Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Slow life. Japoński sposób na życie w zdrowiu i długowieczność - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
10 czerwca 2020
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
31,50

Slow life. Japoński sposób na życie w zdrowiu i długowieczność - ebook

Poznaj sekrety japońskiej drogi do długowieczności!


Maciej Kozakiewicz, autor bestsellera Slow jogging wskazuje, jak prowadzić zdrowy styl życia zgodnie z kulturą azjatycką. Przybliża narzędzia, metody i techniki służące dbaniu o ciało, umysł i ducha.

Dzięki tej książce:
- poznasz zasadę NIKO NIKO, czyli codziennej porcji aktywności bez zbędnego obciążania organizmu;
- dowiesz się, czym jest SHINRIN-YOKU, czyli kąpiel w naturze;
- znajdziesz swoją kotwicę długowieczności IKAGAI, powód dla którego codziennie wstajesz z łóżka, i który zapewni ci zdrowie;
- dowiesz się, jaka jest twoja optymalna dawka kalorii HARA HACHI BU, a mając dobry kontakt z ciałem, nie będziesz się przejadał i poprawisz przemianę materii;
- zrozumiesz, czym jest WABI SABI, czyli piękno przemijania i niedoskonałości.

Nie musisz nieustannie dążyć do bicia rekordów i poprawy wyników. Zwolnij, a wtedy odnajdziesz życiowy spokój i satysfakcję. Już dziś zbliż się do poziomu aktywności naszych przodków, pokochaj proste czynności, zadbaj o zwiększające witalność nawyki swoje i twoich dzieci, odżywiaj się mądrze, słuchaj swojego organizmu.

Kategoria: Poradniki
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8103-658-0
Rozmiar pliku: 13 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Pro­log

Sło­wo wstęp­ne od Au­to­ra

6 po­wo­dów, by upra­wiać slow jog­ging

Część I. Styl ży­cia i jego wpływ na sta­rze­nie się or­ga­ni­zmu

Sie­dzą­cy tryb ży­cia i jego kon­se­kwen­cje – dla­cze­go Po­wsta­nie Wi­tal­ne?

Ta­jem­ni­ce zdro­we­go sta­rze­nia się i dłu­go­wiecz­na Oki­na­wa

Ja­poń­ski wkład w świa­to­we tren­dy zdro­wia i ja­ko­ści ży­cia

Część II. Za­sa­dy od­ży­wia­nia dla utrzy­ma­nia opty­mal­nej wagi

Jak za­dbać o wagę, nie dba­jąc o die­ty

Zdro­we po­sił­ki in­spi­ro­wa­ne ja­poń­ską kul­tu­rą spo­ży­wa­nia

Część III. Wabi-sabi. Dla­cze­go slow jog­ging mógł po­wstać w Ja­po­nii

Hor­ror bie­ga­czy trwa w naj­lep­sze

Wszyst­ko, co po­win­no się wie­dzieć o tre­nin­gu slow jog­gin­gu

Me­ta­mor­fo­zy i do­świad­cze­nia prak­ty­ku­ją­cych slow jog­ging

Część IV. Jak zwięk­szyć ko­rzy­ści z upra­wia­nia slow jog­gin­gu

Do­peł­nia­ją­ce ak­tyw­no­ści wspo­ma­ga­ją­ce wi­tal­ność

Shin­rin-yoku oraz prze­by­wa­nie i ką­pie­le w na­tu­rze

Na­rzę­dzia po­moc­ne do utrzy­ma­nia mo­ty­wa­cji

Pod­su­mo­wa­nie od Au­to­ra

Po­dzię­ko­wa­nia

Re­ko­men­do­wa­na li­te­ra­tu­ra

O Au­to­rze

Ofer­ta Pol­ski Wi­tal­nejPiszę to w dniach, gdy cały świat zwol­nił i mógł­by sko­rzy­stać z uni­kalnej szan­sy zła­pa­nia od­de­chu. Ale nie­ste­ty, zwią­za­ne z pan­de­mią moż­li­we za­gro­że­nia spra­wia­ją, że wie­lu z nas ra­czej od­dech wstrzy­ma­ło. Ale wstrzy­my­wa­nie od­de­chu, czy­li blo­ko­wa­nie sys­te­mu re­ge­ne­ra­cji or­ga­ni­zmu, nie jest do­brym po­my­słem na czas, gdy od spo­ko­ju umy­słu i od­por­no­ści – do­daj­my, że naj­le­piej w po­łą­cze­niu z re­kre­acyj­nym ru­chem – tak wie­le za­le­ży.

Z pew­no­ścią te­raz, jak chy­ba ni­g­dy wcze­śniej, po­trze­bu­je­my spraw­dzo­nych form i tech­nik kon­tem­pla­cyj­nych, w tym uważ­ne­go ru­chu. Je­śli nie cier­pisz bie­gać, z ja­kiś po­wo­dów nie mia­łeś oka­zji spró­bo­wać albo je­steś fa­nem bie­ga­nia spor­to­we­go – ta książ­ka jest dla cie­bie. Do­wiesz się z niej mię­dzy in­ny­mi, co to zna­czy na­praw­dę bie­gać dla zdro­wia i na czym ta­kie bie­ga­nie po­le­ga, a tak­że jak na inne spo­so­by bu­do­wać ener­gię, od­por­ność i uważ­ność. Wiem, o czym mó­wię, bo mam w tej dzie­dzi­nie wie­lo­let­nie do­świad­cze­nie.

Już w roku 1976, po po­by­cie na sty­pen­dium w USA – za­in­spi­ro­wa­ny książ­ką The Zen of Run­ning au­tor­stwa Fre­da Rohe – wpro­wa­dzi­łem po­wol­ne, świa­do­me bie­ga­nie do stra­te­gii le­cze­nia za­bu­rzeń ner­wi­co­wych i oso­bo­wo­ścio­wych u mło­dych do­ro­słych na Od­dzia­le Te­ra­pii i Roz­wo­ju Oso­bo­wo­ści. Przez na­stęp­ne 25 lat, już w La­bo­ra­to­rium Psy­cho­edu­ka­cji, uczy­łem tego spo­so­bu bie­ga­nia w ra­mach in­ten­syw­nych warsz­ta­tów te­ra­peu­tycz­nych. Obec­nie, po­czy­na­jąc od 2006 roku, w In­sty­tu­cie Psy­cho­im­mu­no­lo­gii (IPSI) uczy­my tego spo­so­bu bie­ga­nia w ra­mach kla­sycz­ne­go an­ty­stre­so­we­go szko­le­nia 8xOd­por­ność. To w su­mie 44 lata do­świad­cze­nia z bie­ga­niem, od po­cząt­ku na­zy­wa­nym nie­przy­pad­ko­wo „bie­giem trans­owym”. Oka­zał się on bo­wiem zna­ko­mi­tym na­rzę­dziem od­re­ago­wa­nia stre­su, po­pra­wy wy­dol­no­ści i od­por­no­ści or­ga­ni­zmu, a za­ra­zem me­dy­ta­cji w ru­chu – czy­li czte­ry w jed­nym.

Gdy dwa lata temu wpa­dła mi w ręce książ­ka pro­fe­so­ra Ta­na­ki, z ra­do­ścią skon­sta­to­wa­łem, że tech­ni­ka slow jog­gin­gu – choć bliż­sza kla­sycz­nej tech­ni­ce bie­go­wej i kul­tu­rze fit­ness – jest pra­wie iden­tycz­na, jak bie­gu trans­owe­go. W ten spo­sób wszech­stron­na, te­ra­peu­tycz­na i roz­wo­jo­wa funk­cja bie­gu trans­owe­go do­cze­ka­ła się mi­mo­cho­dem so­lid­nej na­uko­wej pod­bu­do­wy. Uznaj­my więc traf­ność sta­re­go pol­skie­go po­wie­dze­nia „jak go zwał, tak go zwał – byle by się do­brze miał” i bez zwło­ki za­cznij­my prak­ty­ko­wać tę for­mę bie­ga­nia. A temu, że za­rów­no po­dejrz­li­wi adep­ci, jak i en­tu­zja­ści slow jog­gin­gu będą się do­brze mieć, daję 100% gwa­ran­cji.

To na­praw­dę szczę­śli­wa oko­licz­ność, że wła­śnie te­raz, w tym trud­nym cza­sie, uka­zu­je się książ­ka da­ją­ca lu­dziom to szcze­gól­nie waż­ne, a za­ra­zem ła­two do­stęp­ne i miłe w uży­ciu na­rzę­dzia do szyb­kie­go bu­do­wa­nia zdro­wia, od­por­no­ści, uważ­no­ści i spo­ko­ju. Sko­rzy­staj­cie z nich. Za­chę­cam z ca­łe­go ser­ca.

Woj­ciech Eichel­ber­ger

psy­cho­log, psy­cho­te­ra­peu­ta,
au­tor licz­nych ksią­żek i pu­bli­ka­cjiSŁO­WO WSTĘP­NE OD AU­TO­RA

Sie­dzę w sa­mot­ni nad roz­po­czę­tym tek­stem mo­jej dru­giej książ­ki. Ob­ser­wu­ję z uwa­gą we­wnętrz­ny cha­os i nie­po­kój. Z każ­dym ko­lej­nym dniem, go­dzi­ną, mi­nu­tą sta­ję się co­raz bar­dziej wy­ci­szo­ny, za­nu­rzo­ny w so­bie, spo­koj­niej­szy, spraw­niej­szy. Już dru­gą de­ka­dę ży­cia świa­do­mie pra­cu­ję nad tym, by zwol­nić, po­zbyć się obaw o przy­szłość, za­ufać, że wiem i po­tra­fię ro­bić do­kład­nie to, co po­trze­ba, bym był przy­dat­ny i speł­nio­ny. Przy­chyl­ne przy­ję­cie przez czy­tel­ni­ków mo­jej pierw­szej książ­ki ode­bra­łem jako swo­istą na­gro­dę za pod­ję­cie tej we­wnętrz­nej pra­cy nad sobą. Ale czy pi­sa­nie dru­giej książ­ki już rok po pierw­szej ma sens? Czy mam jesz­cze coś war­to­ścio­we­go do prze­ka­za­nia? Coś co spra­wi, że świat sta­nie się lep­szy? Bo po cóż in­ne­go po­dej­mo­wać dzia­ła­nia, je­śli nie po to, żeby sta­wać się peł­niej­szym, kom­plet­nym, żeby mieć swój wkład w pięk­niej­szy, bar­dziej har­mo­nij­ny świat?

Czas na ul­tra, Jedz i bie­gaj, Szczę­śli­wi bie­ga­ją ul­tra, Jak bie­gać szyb­ciej, Ukry­ta siła, Bie­gacz nie­złom­ny, Po­bij swój re­kord, Bie­gaj bez kon­tu­zji – to je­dy­nie kil­ka ty­tu­łów spo­śród naj­po­pu­lar­niej­szych po­zy­cji bie­go­wych, do­stęp­nych na pół­kach Em­pi­ku w 2019 roku z TO­P30. Gdy­by spoj­rzeć na licz­bę i wy­ni­ki sprze­da­ży ksią­żek o po­wyż­szej te­ma­ty­ce, moż­na by od­nieść wra­że­nie, że do­mi­nu­ją­cą ak­tyw­no­ścią na­szej po­pu­la­cji jest przy­go­to­wy­wa­nie się do za­wo­dów spor­to­wych i ry­wa­li­za­cji. Z kim się ści­ga­my? Do­kąd bie­gnie­my? Jak je­ste­śmy przy­go­to­wa­ni do tego bie­gu w sfe­rze fi­zycz­nej, men­tal­nej, w za­kre­sie po­sia­da­nych za­so­bów? Czy nie jest to przy­pad­kiem wir­tu­al­ny świat, two­rzo­ny na po­trze­by nie tyle do­tar­cia do celu, co uciecz­ki od sie­bie, od sed­na, od by­cia tu i te­raz?

Część spo­śród sześć­dzie­się­ciu do­stęp­nych po­zy­cji do­ty­czą­cych bie­ga­nia trak­tu­je ćwi­cze­nia nie tyl­ko w kon­tek­ście po­pra­wy re­zul­ta­tów, ale i ho­li­stycz­ne­go zdro­wia. Być może to zwia­stun nad­cho­dzą­cej prze­mia­ny men­tal­nej. Taką książ­ką mię­dzy in­ny­mi jest Slow jog­ging. Ja­poń­ska dro­ga do wi­tal­no­ści mo­je­go au­tor­stwa, a tak­że ocze­ki­wa­na prze­ze mnie od wie­lu mie­się­cy Mind­ful­ness w bie­ga­niu. Jak dzię­ki me­dy­ta­cyj­ne­mu bie­ga­niu po­pra­wić swo­ją spraw­ność oraz stać się szczę­śli­wym i speł­nio­nym, ame­ry­kań­skiej dzien­ni­kar­ki i bie­gacz­ki Mac­ken­zie L. Ha­vey. Za­ry­zy­ku­ję tezę, że w tych dwóch lek­tu­rach za­wie­ra się wszyst­ko, cze­go po­trze­bu­je­my, by utrzy­mać or­ga­nizm w do­brej kon­dy­cji. Opo­wia­da­ją one o uważ­nym lub spo­koj­nym truch­ta­niu, któ­re stać się może al­ter­na­ty­wą dla bar­dziej in­ten­syw­nych ak­tyw­no­ści, na któ­re czę­sto po pro­stu nie mamy ocho­ty ani cza­su. Dla­cze­go wła­śnie trucht? Więk­szość au­to­ry­te­tów, się­ga­ją­cych głę­biej, do sen­su eg­zy­sten­cji na Zie­mi, za­uwa­ża, że na­szym ce­lem tyl­ko po­zor­nie jest by­cie więk­szy­mi, szyb­szy­mi czy lep­szy­mi. Znacz­nie waż­niej­sze jest dla nas by­cie PEŁ­NIEJ­SZY­MI i BAR­DZIEJ KOM­PLET­NY­MI. By to osią­gnąć, po­win­ni­śmy po­rzu­cić wszyst­ko, co nas roz­pra­sza. Za­rów­no we­wnątrz sie­bie, jak i na ze­wnątrz. Je­ste­śmy o krok od glo­bal­nej re­wo­lu­cji men­tal­nej. Na na­szych oczach, wraz z ko­lej­nym pło­ną­cym frag­men­tem Pusz­czy Ama­zoń­skiej i bu­szu Au­stra­lii, oraz ro­sną­cą wy­spą pla­sti­ko­wych śmie­ci na Pa­cy­fi­ku, za­my­ka się EPO­KA SZYB­CIEJ, MOC­NIEJ, WIĘ­CEJ. To ko­niec! Albo zwol­ni­my, albo nasi wnu­ko­wie będą ostat­nią ge­ne­ra­cją ży­ją­cą na pla­ne­cie Zie­mia w obec­nej od­sło­nie ewo­lu­cji. Wszyst­ko wska­zu­je na to, iż nie jest to zło­wró­że­nie, a cał­kiem re­al­ny sce­na­riusz.

Za­tem dla­cze­go po­wsta­je ta książ­ka? Bo wol­niej zna­czy le­piej. Książ­ka Slow life. Ja­poń­ski spo­sób na ży­cie w zdro­wiu i dłu­go­wiecz­ność prze­ka­zu­je prak­tycz­nie wszyst­ko, co war­to wie­dzieć, a co po­twier­dza­ją ba­da­nia wie­lu ośrod­ków na­uko­wych i no­bli­stów, by do­żyć 100 lat w peł­ni spraw­no­ści i szczę­ścia. Mo­że­my ga­niać na za­tra­ce­nie po za­smro­dzo­nych uli­cach mia­sta i kar­ko­łom­nych gór­skich szla­kach lub mo­że­my po pro­stu być tu i te­raz, czer­pać gar­ścia­mi z ży­cia, zbli­ża­jąc się z każ­dym dniem do od­kry­cia sen­su swo­je­go ist­nie­nia. Nie mam wąt­pli­wo­ści co do tego, iż wszyst­ko, co ro­bi­my, słu­ży wła­śnie temu. Od­kry­wa­niu sen­su ży­cia. Jego pięk­na. Jego bez­gra­nicz­no­ści. Jego wie­lo­wy­mia­ro­wo­ści. Po­móc nam w tym może tak­że na­sze cia­ło. Je­śli o nie dba­my, je­śli mamy z nim kon­takt, to tak na­praw­dę prak­tycz­nie po­sia­da­my wszyst­ko, cze­go po­trze­bu­je­my, do osią­gnię­cia tych ce­lów. Co praw­da przy­kła­dy czy to Ste­phe­na Haw­kin­ga, astro­fi­zy­ka przez więk­szość ży­cia przy­ku­te­go do wóz­ka in­wa­lidz­kie­go i po­ro­zu­mie­wa­ją­ce­go się ze świa­tem za po­mo­cą syn­te­za­to­ra mowy, czy też Nic­ka Vu­ji­ci­ca, któ­re­mu fi­zycz­na nie­peł­no­spraw­ność (brak rąk i nóg) nie prze­szko­dzi­ła zo­stać świa­to­wej sła­wy mów­cą mo­ty­wa­cyj­nym, do­wo­dzą, że nie za­wsze spraw­ne cia­ło jest nie­zbęd­ne do sa­mo­re­ali­za­cji, speł­nie­nia i ge­ne­ro­wa­nia nie­wy­obra­żal­nie wiel­kich dzieł. Hi­sto­rie ta­kich lu­dzi po­ka­zu­ją, że więk­szość na­szych ogra­ni­czeń ma swo­je źró­dło w umy­śle. Jed­nak je­śli mamy re­al­ny wpływ na na­szą fi­zycz­ną kon­dy­cję, czy nie le­piej osią­gać wspo­mnia­ne cele, dys­po­nu­jąc zdro­wy­mi, spraw­ny­mi cia­ła­mi?

Za­pra­szam was w po­dróż po zdro­wym sta­rze­niu się w ja­poń­skim sty­lu. Pod­czas niej do­wie­cie się, dla­cze­go war­to wstać zza biur­ka i zbli­żyć się do po­zio­mu ak­tyw­no­ści na­szych przod­ków. Na przy­kła­dzie kul­tu­ry po­cho­dzą­cej z Azji, a głów­nie z Ja­po­nii, przy­bli­żę wam slow jog­ging oraz róż­no­rod­ne na­rzę­dzia, me­to­dy, tech­ni­ki, któ­re słu­żą dba­niu o cia­ło, umysł oraz du­cha. Opo­wiem o tym, dla­cze­go war­to dbać o na­wy­ki dzie­ci i wnu­ków już od naj­wcze­śniej­szych lat ich ży­cia. Dla­cze­go, aby mieć siły do ak­tyw­no­ści, trze­ba jeść mniej, niż nam się wy­da­je, od­dy­chać z uwa­gą i świa­do­mie, a żeby utrzy­mać cia­ło w for­mie, po­dej­mo­wać co­dzien­ne pro­ste czyn­no­ści, uzu­peł­nia­jąc je tre­nin­giem – naj­le­piej w na­tu­rze. Wa­sza mo­ty­wa­cja do zmian bę­dzie pod­da­wa­na nie­ustan­nej pró­bie, dla­te­go na ko­niec za­po­znam was z me­to­da­mi jej pod­trzy­my­wa­nia.

Niech slow life bę­dzie z wami. Slow jog­ging na­to­miast niech bę­dzie wam ko­twi­cą, dzię­ki któ­rej otrzy­ma­cie siłę wi­tal­ną do po­dej­mo­wa­nia co­dzien­nych ak­tyw­no­ści.

W książ­ce uży­to cy­ta­tów z książ­ki Ha­ru­kie­go Mu­ra­ka­mie­go O czym mó­wię, kie­dy mó­wię o bie­ga­niu (w tłu­ma­cze­niu Ję­drze­ja Po­la­ka, Wy­daw­nic­two MUZA S.A., 2016).

Ha­ru­ki Mu­ra­ka­mi (rok 1949) naj­bar­dziej zna­ny świa­tu współ­cze­sny pi­sarz ja­poń­ski. W wie­ku oko­ło trzy­dzie­stu lat po­sta­no­wił cał­ko­wi­cie zmie­nić swój styl ży­cia, a dla za­cho­wa­nia do­brej kon­dy­cji za­czął bie­gać. Po roku tre­nin­gów był zdol­ny po­ko­nać bie­giem hi­sto­rycz­ną tra­sę z Aten do Ma­ra­to­nu. Wy­star­to­wał i ukoń­czył wie­le ma­ra­to­nów oraz tria­tlo­nów. W książ­ce O czym mó­wię, kie­dy mó­wię o bie­ga­niu opi­su­je pro­ces zma­ga­nia się ze swo­imi sła­bo­ścia­mi pod­czas tre­nin­gów oraz za­wo­dów. Ob­raz tych zma­gań sta­no­wi prze­ciw­wa­gę dla nar­ra­cji in­ne­go Ja­poń­czy­ka prof. Hi­ro­akie­go Ta­na­ki, któ­ry opo­wia­da o po­szu­ki­wa­niu ra­do­ści w spo­koj­nym truch­ta­niu w ryt­mie niko niko. Pra­gnę, by te dwie kon­cep­cje prze­pla­ta­ły się w tej książ­ce, po­zwa­la­jąc zna­leźć czy­tel­ni­ko­wi wła­sny rytm i dro­gę do źró­deł wi­tal­no­ści.1. NIKO NIKO – por­cja ak­tyw­no­ści z uśmie­chem

Nasi przod­ko­wie za­pew­nia­li so­bie nie­zbęd­ną daw­kę ru­chu po­przez wy­ko­ny­wa­nie co­dzien­nych czyn­no­ści wo­kół domu. Dobę wy­peł­nia­ły im róż­no­rod­ne ak­tyw­no­ści i ade­kwat­ne do wy­sił­ku por­cje od­po­czyn­ku. Dziś trzy­dzie­ści mi­nut po­ran­ne­go truch­tu to od­po­wied­nia daw­ka, by do­dać so­bie ener­gii bez prze­cią­ża­nia or­ga­ni­zmu, za­cho­wu­jąc uśmiech na twa­rzy. Truch­taj z mia­ro­wym, spo­koj­nym od­de­chem.

2. SHIN­RIN-YOKU – ką­piel w na­tu­rze

Je­ste­śmy czę­ścią przy­ro­dy. Utra­ta kon­tak­tu z nią, brak świa­do­mo­ści za­cho­dzą­cych w niej pro­ce­sów, pro­wa­dzą do za­bu­rze­nia eko­sys­te­mu, któ­re­go część sta­no­wi­my. Głę­bo­ko w na­szym DNA za­ko­do­wa­na jest po­trze­ba ob­co­wa­nia z na­tu­rą, zie­le­nią, błę­ki­tem nie­ba, pro­mie­nia­mi słoń­ca, nur­tem wody. Dzia­ła to ko­ją­co na or­ga­nizm i wzmac­nia nasz sys­tem od­por­no­ści. Tre­nuj re­gu­lar­nie w na­tu­rze.

3. IKI­GAI – ko­twi­ca dłu­go­wiecz­no­ści

War­to mieć po­wód, dla któ­re­go co­dzien­nie wsta­jesz z łóż­ka. Ta­kim po­wo­dem może być chęć za­cho­wa­nia sił wi­tal­nych i dłu­gie ży­cie w opty­mal­nym zdro­wiu. Wie­dza o tym, jak taki stan osią­gnąć, może być prze­ka­zy­wa­na da­lej. Z na­szej mą­dro­ści i ra­do­ści pły­ną­cej z od­kry­cia uni­wer­sal­nych prawd mogą sko­rzy­stać ko­lej­ne po­ko­le­nia. Kul­ty­wuj swój ży­cio­wy cel.

4. MOAI – two­ja gru­pa wspar­cia

Sa­mot­ne tre­nin­gi, wsłu­chi­wa­nie się w puls wła­sne­go ser­ca, w rytm kro­ków, od­dech, w pra­cę ścię­gien i mię­śni, to pięk­ny co­dzien­ny ry­tu­ał. To uzdra­wia­ją­ca daw­ka me­dy­ta­cji w ru­chu. Pa­mię­taj jed­nak, by na co dzień mieć wo­kół sie­bie gro­no lu­dzi, któ­rzy do­sko­na­le cię zna­ją i słu­żą ci wspar­ciem w trud­nych chwi­lach. Pod­trzy­muj re­la­cje z naj­bliż­szy­mi przy­ja­ciół­mi.

5. HARA HA­CHI BU – opty­mal­na daw­ka ka­lo­rii

Ma­jąc do­bry kon­takt z cia­łem, nie prze­ja­dasz się. Wy­peł­niasz żo­łą­dek w 80 proc. tak, jak dłu­go­wiecz­ni Ja­poń­czy­cy. Re­gu­lar­nie truch­ta­jąc, po­pra­wiasz prze­mia­nę ma­te­rii i spa­lasz wię­cej ka­lo­rii niż przy zwy­kłych czyn­no­ściach czy mar­szu. Za­dbaj, by re­gu­lar­ny ruch two­rzył zdro­wy ba­lans mię­dzy do­star­cza­ny­mi i spa­la­ny­mi ka­lo­ria­mi.

6. WABI-SABI – pięk­no prze­mi­ja­nia i nie­do­sko­na­ło­ści

Re­zy­gnu­jąc z po­trze­by dą­że­nia do nie­ustan­ne­go roz­wo­ju i po­pra­wy wy­ni­ków, kon­cen­tru­jesz się na pięk­nie prze­mi­ja­nia, na czer­pa­niu z na­tu­ry, ak­cep­ta­cji swo­ich nie­do­sko­na­ło­ści i ogra­ni­czeń. Bę­dąc wol­nym od pra­gnień, od­naj­du­jesz ży­cio­wy spo­kój i sa­tys­fak­cję. Upra­wia­jąc slow jog­ging, po­zwa­lasz cia­łu sta­rzeć się z god­no­ścią.SIE­DZĄ­CY TRYB ŻY­CIA I JEGO KON­SE­KWEN­CJE – DLA­CZE­GO PO­WSTA­NIE WI­TAL­NE?

Nie ma to jak wy­god­ny fo­tel. Przy­jem­nie jest w ta­kim za­siąść, a na­wet się weń za­nu­rzyć. Moż­na w nim spę­dzić wie­czór z książ­ką lub – co po­wszech­niej­sze – przed te­le­wi­zo­rem. Wie­lu nam trud­no so­bie wy­obra­zić dom czy miesz­ka­nie bez wy­god­ne­go fo­te­la, krze­seł i in­nych sie­dzisk. Tym­cza­sem w prze­szło­ści tego ro­dza­ju sie­dzi­ska nie były me­bla­mi do roz­sia­da­nia się w nich. Słu­ży­ły ra­czej do chwi­lo­we­go od­po­czyn­ku po in­ten­syw­nym dniu pra­cy na polu czy w ma­nu­fak­tu­rze. Dziś na­to­miast pra­cu­je­my, po­dró­żu­je­my i od­po­czy­wa­my, sie­dząc.

Ba­da­ją­cy szko­dli­wość sie­dzą­ce­go try­bu ży­cia prof. Ja­mes Le­vi­ne z Kli­ni­ki Mayo wy­li­cza, że prze­cięt­ny Ame­ry­ka­nin spę­dza w po­zy­cji sie­dzą­cej 13 go­dzin na dobę1. Je­że­li ko­lej­ne 7–8 go­dzin zaj­mu­je mu sen, to na czyn­no­ści w po­zy­cji sto­ją­cej nie po­zo­sta­je mu wię­cej niż 200 mi­nut.

Za­rów­no krze­sło jak i wie­lo­go­dzin­ne prze­sia­dy­wa­nie na róż­ne­go ro­dza­ju sie­dzi­skach w cią­gu dnia nie mają dłu­giej tra­dy­cji. W sta­ro­żyt­no­ści uży­wa­no co praw­da krze­seł, ale tyl­ko wy­so­kich, w for­mie tro­nu i je­dy­nie przy naj­waż­niej­szych uro­czy­sto­ściach, umoż­li­wia­jąc w ten spo­sób wład­cy lub ka­pła­no­wi za­ję­cie dys­tyn­go­wa­nej po­zy­cji wzglę­dem oto­cze­nia. Za naj­star­sze krze­sło w Eu­ro­pie uzna­je się ka­mien­ny tron na Kre­cie w daw­nym pa­ła­cu w Knos­sos da­to­wa­nym na 2000 lat p.n.e. Lu­dzie pier­wot­ni pod­czas co­dzien­nych czyn­no­ści sta­li, ku­ca­li albo le­że­li. Sta­ro­żyt­ni Gre­cy i Rzy­mia­nie wy­le­gi­wa­li się na swo­ich ło­żach w po­zy­cji na pół le­żą­cej. Wie­le na­ro­dów Azji, w tym Ja­poń­czy­cy, do tej pory pre­fe­ru­je ku­ca­nie lub sie­dze­nie na zie­mi w po­zy­cji se­iza, z po­ślad­ka­mi opar­ty­mi na pię­tach. Tam­tej­sze me­ble przy­dat­ne pod­czas spo­ży­wa­nia po­sił­ków czę­sto mają wy­so­kość kil­ku­na­stu cen­ty­me­trów. Daw­ne do­mo­we ży­cie Ja­poń­czy­ków – od me­dy­ta­cji zen i mo­dli­twy, po­przez co­dzien­ne czyn­no­ści jak: na­uka pi­sa­nia kan­ji, ce­re­mo­nial­ne pi­cie her­ba­ty, je­dze­nie, spa­nie, za­ba­wy, spo­tka­nia ro­dzin­ne, to­czy­ło się na ma­tach. Choć tra­dy­cja ta stop­nio­wo za­ni­ka, w mniej­szych mia­stach domy na­dal po­sła­ne są ta­ta­mi2.

Ko­ściel­ni bi­sku­pi za­sie­dli na tro­nach, na­śla­du­jąc pa­ła­co­wych do­stoj­ni­ków. Z cza­sem krze­seł za­czę­li uży­wać za­kon­ni­cy, być może po to, żeby uła­twić so­bie czy­ta­nie i pi­sa­nie. Do zwy­kłych do­mów krze­sło tra­fi­ło do­pie­ro w XVI wie­ku. W miej­scach pra­cy, biu­rach i urzę­dach, krze­sła we­szły do po­wszech­ne­go uży­cia do­pie­ro w XIX stu­le­ciu3. To wte­dy wła­śnie dla krze­sła wy­na­le­zio­no nowe dra­stycz­ne za­sto­so­wa­nie. W 1890 roku wy­ko­na­no pierw­szą na świe­cie eg­ze­ku­cję z za­sto­so­wa­niem krze­sła elek­trycz­ne­go. Nie­gdyś prak­tycz­ny me­bel, uży­wa­ny spo­ra­dycz­nie w do­mo­stwach i in­sty­tu­cjach, dzię­ki bły­ska­wicz­ne­mu roz­wo­jo­wi tech­no­lo­gii i co za tym idzie zmia­nie sty­lu ży­cia, w cią­gu dwóch de­kad stał się obiek­tem skra­ca­ją­cym ludz­kie ży­cie. Jak­że to sym­bo­licz­ne, w kon­tek­ście ne­ga­tyw­nych skut­ków sie­dzą­ce­go try­bu ży­cia.

Pierw­szym rzą­do­wym do­ku­men­tem po­ru­sza­ją­cym kwe­stię spę­dza­nia przez lu­dzi zbyt dłu­gie­go cza­su w po­zy­cji sie­dzą­cej, był ogło­szo­ny w 1994 roku ra­port Na­czel­ne­go Chi­rur­ga Sta­nów Zjed­no­czo­nych. Pięt­no­wał on ne­ga­tyw­ne skut­ki zdro­wot­ne sie­dzą­ce­go try­bu ży­cia i za­chę­cał do re­gu­lar­ne­go, co­dzien­ne­go ru­chu w for­mie pół­go­dzin­ne­go szyb­kie­go mar­szu, jaz­dy ro­we­rem, a na­wet fi­zycz­nej pra­cy w domu lub na ze­wnątrz. Au­to­rzy ra­por­tu su­ge­ro­wa­li, iż re­gu­lar­na ak­tyw­ność chro­ni przed cho­ro­bą nie­do­krwien­ną ser­ca, nad­ci­śnie­niem tęt­ni­czym, ra­kiem je­li­ta gru­be­go i cu­krzy­cą4. Współ­cze­śni ba­da­cze tyl­ko to po­twier­dza­ją. Świa­to­wej sła­wy fi­zjo­te­ra­peu­ta dr Kel­ly Star­rett, tak opi­su­je opła­ka­ne dla na­szych ciał kon­se­kwen­cje cią­głe­go sie­dze­nia: „Gdy sie­dzisz przez dłuż­szy czas, prze­sta­ją prak­tycz­nie pra­co­wać mię­śnie dol­nej po­ło­wy cia­ła. Do tego po­zy­cja sie­dzą­ca nie za­pew­nia wy­ko­rzy­sta­nia mię­śni nie­zbęd­nych do sta­bi­li­za­cji kor­pu­su i krę­go­słu­pa. Pro­wa­dzi to do za­bu­rze­nia pra­cy or­ga­ni­zmu, a w kon­se­kwen­cji do wie­lu po­wszech­nych pro­ble­mów or­to­pe­dycz­nych, ta­kich jak za­bu­rze­nia pra­cy ple­ców i szyi, ze­spół cie­śni nad­garst­ka lub za­bu­rze­nia pra­cy dna mied­ni­cy”5. Z prze­pro­wa­dzo­nych przez Star­ret­ta ba­dań wy­ni­ka, że 90–95 proc. po­pu­la­cji żyje w cią­głym lub po­wra­ca­ją­cym bólu. W dal­szych roz­dzia­łach przy­bli­żę kil­ka tech­nik wspo­ma­ga­ją­cych pro­ces uzdro­wie­nia cia­ła, zwłasz­cza krę­go­słu­pa.

W cią­gu ostat­nich 40 lat na­sze pro­ble­my zdro­wot­ne spo­tę­go­wał roz­wój tech­no­lo­gicz­ny. Naj­pierw te­le­gra­fy i te­le­fo­ny, a na­stęp­nie kom­pu­te­ry, ta­ble­ty, smart­fo­ny, da­ją­ce moż­li­wość nie­skrę­po­wa­nej łącz­no­ści na od­le­głość, uła­twi­ły nam ży­cie w wie­lu sfe­rach. Jed­nak to wła­śnie w tej ła­two­ści tkwi ha­czyk, na któ­ry da­li­śmy się zła­pać. Dzię­ki urzą­dze­niom mo­bil­nym bo­wiem więk­szość na­szych co­dzien­nych spraw wy­ko­nu­je­my, prak­tycz­nie nie ru­sza­jąc się z miej­sca. Spra­wy, któ­re daw­niej wy­ma­ga­ły od nas wie­lo­go­dzin­nych wy­praw, wy­mu­sza­ją­cych ruch, dziś mo­że­my zre­ali­zo­wać, nie wsta­jąc z fo­te­la. Zwięk­sze­nie na­sze­go kom­for­tu w wie­lu ob­sza­rach za­owo­co­wa­ło rów­nież zmia­ną na­szych po­trzeb. Wie­lu z nas para się dziś tzw. pra­cą umy­sło­wą, a nie stric­te fi­zycz­ną. Na­wet je­śli nie wszyst­ko da się dziś za­ła­twić te­le­fo­nicz­nie czy on­li­ne, na­wet je­śli coś wy­ma­ga na­szej oso­bi­stej obec­no­ści, do celu do­trze­my za po­mo­cą auta, wy­god­nym sys­te­mem dróg szyb­kie­go ru­chu czy au­to­strad. Niby w ru­chu, a jed­nak cały czas w miej­scu.

Za­sie­dzie­li­śmy się. Za­sie­dzie­li­śmy na tyle nie­zdro­wo, a na­wet cho­ro­bli­wie, że ko­niecz­ne dziś sta­ło się szu­ka­nie sku­tecz­ne­go an­ti­do­tum na ten stan. Po­trze­bu­je­my Po­wsta­nia Wi­tal­ne­go, re­wo­lu­cyj­ne­go świa­do­me­go zry­wu, któ­ry sta­nął­by w kontrze do szko­dli­we­go dla nas sty­lu ży­cia.

Nasi przod­ko­wie nie po­tra­fi­li usie­dzieć

Przez bli­sko 200 tys. lat nasz ga­tu­nek prze­by­wał w nie­ustan­nym ru­chu. Wszel­kie czyn­no­ści po­dej­mo­wa­ne w jed­nym celu – „prze­trwa­nia”, ukształ­to­wa­ły na­sze dzi­siej­sze cia­ło. Cia­ło za­pro­jek­to­wa­ne do ru­chu6. Kie­dyś, by po­zy­skać po­ży­wie­nie, na­le­ża­ło coś zło­wić, upo­lo­wać, ze­rwać lub wy­ko­pać. Po ką­sek cze­goś wy­jąt­ko­wo słod­kie­go nie­rzad­ko trze­ba było wspiąć się wy­so­ko na drze­wo, po­dej­mu­jąc nie­prze­cięt­ny wy­si­łek i na­ra­ża­jąc się na atak roz­draż­nio­nych owa­dów. Uzbie­ra­nie gar­ści sy­cą­cych owo­ców oku­pio­ne było nie lada gim­na­sty­ką i kon­ku­ro­wa­niem z in­ny­mi ga­tun­ka­mi. Wy­wal­czo­ną zdo­bycz na­le­ża­ło szyb­ko skon­su­mo­wać, by nikt nam jej nie ode­brał. Ge­ne­tycz­nie pro­ces ten, któ­ry obo­wią­zy­wał przez dzie­siąt­ki ty­się­cy lat, za­ko­do­wał się w nas w for­mie skłon­no­ści do za­chłan­ne­go spo­ży­wa­nia za­so­bów „na za­pas”.

Współ­cze­śnie wy­star­czy­ły jed­nak czte­ry de­ka­dy, by w kra­jach Za­cho­du tryb ludz­kie­go ży­cia ra­dy­kal­nie uległ zmia­nie. Jesz­cze czter­dzie­ści lat temu ży­li­śmy cał­kiem ak­tyw­nie. Pie­szo prze­mie­rza­li­śmy znacz­ne od­le­gło­ści, po­zy­sku­jąc żyw­ność, upra­wia­jąc rolę, no­sząc ba­ga­że na gło­wach, ku­ca­jąc za­miast sie­dzieć, tań­cząc i po­dry­gu­jąc w ry­tu­al­nych ce­re­mo­niach. Dziś głów­nie sie­dzi­my, co jest cał­ko­wi­cie nie­na­tu­ral­ne dla ludz­kie­go cia­ła. Prze­by­wa­nie przez więk­szą część dnia w po­zy­cji sie­dzą­cej po­wo­du­je kom­pre­sję sta­wów oraz mię­śni, a w efek­cie do­pro­wa­dza do ob­cią­że­nia ukła­du po­wię­zio­we­go, czy­li bło­ny tkan­ki łącz­nej7. Po­więź jest naj­do­sko­nal­szą i naj­bar­dziej ela­stycz­ną sie­cią otu­la­ją­cą i na­pi­na­ją­cą po­szcze­gól­ne ele­men­ty ludz­kie­go cia­ła. Utka­na mi­ster­nie ni­czym pa­ję­cza sieć, prze­no­si ob­cią­że­nia i in­for­ma­cje po ca­łym na­szym or­ga­ni­zmie. Gdy jed­nak po­ja­wia się stres, gdy or­ga­ni­zmo­wi bra­ku­je mo­men­tów roz­luź­nie­nia, na­pię­cia w owej sie­ci na­war­stwia­ją się, pro­wa­dząc do prze­wle­kłe­go bólu.

Nasi przod­ko­wie z ra­cji trud­niej­sze­go do­stę­pu do żyw­no­ści, zu­ży­wa­li znacz­nie wię­cej ener­gii w cią­gu dnia pod­czas pra­cy fi­zycz­nej i upra­wy roli niż my dziś. Jesz­cze w la­tach 80., choć ro­dzi­ce wy­bie­ra­li szko­ły bli­sko miej­sca za­miesz­ka­nia, to i tak dzie­ci w dro­dze na za­ję­cia nie­rzad­ko prze­mie­rza­ły co­dzien­nie po kil­ka ki­lo­me­trów. Nie­wie­le osób dys­po­no­wa­ło też wte­dy wła­snym sa­mo­cho­dem, sieć ko­mu­ni­ka­cji pu­blicz­nej po­zo­sta­wia­ła wie­le do ży­cze­nia, tem­po ży­cia było wol­niej­sze, i to wszyst­ko wła­śnie w na­tu­ral­ny spo­sób skła­nia­ło lu­dzi do co­dzien­nych pie­szych wę­dró­wek do szko­ły, pra­cy czy po co­dzien­ne spra­wun­ki. W tam­tych cza­sach, w za­leż­no­ści od po­go­dy, po­zo­sta­wa­nie w po­zy­cji sto­ją­cej każ­de­go dnia zaj­mo­wa­ło lu­dziom od dwóch do kil­ku go­dzin. Współ­cze­śnie w skraj­nej sy­tu­acji nie zaj­mu­je na­wet jed­nej go­dzi­ny. Bo prze­cież zjeż­dża­my win­dą na par­king, wsia­da­my do auta, je­dzie­my do pra­cy, pra­cu­je­my po­nad osiem go­dzin za biur­kiem, spo­ży­wa­jąc go­to­we po­sił­ki, po czym po dniu spę­dzo­nym przy sztucz­nym świe­tle po­now­nie scho­dzi­my na fir­mo­wy par­king, wsia­da­my do sa­mo­cho­du, by w koń­cu wy­lą­do­wać na so­fie przed te­le­wi­zo­rem, kom­pu­te­rem lub ze smart­fo­nem w ręku. Taki stan rze­czy do­ty­czy szcze­gól­nie przed­sta­wi­cie­li kla­sy śred­niej, któ­rzy by utrzy­mać swój sta­tus, go­dzą się na co­raz dłuż­szy czas pra­cy8, po­le­ga­ją­cej na mo­no­ton­nych spo­tka­niach, ze­bra­niach i czyn­no­ściach wy­ko­ny­wa­nych zza biur­ka9.

Z jed­nej więc stro­ny mamy cał­ko­wi­tą nie­mal sta­ty­kę, z dru­giej, po­stęp cy­wi­li­za­cyj­ny spra­wia, że ży­je­my co­raz szyb­ciej, od­czu­wa­jąc nie­ustan­ną pre­sję cza­su. Ta pre­sja po­wo­du­je, że za­miast sa­mo­dziel­nie przy­go­to­wy­wać so­bie zdro­we po­sił­ki, się­ga­my po fast fo­ody, da­nia go­to­we, prze­two­rzo­ne i na­fa­sze­ro­wa­ne che­mią. W kon­se­kwen­cji ta­kie­go od­ży­wia­nia i ży­cia zmie­nia się na­sza po­stu­ra. Co­raz mniej mamy dziś osób o szczu­płej syl­wet­ce, co­raz wię­cej tych z po­fał­do­wa­nym brzusz­kiem, tzw. pu­szy­stych10. Dzie­je się tak, po­nie­waż spo­ży­wa­my wię­cej ka­lo­rii, niż je­ste­śmy w sta­nie spo­żyt­ko­wać na czyn­no­ści po­dej­mo­wa­ne w cią­gu dnia. Po­ziom ak­tyw­no­ści fi­zycz­nej we współ­cze­snym spo­łe­czeń­stwie jest znacz­nie niż­szy od tego, jaki po­sia­da­li nasi przod­ko­wie w erze pa­le­oli­tycz­nej11. Daw­niej utra­ta ener­gii zwią­za­na z po­dej­mo­wa­ną ak­tyw­no­ścią fi­zycz­ną, wy­no­si­ła oko­ło 1000 kcal dzien­nie, przy ilo­ści 3000 kcal do­star­cza­nych z po­ży­wie­niem, co daje pro­por­cję bi­lan­su ener­ge­tycz­ne­go 1 do 3. Współ­cze­sny czło­wiek, pro­wa­dząc sie­dzą­cy tryb ży­cia, na ak­tyw­ność fi­zycz­ną wy­dat­ku­je oko­ło 300 kcal dzien­nie, a z po­sił­ka­mi przyj­mu­je oko­ło 2100 kcal, co daje pro­por­cję 1 do 7. To zde­cy­do­wa­nie nie­ko­rzyst­ne. We­dług prof. Wima Sa­ri­sa12, ho­len­der­skie­go spe­cja­li­sty ds. od­ży­wia­nia, aby „po­wró­cić” do pro­por­cji bi­lan­su ener­ge­tycz­ne­go na­szych przod­ków, współ­cze­sny czło­wiek mu­siał­by zwięk­szyć do­bo­wy wy­da­tek ener­ge­tycz­ny o oko­ło 400 kcal. Oczy­wi­ście da się to zro­bić, cho­ciaż­by ćwi­cząc oko­ło go­dzi­ny dzien­nie. Nie­ste­ty więk­szość z nas tego nie prak­ty­ku­je, za­tem ma­so­wo ob­ra­sta­my w tłuszcz. Nie dzi­wi za­tem, że pro­blem bra­ku ak­tyw­no­ści fi­zycz­nej i oty­ło­ści urósł do ran­gi za­gro­że­nia cy­wi­li­za­cyj­ne­go13.

Kon­se­kwen­cje oty­ło­ści prze­kła­da­ją się na kosz­ty oso­bi­ste i kra­jo­we. Rocz­nie na po­wi­kła­nia wy­ni­ka­ją­ce z oty­ło­ści pol­ski NFZ wy­da­je 56 mld zło­tych14. Z ba­dań In­sty­tu­tu Żyw­no­ści i Ży­wie­nia wy­ni­ka, że koszt le­cze­nia tej­że oraz jej skut­ków w 2015 roku wy­niósł oko­ło 21 proc. bu­dże­tu prze­zna­cza­ne­go na ochro­nę zdro­wia, co da­wa­ło wów­czas po­nad 10 mld zł, zaś bez­po­śred­nie kosz­ty le­cze­nia pa­cjen­tów z oty­ło­ścią – oko­ło 3 mld zł15.

Pro­blem nie do­ty­czy oczy­wi­ście tyl­ko Pol­ski. Bo­ry­ka­ją się z nim na­wet Ja­poń­czy­cy, po­strze­ga­ni jako zdro­wi i dłu­go­wiecz­ni, a zwłasz­cza ich naj­młod­sze po­ko­le­nia. W Ja­po­nii do naj­młod­szych wła­śnie ad­re­so­wa­ne są pro­gra­my pro­pa­gu­ją­ce cho­dze­nie do szko­ły pie­szo lub ko­rzy­sta­nie z ro­we­rów, ewen­tu­al­nie z bez­piecz­nej ko­mu­ni­ka­cji pu­blicz­nej16.

Sub­tel­ne po­trze­by na­sze­go cia­ła – ach ta po­więź

Na­sze cia­ło ma kon­kret­ne po­trze­by. O tym, ja­kie to po­trze­by, w książ­ce Cia­ło – kon­struk­cja do­sko­na­ła pi­sze ame­ry­kań­ska fi­zjo­te­ra­peut­ka Ka­ren M. Ga­bler, twór­czy­ni au­tor­skie­go pro­gra­mu „Zrów­no­wa­żo­ne Cia­ło”. Do­wo­dzi ona, iż cia­ło: „Zor­ga­ni­zo­wa­ne jest w tak in­te­li­gent­ny spo­sób, aby za­rów­no sta­bi­li­za­cja, jak i ruch mia­ły po­czą­tek w po­wię­zio­wym środ­ku cięż­ko­ści i we­wnętrz­nym rdze­niu”17. Zgod­nie z tą kon­cep­cją, ludz­kie cia­ło jest zor­ga­ni­zo­wa­ne we­dług jed­ne­go, zlo­ka­li­zo­wa­ne­go głę­bo­ko w mied­ni­cy punk­tu – cen­trum sie­ci po­wię­zio­wej. Bez sy­gna­łu po­cho­dzą­ce­go z tego cen­trum cia­ło z trud­no­ścią przyj­mu­je po­praw­ne uło­że­nie czy utrzy­mu­je rów­no­wa­gę. Co to ozna­cza? Że cia­ło nie­ustan­nie, na­wet gdy zda­wa­ło­by się, że nie ro­bi­my nic, jest w ru­chu. Spójrz­my na przy­kład na od­dy­cha­nie. Gdy na­bie­ra­my po­wie­trza, ko­pu­ła prze­po­ny ob­ni­ża się i zbli­ża do ko­pu­ły dna mied­ni­cy. Ten ruch od­dzia­łu­je na wszyst­kie znaj­du­ją­ce się po­mię­dzy nimi na­rzą­dy. Pod­czas wy­de­chu prze­po­na uno­si się w kie­run­ku ser­ca i płuc. Nie­ustan­nie po­ru­sza­jąc się do góry i do dołu, od­ży­wia owi­nię­te po­wię­zio­wy­mi po­wło­ka­mi na­rzą­dy18. Jak już wcze­śniej wspo­mi­na­łem, po­więź to gład­ka po­wło­ka tkan­ki łącz­nej, któ­rej za­da­niem jest łą­cze­nie ze sobą in­nych tka­nek, za­pew­nia­nie pod­po­ry na­rzą­dom oraz ochro­na wraż­li­wych miejsc. Prze­ni­ka ona i ota­cza mię­śnie, ko­ści, or­ga­ny we­wnętrz­ne oraz ko­mór­ki. Nie­zwy­kłe funk­cje po­wię­zi na­ukow­cy od­kry­li sto­sun­ko­wo nie­daw­no. Z pew­no­ścią więc wie­lu z nas nie mia­ło oka­zji usły­szeć o nich pod­czas lek­cji bio­lo­gii w szko­le, po­dob­nie zresz­tą wie­lu z nas ze szko­ły nie wy­nio­sło wie­dzy o tym, jak za­dbać o swo­je zdro­wie. Naj­bli­żej tej prak­tycz­nej wie­dzy o ludz­kim cie­le są sys­te­my chiń­skie­go tai-chi i qi­gong, o któ­rych prze­cięt­ny Eu­ro­pej­czyk pew­nie na­wet nie sły­szał, ale w tej książ­ce omó­wię je w jed­nym z ko­lej­nych pod­roz­dzia­łów.

Wróć­my jed­nak do sie­dze­nia i tego, co o nim mówi, przy­ta­cza­ny tu już pro­pa­ga­tor ak­tyw­no­ści dr Le­vi­ne z Kli­ni­ki Mayo. A twier­dzi on, że sie­dze­nie skra­ca ży­cie ze sku­tecz­no­ścią po­rów­ny­wal­ną do pa­le­nia pa­pie­ro­sów. Naj­gor­sze jest to, iż efek­tów dłu­go­trwa­łe­go sie­dze­nia nie da się zni­we­lo­wać ćwi­cze­nia­mi czy in­ny­mi, ko­rzyst­ny­mi dla zdro­wia na­wy­ka­mi. We­dług prof. Da­vi­da Dun­sta­na z au­stra­lij­skie­go Ba­ker He­art and Dia­be­tes In­sti­tu­te wy­ni­ka to z fak­tu, że umiar­ko­wa­na lub duża ak­tyw­ność fi­zycz­na zaj­mu­je nam nie wię­cej niż 5 proc. dnia. A jak do­wo­dzą da­lej ba­da­cze z Uni­wer­sy­te­tu Qu­een­sland w Au­stra­lii, re­gu­lar­ne sie­dze­nie przez sześć go­dzin dzien­nie skra­ca ży­cie aż o pięć lat19. Ra­tun­kiem jest co­dzien­ny ruch, któ­ry wy­dłu­ży nasz dzien­ny czas funk­cjo­no­wa­nia w po­zy­cji in­nej niż sta­tycz­na sie­dzą­ca. Może być to cho­dze­nie po­nad 5 tys. kro­ków dzien­ne, wcho­dze­nie i scho­dze­nie po scho­dach, sprzą­ta­nie i pra­ca w ogro­dzie, a tak­że spon­ta­nicz­nie upra­wia­ne – głów­nie przez dzie­ci – wier­ce­nie się czy po­dry­gi­wa­nie okre­śla­ne po an­giel­sku fid­ge­ting20. Zresz­tą po­dob­ne for­my ru­chu znaj­dzie­my choć­by z ćwi­cze­niach tai-chi oraz qi­gong, któ­re peł­ne są zmia­ny po­zy­cji, prze­cią­ga­nia się, pro­sto­wa­nia, ma­cha­nia sto­pą itd. Istot­ną rolę peł­nią tu tak­że róż­ne czyn­no­ści od­ru­cho­we jak: pstry­ka­nie dłu­go­pi­sem, ści­ska­nie pian­ko­wej pi­łecz­ki, bu­ja­nie się na krze­śle, za­dzie­ra­nie gło­wy, roz­cie­ra­nie kar­ku lub na­wet dra­pa­nie się. To, co czę­sto u dzie­ci od­bie­ra­my jako nie­sfor­ny brak dys­cy­pli­ny, tak na­praw­dę jest sys­te­mem obron­nym or­ga­ni­zmu przed sta­ty­ką. Kie­dy to do­trze do świa­do­mo­ści pe­da­go­gów? Wszel­kie for­my spon­ta­nicz­ne­go ru­chu, szcze­gól­nie u naj­młod­szych i nie mó­wi­my tu o ADHD, po­win­ny być tra­to­wa­ne jako coś na­tu­ral­ne­go, jako ob­jaw zdro­wia. Ale nie tyl­ko dzie­ci, każ­dy z nas ma swo­je spo­so­by i ze­staw ru­chów spon­ta­nicz­nych, któ­re na­ukow­cy na­zy­wa­ją zbior­czo spon­ta­nicz­ną ak­tyw­no­ścią fi­zycz­ną (ang. non-exer­ci­se ac­ti­vi­ty ther­mo­ge­ne­sis, w skró­cie NEAT). Re­kor­dzi­ści po­tra­fią spa­lić po­przez taką for­mę ru­chu na­wet kil­ka­set kcal w cią­gu doby21. Ob­ser­wu­jąc lu­dzi w biu­rze czy w środ­kach ko­mu­ni­ka­cji, moż­na do­strzec, jak wie­lu z nich nie­świa­do­mie po­dej­mu­je róż­ne for­my mi­kro­ak­tyw­no­ści, żeby do­star­czyć swe­mu cia­łu choć­by mi­ni­mal­ną por­cję ru­chu. Je­śli ten ruch nie zo­sta­nie wy­zwo­lo­ny, po­ja­wi się ból. A u wie­lu wy­zwo­lo­ny nie zo­sta­je. To dla­te­go współ­cze­śnie tak licz­nie po­wsta­ją roz­ma­ite for­my te­ra­peu­tycz­nej pra­cy z cia­łem (Tech­ni­ka Ale­xan­dra22, TRE23, In­te­gra­cja Struk­tu­ral­na24, Zero Ba­lan­cing25), któ­re ko­ry­gu­ją na­sze cie­le­sne dys­funk­cje. War­to się nimi za­in­te­re­so­wać. To zde­cy­do­wa­nie lep­sza al­ter­na­ty­wa do po­mo­cy so­bie, niż bez­re­flek­syj­ne się­ga­nie po środ­ki prze­ciw­bó­lo­we lub za­tra­ca­nie się w róż­ne­go ro­dza­ju eks­tre­mal­nych ak­tyw­no­ściach, szko­dli­wych na dłuż­szą metę.

Nie bądź ska­za­ny na biur­ko

Ma­rzysz o tym, aby zo­stać do­brze opła­ca­nym in­for­ma­ty­kiem? W kon­tek­ście ba­dań prze­pro­wa­dzo­nych w ra­mach „Sax In­sti­tu­te’s 45 and Up Stu­dy” w Au­stra­lii na 200 tys. osób, naj­więk­szych tego ro­dza­ju ba­dań na pół­ku­li po­łu­dnio­wej, war­to zwe­ry­fi­ko­wać swo­je ma­rze­nia. A przy­naj­mniej war­to za­sta­no­wić się czy cena, jaką pła­ci­my za mo­no­ton­ne se­sje przy biur­kach i smart­fo­nach, jest war­ta tych pie­nię­dzy. Au­to­rzy rze­czo­nych ba­dań opu­bli­ko­wa­nych w „Ar­chi­ves of In­ter­nal Me­di­ci­ne” kon­klu­du­ją, iż u osób, któ­re w cią­gu dnia sie­dzą przez co naj­mniej 11 go­dzin, ry­zy­ko zgo­nu w naj­bliż­szych 3 la­tach jest aż o 40 proc. więk­sze niż u tych, któ­re w tej po­zy­cji prze­by­wa­ją nie dłu­żej niż 4 go­dzi­ny26. Oso­by, któ­re dłu­go sie­dzą i rzad­ko upra­wia­ją sport, są dwu­krot­nie bar­dziej na­ra­żo­ne na zgon, niż te czę­sto po­ru­sza­ją­ce się. Au­tor ba­dań, prof. Hid­de van der Plo­eg ze Szko­ły Zdro­wia Pu­blicz­ne­go Uni­wer­sy­te­tu w Syd­ney, twier­dzi, iż zbyt dłu­gie sie­dze­nie za­bu­rza w or­ga­ni­zmie me­ta­bo­lizm: zwięk­sza w or­ga­ni­zmie po­ziom trój­gli­ce­ry­dów, tzw. złe­go cho­le­ste­ro­lu (LDL) oraz zmniej­sza wraż­li­wość na dzia­ła­nie in­su­li­ny, co do­pro­wa­dza do cu­krzy­cy. Dr Kel­ly Star­rett całą swo­ją trze­cią książ­kę po­świę­cił pro­fi­lak­ty­ce ura­zów or­to­pe­dycz­nych. Jego Ska­za­ny na biur­ko. Po­staw się sie­dzą­ce­mu świa­tu za­wie­ra do­głęb­ną ana­li­zę przy­czyn oraz mul­tum po­rad i ćwi­czeń do­ty­czą­cych za­po­bie­ga­nia ne­ga­tyw­nym skut­kom sie­dzą­ce­go try­bu ży­cia. Choć naj­czę­ściej pro­ble­my po­ja­wia­ją się w czwar­tej de­ka­dzie ży­cia, to kształ­to­wa­nie złych na­wy­ków po­sta­wy roz­po­czy­na się w pierw­szych la­tach szkol­nej edu­ka­cji. Naj­czę­ściej już u dru­go­kla­si­stów za­ob­ser­wo­wać moż­na wy­gię­ty krę­go­słup i wy­su­nię­te do przo­du bar­ki. 23 go­dzin doby spę­dza­nych w po­zy­cji sie­dzą­cej i le­żą­cej nie da się póź­niej zni­we­lo­wać wy­myśl­nym ze­sta­wem ćwi­czeń na si­łow­ni. Na­le­ży świa­do­mie zmie­nić cały styl ży­cia lub na­wet za­wód. Wy­ko­nu­jąc pra­cę biu­ro­wą, mo­żesz spa­lić ok. 300 kcal, pra­cu­jąc jako kel­ner – 1000 kcal wię­cej27. By po­dob­ny efekt pró­bo­wać osią­gnąć ak­tyw­no­ścią spor­to­wą, na­le­ża­ło­by tre­no­wać na­wet dwie go­dzi­ny dzien­nie. A kto dziś ma tyle cza­su i sił?

Star­rett zwra­ca uwa­gę, że obec­nie dzie­cia­ki w pro­ce­sie edu­ka­cji nie na­by­wa­ją umie­jęt­no­ści po­praw­ne­go po­ru­sza­nia się, któ­re moż­na roz­wi­nąć choć­by po­przez pra­wi­dło­wo wy­ko­ny­wa­ne przy­sia­dy, bie­gi i pod­sko­ki czy też wspi­na­nie na li­nie albo ćwi­cze­nia przy dra­bin­kach. Nie za­pew­nia­ją tego gry ze­spo­ło­we ani za­ba­wy ru­cho­we, któ­re zdo­mi­no­wa­ły współ­cze­sne lek­cje wy­cho­wa­nia fi­zycz­ne­go. Każ­da część cia­ła ma pew­ną wy­trzy­ma­łość, prze­kła­da­ją­cą się na okre­ślo­ną ilość czyn­no­ści, jaką może wy­ko­nać w cią­gu ży­cia. Gdy ak­ty­wi­zo­wa­na jest w spo­sób po­praw­ny, przy każ­dym za­pla­no­wa­nym cy­klu pra­cy odej­mu­jesz jed­nost­kę „za­pro­gra­mo­wa­nej bio­lo­gicz­nie” ak­tyw­no­ści, ale przy ru­chu wy­ko­na­nym źle tech­nicz­nie stra­ta sta­je się więk­sza. Przy­kład? W cią­gu 10 lat wy­ko­nu­je­my śred­nio 35 mi­lio­nów kro­ków. „Wy­obraź so­bie, że każ­dy z tych kro­ków wy­ko­nu­jesz nie­po­praw­nie tech­nicz­nie. Cho­dzisz jak kacz­ka, skrę­casz sto­py do we­wnątrz, masz pła­sko­sto­pie, pa­luch skrę­ca się w stro­nę ma­łe­go pal­ca, cho­dzisz w ja­pon­kach lub szpil­kach albo nad­mier­nie prze­pro­sto­wu­jesz ple­cy… Po­myśl o swo­im or­ga­ni­zmie jak o spor­to­wym au­cie. Mo­żesz je­chać bar­dzo szyb­ko z za­cią­gnię­tym ręcz­nym, bez ole­ju w sil­ni­ku, z roz­wa­lo­ną geo­me­trią kół, ale w koń­cu coś się ze­psu­je”28. Strach po­my­śleć, co dzie­je się z nad­wy­rę­żo­nym pra­cą biu­ro­wą czy ko­rzy­sta­niem ze smart­fo­nów cia­łem, gdy za­czy­na­my in­ten­syw­nie tre­no­wać bez ko­rek­ty po­sta­wy.

Pod­su­mo­wu­jąc po­ru­sza­ne po­wy­żej wąt­ki, przy­to­czę Kel­ly’ego Star­ret­ta, któ­ry źró­dła na­szych współ­cze­snych pro­ble­mów z cia­łem, spro­wa­dza do trzech za­sad­ni­czych za­nie­dbań:

1 Nie ru­sza­my się wy­star­cza­ją­co dużo.

2 Nie po­ru­sza­my się pra­wi­dło­wo.

3 Nie wy­ko­nu­je­my pod­sta­wo­wych pro­gra­mów tre­nin­go­wych po­zwa­la­ją­cych utrzy­mać or­ga­nizm w opty­mal­nej for­mie.

Jak za­tem mo­że­my temu wszyst­kie­mu za­po­bie­gać? Zda­niem Star­ret­ta, po­przez prze­strze­ga­nie czte­rech za­sad29:

1 Ogra­ni­cza­jąc sie­dze­nie do nie­zbęd­ne­go mi­ni­mum.

2 Re­gu­lar­nie ru­sza­jąc się, np. na każ­de pół go­dzi­ny przy biur­ku przy­naj­mniej 2 mi­nu­ty ak­tyw­no­ści.

3 Zwra­ca­jąc uwa­gę na prze­by­wa­nie w po­praw­nej po­zy­cji lub po­ru­sza­nie się w pra­wi­dło­wy spo­sób.

4 Po­świę­ca­jąc 10–15 mi­nut dzien­nie na za­dba­nie o swo­je cia­ło w for­mie ćwi­czeń.

Sło­wem, gdy mu­si­my dłuż­szy czas prze­by­wać w po­zy­cji sie­dzą­cej, na przy­kład w pra­cy czy przy świą­tecz­nym sto­le, na­le­ży re­gu­lar­nie wsta­wać, przejść się lub po­gim­na­sty­ko­wać. Pra­co­daw­cy tak­że mogą po­móc w tym swo­im pra­cow­ni­kom, cho­ciaż­by dba­jąc o od­po­wied­nią or­ga­ni­za­cję prze­strze­ni biu­ro­wej i wdra­ża­nie po­li­ty­ki ak­cep­ta­cji dla od­ry­wa­nia się lu­dzi od za­dań przy kom­pu­te­rach.

Do przy­to­czo­nych na po­cząt­ku tego roz­dzia­łu ba­dań dr. Plo­ega, na­le­ży się małe wy­ja­śnie­nie. To, że ba­da­nia te stwier­dza­ją, iż żad­ne ćwi­cze­nia nie wy­rów­na­ją nam strat po­czy­nio­nych przez sie­dzą­cy tryb ży­cia, nie zna­czy, że nie war­to upra­wiać spor­tu. Zna­czy je­dy­nie i jed­no­cze­śnie aż tyle, że samo upra­wia­nie spor­tu nie wy­star­czy, ko­niecz­na jest ca­ło­ścio­wa zmia­na sty­lu ży­cia, na bar­dziej ak­tyw­ny. Plo­eg przy­po­mi­na o czymś, co prze­wi­nie się jesz­cze w tej książ­ce wie­le razy, a mia­no­wi­cie, że do­ro­śli po­win­ni być ak­tyw­ni przez co naj­mniej 30 mi­nut dzien­nie, a dzie­ci – mi­ni­mum go­dzi­nę. Na­wet gdy na­sza pra­ca wy­ma­ga mo­no­ton­ne­go sie­dze­nia, klu­czo­we jest to, by mniej sie­dzieć poza jej go­dzi­na­mi. Ba­da­nia wska­zu­ją bo­wiem, że prze­cięt­na oso­ba do­ro­sła aż 90 proc. cza­su wol­ne­go spę­dza w fo­te­lu lub na ka­na­pie. A to jest gwóźdź do przy­sło­wio­wej trum­ny30. Wbi­jasz go w nią naj­praw­do­po­dob­niej co­dzien­nie mniej lub bar­dziej świa­do­mie.

Przy­kład pla­no­wa­nia co­dzien­nej se­sji ak­tyw­no­ści nie­zbęd­nej dla zdro­wia

+------------------+-----------+----------------------------------------------------------------------------+
| Dzień ty­go­dnia | Go­dzi­na | Po­dej­mo­wa­na ak­tyw­ność |
+------------------+-----------+----------------------------------------------------------------------------+
| Po­nie­dzia­łek | 7.30 | Slow jog­ging 20 mi­nut |
| | | |
| | 18.00 | Pój­ście po za­ku­py 30 mi­nut |
+------------------+-----------+----------------------------------------------------------------------------+
| Wto­rek | 6.30 | Po­ran­na joga 25 mi­nut |
| | | |
| | 17.30 | Se­sja po­trzą­sa­nia cia­łem 15 mi­nut |
+------------------+-----------+----------------------------------------------------------------------------+
| Śro­da | 7.00 | Slow jog­ging 30 mi­nut |
| | | |
| | 18.00 | Pra­ce w ogro­dzie 25 mi­nut |
+------------------+-----------+----------------------------------------------------------------------------+
| Czwar­tek | 6.30 | Se­sja po­trzą­sa­nia cia­łem 15 mi­nut Cho­dze­nie po scho­dach 10 mi­nut |
| | | |
| | 18.00 | |
+------------------+-----------+----------------------------------------------------------------------------+
| Pią­tek | 7.00 | Po­ran­na joga 25 mi­nut |
| | | |
| | 18.00 | Se­sja po­trzą­sa­nia cia­łem 15 mi­nut |
+------------------+-----------+----------------------------------------------------------------------------+
| So­bo­ta | 7.30 | Slow jog­ging 40 mi­nut |
| | | |
| | 13.00 | My­cie okien/pra­so­wa­nie 30 mi­nut |
+------------------+-----------+----------------------------------------------------------------------------+
| Nie­dzie­la | 10.00 | Spa­cer w le­sie 120 mi­nut |
| | | |
| | 15.00 | Se­sja po­trzą­sa­nia cia­łem 10 mi­nut |
+------------------+-----------+----------------------------------------------------------------------------+

------------------------------------------------------------------------

Przy­pi­sy

1 J.A. Le­vi­ne, Get Up! Why Your Cha­ir Is Kil­ling You and What You Can Do Abo­ut It, St. Mar­tin’s Press 2014, s. 70–71.

2 Ja­poń­ska tra­dy­cja ta­ta­mi, źró­dło: http://www.ga­ijinw­po­dro­zy.pl/ja­pon­ska-tra­dy­cja-ta­ta­mi/ (do­stęp: 07.12.2019).

3 N. Da­vies, Eu­ro­pa. Roz­pra­wa hi­sto­ry­ka z hi­sto­rią, Spo­łecz­ny In­sty­tut Wy­daw­ni­czy Znak 2010, s. 73.

4 D.E. Sha­la­la, Phy­si­cal Ac­ti­vi­ty and He­alth: A Re­port of the Sur­ge­on Ge­ne­ral, Cen­ters for Di­se­ase Con­trol and Pre­ven­tion, źró­dło: https://www.cdc.gov/nccd­php/sgr/in­dex.htm (do­stęp: 29.08.2019).

5 K. Star­rett, J. Star­rett, G. Cor­do­za, Ska­za­ny na biur­ko. Po­staw się sie­dzą­ce­mu świa­tu, Wy­daw­nic­two Ga­lak­ty­ka 2016, s. 12–13.

6 Tam­że, s. 11.

7 K.M. Ga­bler, Cia­ło – kon­struk­cja do­sko­na­ła, Wy­daw­nic­two Ga­lak­ty­ka 2018, s. 37.

8 Po­la­cy pra­cu­ją co­raz mniej. Ale wciąż dłu­żej niż na Za­chod­nie, źró­dło: https://for­sal.pl/ar­ty­ku­ly/1411424,czas-pra­cy-po­la­kow-dane-gus-i-oecd.html (do­stęp: 19.05.2019).

9 Spo­tka­nia w pra­cy? Na więk­szo­ści z nich mar­nu­jesz czas, źró­dło: https://www.pul­shr.pl/za­rza­dza­nie/spo­tka­nia-w-pra­cy-na-wiek­szo­sci-z-nich-mar­nu­jesz-czas, 34931.html (do­stęp 19.05.2019).

10 Na­ukow­cy: oty­łość za­gra­ża sza­rym ko­mór­kom, źró­dło: https://www.dw.com/pl/na­ukow­cy-oty­łość-za­gra­ża-sza­rym-ko­mór­kom/a-47033149 (do­stęp: 19.05.2019).

11 L. Cor­dian, R.W. Got­shall, S.B. Eaton, Phy­si­cal ac­ti­vi­ty, ener­gy expen­di­tu­re and fit­ness; an evo­lu­tio­na­ry per­spec­ti­ve. Int., J. Sports Med. 1998; Jul 19(5), s. 328–335.

12 W.H.M Sa­ris, S.N. Bla­ir, M.A. van Baak i wsp.: How much phy­si­cal ac­ti­vi­ty is eno­ugh to pre­vent unhe­al­thy we­ight gain? Out­co­me of the IASO 1st Stock Con­fe­ren­ce and con­sen­sus sta­te­ment, Obes. Rev. 2003; May 4(2), s. 101–114.

13 Obe­si­ty and over­we­ight https://www.who.int/news-room/fact-she­ets/de­ta­il/obe­si­ty-and-over­we­ight (do­stęp: 19.05.2019).

14 Pol­skie dzie­ci tyją naj­szyb­ciej w Eu­ro­pie. Jak temu za­ra­dzić?, au­dy­cja Pol­skie Ra­dio Czwór­ka, źró­dło: https://www.pol­skie­ra­dio.pl/10/5367/Ar­ty­kul/2315832,Pol­skie-dzie­ci-tyja-naj­szyb­ciej-w-Eu­ro­pie-Jak-temu-za­ra­dzic (do­stęp: 26.10.2019).

15 K. Klin­ger, Wy­da­je­my mi­liar­dy zło­tych na le­cze­nie oty­ło­ści. Po­da­tek od cu­kru i za­kaz re­kla­mo­wa­nia sło­dy­czy je­dy­nym le­kar­stwem?, źró­dło: https://ser­wi­sy.ga­ze­ta­praw­na.pl/zdro­wie/ar­ty­ku­ly/1395010,le­cze­nie-oty­lo­sci-w-pol­sce.html (do­stęp: 25.10.2019).

16 M. Na­gi­sa i inni, Wal­king to Scho­ol in Ja­pan and Chil­dho­od Obe­si­ty Pre­ven­tion: New Les­sons From an Old Po­li­cy, Ame­ri­can Jo­ur­nal of Pu­blic He­alth, v.102(11); Nov 2012, źró­dło: https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/ar­tic­les/PMC3477970/ (do­stęp: 28.12.2019).

17 K.M. Ga­bler, op. cit., s. 23, 34.

18 Tam­że, s. 121.

19 J. Stra­dow­ski, Nie ka­tuj się ćwi­cze­nia­mi! Lep­szy tre­ning krót­ki i w po­miesz­cze­niu. Nowe wy­tycz­ne, źró­dło: https://www.fo­cus.pl/ar­ty­kul/nie-mu­sisz (do­stęp: 31.08.2019).

20 G. Hag­ger-John­son i inni, Sit­ting Time, Fid­ge­ting, and All-Cau­se Mor­ta­li­ty in the UK Wo­men’s Co­hort Stu­dy, Ame­ri­can Jo­ur­nal of Pre­ven­ti­ve Me­di­ci­ne Vo­lu­me 50, Is­sue 2, Fe­bru­ary 2016, s. 154–160.

21 P.A. Vil­la­blan­ca i inni, No­ne­xer­ci­se Ac­ti­vi­ty Ther­mo­ge­ne­sis in Obe­si­ty Ma­na­ge­ment, Mayo Cli­nic Pro­ce­edings, Vo­lu­me 90, April 2015, Is­sue 4, s. 425–560, źró­dło: https://www.may­oc­li­nic­pro­ce­edings.org/ar­tic­le/S0025-6196(15)00123-8/ful­l­text (do­stęp: 31.08.2019).

22 F.M. Ale­xan­der, The Ale­xan­der Tech­ni­que: The Es­sen­tial Wri­tings of F. Mat­thias Ale­xan­der, Ca­rol Pu­bli­shing Gro­up 1995.

23 D. Ber­ce­li, The Re­vo­lu­tio­na­ry Trau­ma Re­le­ase Pro­cess: Trans­cend Your To­ughest Ti­mes, Na­ma­ste Pu­bli­shing, Van­co­uver, Bri­tish Co­lum­bia, 2008.

24 J. Smith, Struc­tu­ral Bo­dy­work: An in­tro­duc­tion for stu­dents and prac­ti­tio­ners 1e, Chur­chill Li­ving­sto­ne 2004.

25 F.F. Smith, The Al­che­my of To­uch: Mo­ving To­wards Ma­ste­ry Thro­ugh the Lens of Zero Ba­lan­cing, Pa­ra­digm Pu­bli­ca­tions 2005.

26 H.P. van der Plo­eg i ze­spół, Sit­ting Time and All-Cau­se Mor­ta­li­ty Risk in 222 497 Au­stra­lian Adults, źró­dło: https://ja­ma­ne­twork.com/jo­ur­nals/ja­ma­in­ter­nal­me­di­ci­ne/ful­lar­tic­le/1108810 (do­stęp: 31.08.2019).

27 J.A. Le­vi­ne, op. cit. s. 24–26.

28 K. Star­rett, op. cit., s. 21–22.

29 Tam­że, s. 23–26.

30 Za dłu­go sie­dzisz, kró­cej ży­jesz, źró­dło: https://tvn24.pl/ciekawostki/za-dlugo-siedzisz-krocej-zyjesz-ra206163-3494633 (do­stęp: 26.10.2019).JA­POŃ­SKI WKŁAD W ŚWIA­TO­WE TREN­DY ZDRO­WIA I JA­KO­ŚCI ŻY­CIA

Ja­po­nia – funk­cjo­nu­ją­cy w nie­ja­kim od­izo­lo­wa­niu od resz­ty świa­ta wy­spiar­ski kraj, a obec­nie trze­cia po Chi­nach i Sta­nach Zjed­no­czo­nych glo­bal­na go­spo­dar­ka – jest waż­ną czę­ścią no­wo­żyt­nej cy­wi­li­za­cji. Kraj Kwit­ną­cej Wi­śni wniósł do na­szej cy­wi­li­za­cji wie­le istot­nych idei i roz­wią­zań. Mam tu na my­śli choć­by sy­cą­ce i zba­lan­so­wa­ne su­shi, ry­tu­ał pa­rze­nia her­ba­ty cha­noyu, kwia­to­we de­ko­ra­cje spod zna­ku ike­ba­ny, uzdra­wia­ją­ce tech­ni­ki ma­sa­żu shiat­su oraz yume­iho, sztu­kę mi­nia­tu­ry­zo­wa­nia drzew i krze­wów bon­sai, sztu­kę skła­da­nia pa­pie­ru ori­ga­mi czy wresz­cie sztu­ki obro­ny i wal­ki: ka­ra­te, judo, ju­jit­su, aiki­do, ken­do, sumo. W kon­tek­ście wy­zwań, któ­ry­mi ży­je­my obec­nie, do mo­jej wy­obraź­ni prze­ma­wia tak­że ja­poń­ska, wy­prze­dza­ją­ca da­le­ko w przód swo­je cza­sy, wi­zja za­sto­so­wa­nia eko­lo­gicz­nych na­pę­dów w sa­mo­cho­dach. Na pierw­szy rzut oka to dość przy­pad­ko­wy wą­tek w od­nie­sie­niu do te­ma­tu tej książ­ki, ale wy­star­czy po­truch­tać w cen­trum do­wol­ne­go mia­sta, po­in­ha­lo­wać się za­pa­chem spa­lin, by do­ce­nić proz­dro­wot­ną war­tość pierw­sze­go hy­bry­do­we­go Priu­sa wy­pro­du­ko­wa­ne­go przez To­yo­ta Mo­tor Com­pa­ny w 1997 roku. Na­pęd hy­bry­do­wy nie jest wy­my­słem Ja­poń­czy­ków, ale do­sko­na­le prze­wi­dzie­li oni przy­szły trend i za­pew­ni­li swo­jej fir­mie mia­no li­de­ra w tak new­ral­gicz­nej bran­ży, jaką jest mo­to­ry­za­cja i wy­ni­ka­ją­ce z jej ma­so­we­go roz­wo­ju za­gro­że­nia. Jesz­cze przy­naj­mniej przez de­ka­dę na­pęd hy­bry­do­wy bę­dzie naj­lep­szym roz­wią­za­niem dla wie­lu na­byw­ców, ogra­ni­cza­jąc emi­sję szko­dli­wych sub­stan­cji w za­tło­czo­nych mia­stach i za­pew­nia­jąc nie­zbęd­ną mo­bil­ność na szla­kach poza nimi. Im­po­nu­je mi prag­ma­ty­ka tego roz­wią­za­nia. Po­dob­nie jak stra­te­gicz­ne po­łą­cze­nie sił To­yo­ty, Su­zu­ki i Maz­dy dla pro­jek­to­wa­nia no­wych sil­ni­ków elek­trycz­nych oraz aut au­to­no­micz­nych wte­dy, gdy na­de­szła ich epo­ka. Z cie­ka­wo­stek do­dam, że w 2014 roku To­yo­ta wpro­wa­dzi­ła na ry­nek pierw­szy na świe­cie se­ryj­ny se­dan na­pę­dza­ny wo­do­rem. Dziś na­to­miast do ma­so­wej pro­duk­cji wcho­dzi dru­ga już ge­ne­ra­cja na­pę­dza­nej wo­do­rem to­yo­ty mi­rai, któ­ra – jak moż­na do­mnie­my­wać – do­ko­na ko­lej­ne­go prze­ło­mu w świa­to­wych tech­no­lo­giach mo­bil­no­ści.

.

.

.

...(fragment)...

Całość dostępna w wersji pełnej.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: