Stoicyzm uliczny. Jak oswajać trudne sytuacje - ebook
Stoicyzm uliczny. Jak oswajać trudne sytuacje - ebook
MYŚL JAK STOICY – OSWÓJ WŁASNE MYŚLI I PRZESTAŃ SIĘ BAĆ
Budzisz się w środku nocy. Problemy w pracy. W domu awantura. I ten ból głowy, już trzeci raz w tym tygodniu – a jeśli to rak? Myśli zaczynają galopować. Wiesz, że do rana nie uśniesz. Chyba że… zrozumiesz, że możesz to powstrzymać!
Jak właściwie spojrzeć na rzeczy i złapać dystans?
JUŻ DZIŚ WPROWADŹ STRATEGIĘ STOIKÓW, NAJSKUTECZNIEJSZYCH LEKARZY LUDZKICH DUSZ!
Seneka, Marek Aureliusz i Epiktet udowadniają, że recepta na stoicki spokój jest zaskakująco prosta. W stresujących sytuacjach – od stłuczki na parkingu przez bolesny zabieg dentystyczny po rozmowę z szefem – naucz się myśleć jak stoik i zobacz, że stoicyzm to nie tylko filozoficzna teoria, ale też świetna codzienna praktyka, która poprawi jakość twojego życia.
Marcin Fabjański, praktykujący stoik, założyciel szkoły filozoficznej we Włoszech, wykładowca Uniwersytetu Śląskiego, autor bestsellera Uwolnij się! Dobre życie według siedmiu filozofów-terapeutów, w przystępny i nowoczesny sposób pokazuje, jak zacząć dobrze myśleć. Bo nasze szczęście i spokój zależą od tego, jak myślimy.
Jedyny poradnik stoickiej filozofii, którego potrzebujesz, aby zacząć żyć bez lęku!
„W dobie zamętu i kryzysu ta książka jest niezbędnym przewodnikiem dla tych, którzy chcą wiedzieć, o co chodzi w życiu”.
Wojciech Eichelberger
Kategoria: | Podróże |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-240-7437-2 |
Rozmiar pliku: | 1,2 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Myślenie może zabić. Przykład? W roku 1995 Brytyjczyk Timothy O’Brien popełnił samobójstwo, bo dowiedział się, że wygrał w Lotto, a potem okazało się, że jego opłacony na pięć tygodni kupon stracił ważność tuż przed losowaniem. Strzelił sobie w głowę, gdyż uciekło mu sprzed nosa dwa miliony dwieście tysięcy funtów. Tak myślał. Po jego śmierci stwierdzono jednak, że niedokładnie sprawdził numery. Nawet gdyby jego kupon był ważny, wygrałby tylko 37 funtów – trafił czwórkę, nie szóstkę. Gdyby nieszczęśnik nie pomyślał, iż wygrał majątek, a potem, że go stracił, pewnie żyłby spokojnie do dziś.
O’Brien nie był wyjątkiem na skalę światową. Myślenie ma moc zabijania ludzi żyjących we wszystkich społeczeństwach, kulturach i klimatach (nie tyko w angielskim). W roku 2008 samobójstwo popełniła Chayya – szesnastoletnia dziewczyna z New Delhi, które rzadko nawiedzają mgła i deszcz. Bała się, że uruchamiany wtedy przez naukowców w Szwajcarii akcelerator cząstek spowoduje zapadnięcie się wszechświata. Strach przed śmiercią był dla niej gorszy niż sama śmierć.
Śmierć na skutek myślenia to wcale nie współczesne szaleństwo. Z tego powodu przygodę z tym światem kończyli na własne życzenie ludzie żyjący w wielu odległych epokach. Francuski filozof Michel de Montaigne, któremu bliski był stoicyzm, opisał ciekawy przypadek ze starożytności. Diodor Dialektyk zmarł na miejscu, bo w swojej własnej szkole, w obecności swoich własnych uczniów nie mógł sobie poradzić z zagadnieniem, które mu przedstawiono.
Okoliczność ta (podobnie jak przykład Brytyjczyka) dowodzi, że szczególnie zabójcze są myśli, w których często powtarzają się słowa „ja” i „moje”. Są ludzie, którzy wolą umrzeć niż narazić swoje ego na niebezpieczeństwo, choćby tak niewinne jak chwila belferskiego wstydu. Więcej o roli ego w nieszczęściach, jakie gotujemy sobie myśleniem, powiem potem. Teraz zatrzymajmy się na stwierdzeniu, że było coś na rzeczy w słowach Montaigne’a. Pisał tak: „Wszelkie mniemanie dość ma siły, aby się mogło człowiekowi stać droższe niż życie”.
Drugie wydanie tej książki ukazuje się w czasach, gdy po świecie hula COVID-19, sprawiając, że to, co dawniej było niepewne – nasza przyszłość, stało się nieodgadnione. Czy będziemy mogli wrócić do starych zwyczajów, czy czeka nas permanentny stan pandemii pełzającej po naszej planecie i strachu pełzającego po naszych trzewiach? W takich czasach myśli podgrzewają się jeszcze bardziej niż zwykle, a zdolność zachowania chłodnego, spokojnego osądu i nastawienia staje się jeszcze cenniejsza. Tym samym rośnie aktualność stoicyzmu.
Być może czujemy się osaczeni przez ograniczenia związane z covidem. Gdyby jednak posłuchać nawoływań stoików, że każda trudna sytuacja jest doskonałą okazją do tego, by ćwiczyć cnoty, czyli dobre cechy charakteru, takie jak odwaga lub mądrość, a brak takich okazji nie sprzyja naszemu rozkwitaniu, musielibyśmy uznać, że żyjemy w pomyślnych czasach. Zwłaszcza że kiedy zamykają się niektóre opcje eksplorowania świata dookoła nas, otwiera się nie mniej ponętna dla stoików możliwość badania wewnętrznych, mentalnych terytoriów. Seneka pisał: „Czyż można wątpić, że pewniejsza jest taka potęga, której nie pokonano, niż taka, której nie zaatakowano? Jeśli nie wypróbowane siły są niepewne, to moc, która odpiera wszelkie napaści, uważana jest słusznie za najbardziej niepodważalną. A więc musisz wiedzieć, że lepsze cechy wykazuje taki mędrzec, któremu żadna niesprawiedliwość nie wyrządza szkody, niż taki, którego nie spotyka żadna niesprawiedliwość”.
Skoro myślenie może zabić, o ileż łatwiej może unieszczęśliwić. Myśląc – a nie myśleć osobniki _Homo sapiens_ nie potrafią – bez przerwy igramy z ogniem. I nic sobie z tego nie robimy. Może jesteśmy zbyt zajęci? Zarabianiem pieniędzy, surfowaniem po internecie, wyrabianiem mięśni w fitness clubie. Panowania nad myśleniem nie ćwiczymy – bombie zegarowej gotowej eksplodować w naszej głowie pozwalamy spokojnie tykać.
Od tego, jak myślimy, I OD NICZEGO WIĘCEJ, zależy nasze szczęście lub jego brak, mówią stoicy. Od myślenia, nie od pieniędzy, sławy czy władzy. Naucz się właściwie myśleć, a już zawsze będziesz szczęśliwy. Panuj nad swoim wewnętrznym dyskursem – natłokiem myśli, przekonań, zbitek zamrożonych fragmentów przeszłości, urojeń, wzorców zachowań i założeń, które jak każdy człowiek zasysasz ze świata właściwie bezkrytycznie (chyba że jesteś filozofem). Bo inaczej ten cały bałagan zapanuje nad tobą. I będzie cię niszczył. Jak niszczy prawie wszystkich.
„Wiele osób żyje, nosząc we własnej głowie dręczyciela, który nieustannie je atakuje, poddaje rozmaitym karom i wysysa energię życiową” – pisze współczesny nauczyciel duchowy Eckhart Tolle.
Milenia przed nim stoicy spróbowali tego dręczyciela oswoić i zaprzęgnąć do własnych zadań. Oswajali go wszyscy stoicy – od Zenona z Kition (twórca szkoły, żył w czwartym wieku p.n.e.) poprzez Senekę, Epikteta, Marka Aureliusza po współczesnych terapeutów kognitywnych. Stoicką myśl widać w pismach średniowiecznych ojców Kościoła, filozofów nowożytnych i autorów współczesnych. Stoicyzm w rozmaitych postaciach był motywem przewodnim filozofii antycznej, choć nam się ona kojarzy głównie z Platonem i Arystotelesem. Z czasem jednak stracił kulturotwórcze znaczenie, ustępując chrześcijaństwu.
Stoicy nie byli ludźmi, którym wszystko jedno, jak można by wnioskować z potocznego rozumienia słowa „stoicyzm”. Nie byli obojętni na bieg zdarzeń, przeciwnie – ciągle wchodzili z nimi w aktywny mentalny dialog. Zdarzenia były dla Epikteta jak liczba oczek wyrzucona w grze w kości, niezależne od pragnień, niekontrolowane. Ani dobre, ani złe. Nasze podejście do nich – przeciwnie: miało zależeć tylko od nas.
Stoicy nie zajmowali się spekulowaniem na wyimaginowane tematy, o co często oskarża się rzekomo bujających w obłokach filozofów, choć mieli swoje wizje wszechświata. Woleli się uczyć, jak wydawać sądy o doświadczeniu, tak by to doświadczenie ocenić, odwołując się do rzeczywistości, i nie działać pod wpływem natłoku urojeń w umyśle. Zalecali badanie, czy to, co nas spotyka, jest dobre czy złe, bo odruchowej reakcji umysłu i ciała nie zawsze możemy ufać. Potem powinniśmy ustalić, czy w ogóle należy zareagować, a jeśli tak, to w jaki sposób.
Stoicy stosowali przeróżne techniki, ćwiczenia wyobraźni: eksperymenty myślowe, podsycanie wewnętrznych obrazów, powtarzanie w myślach stoickich formuł. Prowadzili dzienniki z osobistymi notatkami, które działały na nich terapeutycznie – w ten sposób powstały _Rozmyślania_ Marka Aureliusza, jedno z najbardziej porywających dzieł filozofii antycznej. Obserwowali przyrodę z ciekawością współczesnego naukowca, ale bez typowego dla niego stawiania siebie poza naturą. Stworzyli cały arsenał potężnych narzędzi mentalnych, które odkopują nasze wewnętrzne źródło szczęścia, przysypane śmieciem nawyków kulturowych, takich jak bezmyślne szukanie spełnienia wyłącznie w świecie doznań zmysłowych.
Stoicyzm dawał i daje wolność. Praktyki filozoficzne stworzone przez niewolnika Epikteta w pierwszym wieku n.e. mają moc kruszenia kajdan, którymi skuci są współcześni niewolnicy konsumpcji, korporacji i przeróżnych konwencji. Ale nie tylko. Stoicyzm jest podręcznym arsenałem technik medytacyjnych i kontemplacyjnych, które dają nam wgląd w świat naszego wnętrza i świat w ogóle, zmieniają naszą percepcję rzeczywistości, uwalniają nas od urojeń. Uodparniają na cierpienie, wzmagają kreatywność, uniezależniają od innych. Prawdopodobnie – analogicznie do medytacji buddyjskiej – uaktywniają uśpione lub rzadko używane obszary mózgu, bo przecież ćwiczą zdolność myślenia w poprzek wydeptanych ścieżek.
_Stoicyzm uliczny_ jest ledwie wprowadzeniem do świata fascynujących możliwości filozofii stoickiej. Liźnięciem praktycznej mądrości antycznych filozofów, na które może sobie pozwolić autor. Nie jest próbą opisu ani interpretacji tradycji filozoficznej zwanej stoicyzmem, więc jeśli przypadkiem jesteś studentem filozofii, nie ucz się z tej książki do egzaminu. Starałem się jedynie pokazać, jak praktycznie korzystać z filozofii stoickiej w dzisiejszych czasach. W ostatnim rozdziale wymieniam obszary dalszej możliwej eksploracji tej filozofii. Jeśli ta książka zachęci kogoś do czytania stoików – spełni swoje zadanie. Bo sama lektura ich dzieł pomaga żyć.
Nie obiecuję, jak niektórzy autorzy poradników, że dzięki tej książce zarobisz milion dolarów lub osiągniesz tak zwany sukces. Przeciwnie, zarabianie pieniędzy może ci zbrzydnąć, jeśli nie będzie się łączyć z urzeczywistnianiem pasji. Tak samo jest z realizacją oczywistych w naszej kulturze celów, takich jak kariera. Jeśli nie jesteś gotów, odłóż ten tom na półkę, z której go nieopatrznie wziąłeś, i wyjdź z księgarni, tak jak do niej wszedłeś – w słodkich oparach złudzeń. _Stoicyzm uliczny_ jest lekturą dla odważnych.
Droga stoika jest wyboista i niebezpieczna. Choć większość technik opisanych w tej książce działa natychmiast, stoickiej postawy nie da się zbudować z dnia na dzień. Starożytni nauczyciele nigdy tego nie obiecywali. Nie mamili też swoich uczniów perspektywą dotarcia do świata idealnego na wzór głosicieli utopii społecznych i religii. Zastanawiali się nawet, czy mędrzec stoicki w ogóle w przyrodzie istnieje, czy jest tylko nieosiągalną „ideą”. A jednak uznawali postawę stoicką za tę, która najbardziej człowiekowi przystoi.
W _Stoicyzmie ulicznym_ opisałem czterdzieści pięć typowych sytuacji życiowych, w których często cierpimy bardziej, niż trzeba, bo poddajemy się tyranii niezdrowych myśli. Każdą z nich opatrzyłem stoicką receptą. Oczywiście nie wyczerpałem wszystkich możliwości – ani sytuacji, ani środków. Ale większość stoickich zaleceń pomaga w rozmaitych okolicznościach lub raczej w różnych typach okoliczności. Technika, która się przyda, gdy „na zawsze” utkwisz w korku ulicznym, pewnie nie zawiedzie w kolejce na poczcie czy do odprawy na lotnisku.
Stoickie metody wyciągną cię z piekła wielu frustrujących sytuacji. Mają taką moc. Jeśli będziesz je stosował często, być może trafisz do stoickiego nieba, które jest niczym innym jak stanem umysłu. Lub raczej serią stanów umysłu, ogólnym nastawieniem do życia. Starożytni nazywali go _apatheią_ i wbrew temu, co możesz sobie pomyśleć, nie chodziło im o apatię. Sądzę, że mieli na myśli raczej ekscytujący stan zachłyśnięcia wolnością, stan, w którym umysł przestaje być niewolnikiem pragnień. Ty też możesz go osiągnąć.SYTUACJA 1
Awans
(nie mój, tylko kolegi)
Świat nagle stał się piekłem. Nie mogłem tak po prostu wrócić do biurka. Poszedłem do łazienki i chyba przez dziesięć minut przemywałem twarz zimną wodą.
To tylko korytarzowa plotka, ale wiem, że prawdziwa. Pracuję tu od pięciu lat i potrafię rozpoznać plotki, które potem okazują się prawdą. Te, które bolą i docierają do ciebie wypowiadane kąśliwym głosem, z nieudolnie skrywaną satysfakcją.
Mogłem się tego spodziewać. Szefem działu został ten młody mądrala, przyjęty w ubiegłym roku. Nie ja.
I po co były te lata poświęceń?