Siłowanki. Najlepszy przewodnik po dzikich harcach, dzięki którym złapiesz kontakt z dzieckiem - ebook
Siłowanki. Najlepszy przewodnik po dzikich harcach, dzięki którym złapiesz kontakt z dzieckiem - ebook
Nowe zaktualizowane wydanie bestsellera!
Gdzie nie spojrzeć, tam zabawy fizyczne tracą na znaczeniu. Ćwiczeń gimnastycznych w szkołach coraz mniej, przerwy między lekcjami coraz krótsze, a niektóre szkoły nie mają nawet placu zabaw! Czy to rzeczywiście dziwne, że w takiej sytuacji dzieci wycofują się w świat smartfonów i gier komputerowych?
Anthony T. DeBenedet i Lawrence J. Cohen, lekarz i psycholog, chcą tym wszystkim trochę potrząsnąć (dosłownie!). W Siłowankach pokazują, jak chaotyczna na pozór zabawa może:
- pielęgnować bliskie relacje,
- rozwiązywać problemy z zachowaniem,
- zwiększać wzajemne zaufanie.
Czerpiąc inspirację z gimnastyki, sportów walki, baletu, tradycyjnych dyscyplin sportowych, a nawet zachowań zwierząt, autorzy przedstawiają kilkadziesiąt ilustrowanych propozycji wspólnych zabaw dla dzieci i rodziców z obszernym komentarzem na temat ich znaczenia.
Te wspaniałe aktywności są nie tylko zabawne i zupełnie darmowe, ale dają też mnóstwo zaskakujących korzyści zdrowotnych dla rodziców. Porzuć więc komputer i telefon i włącz się do zabawy!
Kategoria: | Poradniki |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-67817-30-1 |
Rozmiar pliku: | 6,6 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Naszym dzieciom: Avie, Mii i Loli, które są dla nas nieustannym źródłem radości.
Oraz moim rodzicom, Karen i Nelsonowi, którzy wspierali mnie na każdym kroku.
Anthony
Mojej żonie Liz i naszym dzieciom oraz wnuczce – nauczycielom trudnej sztuki siłowanek – Emmie, Jake’owi i Amabel.
Moim rodzicom, Ruth i Alvinowi.
Może i nigdy się nie siłowaliśmy, ale na każdym roku okazywali mi swoją miłość, uczucie i wsparcie.
Larry
KU PRZESTRODZE
Siłowanki i harce fizyczne to świetna zabawa. Czasami bywa ona jednak trochę niebezpieczna. W gruncie rzeczy to świetna zabawa właśnie dlatego, że jest trochę niebezpieczna.
Jeśli często – tak jak my – siłujesz się ze swoimi dziećmi, wcześniej czy później komuś się coś przytrafi.
I w tym rzecz: wierzymy, że okazjonalne siniaki i zadrapania to naturalna część dzieciństwa. To dzięki nim nauczyliśmy się, jak wziąć się w garść, wstać, otrzepać i wrócić do zabawy. To dzięki nim zdobyliśmy pewność siebie i odkryliśmy podstawowe prawa fizyki.
Liczymy na ciebie jako odpowiedzialnego rodzica, że będziesz pilnował swojego dziecka i ograniczał do minimum te siniaki i zadrapania. Oddajcie się zabawie. Szalejcie do utraty tchu. Ale pamiętajcie o zdrowym rozsądku. Jeśli twoje dziecko wydaje się za małe, by zjechać materacem po schodach (s. 153), daj mu czas, by do tego dorosło. Jeśli masz trudności z wsadzeniem walizki do schowka na bagaż podręczny w samolocie, nie próbuj niczego w rodzaju Kapitana balonu (s. 57).
Wydawca i autorzy nie twierdzą, że zawarte w tej książce informacje są kompletne i że odnoszą się do twojej konkretnej sytuacji. Wydawca i autorzy nie akceptują ani nie zachęcają do nieodpowiedzialnego zachowania, a zwłaszcza nie ponoszą odpowiedzialności za żadne straty, szkody i urazy powstałe w wyniku stosowania się do sugestii, informacji i wskazówek zawartych w tej książce. Czytelnik musi przestrzegać prawa i w każdym przypadku kierować się zasadami zdrowego rozsądku.
Tyle ku przestrodze. A teraz do boju!KILKA SŁÓW OD ANTHONY’EGO
Kiedy byłem mały, mój tata i ja zawsze byliśmy w bliskim kontakcie fizycznym. Choć rzadko zdarzało nam się po prostu przytulić, bezustannie szturchaliśmy się, przybijaliśmy piątkę i zamykaliśmy w niedźwiedzim uścisku. Myślę, że ten sposób okazywania uczucia przychodził mojemu tacie najbardziej naturalnie. Nawet dzisiaj od czasu do czasy witamy się klepaniem po plecach.
Przenieśmy się do 2007 roku: teraz to ja jestem tatą. Mój przyjaciel David Fuelling z rodziną przyjeżdżają do nas z weekendową wizytą. W pewnym momencie zaczęliśmy się przewalać z dziećmi po dywanie. Podczas całego tego przewracania się (biegania, latania, skakania) zacząłem zastanawiać się, czy napisano książkę, która zbierałaby wszystkie te siłowanki i przepychanki w jednym miejscu, żeby rodzice mogli po nią sięgnąć podczas zabawy z dziećmi. Następnego dnia bezskutecznie poszukiwałem jej w internecie. Nie minęło wiele czasu, a sam zagłębiłem się w naukowe studia na temat zabawy, potwierdzając to, co wcześniej podpowiedziała mi intuicja: siłowanki z dziećmi mają wiele fizycznych i psychologicznych zalet.
W miarę jak dowiadywałem się coraz więcej na temat sztuki siłowania się z dzieckiem, zdałem sobie sprawę, że potrzebuję pomocy eksperta, który pomoże mi napisać książkę na ten temat. W moich poszukiwaniach lekturowych natknąłem się na Playful Parenting. Rodzicielstwo przez zabawę autorstwa dr. Lawrence’a J. Cohena, bostońskiego psychologa specjalizującego się w terapii przez zabawę. Książka Larry’ego zawierała rozdział na temat siłowania się i zapasów, który bardzo przypadł mi do gustu. Umówiłem się więc z nim na rozmowę telefoniczną, a on szybko zgodził się dołączyć do mojego przedsięwzięcia i zostać współautorem tej książki. W rezultacie powstało pierwsze wydanie tej książki, zatytułowane The Art of Roughhousing i wydane w roku 2011 (polskie wydanie ukazało się pod tytułem Siłowanki w roku 2013).
I oto jesteśmy, z rozwinięciem tego małego pomysłu, który zaczął się lata temu na dywanie. Jeśli poszukujesz czegoś, co przewróci twoje bycie rodzicem do góry nogami (dosłownie), to jest to książka dla ciebie. Jak mawiała moja mama, rodzicem jest się tylko raz. A więc do zabawy!KILKA SŁÓW OD LARRY’EGO
W przeciwieństwie do Anthony’ego, do siłowanek przekonałem się dopiero niedawno. Mój tata nigdy nie przejawiał ochoty na zapasy, podobnie zresztą jak moje trzy siostry. Kiedy byłem dzieckiem, „zapasy” kojarzyły mi się tylko z byciem ofiarą większych, silniejszych i wredniejszych chłopców. Unikałem więc ich, kiedy moja córeczka Emma była mała. Ale miłość rodzicielska to potężna siła. Nie jestem w stanie wyobrazić sobie niczego innego, co mogłoby mnie skłonić do pojedynków z własną córką. Kiedy dostrzegłem, jak wielką przyjemność sprawiają jej zapasy z innymi, zmusiłem się do przyłączenia się do zabawy.
Szybko zmieniłem się w gorliwego wyznawcę wszelkiego rodzaju siłowanek i zacząłem dzielić się swoją pasją z innymi. I wtedy… w byciu rodzicem nic nie jest łatwe ani ustalone na zawsze, prawda? Kiedy Emma stała się nastolatką i zaczęliśmy ograniczać nasze siłowanki (choć nigdy nie wyeliminowaliśmy ich do końca), stanąłem przed zupełnie nowym siłowym wyzwaniem. W moim życiu pojawił się mój dziesięcioletni pasierb Jake, a ja musiałem nauczyć się zupełnie nowych zasad, które zasadniczo dotyczyły tego, żeby to mnie nie stała się krzywda. Jake chciał pójść na całego, nawiązywaliśmy więc relację, wydając z siebie dzikie wrzaski (niektóre prawdziwe, niektóre udawane), na dźwięk których jego mama wybiegała w panice z pokoju. Potem zostałem dziadkiem i zacząłem od wszystko od nowa, od delikatnego podrzucania niemowlęcia do zabawy w łapanie potwora z sześciolatkiem.
Jeśli więc nie jesteś do końca przekonany do siłowanek z dzieckiem, ta książka skierowana jest szczególnie do ciebie. Jeśli zaś już teraz nie masz z nimi żadnych problemów, zapraszam cię do lektury i podniesienia poprzeczki!ROZDZIAŁ 1
DOMAGAMY SIĘ PRAWA DO WALKI
„Nie jest łatwo oddać słowami… czym jest prawdziwa zabawa. Ale ogólne wrażenie z obserwacji niemal wszystkich gatunków ssaków to wir nieskrępowanej, beztroskiej żywiołowości”.
dr Jaak Panksepp, Affective Neuroscience
Siłowanek nie da się pomylić z niczym innym: zapasy, walki na poduszki, skakanie z łóżka, zjeżdżanie po schodach, podrzucanie dzieci w powietrze. To zabawy powszechne wśród dzieci, ale w tej książce skupiamy się na specjalnym rodzaju siłowanek – wspólnych zabaw fizycznych rodziców i dzieci. Podajemy wiele przykładów różnych zabaw siłowych, ale najpierw chcielibyśmy przyjrzeć się filozofii stojącej za całym tym szaleństwem. O co chodzi w siłowankach i jakie jest ich znaczenie dla dzieci i rodziców?
Siłowanki to zabawy pełne spontaniczności, improwizacji i radości. Nie ma w nich obaw o to, jak wyglądamy czy ile poświęcamy na nie czasu. To zabawy fizyczne, wspierające sprawność fizyczną, rozładowanie napięcia i dobre samopoczucie. Siłowanki są interaktywne, a więc budują bliską więź między rodzicami a dziećmi, szczególnie kiedy siadamy na podłodze i dołączamy do świata harców i wyobraźni maluchów. A co najważniejsze, siłowanki to zabawy burzliwe, ale nie niebezpieczne. Pamiętając o zachowaniu bezpieczeństwa, możemy korzystać z nich, by wyzwolić swoją kreatywną energię życiową, pozbywając się zahamowań i braku elastyczności.
Niestety siłowanki wydają się być sztuką nieco zapomnianą. Wiele tradycyjnych, kluczowych zabaw, takich jak siłowanki, zostało zastąpionych przez czas spędzany przed ekranem, nadmierne skupienie na nauce i obsesję bezpieczeństwa. Wielu rodziców z trudem odpędza dziś dzieci sprzed ekranów (nie wspominając już o kontrolowaniu swojego własnego czasu ekranowego – tak, mówię również o nas). Czas ekranowy nie jest zupełnie zły – czasem czegoś uczy, czasem jest przyjemny, a czasem nie da się go uniknąć. Pozwolenie dzieciom na oglądanie telewizji lub granie na telefonach czy tabletach może zapewnić wykończonym rodzicom chwilę przerwy. Nie ma jednak wątpliwości, że większość amerykańskich dzieci mocno przekracza limity zalecane przez Amerykańską Akademię Pediatryczną i Światową Organizację Zdrowia, czyli mniej niż godzinę dziennie w przypadku dzieci w wieku poniżej pięciu lat (u starszych dzieci i nastolatków Amerykańskie Towarzystwo Kardiologiczne zaleca maksymalnie dwie godziny). A nadmiar czasu ekranowego wiąże się z kiepską jakością snu, obniżeniem wyników w nauce, opóźnieniami rozwojowymi, depresją i lękiem.
Czas ekranowy to nie jedyne, ani nawet nie pierwsze zagrożenie dla zdrowego rozwoju dzieci, ale wiąże się ono z innymi – brakiem aktywności i twórczej ekspresji. Kiedy wolny czas poświęca się na telewizję, gry wideo i media społecznościowe, dzieci mniej się ruszają i spontanicznie bawią. A przecież muszą być aktywne umysłowo i fizycznie, żeby zachować zdrowie. Pasywny charakter korzystania z ekranów utrudnia większości dzieci uzyskanie stymulacji umysłowej i fizycznej, której potrzebują – i szalone siłowanki mogą tu pomóc.
Czas ekranowy nie jest jedynym winowajcą. Rodzice też potrafią odciągać dzieci od zabawy, planując im za dużo zajęć, które mają być edukacyjne lub wzbogacające. Tak jak ekrany, zajęcia te – i dodatkowe godziny spędzone na rzeczach „ważniejszych” niż zabawa – być może nie są tak do końca złe. Jednak nie spełniają potrzeb rozwojowych dzieci tak, jak dzikie harce. Kolejne zagrożenie dla siłowanek i zabaw fizycznych nadchodzi ze strony rodziców, którzy nerwowo czuwają nad dziećmi robiącymi cokolwiek, co wydaje im się emocjonalnie lub fizycznie ryzykowne. Martwią się, że maluchom stanie się krzywda, że ktoś będzie je dręczył lub ignorował na placu zabaw – i swój lęk przekazują dzieciom, co staje się coraz większym problemem wraz ze wzrostem ogólnego poziomu lęku na świecie. Rodzice mogą mieć poczucie, że zajęcia organizowane przez dorosłych są bezpieczniejsze oraz że łatwiej je monitorować i kontrolować niż zabawy, które dzieci organizują sobie same.
Oczywiście dorośli muszą zachować czujność pod kątem nadużyć wobec dzieci – również ze strony innych dzieci – ale nie oznacza to, że swobodna, szalona zabawa powinna być zakazana. W przeciwnym wypadku dzieci tak naprawdę wcale się nie bawią – a raczej są przedmiotem naszej własnej, dorosłej zabawy, na naszej dorosłej planszy do gry. Pod wieloma względami strach przed poobcieranymi kolanami i poturbowanymi uczuciami przesłonił nam większe ryzyko stłamszenia kreatywności i zobojętnienia w apatii.
Spotykamy też rodziców, którzy martwią się, że siłowanki wywołają u dzieci zespół nadpobudliwości ruchowej z deficytem uwagi (ADHD). Uważają oni, że przez nie dzieci stają się dzikie, agresywne i impulsywne – a siłowanki zawsze kończą się eskalacją aż po chaos i anarchię. Prawda wygląda zupełnie odwrotnie. Siłowanki przy wsparciu i w towarzystwie rodziców pomagają dzieciom regulować ciało i energię. Mamy nadzieję, że nasza książka pomoże rodzicom tchnąć nowe życie w zabawę z dziećmi i zbudować silniejsze więzi rodzinne. Cóż lepiej ściągnie wszystkich z kanapy niż ekscytujące siłowanki? Pokażemy też, jak zadbać o bezpieczeństwo, żebyście mogli doświadczyć korzyści z dzikich harców bez (przesadnego) niebezpieczeństwa.
Siłowanki są dla wszystkich dzieci i wszystkich rodziców
W siłowankach chodzi o siłę wewnętrzną, a nie władzę nad innymi. Nawet jeśli pozornie wydaje się, że najważniejsza jest walka, to siłowanki są pełne czułości i polegają na budowaniu więzi, przypominając bardziej taniec niż bitwę. Dlatego są świetne dla chłopców, którzy podlegają presji, by być agresywni i unikać łagodniejszych uczuć. Dlatego są też świetne dla dziewczynek, by pomóc im znaleźć swój wewnętrzny głos i rozwinąć wewnętrzną siłę. Siłowanki są świetne dla mam, które mogą być przykładem siły, oraz dla tatusiów, którzy mogą pokazać moc rezygnacji z zaciekłej rywalizacji i agresji.
Naszym zdaniem wszystkie dzieci mogą skorzystać z zabaw siłowych w domu. Korzyści te są największe, kiedy dzieci wiedzą, że mają bezpieczną bazę, że zawsze mogą wspiąć się do ciebie na ręce, by się przytulić lub wypłakać, jeśli ich ciało lub uczucia zostaną zranione, i kiedy wiedzą, że mogą testować swoją siłę i moc, by pewnie ruszyć w świat.
Siłowanki są też dla dzieci o różnej sprawności. Na przykład maluchy, które mają kłopoty z bieganiem czy chodzeniem, mogą polubić zabawę w berka w zwolnionym tempie lub wyścig na czworaka. Pewna znajoma mama, której syn ma mózgowe porażenie dziecięce, powiedziała: „Lubimy turlać się razem w dół zbocza w naszym ogrodzie. Jego śmiech zawsze mnie wzrusza!”. I rzeczywiście, dzikie harce to często dokładnie to, czego niepełnosprawne dziecko potrzebuje, by budować bliskość i pewność siebie. Behawiorysta dziecięcy Peter Smith pisze, że autystyczne dzieci „z reguły nie są szczególnie zainteresowane zabawą na niby i unikają częstych kontaktów społecznych. Jednak często lubią taką formę interakcji społecznych, jaką są łagodne formy zabaw siłowych, na przykład inicjowane przez dorosłego”. Być może trzeba będzie dostosować intensywność zabawy do dziecka, ale ograniczenie w jednym obszarze nie czyni twojego dziecka kruchym ogólnie.
Kolejną wspaniałą zaletą siłowania się rodziców z dziećmi jest fakt, że nie wymaga to drogich biletów, sprzętu ani lekcji wykluczających osoby, które nie mogą sobie pozwolić na takie luksusy. W siłowankach nie ma podziałów według rasy, klasy czy przynależności etnicznej. Optymalnym okresem do zabawy w takie siłowanki, jakie opisujemy w tej książce, jest wiek 2–11 lat, ale jesteśmy przekonani, że nikt nie jest ani za młody, ani za stary na dobre, staroświeckie wygłupy. To naprawdę uniwersalna forma zabawy i uniwersalna droga do budowania więzi rodziców z dziećmi.
Małpie figle
Hałaśliwa, fizyczna, interaktywna zabawa to zdecydowanie najpowszechniejszy rodzaj zabawy w królestwie zwierząt. Występuje u każdego gatunku ssaków, jak również u wielu innych zwierząt. Nawet u mrówek!
Pierwszą osobą zajmującą się siłowankami naukowo był Harry Harlow, który w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych obserwował młode rezusy w swoim laboratorium psychologii zwierząt na Uniwersytecie Wisconsin. Harlow zauważył, że małpy często zajmowały się – jak to opisał – „przepychankami”. Pracował w okresie, w którym wielu naukowców nie uznawało zabawy za temat nadający się do poważnych badań, ale udokumentował tę zabawę-walkę bardzo szczegółowo. Zauważył, że małpy często robiły tzw. „swawolną minę” (ang. play face) – otwarte usta, obnażone zęby – która ludziom wydaje się przejawem złości, ale innym małpom tak naprawdę mówi: „Pobawmy się”.
Od czasów Harlowa obserwatorzy ludzkiej natury odkryli, że kiedy zaczynamy się bawić w siłowanki, jesteśmy wyjątkowo podobni do rezusów. Ludzkie dzieci mają własny swawolny wyraz twarzy, któremu towarzyszy uśmiech oraz śmiech, co sygnalizuje, że siłowanki to zabawa, a nie agresja. I tak samo jak małpy, rozrabiające dzieci biegają, ganiają się, skaczą, uciekają, siłują się, przewracają i walczą na niby. Ciosy w zabawie zadaje się otwartą dłonią (a nie pięścią) i z dużo mniejszą siłą. Stosunek władzy płynnie się zmienia. W siłowankach na niby dzieci – tak jak młode małpy – na zmianę ścigają i są ścigane, kładą na łopatki innych i same są powalane. Z powodu tych podobieństw między nami a małpami najważniejszym odkryciem Harlowa na temat tego typu zabaw jest fakt, że małpy nieangażujące się nie potrafiły wyrosnąć na kompetentnych dorosłych.
Śmiałe stwierdzenie
Zabawa – szczególnie aktywna, fizyczna zabawa, taka jak siłowanki – sprawia, że dzieci są bystre, inteligentne emocjonalnie i społecznie, etyczne, sprawne fizycznie i radosne.
Nie przesadzamy (prawie wcale). Siłowanki aktywują wiele różnych części ciała i mózgu, od ciała migdałowatego, które przetwarza emocje, przez móżdżek, który zajmuje się złożonymi umiejętnościami motorycznymi, po korę przedczołową, która podejmuje wysokopoziomowe decyzje. Wskutek tego każda zabawa siłowa jest korzystna dla ciała i umysłu, a nawet ludzkiej duszy na najwyższym poziomie: w zakresie honoru, prawości, moralności, życzliwości i współpracy.
Dzięki siłowankom dzieci są mądre
Behawioryści badający zachowania zwierząt zaobserwowali, że im bardziej inteligentny jest dany gatunek, tym częściej jego młode angażują się w zabawy fizyczne. Siłowanki powodują wydzielanie substancji chemicznej zwanej neurotroficznym czynnikiem pochodzenia mózgowego (BDNF). Jak pisze Margot Sunderland w Mądrych rodzicach, BDNF jest jak nawóz dla naszego mózgu. Pomaga pobudzać wzrost neuronów w obrębie kory i hipokampu, które mają kluczowe znaczenie dla wysokopoziomowych procesów uczenia się, pamięci oraz funkcji zaawansowanych, takich jak język czy logika. Mówiąc najprościej, dzięki zabawie zwierzęta stają się mądrzejsze.
Kiedy dzieci siłują się z rodzicami, w ich mózgach aktywują się różne obszary, m.in. połączenia odpowiedzialne za koordynację ruchową, kreatywność i przywiązanie emocjonalne. Ta skoordynowana aktywacja buduje połączenia między komórkami mózgowymi – czyli inteligencję.
Jednym ze sposobów mierzenia inteligencji jest obserwowanie, jak dana osoba reaguje na nowe, nieznane sytuacje. Świat to skomplikowane miejsce; nie da się nauczyć na pamięć listy prawidłowych odpowiedzi na każde możliwe wydarzenie. Jak zauważyli Marc Bekoff i Jessica Pierce w swojej książce Dzika sprawiedliwość. Moralne życie zwierząt, zabawy fizyczne uczą ssaki radzić sobie z tym, co nieprzewidywalne – dzięki nim ich mózgi stają się bardziej elastyczne behawioralnie, a zdolność uczenia się rośnie. Dotyczy to mrówek, niedźwiedzi polarnych, a w szczególności ludzkich dzieci – które siłując się z mamą lub tatą, mogą poznać wiele skomplikowanych koncepcji, od języka po zaufanie.
Bohater placu zabaw, Anthony Pellegrini (profesor psychologii na Uniwersytecie Minnesoty), twierdzi, że zachowanie dzieci na placu zabaw – m.in. jak dobrze i jak często bawią się w siłowanki – jest lepszym predyktorem ich osiągnięć w pierwszej klasie niż wyniki testów przedszkolnych. W bardziej ogólnych kategoriach Pellegrini twierdzi, że swobodna zabawa, szczególnie kiedy obejmuje swobodę zabawy w siłowanki, ma pozytywny wpływ na wszystko, od wyników testów po relacje rówieśnicze w szkole. Siłowanki mogą poprawiać wyniki akademickie, ale to dopiero początek, jeśli chodzi o poprawę inteligencji dzieci.
W swojej książce Affective Neuroscience neurobiolog Jaak Panksepp kreśli bliski związek między zabawami fizycznymi a nauką. „Podczas zabawy – pisze – zwierzęta są wyjątkowo skłonne zachowywać się w sposób elastyczny i twórczy”. Dlatego między innymi polecamy rodzinom siłowanie się przed odrabianiem lekcji, niezależnie od bardziej oczywistych korzyści związanych z rozładowaniem napięcia.
Kolejnym powodem, dla którego siłowanki są tak dobre w kontekście nauki, jest fakt, że dają okazję do popełniania błędów bez obawy przed karą. Wszyscy lepiej się w ten sposób uczą. Bekoff i Pierce zaobserwowali, że błędy i wykroczenia podczas zabawy są wybaczane – a przeprosiny przyjmowane – u różnych gatunków, w szczególności kiedy jeden z uczestników zabawy jest dzieckiem, a drugi dorosłym. Jeśli wilcze szczenię zbyt mocno ugryzie matkę podczas przyjaznej walki, ta skarci je łagodnie, ale bawi się dalej. Prawdopodobnie temu właśnie służy zaobserwowana przez Harry’ego Harlowa swawolna mina: podczas zabawy zwierzęta i ludzie muszą nieustannie przekazywać komunikat: „Nie złość się na mnie, jeśli coś schrzanię; to nadal zabawa”. W dobrych siłowankach rodzice reagują na łamanie zasad lub przesadną agresję, ale nie karzą jej.
Nie chodzi o to, że siłowanki zrobią z twojego dziecka geniusza. Ale należy docenić ich znaczenie jako jednego z czynników, które pomagają stymulować rozwój intelektualny dziecka.
Siłowanki budują inteligencję emocjonalną
W inteligencji emocjonalnej chodzi o radzenie sobie z naszymi własnymi emocjami i odpowiednie odczytywanie emocji innych. Łatwo jest dostrzec, czemu umiejętności te są tak kluczowe dla sukcesu w dorosłym życiu. Łatwo też dostrzec, że małym dzieciom powszechnie tych umiejętności brakuje. Siłowanki pomagają je rozwijać. W dobrych siłowankach dzieci ćwiczą nakręcanie się i uspokajanie, co pomaga im wypracować płynną regulację emocji, a nie tylko przełącznik on/off. To kluczowy element inteligencji emocjonalnej. Siłowanki uczą emocji za pomocą komunikacji niewerbalnej, co jest o wiele bardziej skuteczne niż wykłady. W siłowankach dobrej jakości masz też z dzieckiem dużo kontaktu wzrokowego, a to najlepszy sposób, by wykształcić solidną umiejętność odczytywania uczuć innych ludzi i zainteresowania nimi.
Obecnie obserwujemy wśród dzieci i rodziców coraz więcej lęków. Być może widujesz je w swojej własnej rodzinie. Siłowanki to naturalna ulga w lęku, ponieważ pozwala układowi nerwowemu symbolicznie przepracować reakcję walki, ucieczki lub zamrożenia. Walcząc, biegając i skacząc w zabawie, rodzice i dzieci wyzwalają się z lęku i odzyskują równowagę emocjonalną.
Czasami dzieci za pomocą siłowanek ujawniają trudne emocje, które kryją się pod powierzchnią. Mogą nagle wybuchnąć płaczem, rozzłościć się czy nawet ugryźć w chwili, kiedy wydaje ci się, że zabawa trwa w najlepsze. Ava, córka Anthony’ego, w wieku dwóch lat przechodziła etap gryzienia. Niemal za każdym razem, kiedy się siłowali, bez ostrzeżenia wbijała zęby w jego nogę. Po próbach karcenia (które za bardzo nie pomogły), Anthony zaczął się zastanawiać, co się dzieje. Zdał sobie sprawę, że Ava zwykle gryzie go, kiedy on za bardzo w zabawie dominuje i nie daje jej wesołego, pozbawionego przemocy sposobu pokonania go w walce. Zauważył też, że ugryzienia w największej złości zdarzały się, kiedy wracał z pracy później, niż córka się spodziewała. Wyglądało, jakby Ava chętnie bawiła się, kiedy tata wreszcie wrócił, ale nagle przypominała sobie swoje rozczarowanie i wtedy wystawiała zęby.
Uzbrojony w tę wiedzę Anthony pomógł Avie poradzić sobie z emocjami bardziej bezpośrednio. Kiedy się spóźniał, mówił: „Wszyscy, którzy wściekają się na tatę, że się spóźnił, proszę ustawić się w kolejce!”. Córki śmiały się i rzucały na niego. Było to o wiele bardziej skuteczne niż próba wyeliminowania agresji za pomocą kar. Zapewniając symboliczną przestrzeń agresji, siłowanki pomagają zapobiec eskalacji i wymknięciu się złości czy frustracji spod kontroli.
Siłowanki budują inteligencję społeczną
Rodzice często martwią się, że dzieci będą miały trudności w zawieraniu przyjaźni. Siłowanki mogą w tym pomóc. Wyobraź sobie proste zabawy, takie jak podnoszenie dziecka na barana po odliczeniu do trzech lub tworzenie skomplikowanego, rodzinnego uścisku dłoni. Wymagają one od rodzica i dziecka bliskiego dostrojenia się do siebie. Jeśli kiedyś zdarzyło ci się odczuwać brak harmonii w relacji z przyjacielem czy współmałżonkiem, to wiesz, jak ważna jest pomoc dzieciom w rozwijaniu zdolności dostosowania społecznego.
Powiązanie między siłowankami a sukcesem społecznym widać znowu na przykładzie rezusów Harlowa. Ich walki na niby wydają się nam agresywne, ale Harlow odkrył, że zajęcia te są potrzebne do zdrowego rozwoju społecznego. I rzeczywiście, jeśli młode rezusy nie siłują się z rówieśnikami, nie potrafią po osiągnięciu dojrzałości znaleźć partnera. Jak mówi piosenka, „robią to ptaszki, robią to pszczółki”, ale małpy nie będą wiedziały, jak to zrobić, jeśli dorastając, nie siłują się z kumplami. W przypadku ludzi siłowanki to doskonały trening podtrzymywania relacji i naprawiania drobnych naruszeń więzi. Pellegrini na przykład wywnioskował ze swoich badań, że odgrywają one ważną rolę w rozwijaniu przez dzieci umiejętności społecznych i rozwiązywania problemów.
By być lubiane, dzieci muszą potrafić czekać na swoją kolej i dostrzegać punkt widzenia innych. To podstawowe elementy solidnej inteligencji społecznej. Spojrzenie na zabawę wśród zwierząt może pomóc nam dostrzec, dlaczego siłowanki mogą być tu pomocne. Na przykład Bekoff i Pierce opisują w Dzikiej sprawiedliwości, jak dzikie koty i inne ssaki zamieniają się rolami podczas siłowanek. Jedno zwierzę goni, drugie ucieka, a potem następuje zamiana ról.
Przywództwo i negocjacje – kluczowe umiejętności w zakresie inteligencji społecznej – wymagają zaangażowania w scenariusz „ja wygrywam, ty wygrywasz” – na końcu wszyscy muszą być zadowoleni. Siłowanki świetnie nadają się do rozwijania pojmowania tej koncepcji. Jeśli polegasz na brutalnej sile, być może w końcu zyskasz wystraszonych stronników, ale nie będziesz mieć przyjaciół. Bekoff i Pierce zwracają uwagę, że wśród zwierząt „do zabawy dochodzi tylko wtedy, kiedy w czasie jej trwania osobniki nie mają żadnych innych interesów oprócz zabawy. Odkładają na bok lub neutralizują wszelkie nierówności w zakresie rozmiarów fizycznych czy rangi społecznej”. Zabawa zostaje przerwana, jeśli któreś zwierzę stanie się zbyt agresywne, i jest kontynuowana dopiero wtedy, kiedy wszyscy okażą gotowość powrotu do trybu zabawy. Jeśli silniejsze zwierzę upiera się, by cały czas wygrywać, słabsze rezygnuje z zabawy. Przyjemność z zabawy pomaga zwierzętom (i ludziom) zrezygnować z siły fizycznej, a oprzeć się zamiast tego na sile przyjaźni.
Siłowanki uczą dzieci etyki i moralności
Bekoff i Pierce twierdzą też, że ludzie nie mają monopolu na etykę i moralność. Wiele gatunków zwierząt dzieli się, współpracuje, empatyzuje, ufa, wykazuje się wzajemnością i uzgadnia normy społeczne. I wiesz co? Zwierzęta o najwyższym poziomie rozwoju moralnego najczęściej też angażują się w zabawy, w szczególności fizyczne. Pomijając ludzi, najwięcej wśród zwierząt bawią się małpy zwierzokształtne i człekokształtne, gryzonie, psowate (psy i wilki), kotowate (koty), słonie i walenie (wieloryby, delfiny i morświny). Wygląda na to, że zwierzęta potrzebują dużo czasu na zabawę, by wypracować sobie „dziką sprawiedliwość”.
Samoograniczanie się to jeden z najbardziej fascynujących przykładów moralnego zachowania w zabawach zwierząt. Występuje ono, kiedy większe zwierzę specjalnie powstrzymuje się od wykorzystania swojej przewagi podczas walki z mniejszym przeciwnikiem. Nazywamy to zachowaniem moralnym, ponieważ większe zwierzę bardziej troszczy się o to, żeby obydwaj uczestnicy zabawy dobrze się razem bawili, niż o własną wygraną. Jeśli wiesz, że jesteś osobą nastawioną na rywalizację, możesz zechcieć ograniczyć swoje możliwości tak, żeby twoje dziecko mogło doświadczyć siły i pewności siebie.
Stuart Brown w swojej książce Play zdecydowanie twierdzi, że siłowanki zapobiegają przemocowym zachowaniom, a nie je wywołują. Pisze: „Zabawy siłowe u zwierząt i ludzi są potrzebne do rozwoju i podtrzymywania świadomości społecznej, współpracy, poczucia sprawiedliwości i altruizmu. Ich natura i znaczenie są powszechnie niedoceniane, szczególnie przez zaniepokojonych rodziców, którzy często uważają zwyczajne podczas zabaw siłowych zachowania nie za zabawę, lecz anarchię, którą trzeba trzymać w ryzach”.
Brown idzie o krok dalej, łącząc zabawy siłowe z umiejętnością kontrolowania własnej agresji: „Brak doświadczenia w zabawach siłowych utrudnia zwykłą wymianę konieczną do odnalezienia się w sytuacjach społecznych i wiąże się ze słabą kontrolą agresywnych impulsów w późniejszym życiu”.
Innymi słowy, kiedy siłujemy się z naszymi dziećmi, pokazujemy im, jak ktoś większy i silniejszy hamuje swoją siłę. Uczymy je samokontroli, sprawiedliwości i empatii. Pozwalamy im wygrywać, co daje im poczucie pewności siebie i pokazuje, że wygrana to nie wszystko. Pokazujemy im, jak wiele można osiągnąć przez współpracę i jak konstruktywnie ukierunkować energię rywalizacji, żeby nas nie opanowała. Ufamy im, pokazujemy, że sami jesteśmy godni zaufania i uczymy ufać sobie samym. To wskazówki zdrowego kompasu moralnego, który będzie im służył za przewodnika, kiedy opuszczą dom i pójdą w świat.
Skoro już mowa o etyce i moralności, siłowanki stanowią doskonałą okazję, by rodziny omawiały i ćwiczyły wyrażanie zgody. O wiele zbyt często widujemy nastolatki i dorosłych, którzy nie mają świadomości znaczenia zgody – lub którzy celowo je ignorują. Wskutek tego mogą naruszać granice innych, co może pociągać za sobą tragiczne konsekwencje. Rodzice często nie mają pewności, jak i kiedy zacząć rozmawiać z dziećmi na temat wyrażania zgody w kontekście dotyku i relacji seksualnych. Mogą obawiać się poruszyć ten temat przedwcześnie lub się go wstydzić. Ale wyrażanie zgody nie dotyczy tylko seksu. W siłowankach konieczność uzyskania przyzwolenia oznacza, że pytasz, zanim podrzucisz dziecko w powietrze lub zanim zaczniesz siłować się z rodzicami lub rodzeństwem. Zgoda oznacza nieustanne dostrajanie się do tańca polegającego na budowaniu i zrywaniu więzi. Czy drugiej osobie się ta zabawa podoba? Czy mnie się podoba? Czy jesteśmy bezpieczni?