- W empik go
Śnieżenie - ebook
Wydawnictwo:
Data wydania:
1 marca 2022
Format ebooka:
EPUB
Format
EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie.
Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu
PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie
jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz
w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Format
MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników
e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i
tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji
znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji
multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka
i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej
Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego
tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na
karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją
multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire
dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy
wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede
wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach
PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla
EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Pobierz fragment w jednym z dostępnych formatów
Śnieżenie - ebook
Jest to piąty tomik wierszy autorki i stanowi niejako podsumowanie całej dotychczasowej twórczości. W skrócie określić go można jako historię emocji w dwóch aktach.
Kategoria: | Poezja |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8221-033-0 |
Rozmiar pliku: | 1,2 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
1. Samotność w czasie nocnych wędrówek
Z drugiej strony
Dzwonię do ciebie
z drugiej strony.
Łączy mój numer —
— zastrzeżony
„Cześć, halo, to ja
co u ciebie?”
i dźwięk bezgłośny
płynie w niebie.
Słucham po drugiej
stronie ciszy.
„Cześć, halo, to ja”
ty nie słyszysz.
Lęk
W oparach lęku przed życiem żyć
w przededniu końca na końcu tkwić
zabawką świata się cicho stać
w bezumysłowym się strachu bać.
Jak żyć mam, gdy każda boli myśl?
Jak żyć, gdy nie ma jutra po dziś?
Jak żyć, gdy wkraczam na drogi złe?
Jak — i czy — żyć mam? A może nie?
Nigdy
Nigdy nie wiesz, kiedy
zawiśnie nad głową
twój miecz Damoklesa.
Człowiek tylko sową
co się kryje w nocy
rozszarpuje myszy
jedyne, co słyszy:
głód i ciemność słyszy.
Czyś „trzciną myślącą”?
Miotasz się na wietrze
czekasz, aż twe kości
zegar na pył zetrze.
Jednak przecież czujesz!
Coś oznacza — żyjesz
raz ten jeden, póki
w Nic się nie zaszyjesz.
Mniej
Czy mniej boli matkę
jeśli dziecko zginie
w słusznej niby sprawie
w wojny rozpadlinie?
Mniej boli człowieka
jeśli straci duszę
niźli by mu ramię
kamieniem rozkruszył?
Bezsenność w Gdańsku
Siedzę na łóżku tak białym, jak
lico dziewicy przed laty stu
czerni nie przetnie uśpiony ptak
nic nie zamrozi godziny snu.
Pościel gorąca, aż parzy w dłoń
twarda poduszka na ustach drga
księżyc lśni w pocie, co oblekł skroń
w głębi źrenicy wszech-czarna mgła.
To przebudzenie duchów, co tkwią
pod potylicy zwątlonym tłem.
W ciszy przerażeń melodią złą
szept każdy, każdy brzmi mi jak tren.
Pancerna szyba oddziela mnie
od żółtobarwnej poświaty miast
gdzieś tam, daleko, fala brzeg tnie
aż piana biała wrzaśnie na raz.
Za horyzontem się życie tli
we mnie się tylko tlą strzępy mar
już mnie od czerni w gardzieli mdli
cisza! Ta cisza! Bezusty gwar!
Czekam na bladej poświaty dłoń
co gdzieś znad morza na fali gna
czarna ją szponem przegania toń…
Nie zginie ona? Nie zginę ja!
Czuję czerń
Czuję, że ta noc
nie będzie zwyczajna
czuję, że ta noc
mi będzie zbyt czarna
czuję, ze ta noc
zaśpiewa mi arie
czuję, że ta noc
zawiera malarię
cicha jest ta noc
i ciemna na przekór
temu, co mi śni
się zawsze od wieków
zawsze był w niej gwar
był duch mroczny gwarny
teraz ciszy duch
pokorny i czarny
ja zaś widzę noc
i dźwigam ją snadnie
ani łatwo to
ani to jest ładnie
dźwigam grząską czerń
co się zowie nocą
a wśród czerni znów
dłonie mi klekocą
kaszel czarny zwie
chrypką się nad ranem
jestem panią cnót
cnót też jestem panem
cicha, ciemna noc
szeleści mi czernią
ja jej jestem pan
ona mi jest wierną.
Milczą usta wieczorami
Moje usta milczą
moje oko błyszczy
moje myśli chwilą
wiatr po czaszce świszcze.
Nadszedł wieczór płochy
z grawitacji drwiący
„wtrąć w ciemności lochy”
krzyczy mózg gasnący.
Usta milczą czarną
melancholią nocy
a pociechą marną
w lampie oko zmoczyć.
Zaraz czerń nadejdzie
za białym przyciskiem
zanim życie wzejdzie
z ptactwa cichym piskiem.
Śnieżenie
Niczym stary telewizor
który nie znalazł nut
mój mózg śnieży.
Siedzę na dywanie w czerwone wzorki
świeci jedna żarówka
nienawidzę jej
czekam aż zgaśnie
wtedy porwą mnie demony
zabiją
Czekam i nienawidzę tego czekania
chcę zrobić COŚ
WSZYSTKO
a nie umiem nic
Brzask
Ciemna noc, właściwie granat
łóżko szare ciemnią bieli
gwiazd mdły błysk mknie snem do rana
śpią wszechświaty, stąd anieli.
Pokój-sześcian na ramionach
włos w nieładzie, prześcieradła
rozchełstane, a w nich ona
głowę ściska w rąk imadłach.
Nie nadchodzą snu majaki
złe, chemiczne światło budzi
gdzieś w oddali — kto to taki?
zgasł ostatni spośród ludzi.
Myśli kłąb nierozplątany
mami oko gwiezdnym pyłem
ucho szeptem ściany mami
jak bezustych płaczem syren.
Już li wczoraj było gorzej
już na wieczór mary blade
w uchu szumiąc niczym morze
w ściany wyprysły ślepym stadem.
Gdzieś na zgliszczach przydymionych
wśród popiołów, drzazg spokoju
znów płomyczkiem jaźń zmącona
iskra wśród palnego łoju.
Już spokojnie było, powie
usta w dumną zwarte kreskę
szybko noc się ciemna dowie
I przesłoni dnie niebieskie.
Nie ma ciszy w znojach nocy
nie ma wypalonych zgliszczy
już jej iskra gorąc toczy
czarny szczur w zegarze piszczy.
Iskra
Niewielka iskra wobec wszechplaży
gdzie szary piasek, szare drobiny
wiatr czarny bryzą chłodu obdarzy
w bezświetlną przestrzeń rzuci — i zginą.
Iskra rzucona na białe grzywy
zniknie wśród kurzu chłodnej kipieli
niepomne jej są mądre przypływy
co zamiast czerni doznają bieli.
I szary piasek, każde wśród wielu
ziarnek milionów tak samo siwe
także i one w szaroweselu
iskrę zatopią szklanym tworzywem.
I tylko jedno miejsce na plaży
tam gdzie dwie szyszki, jedna gałązka
które o sztormu wielkości marzy
życie chowając w suchych zawiązkach
ono iskierkę z musu przygarnie
w suche swe złapie blask złoty dłonie
gdy dym zielony podniesie darnie
zajrzy w niebiosa, a potem — spłonie.
Z drugiej strony
Dzwonię do ciebie
z drugiej strony.
Łączy mój numer —
— zastrzeżony
„Cześć, halo, to ja
co u ciebie?”
i dźwięk bezgłośny
płynie w niebie.
Słucham po drugiej
stronie ciszy.
„Cześć, halo, to ja”
ty nie słyszysz.
Lęk
W oparach lęku przed życiem żyć
w przededniu końca na końcu tkwić
zabawką świata się cicho stać
w bezumysłowym się strachu bać.
Jak żyć mam, gdy każda boli myśl?
Jak żyć, gdy nie ma jutra po dziś?
Jak żyć, gdy wkraczam na drogi złe?
Jak — i czy — żyć mam? A może nie?
Nigdy
Nigdy nie wiesz, kiedy
zawiśnie nad głową
twój miecz Damoklesa.
Człowiek tylko sową
co się kryje w nocy
rozszarpuje myszy
jedyne, co słyszy:
głód i ciemność słyszy.
Czyś „trzciną myślącą”?
Miotasz się na wietrze
czekasz, aż twe kości
zegar na pył zetrze.
Jednak przecież czujesz!
Coś oznacza — żyjesz
raz ten jeden, póki
w Nic się nie zaszyjesz.
Mniej
Czy mniej boli matkę
jeśli dziecko zginie
w słusznej niby sprawie
w wojny rozpadlinie?
Mniej boli człowieka
jeśli straci duszę
niźli by mu ramię
kamieniem rozkruszył?
Bezsenność w Gdańsku
Siedzę na łóżku tak białym, jak
lico dziewicy przed laty stu
czerni nie przetnie uśpiony ptak
nic nie zamrozi godziny snu.
Pościel gorąca, aż parzy w dłoń
twarda poduszka na ustach drga
księżyc lśni w pocie, co oblekł skroń
w głębi źrenicy wszech-czarna mgła.
To przebudzenie duchów, co tkwią
pod potylicy zwątlonym tłem.
W ciszy przerażeń melodią złą
szept każdy, każdy brzmi mi jak tren.
Pancerna szyba oddziela mnie
od żółtobarwnej poświaty miast
gdzieś tam, daleko, fala brzeg tnie
aż piana biała wrzaśnie na raz.
Za horyzontem się życie tli
we mnie się tylko tlą strzępy mar
już mnie od czerni w gardzieli mdli
cisza! Ta cisza! Bezusty gwar!
Czekam na bladej poświaty dłoń
co gdzieś znad morza na fali gna
czarna ją szponem przegania toń…
Nie zginie ona? Nie zginę ja!
Czuję czerń
Czuję, że ta noc
nie będzie zwyczajna
czuję, że ta noc
mi będzie zbyt czarna
czuję, ze ta noc
zaśpiewa mi arie
czuję, że ta noc
zawiera malarię
cicha jest ta noc
i ciemna na przekór
temu, co mi śni
się zawsze od wieków
zawsze był w niej gwar
był duch mroczny gwarny
teraz ciszy duch
pokorny i czarny
ja zaś widzę noc
i dźwigam ją snadnie
ani łatwo to
ani to jest ładnie
dźwigam grząską czerń
co się zowie nocą
a wśród czerni znów
dłonie mi klekocą
kaszel czarny zwie
chrypką się nad ranem
jestem panią cnót
cnót też jestem panem
cicha, ciemna noc
szeleści mi czernią
ja jej jestem pan
ona mi jest wierną.
Milczą usta wieczorami
Moje usta milczą
moje oko błyszczy
moje myśli chwilą
wiatr po czaszce świszcze.
Nadszedł wieczór płochy
z grawitacji drwiący
„wtrąć w ciemności lochy”
krzyczy mózg gasnący.
Usta milczą czarną
melancholią nocy
a pociechą marną
w lampie oko zmoczyć.
Zaraz czerń nadejdzie
za białym przyciskiem
zanim życie wzejdzie
z ptactwa cichym piskiem.
Śnieżenie
Niczym stary telewizor
który nie znalazł nut
mój mózg śnieży.
Siedzę na dywanie w czerwone wzorki
świeci jedna żarówka
nienawidzę jej
czekam aż zgaśnie
wtedy porwą mnie demony
zabiją
Czekam i nienawidzę tego czekania
chcę zrobić COŚ
WSZYSTKO
a nie umiem nic
Brzask
Ciemna noc, właściwie granat
łóżko szare ciemnią bieli
gwiazd mdły błysk mknie snem do rana
śpią wszechświaty, stąd anieli.
Pokój-sześcian na ramionach
włos w nieładzie, prześcieradła
rozchełstane, a w nich ona
głowę ściska w rąk imadłach.
Nie nadchodzą snu majaki
złe, chemiczne światło budzi
gdzieś w oddali — kto to taki?
zgasł ostatni spośród ludzi.
Myśli kłąb nierozplątany
mami oko gwiezdnym pyłem
ucho szeptem ściany mami
jak bezustych płaczem syren.
Już li wczoraj było gorzej
już na wieczór mary blade
w uchu szumiąc niczym morze
w ściany wyprysły ślepym stadem.
Gdzieś na zgliszczach przydymionych
wśród popiołów, drzazg spokoju
znów płomyczkiem jaźń zmącona
iskra wśród palnego łoju.
Już spokojnie było, powie
usta w dumną zwarte kreskę
szybko noc się ciemna dowie
I przesłoni dnie niebieskie.
Nie ma ciszy w znojach nocy
nie ma wypalonych zgliszczy
już jej iskra gorąc toczy
czarny szczur w zegarze piszczy.
Iskra
Niewielka iskra wobec wszechplaży
gdzie szary piasek, szare drobiny
wiatr czarny bryzą chłodu obdarzy
w bezświetlną przestrzeń rzuci — i zginą.
Iskra rzucona na białe grzywy
zniknie wśród kurzu chłodnej kipieli
niepomne jej są mądre przypływy
co zamiast czerni doznają bieli.
I szary piasek, każde wśród wielu
ziarnek milionów tak samo siwe
także i one w szaroweselu
iskrę zatopią szklanym tworzywem.
I tylko jedno miejsce na plaży
tam gdzie dwie szyszki, jedna gałązka
które o sztormu wielkości marzy
życie chowając w suchych zawiązkach
ono iskierkę z musu przygarnie
w suche swe złapie blask złoty dłonie
gdy dym zielony podniesie darnie
zajrzy w niebiosa, a potem — spłonie.
więcej..