Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Srebrny Promień – Tajemnica wyścigów. The Adventure of Silver Blaze - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 stycznia 2014
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Srebrny Promień – Tajemnica wyścigów. The Adventure of Silver Blaze - ebook

Książka w dwóch wersjach językowych: polskiej i angielskiej. A dual Polish-English language edition.

Jedno z najbardziej popularnych opowiadań o Sherlocku Holmesie skupia się na zniknięciu tytułowego konia wyścigowego (słynnego zwycięzcy) na wieczór przed ważnym wyścigiem oraz na morderstwie jego trenera, Johna Strakera. Opowiadanie wyróżnia się charakterystyczną atmosferą wrzosowisk Dartmoor i późno-wiktoriańskim środowiskiem sportowym. Zawiera także jedną z najbardziej efektownych fabuł według Conana Doyle’a, opierającą się na „ciekawym incydencie z zachowaniem psa w nocy”. (Za Wikipedią).

 

Kategoria: Angielski
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7950-626-2
Rozmiar pliku: 81 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Srebrny Promień

— Czy wiesz, Watsonie, że prawdopodobnie będę musiał jechać — rzekł Holmes podczas pierwszego śniadania.

— Jechać! Dokąd?

— Do Dartmoor, do Kings Pyland.

Nie zdziwiłem się bynajmniej, bo jeżeli czemu mogłem się dziwić, to temu, że jeszcze nie był wmieszany w szczególną a tajemniczą sprawę, o której mówiono w Anglii, jak kraj długi i szeroki.

Przez cały dzień poprzedni towarzysz mój chodził po pokoju, z głową na piersi zwieszoną, a zmarszczonymi brwiami, co chwila kładł do fajki najmocniejszy tytoń i był zupełnie głuchy na wszelkie moje pytania i uwagi.

Najświeższe dzienniki, ledwo przejrzane, odrzucał w kąt, a chociaż nie mówił ani słowa, domyślałem się, nad czym umysł jego pracuje.

Jedna bowiem tylko zagadka mogła pobudzić jego zdolności do analizy, a tą było tajemnicze zniknięcie konia, faworyta w biegu o puhar srebrny, nagrodę honorową z Wessex, a zarazem tragiczne morderstwo trenera tegoż konia.

Gdy mi zatem Sherlock Holmes oznajmił, że ma zamiar jechać na miejsce zbrodni, byłem prawie na to przygotowany.

— Wielką miałbym ochotę udać się z tobą — rzekłem mu — oczywiście jeśli ci nie zawadzam.

— Ależ będzie to dla mnie prawdziwą pomocą, mój drogi Watsonie. Prócz tego pewien jestem, że nie pożałujesz straconego czasu, gdyż w tym wypadku są punkty ciekawe i jedyne w swoim rodzaju. Jedźmy teraz zaraz, a w drodze opowiem ci jeszcze niektóre szczegóły. Bądź tak dobry i zabierz ze sobą tę twoją doskonałą lornetkę polową.

W godzinę później wyjechaliśmy ze stacji Paddington w kierunku Exeter.

Sherlock Holmes, wciśnięty w kąt wagonu, w podróżnej miękkiej czapeczce, zagłębił się w czytaniu całej paczki gazet, kupionej na stacji, i już dawno minęliśmy Reading, gdy, odrzuciwszy ostatni z przejrzanych dzienników, podał mi swą cygarnicę i pierwszy raz przemówił.

— Dobrze jedziemy — rzekł, wyglądając przez okno i patrząc na zegarek — będzie to szybkość pięćdziesięciu trzech mil na godzinę.

— Nie uważałem na kamienie milowe — odparłem.

— Ani ja. Lecz wiem, że słupy telegraficzne na tej linii ustawione są co sześćset yardów, rachunek zatem bardzo prosty. A teraz powiedz mi, czy znasz szczegółowo opis morderstwa Jana Strakera i zniknięcia bez śladu konia Silver Blaze („Srebrna strzałka“)?

— Tyle tylko, com wyczytał w „Telegrafie“ i „Daily Chronicle“.

— Jest to jeden z tych wypadków, w których zdolność rezonera pomóc może tylko do zbadania szczegółów, lecz nie rzuci światła na znane już fakty. Tragedia ta była tak niezwykła, a tak ważna w skutkach dla wielu osób, ze mamy aż nadto przypuszczeń, hypotez i teorii. Najtrudniej jest odłączyć nagą prawdę od upiększeń reporterów. Na tej podstawie dopiero możemy budować własne wnioski i wynaleźć punkty wytyczne tajemniczej zbrodni.

— We wtorek wieczorem otrzymałem jeden telegram od pułkownika Rossa, właściciela konia, a drugi od inspektora Gregory, któremu powierzono tę sprawę. Obaj wzywali mnie do współdziałania.

— We wtorek wieczór! — zawołałem — A dziś mamy czwartek. Czemuż nie pojechałeś wczoraj jeszcze?

— Ponieważ popełniłem błąd, mój drogi Watsonie, — co się może częściej zdarza, niżby kto przypuszczał, znając mnie jedynie z twoich „Pamiętników“. Otóż zdawało mi się niemożliwym, aby jednego z najwybitniejszych koni w Anglii dało się ukrywać długo w okolicy, tak mało zamieszkałej jak Dartmoor. Przez cafy dzień wczorajszy oczekiwałem wiadomości, że koń się znalazł i ten, kto go ukrywał, jest także mordercą Jana Strakera. Gdy jednak upłynęło czterdzieści ośm godzin, a prócz aresztowania Fitzroya Simpsona nic więcej nie zrobiono, poznałem, że nadeszła chwila, w której mi działać wypadnie. — Czuję też, że wczorajszy dzień nie był całkiem stracony.

— Utworzyłeś sobie zapewne jakąś teorię?

— Mam przynajmniej pojęcie bardzo jasne o głównych faktach, które ci zaraz przytoczę; bo nic tak nie rozświetla jakiejś zawikłanej sprawy, jak kiedy się ją drugiej osobie opowiada. Zresztą nie mogę liczyć na twoją pomoc, jeśli nie będziesz dokładnie ze wszystkim obeznany.

Oparłem się wygodnie o poduszki wagonu i słuchałem, jak Sherlock Holmes, gestykulując swymi długimi, chudymi rękoma, zdawał mi sprawę z zaszłego niedawno wypadku.

— Silver Blaze — zaczął — pochodzi ze stada Isonomy i pobił tyleż świetnych rekordów, ile jego sławni przodkowie. Teraz ma piąty rok, a właścicielowi swemu, szczęśliwemu pułkownikowi Ross, przynosił zawsze nagrodę, o jaką się ubiegał. Teraz właśnie, przed samą katastrofą, był pierwszym faworytem w biegu o nagrodę Wessex, a zakłady stały w stosunku jednego do trzech. Zazwyczaj bywał on w każdym biegu faworytem i nie zawodził publiczności, tak dalece, że i teraz już ogromne sumy stawiano na niego. Widocznym jest przeto, że wielu osobom zależało na tym, by Silver Blaze nie ukazał się na torze w nadchodzący wtorek.

Nie zapomniano o tych względach w Kind Pyland, gdzie pułkownik ma swoje stajnie do trenowania. Strzeżono faworyta, jak oka w głowie. Trener, Jan Straker, był to dawny dżokej, który jeździł poprzednio w barwach pułkownika, zanim okazał się zbyt ciężkim przy wadze. Pięć lat służył u pułkownika za dżokeja, a siedem lat w charakterze trenera, i był znany jako gorliwy i uczciwy sługa. Miał pod sobą trzech chłopaków stajennych, albowiem stajnia była nieliczna; ogółem stały tam cztery konie. Jeden z chłopaków czuwał co noc w stajni, dwaj inni spali pod strychem. Wszyscy trzej byli jak najlepszego prowadzenia. Jan Straker mieszkał z żoną w małym domu o dwieście yardów od stajni. Nie miał dzieci, trzymał jedną służącą, żył dostatnio i wygodnie.

King Pyland wokoło jest niezamieszkałe, dopiero o pół mili dalej, na północ, jakiś przedsiębiorca z Tavistock wystawił szereg willi na letnie mieszkania dla tych, którzy chcą odetchnąć czystym powietrzem Dartmooru. Tavistock leży o dwie mile na zachód, a poza moczarami, również o dwie mile odległości, znajdują się obszerne wyścigowe stajnie Capleton, własność Lorda Backwater, pod zarządem Silasa Browna. We wszystkich zresztą innych kierunkach ciągną się trzęsawiska dzikie i puste, na których od czasu do czasu pojawiają się cygani.

W zeszły poniedziałek, w dzień katastrofy, przed wieczorem, jak zwykle, konie trenowano i pławiono, wreszcie zamknięto stajnię o dziewiątej. Dwóch chłopaków stajennych udało się do domu trenera, gdzie w kuchni czekała ich wieczerza, trzeci zaś, Ned Hunter, pozostał na straży. W kilka minut później, służąca Edyta Baxter przyniosła mu wieczerzę, składającą się z miski gotowanej baraniny. W regulaminie postanowionym było, że chłopak, zostający na straży nocnej, nic nie dostawał do picia, prócz wody, której w studni miał pod dostatkiem. Dziewczyna, niosąc mu kolację, miała ze sobą latarkę, gdyż na łąkach, którymi szła, było zupełnie ciemno. Ale zaledwie trzydzieści kroków odeszła od stajni, z ciemności wynurzył się jakiś człowiek i kazał jej stanąć. Przy świetle latarni zauważyła, że wyglądał na pana, ubrany był w samodziałowy szary garnitur z krótkimi spodniami, na głowie miał sukienną czapkę i kij w ręku. Niezwykła bladość jego twarzy i niezwykle ruchy zrobiły wrażenie na służącej.

— Czy możesz mi powiedzieć, moje dziecko, gdzie jestem? — zapytał. — Już zdecydowany byłem noc przepędzić na moczarach, gdym ujrzał światło twojej latarki.

— Pan jest w pobliżu stajni wyścigowej King Pyland, — odpowiedziała.

— Doprawdy! Co za szczęśliwe zdarzenie! — zawołał. Podobno zawsze jeden z chłopców stajennych śpi w stajni kolejno. Może to właśnie dla niego niesie panienka wieczerzę? Pewien jestem, że panienka nie jest zbyt dumną, i nie pogardziłaby sposobnością, gdyby mogła zarobić na ładną sukienkę.

To mówiąc, wyjął z kieszeni białą karteczkę złożoną we dwoje.

— Postaraj się oddać to zaraz chłopakowi — dodał — a będziesz w stanie kupić sobie sukienkę, o jakiej ani marzyłaś nawet.

Dziewczyna, przerażona jego słowy, minęła go i pobiegła wprost ku oknu, przez które zwykle podawała potrawy.

Okno stajni było już otwarte, a wewnątrz przy stole siedział Hunter. Pochyliwszy się, zaczęła opowiadać, co ją spotkało, gdy nadszedł nieznajomy i rzekł:

— Dobry wieczór, chciałbym pomówić z tobą, mój chłopcze.

Dziewczyna mogłaby przysiąc, że gdy stał i mówił, trzymał w ręku ów biały papierek.

— Czego pan tu chcesz? — zapytał ostro stajenny.

— Przychodzę z interesem, korzystnym dla twojej kieszeni — odpowiedział nieznajomy. — Macie tu dwa konie do nagrody o puhar z Wessex: Silver Blaze i Bayarda. Bądź ze mną szczerym, a nie stracisz na tym. Czy prawdą jest, że Bayard ma lepsze szanse od swego współzawodnika, i że własna stajnia za nim trzyma?

— A! więc pan jesteś jednym z tych przeklętych kusicieli? — zawołał chłopak. — Przekonasz się, jak my się z nimi obchodzimy w King Pyland.

Zerwał się i pobiegł psa spuścić z łańcucha.

Dziewczyna umknęła ku domowi, lecz obejrzawszy się raz jeszcze, widziała, jak nieznajomy przechylał się do wnętrza przez okno.

W minutę później, gdy Hunter z psem wypadł i szukał wokoło, tajemniczego jegomościa nigdzie nie było, rozpłynął się i znikł.

— Przepraszam, — spytałem — czy chłopak wybiegłszy ze stajni wraz z psem zostawił drzwi niezamknięte?

— Brawo! Watsonie, doskonale! — odparł mój towarzysz. Okoliczność ta wydała mi się także tak ważną, że wczoraj umyślnie telegrafowałem do Dartmoor z tym zapytaniem. Owszem, chłopak zamknął stajnię, a okno było za małe, by ktoś mógł wejść tamtędy.

Hunter, doczekawszy się powrotu towarzyszy, posłał jednego z nich do trenera, z zawiadomieniem o wypadku. Straker był tym opowiadaniem mocno poruszony, chociaż należy mniemać, że nie zdawał sobie dokładnie sprawy z ważności zdarzenia. Musiało go to jednak zaniepokoić, gdyż koło pierwszej w nocy pani Straker, obudziwszy się, ujrzała męża na wpół ubranego do wyjścia.

Na pytanie jej odpowiedział, że nie mógł spać z obawy o konie i postanowił pójść do stajni, aby obejrzeć, czy wszystko w porządku. Żona prosiła go, żeby został w domu, słyszała bowiem deszcz, bijący o szyby, lecz głuchy na jej prośby, wziął na ramiona płaszcz i wyszedł.

Pani Straker obudziła się powtórnie o siódmej rano, i ze strachem zobaczyła, że.......The Adventure of Silver Blaze

˝I am afraid, Watson, that I shall have to go,˝ said Holmes, as we sat down together to our breakfast one morning.

˝Go! Where to?˝

˝To Dartmoor; to King's Pyland.˝

I was not surprised. Indeed, my only wonder was that he had not already been mixed upon this extraordinary case, which was the one topic of conversation through the length and breadth of England. For a whole day my companion had rambled about the room with his chin upon his chest and his brows knitted, charging and recharging his pipe with the strongest black tobacco, and absolutely deaf to any of my questions or remarks. Fresh editions of every paper had been sent up by our news agent, only to be glanced over and tossed down into a corner. Yet, silent as he was, I knew perfectly well what it was over which he was brooding. There was but one problem before the public which could challenge his powers of analysis, and that was the singular disappearance of the favourite for the Wessex Cup, and the tragic murder of its trainer. When, therefore, he suddenly announced his intention of setting out for the scene of the drama it was only what I had both expected and hoped for.

˝I should be most happy to go down with you if I should not be in the way,˝ said I.

˝My dear Watson, you would confer a great favour upon me by coming. And I think that your time will not be misspent, for there are points about the case which promise to make it an absolutely unique one. We have, I think, just time to catch our train at Paddington, and I will go further into the matter upon our journey. You would oblige me by bringing with you your very excellent field-glass.˝

And so it happened that an hour or so later I found myself in the corner of a first-class carriage flying along en route for Exeter, while Sherlock Holmes, with his sharp, eager face framed in his ear-flapped travelling-cap, dipped rapidly into the bundle of fresh papers which he had procured at Paddington. We had left Reading far behind us before he thrust the last one of them under the seat, and offered me his cigar-case.

˝We are going well,˝ said he, looking out the window and glancing at his watch. ˝Our rate at present is fifty-three and a half miles an hour.˝

˝I have not observed the quarter-mile posts,˝ said I.

˝Nor have I. But the telegraph posts upon this line are sixty yards apart, and the calculation is a simple one. I presume that you have looked into this matter of the murder of John Straker and the disappearance of Silver Blaze?˝

˝I have seen what the Telegraph and the Chronicle have to say.˝

˝It is one of those cases where the art of the reasoner should be used rather for the sifting of details than for the acquiring of fresh evidence. The tragedy has been so uncommon, so complete and of such personal importance to so many people, that we are suffering from a plethora of surmise, conjecture, and hypothesis. The difficulty is to detach the framework of fact--of absolute undeniable fact--from the embellishments of theorists and reporters. Then, having established ourselves upon this sound basis, it is our duty to see what inferences may be drawn and what are the special points upon which the whole mystery turns. On Tuesday evening I received telegrams from both Colonel Ross, the owner of the horse, and from Inspector Gregory, who is looking after the case, inviting my co-operation.

˝Tuesday evening!˝ I exclaimed. ˝And this is Thursday morning. Why didn't you go down yesterday?˝

˝Because I made a blunder, my dear Watson--which is, I am afraid, a more common occurrence than any one would think who only knew me through your memoirs. The fact is that I could not believe it possible that the most remarkable horse in England could long remain concealed, especially in so sparsely inhabited a place as the north of Dartmoor. From hour to hour yesterday I expected to hear that he had been found, and that his abductor was the murderer of John Straker. When, however, another morning had come, and I found that beyond the arrest of young Fitzroy Simpson nothing had been done, I felt that it was time for me to take action. Yet in some ways I feel that yesterday has not been wasted.˝

˝You have formed a theory, then?˝

˝At least I have got a grip of the essential facts of the case. I shall enumerate them to you, for nothing clears up a case so much as stating it to another person, and I can hardly expect your co-operation if I do not show you the position from which we start.˝

Holmes gave me a sketch of the events. Original illustration

I lay back against the cushions, puffing at my cigar, while Holmes, leaning forward, with his long, thin forefinger checking off the points upon the palm of his left hand, gave me a sketch of the events which had led to our journey.

˝Silver Blaze,˝ said he, ˝is from the Isonomy stock, and holds as brilliant a record as his famous ancestor. He is now in his fifth year, and has brought in turn each of the prizes of the turf to Colonel Ross, his fortunate owner. Up to the time of the catastrophe he was the first favourite for the Wessex Cup, the betting being three to one on him. He has always, however, been a prime favourite with the racing public, and has never yet disappointed them, so that even at those odds enormous sums of money have been laid upon him. It is obvious, therefore, that there were many people who had the strongest interest in preventing Silver Blaze from being there at the fall of the flag next Tuesday.

˝The fact was, of course, appreciated at King's Pyland, where the Colonel's training-stable is situated. Every precaution was taken to guard the favourite. The trainer, John Straker, is a retired jockey who rode in Colonel Ross's colours before he became too heavy for the weighing-chair. He has served the Colonel for five years as jockey and for seven as trainer, and has always shown himself to be a zealous and honest servant. Under him were three lads; for the establishment was a small one, containing only four horses in all. One of these lads sat up each night in the stable, while the others slept in the loft. All three bore excellent characters. John Straker, who is a married man, lived in a small villa about two hundred yards from the stables. He has no children, keeps one maid-servant, and is comfortably off. The country round is very lonely, but about half a mile to the north there is a small cluster of villas which have been built by a Tavistock contractor for the use of invalids and others who may wish to enjoy the pure Dartmoor air. Tavistock itself lies two miles to the west, while across the moor, also about two miles distant, is the larger training establishment of Mapleton, which belongs to Lord Backwater, and is managed by Silas Brown. In every other direction the moor is a complete wilderness, inhabited only by a few roaming gypsies. Such was the general situation last Monday night when the catastrophe occurred.

˝On that evening the horses had been exercised and watered as usual, and the stables were locked up at nine o'clock. Two of the lads walked up to the trainer's house, where they had supper in the kitchen, while the third, Ned Hunter, remained on guard. At a few minutes after nine the maid, Edith Baxter, carried down to the stables his supper, which consisted of a dish of curried mutton. She took no liquid, as there was a water-tap in the stables, and it was the rule that the lad on duty should drink nothing else. The maid carried a lantern with her, as it was very dark and the path ran across the open moor.

˝Edith Baxter was within thirty yards of the stables, when a man appeared out of the darkness and called to her to stop. As he stepped into the circle of yellow light thrown by the lantern she saw that he was a person of gentlemanly bearing, dressed in a grey suit of tweeds, with a cloth cap. He wore gaiters, and carried a heavy stick with a knob to it. She was most impressed, however, by the extreme pallor of his face and by the nervousness of his manner. His age, she thought, would be rather over thirty than under it.

˝'Can you tell me where I am?' he asked. 'I had almost made up my mind to sleep on the moor, when I saw the light of your lantern.'

˝'You are close to the King's Pyland training-stables,' said she.

˝'Oh, indeed! What a stroke of luck!' he cried. 'I understand that a stable-boy sleeps there alone every night. Perhaps that is his supper which you are carrying to him. Now I am sure that you would not be too proud to earn the price of a new dress, would you?' He took a piece of white paper folded up out of his waistcoat pocket. 'See that the boy has this to-night, and you shall have the prettiest frock that money can buy.'

˝She was frightened by the earnestness of his manner, and ran past him to the window through which she was accustomed to hand the meals. It was already opened, and Hunter was seated at the small table inside. She had begun to tell him of what had happened, when the stranger came up again.

˝'Good-evening,' said he, looking through the window. 'I wanted to have a word with you.' The girl has sworn that as he spoke she noticed the corner of the little paper packet protruding from his closed hand.

˝'What business have you here?' asked the lad.

˝'It's business that may put something into your pocket,' said the other. 'You've two horses in for the Wessex Cup--Silver Blaze and Bayard. Let me have the straight tip and you won't be a loser. Is it a fact that at the weights Bayard could give the other a hundred yards in five furlongs, and that the stable have put their money on him?' ˝'So, you're one of those damned touts!' cried the lad. 'I'll show you how we serve them in King's Pyland.' He sprang up and rushed across the stable to unloose the dog. The girl fled away to the house, but as she ran she looked back and saw that the stranger was leaning through the window. A minute later, however, when Hunter rushed out with the hound he was gone, and though he ran all round the buildings he failed to find any trace of him.˝

˝One moment,˝ I asked. ˝Did the stable-boy, when he ran out with the dog, leave the door unlocked behind him?˝

˝Excellent, Watson, excellent!˝ murmured my companion. ˝The importance of the point struck me so forcibly that I sent a special wire to Dartmoor yesterday to clear the matter up. The boy locked the door before he left it. The window, I may add, was not large enough for a man to get through.

˝Hunter waited until his fellow-grooms had returned, when he sent a message to the trainer and told him what had occurred. Straker was excited at hearing the account, although he does not seem to have quite realised its true significance. It left him, however, vaguely uneasy, and Mrs. Straker, waking at one in the morning, found that he was dressing. In reply to her inquiries, he said that he could not sleep on account of his anxiety about the horses, and that he intended to walk down to the stables to see that all was well. She begged him to remain at home, as she could hear the rain pattering against the window, but in spite of her entreaties he pulled on his large mackintosh and left the house.

˝Mrs. Straker awoke at seven in the morning, to find that her husband had not yet returned. She dressed herself hastily, called the maid, and set off for the stables. The door was open; inside, huddled together upon a chair, Hunter was sunk in a state of absolute stupor, the favourite's stall was empty, and there were no signs of his trainer.

˝The two lads who slept in the chaff-cutting loft above the harness-room were quickly aroused. They had heard nothing during the night, for they are both sound sleepers. Hunter was obviously under the influence of some powerful drug, and as no sense could be got out of him, he was left to sleep it off while the two lads and the two women ran out in search of the absentees. They still had hopes that the trainer had for some reason taken out the horse for early exercise, but on ascending the knoll near the house, from which all the neighbouring moors were visible, they not only could see no signs of the missing favourite, but they perceived something which warned them that they were in the presence of a tragedy.

˝About a quarter of a mile from the stables John Straker's overcoat was flapping from a furze-bush. Immediately beyond there was a bowl-shaped depression in the moor, and at the bottom of this was found the dead body of the unfortunate trainer. His head had been shattered by a savage blow from some heavy weapon, and he was wounded on the thigh, where there was a long, clean cut, inflicted evidently by some very sharp instrument. It was clear, however, that Straker had defended himself vigorously against his assailants, for in his right hand he held a small knife, which was clotted with blood up to the handle, while in his left he clasped a red and black silk cravat, which was recognised by the maid as having been worn on the preceding evening by the stranger who had visited the stables. Hunter, on recovering from his stupor, was also quite positive as to the ownership of the cravat. He was equally certain that the same stranger had, while standing at the window, drugged his curried mutton, and so deprived the stables of their watchman. As to the missing horse, there were abundant proofs in the mud which lay at the bottom of the fatal hollow that he had been there at the time of the struggle. But from that morning he has disappeared, and although a large reward has been offered, and all the gypsies of Dartmoor are on the alert, no news has come of him. Finally, an analysis has shown that the remains of his supper left by the stable-lad contain an appreciable quantity of powdered opium, while the people at the house partook of the same dish on the same night without any ill effect.

˝Those are the main facts of the case, stripped of all surmise, and stated as baldly as possible. I shall now recapitulate what the police have done in the matter.

˝Inspector Gregory, to whom the case has been committed, is an extremely competent officer. Were he but gifted with imagination he might rise to great heights in his profession. On his arrival he promptly found and arrested the man..........
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: