujące odkrycia, obalać stawiane wcześniej tezy i wyciągać nowe wnioski.

Dla mnie jedzenie to nie tylko zaspokajanie podstawowej potrzeby, dbanie o siebie, moda czy ładne zdjęcia. Poza codzienną koniecznością to nieustająca podróż po autostradach historii, krętych ludzkich losach, po zwodniczych zmysłach, zawiłej mapie ciała i niezliczonych urywających się wątkach. To też chwile, spotkania z ludźmi, ich zwyczajami, osobistymi historiami, pretekst do wielu rozmów i licznych znajomości, bo przecież jedzenie to coś, co łączy nas wszystkich.

Dlatego trudno mi się zgodzić z bezkrytycznym przyjmowaniem diety śródziemnomorskiej, pojmowanej tylko przez pryzmat produktów spożywczych, jako panaceum na kiepski żywot.

Na zdrowie i dobrą kondycję wpływa wiele czynników, nie tylko dobrej jakości jedzenie, którego – nawiasem mówiąc – nie trzeba importować, bo dostępne jest też lokalnie. Chodzi również o stosunek do jedzenia, sposób jego przygotowania, ilość, zestawienie… Są też inne składowe – dobre towarzystwo, słońce, ruch, muzyka, śpiew czy radość, która płynie z dzielenia doświadczeń przy stole i podczas wspólnego przygotowywania posiłków. To dodatki, dzięki którym życie przestaje być „szarpaczką” i po prostu daje się lubić.

Obserwując grecką celebrację rodzinnych spotkań, święta, odpusty i festyny, w czasie których każdego zaprasza się do wspólnego ucztowania i przekazywania tradycji, zauważyłam, jak – mimo wspólnej historii, wzajemnej sympatii, a nawet mięty, jaką czują do siebie Polacy i Grecy – jesteśmy różni. Po zestawieniu beztroski i przyjemności mieszkańców Hellady z martyrologią, którą nieraz Polacy uprawiają w swoich kuchniach, lądujemy na dwóch przeciwległych biegunach.

Myślę, że to, czego przede wszystkim brakuje, gdy siadamy do polskiego stołu, to uważność, z jaką Grecy oddają się byciu razem, pielęgnowaniu tradycji i zabawie. Widać, że wielu z nich potrafi być tu i teraz, czerpiąc z chwili szczerą radość i pogodę ducha.

Stąd pomysł na kuchnię, która nie stawia granic, nie ma pretensji, do niczego nie aspiruje, w której słowa takie jak „obiad”, „śniadanie”, „kolacja” nie mają konwencjonalnego znaczenia. Na proste jedzenie, które się rozumie, szanuje i które nie więzi godzinami w kuchni.

Zatem:

Dear All, sit back, relax
and have a good journey!

Dieta śródziemnomorska

Kraje członkowskie: Chorwacja, Cypr, Grecja, Hiszpania, Maroko, Portugalia, Włochy

„Pod pojęciem diety śródziemnomorskiej rozumie się umiejętności, wiedzę, praktyki i tradycje, a więc wszystko, co mieści się w przestrzeni pomiędzy krajobrazem a stołem: uprawa roślin, zbiór plonów, rybołówstwo, przechowywanie i przetwarzanie żywności, przygotowywanie, a przede wszystkim spożywanie posiłków. Dieta śródziemnomorska jest sposobem odżywiania się, który nie zmienił się w czasie i przestrzeni. Jej podstawowe składniki to: oliwa z oliwek, zboża, owoce świeże lub suszone, ryby, nabiał i mięso w ograniczonych ilościach oraz wiele ziół i przypraw, a wszystko popijane winem lub naparami ziołowymi, zależnie od tradycji związanej z religią. Ale dieta (z greckiego _diaita_, czyli sposób życia) znaczy o wiele więcej niż tylko jedzenie. Sprzyja kontaktom społecznym, ponieważ wspólne posiłki stanowią podstawę obyczajowości i obrzędów świątecznych. Dzięki niej powstał ogromny zbiór wiedzy, pieśni, przysłów, opowiadań i legend. Opiera się na poszanowaniu ziemi i różnorodności biologicznej. Zapewnia zachowanie i rozwój tradycyjnej działalności i rzemiosła związanego z rybołówstwem i rolnictwem”2.

Choć uwielbiam kulinarne nowinki, a nowe smaki i eksperymenty są wodą na mój młyn, gdy przyjeżdżam do Aten, nie mogę się obyć bez rytualnej rundki po ulubionych miejscach. Jedno z nich to Diporto, w którym szefem jest dziarski Mitsos. Knajpa dumnie nawiązuje do tradycji stuletnich tawern, opierających się modom i jakimkolwiek wpływom. Kultowa nora, na której temat huczy TripAdvisor, dzieli opiniujących na wielbicieli sztuki kulinarnej i tych, którzy mają zwyczaj wychodzić poza marginesy. Mitsos w swoim _bodrum palas_ uprawia własną sztukę, a jeśli się komuś nie podoba, może iść gdzie indziej. To jest uczciwy komunikat, który dostaje się na wstępie, na chwilę przed tym, gdy na stole, bez uprzedniego zamówienia, lądują po kolei wszystkie dania, które są dostępne danego dnia. Choć prawie zawsze jest to samo, czekam na nie jak na wróżby w chińskich ciasteczkach. Inaczej się sprawa ma, gdy przychodzą koledzy Mitsosa. Wtedy do stałego repertuaru fasoli, horiatiki i ryb dołączają ziemniaki z serem, zarezerwowane zazwyczaj tylko dla wyjątkowych gości. Raz udało mi się dorwać talerzyk, pamiętam ten delikates, śpiewy i gwar do dziś. U Mitsosa nawet retzina mi smakuje, a wspomnienie spieczonych na blasze sardeli skropionych cytryną z kremową fawą i zdradziecko ostrą papryką powoduje w chwili, gdy o tym piszę, powódź śliny w moich ustach.

Są też Seszele – w porównaniu z Diporto totalna awangarda – które uwielbiam za luz i pomysłowość, ale też za ikonę Garkotłuka nad wejściem do kuchni. Moim zdaniem to wyjątkowo udany mariaż tradycji i nowoczesności. Pójdziecie, sami się przekonacie.

No i nie mogę nie wspomnieć o niewielkiej (ale trochę niczym z gumy) _ouzerio kafenio_ tawernie przy ulicy Theatrou. Tutejszą specjalnością oprócz trunków są małe dania. W kuchni rządzą kobiety, a panowie uwijają się między stolikami. Nie wiem, jak babki to robią, ale na piętnastu metrach kwadratowych ogarniają pięćdziesięcioosobową wydawkę na miejscu plus wynosy, z kompletem gości przez większość dnia od dziesiątej do osiemnastej. Wystrój nie kipi przepychem, chwiejące się metalowe stoliki nie są w stanie pomieścić tego, co zamówisz, ale wszystko zawsze jest pyszne, a stałym bywalcem zostaje się za drugim razem. Jednym z kelnerów był Stefan, który ponoć niedawno przeszedł na emeryturę. Mam nadzieję, że wpadniemy jeszcze na siebie, bo szeroki uśmiech tego człowieka był jak freddo w upalny dzień. Nie nauczyłam się greckiego na tyle, żeby zrozumieć zawsze spieszącego się Stefana, a dla niego angielski stał się nigdy niezdobytym Olimpem, mieliśmy jednak okazję kilka razy zamienić słówko dzięki znajomym.

Zdarzyło mi się do tej pory już kilka razy, że ktoś wodził za mną wzrokiem i szperał w pamięci, skąd mnie kojarzy – ktoś posądzał o karierę telewizyjną, a raz ktoś widział we mnie… Beatę Kozidrak. Niemniej Stefan niedługo zachodził w głowę, skąd może mnie znać. Pewnego dnia jego uśmiech nieco się zmienił. Spojrzał mi głęboko w oczy i powiedział, że był kiedyś u mnie na masażu. Na widok jego wyrazu twarzy wolałam nie dociekać, co to był za masaż, szybciutko więc wyjaśniliśmy sobie, że w czasie, gdy on korzystał z usługi w Atenach, ja w Krakowie weganizowałam kotlety w korpostołówce. Stary Stefan powrócił, a mnie cały czas bawi ta historia.

Idźcie na Theatrou, koniecznie na wyborną rewitię, tzatziki, keftedes, __ kalamari, a najlepiej miks wszystkiego. Łyknijcie uzo, rakii, domowego wina albo soku z najwspanialszych pomarańczy na świecie. Posłuchajcie gwaru dobiegającego z sąsiadujących stolików. Nie śpieszcie się, bo pośpiech to grzech ;) Uśmiechajcie się do ciekawskich spojrzeń i pozdrówcie Stefana.

Diporto i Stefana odwiedzam zawsze przy okazji zakupów na Varvakios i tuż przed wyjazdem z Grecji, to taki _kiss and fly_, który długo chce się pamiętać.

2 Zob. Polski Komitet ds. UNESCO, _Lista reprezentatywna niematerialnego dziedzictwa ludzkości_, _Wpisy 2010_, online: https://cutt.ly/WAmUZ2J (dostęp 11.02.2022).

mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: