Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Słuchaj głosu serca - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
30 października 2019
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Słuchaj głosu serca - ebook

Autorka niezapomnianych zimowych bestsellerów - "Garść pierników, szczypta miłości", "Obudź się, Kopciuszku" i "Uwierz w miłość, Calineczko" zaprasza Was w kolejną magiczną podróż do krainy najpiękniejszych opowieści o miłości.
Jagna od zawsze kochała góry - tę miłość ma we krwi, bo z Zakopanego pochodzą jej mama i babcia. Choć rodzina wypytuje o potencjalnego narzeczonego, Jagna jest samotna. Ma tylko pracę i codzienne obowiązki w oddalonym od przepięknego południa Polski dużym mieście.
Gdy wreszcie poznaje wymarzonego mężczyznę, zaprasza go na święta do rodzinnego domu, by poznał jej bliskich. Jednak mama Jagny, rodowita góralka z charakterem, niechętnie patrzy na jej nowego wybranka. Czy kobieca intuicja dobrze jej podpowiada? Jagna jest przecież tak szczęśliwie zakochana…
Kto w tej pięknej bajce okaże się złym wilkiem, a kto uratuje niewinne serce? Przekonajcie się same!

Kategoria: Obyczajowe
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-66431-13-3
Rozmiar pliku: 2,8 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Rozdział 1

Koniec sierpnia był wyjątkowo uciążliwy. Niemal afrykańskie upały na zmianę z ulewami rodem z tropików nie sprzyjały zachowaniu życiowej równowagi. Być może właśnie dlatego w ostatnim czasie do przychodni trafiało więcej pacjentów niż zwykle. Tego dnia Jagna z niecierpliwością wyczekiwała przerwy na drugie śniadanie, tej chwili wytchnienia, która pozwoli jej na moment oderwać myśli od trudnych przypadków.

– Hej, mogę? – Adela wsunęła głowę przez uchylone drzwi gabinetu.

Wiedziała, że Jagna właśnie o tej porze robi sobie półgodzinną przerwę. Jak zwykle więc chwilę później wpadła do środka ze swoim pudełkiem śniadaniowym i już mościła się w fotelu ustawionym przy niewielkim stoliczku w rogu pokoju. Jagna włączyła czajnik i nasypała do kubków po dwie łyżeczki kawy rozpuszczalnej. Ten rytuał powtarzała codziennie od około pół roku, od kiedy przypadkowo spotkały się przy automacie z przekąskami – od tamtej pory niemal każdą przerwę spędzały razem. Adela była pielęgniarką w przychodni Jagny, pracowała w gabinecie zabiegowym. Jak się okazało, zaczęła swoją pracę niespełna miesiąc wcześniej niż Jagna, co zbliżyło je jeszcze bardziej – mogły wspólnie zbierać doświadczenia i poznawać zwyczaje przychodni, które wciąż bywały dla nich zaskakujące.

Jagna, młoda pani psycholog, zaraz po stażu rozpoczęła pracę w przyszpitalnej poradni leczenia i rehabilitacji zaburzeń psychicznych. Jak na razie bardzo ją lubiła. Co prawda bywały dni, kiedy wracała do domu zmęczona, wciąż jednak miała przeświadczenie, że wybór tej specjalizacji był jednym z najlepszych, jakich dokonała w życiu. Fascynowali ją ludzie, z którymi pracowała podczas terapii, i choć często z tego powodu jej znajomi dziwnie na nią patrzyli i rzucali krytyczne komentarze, Jagna skrycie marzyła o dalszym rozwijaniu się w swojej dziedzinie.

– Jak ci dzisiaj idzie? Jakieś nowe, ciekawe przypadki? – zapytała Adela.

– Na razie sami stali pacjenci. I z tego, co widzę – Jagna zerknęła do swojej rozpiski – dziś tylko tacy.

– Przynajmniej wiesz, czego się spodziewać.

– Powiedzmy. Niektórzy stali też potrafią zaskoczyć. Ale – Jagna machnęła ręką – mamy przerwę w pracy, więc nie rozmawiajmy o pracy.

Wyjęła z szafki pojemnik z sałatką i dosiadła się do Adeli, która właśnie postawiła na stoliczku dwie gotowe kawy.

– Jak tam rodzinna impreza? – Adela zmieniła temat.

– Jak to osiemdziesiątka babci, na którą zjeżdża cała rodzina. Prawie jak święta.

– Pewnie trudno było odetchnąć w tym zgiełku?

– Udało mi się w sobotę rano wyjść w góry, więc trochę przewietrzyłam umysł. Wojtek ze swoją dziewczyną przyjechali trochę wcześniej i wybraliśmy się we trójkę do Doliny Chochołowskiej. Chociaż… Wyszliśmy około szóstej, a godzinę później już był taki tłum na szlaku… Wracając, mijaliśmy całe grupy.

– Nic dziwnego, sezon wakacyjny.

– To jedyny minus Zakopanego.

– A jak się udało samo przyjęcie?

– Elegancko, wytwornie… Babcia była chyba na początku trochę skrępowana, bo sądziła, że zabierzmy ją do karczmy albo zorganizujemy urodziny u niej w domu, tymczasem złożyliśmy się na wynajęcie restauracji. Była wystawna kolacja, tort ze sztucznymi ogniami. No wiesz, babcia nie do końca jest przyzwyczajona do takich luksusów. Ale kieliszeczek śliwowicy ją rozluźnił – zaśmiała się.

– Czyli niespodzianka się udała?

– Babcia była zadowolona, dziękowała nam przy stole chyba z pięć razy – odparła z satysfakcją.

– Musisz mnie kiedyś zabrać w tamte strony.

– Z przyjemnością. Babcia z pewnością się ucieszy. Mimo że ma już swoje lata, uwielbia gości, a przede wszystkim – poznawać nowych ludzi.

– Tyle dobrego już o niej słyszałam, że nie mogę doczekać się, aż ją poznam, naprawdę. I z przyjemnością wyrwę się z tych przygnębiających Katowic.

– Aż tak ci tu źle?

– Ponuro, dobijająco, do tego smog, brud i marne szanse na rozwój. To miasto utknęło wiele lat temu – westchnęła Adela.

– To czemu wróciłaś tu z Warszawy?

Adela wzruszyła ramionami. Chyba żałowała tej decyzji, ale kiedyś przyznała się Jagnie, że stolica okazała się dla niej zbyt dużym miastem i po zakończeniu studiów po prostu nie potrafiła się w niej odnaleźć. W Katowicach miała rodzinę i zapewnioną pracę po praktykach, czuła się więc tu pewniej, ale czy była szczęśliwa?

A Jagna? Jagna mieszkała w Katowicach od urodzenia. Tu chodziła do szkoły, tu skończyła studia, tu mieszkała w kupionym jej przez ojca mieszkaniu i nigdy nie myślała o przeprowadzce. Lubiła podróżować, ale nie dłużej niż przez tydzień, bo zaczynała tęsknić za rodzinnymi stronami. Zamyśliła się na chwilę, zdawszy sobie sprawę, że podobnie jak Adela nie miała odwagi na tak radykalne zmiany jak wyprowadzka do innego miasta. Jednocześnie nie czuła się tutaj źle. Miała pracę, która ją satysfakcjonowała, rodzinę, przyjaciół – Katowice wcale jej nie przytłaczały. Lubiła to miasto właśnie dlatego, że czuła się tu jak w domu i nie sądziła, że to się kiedykolwiek zmieni.

– Od przyszłego tygodnia urlop? – zagaiła Adela po chwili ciszy.

– Tak. Już nie mogę się doczekać.

– Jakieś wczasy last minute?

– Gdybyś leciała ze mną, to może, a tak… Albo góry u babci, albo morze. Jeszcze nie zdecydowałam.

– Wybierasz się sama?

– A mam z kim? – odparła nieco smutno Jagna.

– Pewnie masz, ale dość tych pytań.

– Uwierz, nasłuchałam się podczas weekendu niemal od każdego z rodziny. Prawie jak na święta – westchnęła. – Nie wszystkim jest najwyraźniej pisane.

– A ja uważam, że wszystkim, tylko w swoim czasie. I oczywiście nie można przegapić szansy.

– Ty, jak rozumiem, jeszcze czekasz? – zaśmiała się Jagna.

– Niecierpliwie – odparła Adela wesoło.

Obie były singielkami, choć żadna z nich nie ukrywała, że chwilami bardzo im ten stan doskwierał. Jagna znów zamyśliła się, wspominając ubiegłą sobotę. Co najmniej trzy razy usłyszała pytanie, czy ma kogoś na oku, czy ktoś się wokół niej kręci, czy się w końcu ustatkowała. Cóż miała powiedzieć. Tak jak Adela – czekała niecierpliwie na swoją drugą połówkę.

– No nic, trzeba powoli kończyć te pogaduszki – powiedziała Adela, kiedy jej pojemnik śniadaniowy był już pusty.

– Jakie plany na popołudnie? – zapytała Jagna.

– Odpoczynek. W te upały nic nie chce mi się robić. Mam okropny bałagan w mieszkaniu, ale gdy tylko pomyślę, że miałabym zacząć sprzątać, oblewa mnie pot. Poczekam na ochłodzenie – zaśmiała się Adela i wstała. – Może wybierzemy się po południu nad Hubertus? Rowerami?

– Z przyjemnością bym pojechała, ale obiecałam Michałowi, że zajmę się dzieciakami. Mój brat zaprosił żonę na rocznicową kolację.

– A dziadkowie?

– Mama ma radę przed początkiem roku szkolnego i nie wie, o której skończy, a tato jak zwykle pracuje. Zostałam im tylko ja.

– I nie było jak się wykręcić…

– Powiem ci, że nawet lubię z nimi spędzać czas. Z Jaśkiem już da się porozmawiać, to bardzo rezolutny chłopak. A Miśka… Cóż, broi i nie można się przy niej nudzić.

– W takim razie jednak poleżę w domu, samej nie chce mi się jechać.

– Musimy popracować nad twoją motywacją. – Jagna zmrużyła oczy i uśmiechnęła się wymownie.

– Żadnych psychologicznych sztuczek! Potrzebuję nudy i nicnierobienia. To podobno zdrowe.

– Od czasu do czasu owszem.

– Więc przyjmijmy, że u mnie to od czasu do czasu występuje częściej. A teraz uciekam, bo za chwilę naprawdę rozpiszesz mi jakąś terapię! Miłej pracy! – rzuciła Adela, po czym wyszła z gabinetu.

Jagna dopiła kawę, schowała kubek do szafki, postanawiając, że umyje go przed wyjściem, zajrzała kontrolnie w kartę kolejnego pacjenta, po czym poprawiwszy fartuch, wyszła na korytarz, by zaprosić go do gabinetu.

Po pracy wstąpiła do galerii handlowej, by kupić jakieś drobiazgi dla dzieci, po czym ruszyła prosto w kierunku domu swojego brata. Nie lubiła odwiedzać ich z pustymi rękami i choć Michał niejednokrotnie karcił ją za przyzwyczajanie maluchów do prezentów, Jagna nie potrafiła się opanować. Przy okazji zjadła na szybko obiad w barze samoobsługowym. Nie miała ostatnio czasu ani ochoty na przygotowywanie posiłków. Jej lodówka od kilku dni świeciła pustkami, zresztą Jagna lubiła jeździć na domowe obiady do mamy. To kolejny plus mieszkania blisko rodziców, pomyślała, wspominając swoje rozważania na temat przeprowadzki. Trudno byłoby jej z tego zrezygnować. Tym bardziej że mama naprawdę nie ingerowała w jej życie, nie prawiła moralizatorskich kazań ani nie dawała do zrozumienia, że wciąż wyczekuje zięcia i wnuków. Była prawdziwą przyjaciółką, Jagna nie wyobrażała sobie nie mieć jej blisko. Zawsze mogła z nią o wszystkim porozmawiać, bez skrępowania zwierzyć się ze swoich trosk, a w zamian otrzymywała kilka mądrych słów, które niejednokrotnie bardzo jej pomogły.

– Ciocia! – usłyszała pisk Michaliny, kiedy tylko otworzyła drzwi domu Michała.

Bratanica rzuciła jej się w ramiona, nim zdążyła odłożyć torebkę. Jagna uniosła dziewczynkę do góry, ucałowała serdecznie, połaskotała tak, że dziecko zaczęło piszczeć z radości, po czym wypuściła z rąk, kiedy tylko mała zaczęła się wyrywać. Żywe srebro, mówili o niej rodzice. Nie potrafiła ani chwili ustać w miejscu, już biegała po całym salonie, co chwilę wypadając na taras, na którym Jasiek właśnie sklejał przy dużym stole model samolotu.

– Cześć, młody! – Jagna przybiła chłopcu piątkę. – Gdzie rodzice?

– Szykują się na górze – odparł chłopiec.

– A wy tu rozrabiacie?

– Ja jestem grzeczny, Miśka rozrabia.

– No tak, tak. Jak zwykle. – Jagna uśmiechnęła się i pogładziła go po głowie. – Co składasz? F-16?

– Coś ty, ciociu, F-16 już dawno poskładałem – oburzył się swoim dziecięcym głosikiem. – Teraz tato dał mi MiG-21.

Jagna zerknęła na opis pudełka z modelem, który dziś kupiła w sklepie z zabawkami. Odetchnęła z ulgą, gdy okazało się, że ma inne oznaczenie. Podała Jaśkowi pudełko, na co ten od razu radośnie ją uściskał, grzecznie podziękował za prezent, po czym odłożył je na bok bez rozpakowywania i wrócił do pracy. Jagna znów uśmiechnęła się do bratanka. Był naprawdę ułożonym chłopcem. A jego siostra… Cóż, biegała teraz boso po ogrodzie, ciągnąc za sobą połamany już latawiec, który chyba nigdy nie zdążył poszybować. Prychnęła cicho, w biegu chwyciła małą, obróciła się z nią kilka razy wokół własnej osi, po czym postawiła ją znów na trawie i podała jej torebkę z sukienką i skrzydełkami elfa. Trzylatka znów pisnęła z radości, po czym szybko, choć bardzo nieporadnie, ubrała się w strój od cioci i zaczęła podskakiwać, bawiąc się we wróżkę.

– O, jesteś już! – rzucił Michał, stanąwszy w drzwiach tarasu. Mocował się ze spinkami do mankietów. Jagna od razu podeszła do brata, by mu pomóc.

– Jestem, jestem. Gdzie Ania?

– Jeszcze w łazience. Siedzi tam od godziny – westchnął.

Jagna przewróciła oczami.

– Zabierasz ją na romantyczną kolację po dziewięciu latach małżeństwa, to normalne, że chce zrobić na tobie wrażenie!

– Nie przesadzaj, świętowaliśmy każdą rocznicę!

– Tylko czy aż tak? Mam nadzieję, że za rok wymyślisz coś specjalnego.

Michał skrzywił się. Mógł się domyślić, że dziesiąta rocznica ślubu to jednak coś więcej, okrągły jubileusz należało świętować w odpowiedni sposób. Jagna westchnęła w myślach. Jak ona, będąca od dawna sama, w ogóle mogła pouczać brata, który w małżeństwie przeżył już dziewięć pięknych lat! Z pewnością wiedział więcej od niej.

– Poradzisz sobie? – upewnił się Michał.

– Żartujesz? Pytasz, jakbym to robiła pierwszy raz.

– No dobra, to podwieczorek…

– Michał, naprawdę dam sobie radę. – Jagna uśmiechnęła się szeroko. – Idźcie i dobrze się bawcie.

– Dzięki, siostro! – Michał cmoknął Jagnę w policzek, po czym wrócił do środka, ta zaś przysiadła się do Jaśka i z zainteresowaniem obserwowała postępy w sklejaniu, doglądając jednocześnie biegającej wciąż po ogrodzie Michaliny.

Cieszyła się, że jej bratu życie tak cudownie się poukładało. Miał kochającą żonę, dwójkę wspaniałych dzieci, dom, dobrą pracę. Kibicowała mu z całego serca. Michał był jej starszym bratem, który w dzieciństwie zawsze się o nią troszczył. Nie mieli więcej rodzeństwa. Jak mogłaby mu teraz nie pomagać, tym bardziej że uwielbiała jego dzieci?

– Ciociu, jestem głodny – powiedział nagle Jasiek.

– To co, podwieczorek? Na co macie ochotę? – zapytała.

Gdy chłopiec zaproponował budyń czekoladowy, a Michalina zaczęła biegać dookoła i wołać: „Tak, budyń, budyń, budyń!”, Jagna od razu zabrała się za przygotowywanie posiłku. Mała z radością dołączyła do niej, próbując pomagać, Jasiek zaś grzecznie wyciągnął miseczki z szuflady. Jagna uwielbiała w taki sposób spędzać czas z dziećmi, tylko czasem tlił się w niej wtedy żal. Jestem młoda, powtarzała sobie, mam na to jeszcze czas. Niemniej jednak zaczynało jej doskwierać życie w pojedynkę, a marzenia o rodzinie i dzieciach stawały się coraz intensywniejsze. Michał w jej wieku miał już przecież rocznego synka. Uśmiechnęła się na wspomnienie rozmowy z Adelą. Jeszcze przyjdzie na nią pora i będzie tak szczęśliwa, jak sobie to wymarzyła. Będzie miała cudownego męża, wspaniałe dzieci… Teraz zaś musiała zająć się maluchami brata, które już zaczęły broić!

– Jasiu!

– Michalina wysypała sól, więc chciałem zrobić masę solną, żeby się nie zmarnowała – wytłumaczył spokojnie chłopiec.

– I dlatego dolałeś do niej wody na płytkach, zamiast pozbierać i ewentualnie zrobić to w miseczce?

– A po co brudzić miskę? Miałabyś więcej zmywania, a tak posprzątasz tylko podłogę. I tak musiałabyś pozamiatać, prawda?

– A może ty to teraz zrobisz? – rozbawiona Jagna wzięła się pod boki. – Poza tym do masy solnej trzeba dodać jeszcze mąkę, z samej soli i wody nie powstanie.

– Mąka! – Michalina już sięgała do szafki.

Jagna tym razem w porę zareagowała. Zabrała dziewczynkę z podłogi, otrzepała jej rączki i sukienkę, po czym usadziła ją w specjalnym krzesełku, mając nadzieję, że tam choć przez chwilę będzie grzeczna. Poprosiła Jaśka, by dał małej kolorowankę i kredki i przez chwilę się nią zajął, po czym sama pozamiatała rozsypaną sól, zmyła podłogę, by w końcu zabrać się za przygotowywanie budyniu. Wciąż musiała mieć oczy dookoła głowy, bo jak się okazało, i Jasiek miewał szalone pomysły.

Późnym wieczorem, kiedy dzieci już spokojnie spały w swoich łóżkach, trochę ogarnęła dom po wieczornych zabawach, posprzątała w kuchni, po czym usiadła w salonie. Wyciągnęła nogi na puf i włączyła cicho telewizor. Przyjemnie zmęczona, wpatrywała się beznamiętnie w ekran. Nagle jednak zaczęły wracać do niej te wszystkie pytania, które zadawali jej bliscy podczas weekendu. Czy ma kogoś, kiedy jakieś wesele, kiedy dzieci… Były one w pewien sposób przykre, pewnie gdyby o tym wszystkim nie marzyła, nie przejęłaby się nimi, tymczasem zaś zaczęła odczuwać presję. Ale wtedy pomogła jej mama, która za każdym razem odpowiadała wścibskiej ciotce, a nawet babci, że Jagna ma na to jeszcze czas, a teraz niech rozwija się zawodowo. Uśmiechnęła się pod nosem. Kochała swoją rodzicielkę nad życie, nawet w takich sytuacjach mogła na nią liczyć! Zaczęła się jednak zastanawiać, czy w tej sytuacji urlop w Zakopanem u babci to dobry pomysł…

– Czyli jednak morze? – zapytała Adela, kiedy następnego dnia tradycyjnie jadły wspólnie drugie śniadanie, tym razem w bufecie.

– Chyba tak. Co prawda ciągnie mnie w góry, ale nad morzem bardziej odpocznę. Uwielbiam babcię Anielę, jest naprawdę cudowną kobietą, ale czasem trochę… zbyt opiekuńczą. Chociaż może jestem uprzedzona po ostatnim weekendzie – westchnęła.

– No nic, pozostaje mi tylko zazdrościć, bo ja na razie nie mam szans na urlop – powiedziała zrezygnowana Adela, która wszystkie wolne dni odkładała na koniec roku, by w święta i na sylwestra wyjechać na narty.

– Przynajmniej spędzisz świetnie czas zimą na stokach. Coś za coś.

– Niby tak… W każdym razie liczę na fajne pamiątki!

– Tradycyjnie magnes na lodówkę?

– Może być. I pierścionek z bursztynem.

– Na takie prezenty powinnaś znaleźć sobie innego sponsora – zażartowała Jagna.

– Poszukam na stokach.

Obie się zaśmiały i jednocześnie upiły po łyku karmelowych latte. Jagna na chwilę uniosła wzrok, po czym zawstydzona rzuciła okiem na Adelę i skinęła komuś uprzejmie głową. Adela więc od razu dyskretnie odwróciła się, by później z uśmiechem przenieść spojrzenie na Jagnę.

– A cóż to za reakcja?

– Przestań – upomniała ją szeptem Jagna.

– Zarumieniłaś się! Tak reagujesz na przystojniaków? Znasz go?

– To przedstawiciel medyczny, często bywa w przychodni i szpitalu.

– Ciekawe, nigdy go nie widziałam. A uwierz, zauważyłabym takie ciacho. Skąd go znasz, skoro nie współpracujesz z firmami farmaceutycznymi?

– Gdzieś kiedyś się na niego natknęłam… – Jagna znów spuściła wzrok.

– Gdzieś, kiedyś… To brzmi interesująco! – Adela popatrzyła na Jagnę wymownie.

– Daj spokój… Zamieniliśmy zaledwie kilka zdań, zapytał o gabinet któregoś z lekarzy, bo nie mógł trafić. – Jagna machnęła ręką.

– Za to trafił ciebie!

– Ada!

– No co! Czemu nic o nim nie wspominałaś?

– Przecież to nieznajomy, który w zamian za wciskanie produktów jego firmy pacjentom oferuje lekarzom wczasy w tropikach! Nie znam go, raz z nim rozmawiałam!

– To czemu tak reagujesz?

– Bo… jestem nieśmiała. – Jagna uśmiechnęła się pod nosem.

– Tak, na pewno!

– Oj, daj spokój, też byś się zawstydziła, gdyby taki facet obdarzył cię swoim hollywoodzkim uśmiechem.

– No… może i tak. Niemniej… – Adela jeszcze raz spojrzała przez ramię na mężczyznę, który przysiadł się do jednego z lekarzy – warto byłoby się wokół niego zakręcić i wskazać mu odpowiedni kierunek.

– To znaczy?

– Do twojego łóżka.

– Jesteś okropna! – Jagna rzuciła w koleżankę zmiętą serwetką i obie głośno się zaśmiały. – Bierz, jeśli chcesz.

– Jeśli zapyta mnie o drogę, będę wiedziała, co powiedzieć. Z tym że już się tu chyba niestety całkiem nieźle odnajduje – dodała cicho, kiedy mężczyzna minął je i podszedł do baru, by złożyć zamówienie.

Przywitał się wesoło z bufetową, która najwyraźniej była równie onieśmielona jego urokiem, co Jagna. Przyjaciółki jeszcze przez chwilę rozmawiały, po czym po Adelę przybiegła pielęgniarka z przychodni z prośbą o pomoc przy jednym z pacjentów. Jagna została więc sama, by dopić kawę. Nie spoglądała już w stronę stolika, przy którym siedział przedstawiciel medyczny, który tak ją zawstydził, bojąc się, że po raz kolejny obleje się rumieńcem. W końcu odstawiła filiżankę na bar z nadzieją, że czmychnie niepostrzeżenie z bufetu, lecz gdy tylko się odwróciła, znów napotkała spojrzenie mężczyzny, o którym rozmawiały z Adelą. Ponownie uśmiechnęła się do niego uprzejmie i już chciała ruszyć w stronę wyjścia, gdy zauważyła, że mężczyzna, skinąwszy w stronę jakiegoś lekarza, nagle podniósł się i ruszył w jej kierunku. Co miała w tej sytuacji zrobić? Nogi wrosły jej w podłogę, nie była w stanie się ruszyć, choć bardzo chciała. Nie wiedzieć czemu poczuła się bardzo niezręcznie. Przecież już z nim rozmawiała i wówczas wcale nie była skrępowana! Miała ochotę urwać przyjaciółce głowę za podsunięcie jej myśli, na które wcale nie miała ochoty! Szybko jednak przywołała się do porządku i rozluźniła nieco, gdy mężczyzna stanął tuż przed nią.

– Dzień dobry – przywitał się grzecznie.

– Dzień dobry – odparła równie uprzejmym tonem.

– Przerwa na lunch?

– Dokładnie. Ale niestety już się kończy. – Wzruszyła ramionami.

– Szkoda, myślałem, że zdążymy zamienić jeszcze kilka słów.

– Może następnym razem.

Jagna przez spekulacje Adeli zaczęła od razu zastanawiać się nad tym, o czym chciał rozmawiać jej nowy znajomy.

– Mam taką nadzieję. Będę pani wypatrywał. – Znów obdarował ją uśmiechem.

– W razie czego wie pan, gdzie mam gabinet – zażartowała, po czym uświadomiła sobie, co tak naprawdę powiedziała.

– Czy to zaproszenie?

Jagna wzięła głęboki wdech. Już nie wypadało się wycofywać.

– Jak najbardziej. Nie parzę tak dobrej kawy jak pani Jadzia – spojrzała w stronę baru – mogę zaproponować tylko rozpuszczalną, ale też całkiem nieźle smakuje.

– W takim razie z miłą chęcią panią odwiedzę. A teraz nie zatrzymuję, widzę, że się pani śpieszy – odparł.

Tak bardzo było to widać? Przecież tylko przestąpiła z nogi na nogę. Musiał być dobrym obserwatorem. Pożegnała się więc i w końcu wyszła z bufetu.

Wróciwszy do swojego gabinetu, nie myślała już o nim. Upewniła się co do kolejności przyjmowania pacjentów, po czym poprosiła pierwszego z listy. Jedynie w krótkich przerwach pomiędzy wizytami zastanawiała się, dokąd chciałaby tak naprawdę pojechać. Niby wolała odpocząć nad morzem, ale te góry… Chyba miałaby sobie za złe, gdyby odpuściła Zakopane w tym roku. Zaczynała znów gubić się w swoich rozważaniach. Ciągnęło ją w góry, uwielbiała to uczucie spokoju, które ją tam ogarniało. Góralska krew, która krążyła jej w żyłach, dawała wyraźnie o sobie znać w takich momentach. A była pewna, że już podjęła decyzję. Nie musiała pytać o radę rodziców, bo doskonale wiedziała, co odpowiedzą. Tato jednoznacznie powiedziałby: all inclusive. A mama? Jej serce wciąż biło dla Tatr, była pełnokrwistą góralką, której nic poza ogromną miłością nie byłoby w stanie wyrwać z zakopiańskiej rzeczywistości. I tak też się stało, gdy ponad trzydzieści lat temu poznała pewnego inżyniera i zdecydowała się wyjechać z nim do Katowic. Nie żałowała nigdy swojej decyzji, kochała męża i pragnęła być z nim szczęśliwa. Nie oznaczało to też jednak, że nie tęskniła. Swoją tęsknotę zaś przelewała na dzieci, ucząc je od małego miłości do gór. Jagna jednak nie była pewna, czy aż tak kochała Tatry, czy po prostu przejęła uwielbienie mamy. Niemniej lubiła tam odpoczywać, ceniła sobie dom babci, cudowne pierogi z bryndzą i prażone oscypki z żurawiną. Wręcz przepadała za kwaśnicą, a zapach lasu czuła, ilekroć przymykała oczy i myślała o Zakopanem.

Nagle uśmiechnęła się pod nosem – chyba już dokonała wyboru. Wcale nie potrzebowała szumu nadmorskiego wiatru i przyjemnej bryzy na twarzy. Najpełniej odpocznie właśnie u babci, w otoczeniu baśniowego krajobrazu, o którym opowiadała jej mama.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: