Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Siła i prawo - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
23 lipca 2024
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Siła i prawo - ebook

W książce "Siła i prawo" ks. dr Marian Morawski SJ wnikliwie analizuje współczesny kult siły i jego wpływ na prawo. Autor porusza kluczowe pytania dotyczące relacji między siłą a prawem, przedstawiając dwie dominujące doktryny w tym zakresie. Pierwsza, wywodząca prawo od siły, jest rozwinięta przez filozofów takich jak Kant, J.J. Rousseau i Hobbes, a jej korzenie sięgają prawa rzymskiego i cesarstwa. Druga, oparta na chrześcijańskiej idei prawa, przeciwstawia się cezarystycznym tendencjom, triumfując na Zachodzie mimo porażek na Wschodzie. Morawski ukazuje, że chrześcijańska koncepcja prawa nie jest nowością, a jej zalążki istniały już wśród pogan. Książka zawiera również dowody wewnętrzne na poparcie teorii prawa wynikającego z zakonu przyrodzonego, obnażając jednocześnie sprzeczności i absurdalności teorii przeciwnych. Przez zestawienie wyników obu doktryn, autor daje czytelnikowi pełny obraz konsekwencji, jakie niosą za sobą różne podejścia do prawa i siły, zarówno w stosunkach obywatelskich, jak i międzynarodowych.

Kategoria: Wiara i religia
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7639-628-6
Rozmiar pliku: 101 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Siła i prawo

Panujący dziś kult siły – jego charakterystyka – jak się stawia kwestia o stosunku prawa do siły? – I. Dwie doktryny o tym stosunku. – Teoria wywodząca prawo od siły – sformułowana przez Kanta – przez J. J. Rousseau – przez Hobbesa – jej zaród w prawie rzymskim – początki tego prawa – apoteoza człowieka w Cezaryzmie. – Quidquid Caesari placuit... Chrześcijańska idea prawa walczy z Cezaryzmem – ulega na Wschodzie (bizantynizm) – zwycięża na Zachodzie. – II. Idea chrześcijańska nie jest nowością – zaród jej u pogan – na czym zależy teoria wywodząca prawo z zakonu przyrodzonego? – III. Udowodnienie tej ostatniej teorii: Dowód wnętrzny – sprzeczności doktryny przeciwnej – niedorzeczności, do jakich ona logicznie prowadzi – w stosunkach obywatelskich – w stosunkach między narodami. – Zestawienie wyników obu doktryn.

Kiedy na tronie Cezarów zasiedli Trakowie i Goci, wynaleziono im genealogie, wywodzące ich rody od Jowisza – tak samo jak niegdyś Romulusom i Augustom. Nic dziwnego, że w epoce wszechwładztwa siły, w jakiej żyjemy, nauka przynosi także swoją dań bożyszczowi dnia dzisiejszego, nobilituje barbarzyński ród tej siły, przyznaje jej legalne pierwszeństwo nad wiecznym jej współzawodnikiem, prawem lub, co jeszcze gorsza, samo pojęcie prawa w sile rozstwarza. Narody, które się dziś wzmogły w siłę, rzecz naturalna, że skłonne są do tej doktryny; jest to kult, w którym siebie czczą. Narody zaś, które pod przemocą siły upadły, ulegają łatwo uczuciu podobnemu do tej zabobonnej trwogi, co ugina kolana dzikich przed szkodliwymi potęgami przyrody, których ani zwalczyć, ani zbadać nie umieją. Pokonani siłą, łatwo sobie wystawiamy, że nam jedynie siły brakowało; przypuszczamy, że siła za wszystko by starczyła – a zatem, gdziekolwiek pojawia się teoria, prekonizująca siłę, skłonni jesteśmy do szukania w niej zbawienia.

Można by wykazać, że pod tym poglądem kryje się błąd historyczny; że przez długie wieki byliśmy, pod panowaniem prawa, narodem szczęśliwym i potężnym, temu właśnie uznaniu praw człowieka i praw obywatela zawdzięczając i szczęście i nawet potęgę – podczas gdy narody jedynie siłę znające, ani szczęśliwymi, ani nawet narodami nie były; gdyśmy zaś chylić się poczęli i w końcu upadli, to nie było za czasów szacunku prawa, ale w epoce, kiedyśmy prawo zarówno z siłą w poniewierce mieli. Wszelako, jakikolwiek byłby nasz pogląd na tę kwestię historyczną, mylnie byśmy stąd brali asumpt do rozstrzygania kwestii zasadniczej, o wewnętrznym stosunku siły do prawa. Co innego pytanie: ile siły potrzebuje państwo do bytu i pomyślności? co innego zagadnienie: czy prawo od siły pochodzi i do niej należy – czy też prawo jest prawem samo przez się, a siła przyrodzoną jego sługą? Wyznawca tej ostatniej zasady może albo więcej albo mniej siły na usługi prawa wymagać – właściwie tyle jej żądać powinien, ile jej w danych warunkach czasu i miejsca obrona prawa potrzebuje. Zawsze jednak w jego oczach siła będzie środkiem pomocniczym tylko; przyzna on sile doniosłość – dla warowania prawa; uzna w niej zacność, uchyli przed nią czoło – gdy ją ujrzy w obronie prawa. Stąd ta szczególna cześć dla żołnierza, iż jest siłą ku obronie ojczyzny, skarbnicy wszystkich praw ludzkich. Wyznawca zaś doktryny przeciwnej, upatrując w sile źródło prawa, ma cześć dla siły jako takiej, uchyla czoło przed powodzeniem, jako siły objawem, we fakcie dokonanym widzi pierwiastek prawa, słowem, materializuje on prawo materializmem siły a siłę uświęca świętością prawa.

Bądź co bądź, nie chcąc uginać kolan przed niezbadaną potęgą, powinniśmy zajrzeć śmiało w oczy tej doktrynie, co ubóstwia siłę, zdać sobie sprawę z jej naukowej wartości, zrozumieć istotę stosunku siły do prawa, tę kwestię zasadniczą a wiecznie aktualną, gdyż około tych dwóch biegunów – siły i prawa – krąży całe życie społeczeństw, podobnie jak około przyjemności i obowiązku (tłumaczyłem to w jednej z poprzednich rozpraw) obraca się wnętrzne życie człowieka.Część I.

Czym jest siła, wiemy wszyscy; ale co jest prawo? Już w tym elementarnym pojęciu rozchodzą się zdania. Czy w parlamencie niemieckim roztrząsają się ustawy majowe, czy w izbie belgijskiej sprawa szkolna, czy w węgierskiej kwestia małżeństw mieszanych – wciąż słychać po jednej stronie głosy: Naruszacie prawa sumienia, prawa rodziców... nie macie prawa takich ustaw stanowić... Wciąż u nich mowa o prawie, stojącym przed i ponad prawem państwowym, o prawie, którego moc ma tkwić w sumieniu i w zakonie przyrodzonym (W dzisiejszym języku polskim słowo prawo oznacza dwie różne, choć pokrewne rzeczy: ogólną normę postępowania la loi, lex – i moralną władzę postępowania w dany sposób: jus, le droit. Pierwotnie słowo prawo tylko to ostatnie oznaczało pojęcie, pierwsze zaś wyrażano słowem zakon. Niektórzy pisarze wnoszą, żeby je zastąpić wyrazem ˝ustawa˝. Na to się jednak w zupełności zgodzić nie możemy, bo wyraz ustawa oznacza tylko pewien rodzaj zakonów, mianowicie prawa państwowe; zaś zakon, lex, obejmuje prócz tego w swej pojętości i prawa natury fizyczne i prawo natury moralne – te zaś trudno ustawami nazwać. Będziemy więc w tej rozprawie i nadal wyrażać pojęcie jus, le droit słowem prawo; do wyrażenia zaś pojęcia lex, la loi będziemy używać według potrzeby obu słów: zakon i ustawa – nie wykluczając słowa prawo w tym samym znaczeniu (gdzie z toku mowy to znaczenie się uwydatni), ponieważ i w innych językach wyrazy jus, le droit, używają się w pewnych wypadkach w znaczeniu lex, la loi: np. w nazwach jus canonicum, le droit romain). Po drugiej zaś stronie tej mowy wcale nie rozumieją: w ich pojęciu prawem jest to, co większość obu izb, pod sankcją korony postanowiła; prawo zaś przeciwstawione większości nie ma wcale sensu. Cóż znaczy prawo, mówią, którego siła nie popiera?

Na pierwszy rzut oka można by przypuścić, że to tylko wyraz samej utarczki stronnictw: mocniejsi tryumfują z siły, słabsi apelują do uczucia słuszności. Głębiej jednak w rzecz wglądnąwszy, łatwo się przekonać, że tu stoją w rzeczy samej naprzeciwko siebie dwie głęboko odmienne doktryny: jedna osadzająca prawo w sumieniu i zakonie przyrodzonym, druga wywodząca je z państwa a ostatecznie z siły. Zdajmy sobie najprzód sprawę z tej ostatniej, zagadnijmy jej szkołę.

Szkoła ta niekoniecznie przeczy sumieniu, lecz odłącza je od prawa. Sumienie, podług niej, należy wyłącznie do sfery wewnętrznej, ono samo stanowi podmiotowy zakon moralności i samo karci jego przekroczenia; w sferze zaś zewnętrznego postępowania, człowiek należy do społeczeństwa; tu zakonem jest ustawa, wolą większości zakreślona; nakazy tą ustawą objęte są powinnościami, pozwolenia w niej zawarte są prawami; mocą zaś obowiązującą do wypełnienia ustawy i warunkującą wszelkie prawa i powinności społeczne jest przymus państwowy. Sumienie zatem nic tu nie ma do czynienia, tak samo, jak państwo nic nie ma do widzenia w sferze sumienia; te dwie sfery są zupełnie odrębne i niezależne.

Jak widać, prawo natury w tej teorii nie jest wcale potrzebnym, nie ma nawet właściwego miejsca (Pojęcie zakonu przyrodzonego, czyli prawa natury, omówiliśmy i dowiedliśmy jego istnienia w rozprawie pt.: ˝Prawdziwe pojęcie moralności˝, w zeszycie z października z. r. (˝Przegląd Powszechny˝, t. IV, str. 100).). Toteż gdzie ta teoria przemogła, jak w Niemczech, wyrzucono je jako sprzęt niepotrzebny i nawet wykład prawa natury na uniwersytetach zniesiono. A przy przeważnym wpływie, jaki posiada nauka niemiecka na Zachodzie od lat kilkunastu, a u nas od kilkudziesięciu, ta doktryna szeroko zapanowała i wykłada się z katedr i po książkach, jako pewnik i stanowcza zdobycz nowożytnej wiedzy. Wielu słuchaczy prawa nie słyszało nigdy o innym prawa pojęciu, a niejeden z profesorów w niemałym byłby kłopocie, gdyby miał powiedzieć, co właściwie pod nazwą prawa natury rozumie.

Skądże ta teoria pochodzi? W takim, jakim ją obecnie przedłożyłem kształcie, sformułował ją Kant. Ten dualizm bez syntezy, ten rozbrat dwóch czynników rozchodzących się, żeby się nigdy nie spotkać, jest cechą jego ducha. Taki sam u niego rozbrat w spekulacji między empirią a wiedzą a priori, taki w praktycznej sferze, między dobrem a należytym, taki znowu między sferą życia wnętrzną a zewnętrzną, między moralnością a prawem. Ale Kant ubrał tylko tę doktrynę w filozoficzną szatę; istota jej znajduje się już w XVIII wieku w ˝ugodzie społecznej˝ Jana Jakuba Russa; a ta znów jest tylko plagiatem teorii, którą Tomasz Hobbes w XVII wieku wykładał (Hobbes, Leviathan or the matter, form and authority of governement. Human nature of the fundamental elements of policy. De corpore politico etc.).

Hobbes, pojmując naturę człowieka jak gdyby był słuchaczem Darwina, bierze za punkt wyjścia, że pierwotny stan natury ludzkiej jest stanem wojny wszystkich przeciwko wszystkim. Natura, podług niego, dała tylko chucie egoistyczne, obdarzyła więc każdego skłonnością, a oraz prawem nieograniczonym do grabieży i mordów. Z czasem jednak te same chucie egoistyczne skłonić musiały ludzi do zawierania umów pokojowych i łączenia się w społeczeństwa, mogące ten pokój ochraniać. To znowu godzenie i łączenie się nie mogło się inaczej uiścić, jak tylko w ten sposób, że każdy odstępował swej wolności i swych praw pierwotnych na rzecz całości. Tak mocą ugody powstało państwo: społeczność ludzi mająca swą osobną zbiorową wolę i, co za tym idzie, przedstawiciela tej woli, tj. władcę. Ta wola, mówi Hobbes, jest z istoty rzeczy wszechwładną, co ona chce, jest ipso facto dobrem, co zabrania, złem. Wobec niej jednostki nie mają i nie mogą mieć żadnego prawa, gdyż ona dopiero jest źródłem praw, ona stanowi, co jest czyim prawem, a co powinnością. Bez niej, poza państwem, żadnego prawa nie ma i pojąć nie można. Że zaś jednostki ludzkie zawsze są podejrzane o chęć gwałcenia cudzych praw w interesie własnym, państwo trzymać je musi w postanowionych karbach bojaźnią kar większych od spodziewanej z przestępstwa korzyści. Taka jest filozofia Hobbesa. Rousseau ani luta do tej mądrości nie dodał; Kant zaś odgraniczył tylko sferę wnętrzną, gdzie wprowadził moralność intuicyjną; w sferze atoli zewnętrznej zostawił, co tamci postawili: z ugody społecznej państwo, z woli państwa prawo, w sile państwa moc obowiązująca prawa.

Jakoż, chcąc prawo wytłumaczyć jako utwór ludzki, nie można było innej szukać drogi. Uznanie jakiegoś prawa przed państwem lub poza państwem prowadziłoby logicznie do prawa natury, a prawo natury do Stwórcy natury. Żeby więc urobić sobie pojęcie prawa zgoła od Stwórcy niezawisłe, trzeba ostatecznie prawo z państwa, a państwo z jakiejś umowy ludzkiej wyprowadzić.

Ale czy to pojęcie prawa, jako utworu czysto ludzkiego, powstało dopiero w głowie Hobbesa? Czy przed XVII wiekiem nie ma ono żadnych precedensów? Owszem precedensem, i źródłem tej doktryny – nie wahamy się powiedzieć – jest prawo rzymskie. To prawo, nad którym się do dziś dnia tylu zachwyca, które nazwano ˝rozumem spisanym˝, ratio scripta, które co do formy, porządku, jasności i w całym zakresie prawa cywilnego, zasługuje zapewnie na to imię – to prawo rzymskie w swoich zasadach, w dążnościach i w zakresie prawa publicznego jest, mówiąc po prostu, ˝poganizmem spisanym˝, tj. ubóstwieniem człowieka w formę prawa ujętym. Tego oskarżenia nie rzucam na wiatr, chcę je uzasadnić.

Początkowa historia rzymska, zwłaszcza w świetle nowożytnych badań Niebura, Momsena, Langego, Willemsa, przedstawia nam dwa pierwiastki, albo raczej dwa prądy między sobą walczące, z których układa się powoli to państwo i wytwarzają się jego pojęcia prawne. Na Kwirynale patrycjat, lud podobno sabiński, patriarchalny, posiadający silne tradycje rodowe i religijne, rządzony radą starszych, naczelników rodzin (senatus) pod wybieralnym królem. Na Palatynie plebs, tłum pochodzący prawdopodobnie z niewolników względną wolnością obdarzonych (Momsen; Willems, Le droit public romain. C. I, ch. II. §. 3. Cf. §. 2), pomnożony zbiegami i przybłędami (Liv., l. I), bez tradycji, legalnie nawet bez religii, z początku od patrycjuszów zupełnie zależny i prawdopodobnie do uprawy roli użyty, z czasem jednak przychodzący do praw politycznych, rządzący się plebiscytem, walczący pod przewodem trybunów z patrycjatem i zdobywający w ciągu wieków jedne po drugich wszystkie stanowiska, jakie tradycyjnie do patrycjuszów należały, aż do miejsca w senacie, konsulatu i arcykapłaństwa. W miarę, jak wpływ pleby w rządzie i prawodawstwie rzymskim przeważa, zaciera się też coraz więcej patriarchalny i tradycyjny charakter tego prawa, a występuje pojęcie bezwzględnej woli ludu. Gdy w końcu po długiej walce plebs zwyciężyła zupełnie patrycjat, a równocześnie ujrzała u stóp swoich ówczesny świat, mądrością i wytrwałością tegoż patrycjatu pokonany – uwierzyła wtedy swym retorom i greckim sofistom, że jest wszechpotężną, najwyższą, absolutem. Plebiscyt stał się wówczas w pojęciu legalnym źródłem prawa. Kiedy znów na szczycie tej pleby stanął imperator, jako jej pełnomocnik, jako wcielenie jej wszechwładztwa, naturalną było rzeczą, że mu się świat jako bogu pokłonił – to był właśnie rodzimy i zupełny rozwój idei pogańskiej, która w swym wiekowym pochodzie, ubóstwiając po kolei siły przyrody, zwierzęta, namiętności ludzkie, zmierzała końcowo do bałwochwalstwa samego człowieka. Otóż w Cezarze-bogu ta apoteoza człowieka znalazła swoje najwyższe i oraz najrealniejsze uiszczenie; odtąd w idei bóstwa Cezara, Numen Imperatorum, mieści się całe prawo rzymskie. Cezar źródłem prawa własności: ziemia uchodzi za wojenną zdobycz, z woli Pana rozdaną podwładnym. Cezar absolutnym władcą życia: widać to nie tyle jeszcze w mordach bez miary i bez myśli przez Cezarów nakazywanych, ile w sposobie, jakim świat rzymski na to patrzał – czasem zarzucał im okrucieństwo, nigdy bezprawie. Cezar stojący nad wszelkim prawem: princeps solutus legibus est, mówi Digestum. Cezar wreszcie jest twórcą wszelkiego prawa, bez żadnych granic, jest prawem wcielonym (Nor. Just. 105. 2. §. 4); co tylko Cezar chce, to jest prawem – a tę wszechmoc Cezar dzierży od ludu, który na niego prawa swe przelał. Quod principi placuit legis habet vigorem, utpote cum lege regia, quae de imperio ejus lata est, populus ei et in eum omne suum imperium et potestatem conferat (L. 1. Digest. de constit. princip. I. 4. Cf. Inst. de jure naturali, I. 2. Cf. l. 1. Cod. de veteri jure, I. 17). Najwyraźniejsze omówienie ugody społecznej! Hobbes, Rousseau i Kant nic nowego nie wymyślili.

Rozumie się, że podstawą tego prawa cesarskiego, w myśl tegoż samego prawa, jest tylko siła. Plebs wszechsiłą, Cezar jej uosobieniem, Roma jej godłem: Roma i siła jedno znaczą; pojęcie prawa, jako wynikającego z ludu przez Cezara, zlewa się....................
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: