- W empik go
Słowniczek kaszubski - ebook
Słowniczek kaszubski - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 179 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
W starożytności, na wiele wieków przed odkryciem Ameryki przez Kolumba, wierzono prawie powszechnie w istnienie jakiejś nieznanej wyspy, nie widzianej, nie zwiedzonej przez nikogo, a położonej za górami, za morzami, gdzieś na samych kończynach świata. Ultima Thule ją zwano. Kto uwierzy, iż jedna część dawnej Polski niemal całkiem aż po nasze czasy jest nieznaną, Polakom, prawdziwą, dla nich ultima Thule, terra incognita? Spytaj się rodaków sposobem wieszcza "Pieśni o ziemi naszej, " czy znają cały kraj ojczysty, czy wiedzą co to Kaszubi z nad Łaby i Bałtyku; a ręczę, że większa z nich liczba, zwłaszcza w dalszych stronach, uderzona tą, nazwą, po raz pierwszy bodaj słyszaną" zostawi cię, ku twemu zdumieniu, bez odpowiedzi żądanej. Co więcej, Wielkopolanie często w gniewie częstują Niemca, znienawidzionego teraz więcej, niż kiedykolwiek przedtem, mianem Kaszuby, dając tem samem niechlubne dla siebie świadectwo znajomości rzeczy swojskich. Światłych nawet rodaków słyszeć można niekiedy, bądź w potocznej mowie, bądź w uczonych rozprawach, za Niemcami powtarzających, jakoby Kaszubi byli niedobitkami Wendów, a ledwo dziesiąty nazwie ich Polakami, wszelako z nieodłączną uwagą, że narzecze kaszubskie do niezrozumienia skoślawione przymieszką bardzo licznych słów staroniemieckich.
Atoli w smutnym tym objawie nic dziwnego. Podczas gdy bowiem inne Polski ziemie miały swych historyków, piewców, a przynajmniej powieściarzy, przeszłości Pomorza żaden z naszych dziejopisarzy, tak młodszych, jak starszych, głębiej nie zbadał, ledwo co z konieczności dotknął mimochodem. Tej ziemi tajemnic nie podsłuchał i nie wyśpiewał nikt z poetów: ani jej wzgórków i gór, obrośniętych krza – kami i lasem, nie potrząsł urokiem; ani nie ożywił i nie zaludnił rusałkami lub świteziankami tych jezior bez liku, tych rzeczek i strumyków często bez miana i nazwy. Wincenty Pol, co wszystkie z kolei tak cudnie odmalował nam w pieśni dzielnice Polski, o naszym zakątku oddalonym ani był wspomnieć łaskaw. Mnogie zaś legendy i gminu powieści, może różne od gawęd i klechd w innych stronach, nie doczekały się zbieracza, przeto zwyczajnym rzeczy biegiem, w wieku żelaznych koleji i telegrafów, z dniem każdym się zacierają w młodem pokoleniu i giną bezpowrotnie.
Los gościa, zajmującego szary koniec stołu, spotykał Pomorze, o brzegi którego modre swe fale roztrąca Bałtyk; to Pomorze, które ze względu na położenie swoje powinno było doznawać ze strony Polski najtroskliwszej opieki i obrony. Tymczasem obronić go, czy nie umiano, czy nie chciano. To też aniół zniszczenia i pomoru przeszedł się po Pomorzu: spora jego część (cała prowincyja Pomorska) utraciła poczucie łączności i wspólnictwa z innemi dzielnicami przez utratę wiary i języka ojczystego, a choć nad ujściem Łaby i pod samemi oknami żelaznego księcia brzmi mowa polska po niektórych siołach po dziś dzień, to przebrzmi niebawem, a przebrzmi ze śmiercią starszych ludzi, gdyż ich dzieci nauczono w szkole gardzić mową ojców własnych. Jedynym posterunkiem, prawda nie straconym, ale bardzo zagrożonym, to Kaszuby, wzdłuż Pomeranii, od Gdańska począwszy aż pod Chojnice się rozciągające. Cudem się stało, że ocalały dla narodowości. Gospodarzył tu Krzyżak, którego imieniem, snać za doznawane ciemięztwo, zowie lud czarne ptactwo (krzyżaki) do jaskółek podobne o przeraźliwym krzyku, zaś krzyżackich komturów przezwał ropuchami, nazywając te nieforemne zwierzątka kątorami. Tu zapuszczał swe zagony Duńczyk z po za morza, krwi i łupów chciwy; dokazywał po swojemu Szwed przy napadach na Polskę; od stu lat niemczył Prusak, niemczyła i niemczy szkoła, a jednak śród powszechnego pogromu, ku radości swojich, a na złość wrogom się ostali: to już chyba tą modlitwą, którą się ukrzepiali w ciężkiej doli; tą pieśnią, lecącą pod obłoki do tronu Najwyższego, słowem, tą wiarą, której dochowali święcie.
Owóż i rozwiązana zagadka; czemu upór Kaszubów i ich czaszki u swojich i obcych przeszły w przysłowie (uporny jak Kaszuba! ma czaszkę twardą jak Kaszuba!), bo wszelkie wrogów zabiegi około ich wynarodowienia spełzły na niczem, rozbiły się o ich upór i twarde czaszki. Do niedawna jeszcze uważano Kaszuby za posterunek na zawsze stracony, dzielące nieszczęsny los tylu ziem słowiańskich z nad Szprowy, Elby i Odry. Ale był to letarg, nie śmierć; pod grubą warstwą popiołu spoczywało jiskier nie mało, czekających przychylnego poddmuchu, by zajaśniść płomieniem.
"Jesteście Polakami, jak sami mówicie, odzywał się Przyjaciel Ludu do Kaszubów, czy więc nie wstyd, że was nie swoji, lecz obcy reprezentują w Berlinie? Dalej dzieci do pracy, wybierajcie Polaków!" Słowo od serca poszło do serca. I od tego czasu nigdy nic odniósł Niemiec zwycięztwa przy wyborach na Kaszubach.
Z tem wszystkiem zapał do czytania tam strasznie stygnie, co teraz tem niebezpieczniejsza, gdzie u nas jedynem zadaniem szkoły: niemczenie, gdzie probostwa, większe obsadzono duchowieństwem po części nam nieprzyjaznem, a, łagodnie mówiąc, co najmniej obojętnem. Kto ma życie budzić, kiedy szlachta, na szczęście tu nie zbyt liczna, się zmiemczyła, lub, jak gdziejindziej, poszła z torbami? Oh tak, Kaszuby, to kopalnia, lecz brak rąk, coby z niej skarby wydobywały; to praw dziwy odłóg, czekający na pług, któryby rozorał i zamienił go w nowinę, z przyczyny długiego wypoczynku, obficie rodzącą.
Pod innym względem doznają ostatniemi czasy Kaszuby, jak w ogóle całe Pomorze, lepszego losu. Dzieje jego zaszłe śniedzią, zmierzchłe latami, występować poczynają z mroku na jaw. Ks. dr. Hildebrandt w dziełku o arcydyjakonacie pomorskim, już po raz czwarty odbitem, z przeszłości Pomorza niejeden ciekawy podał szczegół. Równocześnie lub przed nim jeszcze zbierał skrzętnie podania ludowe i wesołe światowe piosnki, szętopórkami tu zwane, ś… p… ks. Szczepan Keller. Nikt lepiej od niego, jako rodowitego Kaszuby, nie potrafił wyłudzić wesołej śpiewki wiochnie przy kądzieli lub parobczakowi przy pługu, czy też drużbom, zapraszającym w imieniu pana i pani młodej na wesele. Umiał się on rozmówić z głuchą mogiłą, wyczytać z napisów na pół zatartych na głazach, co pod sobą mieszczą,. Jak wydał najkompletniejszy zbiór pieśni religijnej treści, tak zamierzał udarować nas światowemi piosnkami, kurańtkami ludu kaszubskiego. Niestety śmierć przedwczesna stanęła na przeszkodzie, a z jego zgonem wraz z nim zstąpiły do grobu zbiory jego, oddane na pastwę płomieniom ręką gospodyni, jak powiadają, w mniemaniu, że wyrządziła przysługę zmarłemu. I ks. Marańskiego gawędy, włożone w usta staremu organiście Skibie, nie są bez wartości, szkoda, że się skończyło na dwóch czy trzech poszytach. Helę, śród morza pod Gdańskiem na piaskowych wydmuchach położoną, nadobnie i zajmująco opisał ks. Gołębiewski, proboszcz tamtejszy, w artykulikach w Pielgrzymie pelplińskim umieszczonych. Choć się tam nic nie dowiesz o przeszłości tych polskich wyspiarzy, stawią się oni przynajmniej przed tobą takimi, jakimi są obecnie; masz ich przed sobą, jakbyś na nich patrzał żywemi oczyma. Głębiej od wyliczonych pracowników sięgnęli p. Stanisław Maroński, dawniejszy profesor gimnazyjum wejherowskiego, i szacowny autor Opactwa Pelplińskiego. Z licznych rozpraw, rozsianych po różnych czasopismach, dali się poznać obaj jako historycy z zawodu, umiejętnie i z zamiłowaniem śledzący dzieje Pomorza naszego. Jak zaś zapewniają bliżej wtajemniczeni, mają podobno obydwaj całkowitą jego historyją już wygotowaną w rękopismach – owoc długoletnich studiów – obecnie będąc zajęci tylko uzupełnianiem i ostatniem wykończeniem. Niechże więc pod ich piórem powstanie jak żywy, świat dawno umarły; niech silnem słowem wskrzeszone ukażą się przed nami poważne postacie zakonnika Biernata, Polaka, i św. Ottona, pierwszych siewców Słowa Bożego śród ludu nadbałtyckiego; niech ujrzym w prawdziwem świetle czasy mrokiem pokryte a poprzedzające świt chrześcijaństwa; niech ujrzym chrobrych książąt naszych na polu bitwy, to z Krzyżakami, to z bratnimi królmi Polski stawających w szranki, lub w czasie pokoju budujących kościoły i klasztory potomnym na świadectwo swój żywej wiary i zamożności.
Temi kilku uwagami sądziłem za potrzebną poprzedzić zbiorek słów kaszubskich, już to skądinąd nieznanych, już to nieużywanych więcej jako przestarzałych. Twarda jest Kaszubów mowa, tych mieszkańców śniegów i lodów, jak ostry i surowy jest klimat okolic przez nich zamieszkałych, jak twarda ich dola. Narzeczu kaszubskiemu przedewszystkiem brak miękkich spółgłosek, wskutek czego (obok á pochylonego, gdzieniegdzie wymawianego jak oe lub é) jest ono nader twarde dla ucha. Są przecież nieliczne wyjątki, i tak nie mówi wisnia, lecz wiśnia, nie c wikła, lecz ćwikła. U, y , i często bywają zamienione na ě, np. zamiast była běła, zamiast ryba rěba, zamiast wyrzucać wěrzěcac.
W Dopełniaczu liczby mnogiej nie używa Kaszuba wsuwki e, więc mówi matk, a nie matek; książk, nie książek. Natomiast nie zachodzi tu nigdy potworna forma, jak to się w samym Księztwie tu i owdzie przytrafia: rybów, krowów, lecz zawsze powie ryb, krów itd.
Giermanizmów i wyrazów z niemieckiego wziętych jest spora liczba, wszakże, z wyjątkiem niektórych pomiędzy Oliwą i Wejherowem położonych, nie większa jak w innych stronach Prus Zachodnich. Twórcami tychże są, ludzie wracający od wojska, nauczyciele i księża Niemcy, co przepadają za probostwami na Kaszubach. Na czym p… dr. Kętrzyński w cennym swym dziele: O narodowości polskiej w Prusach Zachodnich za czasów krzyżackich, opiera twierdzenie, "że Kaszubi do swej mowy wielką jilość staroniemieckich wyrazów przyjęli," trudno pojąć; najprawdopodobniej wyczytał w jakiej niemieckiej książce taki nonsens i bez poprzedniego poinformowania się uwierzył na słowo.
Cokolwiekbądź, utrzymuję, że każdy Polak z Warszawy i Krakowa lepiej za pierwszą razą zrozumie Kaszubę, aniżeli Niemiec z Berlina albo Wiednia swych rodaków z Tyrolu, Westfalii, czy też lędrów z nad Wisły, kiedy między sobą używają nieksiążkowej mowy. Każdy Kaszuba, nieucywilizowany po nowomodnemu i nieliberał, czuje się Polakiem, tylko po polsku mówi pacierz, takoż się spowiada, chociaż trudno mu z wymawianiem miękkich spółgłosek, polskich używa książek do nabożeństwa, Gorszy się owszem, jeżeli jaki ksiądz pochodzenia niemieckiego zatrąca z niemiecka, lub z kaszubska mówi z ambony, wiedząc, że dla kaszubskiego narzecza tylko miejsce w potocznej rozmowie. Płody p… dr. Ceynowy i jego broszurki, rozrzucane masami pomiędzy ludem za darmo, są Kaszubom wstrętne dla niemoralnej poniekąd swojej treści, tudzież dla dążności panslawistycznych i antipolskich. Żal bierze, gdy się widzi tyle czasu, pracy i pieniędzy, mogących być użytemi na szerzenie prawdziwej oświaty na podstawie wiary świętej, marnowanych w celu dogodzenia dziwacznym zachciankom.
* * *
1. Bagŋic se i obagŋic sę (bagnić się i obagnić się) kocić się; np. owca sę bagni, owca sę obagniła.
2. bě lny (walny?) dobry, doskonały; np. belny chłopak, belnego masz jeszcze sana (siana).
ŋeb ě lŋik niegodziwiec.
(Od słowa brodic utworzono rzeczownik bródki, lecz jako jimię własne, a to, o jile wiem, w jednym przypadku: łąki często wodą zalane przy wsi Linia.)
3. buron (w okolicy Pucka) łajdak, hultaj; np. tě (ty) burzonie!
4. b otki dążki (zabawa młodych chłopców).
5. botkavac (ć) sę (się), jisc (iść) s kim v botki pasować się, jiść w dążki.
6. v bartki jisc (iść) za łożydle się brać.
7. blechązka wstążka, tasiemka (mówi się też w przenośni o wązkiej niwie, o lesie itd.).
8. bokadose (bokadość) (Bóg dał dość?) obficie – satis superque; przykład: u nas wszestkiego bokadose.
9. barhŋic (ć) i obarhŋic (ć) ogłupieć, głupieć (mówi się mianowicie o chorobie owiec, podczas której w koło się kręcą, ale i o ludziach); przykłady: owce barchnieją, on na pewno obarchniał.
barh, u ogłupienie, myśl głupia.
10. bodare plur. tant… cienki i długi drąg, zaopatrzony na grubszym końcu żelaznemi kolcami do łowienia pykonów (małych węgorzy).
11. bożák, a (bożák) pieniądz, jaki się daje na rękę służącemu lub służącej przy godzeniu przed urządzeniem = świętojańskie; przykłady: wziąłem bożaka, dałem mu bożáka.