Stanisław Ignacy Witkiewicz. Listy II. Wolumin 2 część 1 - ebook
Stanisław Ignacy Witkiewicz. Listy II. Wolumin 2 część 1 - ebook
Ostatni tom listów Stanisława Ignacego Witkiewicza (tak obszerny, że podzielony na dwie części) obejmuje korespondencję z lat 1934−1939. Zawiera m.in. ogromny zbiór listów do niemieckiego filozofa Hansa Corneliusa oraz równie obfitą korespondencję z Romanem Ingardenem. Wśród adresatów są Jan Leszczyński, Tadeusz Langier, Józef Mehoffer, Karol Ludwik Koniński, Jerzy Eugeniusz Płomieński, Bronisława Włodarska i siedem nastoletnia Maria Zarotyńska, z którą łączył Witkacego burzliwy romans.
W Aneksie zamieszczono odnalezione w Paryżu listy do dr. Aleksandre’a Rouhiera, który przysyłał Witkacemu pigułki peyotlu. To sensacyjne odkrycie dowodzi, że „Witkacy ciągle pisze...”.
Spis treści
Listy do Stefanii i Karola Ludwika Konińskich 1934–1939 (Opracował Tomasz Pawlak)
Listy do Romana Ingardena 1934–1939 (Opracował Tomasz Pawlak)
Listy do Irminy i Juliusza Zborowskich 1934, 1937 (Opracował Tomasz Pawlak)
Listy do Kazimierza Ducha 1934–1938 (Opracował Tomasz Pawlak)
Listy do Jerzego Eugeniusza Płomieńskiego 1934–1939 (Opracował Janusz Degler)
Listy do Józefa Jana oraz Walerii, Zofii i Krystyny Głogowskich 1934–1937 (Opracował Stefan Okołowicz)
Listy do Michała Pawlikowskiego 1934, 1936 (Opracował Tomasz Pawlak)
List do Antoniego Harasiewicza 1934 (Opracował Tomasz Pawlak)
Listy do Heleny i Franciszka Maciaków 1934–1939 (Opracował Janusz Degler)
Listy do Edyty Gałuszkowej 1935–1936 (Opracował Tomasz Pawlak)
Listy do André Goupil-Vardona 1935–1939 (Opracował Tomasz Pawlak)
Listy do Hansa Corneliusa 1935–1939 (Opracował Janusz Degler)
Spis ilustracji
Kategoria: | Biografie |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-06-03443-1 |
Rozmiar pliku: | 5,6 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
1. S.I. Witkiewicz – Portret Stefanii Konińskiej
2. S.I. Witkiewicz – Portret Karola Ludwika Konińskiego
Tak – katolikiem to jesteś, mistrzu Pawle, ale nie chrześcijaninem.
To wielka, to bardzo wielka różnica.
Juliusz II do Pawła Bezdeki
w dramacie Mątwa, czyli Hyrkaniczny światopogląd
To Karol Ludwik Koniński¹ przekazał Kazimierzowi Wyce relację z rozmowy z Witkacym o tajemnicy samobójczej śmierci jego narzeczonej, Jadwigi Janczewskiej. Notatkę ze spotkania 8 stycznia 1942 roku (ponad rok przed śmiercią Konińskiego) znalazł w papierach po Konińskim Bronisław Mamoń i opublikował w piśmie „NaGłos”². Wyka spisał ją dzień po rozmowie z Konińskim: „Ale niezwykłość tej wizyty, która każe mi ją zapisać, jest w czym innym: w opowiadaniu, które oddaje mi on na przechowanie pamięciowe i na ewentualne zużytkowanie krytyczne (sam to powiada), opowiadaniu dotyczącym takich osób, że uważam za konieczne zaraz następnego dnia, ze świeżej pamięci je zapisać. Koniński powiada dalej, że być może nie tylko jemu to zostało opowiedziane, ale tego nie wie całkowicie, ale jemu zostało opowiedziane z wyraźną intencją przechowania tej historii. Chodzi o Stanisława Ignacego Witkiewicza i Karola Szymanowskiego. Obydwaj już nie żyją i dlatego uważa K, że nie powinien tego przemilczać. Pewnego razu, już po śmierci Szymanowskiego , Witkiewicz zaprosił na wieczorną i nocną pogawędkę Konińskiego. Było dużo wódki, była kokaina, ale tylko dla Witkiewicza, i w ciągu nocy mocno rozklejony Witkiewicz opowiedział mu to, co niżej – nigdy później do tej sprawy nie powrócił, ale Koniński czuł intencję opowieści, wyznania w ten sposób, że Witkiewiczowi zależało, ażeby jednak ta sprawa nie zaginęła w niepamięci”³. Dalej następuje relacja, z której wynikałoby, że Jadwiga Janczewska była w ciąży, a Witkacy, przekonany, że nie on jest ojcem, podejrzewał o to Szymanowskiego⁴. Dalej Wyka zapisuje: „Poruszyliśmy również inne tematy. Była mowa o homoseksualizmie, o tym motywie w powieściach Witkiewicza. Witkiewicz pod słowem honoru zaręczył Konińskiemu, że nigdy nie miał stosunku homoseksualnego, a sam Koniński wie doskonale, że on homoseksualistów nie znosił i to była jedna z przyczyn jego awersji do Szymanowskiego. W ogóle Koniński ma oryginalny pogląd na Witkiewicza: przede wszystkim uważa, że przy pozorach, przy fasadzie cynizmu, przewrotności i zepsucia był to człowiek wewnętrznie całkowicie czysty i prosty. Przeciwstawia go w tej mierze Iwaszkiewiczowi, gdzie pozory są nienaganne, ale w dnie jest nieodparty fetorek (jego słowo), immanentne zło⁵. Na ten sąd zgodziłbym się. Uważa jednak nadto, i to mi jest dziwniejsze, tutaj widocznie trzeba było znać Witkiewicza osobiście, że był to wielki humorysta, i bez humoru jako zasady konstrukcyjnej jego sztuka pisarska jest niezrozumiała. Powiada np. tak, dosłownie: «To był zdrowy żubr żmudzki, litewski, z dawnym szlacheckim humorem, który żyjąc w XVIII stuleciu, byłby szlachcicem-ekscentrykiem, wyprawiałby sąsiadom psikusy i głupstwa. – Ja: Należałby może do bandy albańskiej księcia Panie Kochanku. – Nie. – Koniński protestuje – na to był zanadto samowolny i indywidualny, aby należeć do jakiegokolwiek dworu. Byłby stworzył sobie sam taki dwór, zresztą za życia miał taki dwór, lubił się otaczać błaznami, poplecznikami, którymi on dyrygował»”⁶.
Rozmowa zapisana przez Wykę zawiera nie tylko biograficzne rewelacje, ale ukazuje także zażyłość Witkacego z Konińskim. Oczywiście przy założeniu prawdziwości tej relacji, ale o tym zaświadcza Mamoń – „Koniński pielęgnował w sobie w stopniu wprost heroicznym cnotę prawdomówności”⁷. Zażyłość ta mogła skłonić Witkacego (będącego co prawda pod wpływem środków odurzających, ale na pewno sekretu śmierci narzeczonej nie powierzyłby komuś, do kogo nie miałby wielkiego zaufania) do zwierzeń. Jak to się stało, że osoby tak różniące się światopoglądami i życiorysami stały się sobie bliskie, spędzały ze sobą czas na dysputach filozoficznych, a nawet kupowały razem książki (żeby było taniej)? A gdy w październiku 1937 roku do Zakopanego przyjechał Hans Cornelius, Witkacy zaprowadził go najpierw właśnie do Konińskiego⁸.
Mamoń twierdzi, że pisarze poznali się tuż po osiedleniu się Konińskiego w Zakopanem w 1929 roku⁹. Dlaczego jednak Koniński pojawia się w listach do żony Witkacego dopiero w 1933 roku¹⁰, a pierwsze zachowane listy do Konińskiego są z roku 1934?¹¹ Brak znajomości Konińskich z Witkiewiczem potwierdzałaby zachęta – zawarta w liście z października 1931 roku – Józefa Aleksandra Gałuszki, aby Konińscy odwiedzili Witkacego i go poznali¹². Być może było tak, jak pisze Mamoń w biografii Konińskiego: „Znajomości zawarte z Marią Kasprowiczową, Jerzym Gawlińskim, Stanisławem Nędzą-Kubińcem i Stanisławem Ignacym Witkiewiczem przeradzają się w przyjaźń dopiero w latach późniejszych. Wśród tych przyjaźni pierwsze miejsce zajmuje przyjaźń z Witkiewiczem. Konińskiego łączy z Witkiewiczem pasja filozofowania; dzielą światopoglądy. Odmienność przekonań, wnosząc pewien dystans w ich stosunki, zmusza do ciągłej rewizji własnych punktów spojrzeń i ocen. Kłócą się ustawicznie, ale się lubią; odwiedzają się często i chętnie”¹³. To, że się często odwiedzali, powinno znaleźć potwierdzenie w listach do żony, którą Witkacy przeważnie informował o spotkaniach ze swoimi przyjaciółmi i znajomymi. Ich lektura jednak rodzi pewien niedosyt. Poza wzmianką w listach z września 1933 roku Witkacy pisze o swoich pobytach u Konińskich we wrześniu 1936 roku („U Konińskiego, gdzie na dobitkę buldog pogryzł Puszka, zmierzono mi żarę = 38.6!”¹⁴), w marcu 1937 roku: „Wieczór u Konińskich”, „Więc zawczoraj i wczoraj trochę kulturalnie popiłem (raz u Konińskiego i tamże 4 rysunki i tamże rozduszono mi jeden kalejdoskop)”¹⁵, w maju tego roku („Dziś mam wieczorek u Konińskiego”¹⁶) oraz w lipcu 1938 roku („Koniński chciał mnie pogodzić na gwałt z Worcellem publicznie i zrobił mi grubą przykrość, bo musiałem odmówić. Po czym robił mi tysiące zarzutów co do dawnych rzeczy”¹⁷). Ważnym świadectwem relacji między pisarzami jest list Konińskiego: „Jesteśmy w przyjaźni – pisze Koniński do rodziny w Krakowie – przynajmniej dotąd mimo wielkiej różnicy poglądów, ale obrażamy się, kiedy on moje chrześcijaństwo nazywa «ohydą», a on, kiedy ja tak samo jego… W gruncie rzeczy b. subtelny i dobry człowiek”¹⁸.
Koniński, wraz z Jerzym Eugeniuszem Płomieńskim¹⁹ i Witkiewiczem, zaangażował się w 1937 roku w organizację „Wakacyjnych odczytów naukowo-literackich w Zakopanem poświęconych kulturze współczesnej”. Ich celem miało być „wznowienie chlubnych tradycji ruchu kulturalno-intelektualnego z okresu przedwojennego Zakopanego”²⁰. W następnym roku wakacyjne kursy nabrały rozmachu, organizatorzy myśleli o przekształceniu ich w rodzaj Uniwersytetu Wakacyjnego. Koniński wygłosił wykład: Człowiek i naród²¹, zapraszał do wykładów także swego ojca²².
Płomieński dość często pojawia się w zachowanych listach Witkacego do Konińskiego z lat 1934–1939. Korespondencja bowiem ma, jak ujął to Mamoń: „charakter okolicznościowy”. „Opowiada, co Witkacy robi, gdzie przebywa. Jest wyrazem pamięci o przyjacielu i serdecznego stosunku do niego”²³. Zwłaszcza listy z lat 1937–1938 są pełne serdeczności i zwierzeń, ale nie brak w nich także narzekań na nieczytelne pismo Konińskiego: „Pisz do mnie tylko parę słów drukowanym pismem jak dzieci donoszących mi o życiu i zdrowiu, jeśli mojej prośby (słusznej) wyraźnego pisania spełnić nie możesz. Ale to utrudnia stosunki na odległość”²⁴. Miał Koniński bardzo nieczytelne pismo (po wojnie w odczytaniu jego rękopisów pomagali syn Jerzy²⁵ oraz żona Stefania z Machów Konińska²⁶). Doprowadzało to do wielu problemów, zwłaszcza w licznych redakcjach czasopism (Koniński był dość płodnym publicystą).
Koniński rzadko pisał o Witkiewiczu. Owszem, Narkotykom poświęcił bardzo pochlebną recenzję²⁷, w „Gazecie Literackiej” polemizował z jego tekstem, m.in. o bolszewizmie²⁸, a czasem – jak w „Marchołcie”²⁹ – odnosił się do filozoficznego główniaka, ale były to pojedyncze przypadki. Prawdopodobnie powodem były dzielące ich światopoglądy, co w wypadku Konińskiego decydowało o tym, gdzie publikował i o czym pisał. Dlatego na tym większą uwagę zasługuje artykuł na łamach „Odnowy”, w którym Koniński, ukrywając Witkacego pod pseudonimem Polifacy, zwięźle przedstawił wymowę jego książek oraz wyjątkowe zalety osobowości i charakteru³⁰.
Niewątpliwie jednym z ważniejszych tematów, które poruszali w rozmowach, była religia³¹. W czasie wojny Koniński zapisał swego rodzaju dalszy ciąg polemiki z przyjacielem:
„Nie, Witkacy, nie, ja nie byłem «zakłamany», kiedy pisałem Ch.O.Ś., czemuż bym trzymał się na gwałt możliwości wiary, gdyby we mnie nie było niezłomnego przekonania, że wiara ma sens, że jest w Rzeczywistości coś rzeczywistego, czego adekwatem po naszej stronie jest nasza idea Boga i nasz w sumieniu obowiązek tajemnej wiary w Boga. Mówiłeś, że to kryzysowe, połowiczne, nieszczere, że ja nie wierzę w Boga i tylko chcę wierzyć w Boga, że wolałbyś u mnie «katolickie leżenie na brzuchu przed Absolutem» – jeżeli nie odważny ateizm – że wstręt masz «do tych Francuzów Mauriaców, Bernanosów», do tej całej «kryzysowej atmosfery». Kiedy mówiłem Ci o czymś, co wygląda jak Łaska, o wylewie dobroci, dobroci dla wszystkich, dla ludzi, dla zwierząt, dla dobrych, dla złych, które z myśli o Bogu płynie niekiedy i rozlewa się, całemu światu przebacza i cały świat skąpać by chciała w tej miłości, która z Boga płynie i do Boga wraca, kiedy Ci o tym mówiłem, wzdrygnąłeś się ze wstrętem – «Narkotyk». Tak, narkotyk, ale narkotyk twórczy, z którego żyje się, a nie umiera, który trzyma, a nie rozkłada, po którym zostaje pamięć błoga, a nie chandra i glątwa, który nadziei służy, a nie rozpaczy”³².
Koniński we wstępie do szkicu Dyskurs o religii 7 maja 1941 roku przyznał, że Witkacy był dlań równie ważny jak ojciec: „Pisząc te karty, mam często w myśli ludzi bliskich mi, z którymi o rzeczach religijnych rozmawiałem – katolików i ateistów; żałuję, że nie żyją już mój Ojciec i Stanisław Ignacy Witkiewicz, dwaj ludzie, na których zależało mi, aby ich przekonać, że religia jest «wielka rzecz» ”³³.
Na wieść o śmierci przyjaciela Koniński zanotował: „S.I.W. umarł, jak żył: odgrażał się samobójstwem – i spełnił samobójstwo. Doprowadził swoją łódź w dobrym stylu do właściwego portu”³⁴.
Koniński zmarł 23 marca 1943 roku.1
22 I 1934 NП NP
Przesyłam Szan Państwu i p. Goupil-Vardon¹ (adresu nie pamiętam) serdeczne, spóźnione życzenia na 3^(ech) Króli. Niepisanie jest wynikiem paraliżu centrów listowych i pracy², nie braku pamięci.
Będę w Z. koło 1 II.
Karta pocztowa z widokiem: Warszawa. Ulica Mariensztat. Adresat: Pan Karol Koniński / Parcele Urzędnicze / koło ul. Zamoyskiego / Z a k o p a n e. Adres przekreślony obcą ręką i na dole tej części karty dopisek: Kraków – Dębniki / Różana 23. U góry z lewej strony tą samą ręką dopisek skierowany do K.L. Konińskiego: Jak Ci się udał czwartek? Całujemy.
Stempel: Warszawa, 22 I 34. Stempel: Zakopane, 25 I 34. Stempel okolicznościowy: Zapisz się na członka LOPP.
2
11 XI 1934
Szanowny i Kochany Panie =
Przykro mi, że nie byłem u Pana przed wyjazdem. Pośpiech był tego przyczyną. Mówiono mi o jedynym środku p o z y t y w n y m na Pana chorobę: iniekcje Fosfacitu Romanowskiego¹. Załączam „wycinek” z księgi telefonów, jako przyczynek do naszej rozmowy, na dowód, że nie kłamię. Kiedy to Pan ze zdziwieniem wykrzyknął: „Jakto? Stanisław Ignacy?” – A takto – wot wy sami widitie nagliadno².
Jestem b zajęty i roztrzęsiony ludźmi³. Mimo to pracuję, o ile mogę.
Czy Pan zastanę jeszcze w Z. w zimie. Niech Pan będzie łaskaw poprosić, aby książkę moją⁴ odesłał ten, co pożyczył (Oby żył wiecznie!) Stawarskiemu⁵.
Ściskam Pana serdecznie i łączę wyrazy szacunku i sympatii dla Obojga Państwa.
Witkacy – Demon (?)
Fosfacit Romanowskiego
Załączniki 1 i 2 = wycinki z ks tel⁶.
3
21 X 1934¹
Szanowny i Kochany Panie =
L e d w o odcyfrowaliśmy z żoną szalenie ciekawy, a z początku b. dowcipny list Pana. Dziękuję serdecznie, ale w ogóle z listami u mnie źle, a teraz w szczególności. Odkładam odpowiedź do „na gębę”. W Kr. nie byłem i dlatego książki nie odebrałem². Dziękuję bardzo, życzę zdrowia i łączę wyrazy szacunku i sympatii dla Obojga Państwa.
Witkotze
Kartka pocztowa: Kościół N.M. Panny – Główny Ołtarz Wita Stwosza. Cracovie – Notre-Dame – La Maître-autel de Wit Stwosz. Trzy Marie u grobu – Głowa Matki Boskiej. Les Saintes Femmes au tombeau – La Tête de la Vierge. Adresat: Pan / Karol Ludwik Koniński / „Brzeczkówka”³ / Parcele Urzędnicze / Z a k o p a n e / koło ul. Zamoyskiego. Stempel: Warszawa 21 XI 34.
4
25 III 1935
Szanowna Pani:
Dziś miałem odesłać te rzeczy rano i zapomniałem. Jutro będą odesłane. Przepraszam, że mnie nie było, ale to taka pora, że nigdy nikogo w domu nie ma. Przepraszam Panią za zwłokę co do portretu¹ – od czwartku jestem wolny.
Będę czekał Panią do 3^(ciej) pp. we czwartek.
O ile Pani nie przyjdzie, wstąpię, aby się umówić.
Łączę wyrazy szacunku i sympatii dla Obojga Państwa.
Witkacy
Szalenie mi przykro, że się spóźniłem z obiema obiecanymi rzeczami.
Okazało się, że nie znam Pani Imienia – przepraszam, że nie ma go na adresie.
Koperta z narysowaną schematycznie mapką dotarcia do adresata. Adres: Pani / K a r o l o w a Konińska / Zamoyskiego / P a r c e l e U r z ę d n i c z e / Orawa / I piętro.
3. Koperta listu 4 z mapką
5
5 IV 1936
Szanowny i Kochany Panie: Po wyjściu przypomniałem sobie, że Pan mówił, iż chciałby Pan wspomnieć na piśmie o mojej teorii szlacheckiej¹. Otóż błagam Pana, a n i u s t n i e, a n i n a p i ś m i e niech Pan o tym nikomu nie wspomina, bo to by mi popsuło efekt książki². B. się cieszę z odnowienia naszych intelektualnych zazębień i łączę wyrazy szacunku i sympatii dla Obojga Państwa.
Witkacy
Przez syna³ we środę niech Pan powie, czy Pan dostał tę kartkę.
Kartka pocztowa: „Telefon zaoszczędza czas i pieniądze!”. Adresat: Pan / Karol Koniński / Z a k o p a n e / Dom w Polu, za / „Albatrosem”⁴ / ul. Sienkiewicza. Stempel: Zakopane, 5 IV 36.
6
7 VIII 1936
Szanowny i Kochany Panie = Ponieważ Pan nie podał adresu, piszę at random¹. Jest to czyste nieporozumienie. Wyjechałem przedwcześnie, miałem i mam niepokojące przeżycia, jestem przepracowany i niepiśmienny. Nie mam zwyczaju kończyć przyjaźni bez wyjaśnień. Nigdy niech Pan mnie nie posądza. Dziękuję serdecznie za list, kopię i broszurę². Na maszynopis odpowiem. Własność spec mnie interesuje³. Proponuję w y p i c i e na Ty na odległość piwem, które w t e j c h w i l i piję. Łączę wyrazy przyjaźni i sympatii.
Witkacy
Proszę o odpowiedź z a r a z.
W tej chwili dowiaduję się, że Pan rok zostanie tam. B. mi przykro.
Serd pozdrowienia łączę.
J.E. Płomieński
Kartka pocztowa: Łowickie. Panna młoda w czepcu. (Łowicz) Nouvelle mariée en coiffe. Adresat: Pan / Karol Ludwik / Koniński / I w o n i c z / Sanatorium. Nadawca: Witkacy / Zakopane 3, Antałówka. Stempel: Zakopane, 8 VIII 36.
7
14 VIII 1936
(Więc¹) Szanowny i Kochany Panie: Jestem w rozpaczy, bo nie rozumiem dosłownie ani słowa z listu (tzn. kaligraficznie). Czy mam list odesłać do skopiowania na maszynie, czy czekać jesieni? Tak nie m o ż n a pisać – to okropne. Ciekawy list się otrzymuje i ani rusz. Na tamte maszynowo oddane kwestie (ciekawe) sprzed 3 lat odpowiem.
P R.
Łączę wyrazy przyjaźni i szacunku.
Witkacy
Kartka pocztowa: Kraków. Kościół Panny Marii i Sukiennice. L’église de Notre-Dame et les halles „Sukiennice”. Adresat: Pan / Karol Koniński / I w o n i c z / „Sanato”. Stempel: 14 VIII 36.
8
30 IX 1936
Kochany Karolu: Niestety nie zdążyłem Cię odwiedzić przed wyjazdem. Będę za kilka dni w Z. – i zaraz się zgłoszę. Kongres b. ciekawy. Odniosłem nawet (w moich wymiarach) pewien sukcesik¹. Dostałem 2 tomy Sterna – b. ciekawe².
Ściskam Cię serdecznie (P. R. = pozdrowienia rodzinne).
Ł. C. N. (= Łączę, co należy).
Twój de St. Vitecasse³
Ogół świństwo, ale wyjątki są, dla których warto żyć.
Serd. uścisk dłoni, niebawem napiszę.
J.E. Płomieński
Kartka pocztowa. Adresat: Pan / Karol Koniński / u P. Koniewicza⁴ / Z a k o p a n e / ul. Zamoyskiego – Chałubińskiego / willa „Żunka”. Nadawca: De Witkasiewicz / y Witkasiński / Słowackiego 18 m. 9. Stemple: Kraków, 2 X 36 oraz Kraków, 2 XI 36. Stempel okolicznościowy: Zapisz się na członka LOPP.
9
5 XII 1936
Kochany Karolu
Dziękuję Ci serdecznie za kartkę o monadach do Sącza¹. Jestem tu tak zajęty, że o korespondencji z nikim mowy nie ma. Odkładam do stos dogębnych. W poniedziałek mam odczyt w Tow. Filozof. i mam tremę². Ściskam Cię P. R.
Witkacy
To nic mnie nie obchodzi. Tymbcio³ też zniechęcony.
Widokówka: Tatry w zimie. Hala Gąsienicowa. Adresat: Pan / Karol Koniński / „Żunka” / ul. Zamoyskiego / Z a k o p a n e. Stempel: Warszawa, 5 XII 36.
10
8 I 1936 ¹
Kochany Karolu: Jestem wściekły i zrozpaczony: Twoja kartka (mimo moich próśb i b ł a g a ń) k o m p l e t n i e nieczytelna². Proszę Cię, pisz do mnie na maszynie, bo to m ę k a prawdziwa dostać taką kartkę.
O chamie i cynamonie odcyfrowałem – przywiozę³.
Powiedz z łaski Twej Vardonowi, że nie mogę zdobyć się na list do niego, ale Go ściskam b. serdecznie.
Łączę wyrazy przyjaźni i szacunku i pozdrawiam Rodzinę.
Twój Witkac
Czy Płomieński jest w Z.? Czy dostał mój list polecony adresowany do Bochni⁴? Jestem s z a l e n i e zajęty.
11
9 VI 1937
Kochany Karolu:
Pozdrawiam Cię z Kuźnicy na Helu. Kąpię się w słońcu i trochę w morzu i trochę piszę. B. tęsknię za Zakopanem i za Tobą. B. się przyzwyczaiłem do naszej intelekto-życiowej przyjaźni. Łączę wyrazy szacunku i symp dla Obojga Państwa.
P. R.
Witkacy
Widokówka: Znad Bałtyku. Adresat: Pan / Dr Karol Koniński / u PP. Koniewiczów / (obok PP. Kobylańskich¹) / „Ż u n k a” / Między ul. Chałubińskiego i Zamoyskiego / Z a k o p a n e. Stempel: Kuźnica na Helu, 9 VI 37.
12
7 XII 1937
Kochany Karolu: Wybacz, że tak dawno nie pisałem do Ciebie. Czas mój jest bardzo rozbity: portrety, praca filozof, konferencje, konieczne wizyty i tzw. życie osobiste, przy czym nie wyrzekam się pracy istotnej. Z finansami chwilowo lepiej. Ale komplikacje życiowe piekielne. Było całkiem źle. Dostałem jednorazową zapomogę z F. K. N. i to mnie podreperowało¹. Na lato 1938 przepowiadam Weltkatastrophę². Proszę więc robić zapas mąki. Łatwiej mi napisać list filozoficzny np. 53 str., jak do Leszczyńskiego np.³, niż zwykłych słów parę, tym bardziej do tych, z którymi wiele miałbym do gadania. Cieszę się niezmiernie z poprawy w Twoim zdrowiu – oby to tylko było trwałe. Jeśli się poprawiasz, to musisz mieć cierpliwość.
Już nie mam co pisać, bo tu przychodzi miejsce na tom rozważań. O i l e s k o ń c z y ł e ś (tylko wtedy) Delaisiego⁴, to może mi prześlesz poleconą przesyłką, bo tego potrzebuję. Piłem b. rzadko 2–3 (!) razy. Palę F bez zaciągu, ale 2 tyg. jej nie paliłem.
Z wydaniem NDN mam trudności⁵. Filozofia dość kwitnie. Czytam kilka rzeczy naraz. Czy czytałeś Ferdydurke⁶.
Ściskam Cię serdecznie i proszę o odp, ale o ile piśmienna wyraźna, a o ile dłuższa, to na maszynie.
Pani przesyłam ucałowanie rączek i wyrazy szacunku i przyjaźni dla Obojga Państwa = ŁOPS 3W P. R.⁷
Koperta. Adresat: Pan / Karol Koniński / „Dżunka” / Dom P. Koniewicza / między Chałubińskiego a Zamoyskiego / Z a k o p a n e. Stempel: Warszawa, 9 XII 37. Stempel okolicznościowy: Podawajcie w swoich adresach nazwę dzielnicy Warszawy. Na kopercie dopisek obcą ręką: 7 listów, 22 kartki Stanisław Ignacy Witkiewicz.
13
4 I 1938
Kochany Karolu: Z kartki Twej nie zrozumiałem ani słowa. Jestem b. zajęty. 10 I mam odczyt w Tow. Fil.¹. Wracam w końcu I^(szego).
ŁOPS PR 3W
Delaisiego dotąd n i e otrzymałem.
Kartka pocztowa (Отркытое Письмо / Carte Postale) przedstawiająca obraz: В. В. Верещагинъ Раненый. W. W. Wérestchaguine. Un blessé². Na górze strony z obrazem Wereszczagina dopisek ręką S.I. Witkiewicza: czerwiec 1938. Na dole obrazu (być może ręką Stanisława Witkiewicza ojca): Z wojny amer.-hiszpańskiej. Adresat: Pan / Karol Koniński / „Dżunka” / ul. Zamoyskiego / Dom PP. Koniewiczów / Z a k o p a n e. Adres przekreślony i dopisany nowy (obcą ręką) – na dole i u góry części adresowej: Kraków, Syrokomli 16. Stemple: Warszawa, 5 I 38. Zakopane, 8 I 38.
14
21 II 1938
Kochany Karolu: B. Cię przepraszam, że nie byłem u Ciebie, potwornie byłem zajęty, a odległość duża. Teatr nie odbył się¹. Odczyt w Phil Society dość mi się udał². Czekam b. Twego powrotu. O ile piszesz, t o w y r a ź n i e zupełnie, bo i n a c z e j w p r o s t n i e w a r t o. Ostatnia kartka była okropna. Połowa przepadła. Czegoś się domyśliłem.
Ściskam Cię.
Twój W.
Przykro mi, że Ci, co poszli do teatru, uczynili to na darmo. Sam nic nie widziałem i byłem jednym z nabranych.
Kartka pocztowa: „Telefon międzymiastowy usuwa odległość!”. Adresat: Pan / Karol Koniński / Syrokomli 16, IV p. / Kraków. Stempel: Zakopane, 21 II 38.
15
11 III 1938
Kochany Karolu
Dziękuję Ci bardzo za list – o dziwo, prawie cały czytelny! Właśnie chciałem coś do słuchu napisać tej glamzie¹ i prosiłem Stawarskiego o adres jego (i Garbowskiego²), i tego Nestora krakowskiego (zapomniałem nazwisko), co o skaucie synu pisał, takie wzniosłe rzeczy. Staruszek grulowy³. O – Rubczyńsk!!!⁴ O ile zobaczysz S, przy-pomnij mu to i poproś. Przy-pomnij mu to, proszę⁵.
Poznałem Machaya⁶. Byczy chłop – ale to przyjaciel Wiktora⁷ – dla mnie źle.
Jestem szalenie zapracowany. Na nic czasu nie mam.
Ściskam Cię serdecznie. Co znaczy, jak Ty piszesz wprost: „Stasiu” – czy to odstępstwo od formuł przyjętych oznacza jakiś plus czy minus? Kiedy wracasz?
Kartka pocztowa: Żabie. Kapela huculska. Musique des montagnards „Huculi”. Adresat: Pan / Karol Koniński / K r a k ó w / Syrokomli 16, IV p. Stempel: Zakopane, 11 III 38.
16
23 III 1938
Kochany Karolu: miałem napisać list istotny, ale byłem wczoraj u Twojej żony i myślę, że n a j l e p i e j będzie, jeśli z a r a z tu przyjedziesz. Taka jest moja i n t u i c j a. Co do braku dodatków w listach, wytłumaczę Ci to później.
Tymczasem ściskam Cię serdecznie.
Twój Witkas
P. R. = pozdrowienia rodzinne.
To znak przyjęty.
Kartka pocztowa: Tatry – Les Tatra. Dolina Strążyska Kominy. La vallée „Strążyska” hauteurs „Kominy”. Adresat: Pan / Karol Koniński / K r a k ó w / Syrokomli 16, IV p. Stempel: Zakopane, 23 III 38.
17
6 IV 1938
Kochany Karolu = List Twój szalenie ciekawy i dopingujący. Ale tu już odp nie napiszę. Z Z. przyślę Ci list p r z e z k a l k ę. Tu dużo pracuję i jestem zmęczony. Pani b. symp mówiła o wszystkim¹.
Ściskam Cię serdecznie.
W Z. napiszę do J i przyślę Ci kopię.
10 IV wyjeżdżam do Z.
ŁOPS PR 3W
Nie piszesz nic o zdrowiu.
Wnoszę stąd, że chyba jest lepiej.
Kartka pocztowa: „Telefon międzymiastowy usuwa odległość!”. Adresat: Pan / Karol Koniński / Syrokomli 16, IV p. / K r a k ó w. Stempel: Nowy Sącz, 7 IV 38.
4. S.I. Witkiewicz – Portret Józefy Konińskiej
18
6 V 1938
Kochany Karolu: Myślałem, że lada dzień przyjedziesz i dlatego nie pisałem. Może koło 10 V będę musiał pojechać do W. Jestem w stanie einer Lebens Katastrophe ersten Rang (wie im Jahre 1914)¹. Staram się zrekonstruować, ale mi się to nie b. dotąd udaje. Czytałem wczoraj, u Twojej Żony będąc, notkę w „Marchołcie”. Ja uznaję możliwość wyższych od nas stworów, ale nie „duchów” itd., tylko takich jak my, tj. cielesnych jaźni – organizmów². Może na planecie Antaresa³ są stwory 27 000 razy doskonalsze od nas, podegają one jednak tym samym prawom ontologicznym. B. martwię się Twoją chorobą i tym, że nie piszesz. Co się z Tobą dzieje.
Ściskam Cię.
Twój W.
Nie pisałem z powodu zupełnego przygnębienia.
Kartka pocztowa: „Telefon zaoszczędza czas i pieniądze!”. Adresat: Pan / Karol Koniński / K r a k ó w / Syrokomli 16, IV p. Stempel: Zakopane, 6 V 38.
19
12 V 1938
Kochany Karolu: Dziękuję Ci serdecznie za list. Oczywiście będzie tak, jak chcesz, i bądź tego pewny. Byłem w K. 1½ godz., ale zdążyłem widzieć tylko Stawarskiego. Katastrofa moja polega na tym, że osoba, z którą żyłem 7 lat, uznała za stosowne opuścić mnie dla pewnej nieistotnej zdrady¹. Byłem do niej nad wyraz przywiązany – jak do córki i czegoś jeszcze więcej. Staram się zrekonstruować z w trudem, ale jestem ciągle p o d nieszczęściem. Przykro mi bardzo, że ze zdrowiem Twoim niedobrze. Ale może Zakopane Cię podniesie.
Niestety, musiałem wyjechać.
Zobaczymy się w lipcu.
Proszę Cię, koniecznie pokaż Stawarskiemu mój list o monadach. Część odnosi się do jego zarzutów w dysk u Szumana².
Ściskam Cię serdecznie. Zaklinam Cię, pisz wyraźniej.
Twój Witkacy P. R.
Kartka pocztowa: „Telefon usprawnia życie, zbliża i przyśpiesza!”. Adresat: Pan / Karol Koniński / K r a k ó w / Syrokomli 16, IV p. Stempel: Warszawa, 12 V 38. Stemple okolicznościowe: „Są ludzie i są prace ludzkie tak silne i tak potężne, że śmierć przezwyciężają i obcują między nami” – J. Piłsudski.
20
3 VI 1938
Kochany Karolu: Nie gniewaj się, że nie piszę. Jestem w stanie okropnym i poważnie myślę o samobójstwie. Mimo to pracuję – napisałem 3 odczyty na Zakopane¹ – może jeden tu wygłoszę w Tow. Fil.². Coś rysuję, ale z finansami jest b. źle. W ogóle wszystko się przeciw mnie sprzysięgać zaczyna. W tych dniach rozstrzygnie się wszystko – mam przeczucie, że jak najgorzej. A właśnie filozoficznie jestem w dobrej formie i miałbym wiele do zrobienia. „Znowu” 53 lata nie znałem bólu fizycznego. Kończąc teraz, w porę uniknąłbym bólu, choroby, nędzy i rozpaczy ostatecznej. Więc może samo przeznaczenie wskazuje mi drogę.
Błagam Cię, o ile napiszesz do mnie, to pisz wyraźnie, bo to męka jest czytać Twoje pismo³.
Łączę wyrazy przyjaźni i szacunku dla Obojga Państwa.
Witkacy
Jerzego pozdrawiam.
Kartka pocztowa: „Telefon oszczędza czas i pieniądze!”. Adresat: Pan / Karol Koniński / Z a k o p a n e / willa „Dżunka” / u PP. Koniewiczów / ul. Zamoyskiego. Stempel: Warszawa, 4 VI 38.
21
9 VI 1938
Kochany Karolu: List Twój bardzo mnie pocieszył i dziękuję Ci zań Bardzo serdecznie¹. Podziękuj też Twojej Żonie, że przyłączyła się do niego. Masz zasadniczo rację – ale tu nie chodzi o k o b i e t ę, tylko najukochańszego c z ł o w i e k a, którego ja skrzywdziłem, a który postąpił wskutek tego ze mną ponad miarę okrutnie. Jest okropny konflikt uczuć (poza stratą), który utrudnia wybrnięcie z sytuacji. Nie wiem, jak wybrnę – wiem, że będę robił, co mógł, przez ambicję i chęć dokonania do końca tego, co zamierzam, aby wybrnąć. Ale czy starczy mi sił do walki z ciągłym okropnym cierpieniem (prawie ból fizyczny w sercu) w warunkach coraz gorszych. Co do mojej żony, to jest to ideał przyjaźni, ale o powrocie do czegoś sprzed lat 8 nie ma mowy. Jest to druga istota, do której jestem bardzo przywiązany. Do tego moja Żona jest w ogóle chora i osłabiona, a teraz przyplątała się jeszcze furunculosa². Wszystko jest przeciw mnie. Portretów mało, trzeba będzie zmienić mieszkanie, stypendium zdaje się nie dostanę³. Oprócz głównego nieszczęścia, które mnie niszczy, cały zespół b. niewesoły. (Mam do Państwa prośbę: oto proszę o dowiedzenie się, kiedy jest termin nadsyłania obrazów na wystawę letnią w Z., i przesłanie tych, które nie były wystawiane: Jerzy, portret Pani. A może żaden nie był⁴). Już o Tobie nie piszę, bo pewnie niedługo się z Tobą zobaczę. C h c ę wytrwać, ale czy dam radę. Łączę wyrazy szacunku i przyjaźni dla Obojga Państwa.
Witkacy
1 VII muszę być w Z. W każdym razie te odczyty wygłoszę.
Napisz zaraz, proszę Cię, parę słów na kartce, choćby czyś otrzymał ten list.
Koperta z adresem: Pan / Karol Koniński / u PP. Koniewiczów / willa „Dżunka” / Między ul. Zamoyskiego a ul. Chałubińskiego / Z a k o p a n e. Stempel: Warszawa, Dom Towarowy B-cia Jabłkowscy, oddział poczt.-telegr., 9 VI 38.
5. S.I. Witkiewicz – Portret Jerzego Konińskiego
22
28 VI 1938
Kochany Karolu: Dziękuję Ci za kartkę. Byłem 2 tyg na występie gościnnym w Katowicach¹. Wróciłem wczoraj rano aeroplanem (wspaniała rzecz²) i wieczorem miałem odczyt o monadyzmie³ (jeden z trzech na Zakopane) w Tow. Fil. Była dość ciekawa dyskusja. Stan mój niestety w dalszym ciągu ultrapodły. Walczę z tym, ale się zwala na mnie znowu. Nie wiem, czy przyjadę na 1 VII. W każdym razie przed 10 VII. Chyba uzgodnisz wszystko z Jerzym⁴. Nie jestem do tego ab konieczny.
ŁOPS PR 3W
Kartka pocztowa: „Telefon międzymiastowy usuwa odległość!”. Adresat: Pan / Karol Koniński / u PP. Koniewiczów / „Dżunka” / Z a k o p a n e / ul. Zamoyskiego / (faire suivre s.v.p.⁵). Stempel: Warszawa 28 VI 38.
23
22 IX 1938
Kochany Karolu: Dziękuję Ci za list. Cieszy mnie, że mój b. skromny podarek akurat jest w porę. Moment rzeczywiście przeżywamy dość intensywny. Moje przepowiednie z sierpnia sprawdzają się: Adolf chłapnie Sudety bez wojny¹. Za tydzień pewno wrócę do Z. na czas pewien. Pisać nie mogę, gdyż dość dużo pracuję, a przy tym życie codzienne czas pochłania.
Wobec tego kończę i łączę wyrazy przyjaźni.
ŁOPS PR 3W
Płomięsio pławi się w Kielcach². Szczęść Mu Boże.
Tego Mana³ nie zacząłem jeszcze czytać.
Właściwie żyje się od gazety do gazety. Ale wojny nie będzie n a p e w n o (ogólnej), chyba lokalne pierestriełki z Czechami⁴.
Koperta z adresem: Pan / Karol Koniński / „Krzysinek” / ul. Sienkiewicza / Z a k o p a n e. Stemple: Warszawa 38 oraz 20 IX .
24
7 XI 1938
Kochany Karolu: Jedną książkę odsyłam – drugą sobie zostawiam i przywiozę 17 I 1939 o 6^(tej) wiecz. Pracuję dużo i nie mogę zdobyć się na list. Chętnie bym gadał, ale trudno. „Scientia” zwróciła się do mnie o streszczenie Protagorasa¹. Piszę jak Płomieński, ale fil lubię się pochwalić i to wolno. O ile piszesz, to t a k wyraźnie. Inaczej nie warto.
Je t’implore de fonder une bonne secte et j’y rejoindrais au plutôt. Mais l’état du compromise dans lequel je te trouve deviant pour moi intolérable. Je t’embrasse².
PR 3W ŁOPS
Karta pocztowa: „Telefon zaoszczędza czas i pieniądze!”. Adresat: Pan / Karol Koniński / Z a k o p a n e / „Krzysinek” / ul. Sienkiewicza. Stempel: Warszawa, 7 XI 38. Stempel okolicznościowy: Pierwszy polski kongres techników w Warszawie 11–13 XI 1938 r.
25
14 XII 1938
Kochany Karolu: Dziękuję za list i kartkę. List Twój dotąd leży nieodczytany, ponieważ nie mam nadwornego „Champolliona”¹, który by mi go odcyfrował. Próbowałem 3 razy, ale dosłownie nie mam czasu. Pisz do mnie tylko parę słów drukowanym pismem jak dzieci donoszących mi o życiu i zdrowiu, jeśli mojej prośby (słusznej) wyraźnego pisania spełnić nie możesz. Ale to utrudnia stosunki na odległość. Przecie pismo wynaleziono itp.
ŁOPS PR 3W
Parę zdań z początku odcyfrowałem.
Kartka pocztowa: „Poczta wprowadziła paczki bez adresów pomocniczych”. Adresat: Pan / Karol Koniński / „Krzysinek” / Z a k o p a n e / ul. Sienkiewicza. Stempel: Warszawa, 14 XII 38. Stempel okolicznościowy: W adresach przesyłek do Warszawy podawajcie nazwę dzielnicy pocztowej.
26
Serdeczne życzenia przesyła
Witkacjusz
Karta pocztowa z fotografią z serii: Współcześni pisarze polscy. Seria II. Podpis pod fotografią: Wanda Melcer¹, ur. w 1897 r. Poetka, powieściopisarka i felietonistka. Utwory wydane: Płynące godziny, Na pewno książka kobiety, Józefina, Podwójne życie Piotra Wernera, Miasto zwierząt, Fantazja dzisiejsza, Naga nimfa i jednoręki cyklop, Nad srebrną rzeką, Truciciele i trucicielki, Narzeczona z Angory, Święta kucharka.
Adresat: Pan / Karol Koniński / Z a k o p a n e / „Krzysinek” / ul. Sienkiewicza. Stemple: Warszawa 2, 29 XII 38. Stempel okolicznościowy: W adresach przesyłek do Warszawy podawajcie nazwę dzielnicy pocztowej.
27
9 I 1938 ¹
Kochany Karolu: Dziękuję Ci b. za czytelny list. O k r o p n i e zmartwiłem się jego treścią. Pocieszam się, że może nie jest tak źle. Przebacz mi, że nie piszę. Opowiem Ci ustnie wszystko, a tyle miałbym do napisania, że mi ręce opadają w tych warunkach. Jestem b. zmęczony. Wracam 15–20 I. Ściskam Cię serdecznie.
PR
Twój W.
Mam masę rzeczy do mówienia. Musiałbym tomy pisać, a odkładając list tak długo, z w l o k ł e m. Nie gniewaj się.
Kartka pocztowa: „Czytelny i dokładny adres – przyśpiesza doręczenie”. Adresat: Pan / Karol Koniński / Z a k o p a n e / „Krzysinek” / ul. Sienkiewicza. Stempel: Warszawa, 9 I 39.
28
8 III 1939
Kochany Karolu: Myślę o Tobie często i b. chciałbym z Tobą mówić, a pisać w o g ó l e w ost czasach zupełnie nie mogę. Przeszedłem jakiś kryzys psychofizyczny, z którego powoli (oto) się teraz wygrzebuję. Powoli też zaczynam pracować. Zmęczenie 40 lat skumulowało się w jakimś dziwnym „klimakterium” (ślimakterium?) duchowym. Demonicznie sprawdzają się moje przepowiednie.
O ile możesz pisać wyraźnie (b a r d z o), to napisz.
Cieszy mnie, że się poprawiasz.
ŁOPS PR 3W
Kartka pocztowa: „Telefon zaoszczędza czas i pieniądze”. Adresat: Pan / Dr Karol Koniński / u PP. Guńkiewiczów¹ / L a n c k o r o n a / Małopolska. Stempel: Zakopane, 8 III 39.
29
17 V 1939
Kochany Karolu: po 3 tygodniach usiłowań zrezygnowałem z odczytania b. ciekawego Twego listu (w związku z ost moimi koncepcjami) i proszę o adres, aby Ci go odesłać dla przepisania na maszynie i odesłania mi go z powrotem¹. Napisałem rozprawę ekonomspoł 86 str. i sztukę w 3 aktach na 90 str.².
Czekam wieści.
Ściskam Cię serdecznie.
ŁOPS PR 3W
Odpisz zaraz. List prześlę poleconym.
Kartka pocztowa: „Czytelny i dokładny adres – przyśpiesza doręczenie”. Adresat: Pan Karol Koniński / Sanatorium Dr. Wofko³ / L a n c k o r o n a / k o ł o K a l w a r i i / Małopolska. Stempel: Warszawa, 17 V 39.
30
24 V 1939
Kochany Karolu: Dziękuję Ci serdecznie za kartkę. Tak – zwyciężyłeś. Jako taki mam prawo bytu i w razie katastrofy. Załączam list do przepisania na maszynie i odesłania mi go z a r a z z powrotem¹.
Kartka wzgl wyraźniejsza.
Napisałem 3 aktową sztukę². De Mana i Delaisi p r z y w i o z ę³.
Odsyłać nie będę, bobym oszalał.
Ściskam Cię serdecznie.
Twój Witkacjusz
Koperta. Adresat: Pan / Dr Karol Koniński, Sanatorium Dr. Wofki, L a n c k o r o n a (koło Kalwarii), Małopolska. Nadawca: S.I. Witkiewicz, Bracka, 23 m. 42, Warszawa (Śr). Stemple: Dom Towarowy B-cia Jabłkowscy, Oddział Poczt-Telegr., Warszawa, 24 V 39.
31
Przychody¹ 50 zł i nieczytelna kartka Karola K.
Kochany Karolu: Zrozum, że j a n i e m o g ę n-i-e mo-g-ę – odcyfrować Twego pisma. Proszę Cię, dawaj mi tylko znaki życia, o ile nie możesz zmienić pisma.
Serdecznie dziękuję i proszę, i czekam listu i tej kartki na maszynie.
Ani j e d n e g o słowa prócz Stanisławie nie odcyfrowałem.
Ściskam Cię serdecznie.
Zawsze Twój Witkacjusz
Koperta firmowa z nadrukiem przerobionym przez Witkacego²: S. Witkiewicz, Magazyn papierowych portretów duchowych i przyborów portretowych, Warszawa Bracka 23. Telefon 227-18. Wyłączna sprzedaż papierów z gębami narysowanymi. O zali(m) Cię nie prosił o czytelne pismo? A? Adresat: Pan Dr Karol Koniński, Przyjaciel Nadawcy i Adresat, Sanatorium Dr. Wofki, L a n c k o r o n a (koło Kalwarii), Małopolska. Stempel: Warszawa, 27 V 39.
Pierwotny nadruk: R. Aleksandrowicz, Magazyn papieru i przyborów piśmienniczych, Kraków, Basztowa 11. Telefon 109–11. Wyłączna sprzedaż papierów światłoczułych Ozalid³.Listy do Romana Ingardena 1934–1939
6. S.I. Witkiewicz – Portret Romana Ingardena
Wybitnych uczonych, filozofów, pisarzy, cieszących się estymą i autorytetem, Witkacy nazywał „mogołami”¹. Należał do nich Roman Witold Ingarden² – mogoł filozoficzny, którego Stanisław Ignacy Witkiewicz darzył wyjątkowym szacunkiem. Warto zwrócić uwagę, że w listach zwracał się do niego: „Szanowny Panie Profesorze”, i dopiero w miarę zaprzyjaźniania się dodawał: „…i Kochany”. Ingarden zaś pisał: „Kochany Panie Stanisławie”.
Dużo ich różniło, ale mieli też wiele wspólnego. Łączyła ich nie tylko pasja filozoficzna, ale przede wszystkim zainteresowanie współczesną filozofią – starali się czytać na bieżąco ważniejsze publikacje wydawane na świecie. Znali język niemiecki, co ułatwiało im dysputy filozoficzne, tym bardziej że Ingarden (po trosze z przypadku, po trosze zaś z braku innych możliwości) wiele tekstów publikował po niemiecku³. Czytali także po francusku i angielsku.
Obaj mieli uregulowany tryb życia. Witkiewicz w ten sposób narzucał sobie dyscyplinę, Ingarden musiał godzić obowiązki nauczyciela z pracą naukową⁴. Zainteresowanie estetyką także z pewnością ich łączyło (choć akurat to zagadnienie nie pojawiało się w ich korespondencji). Obaj mieli kłopoty materialne. Witkacy jako malarz czy dramaturg starał się zdobyć szersze uznanie i zyskać dzięki temu niezależność finansową, ale szybko musiał zweryfikować swoje zamierzenia. Głównym i niestabilnym źródłem dochodów była Firma Portretowa „S.I. Witkiewicz”. Ingarden, obarczony liczną rodziną, borykał się z problemami materialnymi do momentu objęcia katedry filozofii na uniwersytecie we Lwowie. Nauczanie w szkołach było na tyle nisko płatne i absorbujące, że nie miał wiele czasu na pracę naukową. W poszukiwaniu lepszych warunków bytowych Ingardenowie w 1921 roku przeprowadzili się z Warszawy do Torunia.
Ingarden, dobrze zorientowany w najnowszej filozofii europejskiej, nie znalazł zrozumienia w środowisku filozofów polskich⁵. Zajmował się zagadnieniami, których znaczenie dopiero później zostało docenione. Narzuca się tu kolejne porównanie z Witkacym, który po czterech latach wracał do kraju nie tylko z przemyślaną pracą filozoficzną, zawierającą zarys własnego systemu, ale i bogatszy o doświadczenia życiowe i artystyczne, które go w pewnym stopniu ukształtowały i zadecydowały o prekursorstwie jego twórczości. Obaj zatem mogli czuć się wyalienowani jako ci, którzy wyprzedzali epokę. Witkacy w latach 30. surowo oceniał poziom życia intelektualnego w Polsce. W podobnym tonie pisał Ingarden: „Byłem szczery i wierny swemu sumieniu filozoficznemu. Ogłosiłem szereg artykułów i recenzji, w których «nie obwijałem» w bawełnę, co myślę o tych płodach. Przez lata mych studiów byłem przyzwyczajony do całkiem innego poziomu prac naukowych. Toteż nic dziwnego, że sąd mój wypadał nieraz ostro, czasem w formie swej zbyt ostro”⁶. Między innymi z tego powodu jego starania o katedrę filozofii we Lwowie trwały latami. Wreszcie, pod koniec 1933 roku, dostał nominację i mógł zapewnić rodzinie godziwy byt, a sobie warunki do pracy naukowej. Właśnie wtedy wysłał Witkiewiczowi swoją pracę opublikowaną w „Przeglądzie Filozoficznym”. Stało się to początkiem ich sześcioletniej korespondencji.
Poznali się jednak dziesięć lat wcześniej w Toruniu, o którym Witkacy pisał do goszczącej go tam Kazimiery Żuławskiej: „O Toruniu myślę jak o małym niebku”⁷. Ingarden pięć lat po wojnie wspominał: „Poznałem Witkiewicza w Konfraterni Literacko-Artystycznej w Toruniu⁸ na wiosnę r. 1924. Wystawiano wówczas w teatrze toruńskim jego dramat W małym dworku⁹. W związku z tym Witkiewicz bawił kilka tygodni w Toruniu¹⁰, namalował mnóstwo portretów, które wystawiono w Toruńskim Towarzystwie Sztuk Pięknych¹¹, a wreszcie miał w Konfraterni odczyt o teatrze. Pierwsze wrażenie, jakie zrobił na mnie Witkiewicz, nie było korzystne. Odczyt był nieprzejrzysty: monotonnie a zbyt szybko czytany. Prelegent rozpoczął uwagą, że nie wie, czy będzie dobrze mówił, bo wypił za mało alkoholu. Oficjalna dyskusja obracała się raczej dokoła kilku ogólników. Witkiewicz zachowywał się w tym wszystkim jak ktoś, kto chce znacznie więcej reprezentować niż to, czym jest faktycznie. Słowem, Witkiewicz – jak później się o tym przekonałem – był taki, jakim się przeważnie prezentował w obcym sobie towarzystwie: dość nonszalancki, impertynencko uprzejmy, ze znaczną dozą zaznaczanej swej wyższości i robionej pewności siebie. Po odczycie było dość długie picie, potem malowanie hurtem pięciu portretów w ciągu godziny , wreszcie spokojna rozmowa w cztery oczy w kąciku niewielkiej sklepionej sali ratusza toruńskiego, w której mieściła się Konfraternia. To było najlepsze ze wszystkiego tego wieczoru i nastroiło mnie trochę lepiej do Witkiewicza. Ale do nawiązania stosunków tym razem nie doszło. Stało się to dopiero 11 lat później. Spotkaliśmy się w r. 1935 w Zakopanem, wymieniwszy przedtem kilka listów. Odtąd spotykaliśmy się w Zakopanem rokrocznie w ciągu lata, aż do wybuchu wojny. Jeszcze w lipcu 1939 r. byłem tam dwa tygodnie i codziennie prawie chodziliśmy z Witkiewiczem na spacer, filozofując. Potem, w sierpniu, dostałem jeszcze jeden lub dwa listy, a potem już żadnego znaku życia”¹².
Witkacy o spotkaniach („konferencjach”) z Ingardenem w Zakopanem latem 1935 roku kilkakrotnie informował żonę. W liście z 25 lipca pisał: „Przyjechał Ingarden – dyskusja. B. mi się ten facet podoba i od razu zazębiliśmy się potwornie”¹³.
Ingarden doceniał talent, pasję i ambicję Witkiewicza, ale zdawał sobie sprawę z jego słabości: „Dawał rzeczy pierwszorzędne, czasem znakomite natchnieniem i techniką, ale obok nich niedociągnięte, niewykrystalizowane, martwe. Wiedział o tym”¹⁴.
Zachowało się osiemdziesiąt osiem listów Witkacego i jedynie siedem listów Ingardena¹⁵ (pozostałe najprawdopodobniej spłonęły w Warszawie w 1944 roku). Zasadniczym tematem ich korespondencji, a także dysput filozoficznych, które odbywali co roku w Zakopanem i sporadycznie w Warszawie, była ontologia i spór między idealizmem a realizmem. Ingarden wspominał: „Witkiewicz, który wówczas zajmował się już prawie wyłącznie filozofią, przeprowadzał ze mną tak zwane przez siebie «rozmowy istotne» na różne, ale raczej przygodnie nasuwające się tematy filozoficzne. Głównie były one związane z jednej strony z problematami jego «monadologii», z drugiej z różnymi zagadnieniami epistemologicznymi (zwłaszcza z analizą doświadczenia zmysłowego), które mię znowu trapiły od lat w związku ze sporem między realizmem i idealizmem. Nie mówiliśmy – o ile sobie przypominam – nigdy na tematy należące do estetyki. On, zdaje się, uważał swoje poglądy estetyczne za nienaruszalne i bardzo odkrywcze. Zajmował postawę noli me tangere¹⁶ w tych sprawach, z góry patrząc na moje w tej dziedzinie próby, ja zaś znów uważałem pisma estetyczne Witkiewicza za pobudzające dla kół artystycznych lub dla krytyków, ale – poza pewnymi szczegółami, na które zresztą sam wskazałem w książce swej Das literarische Kunstwerk – raczej za naukowo mało ścisłe, w zasadniczych pojęciach (zwłaszcza tzw. czystej formy) nie dość wyjaśnione, a prócz tego wymagające uprzedniego rozwiązania szeregu trudnych spraw podstawowych, których Witkiewicz w swych pismach wcale nie poruszał. Tak więc, nie porozumiewając się ze sobą co do tego, nie mówiliśmy na te tematy. O sprawach innych, tzw. życiowych czy politycznych itp., nie mówiliśmy wcale”¹⁷. Poza drobnym nieporozumieniem, którego powodem był wykonany przez Witkacego portret Ingardena w turbanie (z lipca 1939 roku), nic nie zakłóciło ich stosunków.
Ingarden wyżej cenił Witkiewicza jako rozmówcę niż prelegenta. Uważał, że w rozmowie był wyjątkowo zaangażowany w rozwiązanie problemu, dotarcie do „przedmiotu badania i wykrycia jego istotnych cech. Niewielu ludzi spotkałem w życiu, z którymi można było być tak samotnym w obcowaniu z zagadnieniami”¹⁸.
O tym, że pamięć o Witkiewiczu była dla Ingardena zawsze żywa i serdeczna, świadczą słowa jego ucznia: „Wielokrotnie Ingarden wracał pamięcią do wybranych filozofów polskich: Kazimierza Ajdukiewicza, Leona Chwistka, Stanisława Leśniewskiego i Tadeusza Kotarbińskiego, oraz last but not least Stanisława Ignacego Witkiewicza. Pamięć Stanisława Ignacego Witkiewicza, dla bliskich Witkacego, była Ingardenowi droga. Słychać to było nawet w ciepłym, jakby promiennym, tonie głosu, gdy o nim mówił. Szczególnie wryła mi się w pamięć relacja Ingardena na temat ostatniej rozmowy z Witkiewiczem. Odbyła się ona latem 1939 roku (bądź 1938?) na Antałówce, w Zakopanem. Nagle obok nich przejechała z głośnym warkotem ciężarówka. Witkiewicz zmienił się na twarzy. Zaczął drżeć. Złapał Ingardena za klapy marynarki i zduszonym głosem wykrzyknął: Tak rozstrzeliwać będą! Pamiętam, że Ingarden, gdy o tym opowiadał sam, był poruszony. Jakby z powrotem przeżywał pożegnanie przyjaciela. W ich przyjaźni więź filozoficzna stała wyżej niż kontakt towarzyski. Choć ten z pewnością obu dawał wiele”¹⁹.
Wieść o śmierci Witkiewicza doszła do Lwowa późną jesienią 1939 roku. Wspomnienie o nim Ingarden kończy słowami: „Gdyby był zdołał przeżyć tę wojnę, może właśnie przez jej straszliwość i przez nieustraszoną odporność serc ludzkich na wszystkie jej ciosy, byłby potrafił dowiedzieć się czegoś innego o człowieku i o świecie – i może znalazłby wreszcie w sobie ten ostateczny punkt oparcia, którego lat wiele nadaremnie szukał”²⁰.