- W empik go
Ślub - ebook
Ślub - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 170 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
– Znowu przyjezdni, którzy cichy nasz dom biorą za gospodę, a to z racji godła. Po cóżeś kazał na nowo pozłocić kamiennego gołębia nad drzwiami?
Stary uśmiechnął się chytrze i znacząco, nie rzekłszy ani słowa; w jednej chwili zrzucił szlafrok, przywdział odświętny ubiór, który od ostatniej bytności w kościele wychędożony wisiał na poręczy krzesła, i nim zdumiona kobieta zdążyła otworzyć usta i zapytać, stał już – aksamitną czapeczkę trzymając pod pachą, tak że jego srebrna głowa jasno połyskiwała w zmroku – przed drzwiczkami kolasy, które tymczasem pachołek otworzył. Starsza kobieta w szarym płaszczu podróżnym wysiadła z pojazdu, w ślad za nią wysoka młodzieńcza postać o gęsto zawoalowanym obliczu, ta ostatnia, wchodząc do domu wsparta na ramieniu burmistrza, raczej słaniała się chwiejnie niż szła i ledwo wszedłszy do pokoju, padła półprzytomnie na fotel, który pani domu na znak, dany przez starego, szybko podsunęła. Starsza dama rzekła do burmistrza cicho i z wielkim smutkiem:
– Biedne dziecię! Muszę jeszcze parę chwil przy niej zabawić. – Zabrała się do zdejmowania podróżnego płaszcza, w czym pomogła jej starsza córka burmistrza, niebawem ukazały się szaty zakonne i błyszczący krzyż na piersiach znamionujący ksienię klasztoru cystersek.
Przez ten czas zawoalowana dama cichym, ledwo dosłyszalnym jękiem dawała znak, że jeszcze żyje, na koniec zaś poprosiła panią domu o szklankę wody. Burmistrzowa wszakże przyniosła przeróżne krople trzeźwiące i esencje, sławiąc ich moc cudowną, i błagała damę, by zdjęła przecież gruby, ciężki kwef, który jej z pewnością przeszkadza w swobodnym oddychaniu. Wszelako chora, ruchem ręki broniąc się przed zbliżeniem gospodyni i cofając głowę z wszelkimi oznakami wstrętu, odrzuciła propozycję, a nawet gdy na koniec zgodziła się na powąchanie silnej esencji trzeźwiącej, gdy napiła się nieco wody, o którą prosiła, a do której stroskana gospodyni wpuściła parę kropel skutecznego eliksiru – czyniła to wszystko nie odrzucając kwefu, nie odchylając go ani trochę.
– Drogi panie – zwróciła się ksieni do burmistrza – przygotowałeś waszmość wszystko według życzenia?
– Tak – odparł stary – tak jest. Tuszę, że jaśnie oświecony książę będzie ze mnie kontent, podobnie jak i ta pani, dla której gotówem uczynić wszystko, co tylko w mej mocy.
– Zostawcież mię tedy – ciągnęła ksieni – przez parę jeszcze chwil sam na sam z biednym mym dziecięciem.