Spieniona historia Europy. 24 pinty, które nawarzyły piwa - ebook
Spieniona historia Europy. 24 pinty, które nawarzyły piwa - ebook
Czy historii można nauczyć się przy piwie? Oczywiście! Wystarczą 24 pinty różnych rodzajów, gatunków i marek. Carlsberg, Guinness, Żywiec, Berliner Kindl Weisse.
Każda z nich wiąże się z jakimś kluczowym epizodem lub rozdziałem europejskiej historii od wczesnego średniowiecza do XXI wieku. Również historii Polski.
Te dwadzieścia cztery rozdziały pokazują związki piwa z kulturą różnych epok, ideami, przemianami społecznymi i życiem gospodarczym.
Z książki płynie jeden – pienisty – wniosek: piwo jest najważniejszym trunkiem prawdziwego Europejczyka. Znane przysłowie mówi: „in vino veritas, in aqua sanitas”, ale najwyraźniej to właśnie przy piwie ważyły się losy naszego kontynentu.
Wznosimy kufle i zapraszamy czytelników na miłą piwną wycieczkę!
„Okazuje się, że ludzie prawdopodobnie nauczyli się wcześniej warzyć piwo, niż piec chleb. I o ile można się z tym spierać, to niewątpliwie złoty trunek miał znaczący wpływ na bieg historii. Jaki? Tego dowiecie się z tej książki. Po jej przeczytaniu każdy wypity «browar» nabierze dla Was zupełnie innego znaczenia. Polecam wszystkim miłośnikom dobrego piwa i wciągających historii” – Kamil Pawelski, autor bloga ekskluzywnymenel.com.
Kategoria: | Literatura faktu |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-268-1996-4 |
Rozmiar pliku: | 9,6 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Do czytelnika
Piwo zawsze smakowało Europejczykom, do tego stopnia, że przez wieki władza państwowa uznawała za wskazane opodatkowywać je oraz regulować prawnie jego produkcję. 23 kwietnia 1516 roku w bawarskim Ingolstadt wpisano do ksiąg, a później wielokrotnie zatwierdzano na nowo, Reinheitsgebot, Prawo czystości, które zezwalało warzyć piwo jedynie ze słodu jęczmiennego, wody i chmielu. Prawo to wywodzi się ze starej tradycji, a historia piwa sięga daleko poza granice Europy.
Człowiek już dawno temu zauważył, że kiełkujące zboże staje się słodkie i podatne na fermentację. Dzieje piwa są tak stare jak umiejętność uprawiania roślin przez ludzi. Na wyżynach w Iranie odnaleziono pochodzące z epoki kamienia gliniane naczynia, w których znajdowało się – jak wykazano przy pomocy współczesnych metod badawczych – kiełkujące i fermentujące zboże. Nawet jeśli pierwsze słodowania i fermentacje odbywały się przypadkowo i były spowodowane przedostawaniem się wilgoci do naczyń ze zbożem, to człowiek prędko zauważył dobre skutki tego procesu i nauczył się z niego korzystać. Archeolodzy powszechnie uważają, że w większości tych naczyń przechowywano wyprodukowane świadomie piwo, a nie przypadkowo sfermentowaną masę słodową.
Postawiono nawet tezę, że umiejętność przetwarzania ziaren w słód i wyrobu piwa dała człowiekowi drożdże, dzięki którym obok pienistego napoju na stole znalazł się także chleb. Jeśli to rzeczywiście prawda, piwo jest starszym od pieczywa pożywieniem ludzi.
Już cztery lata przed narodzeniem Chrystusa Sumerowie opisywali picie piwa, a najstarsze wskazówki warzenia słodowanych ziaren i czystej wody pochodzą z trzeciego tysiąclecia przed erą chrześcijańską. Rolnicy uprawiający żyzne pola Mezopotamii, nawilżane dzięki umiejętnie poprowadzonym systemom zraszania ziemi, produkowali i spożywali wielkie ilości tego napoju, który od dawna był ważnym towarem handlowym. Z tego samego kraju pochodzą także najstarsze znane nam regulacje dotyczące podawania i wyceny piwa oraz wzmianki sugerujące, że legło ono u podstawy wielu znaczących przedsięwzięć.
Paragraf 108 Kodeksu Hammurabiego z XVIII wieku przed naszą erą określał mierzoną zbożem należność za piwo, a karczmarza, który by pobrał wyższą cenę, czyli wziął więcej pieniędzy, niż wynosi zapłata za odpowiednią ilość zboża, nakazywał utopić. Pod wpływem wina pisano wiersze i filozofowano, a doniosłe rzeczy planowano, dodając sobie siły piwem. Paragraf 109 Kodeksu Hammurabiego stanowił, że karczmarza, który pozwalał, żeby spiskowcy gromadzili się pod jego dachem, i nie donosił na nich w celu ich zatrzymania oraz postawienia przed sądem, należy skazać na śmierć.
Za czasów panowania faraonów w Egipcie, w którym rosły dorodne winorośle, piwo uważano za napój pijaków. Autorzy wielu zapisanych na papirusach tekstów oskarżali zwolenników piwa o głośne burdy na ulicach i gorszyli się z powodu smrodu, który pozostawał po nich w ciasnych zaułkach.
Gdy kultura egipska dotarła do Grecji, Hellenowie uznali piwo za napój barbarzyński. Tak samo myśleli Rzymianie, gdyż pod ciepłym słońcem Italii winorośle zawsze dawały obfite zbiory. Już sama myśl, że piwo robi się z jęczmienia, który mieszkańcy Rzymu uważali za paszę dla zwierząt, oczywiście im się nie podobała. Krnąbrnym i źle wypełniającym swe zadania legionistom rzymskim zamiast porcji pszenicy przydzielano właśnie miarkę jęczmienia. Nie należy się zatem dziwić, że Rzymianie uważali zamieszkujące Galię plemiona celtyckie, a później także Germanów, którzy najchętniej pili jęczmienne piwo, za kompletnych dzikusów.
W pierwszym stuleciu po narodzeniu Chrystusa w swoim dziele Germania rzymski historyk Tacyt opisywał Germanów, którzy podejmowali decyzje dotyczące ważnych zagadnień, jak wojna czy pokój lub wyrok śmierci wydawany na członka plemienia, pijąc spore ilości piwa, po czym zbierali się następnego ranka, żeby porozmawiać o tym ponownie. Jeśli decyzja nadal wydawała im się dobra, to ją wykonywano. Tacyt tłumaczył swoim czytelnikom, że piwo jest quodammodo corruptum, czyli w pewnym sensie zepsutym sokiem jęczmiennym, czym potwierdzał częściowo przyczynę długo utrzymującego się w kulturowych kręgach południowej Europy przekonania, jakoby piwo nie nadawało się specjalnie na salonowy napój.
W czasach pełnych chaotycznych wędrówek ludów i głodu po upadku Cesarstwa Rzymskiego kultura kulinarna ograniczała się zwykle do potrzeby zdobycia pożywienia. We wczesnym średniowieczu Kościół katolicki, który odziedziczył znaczną część autorytetu Cesarstwa Rzymskiego oraz potrafił zbudować własną machinę urzędniczą w całej Europie, kontynuował z powodzeniem wiele rzymskich tradycji. Tak więc przez całe stulecia zachowywał się pogląd, że piwo to napój pospólstwa i barbarzyńców. Pochodzący z czasów antycznych podział na Europę winną i piwną jest pod pewnymi względami nadal widoczny. Centralne obszary dawnego Cesarstwa Rzymskiego to ziemie, na których także i teraz uprawia się winorośle. Narody, nazwane przez Juliusza Cezara i Tacyta piwoszami, jak Brytyjczycy, Galowie, Germanie i ludzie mieszkający na Północy, dalej piją piwo.
Teraz też napój ten otrzymuje czasami łatkę masowo sprzedawanego towaru nadającego się jedynie do odurzania. Osoby, które tak twierdzą, łatwo zapominają, że świat piwa jest o wiele bogatszy, i formułują swoje opinie na podstawie tanich i łatwych w produkcji napojów typu lager, wożonych w bagażnikach aut w opakowaniach po sześć, dwanaście lub dwadzieścia cztery puszki.
Jednak piwo jest także czymś więcej. W naszej książce przedstawiliśmy przypadki, które wydarzyły się na przestrzeni stuleci, gdy piwo miało swój znaczący wpływ na bieg historii. Chcieliśmy w niej pokazać, że stanowiło ono istotną część europejskiej kultury kulinarnej i obyczajowej, było źródłem inspiracji, a nawet budowało przyjaźń między narodami.
W dwudziestu czterech rozdziałach tego wydania pokazujemy związki piwa z kulturą różnych epok, ideami, przemianami społecznymi i życiem gospodarczym. Opowiadamy historie, które wydarzyły się w różnych częściach Europy. Ramy czasowe tego dzieła obejmują okres od wczesnego średniowiecza do XXI wieku. Na zakończenie każdego rozdziału prezentujemy szczegółowo jedną markę związaną z danym wydarzeniem. Wiele z tych piw można teraz kupić w całej Europie, a więc chętni mogą wyruszyć w podróż przez pienistą historię, wykorzystując także swoje zmysły smaku i węchu.
Wznosimy kufle i zapraszamy czytelników na miłą piwną wycieczkę!
Restauracja Seiska w Valtimo, 21.04.2014 roku.
Autorzy
Aby historia nie była zbyt sucha
Przy okazji prezentowania gatunków piw opowiadamy, jak powstały dane marki, jaki jest ich związek z wydarzeniami opisywanymi w danym rozdziale, jaki mają smak i właściwości.
ALKOHOL: Zawartość alkoholu w piwie wyrażona w procentach objętościowych.
EKSTRAKT BRZECZKI NASTAWNEJ: Zawartość cukrów w masie całej brzeczki. Cukier w brzeczce poddawany jest fermentacji za pomocą drożdży, w wyniku czego powstaje dwutlenek węgla i alkohol, a zatem zwykle im wyższa zawartość ekstraktu, tym większa ilość alkoholu. Ekstrakt wyrażany jest w stopniach Plato (na przykład 10°P oznacza, że 10% masy brzeczki to cukry).
GORYCZKA: Poziom goryczy podawany według europejskiej skali EBU (European Bitterness Units). Im większa wartość, tym piwo jest mocniej chmielone i ma większą gorycz.
BARWA: Barwę piwa określa się według europejskiej skali EBC (European Brewery Convention). Im wyższa wartość, tym piwo jest ciemniejsze.
Mnich degustujący piwo. Ilustracja rękopisu pochodzącego z XIII wieku
I
Kościół a piwo
Święte dla chrześcijan teksty zostały spisane w takich rejonach świata, w których nie uprawiano zbyt dużo jęczmienia do wyrobu słodu, co znalazło odzwierciedlenie również w treści Biblii. Na weselu w Kanie Galilejskiej nie było beczki z piwem, a podczas ostatniej wieczerzy nie podawano sobie drewnianego kufla z tym napojem. Wcześni chrześcijanie czerpali przykłady z wielkiej księgi i pili wino.
Niechęć do piwa wynika z długich tradycji, które utrzymywały się na południu Europy jeszcze przed pojawieniem się religii judeochrześcijańskich. Najstarsze znane zapiski na temat picia piwa w Europie pochodzą z VII wieku przed naszą erą. Grecki poeta Archiloch opowiadał o Trakach, którzy spożywali „jęczmienne wino”. Stosunek Greków do innych narodów był raczej wyniosły i odzwierciedlał się w piętnowaniu ich barbarzyńskich zwyczajów, zarówno jeśli chodzi o jedzenie, jak i napoje. Wino uznawane było za dar Dionizosa dla godnej politowania ludzkości, tymczasem w literaturze greckiej nie ma właściwie pozytywnych komentarzy na temat piwa pitego przez barbarzyńców.
Grecy krytykowali smak piwa i jego szkodliwy wpływ na zdrowie, a opinie te przyswoili sobie później Rzymianie, którzy z początkiem naszej ery zaczęli rozpowszechniać je na podbijanych przez siebie terenach, od Bliskiego Wschodu do Brytanii. Jednakże północne krańce Cesarstwa Rzymskiego nie były jednoznaczną i sztywną granicą dzielącą kultury piwa i wina. W podporządkowanych Rzymianom regionach, jak w Galii (obecnie Francja i Belgia), Hispanii (obecnie Hiszpania i Portugalia) oraz Brytanii, wśród zwykłych ludzi utrzymywały się celtyckie tradycje spożywania piwa. Natomiast klasa wyższa chętnie wychylała puchary wina. Im głębiej kultura rzymska zapuszczała korzenie, tym mniej warzono piwa.
Ta różnica uwypukliła się, gdy w IV wieku Cesarstwo Wschodniorzymskie uznało chrześcijaństwo za religię państwową. Wino było zalecane zarówno w tradycji judeochrześcijańskiej, jak i grecko-rzymskiej. W V wieku święty Cyryl Aleksandryjski opisywał piwo jako „zimny i mętny napój Egipcjan, który wywołuje nieuleczalne choroby”. Natomiast wino – jak je opiewano w psalmach – było „radością człowieka”. Na marginesie powiedzmy, że ten sam Cyryl wydał rozkaz wypędzenia Żydów z Aleksandrii, spowodował śmierć sławnej filozofki Hypatii i zniszczył część Biblioteki Aleksandryjskiej, więc każdy może wyciągnąć własne wnioski na temat zdolności Ojca Kościoła do oceny krytycznej.
Wskutek wędrówek ludów w IV i V wieku nad Ren i Dunaj nadciągnęły rzesze Germanów, którzy od dawna gasili pragnienie piwem. Germanie dość szybko nawrócili się na chrześcijaństwo i przyswoili sobie obyczaje panujące na nowych terenach. Jednak nie zrezygnowali całkowicie z piwa, chociaż klasa panująca i uczeni Ojcowie Kościoła uważali, że wino bardziej pasuje do ich pozycji społecznej. Ten sam podział na napoje możnowładców i pospólstwa można było zauważyć w Europie Środkowej, opanowanej przez ludy germańskie. Tam, gdzie winogrona nie rosły, możni sprowadzali sobie z Południa wino, będące pożądanym towarem. W krajach Europy kontynentalnej piwo miało opinię napoju drugorzędnego, dopóki sytuacji nie uratowali wspaniali Irlandczycy.
Rzymskie legiony już od czasów Gajusza Juliusza Cezara odbywały spontaniczne wyprawy wojenne i zwiadowcze z terenów Galii i przez kanał La Manche docierały do Brytanii. Ostatecznie w roku 43 Rzym przyłączył do Cesarstwa południowe i środkowe tereny wyspy. Rzymianie pałali chęcią zagarnięcia tych ziem głównie z powodu znajdujących się tam bogatych zasobów metali, które w końcu okazały się znacznie uboższe, niż się tego spodziewano. Atakujący legioniści dotarli aż na wyżyny Szkocji, ale sąsiednią wyspę, Irlandię, pozostawili w spokoju.
Celtowie żyli sobie przez nikogo nieniepokojeni na skraju znanego świata aż do V wieku, kiedy to urodzony w Brytanii misjonarz Patryk (ok. 387-460) przybył tam, by zaszczepić wiarę chrześcijańską wśród Irlandczyków. Nie zachowały się żadne informacje na temat upodobań alkoholowych świętego Patryka, ale wiadomo, że jego uczniowie swobodnie łączyli irlandzką tradycję z kulturą kościelną. Święty Donard (zm. ok. 507) warzył latem beczkę piwa, którym miał zwyczaj częstować gości kościoła Rath Muirbuilc (obecnie Maghera) we wtorek po Wielkanocy. Zaliczana do najważniejszych irlandzkich świętych Brygida z Kildare (ok. 451-525) bardzo lubiła piwo. Kościelne legendy wychwalają jej gościnność. Gdy spragniony podróżnik przybył do Kildare, a nie miano go czym napoić, święta Brygida zamieniła w piwo wodę, w której się kąpała. Pewnego razu zaś wysłała do jednej z parafii beczkę z piwem, która podczas podróży uległa rozmnożeniu, i pienistego napoju starczyło aż dla osiemnastu kościołów. Jednak najbardziej przekonujący dowód na dobrą wolę świętej zawiera się w jej modlitwie: „Chciałabym podarować wielkie jezioro wypełnione piwem Królowi królów. Chciałabym zobaczyć, jak Niebieska Rodzina pije z niego po wsze czasy”.
W Irlandii wiara chrześcijańska zakorzeniła się szybko i na trwałe. Już w kilka pokoleń po świętym Patryku kraj ten stał się tym państwem w Europie, z którego wysyłano najwięcej misjonarzy. Ojcowie Kościoła krzewili wiarę chrześcijańską zwłaszcza w najodleglejszych zakątkach Wysp Brytyjskich, a także na kontynencie. Wraz z chrześcijaństwem rozprzestrzenił się ziemski pogląd Irlandczyków dotyczący harmonii występującej między piciem piwa a życiem religijnym.
Święty Kolumban urodził się we wschodniej Irlandii około roku 543, służył w licznych klasztorach na wyspie i w wieku czterdziestu lat ruszył na kontynent, by pracować jako misjonarz. Poziom znajomości religii na opanowanych przez Franków galijskich terenach wzburzył go, więc przyjął sobie za cel przywrócenie dogmatycznego porządku zarówno na burgundzkim dworze, jak i wśród pospólstwa. W Annegray założył klasztor i stworzył przepisy, które we wczesnym średniowieczu stanowiły wzorzec dla wielu innych klasztorów położonych po północnej stronie Alp. Chociaż w jego kraju rodzinnym, Irlandii, niektóre klasztory całkiem zakazywały braciom picia alkoholu, to on sam nie zaliczał się do zwolenników prohibicji. Wprost przeciwnie. Kolumban podkreślał istotę ascetyczności w życiu zakonników, lecz cenił piwo. Święty opat nie tolerował rozlewania tego napoju na próżno, a przepisy obowiązujące w Annegray określały szczegółowo kary wymierzane za jego marnotrawienie. Jeśli jakiś zakonnik był nieostrożny, to wydzielane mu piwo zamieniano na wodę tak długo, aż uznano, że równoważy ona ilość wylanego napoju. Ważna rola, jaką piwo odegrało w klasztornym życiu Kolumbana, widoczna jest też w wielu legendach, które opowiadali sobie o tym świętym ludzie świeccy.
Pewnego razu, gdy zakonnicy zebrali się na wieczerzy, sługa udał się do piwnicy, by przynieść więcej piwa. Wyciągnął korek z beczki i zaczął nalewać płyn do dzbana. Wtem usłyszał, że wzywa go Kolumban. Wybiegł więc w pośpiechu z piwnicy, trzymając w jednej ręce dzban, a w drugiej korek, zapomniawszy zatkać nim beczkę. Gdy jeden z zakonników spytał go o korek, sługa pospieszył z powrotem. Na dole czekał go cud. Z beczki na podłogę nie wylała się nawet jedna kropla i nadal było w niej tyle samo piwa. Sługa z ulgą podziękował Panu. Uradowani mnisi wytłumaczyli to zdarzenie tym, że Bóg chciał zaoszczędzić świętemu opatowi konieczności ukarania posłusznego sługi zgodnie z przepisami. Chwała związana z cudem przeszła więc częściowo na Kolumbana. Wiara braci w opatrzność boską się utwierdziła, a kolacja przebiegała w jeszcze weselszej niż przedtem atmosferze.
Kolumban cieszył się rosnącą sławą pobożnego człowieka, co pozwalało mu zakładać kolejne klasztory na terenie Burgundii. W Fontaine-lès-Luxeuil uczynił on drugi mający związek z piwem cud. Jonasz z Bobbio opisał to w życiorysie świętego następująco:
„Kolumban udał się do klasztoru w Fontaine-lès-Luxeuil i zobaczył sześćdziesięciu zakonników pracujących na polach. Na zakończenie ciężkiej pracy powiedział do nich: – Moi bracia, niech Pan obdarzy was obfitym posiłkiem. Usłyszawszy to, pomocnik opata oznajmił: – Ojcze, uwierz mi, mamy tylko dwa chleby i odrobinę piwa. – Przynieście to – nakazał Kolumban. Pomocnik postawił przed nim bochenki i piwo, a Kolumban skierował wzrok ku niebu i zaczął się modlić: – Jezusie Chrystusie, zbawicielu świata, ty, który nakarmiłeś pięcioma bochenkami chleba pięć tysięcy zgromadzonych ludzi, spraw, aby tego chleba i tego napoju było równie dużo! I stał się cud. Wszyscy mogli się najeść do woli i pić, ile chcieli. Sługa wyniósł dwa razy tyle resztek chleba i podwójną w porównaniu do pierwotnej ilość piwa”.
Oczywiście nie każde piwo służyło dobru. W roku 611 Kolumban, podróżujący do Bregencji (obecnie w Austrii), usłyszał o olbrzymim cebrzyku z piwem, który mieszkańcy miasta chcieli podarować swojemu pogańskiemu bogu Wodanowi. Udał się więc na rynek miasta, gdzie stało naczynie, i rozgniewany dmuchnął z całych sił. Cebrzyk rozpadł się na kawałki, a piwo wylało się na ziemię. Powiadano, że w wyniku tego zdarzenia większość mieszkańców przeszła na chrześcijaństwo, wiedząc już, komu w przyszłości należy poświęcać piwo.
W ten oto sposób Kolumban wprowadził piwo na salony. Swoje miejsce w historii tego napoju miał także mnich, święty Gaweł (ok. 550-646), który podążył za Kolumbanem z Irlandii do Burgundii. Gaweł dotrzymywał mu towarzystwa także podczas wyżej wspomnianej podróży do Bregencji, lecz zaniemógł i musiał się leczyć w północnych rejonach obecnej Szwajcarii. Tak mu się tam spodobało, że osiadł na stałe. Po jego śmierci wzniesiono ku jego czci kościół, który później przekształcił się w opactwo Sankt Gallen. Bracia tego opactwa kontynuowali pielęgnowanie tradycji irlandzkich. Na przestrzeni dziesiątków lat klasztor Świętego Gawła stale przyciągał nowych mnichów, bogacił się i rozrastał. Plany budowy całego klasztornego budynku, wykonane na początku IX wieku, stały się wzorcem projektowania klasztorów w średniowiecznej Europie.
Naturalnie także warzenie piwa zostało potraktowane ze skrupulatnością, jaką tego wymagało. Na planach zaznaczono szczegółowo rozmieszczenie spichlerzy, suszarni zboża, młyna oraz browaru. Miejsca przechowywania piwa znajdowały się w piwnicy. Właściwie działały tam trzy browary i taka praktyka łącznie z planami rozpowszechniła się w wielu innych klasztorach. W głównym browarze produkowano piwo na własny użytek, a w drugim – dla dostojnych gości. Produkcja trzeciego browaru była przeznaczona dla pielgrzymów i żebraków. Dokładnie nie wiadomo, czym różniły się piwa z poszczególnych browarów. Wnioskując z planów, browar warzący piwo dla mnichów był jedynym, który posiadał przestrzeń zarezerwowaną do filtracji tego napoju. Najprawdopodobniej wierzący bracia najlepsze piwo postanowili zatrzymywać dla siebie. W sierpniu 816 roku na synodzie w Akwizgranie ustalono dzienny przydział, który miał wynosić jedną półkwartę dobrego piwa na jednego mnicha.
Związek klasztorów z warzeniem piwa był długi i owocny. W średniowieczu nie brakowało przybywających do zakonu nowicjuszy i postulantów – już z tej tylko przyczyny, że materialne dochody były pewniejsze w pracy religijnej niż za murami. Część mnichów wyspecjalizowała się w robieniu piwa, tworząc w ten sposób osobną i cenioną grupę zawodową, która na przestrzeni dziesięcioleci rozwinęła swoje umiejętności fermentacji i podniosła jakość produkowanego napoju. Szczególnie dużo klasztornych browarów znajdowało się w państwie Franków, obejmującym na początku IX wieku tereny od wybrzeży Atlantyku aż po odległe krainy w głębi Niemiec. Wiadomo jednak, że browary wzorowane na tym z opactwa Świętego Gawła zakładano także w Brytanii. Natomiast zakonnicy irlandzcy już od dawna posiadali umiejętność warzenia piwa, więc nie potrzebowali przykładów z kontynentalnej Europy.
W późnym średniowieczu wraz ze stabilizacją państwowości powstały sprzyjające warunki do zakładania zakładów komercyjnych. Stopniowo liczba browarów klasztornych spadała, zwłaszcza w XIX i XX wieku. Z jednej strony cywilne przedsiębiorstwa warzące piwo rozwijały znacząco produkcję przemysłową i sprawiały, że stawała się ona opłacalna. Z drugiej strony zaś klasztory traciły zakonników, a ci, którzy w nich zostali, zaczęli się skupiać – cytując pojęcie z dziedziny ekonomii – na najważniejszej działalności gospodarczej. Uznano, że modlitwy i życie duchowe są istotniejsze niż produkcja chmielowego napoju.
Poza całkowitą rezygnacją z wyrobu piwa mnisi mieli do wyboru dwie drogi. Niektórzy zajęli się drobną hobbystyczną działalnością i warzyli piwo tylko na własne potrzeby. Inni przyswoili sobie nowoczesne metody działania i uprzemysłowili oraz skomercjalizowali produkcję. Klasztorne piwo wywołuje wyraźne skojarzenia, które można wykorzystać w marketingu. Niekiedy prowadziło to do oczywistych nadużyć, gdy browary reklamowały swoje wyroby jako piwa wyprodukowane w zamkniętych już lub nieistniejących klasztorach. Wydaje się jednak, że niewidzialna ręka rynku eliminuje fałszywych graczy. W dzisiejszych czasach z klasztornych piw znana jest szczególnie Belgia, gdzie nazewnictwo poddawane jest ostrzejszej kontroli niż w innych krajach. Najdłuższą tradycję mają piwa pochodzące z klasztorów trapistów, które mnisi produkują we własnych pomieszczeniach. Dużą grupę tworzą certyfikowane piwa warzone wspólnie przez komercyjne i zakonne browary. Pozwolenie na używanie łącznej nazwy „piwo klasztorne” posiada około dwudziestu spółek browarniano-klasztornych.
Błogosławione piwo
Wprawdzie mityczny „król piwa” Gambrinus nie należał do grona świętych Kościoła katolickiego, ale w całej Europie jest on uważany za błogosławionego patrona zarówno piwoszy, jak i browarników. Legendy opowiadają, że umiejętność warzenia tego napoju otrzymał on od egipskiej bogini Isis. Gambrinus wpadł także na pomysł chmielenia i zwyciężał w wielu bitwach dzięki odwadze, jakiej nabierał po wypiciu piwa. Nie wiadomo, czy te opowieści są prawdziwe. Prawdopodobnie nazwisko tej mitycznej postaci pochodzi od łacińskiego słowa cambarius, co znaczy „warzący piwo”, albo od innego łacińskiego wyrażenia ganeae birrinus, czyli „pijący w knajpie”. Za bardziej wiarygodną uznaje się jednak teorię, według której pochodzi ono od nazwiska brabanckiego księcia Jana Primusa – Jana I (ok. 1252-1294) lub księcia Burgundii Jana bez Trwogi (1371-1419).
Aby piwo nie wydawało się zbyt przyziemnym trunkiem, wznieśmy toast także za browarników, zbieraczy chmielu i niezliczonych świętych patronów. Poniższa tabela zawiera informacje na temat niektórych z nich.
St-Feuillien Triple
LE ROEULX, BELGIA
TYP PIWA: ale
ZAWARTOŚĆ ALKOHOLU: 8,5%
EKSTRAKT: 18%
GORYCZKA: 22 EBU
BARWA: 12 EBC
Święty Foillan (franc. St Feuillien) był jednym z wielu irlandzkich mnichów, którzy we wczesnym średniowieczu przybyli na kontynent, by szerzyć Ewangelię. W roku 655 spotkała go śmierć męczeńska, gdy rozbójnicy napadli na niego i jego towarzysza podróży w lesie Soignes. Ciało Foillana przewieziono do miasta Le Roeulx, gdzie w kolejnych stuleciach działał noszący jego imię klasztor Abbaye Saint-Feuillien. Został on zamknięty pod koniec XVIII wieku w wyniku zamętu związanego z Wielką Rewolucją Francuską, ale piwo warzono w nim dalej. Od roku 1873 browarem pod klasztorną nazwą kieruje rodzina Friartów. Rodzinną firmą zarządza już czwarte pokolenie.
St-Feuillien Triple to klasztorne piwo typu ale o bursztynowej barwie i gęstej pianie. Wtórna fermentacja w butelkach sprawia, że ma ono mocny smak, chmielowy aromat i świeży owocowy zapach maskujący alkohol. W roku 2009 w konkursie World Beer Awards otrzymało wyróżnienie w kategorii jasnych piw klasztornych.
EKSPERT POLECA POLSKI ZAMIENNIK:
SZCZUN Z BROWARU SZAŁPIW. To szczególna interpretacja tripla. Słodki aromat owoców (banana, gruszki i jabłka) oraz przypraw, pochodzący od drożdży, skontrowany został mocniejszą goryczką i cytrusowo-żywicznymi aromatami amerykańskiego (Zeus, Amarillo) i czeskiego (Saaz) chmielu. Piwa, będące połączeniem belgijskiej tradycji i nowofalowych chmieli, nazywane są czasem Belgian IPA, Szczun jest jednym z najlepszych przedstawicieli tego stylu w Polsce. Zawartość alkoholu: 8,1%. Ekstrakt: 19%.