Siła przetrwania. Największe górskie tragedie - ebook
Siła przetrwania. Największe górskie tragedie - ebook
Siła przetrwania przedstawia historie ludzi, którzy chcąc realizować swoje górskie pasje, w wyniku niesprzyjających okoliczności i błędów znaleźli się w śmiertelnym zagrożeniu, zmuszeni walczyć o swoje życie.
Brak odpowiedniego przygotowania, wadliwy sprzęt, załamanie pogody czy może zwyczajny pech? Wraz ze Szczytomaniakiem spróbujemy znaleźć odpowiedzi na pytania, dlaczego doszło do największych tragedii górskich i czy można było ich uniknąć. Poznamy też relacje ocalałych, uczestników akcji ratunkowych i świadków.
Jak doszło do największej katastrofy lawinowej w Tatrach, w której zginęło kilkunastu uczestników kursu narciarskiego?
Dlaczego w stosunkowo łatwym terenie Parku Narodowego Cairngorms miała miejsce najpoważniejsza tragedia górska w Wielkiej Brytanii, w której zginęli kilkunastoletni uczniowie?
Jak zakończyła się wyprawa na Mount Everest, poprowadzona „okrutną drogą” przez zachodnią grań, którą jako pierwszy, bez wsparcia aparatury tlenowej, postanowił przejść Christo Prodanow?
Co było przyczyną dramatu wyprawy nazistowskich Niemiec na Nanga Parbat w 1934 roku, nazywanej „najdłuższą agonią w historii wspinania”?
Jaki był powód najtragiczniejszej katastrofy śmigłowca ratowniczego w Tatrach?
Jako człowiek gór – przeczytałam z zapartym tchem…
Monika Witkowska, himalaistka, zdobywczyni Korony Ziemi i trzech ośmiotysięczników
Kategoria: | Reportaże |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8103-761-7 |
Rozmiar pliku: | 11 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Pokój zabitym w górach
Kiedy srebrnym osnute popiołem
Góry śnieżną zepchnęły lawinę,
Czyjeś serce jęknęło w dolinie
I skurcz przeczuć na usta padł sine.
Ręce Twoje – niby skrzydeł dwoje!
W górze – gwiazdy i gwiazdy się tłoczą!
W śmierci Twojej – świętego tak wiele.
Pokój zamkniętym oczom.
Sabina Raciążkówna
------------------------------------------------------------------------
_Strofy o górach_, wyb. Jacek Kolbuszewski, Warszawa 1981, s. 170.
.
Wybierając się zimą na tatrzańskie szlaki, zawsze czuję obawę związaną z lawinami, o których w obecnych czasach wiemy już bardzo wiele, jednak mimo to są tak nieprzewidywalnym żywiołem, że nawet doświadczeni, dobrze przeszkoleni wspinacze i turyści mogą paść ich ofiarą.
Warto pamiętać, że nie tylko w Tatrach lawiny stanowią realne zagrożenie. Równie śmiercionośny może się okazać ów żywioł w Karkonoszach, Bieszczadach, Beskidzie Żywieckim, Pieninach, a przy wyjątkowo niekorzystnych warunkach atmosferycznych także w innych pasmach górskich w Polsce. Od 2005 roku regularne obserwacje i analizy lawin prowadzi Sekcja Niwologii przy oddziale krakowskiego Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej.
Za działania za wszelką cenę wbrew rozsądkowi w górach można zapłacić życiem
W tym rozdziale chciałbym przybliżyć historię największej tatrzańskiej tragedii związanej z zejściem lawiny. Dramat ten wydarzył się po słowackiej stronie Tatr, w Dolinie Mięguszowieckiej. Niech ta historia stanowi ostrzeżenie dla wszystkich lubiących czasem zaryzykować i wyruszać na szlak mimo ostrzeżeń lawinowych wydawanych przez górskie służby ratunkowe. Tablica pamiątkowa poświęcona ofiarom w Dolinie Mięguszowieckiej stanowi swoiste memento, przypominając o tym wielkim zagrożeniu. Gdy jest wysokie, nie ma w Tatrach szlaków, na których można się czuć całkowicie bezpiecznie. Za działania za wszelką cenę wbrew rozsądkowi w górach można zapłacić życiem.
Szczyrbskie Jezioro (1346 m n.p.m.) w zimowej scenerii
FERIE NA NARTACH
Miejscowość Komárno, z której pochodzili bohaterowie tego rozdziału, położona nad brzegiem Dunaju, na południu Słowacji, podobnie jak Cieszyn jest podzielona przez rzekę między dwa kraje: Słowację (w czasie akcji wydarzeń Czechosłowację) i Węgry. Znana jest szczególnie miłośnikom operetek, jako miejsce urodzenia słynnych artystów – kompozytora Franciszka Lehára i pisarza Móra Jókaia.
------------------------------------------------------------------------
Franciszek Lehár (1870–1948) – znany również jako Franz Lehár, był węgierskim kompozytorem operetkowym. Jego najbardziej znanymi operetkami są _Wesoła wdówka_ i _Kraina uśmiechu_.
Mór Jókai de Ásva (1825–1904) – znany również jako Maurns Jokay, był węgierskim pisarzem i politykiem. Jego dzieła przetłumaczono na dwadzieścia pięć języków (w tym polski). Jedną z jego najbardziej znanych powieści jest wydany w 1854 roku _Węgierski magnat_. Z kolei nowela _Saffi_ była podstawą libretta _Barona cygańskiego_, słynnej operetki Johanna Straussa (syna).
Mimo że aż sześćdziesiąt jeden procent terytorium Słowacji stanowią liczne pasma górskie i wzgórza, Komárno na granicy z Węgrami leży na płaskim terenie, na wysokości około 100 m n.p.m., a od najbliższych pasm górskich jest oddalone o wiele kilometrów. Aby dotrzeć w Tatry, mieszkańcy muszą pokonać aż 300 kilometrów, co na warunki tak małego kraju stanowi sporą odległość. Nie dziwi więc fakt, że kiedy zimą 1974 roku uczniowie technikum budowlanego w Komárnie dowiedzieli się o wyjeździe w Tatry na specjalnie dla nich zorganizowany kurs nauki jazdy na nartach, byli bardzo podekscytowani. Wielu z nich po raz pierwszy miało zobaczyć góry, które są wizytówką Słowacji i jej największą atrakcją, więc chętnych było bardzo wielu.
Liczna, bo około pięćdziesięcioosobowa grupa uczniów z klas IIIa i IIIb dotarła na północ kraju pociągiem, następnie pieszo pokonała ostatni fragment drogi nad Popradzki Staw w połowie stycznia 1974 roku. To tam, nad położonym na wysokości 1495 m n.p.m. jeziorem znajdowała się baza noclegowa kursantów – w Schronisku nad Popradzkim Stawem, znanym również jako chata kapitána Morávku. Wśród uczestników kursu było zaledwie sześć dziewczyn.
Górski Hotel Popradzki Staw (d. Schronisko nad Popradzkim Stawem)
Emocje rosły, bo majestatyczne Tatry zrobiły na młodzieży wielkie wrażenie, a czekające ją wyzwania na stoku przyprawiały o szybsze bicie serc. Przed młodymi ludźmi było kilka emocjonujących dni, podczas których w okolicy schroniska mieli opanować podstawy jazdy na nartach, a ostatniego dnia planowano zawody. W Tatrach obowiązywał pierwszy (niski) stopień zagrożenia lawinowego, ale mimo to aura nie była najlepsza: od początku kursu zmagano się z opadami śniegu, silnym wiatrem i mgłą ograniczającą widoczność. Na początek dzieci wzięły udział w krótkim szkoleniu lawinowym, podczas którego instruktor im powiedział, że ryzyko zejścia lawiny jest niewielkie. Zapewnił, że w razie pogorszenia pogody przeniosą się na bezpieczny stok. Uczestnicy wyjazdu podczas nauki nie korzystali z wyciągu narciarskiego. Ich treningi odbywały się w dolnych partiach zbocza Osterwy (1984 m n.p.m.) oraz na zboczu między Żabim Potokiem a asfaltową drogą prowadzącą do schroniska. W czasie zajęć musiał im wystarczyć zaimprowizowany wyciąg, własne siły i entuzjazm, którego nie brakowało.
------------------------------------------------------------------------
Obecnie stosuje się w Europie jednolitą pięciostopniową skalę zagrożenia lawinowego, ustanowioną w latach dziewięćdziesiątych XX wieku. Mimo że najmniejsze zagrożenie zejścia lawiny jest przy 1. stopniu, to warto pamiętać, że takie ryzyko istnieje również wtedy. Nawet pięć procent wypadków śmiertelnych w wyniku zejścia lawiny notuje się właśnie przy 1. stopniu zagrożenia lawinowego. W czasach gdy uczniowie z Komárna odbywali kurs w Tatrach, obowiązywała czterostopniowa skala zagrożenia lawinowego.
Popradzki Staw (1495 m n.p.m.)
Nauka rozpoczęła się w czwartek. Uczniowie na krótkich odcinkach ćwiczyli pod okiem swoich nauczycieli i instruktorów. Przez pierwsze trzy dni, mimo niesprzyjających warunków, zajęcia przebiegały bezproblemowo (nie licząc obowiązkowych w tej sytuacji siniaków). W nocy z soboty na niedzielę zaczął intensywnie padać śnieg, towarzyszył mu też porywisty wiatr. Rankiem 20 stycznia, nie zważając na trudne warunki, uczniowie opuścili schronisko i zgodnie z planem pieszo udali się na zajęcia. Zrobili to, mimo że kierownik kursu narciarskiego został poinformowany o zwiększonym ryzyku zejścia lawiny. Warunki panujące w Tatrach w ostatnich dniach bardzo się pogorszyły, czego dobitnym dowodem było zaobserwowanie kilkunastu już lawin. W ciągu jednego dnia (19 stycznia) na Szczyrbskim Jeziorze (1346 m n.p.m.) odnotowano aż 39 centymetrów świeżego śniegu, a w rejonie Łomnickiego Stawu (1750 m n.p.m.) przybyło aż 47 centymetrów! Informację o dużym zagrożeniu lawinowym podawano zarówno w radiu, jak i schroniskach oraz ośrodkach narciarskich. HS nakazał gospodarzom schronisk wywieszenie żółto-czarnej szachownicy informującej o zagrożeniu lawinowym. Niestety, nie zmieniło to decyzji opiekuna młodzieży, który około dziewiątej postanowił wyruszyć ze swoimi podopiecznymi na stok. Był to ostatni dzień treningowy; nazajutrz miały się odbyć pożegnalne zawody i podsumowanie wyjazdu. Grupa została podzielona na dwa zespoły: słabszy udał się na zbocze Osterwy, a szkolenie pozostałych odbywało się w pobliżu drogi asfaltowej oddalonej od schroniska o około 400 metrów (zbocze jest obecnie zalesione).
------------------------------------------------------------------------
Horská služba (HS) – górskie pogotowie ratunkowe działające na terenie Słowacji. Pod swoją jurysdykcją ma zarówno Tatry, jak i inne pasma górskie na terenie kraju. Od 2002 roku znana jako Horská záchranná služba (HZS).
Informację o dużym zagrożeniu lawinowym podawano zarówno w radiu, jak i schroniskach oraz ośrodkach narciarskich. Niestety, nie zmieniło to decyzji opiekuna młodzieży
Uczniowie rozpoczęli zajęcia od ugniatania dużych ilości śniegu, aby przygotować stok do jazdy. Ze względu na bardzo trudne warunki pogodowe instruktor już po trzydziestu minutach zdecydował się zakończyć trening. Zegarki wskazywały wtedy godzinę dziesiątą. Od rana temperatura rosła i sypiący śnieg momentami zamieniał się w deszcz. Jeden z nauczycieli zebrał na asfaltowej drodze dziesięcioosobową grupę i czekał z nią na pozostałych narciarzy wykonujących ostatnie zjazdy. Nikt nie spodziewał się nadchodzącego niebezpieczeństwa. Nagły huk odwrócił uwagę grupy od zajęć, dzieci pomyślały jednak, że to najprawdopodobniej odgłos nisko lecącego samolotu.
Widok na Popradzki Staw, w tym zbocze, którym zeszła lawina
Tablice upamiętniające ofiary Tatr na Tatrzańskim Cmentarzu Symbolicznym (w tle Przełęcz nad Skokiem, spod której zeszła lawina w 1974 r.)
Gęsta mgła sprawiła, że nie było widać, skąd nadchodzi zagrożenie
Chwilę później olbrzymie masy wilgotnego śniegu ruszyły nagle spod Przełęczy nad Skokiem między Skrajną Basztą (2203 m n.p.m.) a Małą Basztą (2287 m n.p.m.) i z wysokości około 2200 m n.p.m., tocząc się niebywale szybko, zyskały ogromną prędkość i siłę, mknąc wprost ku asfaltowej drodze do Popradzkiego Stawu. Impet i niespotykane rozmiary lawiny sprawiły, że gdy wpadła do doliny, nie zatrzymała się na przepływającym przez nią Hińczowym Potoku, a ruszyła w górę, na przeciwległy stok, gdzie trenowali uczniowie technikum. Tony rozpędzonego ciężkiego śniegu pokonały około 1500 metrów, niszcząc wszystko, co napotkały na swojej drodze. Kursanci nie mieli żadnych szans na ucieczkę i ratunek; po głośnym huku i narastającym hałasie nastąpiło nagłe uderzenie. Gęsta mgła sprawiła, że nie było widać, skąd nadchodzi zagrożenie. Ci, którzy znajdowali się na asfaltowej drodze, zostali częściowo przysypani. Niektórzy mieli szczęście i nie znaleźli się pod śniegiem, więc od razu ruszyli na ratunek. Zasypani do połowy odkopywali się samodzielnie, ktoś biegiem ruszył do schroniska po pomoc, jeszcze inni zaczęli przeszukiwać lawinisko. Tak zejście lawiny wspominał jeden z uczniów, osiemnastoletni Otto Berze: „Zdecydowaliśmy się na jeszcze jeden zjazd i dopiero potem zamierzaliśmy wrócić do schroniska. Zacząłem zjeżdżać ze wszystkimi, ale się przewróciłem, chyba w połowie. Odpiąłem więc narty i zacząłem podchodzić w stronę asfaltowej drogi, żeby tam poczekać na pozostałych. I wtedy to się stało. Najpierw narastający hałas; chciałem uciekać, ale podmuch powietrza przewrócił mnie na ziemię i natychmiast otoczyła mnie biała ciemność. Najpierw nie rozumiałem, co się dzieje, ale dość szybko pojąłem, że to musi być lawina. Próbowałem jakimś sposobem wygrzebać się ze śniegu, ale nie mogłem poruszyć ani rękoma, ani nogami. Czułem się jak zabetonowany. Podjąłem jeszcze kilka prób i straciłem przytomność”.
------------------------------------------------------------------------
J. Švorc, _Śmierć nie wybiera_, Tatrzańska Łomnica 2018, s. 164–165.
------------------------------------------------------------------------
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
------------------------------------------------------------------------