- promocja
Słowiańskie tajemnice - ebook
Słowiańskie tajemnice - ebook
Najdawniejsze dzieje ziem polskich, a także losy Słowian, zwłaszcza z czasów przed przyjęciem chrześcijaństwa, kryją wiele tajemnic. Historycy, archeolodzy, językoznawcy i inni badacze głowią się, jak interpretować rozmaite znaleziska i przekazy źródłowe. Pojawia się mnóstwo teorii i hipotez dotyczących pochodzenia poszczególnych ludów, ich historii, wierzeń, obyczajów, władców i innych postaci występujących w legendach i podaniach.
Tomasz J. Kosiński, znawca dawnej Słowiańszczyzny, autor m.in. „Rodowodu Słowian”, „Wiary Słowian”, „Bogów Słowian” i „Życia erotycznego Słowian”, zajął się takimi problemami. W swej najnowszej książce stara się wyjaśnić:
- kto wzniósł tzw. kujawskie piramidy, czyli kamienne grobowce mające 5500 lat, a wiec starsze od egipskich piramid i angielskiego kręgu kultowego w Stonehenge?
- co nam mówi waza z Bronocic z najstarszym wizerunkiem wozu konnego w Europie?
- czy uralska osada Arkaim była prakolebką Słowian i siedzibą Wedów, czyli mędrców?
- czym jest „pomorska Troja”, czyli kto z kim walczył nad rzeką Dołężą (niem. Tollensee) w Meklemburgii w XIII wieku p.n.e.?
- co wspólnego ze Słowianami mieli Hyperborejczycy i Lugiowie?
- co produkowali, sprzedawali i jedli dawni Słowianie?
- dlaczego Słowianie nie mogli być niewolnikami u Rzymian?
- jakie tajemnice kryje dokument „Dagome Iudex”, opisujący państwo Mieszka I?
Każdy, kto interesuje się dawną historią Słowian, powinien sięgnąć po tę publikację.
Kategoria: | Historia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-11-16824-4 |
Rozmiar pliku: | 6,3 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Wstęp
Historia i dziedzictwo Słowian kryją wiele tajemnic. Mimo iż powstało na ten temat wiele opracowań naukowych, wciąż nie mamy pewności w wielu kwestiach związanych z dziejami Słowiańszczyzny, nie jesteśmy też w stanie poprawnie zakwalifikować do słowiańskiego etnosu poszczególnych ludów zamieszkujących ziemie naszych przodków w starożytności czy we wczesnym średniowieczu.
Postaram się jednak uchylić tutaj nieco rąbka tajemnicy, podając istotne dane o wybranych problemach i ciekawostkach, spróbuję też odpowiedzieć na najbardziej nurtujące pytania związane z poszczególnymi tematami.
Oczywiście nie roszczę sobie prawa do wszechwiedzy, ale dzięki wieloletniemu zgłębianiu historii i kultury Słowian mogę się podzielić swoimi poglądami w wielu kwestiach, o których już wcześniej wspominałem w swoich publikacjach. Teraz przedstawiam je ponownie, ale w rozszerzonej formie albo jako zaktualizowane przypomnienie istotnego problemu. Większość jednak tematów jest omawiana przeze mnie w tej publikacji po raz pierwszy.
Bazę tekstową do opracowania tej części, należącej do planowanego wielotomowego cyklu, poza sześcioma całkiem nowymi rozdziałami stanowią moje artykuły publikowane wcześniej na portalach naukowych lub blogu Slavia-Lechia.pl, które po pewnych pracach edycyjnych i uzupełnieniu w końcu doczekały się wydania w formie drukowanej.
TOMASZ J. KOSIŃSKI
Puerto Princesa (Filipiny),
18 grudnia 2022 rokuKUJAWSKIE „PIRAMIDY”
Kujawskie „piramidy”
Jednym z najstarszych i chyba najbardziej fascynujących odkryć archeologicznych w Polsce są tzw. piramidy kujawskie. Ze względu na swoją wielkość i trójkątny kształt nazywane są tak niesłusznie megalityczne grobowce, znajdujące się na terenie Kujaw, których wiek szacuje się na 5500 lat. Oznacza to, że są one starsze od egipskich piramid czy Stonehenge¹.
Informacje o nich poza przekazami i świadectwami wywodzącymi się z tradycji ludowej po raz pierwszy pojawiły się w raportach etnograficznych i historycznych z Kujaw pochodzących z połowy XIX wieku. Taki opis tamtejszych megalitów podał m.in. Maksymilian Chełmiński w swojej relacji z podróży po tym regionie z 1843 roku: „ widzieliśmy po polach rozrzucone tu i ówdzie mogiły odwieczną ręką sypane. Ogromnej wielkości kamienie, zgromadzone na jedno miejsce i przesypane ziemią stanowią materiał budowy świadków dalekiej przeszłości. Każda mogiła przedstawia kształt wielkiego trójkąta ostrokątnego”².
Jeden z grobowców w Wietrzychowicach (fot. T.J. Kosiński)
W rzeczywistości forma grobowców przypomina raczej wydłużony trójkąt albo trapez, choć nie wiadomo, dlaczego mają one tak długi „ogon”, skoro część grobowa znajduje się u czoła.
Na „żalki”, jak miejscowa ludność nazywa owe grobowce, zwrócił uwagę także etnograf Oskar Kolberg, który w monumentalnym dziele z 1867 roku przedstawia opisy grobowców, pochodzących m.in. z okolic Lubrańca³.
Pierwsze prace wykopaliskowe przeprowadziła tu Natalia Kicka w 1876 roku, która wspólnie z hrabią Józefem Bnińskim zbadała grobowce kujawskie w Żurawicy. Wyniki tych badań autorka opublikowała w czasopiśmie naukowym „Wiadomości Archeologiczne”⁴.
Formę podsumowania wiedzy o megalitach stanowi artykuł z okresu międzywojennego (1921) profesora Leona Kozłowskiego⁵.
W latach 30. XX wieku w Wietrzychowicach, Leśniczówce i Obałkach badania prowadził Konrad Jażdżewski, a w Gaju – Stanisław Madajski. W Wietrzychowicach zespół Jażdżewskiego zlokalizował pięć wielkich grobowców megalitycznych. Zachwycony tym miejscem Jażdżewski pisał: „ są to, zdaje się, największe i najokazalsze groby tego rodzaju w Polsce, a być może w tej części Europy”. Polski archeolog dodatkowo namówił dziedzica Wietrzychowic, Alfreda Boehmera, do zaprzestania niszczenia grobowców w celu pozyskiwania materiału budowlanego, a jego opis stanowiska rozsławił je w Europie⁶.
Na terenie Polski odkryto do tej pory czterdzieści pięć takich obiektów datowanych na okres od 3 do 4 tys. lat p.n.e. W Wietrzychowicach znajduje się pięć grobowców, z których jeden ma ponad 100 metrów długości. Za to w Sarnowie znajduje się aż dziewięć takich dolmenów. W Gaju natomiast znajdowały się dwa megalityczne grobowce, ale zachował się tylko jeden z nich, za to jednak najdłuższy, który miał pierwotnie około 150 metrów długości. Podobny grobowiec zachował się też we wsi Obałki. Inne znajdują się m.in. w Osieczu Małym, Leśniczówce i Zbeżynku. Naukowcy z Muzeum Archeologicznego i Etnograficznego w Łodzi szczegółowo je zbadali i podjęli się rekonstrukcji niektórych z nich.
U góry: schemat zachowanego grobowca w Gaju – zrekonstruowano tylko jego przednią część bez długiego „ogona” – oraz zarys drugiego znajdującego się dawniej obok. Na dole: rekonstrukcja typowego grobowca kujawskiego (Dorcz, Hederych, 1993)
Podobne megalityczne konstrukcje spotykane są również na Pomorzu Zachodnim w pobliżu Łupawy, a także w okolicach Dolic (Krępcewo, Pomietów), Koszalina oraz Przelewic (Krzynki)⁷. Także w Borkowie, leżącym 35 kilometrów od Koszalina, zachował się kilkudziesięciometrowy grobowiec megalityczny (dolmen)⁸. W Zagajach Stradowskich (województwo świętokrzyskie) znajduje się natomiast megalityczny grobowiec typu kujawskiego o obudowie drewnianej zamiast głazów narzutowych⁹.
Nieco inny typ megalitów występował na terenach Polski w drugiej połowie III tysiąclecia p.n.e. Były one dziełem kultury amfor kulistych. Były to grobowce skrzyniowe długości od 2,5 do 6 metrów i szerokości od około 1 do 2 metrów. Wykonano je z dużych płyt i przykrywano wielkim głazem lub głazami. Skrzynie te wkopywano pod powierzchnię ziemi, a znajdowane są w nich zbiorowe pochówki i ofiary ze zwierząt.
Często kopce kujawskie zwane są _megaksylonami_. Należy jednak podkreślić, że choć grobowiec megaksylonowy nawiązywał co prawda formą do grobowców megalitycznych typu kujawskiego, to różnił się od nich tym, że filarem jego konstrukcji były duże pnie. Na ziemiach polskich znaleziono takie grobowce w Słonowicach na południu kraju, gdzie nie ma polodowcowych głazów narzutowych. Może to wyjaśniać te różnice konstrukcyjne, które wynikały z dostępności materiałów budowlanych. Cały megaksylon pochylał się ku zachodowi. Szerokość grobu megaksylonów słonowickich wynosiła około 5 metrów, a głębokość (powyżej poziomu ziemi) około 3 metrów. Jego ściany zrobione były z potężnej palisady wkopanych pni o średnicy około 30 centymetrów każdy. W Słonowicach odkryto sześć megaksylonów usytuowanych równolegle, różniących się od siebie nieznacznie, m.in. rozmiarami. Znalezione w nich pochówki kryją naczynia lub wyroby miedziane, a ciała zostały zasypane kamieniami i ziemią¹⁰.
Rozmieszczenie grobowców kujawskich oraz zasięg występowania megalitów w Polsce (oprac. R. Brzejszczak, P. Papiernik, D.K. Płaza, _Park Kulturowy Wietrzychowice_…, Łódź 2017)
W megalitach kujawskich zmarli chowani byli w kamienno-drewnianych komorach grobowych. Ich ciała układano w pozycji wyprostowanej (leżały one na wznak) z głową skierowaną do czoła grobowca usytuowanego na północny wschód, co wskazuje na kult solarny (wschód słońca symbolizował odrodzenie) albo ich zorientowanie w kierunku Hyperborei, skąd niektórzy wyprowadzają cywilizację europejską.
Zidentyfikowano tam głównie pochówki mężczyzn, których wiek antropolodzy określają na około 40 lat, choć znaleziono też ciało kobiety, być może żony jednego z dostojników plemiennych; w innym pochowano dziecko. W wyposażeniu grobowym megalitów kujawskich nie spotyka się jednak żadnych szczególnych wyróżników wyższego stanu zmarłych, takich jak biżuteria czy jakichkolwiek atrybutów władzy (maczugi, laski kapłańskie itp.). Znaleziono w nich jedynie naczynia gliniane, łyżki, topory bojowe i groty strzał, a w jednym nawet miedziany sztylet przywieziony z dalekiego południa – Siedmiogrodu lub wybrzeża Morza Czarnego¹¹.
Tezę, że te okazałe grobowce zbudowano dla naczelników rodów, może jednak potwierdzać istnienie nieopodal zwykłego, płaskiego cmentarzyska, gdzie prawdopodobnie byli grzebani pozostali członkowie plemienia. W przeciwieństwie więc do tego typu prostych pochówków „piramidalne” grobowce kamienne mogły być wyrazem hołdu dla wodzów rodu lub ich duchowych przewodników.
Kopce kujawskie wiązane są przez archeologów z kulturą pucharów lejkowatych (około 3635–3370 roku p.n.e.)¹², której przedstawiciele stworzyli też najstarszy na świecie wizerunek wozu kołowego na wazie z Bronocic, o czym jest mowa dalej.
Grobowce megalityczne z Kujaw i Pomorza Zachodniego to długie, bezkomorowe usypiska ziemne, o kształcie wydłużonego trapezu zbliżonego do trójkąta, którego szerokość podstawy wynosi od 6 do 15 metrów, a długość od 40 do 150 metrów, natomiast pierwotna wysokość szacowana jest na około 3 metrów.
Schematyczne przedstawienie najważniejszych elementów grobowców kujawskich z jamami grobowymi w części czołowej (oprac. R. Brzejszczak, P. Papiernik, D.K. Płaza, _op. cit._, 2017)
W podstawie kopca znajdował się zazwyczaj pojedynczy grób, ale spotykamy też kilka pochówków w jednym obiekcie. Część grobowa była zrobiona z dużych głazów, których masa w partii szczytowej sięgała 7–10 ton, a w miarę zwężania się grobowca kamienie były coraz mniejsze. Między grobem a kamieniami podstawy znajdowało się niekiedy sanktuarium (świątynia grobowa)¹³.
Archeolodzy wyliczyli, że do wzniesienia jednego grobowca zużywano średnio około 150 metrów sześciennych kamieni i 1000 metrów sześciennych ziemi. Przyjmuje się, że transport olbrzymich kamiennych bloków odbywał się zapewne za pomocą wołów. Chociaż, jak wiemy, do podobnych konstrukcji, w których wykorzystywano olbrzymie, obrobione głazy, takich jak w Baalbek (obecny Liban), megalityczne kamienie transportowano z użyciem toczących się po ziemi bali, lin, kołowrotów, dźwigni i innych urządzeń siłą ludzkich mięśni i z wykorzystaniem praw fizyki.
W każdym razie dzięki tak solidnej konstrukcji z wielkich kamiennych megalitów niektóre z tych budowli przetrwały tysiąclecia. Część rozpadła się na skutek wysadzenia ich dynamitem w powietrze przez Niemców w 1916 roku albo została rozebrana w celu zdobycia kamieni do celów budowlanych. Reszta zachowała się do naszych czasów, stanowiąc nie lada zagadkę historyczną. Zainteresowanie wzbudzają także kwestie obyczajowe tej neolitycznej kultury, która charakteryzowała się wierzeniami szamańskimi, a majestatyczne grobowce świadczyć mogą o wykształceniu się już kultu naczelników rodowych, a tym samym patriarchatu. Nie można wykluczyć, że w tych kamiennych grobowcach chowano jednak właśnie samych szamanów, którzy mogli odgrywać wówczas rolę zarówno kapłanów, jak i przywódców plemienia.
U góry: budowa megalitycznego grobowca. Na dole: wyobrażenie grobowca nr 1 w Gaju (D. Sukniewicz, A. Myrta, _W krainie polskich piramid. Park Kulturowy Wietrzychowice. Przewodnik_, Izbica Kujawska 2008)
Doktor Piotr Papiernik, archeolog, pracownik naukowy Muzeum Archeologicznego i Etnograficznego w Łodzi, organizator i kierownik interdyscyplinarnych badań prowadzonych w rejonie Parku Kulturowego Wietrzychowice utworzonego w 2006 roku, mówił w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej”:
„Przede wszystkim w grobowcach odkrywamy naczynia zwane flaszą z kryzą, które kształtem bardzo przypominają odwróconą makówkę. Mamy dowody dostarczone przez badania paleobotaniczne, że kultura pucharków lejkowatych uprawiała mak. Współczesnemu człowiekowi mak kojarzy się zazwyczaj z używką, a jest to przede wszystkim roślina lecznicza pomagająca w różnych dolegliwościach”¹⁴.
Być może wywar z maku wykorzystywano do celów magicznych jako środek halucynogenny używany przez szamanów, którzy mieli dzięki niemu kontaktować się z zaświatami w trakcie obrzędów pogrzebowych¹⁵.
Wśród kujawskiego ludu istnieją podania o grobowcach olbrzymów. Fani UFO uważają z kolei, że to miejsce spoczynku istot pozaziemskich. Ich kości miały być przewiezione do Muzeum Ziemi w Łodzi, skąd w czasie okupacji zrabowali je i wywieźli w nieznane miejsce niemieccy naukowcy. Pisze o tym w jednej ze swych książek słynny Erich von Däniken. Ten autor kosmicznych hipotez zwraca uwagę, że jeden osobnik z grobowca w Wietrzychowicach przeszedł cztery operacje trepanacji czaszki i wszystkie przeżył, umierając później z innych powodów. Ma to jego zdaniem oznaczać wysoki poziom rozwoju kulturowego, być może pozaziemski, przedstawicieli tej megalitycznej cywilizacji, posiadającej tak zaawansowaną wiedzę medyczną, która nie była znana ludności neolitycznej¹⁶.
Nawet odrzucając domysły szwajcarskiego paleostronautyka, trzeba przyznać, że jak na kulturę epoki kamiennej społeczność z Kujaw cechowała się nieporównywalnie większym poziomem rozwoju cywilizacyjnego niż ludność z innych terenów z tego samego okresu.
Ostatnie badania potwierdziły istnienie około 500 reliktów osad i miejsc pobytu ludzi w pobliżu grobowców z okresu ich budowy. Może to świadczyć o tym, że tereny Kujaw i Pomorza Zachodniego 5,5 tys. lat temu były bardzo gęsto zaludnione, a twierdzenia niektórych historyków, że istniały tu tylko nieprzebyte puszcze, nie mają w tym kontekście uzasadnienia. Archeolodzy kolejny raz wyrażali zdumienie, gdy odkryli na obszarze występowania megalitów w Polsce kilkadziesiąt osad jeszcze wcześniejszych społeczeństw rolniczych, które przybyły tam z południa Polski, a nawet zza Karpat, ze Słowacji lub z Moraw. Wygląda na to, że w tej części Kujaw rolnictwo rozwijało się już 7 tys. lat temu¹⁷.
Archeolodzy uważają, że grobowce były powiązane z siecią osadniczą. Na terenie Kujaw zlokalizowano siedem skupisk grobowców, ale istnieją przypuszczenia o istnieniu kolejnych. Uczeni szacują bowiem, że na Kujawach i w przyległej części Wielkopolski mogło być nawet kilkaset grobowców, które nie zachowały się do naszych czasów. W latach 70. i 80. XIX wieku pisano, że większość grobowców już została rozebrana, a głazy wykorzystano na cele budowlane. Nowoczesne metody, takie jak zdjęcia z drona, geofizyczne prześwietlenia fragmentów terenu czy badania geochemiczne, pozwoliły zlokalizować, gdzie znajdują się pozostałości po trzydziestu czterech grobowcach, których dzisiaj już nie widać na powierzchni gruntu¹⁸.
Uczeni nie potrafią jednak wyjaśnić wielu kwestii związanych z budową tych megalitycznych konstrukcji na naszym terenie, wysuwając najróżniejsze, mniej lub bardziej przekonujące hipotezy. Cytowany wyżej Papierniak jednak potrafi naigrawać się z badaczy-amatorów, którzy podają swoje propozycje dotyczące powstania „polskich piramid”:
„Kiedyś próbowałem jednemu panu wytłumaczyć, że megality nie są budowane idealnie na linii wschód–zachód, że każdy jest troszeczkę inaczej położony. Wtedy ów pan wyjął notes i pokazał mi wyrysowanych około 30 megalitów. Do każdego z nich dopasowany był jakiś dzień roku, w którym słońce wschodzi i zachodzi na linii wyznaczonej przez ten konkretny grobowiec. Moje zastrzeżenia do jego «pracy naukowej» okazały się bezpodstawne, bo to on rozszyfrował, w którym dniu dokładnie został zbudowany każdy megalit w Polsce!”¹⁹.
Szkoda, że uczonym jego pokroju brak konceptu, jak to wyjaśnić z naukowego punktu widzenia.
Wiemy, że badane próbki szczątków ludzi z kultury pucharów lejkowatych wskazywały głownie na haplogrupę (hg) I2 z pewną domieszką R1a. Natomiast hg R1a-M417, zwana „słowiańską”, została udokumentowana w nieco późniejszej kulturze amfor kulistych (3100–2600 rok p.n.e.), obejmującej swym zasięgiem dorzecze Łaby (cmentarzysko Eulau nad Soławą w Niemczech z około 2600 roku p.n.e.)²⁰ oraz teren Polski, w tym także i Kujawy, a także Mołdawii i Wołynia. Ten rejon (zasięg kultury ceramiki sznurowej występującej po amforach kulistych) wskazywany jest przez archeogenetyków jako potencjalne miejsce osiedlenia po przybyciu z Azji przedstawicieli owej mutacji, której powstanie szacuje się na 4000 lat p.n.e.²¹. To ludność tej neolitycznej kultury wydobywała krzemień pasiasty z kopalni w Krzemionkach Opatowskich.
Omawiane tutaj odkrycia archeologiczne mogą dodatkowo potwierdzać wnioski archeogenetyków i paleolingwistów o ciągłości zasiedlenia ziem Odrowiśla nawet od neolitu (Underhill, Klyosov, Alinei, Kortland i inni).
Warto przy tej okazji też powiedzieć, że główny europejski szlak bursztynowy w starożytności prowadził przez Kujawy, a ludność kultury amfor kulistych była inicjatorem wielkiej produkcji bursztynu nad Bałtykiem²² i pierwszym pośrednikiem w jego eksporcie²³.
Niemający pojęcia o haplogrupach i badaniach kopalnego DNA archeolog-autochtonista Witold Hensel, jak się okazuje, dość trafnie ocenił pochodzenie obu kultur, gdy w 1988 roku pisał:
„Kultura amfor kulistych należała do jednostek patriarchalnych. Niemały był udział tego zespołu w dalszym rozwoju kulturowym ziem polskich. W przeciwieństwie do plemion kultury pucharów lejkowatych przedstawiciele jej należeli zapewne do językowej wspólnoty indoeuropejskiej . U schyłku neolitu oddziaływanie ich na plemiona kultury pucharów lejkowatych pod względem językowym mogło być tak duże, że przeżywające się grupy ludności pucharów lejkowatych straciły swój pierwotny charakter językowy, wsiąkając we wspólnotę indoeuropejską”²⁴.
Nawet brytyjska _Encyklopedia Indo-European Culture_ (1997) podaje pogląd, że Słowian, Bałtów i Germanów trzeba uważać za kontynuatorów tego osadnictwa, które rozwijało się w rejonie kultury amfor kulistych²⁵. Jest to zatem w pewnym sensie potwierdzenie autochtonizmu Słowian na ziemiach polskich.
Wychodziłoby więc na to, że przedstawiciele kultury pucharów lejkowatych, z którą łączy się budowniczych kujawskich megalitów, byli Staroeuropejczykami o hg I2, mówiącymi językiem nieindoeuropejskim, natomiast społeczność kultury amfor kulistych była już indoeuropejska o dominacji R1a1a i posługiwała się ona językiem, zwanym przez niektórych _protosłowiańskim_ (Jandáček, Perdih, 2008)²⁶. Przy czym najprawdopodobniej przedstawiciele kultury pucharów lejkowatych (hg I2) zmieszali się przybyszami z hg R1a1, tworząc etnos prasłowiański, posługujący się językiem praindo-ariosłowiańskim, i nową kulturę amfor kulistych oraz inne późniejsze na tych ziemiach.WAZA Z BRONOCIC Z NAJSTARSZYM WIZERUNKIEM POJAZDU KOŁOWEGO
Waza z Bronocic
z najstarszym
wizerunkiem
pojazdu kołowego
W latach 1974–1980 prowadzono prace wykopaliskowe na terenie neolitycznej osady w Bronocicach nad Nidzicą w województwie świętokrzyskim (około 50 kilometrów na północny wschód od Krakowa). Uczestniczyli w nich m.in. archeolodzy Janusz Kruk z krakowskiego oddziału Instytutu Archeologii i Etnologii Polskiej Akademii Nauk i Sarunas Milisauskas ze State University of New York w Buffalo²⁷.
Ten drugi, litewsko-amerykański uczony napisał:
„Sezon wykopalisk 1974 dostarczył danych przekraczających nasze oczekiwania. Na naczyniu pucharów lejkowatych znaleziono w jamie nacięty motyw wozu. Kość zwierzęca związana z garnkiem w jamie została datowana metodą radiowęglową na około 3400 rok p.n.e. (Bakker _et al._, 1999). Pojazd stanowi jeden z najwcześniejszych dowodów na obecność wozów kołowych w Europie”²⁸.
Mało kto zdawał sobie na początku sprawę, że odkryta podczas prac archeologicznych w 1974 roku na tym stanowisku ceramiczna waza z rysunkiem wozu uznana zostanie za najstarsze znane przedstawienie pojazdu kołowego Starego Świata²⁹. Taki wniosek przyniosło datowanie znaleziska przeprowadzone metodą radiowęglową w laboratorium w Groningen w Holandii, gdzie uzyskano wynik 3635–3370 rok p.n.e.³⁰, co zbieżne jest z wiekiem innych znalezisk w tej okolicy związanych z kulturą pucharów lejkowatych, stanowiącej kontynuację kultury lendzielskiej. Zdaniem archeologów waza ta dowodzi zatem, że pojazdy kołowe były znane w Europie Środkowej już w IV tysiącleciu p.n.e.³¹
U góry: oryginał złożony z fragmentów znalezionej w Bronocicach ceramiki (S. Milisauskas, J. Kruk, K. Hudson, 2019). Niżej: replika wazy eksponowana w Muzeum Archeologicznym w Krakowie (Silar, CC–BY–SA 3.0)
Odrys ornamentu na jednej stronie wazy z Bronocic (Ulamm, domena publiczna)
Samo naczynie z Bronocic ma 10,5 centymetra wysokości, średnicę obrzeża 14,5 centymetra i grubość ścianki 0,6 centymetra. Nacięte linie, które tworzą jego obraz, mają grubość 0,1 centymetra³².
Znajdujące się na nim inskrypcje mogą reprezentować rodzaj przedpismowego systemu symbolicznego, który zasugerowała Marija Gimbutas w swoim modelu języka staroeuropejskiego, podobnie zresztą jak logografika kultury Vinča (5700–4500 rok p.n.e.) ³³.
Zachowane na wazie bronocickiej elementy ornamentacji z przedstawieniami trzech wozów, rzeki, drzew i pól
Obecnie oryginał przechowywany jest w Muzeum Archeologicznym w Krakowie, a zwiedzającym udostępniona jest jedynie kopia wykonana przez Renatę Wójtowicz z Oddziału Muzeum w Nowej Hucie³⁴.
Widoczny na ceramice ornament zawiera wiele symboli, z których najważniejszy jest rysunek pojazdu czterokołowego w rzucie poziomym, z kołami wyobrażonymi z boku. Wóz wyposażony jest w dyszel z rozdwojeniem stanowiącym ilustrację formy przyrożnego jarzma, używanego do zaprzęgania do wozu pary zwierząt³⁵.
Widzimy wyraźnie, że nie wszystkie koła są umieszczone na domyślnych osiach, co może być oczywiście tylko niedokładnością rysownika. Patrząc jednak na precyzję ilustrowania innych elementów takich jak drobiazgowa liczba ośmiu gałązek drzewa z obu stron jego pnia, trudno go podejrzewać o takie niedociągnięcia graficzne.
Natomiast „piąte koło u wozu” ma symbolizować „koło zapasowe”, słońce albo pojemnik na zbiory (S. Milisauskas, J. Kruk, K. Hudson, 2019, s. 235), który jednak jest dokładnie tej samej wielkości co koła i wygląda na bardzo mały jak na potrzebę ciągnięcia go na wozie zaprzęgniętym w dwa woły (lub tury). Zresztą i cztery wyrysowane koła wyglądają na zmniejszone w porównaniu z wykonaną na podstawie tego rysunku rekonstrukcją wozu.
Wizerunek wozu z wazy z Bronocic (Dawidbernard, CC–BY–SA 3.0)
Rekonstrukcja wozu z Bronocic (M. Zender, według J. Kruk, S. Milisauskas)
Możemy też rozpoznać drzewo, rzekę (zapewne Nidzicę) oraz schemat przypominający pole z krzyżującymi się miedzami (liniami granicznymi, drogami, rowami) lub układ domów w osadzie.
Archeolog Rafał Małecki podkreśla religijną i astronomiczną funkcję naciętych motywów i sugeruje, że Słońce uważano za źródło siły zapładniającej Ziemię, a społeczeństwa te prawdopodobnie posługiwały się kalendarzem słonecznym. Hetherther zauważa, że cechy rysunku z Bronocic sugerują jego astronomiczne lub kalendaryczne znaczenie i przedstawia następujące argumenty na poparcie tej tezy. Jego zdaniem pomiędzy rysunkami wozów znajdują się trzy poziome rzędy po trzydzieści kresek, które mogą oznaczać liczbę dni w miesiącu. Dwie długie poziome linie mają na każdym końcu trzy „zęby”, co w sumie daje 3 × 4 = 12, być może liczbę miesięcy w roku. Uniwersalność rysunku wzmacniają przedstawienia drzewa, co być może łączy się z bogatą symboliką Kosmicznego Drzewa i cyklicznym odradzaniem się przyrody. Ostatnim elementem rysunku jest podwójna zygzakowata linia w pobliżu podstawy naczynia. W świecie śródziemnomorskim zygzak reprezentował wodę i płodność. Niewykluczone, że taki symbol ma charakter uniwersalny. Motywy symboliczne z Bronocic dają w tym ujęciu spojrzenie na wierzenia ludów neolitu³⁶.
Klaus Günther postuluje podobnie religijną interpretację naczynia bronocickiego. Środkowe kręgi na motywach wozów traktuje on jako stylizowane przedstawienia Słońca, sugerując tym samym, że Słońce jako jedyny znak zdobiący motyw wozu odegrało ważną rolę i prawdopodobnie było symbolicznie ciągnięte przez bydło. Zgodnie z tym argumentem wóz i bydło są przedstawiane jako atrybuty bóstwa, które odnoszą się do Słońca³⁷.
Porównanie fragmentów rysunków protopisma: z lewej – inskrypcja z wnętrza naczynia wińczańskiego, z prawej – fragment „zapisu” z wazy bronocickiej
Miejmy tu też na uwadze liczne późniejsze nawiązania religijne w tradycji słowiańskiej do astronomicznego wozu (Wielka Niedźwiedzica – Wielki Wóz, Mała Niedźwiedzica – Mały Wóz), koła dziejów (kalendarza) i cykliczności przyrody, piasty od koła jako osi świata czy też Drzewa Życia. Wszystkie te elementy prasłowiańskich wierzeń zdają się być obecne na ilustracji przedstawionej na wazie z Bronocic.
Z kolei historyk Maciej Bogdanowicz, prowadzący witrynę RudaWeb, zakłada, że sugestia, iż na bronocickiej wazie mamy do czynienia nie tylko z infografiką, ale także z protopismem, ma logiczne podstawy, bowiem kultura lendzielska, będąca podwaliną bronocickiej, wywodzi się z wińczańskiej. A skoro przedstawiciele tej wcześniejszej kultury znali pismo, to ich spadkobiercy powinni kontynuować ich dzieło i rozwijać tę sztukę. Lingwista Stuart Harris pisze, iż inskrypcje z wazy z Bronocic zawierają pismo o kompozycji rebusa³⁸.
Gdy jednak przyjrzymy się oryginałowi, to zobaczymy zygzakowaty szkic przypominający rzekę, a nie ciąg literowy, jak może sugerować niezbyt dokładny odrys przedstawiony powyżej. Wydaje mi się, że twórcy wazy używali jeszcze znaków graficznych jako swego rodzaju przekazu obrazkowego, a nie alfabetu, z jakim mamy do czynienia w kulturze Vinča³⁹.
Nie możemy jednak wykluczyć, że ich szamani posługiwali się pismem do celów kultowych na bazie alfabetu winczańskiego. Na razie brakuje na to potwierdzeń archeologicznych albo nie są one właściwie rozpoznane.
Moim zdaniem warto rozważyć też propozycję, iż dodatkowe, piąte koło umieszczone na wozie jest symbolicznym wyobrażeniem właśnie tejże wazy, która mogła służyć do przetrzymywania np. wywaru z maku jako magicznego napoju wykorzystywanego w celach obrzędowych. Ten kultowy charakter naczynia tłumaczyłby zarazem wykorzystanie masywnego wozu i turów (wołów), które ciągnęły go podczas objazdu okolicy, jak robią to obecnie księża katoliccy podczas tzw. kolędy. Mamy późniejsze poświadczenia z Połabia takich praktyk obwoźnego kultu bogini urodzaju.
Kazimierz Szulc za kolebkę plemion słowiańskich uważa Frygię, gdzie według Strabona z posągiem bogini urządzano procesje przez kraj⁴⁰. Tacyt pisał natomiast o bogini Słewów o imieniu Nertha, która miała być patronką ziemi. Obwożono ją czasem po okolicy na wozie, by obdarzała swoją łaską lud. Szulc uznaje Słewów za Słowian, więc może chodzić o tę samą postać. Stredowski natomiast podawał, że również bogini Dieva z Magdeburga miała złoty posąg stojący na wozie. Zapewne po to, by go obwozić po okolicznych osadach. Może to świadczyć o tym, że mobilne posągi w pewnym sensie zastępowały lokalne świątynie. W chrześcijaństwie też jest podobna tradycja świętych obrazów wędrujących od parafii do parafii⁴¹.
Umieszczone na infografice wazy symbole Drzewa Życia, pól i samego wozu kultowego ze świętym naczyniem na pokładzie nadają sens takiemu wyjaśnieniu całości tej ornamentyki. Zważmy, że tereny Małopolski, Połabia, wschodnich Niemiec (Magdeburg), czy nawet wspomnianej przez Szulca Frygii, to jeden obszar kulturowy pucharów lejkowatych około 3500 roku p.n.e., jak datowane jest to znalezisko z Bronocic i całe stanowisko z innymi znalezionymi tam artefaktami. Dlatego podobieństwa kulturowe i praktyki obwoźnego kultu opisane powyżej mogą stanowić istotny argument na rzecz wysuniętej przeze mnie hipotezy.
Wyjaśnienie zagadkowych rysunków jest tym trudniejsze, że zdaniem uczonych nie znajdują one analogii w innych zabytkach neolitu europejskiego, choć niektórzy dopatrują się tu np. podobieństw do petroglifów z Valcamonica we Włoszech⁴². Relatywnych odpowiedników można by jedynie poszukiwać na piktogramach z glinianych tabliczek w dystrykcie Eanna w Uruk, w sumeryjskiej cywilizacji południowej Mezopotamii (współczesny Irak), datowanej na około 3500–3350 roku p.n.e.⁴³.
Inne ślady człowieka znalezione w Bronocicach pod Działoszycami pochodzą z około 5500 roku p.n.e., a najstarsze znaleziska kultury Uruk datowane są na lata 3500–3100 p.n.e. Znaleziony bowiem przez ekspedycję holenderską na stanowisku Jebel Aruda nad środkowym Eufratem w Syrii w 1974 roku kredowy model koła datowany jest trzema oznaczeniami C 14: 3340–3105 p.n.e., 3340–3040 p.n.e. oraz 3335–2890 p.n.e. To daje nam w każdym przypadku wiek młodszy od bronocickiego zabytku.
Podobne przedstawienia z tego okresu, ale wozu dwukołowego (rydwanu), znaleziono w Hesji i Szlezwiku-Holsztynie (R. Małecki, 1996). Z kolei z miejscowości Edvik nad Wołgą z pochówku kurhanowego pochodzi kocioł z przedstawieniem wozu ciągniętego przez jakieś zwierzę. Z okresu pomiędzy 3000 a 2000 rokiem p.n.e. mamy zachowane niemal w całości pojazdy drewniane z Ukrainy i Rosji, w tym m.in. z Kubania (Ostannyj Kurgan), oraz znalezione w bagnach i jeziorach wozy ze Szwajcarii, Holandii i Danii.
Czterokołowe furgony z naszych ziem w tamtych czasach były ciągnięte prawdopodobnie przez tury, których szczątki znaleziono razem z wazą w Bronocicach. Ich rogi miały otarcia od sznurowanego jarzma przyrożnego⁴⁴.
Fragment rogu tura z wytarciem od sznura znaleziony w Bronocicach (rys. M. Zender)
Należy sobie zdać sprawę, że wynalezienie koła można w historii ludzkości porównać co najmniej do nabycia umiejętności rozpalania ognia. Taka innowacja to wynik wielu stopniowych usprawnień związanych ze zmieniającymi się potrzebami transportu, budową dróg, a przede wszystkim z nowym sposobem użycia zwierząt domowych. Wcześniej używano pojazdów na płozach, podkładając pod nie wałki toczne z obrobionych pni drzewnych. Jednak przenoszenie większych ciężarów, zwłaszcza pod górę, wymagało nowych rozwiązań, a odpowiedzią na tego typu potrzeby było właśnie opracowanie konstrukcji sprawnego wozu kołowego. Ciężkie ładunki mogły być dzięki temu transportowane nie tylko drogą wodną, ale i lądem, a zwierzęta zastąpiły ludzi w transporcie wielu dóbr i materiałów. Te rozwiązania przyczyniły się do rozwoju handlu i kontaktów między społecznościami oraz zwiększenia poziomu ich zamożności.
Do czasu odkrycia wazy z Bronocic archeolodzy uważali, iż wóz czterokołowy jest wynalazkiem z obszaru między Eufratem i Tygrysem. Być może doszło do podobnej innowacji w różnych miejscach świata w zbliżonym okresie wraz z rozwojem hodowli bydła i wykorzystywaniem go także do celów transportowych. Nie można jednak wykluczyć, że skoro bronocickie znalezisko jest najstarszym przedstawieniem wozu kołowego na świecie, to właśnie na terenie obecnej Polski mogło dojść do wynalezienia takiej konstrukcji, która szybko dotarła też na inne tereny, w tym i na Bliski Wschód. A to każe nam zweryfikować wiele sądów historycznych na temat naszej przeszłości i dziedzictwa Prasłowian, bo za takich właśnie możemy uznawać przedstawicieli kultury pucharów lejkowatych odpowiadających zarówno za wykonanie przedstawień na bronocickiej wazie, jak i opracowanie konstrukcji wozu kołowego z bydlęcym zaprzęgiem.
Mój pogląd nie jest osamotniony, bo co prawda kilku historyków twierdzi, że około połowy IV tysiąclecia p.n.e. pojazd kołowy rozpowszechnił się z Bliskiego Wschodu na Europę⁴⁵, jednak wszystkie najwcześniejsze dowody na istnienie pojazdów kołowych, w tym modele, obrazy, koła i pozostałości pojazdów, znajdują się raczej w Europie niż na Bliskim Wschodzie⁴⁶. Według Schiera (2015): „Obecne dowody na istnienie wczesnego transportu kołowego nie potwierdzają tradycyjnego przekonania o orientalnym wynalazku koła i wozu”. Dlatego istnieją dwie możliwości: albo pojazdy kołowe zostały wynalezione niezależnie w Europie i Mezopotamii, albo technologia ta została przeniesiona z Europy do Mezopotamii⁴⁷.
Podobnie uważa Rafał Małecki, który tak o tym pisze (1996):
„Długoletnie badania wykopaliskowe na Bliskim Wschodzie nie przyniosły żadnego przekonującego dowodu znajomości koła przed 3100 rokiem p.n.e., natomiast krótko po tym czasie wyobrażenia wozów stają się w Mezopotamii i na obszarach ościennych stosunkowo liczne. Wygląda to tak, jakby pojazdy kołowe pojawiły się tam dość nagle pod koniec IV tysiąclecia p.n.e. i to od razu w różnorodnych i skomplikowanych typach. Archeologia wykazuje, że w Europie Środkowej znano i stosowano koło jezdne już w połowie IV tysiąclecia p.n.e., a wynalazek był szybko przejmowany przez ludy sąsiednie. Jednocześnie na uwagę zasługuje fakt, iż na południu Europy, jak również w zachodniej Anatolii, praojczyźnie cywilizacji śródziemnomorskich, nie znaleziono dotychczas śladów znajomości wozu starszych niż z drugiej połowy III tysiąclecia p.n.e. Czyżby wskazywało to na niezależne wynalezienie koła w Europie i Mezopotamii w IV tysiącleciu p.n.e.?”⁴⁸.
Małecki, opierając się na odkryciach archeologicznych, w tym głównie znalezisku wazy z Bronocic, podaje w wątpliwość przyjętą w nauce koncepcję bliskowschodniej genezy koła jezdnego, zastanawiając się nad możliwym odwrotnym kierunkiem rozprzestrzeniania się wynalazku pojazdu kołowego ze środkowej Europy na wschód i inne tereny. Podaje też kolejne uzasadnienia dla takiej możliwości:
„W Europie Środkowej IV tysiąclecia p.n.e. istniała też dalekosiężna wymiana towarowa – zaczątki handlu. Prehistorycy rekonstruują nawet sieć dróg, pokrywającą już wówczas znaczne połacie kontynentu. Na obszarach podmokłych (w Danii, Holandii i północnych Niemczech – bagna konserwujące zabytki z drewna) zachowały się gdzieniegdzie kilkukilometrowe trakty, które były zbudowane z drewnianych okrąglaków. Ustalono, że wiele tych dróg nadawało się do ruchu kołowego .
W północnej Hesji znaleziono ryt na kamieniu grobowym przedstawiający pojazd dwukołowy, ciągnięty przez parę wołów – także sprzed przeszło 5000 lat. Jeszcze bardziej niecodziennego odkrycia dokonano w Szlezwiku-Holsztynie. Pod pięćdziesięciometrowej długości nasypem grobowca megalitycznego odsłonięto koleiny, pozostawione przez koła pojazdu używanego do budowy kamiennej komory grobowej. Analiza śladów wykazała, że zrobił je wóz jednoosiowy . Dwudziestometrowe koleiny kończą się przed kamienną konstrukcją; wehikuł wycofywano tą samą drogą. Złożona do grobu ceramika pozwoliła określić wiek obiektu na drugą połowę IV tysiąclecia p.n.e.”⁴⁹.
Przywołujący Małeckiego Bogdanowicz zwraca także uwagę na liczne analogie kulturowe między Uruk a Bronocicami. Wylicza, że do najważniejszych innowacji technicznych Sumerów należały: radło, szybkoobrotowe koło garncarskie, zastosowanie koła do transportu w konstrukcji pierwszych wozów czterokołowych, wytop miedzi i oczywiście pismo.
Podkreśla przy tym, że te same wynalazki cechowały okres bronocicki. Na uszkach charakterystycznych pucharów lejkowatych spotykane są bowiem wyobrażenia baranich głów i wołów ciągnących radło, co jest potwierdzeniem tego, że między Bugiem a Renem już w tamtym okresie używano tego narzędzia rolniczego zamiast motyki. Wynalazek zarówno koła garncarskiego, jak i czterokołowego wozu naukowcy przypisywali Sumerom lub Egipcjanom (między 3300 a 3200 rokiem p.n.e.), ale po odkryciu wazy z Bronocic (około 3500 roku p.n.e.) należy zweryfikować ten pogląd. Jeśli zaś chodzi o wytop miedzi, to pierwszy warsztat i kopalnię pochodzące sprzed około 5500 roku p.n.e. odkryto w Serbii, a w Polsce ślady obróbki tego metalu mamy z około 4000 roku p.n.e., więc też są one starsze niż podobne sumeryjskie znane nauce⁵⁰.
W akademickiej narracji słyszy się, że to także Sumerowie stworzyli pierwsze w świecie organizacje państwowe, a ich miasta-państwa miały liczyć nawet do 10 tys. ludności. Tymczasem powstała około 3800 lat p.n.e. osada w Bronocicach w ciągu kilku wieków przekształciła się w obwarowany gród, który zamieszkiwało jednocześnie do 600 osób. Oprócz ośrodka rolnictwa była ona też miejscowym centrum tekstylnym, o czym świadczą liczne pozostałości warsztatów tkackich.
Tablica pamiątkowa poświęcona pamięci odkrywców wazy z Bronocic (fot. M. Surma/rydno.pttk.pl)
Należy jednak zauważyć, że pojawiły się tam znaleziska wyprzedzające dokonania najstarszych cywilizacji europejskich. Jednym z takich przykładów są pozostałości piętrowych budynków mających nawet trzy kondygnacje (z poddaszem użytkowym). Cały teren bronocickiego centrum rolniczo-rzemieślniczego zajmował około 50 ha, a wokół niego znajdowało się dodatkowo blisko sto innych osad służebnych, tworząc na tym terytorium ściśle połączoną aglomerację osadniczą obejmującą obszar około 300 kilometrów kwadratowych. Cała społeczność skupiona wokół centralnego grodu w Bronocicach mogła liczyć nawet 6 tys. osób⁵¹.
Pamiętajmy też o opisywanych już tutaj przeze mnie kujawskich „piramidach” czy równie starych, monumentalnych rondelach, o których będzie więcej w kolejnej części _Słowiańskich tajemnic_. Te wszystkie prehistoryczne budowle z tamtych czasów na naszych ziemiach wyprzedzają przecież słynne sumeryjskie zigguraty.
Bogdanowicz słusznie dorzuca tu jeszcze dwa odkrycia ze Świętokrzyskiego – mojego rodzinnego regionu – zorientowane astronomicznie grobowce ze Stryczowic (powiat ostrowiecki), zwane „polskim Stonehenge” i datowane na 5,5 tys. lat oraz „Dolinę Królów” w Słonowicach koło Kazimierzy Wielkiej z ponad stumetrowymi grobowcami, którym też należałoby poświęcić obszerniejsze omówienie. Ten historyk i bloger przekonuje, że:
„Z tych fragmentów rodzi się obraz nieustępujący sumeryjskim osadom. Świadczący o zaawansowaniu starożytnych społeczeństw tworzących te lechickie ośrodki kultu i władzy lokalnej. Do tego powiązanych między sobą dalekosiężnym handlem, dokonującym się dzięki utwardzanym drewnem drogom w czasach, kiedy nigdzie indziej nie stosowano takich rozwiązań”⁵².
W każdym razie jest oczywiste, że technologicznie neolityczna Europa była na tym samym poziomie, co cywilizacje Bliskiego Wschodu.
W tym kontekście możliwe wydaje się, że to właśnie na terenie późniejszej Małopolski Praindoeuropejczycy stworzyli w związku z tym całą terminologię dotyczącą wozu i koła, którą znajdujemy w całości lub we fragmentach w językach indoeuropejskich.
Terminy kół i elementów wozu występujące w gałęziach języków indoeuropejskich (Anthony, Ringe, 2015)
Ze światowych uczonych o znalezisku w Bronocicach pisał także David W. Anthony, który jednak w swojej pracy zestawiającej m.in. zasób słownictwa różnych narodów związanego z wozem i kołem zapomniał o starosłowiańskim wyrazie „kolo” (koleco, okol). Dlatego zarówno jego tabela, jak i schemat dotyczący terminów kół i elementów wozu języków bałtosłowiańskich są niepełne. Ale i tak mimo tego braku zawierają one jeden z największych zbiorów rdzennego słownictwa z tej tematyki⁵³.
Jeśli dokonamy wspomnianego wyżej uzupełnienia o prasłowiańskie _kolo_, to z badań Anthony’ego i Ringe’a zacznie jasno wynikać, że tylko w językach bałtosłowiańskich i indoirańskich mamy pełny zestaw praindoeuropejskich terminów dotyczących koła i wozu. W języku polskim to _koło_ (PIE *kʷóles), _wieźć_ (PIE *wéģh-e-ti) i _wóz_ (< PIE *weģh), _wojnica, woje_ (PIE *h2/3éyH-os) i _oś_ (PIE *h2eks). W litewskim mamy _rãtas_, czyli „koło” (PIE *Hrot-os).
Jak widzimy, znaczna część wspólnego dla języków indoeuropejskich słownictwa związana jest z terminologią dotyczącą zaprzęgów konnych – wspólne słowa dla osi, kół, dyszla i wozu.
Na zakończenie tego tematu chciałbym jeszcze zauważyć, że językoznawcy zakładają, iż język praindoeuropejski istniał między 4000/3500 a 2500 rokiem p.n.e., przy czym pierwszą datę wyznacza wspólne u ludów indoeuropejskich słownictwo dotyczące wełny i wyrabianych z niej tkanin. A akurat najstarsze przykłady wykorzystywania wełny znane są z Europy, a dokładniej z polskich Bronocic (warsztaty tekstylne, o których wcześniej wspominałem) i stepu pontyjskiego (Chwałyńsk, 4600/4200 rok p.n.e.). Fragmenty tkanin wełnianych znane są z kurhanu Nowoswobodnaja z terenów przedgórza Kaukazu⁵⁴.
Nie chcę tu twierdzić, iż wszystkie wynalazki pochodzą z Polski albo że to „Polacy wynaleźli koło”⁵⁵, ale z pewnością na dawnych ziemiach naszego kraju rozwijały się europejskie kultury o wysokim poziomie rozwoju i innowacyjności jak na owe czasy, stanowiące istotny fundament kształtowania się i rozwoju Indoeuropejczyków, w tym zwłaszcza Protosłowian. Dlatego pogląd, że nic tu nie było do czasów Mieszka I, jest nierozważne i ignoranckie. A kolejne przykłady tu omawiane, jak i te z następnej części tej serii, jednoznacznie potwierdzają moją opinię w tej kwestii.