Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • promocja

Skazani na wojnę? Czy Ameryka i Chiny unikną pułapki Tukidydesa? - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
1 września 2018
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Skazani na wojnę? Czy Ameryka i Chiny unikną pułapki Tukidydesa? - ebook

Chiny i Ameryka zmierzają do wojny, której tak naprawdę nikt nie chce.

Gdy rosnący w siłę kraj zaczyna zagrażać aktualnemu hegemonowi, ich rywalizacja najczęściej kończy się wojną. Czy tak będzie tym razem?

"Jedna z najbardziej wnikliwych i dających do myślenia analiz, jakie do tej pory czytałem na temat najważniejszej relacji we współczesnym świecie – między Chinami a Ameryką. Jeśli Graham Allison ma rację – a tak moim zdaniem jest – Państwo Środka i Stany Zjednoczone muszą uważnie prześledzić lekcje, jakie dała nam historia, aby uniknąć wojny, z której żadna ze stron nie wyjdzie zwycięsko."
David Petraeus, generał w stanie spoczynku, były dyrektor CIA

"Graham Allison umiejętnie przybliża najpoważniejsze dylematy polityki zagranicznej Ameryki nie tylko ekspertom, ale i zwyczajnym obywatelom. Dlatego właśnie wielokrotnie korzystałem z jego rad, zarówno jako senator, jak i wiceprezydent."
Joe Biden, były wiceprezydent USA

"Przeczytałem tę książkę z wielkim zainteresowaniem. Mogę tylko mieć nadzieję, że konflikt Ameryki i Chin będzie siedemnastym w historii nowożytnej rozwiązanym na drodze pokojowej, a nie trzynastym zakończonym wojną."
Henry Kissinger, były amerykański sekretarz stanu

Kategoria: Popularnonaukowe
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8103-365-7
Rozmiar pliku: 2,2 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

PRZED­MO­WA DO WY­DA­NIA POL­SKIE­GO

Ska­za­ni na woj­nę? to książ­ka wy­jąt­ko­wa, na­wet je­śli wziąć pod uwa­gę, że po­dej­mu­je kwe­stie, któ­ry­mi in­te­re­su­je się tak­że wie­lu in­nych po­czyt­nych au­to­rów. Nie­ste­ty znacz­na część wy­da­wa­nych obec­nie ksią­żek jest ra­czej wy­ni­kiem mody na pi­sa­nie o Chi­nach i za­po­trze­bo­wa­nia od­bior­ców niż efek­tem dłu­giej, po­waż­nej ana­li­zy. Książ­ka Gra­ha­ma Al­li­so­na jest jed­nak re­zul­ta­tem wie­lu lat ba­dań wy­bit­ne­go ame­ry­kań­skie­go po­li­to­lo­ga, przez całą swo­ją za­wo­do­wą ka­rie­rę zwią­za­ne­go z Uni­wer­sy­te­tem Ha­rvar­da. Daje nam ona moż­li­wość przyj­rze­nia się ry­wa­li­za­cji ame­ry­kań­sko-chiń­skiej z cie­ka­wej per­spek­ty­wy hi­sto­rycz­nej, jak­że od­le­głej od co­dzien­nych do­nie­sień me­dial­nych.

Gra­ham Al­li­son jak mało kto ma kom­pe­ten­cje do ana­li­zy tego, co dzie­je się na li­nii Chi­ny–Sta­ny Zjed­no­czo­ne. O jego za­in­te­re­so­wa­niu te­ma­tem Da­le­kie­go Wscho­du mo­gli­śmy się prze­ko­nać cho­ciaż­by dzię­ki lek­tu­rze książ­ki Chi­ny, Sta­ny Zjed­no­czo­ne i świat w oczach Wiel­kie­go Mi­strza Lee Kuan Yewa, któ­rej był współ­au­to­rem. Al­li­son do au­to­ry­te­tu Lee Kuan Yewa od­wo­łu­je się w swo­jej książ­ce wie­lo­krot­nie, a przy­to­czo­ne przez nie­go sło­wa by­łe­go wie­lo­let­nie­go pre­mie­ra Sin­ga­pu­ru: „Wy­wo­ła­ne przez Chi­ny prze­su­nię­cie rów­no­wa­gi sił w świe­cie od­by­wa się na taką ska­lę, że świat musi w cią­gu 30 do 40 lat zna­leźć nowy jej wy­miar. Nie spo­sób uda­wać, że kraj ten to po pro­stu duży gracz. To naj­więk­szy gracz w ca­łej hi­sto­rii świa­ta”*, do­sko­na­le od­da­ją esen­cję tego, o czym trak­tu­je Ska­za­ni na woj­nę?.

------------------------------------------------------------------------

* G. Al­li­son, R.D. Blac­kwill, A. Wyne, Chi­ny, Sta­ny Zjed­no­czo­ne i świat w oczach Wiel­kie­go Mi­strza Lee Kuan Yewa, Kur­haus Pu­bli­shing, War­sza­wa 2013, s. 98.

Lu­dzie ży­ją­cy w po­szcze­gól­nych epo­kach hi­sto­rycz­nych mają skłon­ność do tego, by po­strze­gać je jako wy­jąt­ko­we, a wy­da­rze­nia, któ­rych są świad­ka­mi, uwa­ża­ją za nie­po­wta­rzal­ne. Czy roz­gry­wa­ją­ca się na na­szych oczach ry­wa­li­za­cja ame­ry­kań­sko-chiń­ska jest czymś no­wym w dzie­jach świa­ta? Gra­ham Al­li­son w swo­jej książ­ce po­ka­zu­je, że ni­hil novi sub sole. Nie po­wi­nie­nem stresz­czać tez za­war­tych w książ­ce zbyt szcze­gó­ło­wo, aby nie od­bie­rać czy­tel­ni­kom przy­jem­no­ści sa­mo­dziel­ne­go za­po­zna­nia się z nimi. Nie zdra­dzę jed­nak ta­jem­ni­cy, je­śli przy­to­czę isto­tę tego, o czym pi­sze Al­li­son (po­wo­łu­ją­cy się na au­to­ry­tet an­tycz­ne­go hi­sto­ry­ka Tu­ki­dy­de­sa): kie­dy ro­sną­ca po­tę­ga gro­zi za­ję­ciem miej­sca do­tych­czas do­mi­nu­ją­ce­go he­ge­mo­na, wy­ni­ka­ją­ce z tego na­pię­cia spra­wia­ją, że gwał­tow­ne star­cie jest re­gu­łą, a nie wy­jąt­kiem. To jest wła­śnie owa „pu­łap­ka Tu­ki­dy­de­sa”, w któ­rą nie­gdyś wpa­dły Ate­ny i Spar­ta, a po nich jesz­cze wie­le in­nych im­pe­riów.

Jak do­wo­dzi książ­ka Al­li­so­na, taki kon­flikt może wy­stą­pić, choć wca­le nie musi do nie­go dojść, o czym zda­ją się za­po­mi­nać pro­ro­cy nie­uchron­ne­go kon­flik­tu po­mię­dzy Sta­na­mi Zjed­no­czo­ny­mi a Chi­na­mi. Al­li­son, przy­ta­cza­jąc 16 hi­sto­rycz­nych przy­kła­dów sy­tu­acji, kie­dy to jed­na po­tę­ga sła­bła, dru­ga zaś chcia­ła za­jąć jej miej­sce, po­ka­zu­je jed­no­cze­śnie, że nie za­wsze pro­wa­dzi­ło to do kon­fron­ta­cji. Au­tor uświa­da­mia nam tak­że, że kon­flikt we współ­cze­snym świe­cie wy­glą­da ina­czej niż w cza­sach, gdy na kon­ty­nen­tach, oce­anach i mo­rzach trwa­ła ry­wa­li­za­cja eu­ro­pej­skich po­tęg. Obec­nie może się on spro­wa­dzać do wy­mia­ny za­po­ro­wych ta­ryf cel­nych za­miast do wy­mia­ny salw ar­mat­nich, a ry­wa­li­zu­ją­ce po­tę­gi, za­miast po­wo­ły­wać pod broń re­kru­tów, będą ra­czej wy­sy­łać do wal­ki ar­mie do­sko­na­le opła­ca­nych ha­ke­rów i szpie­gów prze­my­sło­wych.

Al­li­son do­sko­na­le wie, jak de­cy­zje po­li­ty­ków czy woj­sko­wych mogą spro­wo­ko­wać otwar­ty kon­flikt po­mię­dzy kra­ja­mi (bądź taki kon­flikt za­ła­go­dzić), bo świet­nie pi­sał o tym w książ­ce Es­sen­ce of De­ci­sion: Expla­ining the Cu­ban Mis­si­le Cri­sis. Jest to pod­sta­wo­wa po­zy­cja nie tyl­ko dla hi­sto­ry­ków i po­li­to­lo­gów, ale i dla teo­re­ty­ków za­rzą­dza­nia czy ba­da­czy teo­rii gier. Czy re­la­cje po­mię­dzy Wa­szyng­to­nem a Pe­ki­nem do­pro­wa­dzą do po­dob­ne­go na­pię­cia jak to, z któ­rym szczę­śli­wie dla ludz­ko­ści po­ra­dzi­li so­bie John F. Ken­ne­dy i Ni­ki­ta Chrusz­czow? Pi­sząc o licz­nych kon­flik­tach z prze­szło­ści, Al­li­son wska­zu­je na róż­ni­ce po­mię­dzy nimi, do­da­jąc, że „wszyst­kie jed­nak mają wspól­ny ele­ment, ja­kim są przy­wód­cy po­sta­wie­ni przed stra­te­gicz­nym dy­le­ma­tem i zmu­sze­ni do po­dej­mo­wa­nia de­cy­zji po­li­tycz­nych w wa­run­kach nie­pew­no­ści i pre­sji. Pa­trząc z per­spek­ty­wy cza­su, nie­któ­rzy czy­tel­ni­cy mogą uznać ich po­stę­po­wa­nie za ir­ra­cjo­nal­ne czy nie­prze­my­śla­ne, jed­nak po głęb­szej ana­li­zie z pew­no­ścią wyda im się ono bar­dziej zro­zu­mia­łe. Być może za­czną na­wet ro­zu­mieć to­wa­rzy­szą­ce im na­pię­cie, na­dzie­je i oba­wy – in­ny­mi sło­wy, tru­dy de­cy­zji, ja­kie przy­szło im po­dej­mo­wać. Ża­den z opi­sa­nych przy­pad­ków nie mu­siał się skoń­czyć woj­ną, jed­nak waga czyn­ni­ków prze­ma­wia­ją­cych za nią czę­sto prze­sła­nia praw­dzi­wy ob­raz sy­tu­acji – do tego stop­nia, że trud­no so­bie wy­obra­zić inny re­zul­tat”**.

------------------------------------------------------------------------

** G. Al­li­son, Ska­za­ni na woj­nę? Czy Ame­ry­ka i Chi­ny unik­ną pu­łap­ki Tu­ki­dy­de­sa?, Pas­cal, Biel­sko-Bia­ła, 2018, s. 68–70.

Wie­le ksią­żek opi­su­ją­cych ro­sną­cą rolę chiń­skie­go smo­ka utrzy­ma­nych jest w to­nie alar­mi­stycz­nym, jed­nak wy­mo­wa książ­ki Al­li­so­na jest znacz­nie spo­koj­niej­sza. Nie ozna­cza to oczy­wi­ście, że nie do­strze­ga on nie­bez­pie­czeństw, ja­kie wy­ni­ka­ją z ro­sną­cej roli Chin – na po­cząt­ku tyl­ko na Da­le­kim Wscho­dzie, a obec­nie już na ca­łym świe­cie, ze szcze­gól­nym uwzględ­nie­niem Azji i Afry­ki. Po­zwo­lę so­bie zno­wu przy­to­czyć wy­po­wiedź Lee Kuan Yewa, któ­ra do­sko­na­le opi­su­je zmia­ny, ja­kie mogą zajść w re­la­cjach ame­ry­kań­sko-chiń­skich. Po­wie­dział on, że „w cią­gu na­stęp­nych 20, 30 lat w ta­kiej ewen­tu­al­nej kon­fron­ta­cji z USA, któ­ra mo­gła­by za­gro­zić tym ko­rzy­ściom, Chi­ny nie wi­dzą żad­nych po­żyt­ków. Ich stra­te­gia po­le­ga ra­czej na wzro­ście w ra­mach ist­nie­ją­ce­go ukła­du, uzna­wa­ne­go za wią­żą­cy, do mo­men­tu, gdy kraj sta­nie się na tyle sil­ny, aby z po­wo­dze­niem do­ko­nać prze­war­to­ścio­wa­nia po­rząd­ku po­li­tycz­ne­go i go­spo­dar­cze­go”***.

------------------------------------------------------------------------

*** G. Al­li­son, R.D. Blac­kwill, A. Wyne, op. cit., s. 39.

Al­li­son szcze­gó­ło­wo opi­su­je dro­gę Chin do uzy­ska­nia po­zy­cji, z któ­rą dziś mu­szą się li­czyć na­wet Sta­ny Zjed­no­czo­ne. Jak po­da­je, tuż po za­koń­cze­niu II woj­ny świa­to­wej USA ge­ne­ro­wa­ły po­ło­wę świa­to­wej go­spo­dar­ki, do roku 1980 udział ten spadł do 22%, a obec­nie sta­no­wi już tyl­ko 16%. W tym cza­sie chiń­ski udział w glo­bal­nej go­spo­dar­ce wzrósł z 2% w 1980 roku do 18% w roku 2016. Co cie­ka­we, szyb­kie­mu roz­wo­jo­wi go­spo­dar­cze­mu Chin, któ­re­go je­ste­śmy świad­ka­mi od oko­ło 35 lat, to­wa­rzy­szą przez cały ten okres zło­wróżb­ne prze­po­wied­nie, zwia­stu­ją­ce nie­chyb­ne za­ła­ma­nie chiń­skiej go­spo­dar­ki, a na­wet ca­łe­go chiń­skie­go sys­te­mu spo­łecz­no-po­li­tycz­ne­go. Pa­mię­tam falę ta­kich pu­bli­ka­cji w la­tach 90. ubie­głe­go wie­ku, kie­dy ha­sło „Made in Chi­na” ko­ja­rzy­ło się z ta­ni­mi pod­ko­szul­ka­mi. Kil­ka­na­ście lat póź­niej, kie­dy świat za­la­ła fala naj­róż­niej­szych chiń­skich pro­duk­tów, było po­dob­nie. Nie ina­czej jest i te­raz, kie­dy chiń­skie przed­mio­ty eks­por­to­we to co­raz czę­ściej przy­kła­dy no­wo­cze­snych tech­no­lo­gii w przy­stęp­nych ce­nach – zda­niem wie­lu eks­per­tów chiń­ska go­spo­dar­ka musi kie­dyś w koń­cu zła­pać za­dysz­kę.

Tego typu ostrze­że­nia to­wa­rzy­szą od ćwierć­wie­cza tak­że i pol­skiej de­ba­cie pu­blicz­nej. I choć fak­tycz­nie zda­rza­ły się po 1989 roku gor­sze mo­men­ty, to jed­nak pol­ska go­spo­dar­ka przez cały ten okres par­ła na­przód, jak, to­utes pro­por­tions gar­dées, go­spo­dar­ka chiń­ska. Nie tyl­ko z po­wo­du tej ana­lo­gii po książ­kę Ska­za­ni na woj­nę? po­win­ni się­gnąć pol­scy czy­tel­ni­cy. Mam bo­wiem wra­że­nie, że kwe­stiom zwią­za­nym z Chi­na­mi po­świę­ca­my nie­do­sta­tecz­ną uwa­gę. Do pew­ne­go stop­nia jest to zro­zu­mia­łe. Na­sze po­ło­że­nie geo­gra­ficz­ne spra­wia, że o wie­le więk­sze zna­cze­nie ma dla nas to, co dzie­je się w Ro­sji czy w Niem­czech. Hi­sto­ria spra­wi­ła tak­że, że Eu­ro­pa Środ­ko­wo-Wschod­nia w bar­dzo ma­łym, po­śred­nim je­dy­nie stop­niu bra­ła udział w eu­ro­pej­skiej ko­lo­ni­za­cji świa­ta, któ­ra mia­ła miej­sce po­mię­dzy XV a XIX wie­kiem. Chi­ny nie­wie­le ob­cho­dzi­ły miesz­kań­ców cen­trum Eu­ro­py i rów­nie nie­wiel­ka była ich wie­dza o tym kra­ju. W świa­do­mo­ści Po­la­ków te­ma­ty­ka chiń­ska przez wie­le lat wła­ści­wie nie ist­nia­ła, a kon­tak­ty pol­sko-chiń­skie były szcząt­ko­we.

Taki stan rze­czy zmie­nił się w ostat­nim ćwierć­wie­czu. Na po­cząt­ku tego okre­su chiń­skie pro­duk­ty nie ko­ja­rzy­ły się jesz­cze zbyt do­brze, ale zro­bi­ło się o nich gło­śno za spra­wą im­po­nu­ją­ce­go roz­wo­ju go­spo­dar­cze­go tego azja­tyc­kie­go kra­ju. Chiń­ski smok urósł do ta­kich roz­mia­rów, że nie moż­na go już igno­ro­wać. Kil­ka­na­ście lat temu dużo mó­wi­ło się o wschod­nio­azja­tyc­kich ty­gry­sach, do któ­rych za­li­cza­no Ko­reę Po­łu­dnio­wą, Taj­wan, Hong­kong i Sin­ga­pur. Suk­ces Pań­stwa Środ­ka spra­wił jed­nak, że osią­gnię­cia tam­tej czwór­ki zbla­kły. Me­dia co­dzien­nie ser­wu­ją nam za to wia­do­mo­ści o chiń­skich in­we­sty­cjach, któ­rych ska­la, tem­po i war­tość im­po­nu­ją – i to nie tyl­ko pol­skie­mu od­bior­cy.

O Chi­nach co­raz czę­ściej mówi się, uży­wa­jąc przed­rost­ka „naj”: naj­więk­sze, naj­szyb­sze, naj­dłuż­sze. Ob­ser­wu­jąc kie­ru­nek, w ja­kim roz­wi­ja się ten kraj, nie­wąt­pli­wie nie­dłu­go bę­dzie­my tak­że co­raz czę­ściej uży­wać okre­śle­nia „naj­lep­sze”. Kil­ku­krot­nie od­wie­dza­łem Pań­stwo Środ­ka, za każ­dym ra­zem do­strze­ga­jąc ko­lej­ne do­wo­dy chiń­skie­go dy­na­mi­zmu, a tak­że chiń­skiej od­mien­no­ści. O ile pod­czas wi­zyt kil­ka­na­ście lat temu wy­raź­nie do­strze­ga­łem, że Chi­ny na­dal są w gro­nie kra­jów roz­wi­ja­ją­cych się, o tyle od kil­ku lat nie ma już wąt­pli­wo­ści, że do­go­ni­ły pe­le­ton i są go­spo­dar­czym gi­gan­tem. Pod­czas mo­je­go ostat­nie­go po­by­tu w Pe­ki­nie ob­ser­wo­wa­łem z okna ho­te­lo­we­go po­ko­ju ol­brzy­mie, wie­lo­po­zio­mo­we skrzy­żo­wa­nie. Już same jego roz­mia­ry mo­gły im­po­no­wać, było to bo­wiem skrzy­żo­wa­nie wie­lo­pa­smo­wych au­to­strad. Z wy­so­ko­ści kil­ku­dzie­się­ciu pię­ter (czy­li pe­kiń­skiej śred­niej) wy­glą­da­ło to jak wi­zja mia­sta przy­szło­ści z fil­mu scien­ce fic­tion.

Wra­że­nie, ja­kie ro­bił ten wi­dok, po­tę­go­wał tak­że fakt, że było to za­le­d­wie jed­no z wie­lu ta­kich miejsc w mie­ście. Ale tym, co naj­bar­dziej da­wa­ło do my­śle­nia i po­ka­zy­wa­ło ska­lę roz­wo­ju Chin, było to, że w mia­rę upły­wu dnia, a póź­niej nocy, ruch na skrzy­żo­wa­niu wca­le nie ma­lał. W po­rze, w któ­rej na naj­bar­dziej na­wet ru­chli­wych uli­cach War­sza­wy, Lon­dy­nu czy No­we­go Jor­ku kur­su­ją już tyl­ko po­je­dyn­cze tak­sów­ki, uli­ce sto­li­cy Chin na­dal tęt­ni­ły ży­ciem. Po­mi­mo póź­nej go­dzi­ny kur­so­wa­li lu­dzie i kur­so­wa­ły to­wa­ry – wy­da­wa­ło się, że ta rze­ka po­jaz­dów nie ma koń­ca.

Tak jak po­wra­ca­ją­ce opi­nie o nie­uchron­nym tąp­nię­ciu w Chi­nach oka­za­ły się przed­wcze­sne, tak i zbyt po­chop­ne są po­dob­ne opi­nie o schył­ku po­tę­gi Sta­nów Zjed­no­czo­nych. Kraj ten ma in­no­wa­cyj­ne i dy­na­micz­ne spo­łe­czeń­stwo, co we­dług Lee Kuan Yewa jest naj­więk­szym atu­tem USA – pi­sał o tym w swo­jej książ­ce**** – do­da­jąc tak­że, że „Chi­ny na pew­no do­go­nią USA, je­śli cho­dzi o ab­so­lut­ną wiel­kość PKB. Ale ich kre­atyw­ność być może ni­g­dy nie do­rów­na ame­ry­kań­skiej, po­nie­waż tam­tej­sza kul­tu­ra nie do­pusz­cza wol­ne­go przy­pły­wu idei i kon­ku­ren­cji mię­dzy nimi”*****.

------------------------------------------------------------------------

**** „(…) to naj­bar­dziej dy­na­micz­ne spo­łe­czeń­stwo, je­śli cho­dzi o in­no­wa­cje, o two­rze­nie firm od pod­staw w celu ko­mer­cja­li­za­cji no­wych od­kryć czy ulep­szeń i kre­owa­nie w ten spo­sób do­dat­ko­we­go bo­gac­twa. Spo­łe­czeń­stwo ame­ry­kań­skie jest za­wsze w ru­chu, zmie­nia się (…). Na każ­de­go przed­się­bior­cę, któ­ry od­niósł suk­ces, przy­pa­da w Ame­ry­ce kil­ku ta­kich, któ­rzy pró­bo­wa­li i któ­rym się nie po­wio­dło. Cał­kiem spo­ro pró­bu­je do skut­ku, aż im się uda”. Ibi­dem, s. 48.

***** Ibi­dem, s. 35.

Jak wska­zu­ją eko­no­mi­ści, jed­ną z wi­docz­nych sła­bo­ści Pań­stwa Środ­ka jest uza­leż­nie­nie od eks­por­tu. Suk­ces chiń­skiej go­spo­dar­ki zo­stał bo­wiem zbu­do­wa­ny na mo­de­lu „ta­nio wy­pro­du­ko­wać–ta­nio sprze­dać (ale za to sprze­dać bar­dzo dużo)”. Ten mo­del dzia­ła jed­nak tyl­ko tak dłu­go, jak dłu­go uda­je się utrzy­my­wać ni­skie kosz­ty. To ko­lej­na ana­lo­gia do Pol­ski, któ­ra, po­dob­nie jak Chi­ny, jest obec­nie w trak­cie zmia­ny na mo­del opar­ty ra­czej na to­wa­rach wy­so­ko­prze­two­rzo­nych, wy­ma­ga­ją­cych do­brze opła­ca­nych, wy­kwa­li­fi­ko­wa­nych i co­raz bar­dziej kre­atyw­nych pra­cow­ni­ków.

Nie tyl­ko z tego po­wo­du o pu­łap­ce Tu­ki­dy­de­sa po­win­ni po­czy­tać tak­że pol­scy przed­się­bior­cy. Ry­wa­li­za­cja Ame­ry­ki z Chi­na­mi już te­raz wpły­wa na świa­to­wą go­spo­dar­kę, a wpływ ten bę­dzie co­raz bar­dziej wi­docz­ny. Echa tego pro­ce­su bę­dzie­my od­czu­wać tak­że w na­szym kra­ju – na polu han­dlu in­ter­ne­to­we­go, mo­to­ry­za­cji, trans­por­tu, usług fi­nan­so­wych czy sprzę­tu elek­tro­nicz­ne­go. Sta­ny Zjed­no­czo­ne i Chi­ny, choć fak­tycz­nie ry­wa­li­zu­ją o wpły­wy, jed­no­cze­śnie są dla sie­bie stra­te­gicz­nie waż­ny­mi part­ne­ra­mi go­spo­dar­czy­mi. Nie wie­my jesz­cze, jak roz­wi­ną się ame­ry­kań­skie pla­ny wpro­wa­dze­nia ceł na róż­ne pro­duk­ty wy­twa­rza­ne w Chi­nach (pi­szę te sło­wa la­tem 2018 roku), wia­do­mo jed­nak, że de­cy­zja taka bę­dzie bro­nią obo­siecz­ną. Glo­ba­li­za­cja spra­wi­ła bo­wiem, że ame­ry­kań­ski do­bro­byt w du­żej mie­rze wy­twa­rza­ny jest w Chi­nach, zaś dla ame­ry­kań­skiej go­spo­dar­ki więk­sze chy­ba zna­cze­nie niż ro­dzi­my De­tro­it ma obec­nie chiń­ski Szan­ghaj. Z ko­lei go­spo­dar­ka Pań­stwa Środ­ka może się za­dła­wić nad­mia­rem wy­twa­rza­nych dóbr, je­śli nie ku­pią ich Ame­ry­ka­nie. Za­uwa­żył to Lee Kuan Yew, mó­wiąc, że „mię­dzy USA i Chi­na­mi – ina­czej niż w sto­sun­kach ame­ry­kań­sko-ra­dziec­kich pod­czas zim­nej woj­ny – nie ma nie­roz­wią­zy­wal­ne­go kon­flik­tu ide­olo­gicz­ne­go, a Chi­ny en­tu­zja­stycz­nie przy­ję­ły wol­ny ry­nek (…). Sto­sun­ki chiń­sko-ame­ry­kań­skie ce­chu­je jed­no­cze­sna współ­pra­ca i ry­wa­li­za­cja. Ry­wa­li­za­cja mię­dzy nimi jest nie­unik­nio­na, ale kon­flikt jest do unik­nię­cia”******.

------------------------------------------------------------------------

****** Ibi­dem, s. 64.

Po­dob­nie jak w po­li­ty­ce czy na polu bi­twy, w de­cy­zjach biz­ne­so­wych czę­sto opie­ra­my się na nie­peł­nych da­nych. Wie­le z kon­flik­tów opi­sy­wa­nych przez Gra­ha­ma Al­li­so­na wy­bu­chło wła­śnie dla­te­go, że ich stro­ny mia­ły nie­wy­star­cza­ją­ce in­for­ma­cje bądź kie­ro­wa­ły się swo­im (czę­sto błęd­nym) wy­obra­że­niem o tym, co prze­ciw­nik za­mie­rza zro­bić, za­miast kie­ro­wać się oce­ną fak­tów. Ilu­stru­je to cy­tat z Woj­ny pe­lo­po­ne­skiej Tu­ki­dy­de­sa, któ­ry to w książ­ce Al­li­so­na cią­gle po­wra­ca: „Otóż za naj­istot­niej­szy po­wód, cho­ciaż prze­mil­cza­ny, uwa­żam wzrost po­tę­gi ateń­skiej i strach, jaki to wzbu­dzi­ło u La­ce­de­moń­czy­ków”. Przed­się­bior­com trud­no się do tego przy­znać, ale czy w biz­ne­sie nie po­dej­mu­ją cza­sa­mi de­cy­zji, kie­ru­jąc się prze­słan­ka­mi opar­ty­mi na emo­cjach, po­czu­ciu wyż­szo­ści czy prze­ko­na­niu o wła­snej mą­dro­ści? Jak fa­tal­ne może to przy­nieść skut­ki, świad­czą za­rów­no losy wie­lu firm, jak i losy wie­lu im­pe­riów.

Każ­dy, kto chce ro­zu­mieć przy­szłą po­li­ty­kę i go­spo­dar­kę mię­dzy­na­ro­do­wą, po­wi­nien ob­ser­wo­wać ak­tu­al­ne re­la­cje Chin i USA, bo­wiem te wła­śnie re­la­cje i ich tem­pe­ra­tu­ra będą de­cy­do­wa­ły o lo­sach świa­ta. Jak za­uwa­ża Al­li­son: „Po­mi­mo wie­lu dzie­lą­cych te kra­je róż­nic, Sta­ny Zjed­no­czo­ne i Chi­ny są do sie­bie po­dob­ne przy­naj­mniej w jed­nym aspek­cie: oba cier­pią na skraj­ny przy­pa­dek kom­plek­su wyż­szo­ści. Oba wi­dzą sie­bie jako kra­je wy­jąt­ko­we – do­słow­nie po­zba­wio­ne rów­nych so­bie. Pod­czas gdy »Je­stem naj­wspa­nial­szy« Mu­ham­ma­da Ale­go ide­al­nie od­da­je za­ro­zu­mia­łość Ame­ry­ki, kon­cep­cja, zgod­nie z któ­rą Chi­ny wi­dzą sie­bie jako wy­jąt­ko­we po­łą­cze­nie mię­dzy ludź­mi a nie­bio­sa­mi, być może jest jesz­cze bar­dziej zu­chwa­ła”*******.

------------------------------------------------------------------------

******* G. Al­li­son, op. cit., s. 174.

Nikt, na­wet tak wy­bit­ny eks­pert jak Gra­ham Al­li­son, nie jest w sta­nie prze­wi­dzieć, jak będą wy­glą­da­ły re­la­cje ame­ry­kań­sko-chiń­skie. W chwi­li, kie­dy pi­szę te sło­wa, Sta­ny Zjed­no­czo­ne i Chi­ny wy­da­ją się stać na kra­wę­dzi woj­ny han­dlo­wej, nie spo­sób jed­nak oce­nić, czy fak­tycz­nie do niej doj­dzie. Nie wia­do­mo też, jak ry­wa­li­za­cja mię­dzy tymi dwo­ma kra­ja­mi wpły­nie na świat – cho­ciaż to, że taki wpływ bę­dzie, jest pew­ne. W ba­da­niu re­la­cji mię­dzy­na­ro­do­wych nie cho­dzi jed­nak o prze­wi­dy­wa­nie przy­szło­ści, lecz o re­flek­sję nad tym, ja­kie współ­cze­sne zja­wi­ska i tren­dy mogą ową przy­szłość kształ­to­wać. Sztu­ką jest za­da­nie wła­ści­wych py­tań. Dla Al­li­so­na py­ta­nie to brzmi: czy Ame­ry­ka i Chi­ny zmie­rza­ją do woj­ny? Czy tego chce­my, czy nie, to, co wy­da­rzy się na li­nii Wa­szyng­ton–Pe­kin, bę­dzie de­cy­do­wać o lo­sach ca­łe­go świa­ta, dla­te­go py­ta­nie to jest jed­nym z naj­waż­niej­szych, ja­kie po­win­ni­śmy so­bie za­da­wać. Pol­skie­go czy­tel­ni­ka książ­ka Al­li­so­na do­dat­ko­wo po­win­na skła­niać do re­flek­sji na te­mat tego, jak w tym zde­rze­niu gi­gan­tów od­naj­dzie się nasz kraj.

Uważ­ną lek­tu­rę książ­ki har­wardz­kie­go po­li­to­lo­ga za­le­cam oso­bom, któ­rym wy­da­je się, że re­la­cje chiń­sko-ame­ry­kań­skie nie są czymś, czym z pol­skiej per­spek­ty­wy w ogó­le war­to się zaj­mo­wać. Oczy­wi­ście Pol­ska go­spo­dar­czo czy mi­li­tar­nie nie może się po­rów­ny­wać do opi­sy­wa­nych mo­carstw. Dla­te­go, re­al­nie oce­nia­jąc nasz po­ten­cjał, po­win­ni­śmy już te­raz za­sta­na­wiać się, jaką rolę może ona ode­grać? Ja­kie ko­rzy­ści może od­nieść nasz kraj? Z kim się sprzy­mie­rzyć, aby zwięk­szyć swo­je zna­cze­nie? Na co po­ło­żyć naj­więk­szy na­cisk, sko­ro pol­ski po­ten­cjał nie po­zwa­la na to, by na każ­dym polu być rów­nie sil­nym gra­czem? Nie ma go­to­wych od­po­wie­dzi na py­ta­nia o to, jak Pol­ska po­win­na re­ago­wać na ro­sną­cą rolę Chin. Żeby ta­ko­we zna­leźć, trze­ba już te­raz za­da­wać wła­ści­we py­ta­nia, a tak­że ob­ser­wo­wać to, co dzie­je się na Da­le­kim Wscho­dzie. Lek­tu­ra książ­ki Al­li­so­na jest do­sko­na­łym punk­tem wyj­ścia do snu­cia tego typu roz­wa­żań.

Sła­wo­mir S. Si­ko­ra

Pre­zes Za­rzą­du Ban­ku Han­dlo­we­go w War­sza­wie SAPRZED­MO­WA

Dwie­ście lat temu ce­sarz Na­po­le­on ostrze­gał: „Po­zwól­cie Chi­nom spać, bo gdy się obu­dzą, świat za­drży”. Dziś Chi­ny się obu­dzi­ły i świat rze­czy­wi­ście za­czy­na drżeć.

Wie­lu Ame­ry­ka­nów nie zda­je so­bie spra­wy, ja­kie zna­cze­nie ma dla ich kra­ju trans­for­ma­cja Pań­stwa Środ­ka z rol­ni­cze­go za­ścian­ka w naj­więk­sze­go gra­cza w hi­sto­rii świa­ta. O czym opo­wia­da moja książ­ka? Naj­kró­cej mó­wiąc, o pu­łap­ce Tu­ki­dy­de­sa – o sy­tu­acji, gdy ro­sną­ce w siłę pań­stwo za­czy­na za­gra­żać he­ge­mo­no­wi. A to ozna­cza alarm: zbli­ża się nie­bez­pie­czeń­stwo. Na ta­kim kur­sie ko­li­zyj­nym, pro­wa­dzą­cym do woj­ny, znaj­dą się Chi­ny i Sta­ny Zjed­no­czo­ne, o ile nie uda im się wdro­żyć trud­nych i bo­le­snych dzia­łań, by za­po­biec kon­flik­to­wi.

Po­nie­waż dy­na­micz­nie roz­wi­ja­ją­ce się Chi­ny za­gra­ża­ją do­mi­nu­ją­cej po­zy­cji Ame­ry­ki, ist­nie­je ry­zy­ko, że kra­je te wpad­ną w śmier­tel­nie nie­bez­piecz­ną pu­łap­kę, opi­sa­ną po raz pierw­szy przez sta­ro­żyt­ne­go grec­kie­go hi­sto­ry­ka Tu­ki­dy­de­sa. Opi­su­jąc ge­ne­zę i prze­bieg woj­ny, któ­ra dwa i pół ty­sią­ca lat temu wy­nisz­czy­ła dwa naj­waż­niej­sze mia­sta-pań­stwa sta­ro­żyt­nej Gre­cji, stwier­dził, że star­cie było nie­unik­nio­ne z po­wo­du wzro­stu po­tę­gi ateń­skiej i stra­chu, jaki wzbu­dzi­ło to w Spar­cie.

Ten nie­bez­piecz­ny me­cha­nizm po­wta­rzał się wie­lo­krot­nie w hi­sto­rii. W ra­mach pro­jek­tu „Pu­łap­ka Tu­ki­dy­de­sa”, któ­rym kie­ru­ję na Uni­wer­sy­te­cie Ha­rvar­da, pod­da­li­śmy ana­li­zie szes­na­ście po­dob­nych przy­pad­ków z ostat­nich pię­ciu wie­ków. Naj­ja­skraw­szym przy­kła­dem kon­flik­tu mię­dzy ro­sną­cą po­tę­gą a he­ge­mo­nem były sil­ne prze­my­sło­wo Niem­cy, któ­re po­nad sto lat temu za­gro­zi­ły usta­bi­li­zo­wa­nej po­zy­cji Wiel­kiej Bry­ta­nii. Ta ka­ta­stro­fal­na w skut­kach ry­wa­li­za­cja zro­dzi­ła nową ka­te­go­rię kon­flik­tu zbroj­ne­go: woj­nę świa­to­wą. Z na­szych ana­liz wy­ni­ka, że z szes­na­stu ba­da­nych starć aż w dwu­na­stu przy­pad­kach do­szło do woj­ny, a tyl­ko w czte­rech uda­ło się jej unik­nąć. To mało opty­mi­stycz­na pro­gno­za dla głów­nych geo­po­li­tycz­nych ry­wa­li XXI wie­ku.

Książ­ka ta nie jest po­świę­co­na Chi­nom. Zaj­mu­je się przede wszyst­kim pro­ble­mem wpły­wu ro­sną­cej po­tę­gi tego kra­ju na Sta­ny Zjed­no­czo­ne oraz na glo­bal­ny układ sił. Przez sie­dem­dzie­siąt lat, od za­koń­cze­nia II woj­ny świa­to­wej, Sta­ny Zjed­no­czo­ne były li­de­rem no­we­go praw­ne­go po­rząd­ku świa­ta – bez wo­jen mię­dzy su­per­mo­car­stwa­mi. Więk­szość z nas trak­tu­je tę sy­tu­ację jako na­tu­ral­ną. Hi­sto­ry­cy uzna­ją ją za rzad­kie zja­wi­sko, okre­śla­jąc mia­nem dłu­go­trwa­łe­go po­ko­ju. Dziś jed­nak co­raz bar­dziej ro­sną­ce w siłę Chi­ny pod­wa­ża­ją ten ład, stwa­rza­jąc za­gro­że­nie dla tego, co dla nas oczy­wi­ste.

W 2015 roku w mie­sięcz­ni­ku „The Atlan­tic” uka­zał się mój ar­ty­kuł „Pu­łap­ka Tu­ki­dy­de­sa: czy Sta­ny Zjed­no­czo­ne i Chi­ny zmie­rza­ją do woj­ny?”. Stwier­dzi­łem w nim, że ową hi­sto­rycz­ną me­ta­fo­rę traf­nie moż­na od­nieść do re­la­cji po­mię­dzy Chi­na­mi a Ame­ry­ką we współ­cze­snym świe­cie. Kon­cep­cja ta zro­dzi­ła po­waż­ną de­ba­tę. Za­miast sta­wić czo­ła fak­tom i za­sta­no­wić się nad nie­wy­god­ny­mi, lecz nie­odzow­ny­mi ustęp­stwa­mi po obu stro­nach, ana­li­ty­cy po­li­tycz­ni wo­le­li za­ata­ko­wać wy­du­ma­ny cel, czy­li rze­ko­mą tezę Tu­ki­dy­de­sa o nie­uchron­no­ści kon­flik­tu. Twier­dzi­li, że woj­na po­mię­dzy Wa­szyng­to­nem a Pe­ki­nem nie musi być nie­unik­nio­na. Pro­blem ten był też przed­mio­tem dys­ku­sji pre­zy­den­tów Ba­rac­ka Oba­my oraz Xi Jin­pin­ga pod­czas spo­tka­nia na szczy­cie w 2015 roku. Ame­ry­kań­ski pre­zy­dent pod­kre­ślił, że po­mi­mo na­pię­cia wy­wo­ła­ne­go wzro­stem zna­cze­nia Chin oba kra­je są w sta­nie prze­zwy­cię­żyć spo­ry. Jed­no­cze­śnie obaj do­szli do wnio­sku, że – jak to ujął pre­zy­dent Xi – je­śli czo­ło­we świa­to­we mo­car­stwa na­dal będą po­peł­nia­ły stra­te­gicz­ne błę­dy w oce­nie sy­tu­acji, to praw­do­po­dob­nie wpad­ną w pu­łap­kę.

Rzecz ja­sna, woj­na po­mię­dzy Sta­na­mi Zjed­no­czo­ny­mi a Pań­stwem Środ­ka nie jest nie­unik­nio­na. Tu­ki­dy­des z pew­no­ścią miał­by po­dob­ne zda­nie na te­mat kon­flik­tu po­mię­dzy Ate­na­mi a Spar­tą. Je­śli od­czy­tu­je­my Tu­ki­dy­de­sa w szer­szym kon­tek­ście, jest oczy­wi­ste, że twier­dze­nie o nie­uchron­no­ści woj­ny było ro­dza­jem hi­per­bo­li: ope­ro­wa­nia prze­sad­ną ar­gu­men­ta­cją dla pod­kre­śle­nia wagi pro­ble­mu. Kon­cep­cja pu­łap­ki Tu­ki­dy­de­sa nie jest fa­ta­li­stycz­na ani pe­sy­mi­stycz­na. Wręcz prze­ciw­nie, po­zwa­la nam wznieść się po­nad na­głów­ki pra­so­we i ofi­cjal­ną pro­pa­gan­dę, uświa­da­mia­jąc isto­tę „na­pię­cia tek­to­nicz­ne­go”, nad któ­rym Pe­kin i Wa­szyng­ton mu­szą za­pa­no­wać, by stwo­rzyć po­ko­jo­wą re­la­cję.

Gdy­by w Hol­ly­wo­od miał po­wstać film o tym, jak Chi­ny i Sta­ny Zjed­no­czo­ne wstę­pu­ją na wo­jen­ną ścież­kę, spe­cja­li­ści od ob­sa­dy nie zna­leź­li­by lep­szych od­twór­ców głów­nych ról od Xi Jin­pin­ga i Do­nal­da Trum­pa. Obaj są uoso­bie­niem głę­bo­ko za­ko­rze­nio­nych we wła­snych kra­jach aspi­ra­cji mo­car­stwo­wych. Obej­mu­jąc urząd pre­zy­den­ta w 2012 roku, Xi dał świa­tu do zro­zu­mie­nia, że Chi­ny będą kon­ty­nu­ować marsz ku po­tę­dze. Z ko­lei po Do­nal­dzie Trum­pie, któ­ry pod­czas swo­jej kam­pa­nii pre­zy­denc­kiej otwar­cie ata­ko­wał Chi­ny, mo­że­my się spo­dzie­wać bar­dziej sta­now­czych re­ak­cji ze stro­ny świa­to­we­go he­ge­mo­na. Pod wzglę­dem oso­bo­wo­ści Trump i Xi róż­nią się jak nie­bo i zie­mia, ale jako głów­ni bo­ha­te­rzy w wal­ce o świa­to­we przy­wódz­two mają co naj­mniej kil­ka nie­zbyt do­brze wró­żą­cych cech wspól­nych. Każ­dy z nich:

- ma tę samą am­bi­cję: przy­wró­cić daw­ną świet­ność swo­je­mu na­ro­do­wi,
- po­strze­ga kraj rzą­dzo­ny przez kon­ku­ren­ta jako głów­ną prze­szko­dę w re­ali­za­cji po­wyż­sze­go am­bit­ne­go za­mie­rze­nia,
- pod­kre­śla swo­je wy­jąt­ko­we umie­jęt­no­ści przy­wód­cze,
- uwa­ża, że ode­gra klu­czo­wą rolę w od­ro­dze­niu na­ro­du,
- wska­zu­je na po­trze­bę ra­dy­kal­nych zmian w po­li­ty­ce we­wnętrz­nej,
- roz­bu­dza w swo­im kra­ju po­pu­li­stycz­no-na­cjo­na­li­stycz­ne na­stro­je ha­słem „zli­kwi­do­wać hy­drę ko­rup­cji”, a na are­nie mię­dzy­na­ro­do­wej chce do­pro­wa­dzić do otwar­tej kon­fron­ta­cji, by za­blo­ko­wać dą­że­nia ry­wa­la do wy­peł­nie­nia hi­sto­rycz­nej mi­sji.

Czy pre­zy­den­ci Trump i Xi lub ich na­stęp­cy po­dą­żą śla­da­mi przy­wód­ców Aten i Spar­ty, czy Wiel­kiej Bry­ta­nii i Nie­miec? A może jed­nak znaj­dą spo­sób, by unik­nąć woj­ny, jak uda­ło się to Wiel­kiej Bry­ta­nii i Sta­nom Zjed­no­czo­nym sto lat temu oraz Ame­ry­ce i ZSRR przez czte­ry de­ka­dy zim­nej woj­ny? Oczy­wi­ście nikt nie jest w sta­nie udzie­lić na te py­ta­nia od­po­wie­dzi. Mo­że­my jed­nak być pew­ni, że me­cha­nizm opi­sa­ny przez Tu­ki­dy­de­sa nie­wąt­pli­wie bę­dzie się na­si­lać w naj­bliż­szych la­tach.

Ne­go­wa­nie ist­nie­nia pu­łap­ki Tu­ki­dy­de­sa nie spra­wi, że pro­blem znik­nie. Uzna­nie ra­cji hi­sto­ry­ka nie jest jed­nak jed­no­znacz­ne z bier­no­ścią. Mamy obo­wią­zek wo­bec przy­szłych po­ko­leń, by prze­ciw­sta­wić się jed­nej z naj­bar­dziej bar­ba­rzyń­skich ten­den­cji hi­sto­rycz­nych, a po­tem zro­bić wszyst­ko, co w na­szej mocy, by za­po­biec re­ali­za­cji czar­ne­go sce­na­riu­sza.2

ATE­NY KON­TRA SPAR­TA

„Do­pie­ro kie­dy po­tę­ga ateń­ska wzro­sła w spo­sób oczy­wi­sty i Ateń­czy­cy za­czę­li za­cze­piać ich sprzy­mie­rzeń­ców, uzna­li, że nie moż­na da­lej tego zno­sić. Po­sta­no­wi­li więc z całą ener­gią za­brać się do rze­czy i je­śli się tyl­ko da, oba­lić po­tę­gę ateń­ską na dro­dze woj­ny”.

— Tu­ki­dy­des, Woj­na pe­lo­po­ne­ska

„Otóż za naj­istot­niej­szy po­wód, cho­ciaż prze­mil­cza­ny, uwa­żam wzrost po­tę­gi ateń­skiej i strach, jaki to wzbu­dzi­ło u La­ce­de­moń­czy­ków”.

— Tu­ki­dy­des, Woj­na pe­lo­po­ne­ska

Na pierw­szym roku stu­diów za­pi­sa­łem się na kurs gre­ki. Pierw­szy se­mestr prak­tycz­nie w ca­ło­ści po­świę­co­ny był na­uce grec­kie­go al­fa­be­tu, słow­nic­twa, gra­ma­ty­ki i bu­do­wy zda­nia, pro­fe­sor obie­cał nam jed­nak, że je­śli bę­dzie­my się pil­nie uczyć, pod ko­niec dru­gie­go se­me­stru za­cznie­my czy­tać Ana­ba­zę Kse­no­fon­ta. A na tych, któ­rym pój­dzie na dru­gim roku naj­le­piej, mia­ła cze­kać spe­cjal­na na­gro­da – ana­li­za dzie­ła Tu­ki­dy­de­sa.

Do dziś pa­mię­tam ton, ja­kim pro­fe­sor La­ban wy­po­wia­dał na­zwi­sko tego grec­kie­go hi­sto­ry­ka – nie­omal z na­boż­nym po­dzi­wem i sza­cun­kiem. W jego prze­ko­na­niu sta­ro­żyt­na Gre­cja sta­no­wi­ła szczyt cy­wi­li­za­cji. Twier­dził też, że nie da się jej do­brze po­znać bez zna­jo­mo­ści dzie­ła ojca hi­sto­rii – a za ta­kie­go uwa­żał wła­śnie Tu­ki­dy­de­sa – rzecz ja­sna, czy­ta­ne­go w ory­gi­na­le. I choć nie uj­mo­wał ni­cze­go He­ro­do­to­wi, był zda­nia, że do­pie­ro jego na­stęp­ca po­tra­fił obiek­tyw­nie i wier­nie re­la­cjo­no­wać wy­da­rze­nia hi­sto­rycz­ne. Mó­wiąc krót­ko, Tu­ki­dy­des po­ka­zał nam, „jak to wła­ści­wie było”1. W jego dzie­le wi­dać dzien­ni­kar­skie oko do szcze­gó­łów, chęć po­szu­ki­wa­nia praw­dy obiek­tyw­nej wśród wie­lu nie­raz sprzecz­nych re­la­cji, a tak­że nie­odzow­ną dla hi­sto­ry­ka umie­jęt­ność wska­za­nia zło­żo­nych przy­czyn wy­da­rzeń. Tu­ki­dy­des, jak twier­dził pro­fe­sor La­ban, był pre­kur­so­rem tego, co dziś okre­śla się mia­nem re­ali­zmu po­li­tycz­ne­go w sto­sun­kach mię­dzy­na­ro­do­wych. Jako po­cząt­ku­ją­cy stu­dent po­li­to­lo­gii bar­dzo chcia­łem za­słu­żyć na na­gro­dę pro­fe­so­ra. I uda­ło mi się!

.

.

.

...(fragment)...

Całość dostępna w wersji pełnej.Spis tre­ści

Przed­mo­wa do wy­da­nia pol­skie­go

Przed­mo­wa

Wstęp

Część pierw­sza: WZROST CHIN

1. „Naj­więk­szy gracz w hi­sto­rii świa­ta”

Część dru­ga: LEK­CJE, JA­KIE DAJE NAM HI­STO­RIA

2. Ate­ny kon­tra Spar­ta

3. Pięć wie­ków

4. Wiel­ka Bry­ta­nia kon­tra Niem­cy

Część trze­cia: WID­MO BU­RZY

5. A gdy­by Chi­ny były ta­kie jak my?

6. Cze­go chcą Chi­ny XI

7. Zde­rze­nie cy­wi­li­za­cji

8. Stąd do woj­ny

Część czwar­ta: DLA­CZE­GO WOJ­NA NIE JEST NIE­UCHRON­NA

9. Dwa­na­ście wska­zó­wek na rzecz po­ko­ju

10. Do­kąd zmie­rza­my?

Wnio­ski

Po­dzię­ko­wa­nia

Aneks 1: Pu­łap­ka tu­ki­dy­de­sa. Stu­dium przy­pad­ku

Aneks 2: Siedem strachów na wróble

Przy­pi­sy koń­co­we
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: