- W empik go
Stanislaida albo uwagi nad panowaniem Stanisława Augusta króla polskiego obejmujące wydarzenia w Polsce aż po rok 1796 - ebook
Stanislaida albo uwagi nad panowaniem Stanisława Augusta króla polskiego obejmujące wydarzenia w Polsce aż po rok 1796 - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 247 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Kiedy ów mściciel Rzymu przez nowe Tyrany,
Na polach Filipiyskich z Rzymem pokonany,
Mierząc w pierś swą żelazem, przed niebios obliczem
Pamiętną wyrzekł skargę: " Cnoto jesteś niczem –
Zdawało się że Brutus w występnej ślepocie,
Niesłusznie wini bóstwo, i złorzeczy cnocie.
Ale kiedy niesczęściem ciągłe wieków dzieje,
Stawiają mi bez przerwy smutne cnót koleje,
Gdy widzę Tamerlany,* Filipy,** Henryki,***
Przechodzące w srogości ród Herulów dziki, -
* Sławny burzyciel.
** Filip II Król Portugalii, zwany Demon du midi,
*** Henryk VIII Król Angielski, tyran Domu, tyran państwa, tyran sumienia.
Nędznej ludzkości bicze, i ochydy tronu,
Spokojnie świat krwawiące do późnego zgonu;
Gdy los zbrodniom przyjazny, a dla prawych twardy,
Spycha z tronu Lankastry,* wynosi Edwardy,**
Wieńczy mordy Kromwella, a Stuartów plemię
Trzy wieki łzami nędzy obcą skrapia ziemię.
Gdy wszędzie pod przemocą łotrowania chciwą,
Talent, praca, zasługa, bywa nieszczęśliwą;
Gdy jęk cnotliwych sierót, które głód dobija,
O sklepienie Niebieskie próżno się odbija,
Gdy Ty, coś nie panował, lecz służył Ojczyznie,
Królu! niemasz stroskanej gdzie spocząć siwiznie,
Gdy Cię widzę niewinnym, z wszystkiego wyzutem,
Wielki Boże! przebacz mi że narzekam z Brutem,
Królu! którego dola ciągle nieszczęśliwa,
Lat trzydzieści uporne losy pokonywa;
Z ostatniem lecz najtwardszem walczysz dziś zdarzeniem,
Nazywam je probierczym Monarchów kamieniem.
Świat który na tę walkę patrzy się z daleka,
Rozumiał znaleść w Tobie razem i człowieka,
Przebaczyłby słabości, któżby niebył słaby,
Tu kraj…. tu miłość swoich…. tu berła powaby….
Ty Królu! bez próżności dumnego Stoika,
Co wyznać bólu niechce, chociaż z bólu syka,
Patrzysz skromnie jak twoją ustanowi dole
Ta ręka która tworzy i odtwarza króle:
–-
* Henryk VI Król Angielski pamiętny cnotą 40letnią na tronie.
** Edward IV tyran i zabójca synowców swoich.
Jak swe obliczą koszta Pany niespokojne?
Co bez nas i nie dla nas w drogą weszli wojnę,
Czyli wydrą część jaką, czyli resztę ziemi?
Bośmy słabi, a słabi zawsze są winnemi. –
Poświęcony trzeci raz Mocarzów potrzebie,
Królu! cóż Cię wynosi nad samego siebie?
Co za bóstwo stałością duszę twoją darzy,
Skąd ten pokój umysłu, ta pogoda twarzy
Jaką nigdy Wydziercy niejaśnieje czoło,
Choć go sczęście i wielkość otacza w około.
Oto wyższa nad wszelkie trafy i cierpienia,
Cnota, świadectwo prawdy, głos twego sumienia,
Żeś chciał, żeś czynił wszystko, żeś radził najlepiey,
Ten to balsam pociechy duszę twoją krzepi;
Kiedy w miarę przesądów, chęci i przeszkody,
Potomność ważyć będzie króle i narody,
Jeźli do czci pokoleń ten prawo mieć będzie,
Kto z pięknem Numy sercem zasiadł na urzędzie,
Kto ceniąc dobro luda nad świetne podwoje,
Nieskrwawił cudze ziemie lecz oświecił swoje;
Kto mając obcych z tyłu, a rodaka z przodu,
Nie co chciał, ale co mógł zrobił dla narodu.
Kto obdarzonych więcej, wdzięcznych mniej naliczy,
Kto dłużej a niesłusznie pił kielich goryczy?
Królu! komuż przypadnie wieniec z tych zaszczytów,
Które zdobią pamiątkę Trajanów i Tytów..
Wieczna prawdo! która się nie zginasz przednikiem,
Nasz słownik nigdy twoim nie będzie słownikiem
Bije przesąd na ciebie, świat się wyznać boi,
Co jest wielkość? i komu to imię przystoi?
Ty na dobro ludzkości niscząc uprzedzenie,
Rzetelne nam wielkości dasz wyobrażenie.
Nie ten pewnie co przestrach po narodach sieje,
Których podrósł upadkiem, z tych nędzy się smieje,
Nie ten co chytrze w święte umowy się wdziera,
Zwiedzionych Sprzymierzyńców łupi i zabiera,
Ni ów co słaby wydrzeć bitniejszym siedliska,
Nad słabszych mści się krajem, a własnych uciska,
Których berła klął ojciec, złorzeczą potomki,
Nie dla tych zachowane wielkości przydomki….
Pokój, rolnictwo, handel, nauki i prawa,
To narodów pomyślność, to rządzących sława.
Tak August* władzy swojej niechwalne początki,
Zgładziwszy przez ozdobne dla Rzymu pamiątki,
Lud przy zgonie obecny, tami żegnał słowy:
" Wziąłem od was Rzym z cegły, wracam marmurowy"
Czuć musiał, że do stawy jest gościniec prosty,
Pewniejszy niż przez krwawe z głów Rzymskich pomosty**
Nad pyszne Rzymu gmachy, nad rzeźby, kamienie,
Masz Królu czymbyś twoje zalecił wspomnienie.
Cóż był naród przy naszych dwóch Augustów zgonie,
Czym bydź mógł? gdybyś dawniej na ich zasiadł tronie, -
* August Oct: Cesarz jeden z Trjumwirów po śmierci Cezara "Lateriliam Roma: accepi, niarmoream vobis relinquo. Svet."
** Proskrypcja za Trjumwiratu.
Obywatel półwiecznym zepsuty nierządem,
Napojony praw wzgarda, pychą i przesądem;
Złożone z kilku domów możniejsze bałwany,
Rządziły i wichrzyły krajem na przemiany,
Szlachcic, częsta ofiara zuchwałych bogaczy,
Z zemsty czy uprzedzenia gnębił lud wieśniaczy.
Człowiek niebył zważanym jak istność człowiecza,
Mógł się grzywną zabójca wykupić od miecza,
Miasta pod chłostą katów zwanych Starostami,
Po gruzach tylko znano, że były Miastami,
Duchowny bez nauki na agendzie wsparty,
Strzygł kołtun, zmyślał cuda i wyganiał czarty,
Na szkolne wychowanie, rząd krajowy ślepy
Takie zbierał owoce, jakie były szczepy;
Ciemny kawał łaciny młódź w zysku odniosła,
Z tą, albo pieniackiego jęła się rzemiosła,
Albo do zgrai dworskich przybrana opojów,
Sejmików i granicznych patrzyła rozbojów.
Pijawka cudzych zbiorów, Sędzia i Jurysta,
Wyssał krocie, a sprawa wlokła się lat trzysta.
Żołnierz na wiecznych leżach bez szyku i wprawy
Trzymany dla honoru wjazdów i buławy;
W ten czas chyba ruszony widział cień obozu,
Gdy Wódz mściwy* na cudzem chciał się pomscić zbożu.
Skarb publiczny w jednego oprawcy szafunku;
Co kradł i zrywał sejmy uchodząc rachunku.
–-
* Taki kampament miał miejsce pod Sulejowem za Hetmana Branickiego przez zemstę.
Interessa narodu, związki z postronnemi,
Wzór Polskiego języka, tak były obcemi,
Ze gdy potrzebie kraju wypadło usłużyć,
Odwykły Polak, musiał cudzoziemca użyć.
Słowem, Naród ujęty letargu chorobą,
Naród który trzydzieści lat niewładał sobą;
Nigdy własnych pożytków dobrze niezrozumiał,
Nigdy Rządów niecierpiął, sam rządzić nieumiał,
A żyzne na nieszczęście posiadając włości,
Mógłże nie bydź ponętą ościennej chciwości?
Taki właśnie był stopień krajowej niemocy,
Gdy Królu! twojej pózno wezwano pomocy.
Widziałeś iż brak światła i nieład w Narodzie,
Na głównej celom twoim stać będą przeszkodzie.
Spojżrawszy na uczonych podniósłeś nauki,
By złych ojców Światlejsze poprawili wnuki.
Uczniów Rycerskich szkoła krajowi nieznana,
Na twoje poprzedniki tylekroć wkładana;
Ten dom, co był poloru i nauki składem,
Twoją powstał opieką, twym wzniósł się nakładem;
Mlódź tej szkoły w domowe siedliska wrócona,
Kształciła drugich braci, sama wykształcona.
Stolica, która zwykle ton Powiatom daje,
Łagodne przesyłała ziomkom obyczaje;
Rodak zaczął się zwolna wyzuwać z przesądu,
Śmiał błędy zwać błędami, śmiał wzdychać do rządu,
Ludność, światło, porządek, przeszły w skład Sejmowy,
Zabójca płacił głowę, kosztem własnej głowy;
Ucisk, przewaga możnych, zajazdowe mordy,
Nie różniące Polaka od Tatarów hordy;