- promocja
Socjologia. Wykłady o społeczeństwie - ebook
Socjologia. Wykłady o społeczeństwie - ebook
Najlepszy podręcznik do socjologii w najnowszym wydaniu!
Profesor Piotr Sztompka oddaje w ręce czytelników nowe, poszerzone i zaktualizowane wydanie największego bestsellera akademickiego w Polsce, wzbogacone o kolejne treści i fotografie.
Podręcznik obejmuje całokształt problematyki socjologicznej od najprostszych kontaktów międzyludzkich aż po najbardziej złożone struktury i procesy zachodzące w społeczeństwie globalnym.
Jak pisze sam autor w przedmowie:
Czytelnicy nie znajdą tu statystyk, wyników sondaży, wykresów czy tabelek z danymi. Są inne podręczniki socjologii, gdzie takich elementów jest w bród. W epoce internetu bardzo łatwo też wszystko to odszukać w sieci. Natomiast nie znajdzie się tam narzędzi do porządkowania i rozumienia tych faktów: modeli i teorii, a także szczególnego socjologicznego języka pozwalającego fakty nazwać, mówić o nich i myśleć socjologicznie. Moim celem jest właśnie nauczenie studentów tego języka, a także szczególnej wyobraźni teoretycznej pozwalającej lepiej orientować się w otaczającym świecie społecznym i wyraźniej widzieć własne w nim miejsce i szanse życiowe.
Lektura obowiązkowa dla wszystkich zainteresowanych problematyką życia społecznego, a zwłaszcza dla studentów socjologii i innych nauk społecznych, ekonomicznych czy humanistycznych.
Powyższy opis pochodzi od wydawcy.
Kategoria: | Zarządzanie i marketing |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-240-8016-8 |
Rozmiar pliku: | 89 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
PRZEDMOWA
Jeden z największych socjologów XX wieku, mój mistrz naukowy Robert K. Merton, powiadał za Newtonem, że w nauce osiąga się coś tylko dlatego, że staje się na ramionach olbrzymów1. Ta myśl jest szczególnie aktualna, kiedy pisze się podręcznik. Trzeba wtedy bowiem dokonać akrobatycznej sztuczki: stanąć na ramionach wielu olbrzymów naraz. Podręcznik jest bowiem z natury eklektyczny, korzysta z prac wielu autorów wcześniejszych. Z konieczności jest też selektywny, realizuje strategię, którą Merton określał jako „zdyscyplinowany eklektyzm” i którą zalecał nie tylko autorom podręczników, ale także wszystkim badaczom w dziedzinie socjologii ze względu na pluralizm teoretyczny tej dyscypliny. Chodzi o to, aby podporządkowywać wybór teorii i metod problemowi badawczemu, a w przypadku podręczników – celowi dydaktycznemu.
Moim zamierzeniem w tym podręczniku nie jest dostarczenie studentom informacji o różnych faktach dotyczących współczesnych społeczeństw. Czytelnicy nie znajdą tu statystyk, wyników sondaży, wykresów czy tabelek z danymi. Są inne podręczniki socjologii, gdzie takich elementów jest w bród. W epoce internetu bardzo łatwo też wszystko to odszukać w sieci. Natomiast nie znajdzie się tam narzędzi do porządkowania i rozumienia tych faktów: modeli i teorii, a także szczególnego socjologicznego języka pozwalającego fakty nazwać, mówić o nich i myśleć socjologicznie. Moim celem jest właśnie nauczenie studentów tego języka, a także szczególnej wyobraźni teoretycznej pozwalającej lepiej orientować się w otaczającym świecie społecznym i wyraźniej widzieć własne w nim miejsce i szanse życiowe.
Socjologia bowiem, nawet najbardziej teoretyczna, nie jest dla socjologów, aby w malutkim gronie specjalistów na konferencjach, sympozjach czy w kawiarniach toczyli między sobą ezoteryczne spory, których nikt poza nimi nie rozumie. O takiej socjologii też nie będzie można dowiedzieć się z tego podręcznika. Socjologia jest dla nas, członków społeczeństwa, wszystkich razem i każdego z osobna. Jest po to, abyśmy lepiej zrozumieli mechanizmy i prawidłowości życia z innymi, obok innych, przeciw innym, życia w miłości i przyjaźni, współpracy i konkurencji, w solidarności i w walce, życia we wspólnotach, grupach, stowarzyszeniach, organizacjach, instytucjach, państwie narodowym, a nawet całym społeczeństwie globalnym. To właśnie relacje z innymi są głównymi wyznacznikami naszego ludzkiego losu. Zrozumienie tychże relacji pozwala po prostu żyć lepiej. I o takich relacjach właśnie, od najprostszych, na ulicy czy w domu rodzinnym, do najbardziej skomplikowanych – w społeczności globalnej – traktuje przede wszystkim ten podręcznik. Zaczyna od najprostszych kontaktów, aby krok po kroku analizować relacje coraz bardziej złożone, dochodząc aż do poziomu globalizacji. Taka logika narracji pozwolić ma czytelnikowi dostrzec, że najbardziej złożone, dziejące się pozornie ponad naszymi głowami wielkie zdarzenia, sytuacje czy procesy społeczne są jedynie skumulowanym efektem splecenia się najprostszych działań podejmowanych wobec innych i najprostszych relacji nawiązywanych z innymi, tyle że przez ogromną liczbę jednostek.
Socjologia jest nie tylko dla nas i o nas, ale także o naszym codziennym, zwyczajnym życiu wśród innych. Pojęcia, modele i teorie socjologii mają sens, tylko jeśli znajdują swoje empiryczne odniesienie w życiu codziennym. A najwyższym stopniem socjologicznego wtajemniczenia jest socjologiczna wyobraźnia, umiejętność czy wręcz nawyk myślowy dwustronnego przekładu, od abstrakcyjnych kategorii socjologicznych do konkretnych, drobnych sytuacji społecznych i w drugą stronę – od epizodów życia codziennego do abstrakcyjnych pojęć, modeli czy teorii socjologicznych. Wyrobieniu socjologicznej wyobraźni służy ciągłe odwoływanie się w tym podręczniku do bardzo licznych przykładów, czasami nawet fabularnych, wymyślonych.
Jest jedna odmiana wyobraźni socjologicznej, na którą zwracam szczególną uwagę. Wybitny niemiecki socjolog Erwin Scheuch zwierzył mi się kiedyś prywatnie: „Kiedy chcę naprawdę zrozumieć społeczeństwo włoskie, to idę na _piazza_ i do café na espresso, a kiedy chcę zrozumieć społeczeństwo angielskie, to idę na drinka do pubu – i po prostu patrzę wkoło”. Wystarczyło mu patrzeć uważnie, aby rozumieć, bo przykładał do spostrzeżeń i obserwacji tę szczególną siatkę pojęć, zamykał je w tej szczególnej ramie myślowej, jakiej dostarcza socjologia. Ważną odmianą wyobraźni socjologicznej jest więc wyobraźnia wizualna – umiejętność socjologicznego patrzenia. To także nawyk dwustronnego przekładu: z widzianego obrazu na język socjologii i w drugą stronę – ilustrowanie języka socjologii konkretnymi, widzialnymi obrazami życia społecznego. Wyrobieniu wyobraźni wizualnej służą bardzo liczne w tym podręczniku fotografie, które pokazują, co sam dostrzegałem w różnych miejscach świata, jak podnosząc do oka nikona, trenowałem własną wyobraźnię wizualną.
W pewnym sensie jest to więc podręcznik napisany równocześnie w dwóch językach: prozą, zwykłym tekstem, oraz obrazami, zarówno opisowymi ilustracjami, jak i zdjęciami uchwyconymi moim aparatem fotograficznym. W obu językach naraz przedstawiam studentom moje rozumienie socjologii i społeczeństwa.
Miałem wiele okazji, aby wypróbować taką strategię dydaktyczną na moich studentach w wielu krajach. Książka ta powstawała latami w notatkach i konspektach do moich wykładów, przede wszystkim na Uniwersytecie Jagiellońskim, ale także piętnastokrotnie w USA (na Uniwersytecie Columbia w Nowym Jorku i Uniwersytecie Kalifornijskim w Los Angeles) oraz sporadycznie na kilku innych uniwersytetach w Europie, Ameryce Łacińskiej i Australii. Udział w niej mają więc moi studenci, polscy i zagraniczni, którzy strategię tę sprawdzali. Sprawdziła się także w przypadku pierwszego i drugiego wydania tego podręcznika, które trafiły do kilkudziesięciu tysięcy polskich studentów. Ale wszystko można ulepszyć. Przygotowując więc na zamówienie Wydawnictwa Znak trzecie wydanie, postanowiłem dokonać istotnych zmian i uzupełnień. Przeredagowałem wiele rozdziałów, tak aby każdy z czterdziestu wykładów (zamiast dawnych dwudziestu ośmiu rozdziałów) stanowił zamkniętą całość i mógł być czytany niezależnie od pozostałych i niekoniecznie w tej kolejności, w jakiej jest zawarty w tomie. Ma to swoją cenę: nieuchronne powtórzenia niektórych idei i argumentów. Ale, jak wiadomo, _repetitio est mater studiorum_, więc powtórzenia mogą dla studentów być pożyteczne. Dodałem kilka wykładów, a także kilkanaście biogramów wybitnych socjologów współczesnych. Umieściłem też nowe zdjęcia, a wszystkie przedstawiam obecnie jako czarno-białe zamiast dawnych kolorowych, bo ich walor rozumiem jako czysto ilustracyjny, a nie artystyczny. W aneksie zawarłem listę podręczników szczegółowych dziedzin socjologii dostępnych po polsku, swoisty kanon dydaktyczny. Jest to oczywiście wybór subiektywny, podobnie zresztą jak orientacja teoretyczna całego podręcznika, w którym rozwijam takie rozumienie socjologii, które uważam za najważniejsze: socjologię relacji albo, jak to nazywam, „trzecią socjologię”. Zestaw definicji zawarty dawniej po każdym rozdziale usunąłem. Polecam za to studentom mój _Słownik socjologiczny: 1000 pojęć_, który ukazał się w roku 2020 w Wydawnictwie Znak, w którym nieporównywalnie liczniejsze definicje i omówienia są obszerniejsze i udoskonalone. Stanowi on dobre uzupełnienie i wzbogacenie wszystkiego, co zawarte jest w tym podręczniku.
Oddając studentom nowe, znacznie poprawione, poszerzone i uzupełnione wydanie, wierzę, że te wirtualne wykłady za pośrednictwem nie tyle katedry uniwersyteckiej, ile tekstu i fotografii okażą się atrakcyjne i użyteczne.
Kraków, maj 2020 rokuWykład 1
SOCJOLOGIA JAKO NAUKA
Zanim rozpoczniemy analizę różnych aspektów społeczeństwa i życia społecznego, musimy przedstawić dyscyplinę nauki, w ramach której taką analizę będziemy prowadzić.
Wiedza społeczna a socjologia
Powiada się, że socjologia to nowa nauka na bardzo stary temat. Albo że socjologia ma krótką historię, ale długą przeszłość. Rzeczywiście, jako osobna DZIEDZINA WIEDZY NAUKOWEJ rodzi się dopiero w pierwszej połowie XIX wieku. Nazwę „socjologia” wprowadza w 1838 roku francuski filozof Auguste Comte, budując zbitkę pojęciową z łacińskiego _socius_ (zbiorowość, społeczeństwo) i greckiego _logos_ (mądrość, wiedza). W połowie wieku pierwsze książki mające w tytule termin „socjologia” pisze brytyjski myśliciel Herbert Spencer2. Ale musiał upłynąć cały wiek XIX, zanim socjologia pojawiła się jako uznana dyscyplina akademicka nauczana na uniwersytetach, czyli zanim dokonała się jej instytucjonalizacja.
Mimo że swoje korzenie intelektualne miała w Europie, pełną akceptację instytucjonalną zdobywa najpierw w Ameryce. W Stanach Zjednoczonych pierwszy wydział socjologii powstaje już w 1892 roku na Uniwersytecie w Chicago (kieruje nim Albion W. Small, równocześnie założyciel „American Journal of Sociology”, do dziś czołowego czasopisma socjologicznego w USA). Amerykańskie Stowarzyszenie Socjologiczne (ASA), największa organizacja zawodowa socjologów, utworzone zostaje w 1909 roku i do dzisiaj odbywa corocznie swoje zjazdy, na których pojawia się kilka tysięcy badaczy i praktyków tej dziedziny. W Europie pierwsza katedra socjologii ustanowiona zostaje we Francji w 1895 roku na Uniwersytecie w Bordeaux (obejmuje ją Émile Durkheim, który też od roku 1898 zaczyna redagować bardzo wpływowy periodyk „L’Année Sociologique”). W Niemczech znacznie później, bo dopiero w 1919 roku, na Uniwersytecie w Monachium pierwszą katedrę socjologii otrzymuje Max Weber, wcześniej sławny już profesor ekonomii i historii gospodarczej, który w 1909 roku był, wspólnie z Ferdinandem Tönniesem i Georgem Simmelem, założycielem pierwszego niemieckiego stowarzyszenia socjologicznego. W Wielkiej Brytanii dopiero po II wojnie światowej socjologia uzyskuje uznany status na głównych uniwersytetach, w Oksfordzie i Cambridge, uprawiana wcześniej jako antropologia społeczna lub filozofia społeczna. W Polsce twórcą pierwszego uniwersyteckiego ośrodka socjologicznego był Florian Znaniecki, założyciel katedry na Uniwersytecie w Poznaniu w roku 1920 oraz redaktor pierwszego polskiego czasopisma socjologicznego, ukazującego się do dzisiaj „Przeglądu Socjologicznego”. W skali międzynarodowej socjologowie zaczęli organizować się w 1893 roku, kiedy francuski uczony René Worms założył elitarny, niewielki, jeśli chodzi o liczbę członków, Międzynarodowy Instytut Socjologiczny (Institut International de Sociologie, IIS). Dopiero jednak w 1949 roku powstała organizacja masowa o zasięgu światowym, reprezentująca socjologów z niemal stu krajów i licząca obecnie ponad trzy tysiące członków – Międzynarodowe Stowarzyszenie Socjologiczne (International Sociological Association, ISA). Na prezydentów tej organizacji dwukrotnie wybrano polskich socjologów: na kadencję 1967–1970 Jana Szczepańskiego, a na kadencję 2002–2006 Piotra Sztompkę.
Jest więc socjologia dziedziną stosunkowo młodą. To mam na myśli, mówiąc, że SOCJOLOGIA MA KRÓTKĄ HISTORIĘ. Równocześnie jednak refleksja na temat społeczeństwa jest zapewne odwieczna, towarzyszy ludziom od zarania dziejów. Życie bowiem w otoczeniu innych ludzi, kontakty z innymi, współpraca, konkurencja, walka to podstawowe fakty egzystencjalne gatunku ludzkiego. Jesteśmy gatunkiem stadnym, żyjemy w zbiorowościach – od rodziny przez ród, plemię, wspólnotę lokalną, sąsiadów, przyjaciół, współpracowników po naród czy wreszcie to, co dziś objawia się coraz wyraźniej dzięki rozszerzającym się powiązaniom komunikacyjnym, ekonomicznym, kulturalnym, a także celowej polityce integracyjnej – społeczeństwo kontynentalne lub globalne, na przykład europejskie czy światowe. Zauważali to już starożytni filozofowie (na przykład Arystoteles), definiując człowieka jako „istotę społeczną” (_homo socius_ albo _homo politicus_).
Nigdy nie jesteśmy sami, od urodzenia do śmierci otaczają nas inni i musimy jakoś radzić sobie z innymi, układać nasze życie wśród innych. Zbieramy różne doświadczenia z takich kontaktów, porównujemy z doświadczeniami bliskich i znajomych, uogólniamy je, wyprowadzamy z nich różne życiowe strategie, które stosujemy w codziennej praktyce. Każdy człowiek jest więc w pewnym sensie socjologiem. Tyle że nie socjologiem akademickim, naukowym. To mam na myśli, mówiąc, że SOCJOLOGIA MA DŁUGĄ PRZESZŁOŚĆ.
Czym cechuje się ta przedsocjologiczna wiedza o społeczeństwie? Występuje ona w trzech postaciach: wiedzy potocznej, wrażliwości artystycznej i refleksji filozoficznej. Wiedza potoczna jest, po pierwsze, zbiorem spostrzeżeń dość PRZYPADKOWYCH i OSOBISTYCH. Każdy żyje w nieco odmiennych zbiorowościach, w różnych warunkach, ma nieco inne losy życiowe, inne sukcesy i porażki, a zarazem każdy wykazuje skłonność do ich generalizowania, traktowania jako powszechnych i typowych. Nasza perspektywa, nasz własny punkt widzenia wydają się nam jedynie uprawnione. Dlatego, po drugie, mądrość potoczna jest FRAGMENTARYCZNA i NIESPÓJNA. Nawet wtedy, gdy ulega sformułowaniu w przysłowiach ludowych, codziennych porzekadłach lub bardziej rozbudowanych mitach i opowieściach, nie tworzy systemu. Da się ją co najwyżej ułożyć alfabetycznie w słownik przysłów, z których każde dotyczy zupełnie różnych spraw, a które ponadto czasami nie zgadzają się ze sobą, mówiąc rzeczy sprzeczne. Po trzecie, mądrość potoczna jest często POCHOPNA, nie troszczy się zbytnio o mocne uzasadnienie swoich konkluzji, o rzetelną bazę dowodową dla wypowiadanych prawd, zadowala się niekiedy pojedynczymi faktami, a nawet faktami pozornymi, mitami czy złudzeniami. I wreszcie, po czwarte, wiedza zdroworozsądkowa jest często APODYKTYCZNA, nie stroni od zdecydowanych ocen, zaleceń, sądów wartościujących. Łatwo popada w moralizatorstwo, lansuje partykularne dyrektywy i reguły.
Wiedzę o społeczeństwie artykułuje również sztuka. Najbardziej oczywiste jest to w odniesieniu do literatury, zwłaszcza prozy realistycznej (czyż nie są wyśmienitymi socjologami Balzac, Zola, Faulkner, Steinbeck, Grass, Fuentes, García Márquez, Vargas Llosa, Scott Fitzgerald, żeby wspomnieć tylko kilka nazwisk?). Treści socjologiczne odnajdujemy także w poezji czy dramacie. Przynosi je w wielkim bogactwie publicystyka. W niedyskursywny sposób obserwacje i intuicje na temat społeczeństwa sugeruje również malarstwo (Bruegel, Bosch, Rembrandt, Velázquez, Goya, Riepin, Rivera, Siqueiros i wielu innych), rzeźba, a nawet twórczość muzyczna, na przykład opera. Ogromną skarbnicą wiedzy socjologicznej są film, fotografia, reportaż telewizyjny.
I nic w tym dziwnego. Dominującym tematem sztuki jest przecież LOS CZŁOWIEKA, a los ten, jak wskazywaliśmy, nierozerwalnie związany jest z losem innych ludzi, ze społeczeństwem. Poprzez sztukę realizuje się więc istotny zasób poznania socjologicznego. Ale oczywiście dokonuje się to niejako przy okazji. Cele i aspiracje sztuki są inne, a jej wartości nie mierzy się głównie korzyściami poznawczymi. Stąd nie wiążą sztuki rygory i standardy dochodzenia do obiektywnej prawdy. Jest ona w tym sensie bliższa myśleniu potocznemu niż naukowej socjologii.
Trzecia postać przedsocjologicznej wiedzy społecznej to FILOZOFIA SPOŁECZNA (czy filozofia polityczna), jeden z głównych nurtów filozofii od czasów starożytnych, artykułowany już w myśli Sokratesa i Arystotelesa. Filozofia społeczna różni się istotnie od wiedzy potocznej i poznania artystycznego. Przede wszystkim tym, że jako swój cel stawia odkrywanie PRAWDY o świecie. Po drugie, jest to refleksja uprawiana profesjonalnie, przez ZAWODOWYCH MYŚLICIELI, a nie na boku, przy okazji codziennych spraw życiowych czy kreacji artystycznej. Pozwala dzięki temu przekroczyć ramy indywidualnych doświadczeń i ograniczenia subiektywnego horyzontu. Opiera się na szerokich obserwacjach porównawczych dotyczących różnych społeczeństw, korzysta z materiałów historycznych na temat społeczeństw przeszłości (jak u pierwszego historyka społecznego – Herodota). Po trzecie, daleko większą wagę przywiązuje do precyzyjnego formułowania i uzasadniania wypowiadanych sądów, choć ciągle nacisk położony jest na uzasadnienia rozumowe, spójność wywodów, prawidłowość dedukcji, a fakty empiryczne czy historyczne są traktowane tylko jako ilustracje. Po czwarte, poszczególne tezy wiąże się tu w całościowe SYSTEMY, akcentując ich logiczną spoistość i dążąc do wypełnienia wszystkich pojawiających się pól niewiedzy. Z takich bardzo obszernych, nowoczesnych filozoficznych systemów budowanych przez Auguste’a Comte’a czy Herberta Spencera wyłoniła się właśnie socjologia. Po piąte, typowy jest NORMATYWNY, wartościujący punkt widzenia, a także ambicja formułowania wskazówek i zaleceń praktycznych czy politycznych. Nie przypadkiem tak wielką rolę w filozofii społecznej odgrywa etyka oraz tak liczne są, mniej lub bardziej utopijne, wizje „doskonałych społeczeństw”.
Socjologia wyłania się z tych trzech odmian myśli przedsocjologicznej, jest kontynuacją i zarazem odmienną postacią wiedzy potocznej, twórczości artystycznej i filozofii społecznej. Oczywiście nie wypiera tamtych form myśli ludzkiej, dodaje się do nich, istnieje obok nich, wyróżniając się jednak pod istotnymi względami. Momentem przełomowym jest spostrzeżenie, że społeczeństwo nie jest chaosem ludzkich przypadków, lecz posiada swoiste, POWTARZALNE CECHY I PRAWIDŁOWOŚCI, a zatem może być przedmiotem nowej, rozwijającej się od epoki Oświecenia perspektywy poznawczej, a mianowicie nowoczesnej, empirycznej i eksperymentalnej NAUKI, zmierzającej do formułowania ogólnych praw rzeczywistości. Rozciągnięcie na świat społeczny nowoczesnej PERSPEKTYWY NAUKOWEJ stosowanej już od XVII wieku w odniesieniu do świata przyrody – w astronomii, fizyce, chemii, biologii – dało początek naukowej socjologii.
Ta nowa, naukowa perspektywa wyróżniała się pod trojakim względem: tym, jak wiedzę się zdobywa, tym, jak formułuje się rezultaty, i tym, jak korzysta się z uzyskanych wyników. Po pierwsze więc, naukowa socjologia odwoływała się do systematycznego, standardowego sposobu osiągania i uzasadniania tez prawdziwych, zwanego METODĄ NAUKOWĄ. Za ostateczne kryterium prawdziwości uważała empirycznie czy eksperymentalnie stwierdzone fakty społeczne. Zmierzała do uzasadnionych uogólnień takich faktów w postaci praw społecznych. Żądała na ogół kategorycznego formułowania sądów i powstrzymywania się od ocen i wartościowań. Po drugie, socjologia naukowa proponowała nowe, wyraźnie zdefiniowane, ostre, a najlepiej mierzalne pojęcia, czyli zmienne tworzące swoisty JĘZYK DYSCYPLINY. Dzisiaj język ten jest bardzo bogaty. Mój _Słownik socjologiczny_… zawiera ich aż tysiąc. A ograniczałem się do uznanego, klasycznego kanonu. Tymczasem zasób pojęciowy socjologii, podobnie jak słownictwo każdego języka naturalnego, nieustannie się bogaci, odzwierciedlając nowe zjawiska społeczne. Wiele z nich wiąże się z przełomem technologicznym w elektronice, a zwłaszcza z upowszechnieniem internetu. Pojęcia swoistego języka socjologii miały być stosowane w TWIERDZENIACH O ZALEŻNOŚCIACH pomiędzy rozmaitymi faktami czy zjawiskami. A wielość twierdzeń miała być logicznie powiązana w systemy, zwane TEORIAMI NAUKOWYMI. Po trzecie, naukowa wiedza socjologiczna miała służyć do ugruntowanej, mocno uzasadnionej odpowiedzi na kilka rodzajów pytań. Najpierw na pytania opisowe: JAK JEST NAPRAWDĘ? Tutaj rola socjologii polegała na podważaniu i obalaniu różnych mitów i złudzeń typowych dla perspektywy potocznej czy przerysowań i idealizacji występujących w sztuce. Miała więc przede wszystkim weryfikować fakty. Miała także zaglądać pod powierzchnię zjawisk naocznie postrzegalnych, szukając głębszych, ukrytych warstw rzeczywistości społecznej, struktur organizujących i wiążących ze sobą pozornie oderwane zdarzenia. Miała wreszcie odkrywać niezamierzone i nieuświadamiane konsekwencje społeczne działań podejmowanych przez członków społeczeństwa. Tu w oczywisty sposób przekraczała granice potocznego postrzegania społeczeństwa. Następne pytanie, ogromnie istotne, to: DLACZEGO JEST TAK WŁAŚNIE, jak wskazują stwierdzone przez socjologię fakty? Tutaj socjologia pragnęła szukać przyczyn bardziej fundamentalnych niż te, które narzucał zdrowy rozsądek, odkrywać głębokie mechanizmy zjawisk, ukazywać ich powiązania z kontekstem innych zjawisk równoczesnych, a także z sekwencją zjawisk wcześniejszych. Chciała także odróżniać przyczyny rzeczywiste i pozorne lepiej, niż czyniła to filozofia. W odpowiedzi na takie aspiracje proponowała różne teorie zjawisk i zdarzeń społecznych, a także całościowe MODELE TEORETYCZNE tej całości nadrzędnej, jaką jest społeczeństwo. Po trzecie, socjologia chciała przewidywać przyszły bieg zdarzeń, odpowiadać na pytanie: JAK BĘDZIE? Ale nie zadowalała się przeczuciami czy proroctwami, lecz pragnęła wyprowadzać z praw naukowych spodziewane tendencje, uzasadnione prognozy społeczne. I wreszcie, po czwarte, socjologia miała aspiracje praktyczne: chciała udzielać naukowo ugruntowanych rad na temat tego, CO ROBIĆ, ABY ZMIENIĆ SPOŁECZEŃSTWO w pożądanym kierunku. Adresowała te rady do polityków czy administratorów kierujących życiem społecznym, ale także do zwykłych ludzi, dostarczając im lepszego rozeznania w społeczeństwie i tym samym większych szans na realizowanie ich dążeń i aspiracji. Praktycznie zorientowane działy socjologii zyskały później nazwę inżynierii społecznej, socjotechniki czy pracy socjalnej.
Te cechy naukowej socjologii, wskazane już przez twórców dyscypliny w XIX wieku, zachowały aktualność do dziś. Wyznaczają sposoby postępowania i cele, jakie stawiają sobie także współcześni socjologowie. A dokładniej – większość socjologów współczesnych. Pod koniec XX wieku bowiem pojawili się i tacy, którzy kwestionują przewagę podejścia naukowego nad poznaniem intuicyjnym opartym na emocjach, inspiracji, iluminacji, przeżyciach estetycznych, artystycznych itp. Inni z kolei, uznając potrzebę nauki w odniesieniu do przyrody czy techniki, odrzucają ideę wszelkich prawidłowości i zależności w świecie społecznym, traktując go jako dziedzinę całkowitej przypadkowości, dowolności, płynności i fragmentaryczności. Taka destrukcja naukowej socjologii dokonuje się pod modnym hasłem POSTMODERNIZMU. Kierunek ten na szczęście jedynie marginalnie wpłynął na to, co naprawdę robią socjologowie na całym świecie, i dzisiaj już stanowi przemijającą szybko dewiację myślową, ślepą uliczkę w rozwoju dyscypliny.
Auguste Comte (1798–1857)
Filozof francuski, który w swoim głównym, sześciotomowym dziele _Cours de philosophie positive_ wydanym w latach 1830–1842 podjął syntezę całej dotychczasowej wiedzy naukowej, postulując jej rozszerzenie na obszar zjawisk związanych z życiem społecznym i inicjując nową dyscyplinę nauki – socjologię.
Myślenie naukowe albo inaczej „pozytywne” było w jego ujęciu ukoronowaniem ewolucji myśli ludzkiej przechodzącej trzy stadia: teologiczne (gdy w wyjaśnieniach zjawisk ludzie odwołują się do sił nadprzyrodzonych czy istoty boskiej), metafizyczne (gdy wyjaśniają przez abstrakcyjne pojęcia i rozumową kontemplację) i wreszcie pozytywne (gdy formułują twierdzenia oparte na faktach i zależnościach współistnienia lub następstwach między faktami). Z kolei socjologia była dla Comte’a ukoronowaniem hierarchii nauk, mogła powstać dopiero na bazie nauk wcześniejszych: matematyki, astronomii, chemii, fizyki, biologii. Zajmuje się bowiem przedmiotem o najwyższym stopniu złożoności.
Świat przyrody i społeczeństwa stanowi jedność i dlatego także metoda socjologii musi się opierać na tych samych zasadach co metody nauk przyrodniczych. Socjologia winna naśladować wzorce metodologiczne nauk przyrodniczych, w szczególności opierać się na faktach i poza zaobserwowane fakty nie wychodzić. Głównym podejściem badawczym socjologii jest metoda porównawcza. A celem – „rozumienie–przewidywanie–zapobieganie”, czyli formułowanie wyjaśnień, z których wyprowadzić można predykcje i zalecenia praktyczne. Szczególną racją istnienia socjologii jest dokonujący się w wyniku XVIII-wiecznych rewolucji, a zwłaszcza Wielkiej Rewolucji Francuskiej, fundamentalny przełom społeczny: zastąpienie społeczeństwa tradycyjnego – nowoczesnym, opartym na przemyśle, zurbanizowanym i republikańskim. Nowy system nie rozwinie się spontanicznie, wymaga racjonalnego kierowania, którego podstaw dostarczyć winna właśnie socjologia.
Comte postrzegał społeczeństwo na podobieństwo skomplikowanego organizmu, czyli stosował analogię organiczną. Budowę społeczeństwa albo inaczej jego anatomię badać miałaby „statyka społeczna”, a jego funkcjonowanie i zmienność, czyli fizjologię – „dynamika społeczna”. Podstawowym składnikiem społeczeństwa są grupy społeczne, a wśród nich największą rolę odgrywa rodzina. Od Comte’a pochodzi znane powiedzenie, że rodzina jest podstawową komórką społeczną. Społeczeństwo ulega nieustannemu procesowi rozwoju, a jego kierunek i etapy wskazuje wspomniane wcześniej „prawo trzech stadiów”.
LITERATURA
A. Comte, _Metoda pozytywna w szesnastu wykładach_, PWN, Warszawa 1961.
A. Comte, _Rozprawa o duchu filozofii pozytywnej_, PWN, Warszawa 1973.
B. Skarga, _Comte_, Wiedza Powszechna, Warszawa 1966.
M. Kucia, _Comte_, _Encyklopedia socjologii_, t. 1, Oficyna Naukowa, Warszawa 1998, s. 97–99.
J. Szczepański, _Socjologia: rozwój problematyki i metod_, PWN, Warszawa 1969, s. 49–72.
J. Szacki, _Historia myśli socjologicznej_, t. 1, PWN, Warszawa 1981, s. 255–295.
Pozytywistyczna wizja „naukowości” socjologii
Ogólne uznanie naukowego statusu socjologii nie może jednak prowadzić do naiwnego utożsamiania nauki o społeczeństwie z naukami o przyrodzie. Błąd ten popełniali XIX-wieczni twórcy socjologii, którzy postulowali proste naśladowanie przez nową dyscyplinę takich metod i procedur badawczych, jakie wypracowały bardziej dojrzałe i wcześniej istniejące nauki przyrodnicze: astronomia, fizyka, chemia, biologia. Auguste Comte określił te metody jako „POZYTYWNE”, przynoszące przezwyciężenie wcześniejszych „teologicznych” i „metafizycznych” sposobów myślenia, i stąd zalecany przez niego dla socjologii sposób uprawiania nauki nazywamy POZYTYWISTYCZNYM3. Do tego modelu nauki należało kilka dyrektyw. Po pierwsze, ograniczenie poznania naukowego do FAKTÓW bezpośrednio obserwowalnych zmysłowo, a unikanie wszelkich tez na temat istoty, esencji, fundamentalnych mechanizmów zjawisk. Po drugie, osiąganie wszelkich uogólnień drogą ostrożnej INDUKCJI, poprzez gromadzenie coraz liczniejszych obserwacji faktów, a następnie klasyfikowanie ich według podobieństw. Po trzecie, sprowadzenie praw naukowych do prostych TEZ O ZALEŻNOŚCIACH między obserwowalnymi faktami: albo tego typu, że pewne fakty występują razem, albo że następują po sobie (dziś nazywamy to korelacjami). Po czwarte, proste, rozumowe, dedukcyjne wyprowadzanie z praw naukowych PRZEWIDYWAŃ na temat zjawisk przyszłych. Po piąte, wyprowadzanie z praw i predykcji DYREKTYW PRAKTYCZNYCH na temat zapobiegania lub wywoływania nowych faktów poprzez tłumaczenie ich na język czynów, podobnie jak w medycynie, gdzie z wiedzy biologicznej, chemicznej itp. wyprowadza się zasady prewencji i terapii, lub w inżynierii, gdzie z praw mechaniki wyprowadza się techniczne sposoby budowy domów czy mostów.
Pozostawmy na boku kwestię, czy taka charakterystyka nie upraszczała zanadto tego, co naprawdę robili Kepler, Newton, Lavoisier, Faraday i inni twórcy nowoczesnego przyrodoznawstwa. Filozofowie nauki twierdzą, że model pozytywistyczny nie był adekwatny dla opisania praktyki nauk przyrodniczych. A co dopiero, gdy mówimy o naukach humanistycznych czy społecznych. Ważne dla nas jest to, że za postulatem, aby naśladować w socjologii metody nauk przyrodniczych, kryło się założenie, że przedmiot tych nauk jest zasadniczo taki sam, że przyroda i społeczeństwo mają taką samą naturę. Taki pogląd o jedności świata zarówno przyrodniczego, jak i społecznego nazywamy NATURALIZMEM. Naturalizm był nieodłącznym dopełnieniem POZYTYWIZMU.
Przełom antypozytywistyczny
Jeszcze w XIX wieku taka idea naukowości socjologii została podważona przez kilku myślicieli. Niemieccy filozofowie Wilhelm Dilthey i Heinrich Rickert zakwestionowali tezę o jedności przyrody i społeczeństwa, wskazując, że w świecie ludzkim występują rzeczy niespotykane w przyrodzie, a mianowicie znaczenia, sensy, symbole, reguły, normy, wartości, słowem – KULTURA. Społeczeństwo jest fundamentalnie odmienne od przyrody. Z takiego stanowiska, które nazywamy antynaturalistycznym, wyprowadził dalsze implikacje twórca socjologii niemieckiej Max Weber, postulując zupełnie przeciwstawny Comte’owskiemu model uprawiania socjologii. Nazywamy go antypozytywistycznym lub HUMANISTYCZNYM4. Zgodnie z takim stanowiskiem nauka nie może ograniczać się do powierzchniowych faktów, obserwowalnych zmysłowo, lecz musi sięgać głębiej, do ukrytych właśnie, nieobserwowalnych ZNACZEŃ CZY WARTOŚCI wiązanych z faktami przez ludzi, a te ujawnić może dopiero rozumowa interpretacja. Metoda ROZUMIENIA zjawisk społecznych zaproponowana przez Webera wywarła ogromny wpływ na współczesną socjologię, zwłaszcza w tym jej nurcie, który nazywamy hermeneutycznym. Współczesna hermeneutyka poszła daleko w kierunku rozwiązania podstawowej trudności metody rozumienia, jaką jest groźba subiektywizmu interpretacji, podważająca tak istotny dla nauki postulat obiektywizmu, czyli niezależności wiedzy od tego, kto ją formułuje. Już brytyjski filozof nauki Karl R. Popper podkreślał rolę OTWARTEJ KRYTYKI w środowisku naukowym jako mechanizmu kontroli i korekty jednostronnych poglądów. Na podobny mechanizm wewnątrznaukowej wzajemnej krytyki podejmowany przez „równych” (ang. _peer review_) zwracał też uwagę jeden z klasyków socjologii XX wieku Robert K. Merton. Idącą w tym samym kierunku propozycję przedstawił niemiecki filozof i socjolog Jürgen Habermas, który wskazuje, że interpretacja rozumiejąca nabiera charakteru obiektywnego, jeśli jest formułowana w drodze otwartej dyskusji z udziałem wielu badaczy w warunkach „idealnej sytuacji komunikacyjnej”, czyli całkowitej swobody wypowiedzi, równej pozycji dyskutantów, braku jakichkolwiek nacisków zewnętrznych i argumentów niemerytorycznych. Wyłaniająca się z takiego w pełni DEMOKRATYCZNEGO DYSKURSU wiedza wolna jest od subiektywnych skrzywień.
Do przełomu antypozytywistycznego i antynaturalistycznego w socjologii przyczynili się także socjologowie polscy. Ojciec akademickiej socjologii w Polsce Florian Znaniecki był, wspólnie z amerykańskim psychologiem Williamem Thomasem, twórcą głośnej koncepcji „WSPÓŁCZYNNIKA HUMANISTYCZNEGO”. Podkreślała ona, że wszelkie fakty społeczne, w odróżnieniu od przyrodniczych, są zawsze związane z działalnością jakichś ludzi, są faktami „czyimiś, a nie niczyimi”, mieszczą się w obrębie życiowych doświadczeń jakichś jednostek lub zbiorowości, które się z nimi stykają, postrzegają, doznają, przeżywają, interpretują, oceniają. Mają więc z natury zawarty w sobie ów „współczynnik humanistyczny”. I dlatego badać je można tylko z perspektywy tych ludzi, w których doświadczeniu występują, stawiając się w ich położeniu, patrząc na świat ich oczami, rozszyfrowując ich hierarchie wartości, systemy reguł, jakimi się kierują, a nie w drodze jakiejś oderwanej, zewnętrznej obserwacji. A więc inaczej, trzeba zawsze badać społeczeństwo z uwzględnieniem „współczynnika humanistycznego”. Konkretnym wyrazem takiego stanowiska metodologicznego było oparcie się przez Thomasa i Znanieckiego w ich monumentalnym dziele o emigrantach polskich pt. _The Polish Peasant in Europe and America_ (Chłop polski w Europie i w Ameryce) na szczególnym typie źródeł. Sięgnęli mianowicie do listów i pamiętników, czyli, jak to nazywali, „dokumentów osobistych”. W ten sposób mogli dotrzeć do autentycznego punktu widzenia emigrantów rzuconych w nowe i obce środowisko społeczne i kulturowe, zrozumieć „od środka” ich problemy i dramaty5. Po II wojnie światowej do umocnienia w Polsce nurtu antynaturalistycznego i antypozytywistycznego, bardzo wpływowego od czasu Znanieckiego, przyczynili się dwaj wybitni uczeni – Józef Chałasiński i Stanisław Ossowski. Pierwszy kierował uwagę ku z gruntu humanistycznej problematyce kultury i kontynuował w jej badaniu metodę interpretowania pamiętników (na przykład w znanej pracy _Młode pokolenie chłopów_), drugi głęboko argumentował tezę o zasadniczych „osobliwościach nauk społecznych” w porównaniu z naukami o przyrodzie.
Typową dla modelu pozytywistycznego tezę o tzw. SYMETRII WYJAŚNIANIA I PRZEWIDYWANIA, to znaczy pogląd, że dysponując eksplanacyjną teorią naukową, możemy formułować niezawodne przewidywania przyszłych zjawisk społecznych, zakwestionowało od czasów Comte’a wielu socjologów. Zwrócili oni uwagę, że nawet znając wszystkie pojedyncze prawa rządzące życiem społecznym, nie potrafimy przewidzieć, w jakich unikalnych kombinacjach zadziałają i jak nawzajem wpłyną na swoje ostateczne efekty. Nawet bowiem w najprostszej sytuacji społecznej występuje wielka mnogość czynników sprawczych, z których każdy uruchamia inne prawa. A ponadto każde celowe i zamierzone działanie wyzwala wielką ilość EFEKTÓW NIEZAMIERZONYCH, skutków ubocznych czy nawet sprzecznych z zamierzeniami, nieraz bardzo pośrednich i odległych. Pewna analogia tego problemu występuje i w naukach przyrodniczych. Znamy przecież wszystkie prawa grawitacji, a nie potrafimy przewidzieć, gdzie upadnie liść niesiony wiatrem, dysponujemy wszystkimi prawami meteorologii, a ciągle często nie udają się nam prognozy pogody. Wiemy mnóstwo na temat tektoniki, a zaskakują nas trzęsienia ziemi czy erupcje wulkanów. Znamy już kompletną budowę ludzkiego genomu, nie potrafimy jednak wiele powiedzieć, z jakimi zdolnościami urodzi się dziecko, jakie choroby przejdzie w życiu i kiedy umrze. Niektórzy powiadają, że ruch skrzydełek motyla gdzieś w dżungli amazońskiej nie jest obojętny – poprzez nieskończony łańcuch powiązań w atmosferze – dla wywołania huraganu na Filipinach czy Florydzie (ang. _the butterfly effect_). Podobnie w naukach społecznych, mając sporą wiedzę ekonomiczną, jesteśmy stale zaskakiwani ruchami giełdy, kursami walut czy cenami ropy naftowej. Nikomu jeszcze nie udało się przewidzieć mobilizacji ruchów społecznych, wybuchu masowych protestów czy rewolucji. Żadna, najmądrzejsza nawet reforma polityczna nie dokonuje się niestety bez przykrych niespodzianek, skutków ubocznych. A w mniejszej skali – nigdy nie jesteśmy pewni, jak zachowa się jutro nasz znajomy czy przyjaciel ani co zrobi za chwilę kierowca na sąsiednim pasie autostrady.
Można oczywiście powiedzieć, że to wszystko wynika po prostu z młodości socjologii i niedostatków wiedzy, jaką dysponujemy. Ale to tylko część prawdy. Są bowiem powody zasadnicze, związane z tym, że przewidując zjawiska społeczne, przewidujemy działania ludzi, a co więcej – ludzi działających nie w odosobnieniu, lecz wśród innych ludzi, w kontaktach i interakcjach z innymi. Otóż wielu socjologów (na przykład znany socjolog niemiecki Niklas Luhmann) podkreśla, że nawet pojedyncze działania ludzkie są obarczone istotnym czynnikiem NIEPEWNOŚCI, dowolności, „kapryśności”, przypadkowości6. Jak powiada brytyjski teoretyk Anthony Giddens, „człowiek zawsze może zachować się inaczej”, niż oczekujemy7. A potęguje się to niezmiernie, gdy mamy do czynienia z zachowaniami zbiorowymi czy masowymi, gdy ludzie wpływają nawzajem na swoje postępowanie. Druga zasadnicza swoistość ludzkich działań w porównaniu z obiektami przyrodniczymi polega na tym, że ludzie dysponują własną, trafną lub nietrafną, wiedzą na temat swojej sytuacji, otoczenia społecznego, szans działania, dostępnych środków i działają, opierając się na takiej wiedzy. Wiedza ta pochodzi z najrozmaitszych źródeł, unikalnych doświadczeń, kontaktów, dla każdego przecież odmiennych, kumuluje się w pamięci od dzieciństwa, a potem manifestuje w działaniach. Przewidzieć konkretnego kształtu tej wiedzy nie sposób. A jeszcze trudniej, gdy chcielibyśmy przewidzieć nie działania jednostek czy zbiorowości, ale stan całego społeczeństwa w jakimś momencie w przyszłości. Nawet gdyby prawa socjologiczne pozwalały nam wyprowadzić przewidywania na temat wszystkich aspektów przyszłego społeczeństwa, to – jak wskazywał Karl Popper – jednego nie potrafimy przewidzieć na pewno, mianowicie PRZYSZŁEJ WIEDZY, jaką dysponować będzie przyszłe społeczeństwo8. A od charakteru i poziomu wiedzy właśnie zależy w ogromnym stopniu kształt społeczeństwa. Czy sto lat temu można było przewidzieć telewizję lub internet, telefony komórkowe czy komputery osobiste? A przecież te twórcze, a więc z definicji NIEPRZEWIDYWALNE odkrycia zmieniły kompletnie cały świat społeczny. Musimy więc pogodzić się z pewną indeterminacją życia społecznego i zapomnieć o marzeniach pozytywistów, że zdarzenia społeczne da się przewidywać tak precyzyjnie, jak ruchy planet.
I z jednym jeszcze założeniem pozytywistycznego modelu nauki rozprawia się socjologia współczesna. O ile Max Weber w nowy sposób określił charakter wiedzy socjologicznej, o tyle odejście od pozytywistycznego, „inżynieryjnego” ujęcia zastosowań socjologii zawdzięczamy niemieckiemu myślicielowi Karolowi Marksowi. Zwrócił on uwagę, że wiedza społeczna, w odróżnieniu od wiedzy przyrodniczej, ma WALOR IDEOLOGICZNY, to znaczy – jak pisał – „staje się siłą realną, jeśli pociąga za sobą masy”9. Inaczej mówiąc, same koncepcje, doktryny, wizje, teorie, informacje mają w świecie społecznym znaczenie praktyczne, ponieważ zmieniają myślenie ludzi, ich motywacje, intencje, racje, a w konsekwencji ich działania. A z działań masowych składa się właśnie społeczna _praxis_. Od zupełnie innej strony i daleko później podobną myśl odnajdziemy u XX-wiecznego klasyka socjologii amerykańskiej Roberta Mertona. Opisał on mechanizm tzw. PROGNOZ SAMOREALIZUJĄCYCH SIĘ I SAMODESTRUKCYJNYCH. W tym pierwszym wypadku ludzie, biorąc na serio jakąś teorię i wynikające z niej przewidywania, nawet jeśli są fałszywe, doprowadzają do tego, że teoria się sprawdza. Na przykład inwestorzy, przekonani w myśl teorii cyklu ekonomicznego, że zbliża się recesja, wycofują kapitały z giełdy, co prowadzi do paniki, krachu i rzeczywistego kryzysu. Albo odwrotnie, ruchy ekologiczne, biorąc pod uwagę dobrze potwierdzone teorie o tzw. efekcie cieplarnianym i formułując mocne prognozy ostrzegawcze na temat katastrof tym spowodowanych, wymuszają zakaz emisji pewnych gazów i ograniczenie zatrucia atmosfery, co sprawia, że ocieplenie klimatu, miejmy nadzieję, nie nastąpi. W obu przypadkach sama teoria, czysta wiedza, poprzez ludzką świadomość i ludzkie działania oddziałała na praktykę, zmieniając rzeczywistość10. Nie ma tego fenomenu w przyrodzie. Teorie astronomii nie zmieniają biegu planet, teoria względności nie przyśpiesza ani nie spowalnia ucieczki galaktyk, a odkrycie DNA nie zmienia procesów dziedziczenia. Sama teoria jest tu praktycznie neutralna, a dopiero w pewnych przypadkach NAUKI STOSOWANE – techniczne, inżynieryjne, medyczne – zdolne są wyprowadzić z teorii pewne konkretne dyrektywy zastosowane następnie w praktyce przemysłowej, leczniczej itp. Dzisiejsza socjologia przywiązuje wielką wagę do tej osobliwości wiedzy społecznej, określając ją mianem „REFLEKSYJNOŚCI” (na przykład w koncepcjach Anthony’ego Giddensa).
Wydaje się, że w swoim dominującym nurcie socjologia na dobre przezwyciężyła dziedzictwo naiwnego naturalizmu i pozytywizmu. Panuje dzisiaj wyraźnie perspektywa humanistyczna, socjologia rozumiejąca, hermeneutyczna, interpretacyjna, kulturalistyczna. Dominuje przekonanie o częściowej indeterminacji zdarzeń społecznych i bezpośrednim, refleksyjnym oddziaływaniu wiedzy społecznej na społeczeństwo11. Ale spotykamy też epigonów podejścia pozytywistycznego. Do tej tradycji nawiązują teorie behawiorystyczne, teorie „elementarnych zachowań społecznych” (na przykład George’a Homansa), teorie sieci (na przykład Ronalda Burta), teorie „wymiany społecznej” (na przykład Petera Blaua) czy teorie „racjonalnego wyboru” (na przykład Jamesa Colemana, Jona Elstera, Russella Hardina). A w kwestii zastosowań socjologii ciągle odżywają różne koncepcje „inżynierii społecznej” lub „socjotechniki”, przyjmujące zewnętrzną, manipulatorską postawę wobec społeczeństwa, podporządkowaną na ogół interesom elit i traktującą ludzi jak marionetki, które można poganiać przysłowiowym kijem lub wabić marchewką. Praktyczna rola socjologii nie jest analogiczna do praktycznej roli techniki. Polega raczej na dostarczaniu narzędzi myślowych służących lepszemu, bardziej precyzyjnemu i empirycznie ugruntowanemu ROZUMIENIU OTACZAJĄCEGO ŚWIATA LUDZKIEGO. Nie ma nic bardziej praktycznego niż adekwatne pojęcia i sprawdzone teorie. W tym sensie wykłady zawarte w tym podręczniku, mimo że dotyczą głównie kwestii pojęciowych i teoretycznych, mają w intencji autora istotny walor praktyczny.
Stanisław Ossowski (1897–1963)
Czołowy polski socjolog i autorytet intelektualno-moralny w okresie po II wojnie światowej. Najważniejsze książki to: _Więź społeczna i dziedzictwo krwi_ (1939), _Struktura klasowa w społecznej świadomości_ (1957), _O_ _osobliwościach nauk społecznych_ (1962).
Był przedstawicielem orientacji humanistycznej, dostrzegając zasadnicze różnice – ontologiczne, epistemologiczne i metodologiczne – pomiędzy naukami przyrodniczymi i społecznymi. Obiekty swoiste świata społecznego to znaki, których poznanie nie może się dokonywać w drodze obserwacji zewnętrznej, lecz wymaga interpretacji sensów. W toku interpretacji ludzie przejawiają postawy wobec obiektów znaczących, nadając im wartość. Postawy polegać mogą na uznaniu, odczuwaniu lub realizacji. Tworzy się w ten sposób „polimorfizm wartości”: trzy skale wartości mogą być wzajemnie niewspółmierne.
Świadomość społeczna to zbiór pojęć, wyobrażeń, przekonań, ocen, typowy dla ludzi w pewnym środowisku, który ulega wzmocnieniu dzięki temu, że jest postrzegany jako wspólny z innymi. Wszelkie zjawiska życia społecznego mają aspekt świadomościowy. I tak więź społeczna, a szczególnie więź narodowa czy etniczna, to przede wszystkim sprawa wyobrażeń, przekonań, których patologiczne formy – rasizm, szowinizm – Ossowski demaskował i piętnował, afirmując równocześnie ich przejawy pozytywne – patriotyzm związany z pojęciem „ojczyzny prywatnej” i „ojczyzny ideologicznej”. Podobnie struktura klasowa jest zjawiskiem, które nabiera znaczenia dla ludzkich działań, dopiero gdy przełamuje się w świadomości. Wąskie, dychotomiczne pojęcie klasy, związane z opozycją interesów ekonomicznych właścicieli i pracowników, to tylko jeden wymiar funkcjonujących w świadomości społecznej hierarchicznych zróżnicowań. Inne wizje „gradacyjne” to drabiny władzy i prestiżu.
Porządek społeczny opiera się na komunikacji międzyludzkiej. W zależności od charakteru komunikacji wyróżnić można cztery typy „ładu społecznego”: a) ład „przedstawień zbiorowych” oparty na wspólnych tradycjach i rutynach zachowania, b) ład policentryczny, typowy dla ustroju demokratycznego, c) ład monocentryczny, występujący w systemach autokratycznych, totalitarnych czy dyktaturach, oraz d) ład oparty na systemie wielostopniowych porozumień. Tutaj zamiast przymusu pojawia się dialog, dyskurs, uzgadnianie poglądów i decyzji politycznych pomiędzy wolnymi jednostkami, co nie przeradza się w anarchię dzięki koordynującej i mediującej roli politycznego centrum. Ten najbardziej pożądany typ ładu społecznego wymaga świadomych, zaangażowanych i wykształconych obywateli. Drogą do niego musi być edukacyjny awans całego społeczeństwa. Ossowski antycypował tutaj dzisiejsze koncepcje „demokracji dialogowej” czy „deliberatywnej”.
LITERATURA
S. Ossowski, _Dzieła_, PWN, Warszawa 1966–1970.
E. Mokrzycki, _Ossowskiego koncepcja nauk społecznych_, PWN, Warszawa 1974.
A. Kłoskowska, E. Mokrzycki, _Ossowski_, _Encyklopedia socjologii_, t. 3, Oficyna Naukowa, Warszawa 2000, s. 43–47.