- W empik go
Staszek Miazga dzielny obrońca ojczyzny - ebook
Staszek Miazga dzielny obrońca ojczyzny - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 187 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Ciężki był rok 1655 dla Rzeczypospolitej. Król szwedzki Karol Gustaw na czele zbrojnych szyków wtargnął w granice Polski, zagarnął Wielkopolskę i rozpuścił zagony łupieżcze po całej krainie, rabując, paląc i mordując kobiety, starca i dzieci, wcielając całe chorągwie do swoich armji, i zmuszając je do walki bratobójczej z obrońcami nieszczęsnej krainy.
Korzystając z niezgody jaka panowała między królem Janem Kazimierzem a księciem Januszem Radziwiłłem, wojewodą wileńskim, skłonił dumnego magnata do przejścia na stronę szwedzką, co spowodowało uznanie przez zwolenników Radziwiłła, Karola Gustawa królem polskim.
Jednem słowem, rozpacz i ból przejmował serca patrjotów, patrzących na zagładę niepodległości Ojczyzny, i na panoszenie się okrutnych łupieżców, szwedzkich najezdników, którzy rabując miasta i wsie, ogałacając kościoły z wotów i kosztownych naczyń i sprzętów, ładowali olbrzymie galary i spławiał Wisłą zrabowane skarby wprost do morza, gdzie oczekujące statki przewoziły je do Szwecji.
W Łazowcu, wiosce położonej w głębi puszcz kurpiowskich, późno dowiedziano się o napadzie Szwedów.
Dopiero gdy wrócili oryle, rozeszła się wieść hiobowa po wsi, rozległa się po przysiółkach okolicznych, zabiegła do chat smolarzy, do bartników i pasiekarzy, zastukała posępnie do drzwi chaty Miazgów, gdzie siedział stary Szymon, wraz z żoną, synem Staszkiem i córką Maryńką.
Zatroskali się sredze i zadumali nad nieszczęściem jakie kraj nawiedziło.
– Ano – rzekł stary Miazga – nam tutaj bezpiecznie jak u Pana Boga za piecem, więc obawy niema, aby taki pludra do nas zajrzał, ale tam, na Opolach, niedaj Boże! Lud do bijaczki nie włożony, a te Szwedy, jak powiadają, naród bitny a walkę lubiący.
– Oj tak, tak! – przyświadczał sąsiad, (który z wieścią oną przyszedł i wraz z Miazgami biadował, a narzekał na owo najście niepoczciwe) – widział ich orył Gamratek, który ledwie im się wywinął, bo już go schwytali na noclegu w karczmie i palce mu ukręcać chcieli w kurki od rusznicy.
– Co wy powiadacie? w kurki od rusznicy?
– A ino! przecież zaklinał się na rany Boskie, że gdyby nie to iż nadjechała jakaś gromada kupców, nie wiedząca że Szwedy są w karczmie, to musiałby palców postradać, albo zgoła śmierć ponieść od owych niepoczciwych.
– No, i jakże się siało – pytali niecierpliwie Miazgowie.
– Ano, kiedy kupcy podjechali, Szwedy cisnęły się ku wozom, bijąc i kalecząc czeladź dostępu broniącą, i w rozgardjaszu jaki stąd powstał, zapomnieli o Gamratku, ktory śmignął w rokicinę i tyle go widzieli! Ale plecy go jeszcze bolą.
– O, więc go to bili?
– Ale! bili! katowali poprostu! Ma na plecach pręgi krwią nalane, tak go ci poganie mordowali!
– I za cóż?
– Ano, jak się dowiedzieli od żyda arendarza, że to oryl, chcieli go wziąść na przewodnika po Narwi.
– Oho! A im na Narw poco?
– Chce im się do niej zawitać, bo im tędy droga wojenna wypada…
– Ah! niedoczekanie! – zawołał Szymon – miałem zawsze Gamratka za byle co, pędziwiatra, ale widzę, że jest polak dobry i w cnocie wytrwały, kiedy wolał ucierpieć na ciele, niż wrogom służyć na niedolę Ojczyzny.
– Cóż z tego – rzekł sąsiad – kiedy nam i tak nie oprzeć się najeźdzcy. Oni mają broń, pancerze, samopały.
– A my – zawołał Stach Miazga – mamy rusznice kurpiowskie, ot co!
– Ale ich jest moc i wszystko okrutne wojenniki!
Szymon Miazga obruszył się.
– Mój sąsiedzie, nie gadalibyście po próżnicy! Oni są rabusie, i wiedzie ich do nas chciwość na łupy, zaś nas rozgrzewa miłość kąta ojczystego, którego bronić będziemy!
Sąsiad spojrzał trwożnie na Szymona.
– Co wy powiadacie? bronić? my? My mamy stawić opór Szwedom, którzy całą prawie Polską zagarnęli, króla wygnali, panów w dyby pobrali, majątki zrabowali, Warszawę wzięli?
Szymon powstał, wyszedł na środek izby i rzekł:
– Ano, my! Będziemy się bronili i kwita! Sąsiad widząc ową stanowczość Szymonową, dorzucił nieśmiało:
– To wy tak powiadacie! Ale wy to nie ogół.. Co powie gromada?
– Gromada? powie to, co i ja! Staszek! zbieraj się, pójdziemy do wójta!
– Już tam , tatku, spora garść naszych idzie! – zawołała Marynka, wbiegając do chaty.
– A więc i my za nimi! Idziecie sąsiedzie?
– A jakże! gdzie wszyscy, tam i ja!
Stary zdjął ze ściany rusznicę, zarzucili na plecy, Staszek to samo uczynił ze swoją i wyszli przed chatę.
W pobliżu słychać było tumult, z którego wybiegały głośniejsze okrzyki mężczyzn i niewieścia zawodzenie.
– Co się stało? – spytał Szymon nadbiegającego ztamtąd parobka.
– Szwedzi idą! Nie zatrzymujta mnie, gospodarzu, bo jestem posłany do wójta!
– Pójdźmy – rzekł Szymon – nie ma co! No, sąsiedzie? idziecie"?
Ale sąsiad iść nie chciał.
– Nie pora na gadanie! Trzeba zmykać w lasy! już! Idę do chałupy, aby matusia dobytek zbierali i z chudobą do boru!
I szedł w swoją stronę, ale go Szymon powściągnął.