- W empik go
Skrzypaczka - ebook
Skrzypaczka - ebook
Daniel Głowacki 07.09.1973 r. Piszez wewnętrznej potrzeby traktuje to jako formę ucieczki od otaczającej rzeczywistości Członek klubu Wiatrak. Członek Warszawskiego Stowarzyszenia Twórców Kultury. Publikuje swoją twórczość na Fb pod pseudonimem Antoni Owsianko. Jego wiersze ukazują się drukiem w Gazecie Starachowickiej, Bezkresie, Kamenie oraz Angorze Korespondent Magazynu Rzeczy Różnych Kamena. drugie miejsce w konkursie poetyckim „Rozłogi” Wyróżnienie w konkursie Brylińskiego
Kategoria: | Poezja |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8273-914-5 |
Rozmiar pliku: | 1,6 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Na sobie wszystkie masz barwy jesieni
Babiego lata we włosach nici
Słońce zachodząc maluje czerwienią
Twą suknię z opadających liści
Masz oczy błękitne jak niebo o świcie
Choć czasem je smutku chmury przysłonią
Z marzeniem za rękę podążasz przez życie
A uśmiech największą Twą bronią
Gdy łzy jak deszcz się na Twej twarzy
Spośród chmur smutku wyłonią
Chcę pocałunkiem osuszać je zawsze
Miłością ma szybko rozgonić
Daj mi swój uśmiech choć jeden
Dziewczyno w barwach jesieni
I myśl jedną chociaż nim uśniesz
Nim chwila nadejdzie spełnienia
Daj pocałunek dziewczyno jesienna
Bym ust pokosztował Twych słodkich
Byś mą miłością była brzemienna
Dotykiem odgonię Twe troskiNaprzód
Wprost mnie przed siebie droga prowadzi
Nie ma początku ni końca
Księżyca owoc w gwiezdnym zjem sadzie
W wschód od zachodu słońca
Czas stary snami dzisiaj nakarmi
W oberży z mojego wiersza
A kiedy słowa samotne zobaczę
Przytulam mocno do serca
Sny czasem stare na drodze spotykam
Gdy siedzą skulone w łez deszczu
O gwiazdę się często jakąś potykam
I piszę me proste wiersze
Skrzypiec muzyka mnie naprzód prowadzi
Grając na duszy mej strunach
Gdy odpoczywam w podniebnym gwiazd sadzie
Zamki podziwiam w chmurach
Droga mnie moja naprzód prowadzi
Nie ma początku ni końca
Wystarczy użyć wszak wyobraźni
By zawsze iść w stronę słońcaKsiężycowa dziewczyna
W księżyca tańczysz promieniach
We włosach masz jego blask
Pomiędzy światłem a cieniem
Przemykasz się pośród gwiazd
Na zorzy polarnej pląsasz
Wśród magicznego blasku
Twarz całą masz w pąsach
Gdy biegniesz po złotym piasku
Uśmiech posyłasz leciutki
Gdy światło trzymasz za rękę
Odpędzasz istnieniem smutki
Wesołą wygrywasz piosenkę
Na skrzypcach swej wyobraźni
Grasz nutę marzeń smyczkiem
Gdy wzlecisz pomiędzy gwiazdy
Księżyca ciesząc promyczkiemInni
_Inspirowane wierszem_
_B. Leśmiana „Pozorzanie”_
Zrodzeni ze słońca pożogi promieni
O pierwszym brzasku otwieramy oczy
Możesz nas czasem wśród leśnej zieleni
Gdy umiesz patrzeć kątem myśli zoczyć
Na skrzydłach utkanych z naszych marzeń
Pomiędzy gwiazdami szybujemy w ciszy
Jest dla nas człowiek wszak tylko mirażem
Co myśli swych w pustej duszy nie słyszy
Nam czas i przestrzeń nigdy niestraszne
A światło nas karmi swą promienną mocą
Zamknął się człowiek w kamiennych miastach
I serce swe czarną karmi niemocą
Czemu więc ciągle o nim myślimy
I coś go nam wciąż przypomina
My swoje sny wspólnie wszak śnimy
Kiedy wieczorna nadchodzi godzina
Przeminie człowiek i jego plemię
A tryumf na zawsze będzie już nasz
I ród nasz niebo posiądzie i ziemię
Wciąż jednak ludzką widzieć będziem twarzAksamit
Aksamitne dłonie aksamitne usta
Dotyk aksamitny cudownego biustu
Aksamitna skóra aksamitne ciała
W tańcu namiętności znowu się splatają
Aksamitna gładkość Twojej kobiecości
Aksamitny język na mojej męskości
Aksamitna twardość wypełnia Cię całą
Gdy w chwili rozkoszy posiadam Twe ciało
Aksamitne gryzę sutki w namiętności
Aksamitnym pięknem cieszę się nagości
Aksamitna lawa wypełnia Twe wnętrze
Gdy w spełnienia chwili całą mocno pieszczęNutki
Wyskakują nutki wesołe
Ze skrzypek jedna za drugą
Smyczkiem w drgania wprawione
Dźwięki się leją strugą
Wirują struny dźwiękiem
Nutki wirują szalenie
Do wtóru wesołej piosenki
Którą wygrywa marzenie
Ósemka wespół z ćwierćnutą
Na pełnych skaczą brzuszkach
Klucz wiolinowy wybija
Rytm swoją wygiętą nóżką
Już smyczek ruchy przyspiesza
A nutki wciąż szybciej tańczą
Melodia płynie przepiękna
Przez piękną grana skrzypaczkę
Muzyka cichnie powoli
Do skrzypek nutki wracają
Od tańca zmęczone swawoli
Do snu się już układająPióra
Płaczące was gubią anioły
Gdy w locie okrążają ziemię
Podnosi zaś człowiek samotny
Co smutku dźwiga swe brzemię
Z gwiazd światła z miłości zrodzone
Powolnym opadacie ruchem
Wzgardzone i odnalezione
W serce wlewacie otuchę
Leżycie samotne w pyle
Jak kwiat rosnący w betonie
Na jedną czekacie chwilę
By zostać zauważone
Uśmiechy w duszę wlewacie
Wątpiącym dajecie otuchę
Lecz czarne serca ludzkości
Na piękno wasze wciąż głuche
Podmuch unosi was czasem
Jak pył z polnej drogi na wietrze
Płyniecie wśród pól oraz lasów
Przez czarne od smutku powietrze
I kiedy znajdziecie człowieka
Który się zamknął w rozpaczy
Szczęście i miłość nań czeka
A sam Bóg z radości zapłaczeŁąka
Trawy zielonej dywan niesie miękki
Świerszcz tu wesołe wygrywa piosenki
Tonie w kolorach tęczowych kwiatów
Słońca ją promień ogrzewa latem
Jak wielkie słupy stoją tu drzewa
Wieczorem chór żabi zaśpiewa
Mgła ją otula kiedy poranek
W słońcu nagrzany pachnie rumianek
Pszczół pracowitych słychać brzęczenie
Kret ryje głęboko korytarz w ziemi
Wiatr lekkie nasiona dmuchawca niesie
Za horyzontem czai się jesień
Maki czerwienią kuszą swych płatków
Przy ziemi odkryć możesz zagadki
Żuka o złotym pięknym pancerzu
W istnienie jego trudno uwierzyć
Strumień szemrzący przez trawy płynie
Daje ochłodę w letniej godzinie
Ślimak do przodu prze wolnym ruchem
Rozpina sieci pająk na muchę
A kiedy wieczór swe kładzie cienie
W miękkiej się trawie spełnia marzenieDom
Stoi samotny i opuszczony
Dach szarym eternitem kryty
Odpryski tynku straszą jak blizny
A w oknach szyb kilka wybitych
Drzwi wypaczone skrzypiące
Zepsute schody na piętro
Drobinki kurzu tańczące
Jedyne dane mu piękno
Materac na łóżku złamanym
Rodzina mieszka w nim myszy
Wygryzionymi dziur oczyma
Straszy w wieczornej ciszy
Wiatr rusza miarowo gałęzią
Rosnącej w ogrodzie tui
Pająk się swoją przędzą
W kącie pokoju otulił
Skrzypi miarowo stara podłoga
Jak odgłos niewidzialnych kroków
Kiedy się po niej wspomnienie czołga
W zapadającym powoli zmroku
Dom stary ogród otacza
Tak bardzo jak on zaniedbany
Wysokie pokrzywy chaszcze
Na szare wspinają się ściany
Z sąsiedztwa muzyka dobiega
Śmiech dzieci słychać radości
Lecz dom na nikogo nie czeka
On nie przyjmuje już gościNa torze
Słońce się chowa za drzewa powoli
Już wydłużają wieczorne się cienie
Wiatr niesie zapach znad morza soli
Z krzaków ciekawie zerka marzenie
Tor opuszczony prowadzi przed siebie
Wprost w zachodzące słońce
Gdzieś w jakimś piekle lub niebie
Na pewno kiedyś się kończy
Ciemność się coraz głębsza wynurza
Na niebie już gwiazdy są pierwsze
Jak w atramentu czarnej kałuży
Błyski radości w mym sercu
Odgłosy miasta stłumione w dali
Głos ludzi i psów szczekanie
Na życia dziś się uniosę fali
Co stać ma niechaj się stanieLetni dzień
Świerszczyk stroi swoje skrzypki
Aby zagrać dla rozrywki
Ptaszek mu do wtóru śpiewa
Na gałęzi siedząc drzewa
Żaba wtrąca się kumkaniem
Ślimak stopą rytm podaje
Polne maki ruszą w tany
Lekkim wiatrem kołysane
Biało żółty sznur stokrotek
Mruga do nas rzędem oczek
Każda cieszy się jak dziecko
Gdy wirują wciąż w kółeczko
Motyl z motylową lecą
W górę dół pionową świecą
Pszczoła z dzbankiem pełnym miodu
Krąży z łąki do ogrodu
Dzika róża pręży płatki
Uśmiech pełen jej zagadki
Szemrząc bystry strumyk płynie
By napoić tę krainę
Już zachodzi letnie słonko
Kładą cienie się nad łąką
Wszyscy idą spać powoli
Świerszczyk swoje skrzypki stroiTaka dziewczyna
Czego dziewczyno tu szukasz
Gdy spacerujesz każdego ranka
Gdy krok Twój na mostku stuka
Czy wyśnionego kochanka?
Głęboka zaduma widoczna
Jest na Twojej twarzy
Gdy przy barierce przystajesz
Widać że o czymś marzysz
Pszeniczne Twe włosy rozwiewa
Wiatru lekki powiew
Ukradkiem rzucasz spojrzenia
Spod lekko przymkniętych powiek
O czym Ty myślisz dziewczyno
Gdy spacerujesz po łące
Kiedy Cię kuszą jak wino
Kwiaty na niej kwitnące
Kapelusz Twą głowę osłania
Cień na twarz Ci rzucając
I kryje promienny Twój uśmiech
Byś słońca nie zawstydzała
Tak chciałbym wiedzieć, dziewczyno
Zapytać chciałbym ogromnie
Czy też istnieje możliwość
Że myślisz teraz o mnie?
Tak bowiem chciałbym dziewczyno
I cały czas na to liczę
Że chociaż kilka Twych myśli
Będzie i mnie dotyczyćKobiecie
Widzę w porannej kawie Twój uśmiech
Pierwszą mi myślą jesteś rano
Ostatnią nim usnę
Słone mych wspomnień krople
Swym osuszasz uśmiechem
Widzę go w Twych oczach
Niewinnych a pełnych grzechu
Porannym pocałunkiem kawę Ci podając
Chcę znowu go wywołać
Drzwi Ci otworzyć Raju
Razem być tam
Gdzie się marzenia spełniają
Pod nową banderą przyszłości
Do przodu z Tobą wypłynąć
Cieszyć się razem
Dniem każdym, każdą godziną
I Tylko tego pragnę
W tej porannej chwili
By móc po prostu z Tobą
Człowiekiem być szczęśliwym
By zawsze razem z Tobą
Móc rafy pokonywać
A dziury w statku życia
Plastrem miłości zakrywać
By po niedługim rejsie
Wyspy szczęścia odnaleźć
By zawsze razem z Tobą
Kochać marzyć szaleć
By w chwili też powagi
Się wspólnie zastanowić
Nie jak od życia uciec
Ale co można zrobić
I słowem tym Cię proszę
Abyś to przemyślała
A nie w skorupie wspomnień
Przede mną się chowała
Byś dała szansę sobie
A i mi także przecież
Na szczęście
I na życie
W nowym i lepszym świecieNa ławeczce
Siedzę sobie na ławeczce
Piszę właśnie prosty wierszyk
Ciepłe na mnie świeci słońce
Gdy przyglądam się jabłonce
Śpiewa ptak i brzęczy pszczoła
Radość szczęście we mnie woła
Promień słońca błyszczy złoty
I nic nie mam do roboty
Zasłuchany w letnią ciszę
Na huśtawce się kołyszę
I popijam sobie kawę
Czas ten dla mnie jest łaskawy
Cieszę się dziś ptaków śpiewem
Czystym i błękitnym niebem
Gdy leniwie się kołyszę
I ten wierszyk prosty piszęWieczór
Zasypia już dzień
Kładzie się pomalutku
W kątach jak cień
Czają się smutki
Szarówka z wolna
Na świat wychodzi
Snem już brzemienna
Nocny przechodzień
Kształt się rozmywa
Gdy gaśnie słońce
Mrok wydobywa
Myśli tętniące
Promień ostatni
Ciemność zapada
Świat nocnych baśni
Sen opowiada
Z kątów wychodzą
Nocne istoty
Wesoło tańczą
W promieniach złotych
Na horyzoncie
Dnia gaśnie światło
Wieczór przyniesie
Piękną zagadkęGość
Powietrze dziś pachnie jesienią
I lasu ma zapach po burzy
Spoglądam w przyszłość z nadzieją
Choć czas mi się czasami dłuży
I kiedy tak bardzo zwyczajnie
Swe oczy otwieram o świcie
Chwilą raduję się każdą
Z nadzieją spoglądam na życie
Powietrze tak pachnie jesienią
Las mokry znów szumi w ciszy
Marzenia wespół z nadzieją
Do snu mnie dziś ukołyszą
Powietrze dziś pachnie jesienią
Gdy siedzę wieczorem na progu
W myśli gdy oczy zamknięte
Obraz na łące mam stogów
Powietrze dziś pachnie jesienią
I lasu mi zapach przynosi
Na życie spoglądam z nadzieją
Choć jestem w nim tylko gościemDroga
Idziemy życia drogą
Tak często w samotności
Wlokąc się noga za nogą Poszukujemy miłości
Często tak odrzuceni
Często niedoceniani
Lecz zawsze do przodu idziemy
Choć jakże często sami
Czasem na poboczu siadamy
Za siebie spoglądając
Na przeszłość znów patrzymy
Do marzeń swych wracając
Czasem też spotykamy
Kogoś na naszej drodze
Idziemy dalej razem
Ręka w rękę noga w nogę
A często wszak samotnie
Do końca iść musimy
Na zawsze zapomniani
I często brak już siły
Lecz jedna myśl na drodze zawsze życia
Popycha do działania
Jesteśmy cudem do odkrycia
Nie problemem do rozwiązaniaTańcząca Dziewczyna
Wyginasz się lekko z giętkością kota
Wirujesz w tańcu radosnym
Tańczysz na łące szybkiego foxtrota
Opromieniona słońcem wiosny
Wirujesz na polach w dostojnym walcu
Rozpalasz me zmysły namiętnie
Kiedy się spełniasz w upojnym tańcu
Sprawiasz że serce mi mięknie
Kiedy się w tanga zatracasz piruecie
Powstrzymać się już nie mogę
Chwytam Cię w ręce aby w duecie
Wspólną wytańczyć drogę
I wirujemy po życia sali
W tańcu szalonym, radosnym
Nareszcie spełnieni, nareszcie cali
W Twych oczach blask widzę słońca
W kolejnym tańcu włosy mnie Twoje
Jak słodkie oplotą łańcuchy
Ja Twym kochankiem, kochanką Ty moją
Na resztę ślepy i głuchy…Słoneczna Dziewczyna
Leżak a na nim Dziewczyna
Pewnej pięknej niedzieli
Poranną kawę popija
Słonecznej zażywa kąpieli
Jej skóra barwę ma miodu
Jak on zawsze jest słodka
Gdy cała się oddaje słońcu
Gdy czuje na sobie wiosnę
Daj uśmiech Dziewczyno Słoneczna
I pocałunek poproszę
Bym z ust Twych namiętnie go spijał
Ciesząc się chwilą rozkoszy
Daj dotyk Słoneczna Dziewczyno
Twych piersi jak miodu dzbany
Jak słodkie wiosenne wino
I myśl kocham jestem kochanyTancerka
Tańczysz na łące nagrzanej słońcem
Po świeżo rozkwitłych stokrotkach
W tańcu zatracasz się rankiem cała
Tak piękna namiętna wiotka
Włosy wirują Ci wokół głowy
I oplatają Twe piękne ciało
Stopy rytm wybijają miarowy
Gdy pożądania ślesz fale
Tańczysz w południe gdy słońce grzeje
Na plaży przy morza brzegu
Tańczysz zimowym chłodnym wieczorem
Wirujesz jak płatek śniegu
Tańczysz na nocnym nieba parkiecie
Gdy z gwiazdy skaczesz na gwiazdę
W tańcu oddajesz swe całe życie
Kochankiem Twym chce być każdy
Serce i ciało w tańcu zatracasz
A duszę oddajesz muzyce
Tańcem uczucia swoje oddajesz
Patrzę na Ciebie w zachwycieSpotkanie
Łzy pocałunkiem lekkim osuszę
W ramiona swe porwę namiętnie
Serce zdobędę Twoje i duszę
A ciało posiądę tak bardzo chętne
Otulę Cię mocno mą siłą
Na szczęście otworzysz się cała
By się marzenie nasze spełniło
Byś pocałunek mi pierwszy dała
Pierwszy lecz i nie ostatni
Gdy mocno tak w siebie wtuleni
Miłości poznamy wszelkie zagadki
Z okowów wyrwiemy się ziemi
I wtedy wzlecimy tak bardzo wysoko
Na skrzydłach rozkoszy czułości
By razem wśród nocnych obłoków
Móc taniec zatańczyć miłościLot
Otwórz swe serce i leć dziś do gwiazd
W marzeniach dostępu nie będzie miał czas
Otwórz swą duszę i unieś powoli
Zapomnij na chwilę o ziemskiej niewoli
Dogoń nadzieję i zatańcz z księżycem
Pięknem się nocy zawsze zachwycaj
Lekko pomiędzy gwiazdami przemykaj
Sny najpiękniejsze za włosy dziś chwytaj
Dogoń planety pochwyć marzenia
Z rozkoszą zatańcz doznaj spełnienia
A gdy Cię ranek obudzi światłem
Największą odkryj życia zagadkęMarzę
Marzę czasami o chwili takiej
Gdy życie zacząłem od nowa
Siedzę nad kartką w małym salonie
Na wiersza czekając słowa
Owiewa mnie nagle Twych perfum zapach
Gdy boso po miękkim dywanie
Podchodzisz jak kot cicho na palcach
I głowę na me kładziesz ramię
Twój oddech owiewa mnie jakże gorący
Me pożądanie wzbudzając
W policzek łaskoczą mnie nagle Twe włosy
O słodkim zapachu bzu w maju
Płonie me pióro słowa na kartkę
Jak ogień się wylewają
Wersami wiersza o mojej miłości
W mej duszy się pojawiają
Całuję Cię mocno w ramiona namiętnie
Ponownie Cię silne porywam
I czynem kolejnym Ci okazuję
Co ze mnie znów wydobywasz
Na rękach Cię niosę
A drzwi się znów otwierają
Do chwil rozkoszy nieziemskiej
Co wieczór nam umilają
Tak siedzę czasami nad kartką zgarbiony
Na wiersza czekając słowa
W tej chwili gdy dzień wstaje kolejny
Czekając by zacząć od nowaJesienna zaduma
Siedzę na progu wieczorem
Dumam bo pamięć bogata
Myśl każda unosi się moja
W ostatnim powiewie lata
Powietrze pachnie jesienią
Wiatr trochę przynosi chłodu
Kolorem liście się mienią
A myśli biegną do przodu
Zadumam się lata wspomnieniem
Lekkim powiewem wiatru
Chwilą z moim marzeniem
Na miękkim złocistym piasku
Wspomnę promienie słońca
Blask jego nad polami
I świerszczy muzykę na łące
Gdyśmy tam byli sami
Lasu szum gdy nagrzany
Słońcem pachnie południa
Zboża dojrzały już łany
Chwila ulotna i złudna
Minione lata wspominam
Gdy człowiek młody był jeszcze
Nadchodzi jesień i zima
I inne będą me wiersze
Trochę zadumy się wkradnie
Trochę nostalgii dołożę
Deszczowe dorzucę krople
I słowo do słowa złożę
Namiętna gra we mnie nuta
Marzenie się spełnia największe
Jesienna nadchodzi zaduma
A ja? Piszę me wiersze…Poranek
_(Wspomnienie)_
Lekka o poranku pieszczota
Twych włosów o barwie białego złota
Dotyk zmysły rozpala
Zapach wanilii mocno upaja
Odkrywam Twe ciało powoli
Byś słodkiej zaznała niewoli
Skóra się staje gorąca
W pierwszych promieniach słońca
Przesuwam niecierpliwe ręce
By rozkosz budować naprędce
A piersi Twych białe półkule
Całuję delikatnie i czule
Opadam na Twe przepiękne ciało
Rozkoszy chwil zawsze jest mało
Mocno do siebie teraz przygarniam
A wstydu chmury szybko rozgarniam
Uda powoli się rozchylają
Wnętrze gorące mi odsłaniają
Twardą wypełniam Cię mą męskością
Rozkoszną ciesząc się kobiecością
Z miłością patrzę w Twe piękne oczy
Gdy pożądanie umysł mi mroczy
Miłosny taniec rozpoczynamy
Namiętnie dzień nowy witamy
Zachwycam pięknem się Twej nagości
Falują piersi w rytm namiętności
Kiedy zaciskasz na mnie swe uda
Spełnienia chwila nam będzie cudem
Niepowstrzymany dążę do mety
Jęk Twój mocniejszej dodaje podniety
W chwili rozkoszy teraz kochanie
Do wspólnej dobijamy przystani
Gorąca lawa wypełnia wnętrze
Wciąż niecierpliwie błądzą me ręce
Oczy migocą nasze miłością
Poranek cieszy nas namiętnościąMoje wiersze
Nie liczę liter i sylab nie liczę
Lecz słowo do słowa dokładam
Tak wiersze me proste piszę
Tak właśnie je sobie układam
Trochę emocji również dołożę
Smutek gdy łza się zakręci
I wierszyk prosty ponownie złożę
Aby pozostać w pamięci
Szczyptę rozkoszy jeszcze dorzucę
Drobinę też dam pożądania
I zawsze swą całą w nie wkładam duszę
Cóż więcej wszak mam do oddania
Radości trochę wiele uśmiechu
Niech moje okrasi słowa
Może też trochę dołożę grzechu
I pisać wciąż będę od nowa
Lasu też zapach kolory tęczy
Czy słońca zachód nad morzem
W słowach moich znajdziecie wierszy
Kiedy czasami je w całość ułożę
Czasem mi uda rytm się zachować
Że już o rymach nie wspomnę
A jeśli całość się komuś spodoba
Ja też się cieszę ogromnie