Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Śmierć Imperii - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
30 stycznia 2023
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Śmierć Imperii - ebook

Powieść historyczna, będąca jednocześnie kryminałem, która opowiada o tajemniczej śmierci Imperii Cognati, niezwykłej kurtyzany, która sprowadziła do Rzymu ludzi takich jak Durer i Santi, a także o rozgrywkach politycznych jakie miały miejsce w owym czasie, które w końcu doprowadziły do Soboru Trydenckiego i powstania kościoła katolickiego takiego jakim dziś znamy. Akcja powieści toczy się w przełomowych czasach historycznych we Włoszech. Kończy się era renesansu i niebawem dzięki papieżowi Pawłowi III nastanie barok i narodzi się absolutyzm. Choć większość postaci podobnie jak i wydarzenia opisane w książce jest jak najbardziej prawdziwa, to jednak niektóre osoby stworzono na potrzeby opowiadania. Głównymi postaciami są: Alessandro Farnese przyszły papież Paweł III, Imperia Cognati- słynna kurtyzana i mecenas sztuki, Rafael Santi, Albrecht Dürer, cesarz Karol V i Cesare Borgia. Ambitny i chorobliwie zazdrosny o Cesare Borgię- Alessandro Farnese zostaje wplątany w kryminalną zagadkę wiodącą aż do samego pałacu papieskiego. Nie ma pojęcia, że tajemnicza śmierć legendarnej kurtyzany zaprowadzi go na sam Tron Piotrowy. Umiera Imperia Cognati znana jako la Divina lub la Grande Cortigiana. Najbardziej wpływowa kobieta ery renesansu w Rzymie. Wybitnie wykształcona, władająca kilkoma językami kobieta, oficjalnie popełniła samobójstwo z powodu nieszczęśliwej miłości do jednego z dwóch najpotężniejszych bankierów Europy-Agostino Chigi. Nikt w mieście nie wierzy w tą wersję wydarzeń i nawet sam papież, który prowadzi ceremonię pogrzebową Imperii podczas kazania obwinia o jej śmierć bankiera.

Kategoria: Powieść
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7639-429-9
Rozmiar pliku: 298 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

ROZDZIAŁ 1

Alessandro Farnese, odpoczywał przy fontannie swej willi na Palatynie i rozmyślał o tym, cóż ma uczynić. Odkąd nastał wojowniczy papież Giuliano della Rovere, wypadł z łask jako przyjaciel Cesare Borgii. Legendarny książę Valentinois zginął w bitwie oszukany i pozostawiony przez wszystkich. Ten, którego wychwalali najwięksi myśliciele polityczni, najlepszy kondotier w dziejach nie miał nawet porządnego grobu. Dobywający bardzo często miecza Giuliano della Rovere zapragnął zniszczyć wszelkie ślady po Borgiach, których nienawidził, mając swoje powody. Jako „człowiek Borgiów”, Alessandro musiał odsunąć się w cień i niewiele pomogły zaślubiny siostrzenicy z papieskim krewnym. On sam nie akceptował tego posunięcia siostry, a Juliusz pewnie to wyczuwał, natomiast Giulia miała wrażenie, iż jest przy władzy. Obsadzony na pomniejszej parafii i zesłany do swej rezydencji jedynie czasem odwiedzał rezydencje papieskie, biorąc udział w obradach. Nie miał święceń, choć był kardynałem, więc czas umilała mu metresa i ich wspólne dzieci, które starał się chronić za wszelką cenę przed zemstą nowego papieża Juliusza. Pewnie nawet nie przypuszczał, że gdy odejdzie z tego świata, Sobór Trydencki zmieni całkowicie funkcjonowanie kościoła, a kardynałowie bez święceń odejdą w niepamięć, a to wszystko nastanie dzięki niemu. Jednak to nie nowy papież spędzał mu sen z powiek, ale listy, które od jakiegoś czasu otrzymywał.

„»Imperia nie zmarła śmiercią naturalną, a jedynie Farnese może dowieść, kto odebrał Wenus Imperium, gdyż zna prawdę, choć o tym nie wie«” — czytał kardynał, bawiąc się kartką.

Wszystkie listy dotyczyły słynnej kurtyzany i spraw politycznych, jakie w owym czasie miały miejsce w Rzymie. Alessandro nie mógł zaprzeczyć, że znał Imperię. W Rzymie nie istniała osoba, która jej nie znała. Była muzą Rafaela Santi i Michała Anioła. Uczestniczyła we wszystkich najważniejszych uroczystościach w mieście. Imperia najsłynniejsza kurtyzana Rzymu, która oparła się samemu Cesare. Ukochana Agostino Chigi i Jacopo Sadoleto. Najdroższa i najtrudniej dostępna kurtyzana w dziejach. Kobieta wybitnie wykształcona i niezwykle bogata. Jak wiele kurtyzan los zmusił ją do obrania takiego zawodu, była to jedyna szansa, by panna z dzieckiem, mogła wychować swą córkę w godziwych warunkach, i zdobyć wykształcenie.

Rzymskie kurtyzany były wyjątkowe. Od zawsze od prostytutek wszelkie kurtyzany dzieliła ogromna przepaść, ale te tutaj były niczym kobiety, o których słyszał, że istnieją w Japonii lub Korei. Ich głównym zadaniem było zabawiać królewskich delegatów z różnych krajów, którzy przybywali na dwór papieski swą wyrafinowaną rozmową, obyciem, urodą i towarzystwem. Ich zadaniem było tak oczarować przybyłych, by wyciągnąć o nich jak najwięcej informacji, które mogłyby posłużyć papiestwu do szantażowania królów i książąt. Ot bowiem obydwie strony podejmują się wystawnymi uroczystościami, licząc, że dzięki temu podczas uczt i balów osiągną to, czego pragną, a jak tu tańczyć, popijać wino i oglądać przedstawienia teatralne, bez towarzystwa kobiet? Mężczyźni mają tańczyć sami ze sobą? Niemożliwe i niepojęte! Imperia już za życia była legendą i tak wpływową osobą, że wiele kobiet obierających ten zawód przybierało jej imię, choćby po to by zmylić przybyłych do miasta obcokrajowców. Na samo wspomnienie Imperii, Alessandro się uśmiechnął. Nie miał wątpliwości, że śmierć Imperii była podejrzana i choć z przyjemnością rozwiązałby tę sprawę, albowiem szczerze było mu żal tej kobiety dzięki, której ludzie tacy jak Rafael pozostawili swe dzieła w Rzymie, to jednocześnie panicznie bał się tego, co odkryje. Tajemnicą poliszynela było, iż Imperia była najlepszym szpiegiem Watykanu. Krążyły plotki, że szpiegowała nie tylko dla Giuliano della Rovere, ale też dla wpływowych bankierów i kondotierów. Grzebanie w jej sprawie z pewnością prowadziło do szczytów władzy w Rzymie, ale można było się również narazić innym włoskim władcom. Czyż Rafael nie przybył od samego Montefeltro, a pan Urbino był równie wybitnym kondotierem, jak Cesare, a do tego wybitnie wykształconym. To była bardzo brudna sprawa, a prawda mieszała się z legendą od zawsze w życiu tej kobiety. Alessandro wiedział doskonale, że wbrew temu, co opowiadali o niej protestanci, nie miała wpływu na konklawe. Ci fanatycy robili wszystko by oczernić Watykan, choć stosy układali większe niż katolicy, a w wojnach domowych litości też nie mieli. Jednak nie mógł zaprzeczyć temu, iż Imperia miała wpływ na to, co dzieje się w Rzymie, a także poza nim. Była mecenasem sztuki i posiadała ogromne latyfundia, a w jej domu bywali wyłącznie prominentni i wpływowi ludzie, którzy zwierzali się swej przyjaciółce ze wszelkich sekretów.

— Panie, listy do Waszej Ekscelencji — sługa trzymający złotą tacę, na której leżały listy wybudził kardynała z chwilowego letargu. Alessandro dopiero po chwili obrócił się w stronę mężczyzny stojącego na tle fontanny.

— Wybacz, zamyśliłem się. Nalej mi jeszcze wina do kieliszka — rozkazał, przeglądając korespondencję. Nie musiał zbytnio się trudzić, by dostrzec kolejny anonim bez rodowej pieczęci. Pospiesznie ją złamał i zajrzał do listu.

»Bliscy sercu przychodzą na ten świat i odchodzą, a i Farnese są śmiertelni. W owym czasie dżuma i malaria nie panowały w Caput Mundi. Nie mogli więc paść ich ofiarą? Nie zapominaj iż Rzym pobłogosławiono dwukrotnie Mars, dał nam Imperium Romanum, a Venus — Imperię«

Sfrustrowany ze złością zgiął list i wrzucił go do stojącego nieopodal lampionu. Znał to powiedzenie doskonale i bynajmniej nie zamierzał mu przeczyć, ale po co zabijać kurtyzany. Nie było tajemnicą, że jego kobieta jest metresą, a siostra była kochanką Rodrigo Borgii. Nie było w tym żadnej logiki, albowiem Imperia należała do wrogiego obozu władzy, więc skąd te groźby i dlaczego komuś tak bardzo zależy, żeby to właśnie on prowadził śledztwo.

— Umberto, zaczekaj chwilę! — Alessandro nerwowo wskazał ręką na służącego.

— Tak panie — sługa natychmiast stanął niczym posąg, odwracając się w stronę swego pana.

— Wszystkie listy dalej przynosi ten sam człowiek? — zapytał dociekliwie pan domu.

— Tak panie.

— Umberto czy pamiętasz może Imperię?

— Panie, chyba nie ma takiego, kto by nie pamiętał! Cały Rzym opłakiwał śmierć Lucrezii Cognati. Tyle lat życia miała przed sobą! — Umberto nie krył swego żalu po śmierci kobiety. — Toż Rzym zaiste pobłogosławiono dwa razy...

— Wiem Umberto, wiem... — przerwał poirytowany Alessandro, z trudem powstrzymując emocje. Nigdy nie był w tym tak dobry, jak Cesare i Lorenzo de Medici zwany „il Magnifico,” których miał okazję w swym życiu poznać. — Rzym wiele stracił wraz ze śmiercią Imperii, to dzięki niej przybyli tutaj prawdziwi artyści. Chcę cię o coś zapytać, gdyż to do twoich zadań należy dbanie o sprawunki tego domu... służba z pewnością plotkowała między sobą na temat jej śmierci. Wiesz może, co powiadali na ulicach zwykli śmiertelnicy?

— Cóż panie różne rzeczy powiadają — Umberto zaczął się nerwowo plątać. — Minęło kilka miesięcy. Mało kto wierzy w samobójstwo i dżumę. Syfilis to już zwyczajne oszczerstwo! — mężczyzna nie krył wzburzenia.

— Zgadzam się. Na to w dzisiejszych czasach się nie umiera, a alkowa tej kobiety była dostępna wyłącznie dla trojga ludzi.

— Jeśli mogę coś rzec — Alessandro skinął na mężczyznę, by podszedł bliżej. — Wielu rzymian wierzy, iż to Chigi pozbył się tej kobiety, albowiem zbyt dużą wiedzą posiadała o jego ciemnych interesach — wyszeptał, nachylając się do kardynała.

— A wiesz może, który medyk stwierdził zgon? — zapytał Alessandro.

— Pewnie Massimo, ale mogę popytać panie — odparł mężczyzna.

— Zrób to, ale dyskretnie — oznajmił Alessandro. — Jutro pragnę spotkać się z mistrzem Rafaelem, chcę wprowadzić kilka poprawek w jednej z naszych rezydencji.

— Dobrze panie poślę konnego.ROZDZIAŁ 2

Kardynał już od dłuższego czasu oczekiwał na siostrę, nerwowo przydreptując w miejscu. Nie dziwiło go to, że Giulia opóźnia swe przybycie wyłącznie po to, by mu zagrać na nerwach. Musiał sporo nakłamać by kobieta w ogóle raczyła do niego przybyć, choć od jakiegoś czasu była w Rzymie, albowiem starała się o kredyt na spłatę długów jako gubernatorowa Carbognano. Odkąd ród jej męża stał się jednym klientów Juliusza, unikała brata. Jej życie toczyło się wokół udawania zacnej matrony, która nie nigdy nie miała żadnych związków z Borgiami. Zupełnie jakby mieszkańcy miasta zapomnieli o tym, kim naprawdę była dawna pani Orsini, a dziś małżonka Giovanni Capece Bozzuto pomniejszego gubernatora Carbognano. Alessandro wiedział, że siostra obwinia go o ten mariaż, a hiszpański gubernator nie był godny jej ręki, ale prawda była taka, że kochanki Rodrigo Borgi nikt nie chciał. Być może innego dnia byłby bardziej opanowany, znosząc afronty siostry, ale dziś zamierzał jeszcze udać się do pałacu papieskiego, by spotkać się z mistrzem Rafaelem, który nie odpowiedział na jego zaproszenie. Nie chciał się tam pokazywać podczas pobytu papieża, więc zamierzał skorzystać z jego nieobecności. Anonimy ciągle przychodziły, a słowa w nich zawarte były coraz bardziej ostre. Zupełnie jakby ktoś znał prawdę o tym, co uczyniła jego rodzina i jak umarła Imperia. Czas mijał w nieskończoność, a on nerwowo spoglądał na widoczny przez okno zegar słoneczny, albowiem zegar stojący na komodzie szwankował. Wreszcie usłyszał charakterystyczny chód swej siostry. Giulia Orsini stanęła w pięknej, czerwonej sukni w progu komnaty uśmiechając się na widok brata, który wskazał jej ręką, by zamknęła drzwi. Dawna metresa papieża Aleksandra VI z gracją usiadła na krześle stojącym przy długim drewnianym stole.

— Czytaj! — Alessandro rzucił listy na stół.

— A gdzie witaj droga siostro! — Alessandro zmierzył ją wzrokiem. — Anonimy — Giulia beznamiętnie przerzucała stosy kartek, nie starając się zgłębiać ich treści. — Nie po raz pierwszy rzucają wobec nas oszczerstwa, więc czym tu się... — prychnęła, a Alessandro uderzył z całej siły dłonią w stół.

— Może raczysz do nich choć zajrzeć! W tym ostatnim piszą również o tym, cóż myśmy uczynili — zwrócił się kąśliwie do swej siostry, która igrała mu na nerwach. — Ty może nie masz nic do stracenia, ale ja mam! — syknął ze złością. — Czy jesteś, aż tak głupia, czy tylko udajesz?! — mężczyzna przekręcił głowę w nerwowym tyku. — Sądzisz, że nie wiem?! — na twarzy Giulii pojawił się grymas. — Mina ci zrzedła siostrzyczko!

— Przecież ona nie miała z tym nic wspólnego. Uczyniliśmy wtedy to, co należało.

— To nie znaczy, że zwolennicy Borgiów całkowicie wymarli — bąknął Alessandro. — Jesteś pewna, że Imperia nie mogła mieć z nimi nic wspólnego, bo ja nie mam tej pewności.

— Tak mi się wydaje — odparła kobieta, nerwowo poprawiając się na krześle.

— Na litość boską! Tak ci się wydaje! Przecież to ty latami przebywałaś w łożu Rodrigo, a nie ja — Alessandro miał ochotę stłuc siostrę na kwaśne jabłko, więc by się opanować, wziął z patery owoc i zaczął go obierać, a właściwie robić z niego miazgę.

— Czego ty ode mnie żądasz?! Jedynie Vanozza była osobą, której się zwierzał! Wiem tyle, co ty! Krążyły plotki, że jako jedyna odmówiła Cesare, ale przecież ten umarł na wiele lat przed jej wejściem na salony.

— Ciało było tak zmasakrowane, że nie ma pewności, iż to był on — zauważył mężczyzna, bawiąc się nożem.

— Przestań paplać bzdury! Gdyby żył już dawno odkryłby prawdę i nie rozmawialibyśmy tutaj! Wystarczająco los mnie pokarał. Ta zapadła dziura nawet nie przynosi dochodu — kobieta z trudem udawała opanowaną, choć nerwowo przerzucała listy. Na samą myśl, o tym, że Cesare mógłby przeżyć, robiło jej się niedobrze.

— Nie zapominaj, że dzięki tej dziurze, której jesteś gubernatorową, znajdujesz się pod opieką Hiszpanii. A co mają do powiedzenia w tej kwestii twój zięć i jego patron?

— Ty i ja byliśmy na pogrzebie legendarnej kurtyzany i wysłuchaliśmy kazania Jego Świętobliwości. Guliano potępił Agostino Chigi o to, co się stało — oznajmiła chłodno. — Biedna Lucrezia się zakochała, a ten ją odtrącił. Sądziła, że może zostać jedną z nas. Odebrała sobie życie i tyle, lub... na tyle zawadzała Agostino, że ten dopomógł jej trucizną.

— Rodrigo też odebrał sobie życie?! Sam! — Alessandro z impetem wbił nóż w stół. — Mam ci ponownie przypomnieć czym ty się zajmowałaś w swej młodości. Znalazła się cnotliwa dama!

— Powiedział cnotliwy kardynał — słysząc te słowa, Alessandro zamachnął się, by wymierzyć siostrze policzek, jednak w ostatniej chwili się powstrzymał.

— Jeśli coś stanie się mym dzieciom przysięgam ci, że wszyscy się dowiedzą! Nie będę dłużej milczał, także o tym, kto odmienił los Cesare! Imperia to wierzchołek — wrzeszczał nad siedzącą niczym marmurowy posąg siostrą. — A co jeśli prawdą jest to, co krąży po pałacu?

— Chyba w to nie wierzysz! — obruszyła się kobieta, wreszcie spoglądając bratu prosto w oczy. — Giuliano podobnie jak Rodrigo przyznaje, że ma dzieci, więc czemu miałby ukrywać ojcostwo Imperii.

— Bo wiemy, jaka jest jej matka. Diana naprawdę wierzy, iż może równać się królowym, a w owym czasie Rodrigo mógłby wykorzystać tę informację. Właściwie czemu tak bardzo się nienawidzili — kardynał zaczął się zastanawiać, przypominając sobie wydarzenia z przeszłości, ale potrafił znaleźć sensowego powodu.

— Pewnie konflikt interesów. Ty jesteś kardynałem, więc doskonale wiesz jak to działa — Alessandro jedynie przewrócił oczami. Zdawał sobie sprawę z tego, że siostra nie mówi mu całej prawdy, dość kiepsko przy tym udając. W końcu była siostrą kardynała więc tak jak i on doskonale wiedziała, że głosy kardynałów są kupowane poprzez nadania ziemskie choćby dla krewnych przyszłego papieża. — Giuliano kocha wojaczkę tak, jak Cesare. Może sądził, że to on będzie kondotierem i naczelnym dowódcą Rzymu, a tymczasem najpierw Juan, a potem Cesare...

— Wiem, jak od dłuższego czasu przebiega wybór papieża — brat przerwał jej wypowiedź. — Wiem też, że Rodrigo wygrał z Giuliano nieznacznie, ale nigdy w dziejach tego państwa jeden nie zwalczał tak zajadle drugiego.

— Naprawdę chcesz się babrać w tym błocie? Jeśli Imperia była rzeczywiście córką Giuliano, sprowadzisz nas zagładę — do Giulii wreszcie dotarło, że przy założeniu, iż Imperia miała powiązania z Cesare i była córką Giuliano, a jej śmierć nie była samobójstwem, to żadne z nich nie znajdzie schronienia w jakimkolwiek włoskim księstwie.

— Może ją sprowadzę, gdy się tą sprawą nie zajmę! — odfuknął. — Do tej pory w listach jedynie pisał o Lucrezii, ale mi nie groził, a dziś sługa znalazł urżniętą głowę byka na schodach. Jak sama zauważyłaś droga siostro to anonimy, a co jeśli wysyła je ktoś potężniejszy niż wojowniczy papież?

— Listy są drukowane — zauważyła kobieta.

— Nie na tej prasie, którą używałem za czasów Rodrigo. Każda prasa zostawia charakterystyczne ślady.

— Wtedy drukowałeś to ty, gdyż była taka potrzeba, ale kto głównie zajmuje się drukiem? Pomyśl czyj to wynalazek?

— Niemcy — Alessandro poczuł, jakby spłynęła na niego co najmniej łaska Ducha Świętego. — Czemuż o tym nie pomyślałem!

— Może należałoby szukać odpowiedzi w ich komunie — stwierdziła kobieta, robiąc kwaśną minę.

— Tak uczynię, choć od czasów najazdu Charlesa nienawidzę tych kreatur — Alessandro nie krył swej pogardy. — Uważaj na siebie! — dodał po chwili, wskazując drzwi. Twarz Giulii zdradzała niezadowolenie ze sposobu, w jaki brat ją wyprasza.

— Ty również Alessandro. Mimo różnic nie życzę ci źle — powiedziała kobieta, próbując objąć brata, na pożegnanie.

— W to nie wątpię — powiedział mężczyzna, na pożegnanie pospiesznie chowając listy.

— Teraz możesz iść do pałacu — uśmiechnęła się.

— Jednak Giulia Orsini dalej jest jedną z najlepiej poinformowanych kobietą w Watykanie, choć tu nie bywa — odparł z nutą ironii.

— Twa Imperia była poinformowana zdecydowanie lepiej — rzekła zjadliwie kobieta.

— Dziękuję za szczerość! — wykrzyknął Alessandro za wychodzącą siostrą. — Mogłaś chociaż zamknąć drzwi — bąknął pod nosem, gdy kobieta wyszła.

Bazylika świętego Piotra początkowo nie była rezydencją papieską, ale gdy pierwotna rezydencja papieży na Lateranie ucierpiała w pożarze, Grzegorz XI przeniósł się tutaj i tak już miało pozostać. Tuż przed bazyliką na dziedzińcu znajdowała się wielka szyszka, pełniąca rolę fontanny stając się nowym delfickim pępkiem świata. Potężne mury okalające Bazylikę Świętego Piotra nie zasłaniały całkowicie kilkupiętrowej rezydencji papieskiej. Kardynał spojrzał na campanillę bazyliki, której dzwon wybił godzinę czwartą po południu. Alessandro po cichu modlił się, o to, żeby mistrz nie zakończył na dziś pracy i przebywał w pałacu. Wiedział, że Rafael podobnie jak Michelangelo niechętnie odrywa się od pracy nawet na sjestę, co drażni większość pracowników jego warsztatu. Kardynał zaanonsował się Parissowi de Grassis, który był mistrzem ceremonii Juliusza i właściwie to na jego ramionach spoczywało zarządzanie rezydencją papieską. Alessandro nie mógł się powstrzymać przed tym, by nie przyjrzeć się lepiej temu mężczyźnie, który podawał się za biologicznego ojca Imperii. Kardynał zastanawiał się, czy rzeczywiście może to być prawdą, czy jak uważają niektórzy, ten człowiek jedynie użyczył swego nazwiska, by chronić kogoś bardziej potężnego i wpływowego. On sam już dawno przestał wierzyć w tę historyjkę, albowiem powszechnie było wiadomo, że Pariss de Grassis nigdy nie pokazywał się w towarzystwie Imperii, a ona sama przyjęła nazwisko swego ojczyma.

— Czy mistrz Rafael jest w rezydencji? — zapytał nieśmiało Alessandro, przeglądając papiery związane z jego parafią, które wręczył mu Paris. W końcu oficjalnie po to właśnie przybył.

— Z tego, co wiem, pracuje w stanzach eminencjo. Nie opuścił jeszcze pałacu — odpowiedział Pariss.

— Dziękuję — odparł zdawkowo Alessandro, oddając podpisane papiery i udał się do stanz, jednak mistrza już tam nie było.

— Panie Dürer! — wykrzyknął za kierującym się w stronę pomieszczeń niemieckim malarzem, który był rozpoznawalny ze względu na swój sposób bycia i długie blond, kręcone włosy. Dzięki swej brodzie przypominał modeli, którzy pozowali do wizerunków Chrystusa, a swą godność podkreślał futrami, choć nie powinien ich nosić, albowiem nie był szlachetnie urodzony. Mężczyzna natychmiast podszedł do kardynała i pocałował go w pierścień. Alessandro spojrzał na mężczyznę z niesmakiem. Doskonale wiedział, że takie pochlebstwo to nic innego jak szczera obłuda. Nie lubił Niemców, albowiem doskonale pamiętał czasy, gdy zdradzili nową ojczyznę podczas najazdu króla Francji, Charlesa VIII, ale Dürer miał w sobie coś niezwykłego, choć ciężko było to określić. — Nie trzeba mistrzu Dürer — rzekł, wyrywając swą dłoń z uścisku. — Rad jestem, że znów was widzę we Włoszech. Szukam mistrza Rafaela. Ponoć miał przebywać w stanzach, ale go nie ma. Wiecie może gdzie przebywa? Pragnę mu zlecić pracę w mym nowym pałacu.

— Mistrz zszedł do Kaplicy Sykstyńskiej, ale powinien już wrócić. Zdradzę panu w sekrecie, że pracuje w tajemnicy nad jakimś niezwykłym obrazem, który ma tam pełnić rolę ołtarza — wyszeptał malarz, nachylając się do Alessandro. — Niewiele mówi o tym projekcie, ale jeśli papież nie zdecyduje się na zakup obrazu, to Rafael wystawi go na sprzedaż — Albrecht odsunął się od Alessandro, widząc nadchodzącego Parissa de Grassis. — Kardynale proszę się rozgościć! Mistrz nadzoruje poprawki przy fresku Safony w Stanzy della Segnatura. Z pewnością powinien tam za chwilę przybyć, o właśnie idzie! — wykrzyknął na widok wchodzącego po schodach malarza. Gdy Rafael ujrzał kardynała Farnese, zwolnił tempo, a wzrok zaczął mu błądzić w poszukiwaniu drogi ucieczki. Alessandro domyślił się, że mężczyzna chce zbiec, ale na szczęście nie ma dokąd.

— Mistrzu Jego Eminencja kardynał Farnese do ciebie — zwrócił się do niego Albrecht Dürer, który wielbił Rafaela bardziej niż samego Boga.

— Mistrzu Rafaelu kilka razy wysyłałem zaproszenie do mej rezydencji, ale nie otrzymałem odpowiedzi, dlatego postanowiłem się osobiście pofatygować do ciebie — w głosie Alessandro pobrzmiewał sarkazm. — Chciałbym was zatrudnić do malowania fresków w jednej z mych rezydencji — Rafael nie wiedział co powiedzieć.

— Przejdźmy do stanz — opowiedział chłodno Rafael, wskazując ręką drogę, którą Alessandro doskonale znał. Kardynał wymownie stanął pod freskiem przedstawiającym Safonę w Stanza del Segnatura.

— Zaiste to arcydzieło mistrza — rzekł Alessandro, przyglądając się postaci, do której pozowała Imperia. Postać na fresku była niczym żywa i wydawało się, iż za chwilę zstąpi z tego obrazu, by do nich dołączyć. — Jesteście wybitnym artystą panie Santi, nie wiem, czy nawet nie lepszym od Michelangelo — Alessandro nie krył podziwu. — Czy ukończyliście już prace dla papieża?

— Dziękuję za uznanie panie — odparł Rafael mile połechtany uwagą kardynała. — Tak eminencjo, aczkolwiek pracuje jeszcze nad jednym projektem, który pragnę ofiarować w podarku do kaplicy, ale jeśli papież go nie zechce wtedy wystawie go na sprzedaż.

— Podoba mi się w szczególności ten fresk — Alessandro podparł brodę, udając zainteresowanie dziełem sztuki, na którym widać było wiele znajomych twarzy. — W szczególności postać Safony kogoś mi przypomina... krążą plotki panie... — wymownie spojrzał na malarza.

— Wyjdźcie! — rzucił groźnie Rafael do swych pracowników, którzy zniknęli niczym duchy.

— Poleciła mnie Michelangelo! Bez niej dalej byłbym prowincjonalnym pacykarzem, o którym świat zapomniałby po kilku latach — Rafael stał się butny. — Wszystko zawdzięczam Imperii.

— Z waszymi umiejętnościami nie sądzę mistrzu, by tak się stało. Wasz brak wiary w siebie jest naprawdę zdumiewający, czyżbyście dlatego unikali wizyty w mym skromnym domu? — w głosie Alessandro pobrzmiewała złośliwość, a malarz zdecydowanie zapomniał kim jest. — La Divina miała niezwykły dar czytania w ludzkich duszach, jak i nie brakowało jej artystycznego smaku. Mi także dane było spędzać mi z nią czas. Niezwykła kobieta, u której mądrość szła w parze z urodą, a to zaiste rzadkość. Łączyła w sobie zarówno Muzy, jak i Gracje. Jako Kaliope jest równie piękna — zauważył Alessandro, wskazując na postać.

— Czego tak naprawdę żądasz ode mnie eminencjo? — zapytał wprost poirytowany malarz.

— Tak, jak ci powiedziałem pragnę, byś wykończył mój nowy dom w Caprarola — oznajmił Alessandro, którego zaczynało bawić zachowanie artysty. Był już pewien, że Rafaela z Imperią łączyło coś więcej. Pytanie tylko, czy było to uczucie jednostronne, czy nie.

— To naprawdę jedyny powód twego przybycia panie?

— A cóż innego miałoby mnie sprowadzać do artysty — Alessandro był nieprzejednany. — Choć przyznaję, że zdumiewa mnie to iż Imperia jest prawie na każdym fresku. Gdy przybyliście do Caput Mundi, krążyły plotki o twej bliskości z Imperią. Teraz zaś powiadają, że mistrz Rafael od lat darzy nietypowym uczuciem pewnego Niemca i to ze wzajemnością — wyszeptał kardynał, nachylając się do mężczyzny, tak by nikt więcej nie słyszał jego słów. Rafael zamarł, a Alessandro chwycił go mocno za ramię.

— Wybaczcie kardynale, jeśli was uraziłem, ale obawiałem się jedynie reakcji papieża — wydukał Rafael, nie wiedząc co powiedzieć.

— Cóż jest gorsze stos czy chwilowe niezadowolenie papieża? Byłby głupcem, gdyby was zwolnił, a mądrość Jego Świętobliwości jet zaiste Duchem Świętym uświęcona. Skoro wybaczono ci przyjaźń z Agostino Chigi i służbę u Montefeltro, który w końcu został krewnym nieodżałowanego Giovanniego, czemuż miano by ci nie wybaczyć namalowania kilku fresków w mojej rezydencji? Mhm... W końcu moja siostra jest teściową dla papieskiego bratanka, a Agostino mimo niełaski pozostał bankierem Juliusza.

— To nie wskrzesi boskiej Imperii — oznajmił Rafael z czułością, gładząc jej postać na fresku.

— To czynił wyłącznie nasz Chrystus, ale ci co ją kochali, nie zaznają spokoju, dopóki nie poznają prawdy o wydarzeniach z tamtego dnia. Ja również opłakuję Lucrezię Cognati.

— Czy jutro wieczorem mogę przybyć do waszej rezydencji panie?

— Przybądź do mej rezydencji na Palatynie. Rad jestem, iż będę mógł ci opowiedzieć o mym projekcie przy wieczerzy.

— To ja jestem rad, że zwróciliście się do mnie! — Rafael wykrzyknął za wychodzącym kardynałem, który uśmiechnął się pod nosem.

Gdy tylko Alessandro wyszedł, Rafael ze złością rzucił paletę, którą trzymał w dłoni. Wiedział, że Alessandro Farnese nie odpuści, ale jednocześnie bał się reakcji papieża na wieść o współpracy z wyklętym kardynałem. Nie mógł jednak odmówić kardynałowi, albowiem gdyby oskarżył go o to, co insynuował, z pewnością skończyłby na stosie. Nikt by nawet nie próbował stanąć w jego obronie, albowiem słowo kardynała było święte, a to, że Albrecht ma żonę, byłoby miernym usprawiedliwieniem, zważywszy na to, iż przebywała tysiące kilometrów stąd. Alessandro zaś skierował się do dawnych apartamentów Cesare. Bacznie rozejrzał się czy nikt go nie widzi i pchnął drzwi. Był dumny z tego, jak postąpił z malarzem. Cesare pewnie rozwiązałby to lepiej, ale to był niezwykły człowiek, a on zaś dopiero się uczył jak postępować z ludźmi. Spojrzał na pozłacane kasetony i opustoszałe pomieszczenie. Ogarnęła go nostalgia na wspomnienie swej młodości. Tyle czasu spędził tutaj wraz ze swym przyjacielem, choćby na długich rozmowach. Ze smutkiem stwierdził, że przepiękne meble i gobeliny zniknęły, a część ściennych dekoracji zamalowano. Nawet tutaj Juliusz postarał się wymazać Borgiów. Cesare był jego największym wrogiem zaraz po Rodrigo, ale właściwie dlaczego?ROZDZIAŁ 3

Późnym wieczorem po wieczerzy kardynał jak zwykle przebywał w swym gabinecie. W blasku świec siedział przy kominku. Powinien przejrzeć jeszcze kilka raportów, ale nie miał na to siły. Zamyślony wyglądał przez okno, mając nadzieję, że ujrzy osobę, która miała odwagę zburzyć mir jego domostwa. Kardynał doskonale wiedział, że ma licznych wrogów, ale któż nich byłby na tyle odważny, by mu grozić, skoro najpotężniejszy człowiek, do którego śmierci przyłożył rękę, już nie żył. W dłoniach trzymał kolejny anonim, który wyprowadził go z równowagi.

„Nie istnieje bardziej niebezpieczny kochanek niż Pigmalion, choć ciału godności nie ujmie. Zapomniane dziecię tkwi w klasztorze. Scheda boskiej Imperii przepadła, a bestie kryją się pod maskami. Silvia Ruffini znów brzemienną będzie, a może i nie jeśli tak zadecyduje”.

Nie przerażały go tyle nigdy nieudowodnione skłonności Rafaela, o których plotkowano w mieście, stworzone głównie po to, by mu zaszkodzić, ale to iż osoba wysyłająca listy go śledzi i wie o każdym jego kroku, a nawet o tym, iż jego kobieta jest ponownie w ciąży, choć on sam nie miał o tym pojęcia. Nie mógł ukrywać tego, co się dzieje przed Silvią w nieskończoność. Bogaci mieszkańcy miasta byli przyzwyczajeni do zastraszania, ale po tym, jak podczas wieczerzy przerażona służka wpadła do komnaty jadalnej, informując o tym, że na ścianie rezydencji ktoś napisał krwią:

„»Oddaj sprawiedliwość niewinnym. Mordercą jest każdy z was«”, wiedział, że czeka go trudna rozmowa, której za wszelką cenę starał się uniknąć. Anonimy były drukowane, ale komu chciałoby się marnować prasę dla takiego liściku. To było kosztowne.

— Od jakiegoś czasu jesteś strapiony mój drogi — Silvia bezszelestnie weszła do komnaty, co opanowała do perfekcji, kiedy była jeszcze wyłącznie kochanką kardynała. Zamyślony Alessandro obrócił się w stronę kobiety, która kokieteryjnie poprawiła kosmyk włosów wysunięty spod ozdobnego czepca. — Możesz wyjaśnić mi, co się dzieje? Kiedyś nie przejmowałbyś się takimi bazgrołami na ścianie — kobieta uklękła naprzeciwko męża, próbując wybadać jego reakcje. — Najpierw ta podrzucona głowa byka, pies choruje...

— Wstań! W ciąży nie powinnaś — Alessandro poderwał się z krzesła, by podnieść żonę, jednocześnie przerywając jej wypowiedź. — Podłoga jest zimna!

— Skąd wiesz?! To jeszcze nic pewnego. Periodu nie mam raptem od miesiąca — Silvia nie kryła swego zdziwienia.

— Nie ma co tego dłużej ukrywać — mężczyzna podszedł do biurka i otworzył tajną szufladę, o o której wiedział tylko on z metresą. — Stąd — oznajmił Alessandro, pokazując list. — Przychodzą od kilku miesięcy — kardynał wyrzucał ze złością pozostałe listy na blat. — Wszystkie tyczą Imperii i ludzi z nią związanych, a także z nami związanych, choć sądziłem, że ci związani z nami, nie mogą być związani z nią.

— Nic z tego nie rozumiem — oznajmiła kobieta, oddając list po przeczytaniu. — Gdyby docierały do twej siostry, a nie do ciebie, to co innego. Byłeś człowiekiem Borgiów, a nie Giuliano.

— Sądziłem, że przestaną przychodzić, ale gdy zaczęli grozić tobie i dzieciom... — wyrzucił z siebie, Alessandro, a Silvia spoliczkowała mężczyznę. Nie spodziewał się takiej reakcji, ale mimo wszystko poczuł ulgę.

— I nic mi o tym nie powiedziałeś! — wykrzyknęła oburzona kobieta, wskazując palcem na stos listów. — Nie ufasz mi mój najdroższy? — Silvia odwróciła swą głowę tak, by jej lewy profil znajdował się w blasku świec, robiąc wielkie, sposępniałe oczy. Alessandro, nienawidził tej miny, albowiem gdy tak na niego spoglądała, nie potrafił jej niczego odmówić, choć doskonale wiedział, że kobieta to wykorzystuje. — Jak mogłeś mi o tym nie powiedzieć! Co zamierzasz?!

— Nie krzycz! Nie wiadomo, czy to nie ktoś ze służby — syknął ostrym tonem Alessandro. — Masz prawo być zła, ale to nie czas na afronty.

— Mówisz jak Cesare — parsknęła histerycznym śmiechem kobieta, przerzucając korespondencję.

— Może i mówię jak Cesare, ale wiesz, że mam rację. Sama przed chwilą powiedziałaś, że jestem człowiekiem Borgii! — Alessandro odgryzł się z pełnią złośliwości. — Jesteśmy sami! Rozumiesz całkowicie sami! — mężczyzna potrząsnął silnie kobietą, by ją uspokoić. — Nie mogę z tym iść ani do Giuliano, a Giulia nie opowie się przeciwko niemu. Nikt nie opowie się przeciwko niemu.

— Czyli ona wie, a ja miałam nic nie wiedzieć! — kobieta wyrwała się z uścisku. — Najdroższa, ukochana Giulia! — Silvia energicznie gestykulowała rękami, nie mogąc powstrzymać emocji. — Zawsze ona! Twa siostra to źródło wszelkich nieszczęść twej rodziny. Imperia Cognati!... cokolwiek odkryjesz, to sprowadzi na ciebie zgubę. Nie masz pojęcia, kim była ta kobieta — oznajmiła Silvia z goryczą. — Zajmij komnatę gościnną kardynale i dla dobra wszystkich spal te listy.

— To druk, a jeśli ktoś ma kopię!

— Drukiem zajmują się Niemcy, więc tam szukaj odpowiedzi, ale jeśli tak jest, to od teraz nie można ufać nikomu. Myślisz, że nie wiem, coś uczynił Cesare — dodała, trzaskając drzwiami. Alessandro miał ochotę za nią pobiec, ale nie uczynił tego. Jej wyrzut nie robił na nim większego wrażenia. Nie znała szczegółów tamtych dni, a mogła jedynie snuć przypuszczenia. Wiedział, że nie potrafi się na niego zbyt długo gniewać i wróci niczym zbity pies. Jednak to co powiedziała, zrobiło na nim wrażenie. Prasy drukarskie obsługiwali głównie Niemcy, a najsłynniejszy drukarz, który potrafił nawet odbijać ryciny, był w mieście. Albrecht Dürer krążył przy Michelangelo, a potem uczepił się Rafaela. Alessandro nigdy nie wierzył w to, że przybywał tu wyłącznie po nauki, albo co najwyżej po to by uciec od bogatej żony, ale przecież i ona nie miała takiego majątku, żeby utrzymywać mistrza miesiącami na obczyźnie. Swym zachowaniem Rafael potwierdził jego jedno przypuszczenie, ale czy Dürer szpiegował dla Habsburgów i co mógł mieć wspólnego z Imperią? Przecież jego mizoginia i narcyzm były znane powszechnie po każdej stronie Alp. Ten człowiek kochał tylko siebie i w tej kwestii nie było żadnych odstępstw.

Alessandro nawet nie wiedział, kiedy zasnął, gdy obudził go brzęk mieczy i harmider na dziedzińcu. — Co jest? — wyjrzał przez okno. Na dziedzińcu jego straż walczyła z jakimiś zbirami, którymi dowodził młody, zakapturzony mężczyzna siedzący na karym koniu. Mimo przewagi najemników, szwajcarzy dzielnie odparowali atak, a Umberto niczym wierny pies strzegł schodów prowadzących do części mieszkalnej pałacu. Widząc całe zdarzenie, kardynał pospiesznie zbiegł, by dołączyć do swych ludzi.

— Co się dzieje Umberto? — zapytał Alessandro, jednocześnie odparowując atak jednego z najemników. Gdy tylko oprawca ujrzał kardynała, kazał się cofnąć swoim ludziom i powoli zsiadł konia. Trupy zaścielały mały plac przed wejściem, a kilku szwajcarów było rannych.

— Panie ten człowiek chce z tobą rozmawiać i w ten sposób wyraża, iż to sprawa niecierpiąca zwłoki — ironizował Umberto, wskazując na zakapturzonego człowieka. Alessandro przez chwilę myślał, że to Cesare, ale przecież to nie było możliwe.

— Kim jesteście? — zapytał Alessandro, przysuwając pochodnię bliżej zakapturzonego mężczyzny. — Czemu wasi ludzie zaatakowali mych strażników?

— Albowiem mam propozycję nie do odrzucenia — Alessandro od razu rozpoznał głos. — Gdyby wasz człowiek was obudził, do tego by nie doszło.

— Bindo Altoviti cóż cię do mnie sprowadza? — Kardynał nie krył odrazy. Odkąd przebywał u Lorenzo il Magnifico miał serdecznie dość krętactw bankierów i ich makiawelistycznego udawania, że w przeciwieństwie do żydów nie parają się lichwą. Bindo powoli odsunął kaptur. Jego długie blond włosy swobodnie opadły na ramiona. Kardynał jedynie westchnął. Miał ochotę mu wygarnąć, że zachowuje się skandalicznie niczym narcystyczny bachor, ale miał świadomość tego, iż to nic nie da, a z pewnością nie zwróci życia ludziom.

— Powiem w cztery oczy — rzucił kąśliwie Altoviti, trzymając rękę na mieczu.

— Możesz spróbować, ale broń zostawisz przed wejściem. Inaczej nie wejdziesz — oznajmił chłodno Alessandro, trzymając rękojeść swojej broni. — I niech twoi ludzie się opanują, albowiem moja rodzina nie potrzebuje tego znosić. Twymi klientami już pewnie nie będą, ale nie masz prawa ich straszyć! — ryknął kardynał, a Umberto wyciągnął rękę po broń. Bindo wahał się przez chwilę, po czym rozkazał ludziom poczekać na niego poza rezydencją i wszedł do środka.

— Nie zajmę ci zbyt dużo czasu — powiedział, mierząc kardynała wzrokiem.

— Jeśli przyszedłeś powiedzieć, iż Rafael nie przybędzie, to popełniłeś największy błąd w życiu, albowiem właśnie potwierdziłeś mą tezę — Alessandro zwrócił się opryskliwie do młodego mężczyzny, o wyjątkowo delikatnych rysach twarzy.

— Jeśli to ujrzy światło dzienne, również ma rodzina będzie skończona — oznajmił Bindo bez ogródek, gdy znaleźli się sam na sam.

— Sądzisz, że mnie to obchodzi, jeśli gra toczy się o życie mej rodziny — syknął Alessandro, nalewając sobie wina, po czym wskazał ręką miejsce mężczyźnie, by usiadł i podał mu drugi kieliszek. — Biedny Dürer przestał być muzą, albowiem się zestarzał. Przyznaje, że się pomyliłem, albowiem sądziłem, iż dalej są sobie wierni — Alessandro rozsiadł się wygodnie, obserwując mężczyznę. — Widziałem cię w pałacu i domyśliłem się, iż możesz podsłuchiwać. Rozumiem, że twa propozycja tyczy finansów. Ach ten nieszczęśliwiec Rafael wszyscy go wykorzystują!

— De Medici mają problemy finansowe, są praktycznie niewypłacalni — Bindo przeszedł do sedna sprawy. — Florencja jest ich, a jednocześnie nie jest. Rozruchy powróciły.

— Nie zarządzają mym majątkiem, a ty jako bankier z pewnością zarządzasz swym. Majątkiem Państwa Kościelnego zaś zarządza Agostino Chigi, który trzyma również w ryzach niektóre finanse Wielkiego Turka i Londynu.

— Rafael i Cognati... — wtrącił Bindo.

— Nawet jeśli nic nie wie o tamtym dniu, to wie dość dużo o Imperii i może mi pomóc. Rafael jest niczym Pigmalion, jego uczucie do Cognati jest chore — rzucił gniewnie Alessandro. — Jesteś jego efebem i nie widzisz tego!

— A co jeśli pomogę ci zniszczyć Chigi w zamian za spokój Rafaela — na twarzy Bindo pojawił się diaboliczny uśmiech.

— Rafael nie otrzyma spokoju, jeśli się ze mną nie spotka. Chigi to bankier papieża, a ten jeszcze żyje. Jeśli Rafael rzeczywiście darzy tak wielkim uczuciem tę kobietę, to się tu zjawi!

— Chigi jest śmiertelny podobnie jak papież i my wszyscy — Bindo nie tracił pewności siebie.

— Nie groź mi w mym domu! — odparł atak pan domu. — Zapomniałeś, czyim człowiekiem byłem — Alessandro uderzył w stół. — Ty również jesteś śmiertelnikiem. Wiesz, że w krajach Dalekiego Wschodu zabijanie jest zaliczane do sztuk tak jak malarstwo czy rzeźba, bo to zaiste sztuka podać truciznę tak by nikt nie widział, zadać cios mieczem tak by agonia krótką była — Bindo zaczął patrzeć na kardynała z przejęciem. Sposób, w jaki mówił o śmierci, był fascynujący i przerażający. Tobie wcale nie chodzi o malarza, a wręcz przeciwnie już go spisałeś na straty. Ty chcesz Agostino — Alessandro zaczął bić brawo, a Bindo miał wrażenie, że zaczyna się dusić. — Zaiste chytry plan. Twój bank jest wypłacalny, w przeciwieństwie do de Medici nie sprzeniewierzaliście majątku. Jeśli Chigi odejdzie, będzie trzeba wybrać nowego bankiera, a ja mam ci w tym pomóc, bo wiadomym jest, iż był ukochanym kurtyzany. Tylko plan ma jedną wadę... by się pozbyć Chigi, należałoby też uśmiercić Giuliano. Inaczej on nigdy nie utraci władzy, chyba, że zdarzy się cud, a to wątpliwe, bo choć papież grzmiał podczas pogrzebu na kochanka, zmusił go do ożenku i na tym poprzestał. Ja zaś nie zamierzam dopomóc im w odejściu z tego świata. Poza tym do Giuliano nie mam dostępu.

— Widzę, że Alessandro Farnese nauczył się wiele od Borgiów — powiedział z trudem oddychając Bindo.

— A Bindo Altoviti jest tak głupi, że nie wie, czym jest nocebo! Przejdzie ci, jak zaczniesz miarowo oddychać! W winie był jedynie piołun. Po mą odpowiedź przyjdź jutro, gdy tę rezydencję opuści Rafael. A teraz żegnam i bądź łaskawy to zrobić jak na wybitnego męża przystało, a nie prymitywa.

— Tak uczynię — wykrztusił Bindo. — Wiedz jedno Ekscelencjo... Rafael, nie wiem jak to określić... on nie pragnie zbliżenia cielesnego. Piękno widzi jedynie w swych arcydziełach. Stajesz się jego oblubieńcem, gdy cię uwieczni... lubi nagość, ale nie korzysta z przyjemności. To nie pojęte, ale tak jest. Ten człowiek lubi oglądać, ale nie czynić.

— Zauważyłem, że jest niczym Pigmalion — odpowiedział z przekąsem Alessandro. — Sprawdzisz w inkunabułach o starożytnych grekach, kim był ów artysta — dodał po chwili, albowiem z twarzy bankiera wywnioskował, że Bindo nie rozumie jego słów. Widząc, że Alessandro nie zmieni zdania młody, blondyn powoli wstał i skierował się do drzwi.

— Kardynale wiem, że obsesyjnie podkochiwał się w tej kobiecie, ale jak zauważyłeś, wielbił też Dürera, który ponoć źle to odebrał i powrócił do swego kraju.

— Dobra rada Bindo. Nie tykaj Dürera. Jeśli masz choć trochę rozumu, to pomyśl, czy chłopak z ubogiej rodziny z żoną, która jest jedynie potomkinią kupców, byłby w stanie się utrzymać we Włoszech bez bogatszego sponsora.

— Habsburgowie mieliby to czynić?

— Przestań to kukły w rękach Fuggera choć niepowiedziane, że jest im wierny. Jedno ci powiem, jeśli mam wybierać pomiędzy nim a tobą... To wolę byś ty dysponował majątkiem Rzymu, choć na razie wpływu na to nie mam. Nie trzeb bywać po salonach, by wiedzieć, że Dürer się zestarzał, a jego miejsce zająłeś ty ze swą wręcz dziecięcą urodą. Idź już panie, nim wezwę szwajcarów by cię wyrzucili, a wtedy o tym, co się tu stało dowie się cały Rzym, a tego chyba nie chcemy? Mhm...

— Czy ty wiesz, w jakie bagno nas wciągnąłeś? — wykrzyknęła stojąca na schodach Sylvia, którą również obudziły odgłosy walki, a teraz wyszła, by policzyć się z mężem. Alessandro wepchnął ją do pokoju i zamknął drzwi.

— Bindo Altoviti jedynie chroni kochanka i ma ogromne ambicje, choć małe możliwości — wyszeptał.

— Alessandro nie poznaje cię. Zachowujesz się jak Cesare.

— Nie kłam, że go nie podziwiałaś — odpowiedział kąśliwie, albowiem mimo upływu lat dalej był zazdrosny o relacje przyjaciela z jego żoną.

— Kardynale Farnese, kobiety czasem wiedzą więcej niż mężczyźni. Imperia to przede wszystkim papieski szpieg, a jeśli Fugger wsadził w to swoje obrzydliwe łapska...

— Nie ładnie podsłuchiwać — opowiedział zawadiacko kardynał, podchodząc do żony. Mężczyzna próbował ją pocałować, ale ta go odepchnęła. — To, że Cognati była szpiegiem i ja wiem jak każdy w tym mieście. Stawiasz złe pytanie mężu. Należy się dowiedzieć, czemu nim się stała, a jeśli poznasz odpowiedź, będziesz wiedział, dlaczego zginęła. Tylko jak ty ogłosisz to światu?!

— Ja też umiem drukować. Zapomniałaś? Prasy może pordzewiały, ale jeszcze są — Silvia Ruffini jedynie westchnęła na odpowiedź męża.

— Zaiste ta kobieta była boginią. Nawet zza grobu rzuca na was czary — oznajmiła, trzaskając drzwiami. Alessandro wzruszył jedynie ramionami, choć musiał przyznać, że Silvia w pewnym sensie ma rację. Ta sprawa nim owładnęła i nie mógł przestać o niej myśleć.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: