Stajenne opowieści Mustanga - ebook
Stajenne opowieści Mustanga - ebook
Stajenne opowieści Mustanga, Autorki Angeliki Raszewskiej, to książka przeznaczona dla dzieci i młodzieży. Składa się z czterech rozdziałów, z których każdy tworzy opowiadanie oparte na doświadczeniach Autorki z pobytu w stajni oraz pracy z dziećmi w przedszkolu.
Książka może być wykorzystana w bajkoterapii jako wsparcie rozwoju społeczno-emocjonalnego dziecka. Bohaterowie przeżywają bowiem różnorodne emocje, z którymi próbują sobie poradzić. W trakcie wizyty w stajni pokonują strach oraz swoje ukryte słabości.
Spis treści
Stajenne opowieści Mustanga, Autorki Angeliki Raszewskiej, to książka przeznaczona dla dzieci i młodzieży. Składa się z czterech rozdziałów, z których każdy tworzy opowiadanie oparte na doświadczeniach Autorki z pobytu w stajni oraz pracy z dziećmi w przedszkolu. Czytelnik znajdzie w książce ciekawe przygody bohaterów, z którymi może się utożsamić, a także opisy zwyczajów koni, sposobu opieki nad nimi, czy przygotowania do jazdy. Osoby zainteresowane jeździectwem mogą poznać wiele pojęć związanych z tą dyscypliną sportową. Z kolei miłośnicy przygód napotkają ciekawe wydarzenia.
Książka może być wykorzystana w bajkoterapii jako wsparcie rozwoju społeczno-emocjonalnego dziecka. Bohaterowie przeżywają bowiem różnorodne emocje, z którymi próbują sobie poradzić. W trakcie wizyty w stajni pokonują strach oraz swoje ukryte słabości.
Opowiadania zaciekawią także nastolatków, gdyż poruszają zagadnienia relacji między rówieśnikami, przyjaźni, czy zazdrości.
Kategoria: | Dla dzieci |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-66672-14-7 |
Rozmiar pliku: | 680 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Słońce zagląda do boksu. To znak, że zaczyna się kolejny dzień w stajni. Mustang – piękny, gniady, wysoki jak olbrzym koń – czeka już tylko na pojawienie się stajennego, który otworzy drzwi boksu.
Jeszcze chwila i będzie mógł pogalopować przed siebie na ulubione pastwisko. Tam, oprócz pięknego,
wakacyjnego słońca, wita go smakowicie wyglądająca, lśniąco zieloniutka trawka. Mustang staje na
skraju i przez chwilę delektuje się tym zapierającym dech, nawet w końskich piersiach, widokiem.
Hektary przepysznej, świeżutkiej trawy, muśniętej delikatnie poranną rosą, której blasku dodaje wschód słońca. Idealna na śniadanko – myśli sobie gniady i od razu zatraca się w cudownym smaku
przepysznej przekąski. To jest ten błogi moment uwielbiany przez wszystkich czterokopytnych mieszkańców stajni. Gdy tylko zaspokoi swój poranny głodek, przychodzi czas na harce i zabawy z przyjaciółmi. Radośnie galopuje, urządzając gonitwy z siwym, Dianą, złotowłosą kasztanką i innymi mieszkańcami rancza. Brykają, podgryzają siebie nawzajem i tylko kary Piorun dostojnie porusza się
bez zaczepek. Żaden z koni nie jest bowiem na tyle odważny, by podbiec i zbliżyć się do niego.
Dlatego też przywódca stada, stojący najwyżej w hierarchii, spokojnie zadowala się najlepszymi kąskami na pastwisku i bryka radośnie we wszystkich kierunkach, w których tylko zapragnie, podczas
gdy inni pospiesznie schodzą mu z drogi. Ta sielanka potrwa jeszcze kilka godzin.
ROZDZIAŁ II PRACA, PRACA, PRACA
Mijały kolejne godziny. Mustang wraz z przyjaciółmi delektowali się urokami pastwiska. Aż tu nagle z oddali słychać pogwizdującego stajennego. Głos zbliża się coraz bardziej. To oznacza tylko jedno. Czas na powrót koni do stajni. Tam w żłobie czeka już pyszna przekąska. Choć chętnie zostałoby się tutaj
jeszcze długo, to Mustang doskonale wie, że niebawem w stajni pojawią się jego mali przyjaciele, którzy pragną spędzić czas na jego grzbiecie. Dlatego, gdy tylko taśma pastwiska zostanie zabrana, pędzi co sił, by zdążyć schrupać jedzonko i w gotowości czekać na pierwszego jeźdźca. Wchodzi do
czyściutkiego boksu, staje na suchutkiej, świeżej słomie i radośnie rży w podziękowaniu za wysprzątanie mieszkanka. Z ochotą zjada wszystko ze żłobu i czeka. Czas mija, a on wpatrzony w drzwi z utęsknieniem rozmyśla– któż dzisiaj pierwszy się do mnie przytuli? Kto mnie dokładnie wyczyści, osiodła i wdrapie się na mój grzbiet? Aż tu nagle słyszy radosny śmiech swojej ulubienicy–
Hani. Hania to śliczna, rudowłosa dziewczynka. Ma 10 lat i ciągle się uśmiecha. Gdy tylko pierwszy raz pojawiła się w stajni, od razu pokochała Mustanga i to najwyraźniej z wzajemnością. Razem tworzą
bardzo zgrany duet. Hania szybciutko zabiera się do pracy. Najpierw idzie do siodlarni po potrzebny
sprzęt. Wszyscy, którzy odwiedzają stajnię, dbają o to, by odkładać rzeczy na odpowiednie miejsce.
Dlatego dziewczynka z łatwością odnajduje ogłowie, czaprak, siodło i popręg. Zabiera też krótki bacik i wszystko zanosi przed stajnię. Hania wie, że zanim wyprowadzi konia, musi naszykować sobie szczotkę, zgrzebło, kopystkę i szczotkę do grzywy. Jeszcze tylko kask na głowę, czapsy, rękawiczki i jest gotowa, by przywitać się z Mustangiem. Zakłada na jego głowę piękny, niebieski kantar, przypina do niego czarny uwiąz i już mogą razem wyjść na zewnątrz. Tam przywiązuje uwiąz do grodzenia i zabiera się za to, co Mustang lubi najbardziej, czyli czyszczenie. Miękką szczotką dokładnie czyści głowę, szyję i klatkę piersiową. Następnie przesuwa się na grzbiet, prowadząc rękę z włosem, aby dbać o sierść konia. Przychodzi kolej na czyszczenie pod brzuszkiem, które dla Mustanga jest bardzo
przyjemnym masażem, ale też nieco łaskocze. Dlatego co jakiś czas gniady rży radośnie i muska Hanię
nosem. Czyszczenie to doskonała okazja do pieszczot, a zarówno koń, jak i dziewczynka uwielbiają to.
Hania pamięta, aby co jakiś czas czyścić szczotkę przy pomocy zgrzebła. Mizianiu i pieszczotom nie
byłoby końca, gdyby pani instruktor, Alicja nie przypomniała dziewczynce, że jak tak dalej pójdzie, to
jej lekcja zakończy się zanim wsiądzie na grzbiet Mustanga. Zbudziło to Hanię, bo przecież tak bardzo lubi czuć wiatr we włosach, poruszając się w siodle. To zdecydowanie wygrywa z czyszczeniem i przytulaskami. Szybciutko przechodzi z drugiej strony, by Mustang lśnił podczas jazdy. Po chwili już zabiera się za czyszczenie kopyt. Podchodzi bliziutko, nachyla się i prosi konika o podniesienie nogi.
Dokładnie wybiera wszystko za pomocą kopystki i przechodzi dalej. Gdy już wszystkie kopyta są wyczyszczone, przychodzi czas na wyczesanie grzywy oraz ogona przy pomocy specjalnej szczotki.
Pani Alicja z aprobatą spojrzała na dziewczynkę. – Bardzo dobrze Haniu, koń jest już czyściutki.
Możemy zaczynać siodłanie – powiedziała z zadowoleniem. – Proszę załóż czaprak, a ja zajmę się siodłem, bo jest bardzo ciężkie. Dziewczynka z radością wykonała polecenie pani instruktor. Po chwili mogła już zapinać popręg. – Pamiętaj, aby sprawdzić, czy czaprak nie zawinął się, gdy wkładałam siodło – przypomniała pani Alicja. Już po chwili popręg został przypięty na pierwsze dziurki. 10 –
Dociągniemy, kiedy będziemy już na placu – powiedziała trenerka. – Teraz zajmiemy się ogłowiem –
dodała. Hania sprytnie poradziła sobie z tym zadaniem. Na szczęście Mustang był tak miły i pomógł
dziewczynce, schylając głowę. – Wystarczy zapiąć nachrapnik i podgardle i gotowe. Jeszcze tylko musisz dopasować długość strzemion – poleciła pani Alicja. Dziewczynka zwinęła dłoń w pięść i sprawdziła, czy długość puśliska jest taka sama, jak długość jej ramienia. – Muszę skrócić o jedną dziurkę – zauważyła Hania i pospiesznie wykonała zadanie, po czym sprawdziła jeszcze raz. – Teraz już pasuje idealnie – zawołała z radością. – No to możemy pójść na plac – odpowiedziała pani Alicja.
Mała amazonka zdjęła kantar z głowy Mustanga i trzymając za wodze, zaprowadziła go w wyznaczone
miejsce.