Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Skład i pochód armji piątego zaboru - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 stycznia 2011
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Skład i pochód armji piątego zaboru - ebook

Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.

Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.

Kategoria: Klasyka
Zabezpieczenie: brak
Rozmiar pliku: 247 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

I.

Je­że­li trud­no jest przy­rod­ni­ko­wi zba­dać świe­żo za­uwa­żo­ne zja­wi­sko na­tu­ry i sfor­mu­ło­wać pra­wo, któ­re nim rzą­dzi, to znacz­nie trud­niej jest ująć umie­jęt­nie i przed­sta­wić wy­ra­zi­ście świe­żo za­uwa­żo­ne zja­wi­sko spo­łecz­ne, a trud ten bę­dzie o tyle więk­szy, o ile na­uki spo­łecz­ne i hi­sto­rycz­ne mniej­sze­mi roz­po­rzą­dza­ją do­świad­cze­nia­mi od nauk przy­rod­ni­czych. Jed­na­ko­woż to z góry po­wie­dzieć mo­że­my, iż w obu wy­pad­kach przy roz­glą­da­niu się w rze­czy­wi­sto­ści naj­więk­szą prze­szko­dę sta­no­wią sta­re teo­r­je, bę­dą­ce rze­ko­mą tej rze­czy­wi­sto­ści for­mu­ła, al­bo­wiem pa­trzy­my na świat nie okiem, ale mó­zgiem przez oko, prze­to zwy­kle wi­dzi­my tyl­ko to, co wie­my, a nie wi­dzi­my tego, cze­go nie wie­my lub wie­dzieć nie chce­my. Zgo­da na to, że błęd­ne teo­r­je nie wy­rzą­dzi­ły na­uce nig­dy tyle szko­dy, ile błęd­ne usta­la­nie fak­tów. Ale teo­r­je przy­sła­nia­ją fak­ty, że ich oko wca­le uj­rzeć nie może. Nig­dy może Pol­ska nie ro­iła się tak od "teo­r­ji", jak dziś, i nig­dy też może tak nie lek­ce­wa­ży­ła fak­tów, jak czy­ni to obec­nie przy­najm­niej w swym le­wi­co­wym odła­mie. Acz­kol­wiek prze­to pię­trzą się trud­no­ści, pró­bą ba­da­nia ze wszech miar uczy­nić na­le­ży, po­nie­waż gro­za po­ło­że­nia znie­wa­la, umysł kry­tycz­ny i po­strze­gaw­czy do jak naj­więk­szych wy­si­leń. A jako przy­rod­nik obie­ra so­bie pe­wien do­god­ny punkt ob­ser­wa­cyj­ny i z nie­go roz­glą­da się dc koła, tak i ja za punkt wyj­ścia w ni­niej­szych roz­wa­ża­niach obie­ram so­bie nie­daw­ną dys­ku­sję war­szaw­ską na te­mat ide­ali­zmu "zdro­we­go" i "nie­zdro­we­go", któ­ra to­czy­ła się mię­dzy dwo­ma ży­da­mi, dr. Hen­ry­kiem Nus­bau­mem a re­dak­to­rem "No­wej Ga­ze­ty" p. Sta­ni­sła­wem Kemp­ne­rem. Pierw­szy twier­dził, że Po­la­cy, roz­wa­ża­jąc kwe­stje ży­dow­ską, nie mogą stać na sta­no­wi­sku "nie­zdro­we­go ide­ali­zmu", zaś dru­gi to sta­no­wi­sko za je­dy­nie "zdro­we" uwa­żał. Obaj dys­ku­tan­ci nie po­wie­dzie­li wszyst­kie­go, je­den może, bo nie mógł, dru­gi, bo nie chciał. Czu­je­my, że czy­sto dy­alek­tycz­nie rzecz bra­na daje istot­nie dzi­wo­ląg. Spra­wie­dli­wo­ści, hu­ma­ni­tar­no­ści, to­le­ran­cji, ide­ali­zmu nie­po­dob­na dzie­lić na "zdro­wy" i "nie­zdro­wy". Trą­ci to scho­la­sty­ką śre­dnio­wiecz­ną. Prze­czy­ta­łem wła­śnie cie­ka­wą książ­kę Sa­mu­ela Lu­bliń­skie­go "Die Ent­st­chung des Chri­sten­tums aus der an­ti­ken Kul­tur" (Po­wsta­nie chrze­ści­jań­stwa z kul­tu­ry sta­ro­żyt­nej). Dłu­go roz­my­śla­łem nad ustę­pem, w któ­rym świet­ny ten au­tor przed­sta­wia nam, jak w upa­da­ją­cym i roz­kła­da­ją­cym się Rzy­mie sta­ro­żyt­nym wszyst­kie WAR­TO­ŚCI PO­LI­TYCZ­NE za­mie­nia­no na WAR­TO­ŚCI ETYCZ­NE, jak umy­sły od Alek­san­dra "Wiel­kie­go zwra­ca­ły się w stro­nę typu Dy­oge­ne­sa, jak po­wsta­ła RO­MAN­TY­KA ETYCZ­NA, któ­ra cał­ko­wi­cie się zgu­bi­ła w dzie­cin­nej dy­alek­ty­ce ser­ca, co w osta­tecz­no­ści dało nie­tyl­ko ewan­gie­licz­ną, mi­łość nie­przy­ja­cie­la", ale tak da­le­ko idą­ce zrze­cze­nie, że się ob­ce­go sta­wia­ło nad swo­ja­ka; uko­cha­ło się cho­rych nad zdro­wych, lu­dzie otwie­ra­li ra­mio­na dla przy­ję­cia wszyst­kich cu­dzo­ziem­ców; ma­rze­nia o przy­szłem kró­le­stwie bo­żem na zie­mi, któ­re usu­nie wsze­la­kie prze­ci­wień­stwa i raz na za­wsze ure­gu­lu­je sto­sun­ki, wpra­wia­ły umy­sły w stan upo­je­nia. Lecz za­miast za­po­wie­dzia­ne­go po­wro­tu Chry­stu­sa z arm­ją anio­łów wy­ło­nił się z chmu­ry dzie­jo­wej Kon­stan­tyn

Wiel­ki i na gru­zach wszyst­kich re­pu­blik dzwi­gnął de­spo­tję, zaś apo­sto­ło­wie kró­le­stwa bo­że­go na zie­mi, sko­ro za­pra­gnął wprząc ich do swe­go ry­dwa­nu, na­tych­miast wiel­ki po­kłon mu od­da­li. Po­dob­ne wa­run­ki ro­dzą po­dob­ne na­stro­je. To­też war­to przy­pa­trzeć się lin­ji roz­wo­jo­wej my­śli i uczuć w ostat­niem na­szem po­ko­le­niu z tego punk­tu ob­ser­wa­cyj­ne­go, któ­ry po­zwo­lił­bym so­bie na­zwać DY­ALEK­TY­KĄ RO­MAN­TY­KI ETYCZ­NEJ. U nas rzad­ko czy­ni się ob­ser­wa­cje nad rze­czy­wi­sto­ścią i wy­gła­sza spo­strze­że­nia bez przy­miesz­ki ten­den­cji. Za­rów­no pra­wi­cow­cy jak le­wi­cow­cy za­le­ca­ją poj­mo­wać rze­czy­wi­stość w pe­wien z góry po­sta­no­wio­ny spo­sób: pra­wi­cow­cy dzie­lą świat na grzesz­ni­ków i cno­tliw­ców, le­wi­cow­cy na bur­żu­azję i pro­le­tar­jat. Jed­ni i dru­dzy po­tę­pia­ją się wza­jem­nie i winy szu­ka­ją w cha­rak­te­rach, gdy ra­czej na­le­ża­ło­by szu­kać błę­dów ro­zu­mu w gło­wach. Stu­djum ni­niej­sze ma być pró­bą skie­ro­wa­nia za­gad­nie­nia na tory rze­czy­wi­sto­ści. Chcę zba­dać, jak poj­mo­wa­no u nas za­gad­nie­nia oj­czy­ste wo­gó­le a w sto­sun­ku do spra­wy ży­dow­skiej spe­cjal­nie. Te­mat ob­ra­ny każe mi za­jąć się przedew­szyst­kiem tą sfe­rą, któ­ra naj­wię­cej roz­pra­wia o kwe­stji ide­ali­zmu "zdro­we­go" i "nie­zdro­we­go", grzę­znąc wła­ści­wie w RO­MAN­TY­CE ETYCZ­NEJ, acz­kol­wiek głę­bo­ko jest prze­ko­na­na, że na kla­wia­tu­rze ży­cia kła­dzie rękę "na­uko­wo" do gry uło­żo­ną.II.

Sfe­ra de­mo­kra­tycz­na, któ­rej ide­olo­gja w tej chwi­li mnie in­te­re­su­je, musi być bli­żej okre­ślo­na. Dla bra­ku na­zwy lep­szej za­po­ży­czę na­zwy od so­cja­li­stów. Bę­dzie to więc PRO­LE­TAR­JAT IN­TE­LI­GENC­KI. Szcze­gól­nie mam na my­śli lu­dzi, któ­rzy za­rob­ku­ją swo­ją in­te­li­gen­cją bez po­mo­cy ka­pi­ta­łu czy ka­pi­ta­li­ku. Nie or­ga­ni­zu­ją pra­cy, lecz są przez in­nych or­ga­ni­zo­wa­ni do pra­cy. Głów­ną ce­chą tej sfe­ry jest dys­pro­por­cja po­mię­dzy ubó­stwem ma­jąt­ko­wem a pew­nem wy­po­sa­że­niem umy­sło­wem, eru­dy­cją, któ­ra ich wy­no­si po­nad chle­bo­daw­ców, czy też wo­gó­le or­ga­ni­za­to­rów pra­cy, lu­dzi prak­tycz­nych, ru­chli­wych, przed­się­bior­czych. Naj­więk­sza ilość pro­le­tar­ja­tu in­te­li­genc­kie­go skła­da się z lu­dzi, któ­rych po­zwo­li­łem so­bie okre­ślić daw­niej jako TYP MAR­TWYCH RĄK. Lu­dzie ci są uro­dzo­ny­mi dy­alek­ty­ka­mi z zu­peł­ną nie­zdol­no­ścią do czy­nu. Wszel­kie teo­r­je nowe będą mia­ły w tej sfe­rze za­wsze na­mięt­nych obroń­ców i pro­pa­ga­to­rów, tem na­mięt­niej­szych, im bar­dziej teo­r­je te od­da­lą się od rze­czy­wi­sto­ści i im mniej dróg będą one uka­zy­wa­ły ku wy­ma­rzo­nej przy­szło­ści. A przedew­szyst­kiem im bar­dzie) lu­dzie ci by­li­by nie­zdol­ni sami po­dob­ne teo­r­je wy­snuć ze swych głów. Świę­ci się tu kult wsze­la­kie­go pa­ra­dok­su i wid­na jest skłon­ność do przyj­mo­wa­nia hy­po­tez za usta­lo­ne na­uko­we fak­ty. Oto przy­kład wy­mow­ny. Pra­wią tu wszy­scy o LUDZ­KO­ŚCI, lecz nikt bli­żej tej ludz­ko­ści nie okre­ślił. Po­ję­cie to nie jest re­kon­stru­cją my­ślo­wą rze­czy­wi­sto­ści, ale czemś w ro­dza­ju idei Pla­to­na, oso­bą ode­rwa­ną, któ­ra jed­nak przy­bra­ła wszyst­kie ce­chy oso­by re­al­nej i prze­mie­ni­ła się w wy­raź­ny mi­to­lo­ge­mat. Opusz­cza się na­ród tak dla tego mi­to­lo­ge­ma­tu, jak ana­cho­re­ta opusz­czał śro­do­wi­sko ludz­kie dla bliż­sze­go ży­cia z Bo­giem. Nie ule­ga wąt­pli­wo­ści, że z dzie­jów za­czy­na się zwol­na wy­ła­niać ja­kaś kry­sta­li­za­cja tego, co ma istot­nie za­czą­tek, cech rze­czy­wi­stej ludz­ko­ści; wsze­la­ko dro­ga tej kry­sta­li­za­cji ra­czej idzie od jed­no­stek przez gmi­ny, okrę­gi, pro­win­cje do państw a od państw do związ­ków pań­stwo­wych (Sta­aten­bun­de) o ustro­ju ści­śle okre­ślo­nym. Lecz lu­dzie ci sta­ją w prze­ci­wień­stwie do ist­nie­ją­ce­go ustro­ju i cały ten ro­sną­cy gmach wiel­kiej or­ga­ni­za­cji mię­dzy­na­ro­do­wej ludz­ko­ści uwa­ża­ją za nędz­ną pa­ro­dję praw­dy i spra­wie­dli­wo­ści. Mówi się o ja­kimś przy­szłym ustro­ju a na­wet po­da­je się jego for­mę, ale jest się bar­dzo roz­draż­nio­nym, je­śli ja­kieś fak­ty usu­wa­ją fun­da­ment z pod tej for­my śnio­nej, skut­kiem cze­go ja­snem się sta­je, iż mamy do czy­nie­nia z wia­ra­mi a nie z prze­ko­na­nia­mi opar­te­mi na ba­da­niu. To­też sfe­ry, o któ­rych mowa, hoł­du­ją wła­ści­wie nie ter­jom, ale dok­try­nom. Teo­r­ją na­zy­wam zgod­nie z ca­łem świa­tem my­ślą­cym uję­cie pew­ne­go sze­re­gu spo­strze­żo­nych fak­tów w zwią­zek przy­czy­no­wy, ale dok­try­na jest czy­sto my­ślo­wą kon­cep­cją, pew­ną kon­struk­cją lo­gicz­ną, zbu­do­wa­ną na pod­sta­wie sze­re­gu bez­kry­tycz­nie przy­ję­tych aprio­ry­zmów. Ty­po­wą taką dok­try­ną jest na­uka owych sfer o ludz­ko­ści. Inny przy­kład. Każ­dy wie, że w po­li­ty­ce za­mie­rze­nia ceni się tyl­ko mia­rą osią­gnię­tych wy­ni­ków. Ale w tych sfe­rach dzie­je się od­wrot­nie. Suma prze­cier­pia­nych za za­mie­rzo­ne czy­ny prze­śla­do­wań de­cy­du­je o mą­dro­ści ob­ra­nych środ­ków. Kto zgi­nął za swe prze­ko­na­nia, ten nie pod­le­ga kry­ty­ce. Wi­dzi­my tu wy­raź­nie po­mie­sza­nie "ofia­ry" z "bo­ha­te­rem". Naj­męż­niej­sza śmierć nie uwal­nia czło­wie­ka od sądu hi­stor­ji. Czuł to do­sko­na­le Sło­wac­ki, gdy pod­daw­szy ana­li­zie po­li­ty­kę Ika­rów, gdzie "za­słu­gą upaść z chmur", z gorz­ką iron­ją po­trak­to­wał tę ro­man­ty­kę po­li­tycz­ną. Wsze­la­ko RO­MAN­TY­KA PO­LI­TYCZ­NA z cza­sów na­szych nie­tyl­ko zo­bo­jęt­nia­ła dla oj­czy­zny, ale nie­spo­dzia­nie za­czę­ła ży­wić dla niej uczu­cia nie­na­wist­ne. Głów­nem sie­dli­skiem tych uczuć nie­na­wist­nych sta­ła się sfe­ra, któ­rą dla bra­ku lep­sze­go okre­śle­nia po­zwo­li­łem so­bie na­zwać pro­le­tar­ja­tem in­te­li­gen­cji.III.

Kto śle­dzi uważ­nie bieg wy­pad­ków hi­sto­rycz­nych, ten się prze­ko­na, że roz­wój my­śli po­li­tycz­nej idzie za­wsze krok w krok za temi wy­pad­ka­mi. Przez wy­raz roz­wój ro­zu­miem ko­lej­ność prze­mian a nie wzrost do­sko­na­ło­ści. I to jest rze­czą bar­dzo zna­mien­ną, że ci, któ­rym się zda­je, iż przo­du­ją my­ślą dzie­jom, w rze­czy­wi­sto­ści my­śla­mi swe­mi wlo­ką się tyl­ko w ogo­nie tych dzie­jów. Wy­jąt­ko­we bo­wiem na­tu­ry tak by­stre po­sia­da­ją umy­sły, iż pod zo­ra­ną gle­bą dnia dzi­siej­sze­go po­strze­ga­ją kieł­ku­ją­ce ziar­na, któ­re ju­tro sta­ną się ru­nią zie­lo­ną. Więk­sza część lu­dzi do­pie­ro wte­dy wi­dzi, gdy już ziar­no się sy­pie z przej­rza­łe­go kło­sa. To­też pod­sta­wo­wą nutą ich du­szy jest pe­sy­mizm, go­rycz, scep­ty­cyzm, ra­tu­ją­cy się od roz­pa­czy świa­to­zbaw­cze­mi pa­ra­dok­sa­mi, wiel­ka draż­li­wość i skłon­ność do krzy­kli­wej opo­zy­cji.

"Oby­wa­te­li trze­ba wa­żyć a nie li­czyć", po­wie­dział Cyce – ro w swej roz­pra­wie "O rze­czy­po­spo­li­tej". "Ję­zyk kła­mie gło­so­wi a głos my­ślom kła­mie", bia­dał Mic­kie­wicz w "Dzia­dach". Re­ak­cja mie­ści się nie­tyl­ko w obo­zach, pięt­no­wa­nych przez prze­ciw­ni­ków mia­nem wstecz­nic­twa, jak cho­ro­bom i uwię­dom pod­le­ga­ją wszy­scy lu­dzie bez wy­jąt­ku i bez wzglę­du na swe prze­ko­na­nia.

Gdy pań­stwo­wość pol­ska zo­sta­ła po­waż­nie za­gro­żo­na, po­wsta­wa­ły kon­fe­de­ra­cje dla jej ra­to­wa­nia. Ale na­resz­cie pań­stwo­wość ta zo­sta­ła roz­bi­ta. Hi­sto­ry­cy twier­dzą, że w cza­sie pierw­sze­go roz­bio­ru Pol­ski wraz z pań­stwo­wo­ścią o mało nie na­stą­pił roz­kład na­ro­do­wo­ści. Garst­ka bro­ni­ła kra­ju; inni wi­ta­li za­bor­ców jako zbaw­ców. Wsze­la­ko idea za­cho­wa­nia na­ro­do­wo­ści jesz­cze sto lat oży­wia na­sze związ­ki, czy­li kon­fe­de­ra­cje: do­pie­ro po roku 1864 po­czy­na ujaw­niać się w ko­łach de­mo­kra­tycz­nych pierw­szy roz­kład tak­że tego po­ję­cia.

Nie moż­na się dzi­wić, że chłop­stwo, któ­re zu­peł­nie nie zna­ło po­ję­cia "na­ród" i wy­ra­zem tym okre­śla­ło tyl­ko gmin rol­ny, po znie­sie­niu pańsz­czy­zny i uwłasz­cze­niu przez rząd jaw­nie oka­zy­wa­ło nie­chęć ku wszyst­kie­mu, co pol­skie. Psy­cho­lo­gja tego tra­gicz­ne­go fak­tu jest dla hi­sto­ry­ka zu­peł­nie ja­sna i ozu­mia­ła. Ale trud­niej mu zro­zu­mieć, dla­cze­go w ło­nie IN­TE­LI­GEN­CJI NA­RO­DU za­czę­to na­gle prze­ciw­sta­wiać uci­śnię­te­mu pa­tr­jo­ty­zmo­wi fan­ta­stycz­ny ko­smo­po­li­tyzm a wła­ści­wie in­ter­na­cjo­na­lizm bez­na­ro­do­wy, prze­śla­do­wa­nej pol­sko­ści ode­rwa­ną od rze­czy­wi­sto­ści ludz­kość, czy­li marę mi­to­lo­gicz­ną, a za­ha­mo­wa­nej 'wszę­dzie kul­tu­rze pol­skiej ja­kąś mi­tycz­ną kul­tu­rę ogól­no­ludz­ką. Ale naj­trud­niej zro­zu­mieć, dla­cze­go czy­nio­no to wszyst­ko z nie­sły­cha­ną pa­sją i roz­na­mięt­nie­niem.

Pa­tr­jo­ci "pięt­no­wa­li" te ob­ja­wy, tło­ma­czy­li je "wy­na­ro­do­wie­niem" i "wpły­wem ru­sy­fi­ka­cji". Nie ule­ga kwe­stji, że w Pe­ters­bur­gu i Mo­skwie, Ki­jo­wie i Miń­sku lu­dzie pod wpły­wem kul­tu­ry ro­syj­skiej tra­ci­li na so­bie po­kost pol­ski a zy­ski­wa­li ro­syj­ski, że zbli­ża­li się do typu ro­syj­skie­go a od­da­la­li od pol­skie­go, że za­czy­na­li da­le­ko le­piej znać twór­czość ro­syj­ską, niż twór­czość pol­ską, że od­cię­ci od kul­tu­ry swoj­skiej peł­ni byli na­lo­tów kul­tu­ry ro­syj­skiej, ale to zja­wi­ska wca­le nie tło­ma­czy, gdyż zna­ne nam są do­sko­na­le typy go­rą­cych na­wet pa­tr­jo­tów, kształ­cą­cych dzie­ci swe w Ga­li­cji w szko­łach pol­skich, któ­rzy sami jed­nak pod wpły­wem wy­da­rzeń lo­so­wych na­wet mó­wić po pol­sku za­po­mnie­li, bar­dzo nad tem ubo­le­wa­jąc. Na­to­miast wi­dzie­li­śmy mię­dzy sobą lu­dzi, nie umie­ją­cych ani sło­wa po ro­syj­sku, wy­cho­wa­nych na kul­tu­rze pol­skiej, któ­rzy peł­ne­mi rę­ka­mi czer­pa­li z źró­deł swojsz­czy­zny a gło­śno przy­zna­wa­li się do bez­na­ro­do­wo­ści. Więc wy­ja­śnie­nie wca­le nie było wy­star­cza­ją­ce, na­to­miast "pięt­no­wa­nia" zwięk­sza­ły tyl­ko roz­draż­nie­nie i we­wnętrz­ne roz­ła­my. Trze­ba… szu­kać przy­czyn in­nych i zwa­żyć, czy te przy­czy­ny będą do­sta­tecz­ne dla wy­ja­śnie­nia tego szcze­gól­ne­go fak­tu.

Oglą­da­jąc się za temi przy­czy­na­mi do­sta­tecz­ne­mi, po­strze­ga się zno­wu pe­wien pa­ra­le­lizm po­mię­dzy zda­rze­nia­mi dzie­jo­we­mi a ide­ami. Po roku 1864 na­ro­dził się w Ro­sji na­cjo­na­lizm pań­stwo­wy, któ­ry oparł się na ro­syj­sko­ści i na­wet arm­ję prze­brał w gra­ni­cach moż­li­wo­ści w strój kro­ju na­ro­do­we­go. On zde­cy­do­wał, że na­le­ży wcie­lić Pol­skę do pań­stwa nie­tyl­ko me­cha­nicz­nie, ale tak­że or­ga­nicz­nie. Za­czę­to tedy pro­wa­dzić da­lej z pew­nem na­tę­że­niem wsz­czę­tą po roku 1831 pra­cę nad roz­kła­dem wszyst­kich daw­nych in­sty­tu­cji kra­jo­wych, za­stę­pu­jąc je in­sty­tu­cja­mi ogól­no-pań­stwo­we­mi. Ale gdy daw­niej w in­sty­tu­cjach tych pra­co­wa­li jesz­cze Po­la­cy, te­raz za­czę­to ich usu­wać z wszyst­kich sta­no­wisk. W ten spo­sób Po­lak prze­sta­wał czuć w so­bie czło­wie­ka pu­blicz­ne­go i z każ­dym ro­kiem czuł się bar­dziej a bar­dziej tyl­ko czło­wie­kiem pry­wat­nym.

Wie­my z me­dy­cy­ny, ża dość czę­sto boli czło­wie­ka noga ucię­ta. Chi­rurg od­jął wpraw­dzie czło­wie­ko­wi koń­czy­nę dol­ną, ale nie znisz­czył ośrod­ków, mó­zgo­wych apa­ra­tu ner­wo­we­go tej koń­czy­ny dol­nej. Zni­kła or­ga­ni­za­cja pań­stwo­wa oj­czy­zny, ale w umy­słach ludz­kich po­zo­sta­ła pew­na abs­trak­cja. Gdy w Kró­le­stwie Pol­skiem oj­czy­zna nie po­sia­da apa­ra­tu pań­stwo­we­go, od­po­wia­da­ją­ce­go za po­wo­dze­nie ma­ter­jal­ne i mo­ral­ne jego człon­ków, wciąż się jesz­cze sły­szy zda­nia: "Na­ród po­wi­nien ro­bot­ni­ko­wi dać to a to", "Oj­czy­zna krzyw­dzi ro­bot­ni­ka", "Ogół ma obo­wiąz­ki wzglę­dem swo­ich człon­ków", "Po – lacy po­win­ni dać ży­dom rów­no­upraw­nie­nie" i t… p. Otóż ję­zyk py­tlu­je we­dle pew­nych odzie­dzi­czo­nych sche­ma­tów, w mó­zgu ist­nie­ją pew­ne po­ję­cia jako sza­blo­ny, lecz rze­czy­wi­stość zu­peł­nie temu wszyst­kie­mu nie od­po­wia­da. W ten spo­sób wy­ro­sło do "oj­czy­zny" dużo uro­jo­nych pre­ten­sji tego czło­wie­ka pry­wat­ne­go, któ­re­go ener­gja za­ha­mo­wa­na, ży­cia pu­blicz­ne­go po­zba­wio­na, szu­ka­ła so­bie uj­ścia w in­nym kie­run­ku. Więc two­rzo­no so­bie róż­ne fi­lo­zo­fje po­cie­sze­nia. Fo­to­gra­fja sto­sun­ków za­gra­nicz­nych, na­pły­wa­ją­ca do nas w po­sta­ci ksią­żek, mó­wi­ła, że je­ste­śmy jed­nak bar­dziej po­dob­ni do Za­cho­du, niż do Wscho­du, któ­ry ujął w ręce re­gi­me nad nami. Fo­to­gra­fja daje nam bez­barw­ny ob­raz rze­czy­wi­sto­ści i po­zba­wio­na jest pla­sty­ki. Tak samo książ­ka nie mo­gła nam dać barw i bry­ło­wa­to­ści ży­cia za­gra­nicz­ne­go. W umy­słach na­szych two­rzy­ła się mara rze­czy­wi­sto­ści za­gra­nicz­nej a nie od­bi­ja­ła się sama rze­czy­wi­stość. To­też teo­r­je za­gra­nicz­ne przyj­mo­wa­ły u nas po­stać dok­tryn, więc nie ujęć fak­tów w zwią­zek przy­czy­no­wy, ale kon­cep­cji lo­gicz­nych, z ży­ciem na­szem – wca­le albo mało zwią­za­nych.

I oto roz­le­gły się gło­sy, że na­ro­do­wość nie jest ko­niecz­nie zwią­za­na z pań­stwo­wo­ścią (lub kra­jo­wo­ścią), a utra­ta wła­snych in­sty­tu­cji pań­stwo­wych (i kra­jo­wych) za nie­do­lę ucho­dzić nie może. Szczę­ście ogó­łu nie jest bez­względ­nie za­leż­ne od jego siły i sa­mo­dziel­no­ści po­li­tycz­nej, lecz od moż­no­ści uczest­ni­cze­nia w cy­wi­li­za­cji po­wszech­nej (!) i po­su­wa­nia wła­snej, cze­go jed­nak nig­dy bli­żej nie wy­ja­śnio­no, co jest dla dok­try­ny jako ta­kiej za­wsze cha­rak­te­ry­stycz­ne. Bo cze­góż, mó­wio­no, żąda każ­dy czło­wiek w od­osob­nie­niu? Czy wła­snych żoł­nie­rzy, bi­tew, zwy­cięstw, za­bo­rów, par­la­men­tów, po­słów, mi­ni­strów, sło­wem apa­ra­tu po­li­tycz­ne­go? Nie, każ­dy ma­rzy o tem, aże­by mógł żyć szczę­śli­wie (ty­po­wy ego­izm "czło­wie­ka pry­wat­ne­go"), zgod­nie z pra­wa­mi (?) swej oso­bi­stej i zbio­ro­wej na­tu­ry (?). I zno­wu nie okre­ślo­no bli­żej praw tej na­tu­ry oso­bi­stej i zbio­ro­wej. A więc, mó­wio­no da­lej, ów apa­rat po­li­tycz­ny sam przez się olśnić może je­dy­nie umy­sły, go­nią­ce za bły­sko­tli­wemj po­zo­ra­mi.

Idee te wy­ra­sta­ły w chwi­li, kie­dy za­my­ka­no in­sty­tu­cje za in­sty­tu­cja­mi, za­bra­nia­no mó­wić po pol­sku i kie­dy "pa­tr­jo­tyzm" tak ucho­dził za wid­mo czer­wo­ne, jak dziś w Ro­sji so­cja­lizm a w Niem­czech anar­chizm.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: