- W empik go
Stosunek Kościoła rzymskokatolickiego do nowo powstających sekt religijnych, rozpoczętych przez Ronge i Czerskiego dwóch byłych kapłanów rzymsko-katolickich - ebook
Stosunek Kościoła rzymskokatolickiego do nowo powstających sekt religijnych, rozpoczętych przez Ronge i Czerskiego dwóch byłych kapłanów rzymsko-katolickich - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 425 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Kościół rzymskokatolicki stał się w obecnych czasach szczególnym przedmiotem publicznej opinii. Ci bowiem, którzy tę opinią wzbudzili, zmierzają do tego, aby go przed światem ochydzili, i okazali, ie pielęgnuje w sobie cele przeciwne Chrześcijaństwu, tudzież że te cele utrzymuje i rozszerza na zgubę ludzkości Z tego powodu, wnoszą, ie Dasz kościół jest instytucyą szkodliwą, na zupełne zburzenie zasługującą. Właśnie ci, którzy tak mowią, i ci którzy tę mowę podzielają, nieznają ani treści ani formy naszego kościoła, na co licznych dowodów niniejsze pismo dostarcza. Tak jedni, jako i drudzy przedstawiają czy w swych mowach, 'czy pismach lekkomyślność i niestateczność charakteru dzisiejszego wieku. Do nich można zupełnie te same słowa zastosować, któremi Judas Apostoł w swym liście upomina Wiernych, aby się chronili chytrości kacerskiej, sprzeciwiającej się nauce prawdziwej. Oto w swym liście tak charakter ówczesnych kacerzy maluje: "cić są to obłoki bezwodne, które od wiatrów lam i sam unoszone bywają; są to drzewa jesienne, nieużyteczne, dwakroć pomarłe, wykorzenione; są to wały srogie morskie, przez piany zelżywości swoje wyrzucające; są to gwiazdy błąkające się, którym burza ciemności na wieki jest zachowana; są to szemracze narzekający, chodzący wedle pożądliwości swych, a usta ich mówią nadętości, dziwujący się osobom dla pożytku; są to naśmiewcy, chodzący według swych pożądliwości w niezbożnościach; cić to są którzy się sami odłączają, cieleśni, Ducha niemający" (wiersz 13. 16. 18. 19). Taki sam charakter okazali właśnie ci wszyscy, którzy obecnie z taką niesłychaną zawziętością i nieznajomością przeciw naszemu kościołowi występują. Co jest nawet rzeczą naturalną. Nasz bowiem kościół jest we wszystkich czasach i miejscach len sam, niezmienny, te same ma w sobie prawdy objawienia, i to samo o nich przeświadczenie, wreszcie tę samą formę do przeobrażania tychże prawd; zaczem i prześladowania na niego przez nieprzyjaciół miotane są we wszystkich czasach i miejscach te same. Charakter ich zatem jest zawsze i wszędzie jednakowy. Cele ich dażą nieustannie do zniweczenia go aby prawdy w nim istniejące nieodkrywały fałszu, któremu oni pokłon oddawają, i aby nieodsłaniały ich ubóstwa, lak w życiu jako i umiejętności. Jakie więc prześladowania cierpiał kościół od początku, takie same znosi i w tych czasach. Głównym zaś powodem do tych prześladowań jest pycha i niewiadomość. Te dwie córy Złego przez grzech pierworodny zrodzone, nieprzestają rozmnażać się w sercach zatwardziałych i umysłach ciemnych, i od czasu do czasu wybuchać nienawiścią przeciw prawdom, według których Opatrzność prowadzi ludzkość do pierwotnej doskonałości. W pychę tedy i w niewiadomość uzbrojeni nieprzyjaciele tychże prawd, wyziewają swe żądze to na instytucye, to na osoby też prawdy Opatrzności przechowujące. Tak występują obecni" Ronge i Czerski dwaj byli kapłani rzymsko-kaloliccy, naprzeciw swemu pierwotnemu kościołowi, jako też naprzeciw Hierarchii tymże kościołem rządzącej, i w nim działającej. W niniejszem piśmie wykazałem naturę tych prześladowań i zarzutów, oraz dowiódłem ich bezzasadności i płonności. Uczyniłem to nie tylko według mego indywidualnego przeświadczenia, ale nadewszystko według Pisma
Świętego, według Tradycyi i nauki naszego kościoła. Szczególnie zwracałem się na Pismo święte, albowiem ci nowi Reformatorowie jedynie je za zródło poznania prawd objawienia uznają, odrzucając Tradycyą i naukę kościoła, aliści i według lego przez nich przyjętego źródła pokazało się, te ich zdania są to… jak Judas Apostół mowi, obłoki bezwodne, które od wiatrów lam i sam unoszone bywają, czcze, zatem próżne, żadnej chrześciańskiej prawdy w sobie nie zamykające.
Zdania tej nowej Reformacyi niedotknęły w niczem prawd i zwyczajów w naszym kościele istniejących, owszem utwierdziły w Wiernych tem większe o ich rzeczywistości i boskości przekonanie. Jeżeli atoli tym prawdom i zwyczajom żadnego te zdania niezadały szwanku, wzbudziły jednak w nas Wiernych tę dwojaką powinność, raz, abyśmy te prawdy i zwyczaje coraz głębiej i wszechstronniej poznawali, i odważnie w ich obronie stawali, a powtore, abyśmy według nich żyli, tak dalece, aby się nasze życie z niemi stawało jedno, abyśmy lak byli doskonałymi, jako one są w sobie doskonale. Każdego prawowiernego katolika, a mianowicie duchownego dopełnienie tej dwojakiej powinności jest największym obowiązkiem, gdyż niedopełnienie jej ośmiela nieprzyajciół do rzucania na kościoł, na duchowieństwo i na wiernych te sprosne obelgi, jakich się w tych dniach aż do uprzykrzenia nasłuchać musimy. My niepowinniśmy czekać, ażby nam wszystkie błędy odkryło, lecz sami je za pomocą prawd objawienia odsłońmy i poprawmy, do czego w kościele naszym tyle mamy środków. Nieodstępujmy od niego, ale owszem całą duszą do niego się przywięzujmy, albowiem tylko w nim, i przezeń zdołamy stać się opoką, opierającą się i pokonywającą wszelkie burze, gromadzące się na nasze tycie i pożycie!
Pisałem w Freiburgu Badeńskim dnia 14. Maja 1845.
Felix Kozłowski.WSTĘP.
" A ja tobie powiadam, iżeś ty jest opoka: a na tej opoce zbuduję kościół mój: a bramy piekielne niezwyciężą go. " Mat. 16. 18.
1) Począwszy od szesnastego wieku aż do dziś, trwa ciągła i zacięła walka przeciw kościołowi rzymskokatolickiemu, przeciw temu właśnie kościołowi, o którym Zbawiciel, budując go na opoce, powiedział:"że go bramy piekielne nie zwyciężą," t.j… że nie zwycięży go samolubstwo , chociażby też wszystkie siły przeszłości i obecności wytężyło ku temu. Kościół len mimo tylu burz namiętności, które się nad nim w różnych czasach zbierały, i dziś oto zebrały, stoi tak niewzruszony w swych dogmatach i w swych obrzędach, jak stał od początku tejże walki i takim jak jest, pozostanie na zawsze; albowiem, niezmienność jest onegoż charakterem. Ta zaś nie – zmienność, albo raczej nieuległość czasowi, tudzież przemijającym okolicznościom i osobom, sianowi jego boską naturę, jego bezpośrednie pochodzenie od Jezusa Chrystusa Syna Bożego, i zbudowanie go na opoce żadnemi zewnętrznemi pociskami niepokonanej. Bo gdyby się tenże kościół w czemkolwiek zmienił, co do jego boskiej natury należy, dowiódłby, że nie jest dziełem Zbawiciela, że więc w nim niema natury Boskiej, że jest instytucyą jedynie ludzką. Takie mając pojęcie o kościele rzymskokatolickim, wnieść można, że i ta nowa burza namiętności, która się w tych czasach nad nim zebrała, przejdzie jak wszystkie inne, żadnego nań niewywarłwszy wpływu. Ona właśnie dowiedzie zmienności i lekkomyślności ludzkiej, i utwierdzi tem mocniej w Wiernych to przekonanie, a nawet i w nieprzyjaciołach, że on jest tem, czem go Zbawiciel mieć na zawsze pragnął, t.j niczem niewzruszoną opoką.. Ileż to osób w tych ostatnich trzech wiekach odpadło od niego, zmieniło swe religijne przekonanie, poszło za popędem swego samolubstwa, i dowiodło tym sposobem swej niestałości gdy zaś on pozostał w swej istocie, takim, jakim byt t… j… niezmiennym, i gdyby opoka stałym w swych zasadach, i w swych obrzędach. I gdy podobne osoby ominie zapał młodzieńczy a lekkomyślny, i one do męzkiego przyjdą, zastanowienia, przyznają, same, i to z głębi swój duszy, nieocenioną wartość tejże stałości i niezmienności. Mówią one, że ta stałość i niezmienność; jest jedyną i wytyczni] cecha. Religii chrześciańskiej, różniącej ją od pogaństwa, i od tych niezliczonych sekt, których mnóstwo niemal codzień
tenże wiek młodzieńczy a lekkomyślny z siebie wydaje. Czytamy wszakże w wielu pismach tak czasowych jako i naukowych, ii sami nieprzyjaciele naszego kościoła, oddają tejże jego stałości i niezmienności zasłużoną sprawiedliwość. Wyznają oni wyraźnie, że jeżeli w ich religii istnieje jeszcze jakowy promyk światła chrześciańskiego, ii to są winni kościołowi rzymsko – katolickiemu. Bo gdyby nie tenże kościół, dawnoby się ich religia była rozpłynęła w samowolności pomysłów, i utraciła ważność religii objawionej. Do tego zaś doszedłszy stopnia, dostałaby się pod wyłączny wpływ i rozporządzenie rządów. To niebezpieczeństwo czują osoby umiarkowańsze z grona nieprzyjaciół naszego kościoła, i temi uwagami starają się zapalone i nierozmyślne głowy w zbytecznej samowolności wstrzymywać. Widać zatem, że każde od kościoła rzymskokatolickiego odłączone wyznanie, prędzej czy później wraca się do owej niezmienności zasad chrześciańskich, bez której niemogłoby zwać się religijnem, ani chrześciańskiem. Ztąd wynika, że pielęgnowanie, utrzymywanie i zabezpieczanie kardynalnego pierwiastku chrześciaństwa, nawet nieprzyjaciele, i to najrozmyślniejsi przyznają kościołowi naszemu, i na bycie i istnieniu onegoż, byt i istnienie swej religii gruntują. Lubo i natomiast, dodają, że jeżeli oni w tym stanowczym punkcie są winni wdzięczność naszemu kościołowi, tu i on im' ma wiele do zawdzięczenia we względzie rozwijania się tegoż pierwiastku. Gdyby bowiem nie oni, jest ich zdanie, oswobodzili umysł ludzki od powagi, i nienadali mu w rzeczach religii zupełnej wolności, nasz kościół pozostałby martwym i nieruchomym głazem, nieczułby i nieznałby swego ducha, i li na zastarzałych i postępowi przeciwnych zostawałby formach. Jakkolwiek do wdzięczności golowi jesteśmy, i tam ją chętnie wynurzamy, gdzie się do niej obowiązani być czujemy, w tym przypadku jednak niepoczuwamy się do tego. Do czego mamy powód prosty i naturalny.
Kościół rzymskokatolicki wybudował czyli postanowił sam Jezus Chrystus Syn boży, światło i prawda wszelkiego życia, a osobliwie życia ludzkiego, które przez swe męki i smierć przyszedł odkupić i zbawić, i to odkupienie i zbawienie jako nieustającą łaskę, w tymże właśnie kościele po wszystkie czasy i miejsca zostawił, dodając, że on sam w nim pozostanie aż do skończenia świata. Nadto powiedział Syn boty, wstępując po zmartwychwstaniu do swego Ojca niebieskiego, że nam przyśle pocieszyciela Ducha świętego, któryby w tymże kościele żyjąc, nas w prawdach chrześciaństwa oświecał, nami rządził i kierował. (Jan 14, 16 – 18.) Zaczem tenże kościół lubo ma charakter niezmienny, t.j… nieulegly czasowym okolicznościom i osobom, nie jest i być nie może martwym głazem, iż jest bezpośredniem dziełem Zbawiciela, iż duszą tego dzieła, jako dzieła odkupienia i zbawienia jest Duch święty. Jeżelić kościół rzymskokatolicki jest w sobie życiem i światłem, czyż nie jest takiemże życiem i światłem w nas katolikach? Wszakże mamy w niego wiarę, t.j… mamy to wewnętrzne i niczem niewzruszone przekonanie, że on jest bezpośredniem dziełem Boga, i że jest w sobie takim, a nie innym, jakim go Zbawiciel rzeczywiście postanowił. Obok wiary mamy do niego miłość, t.j… ten wewnętrzny w nas ruch, przez który się z nim czynnie jedno stawamy. Ten zaś ruch wewnętrzny czyli miłość, nie jest samym tylko czynnikiem serca, lecz całej naszej istoty, i naszego rozumu i umysłu, albowiem ta miłość jest w nas żywa. Nadto mamy w tenże, kościół nadzieję, t .j… mamy to wewnętrzne przeświadczenie, iż się przezeń odradzamy, zbawiamy i wiecznie oraz czasowie uszczęśliwiamy. Otoż przez wiarę, miłość i nadzieję, zostawamy z tymże kościołem w najżywszej jedności, i to w miarę naszego wewnętrznego przekonania, przeświadczenia i naszego wewnętrznego ruchu, pobudzającego do czynności całą naszą istotę. W takowej tedy wewnętrznej i żywej jedności zostając my katolicy z kościołem Chrystusowym, nie możemy przyznać ani przypuścić, ażebyśmy lej jedności nieczuli, o niej nie wiedzieli, widie niej nie żyli, albo żeby te czucia, ta wiedza i ten czyn był w nas martwą literą czyli wiarą bez ducha, bez przeświadczenia. Jeżeli zaś chcielibyśmy brać wzgląd na umiejętność Religii, a zatem na umiejętne poznanie kościoła Chrystusowego, i na złożone w nim prawdy i tajemnice, w czemto umysł ludzki głównym jest czynnikiem, nie moglibyśmy się i na to zgodzić, ażeby taż umiejętność oraz poznanie tychże prawd i tajemnic; przez nas katolików nie było umysłowe, żeby się w niej wolność myślenia w całej mocy i swobodzie nieokazywała. Pomijając gruntowność myślenia Ojców kościoła, i wielu Scholastków, zapytamy, czyli myślenie dzisiejszych pisarzy rzymsko – katolickich w rzeczach Religii jest mniej gruntowne i swobodne od pisarzy np. protestanckich? Bynajmniej. Przypuszczając to, musielibyśmy obok tego przyznać, że my katolicy mamy niższe władze i usposobienia duszy i ciała, niż protestanci lub insi różnowiercy, coby się przecież z jednostajnością natury ludzkiej wcale niezgadzało, albowiem każdy o tem przekonany, że nas Bóg wszystkich ludzi na obraz i swe podobieństwo stworzył, i jednym duchem obdarzył. Co w tem miejscu powiedzieliśmy, ściąga się na wewnętrzną moc naszej ludzkiej istoty, którą we wszystkich ludziach podobną widzimy, a zatem, utrzymujemy, że się każdy z ludzi własną mocą w stósunek jedności z prawdami i tajemnicami Chrześciaństwa postawić jest zdolny. To mówicie, oddajemy sprawiedliwość każdemu człowiekowi, uznając go za usposobionego do chrześciańskiego się oświecania i odradzania. Inaczej się wszelakoż rzecz ma, co do skutków tejże mocy, a osobliwie co do przeświadczenia religijnego i umiejętności ztąd wynikającej. Pod tym względem natrafiamy wielka różnicę między katolikami a innowiercami. Ta zaś różnica polega głównie na Kim, że my katolicy udawamy się w wierze, miłości i nadziei w poznawanie prawd Chrześciaństwa. Wiara, miłości i nadzieja poprzedza tedy poznanie tychże prawd i tajemnic oraz łask w kościele złożonych. My więc katolicy poznając te prawdy, laski i tajemnice, poznajemy je Iakiemi, jakiemi one są w sobie, niezmieniając ich pod ładnym względem w nasze; n poznaniu. Gdybyśmy bowiem dopuścili się w nich jakiejbądż zmiany, t.j… gdybyśmy ich umysłem naszym nie poznali takiemi, jakiemi one są w sobie, ale Iakiemi, jakiemiby je dowolność naszego umysłu mieć chciała, wtenczas odstąpilibyśmy od ich natury, i nie one byłyby ówczas rzeczywistym przedmiotem naszego poznawania, ale nasze własne urojenia, nasza rozkiełznana wola. Tego my się katolicy nigdy niedopuszczamy, na te m zaś stanowisku stanęli innowiercy, i dla tego w ich duchu jest Chrześciaństwo rzeczą niemal zupełnie inna., jak w naszym. Oni bowiem powiedzieli sobie, że tem jest Chrześciaństwo, czem je ich umysł, lub ich samowolność myślenia mieć żąda, gdyż ich poznaniu nie przewodniczy mocna wiara, miłości nadzieja, lecz zarozumiałość w moc swego umysłu. Z tego powodu natrafiamy w ich artykułach wiary, w ich umiejętności i kościelnych obrzędach samą dowolność, niewidzimy w niej pewnej konieczności, która to od niezmienności charakteru chrześciańskiego jest nieodstępną. Czego wyraźny mamy dowód w ich własnem zeznaniu wyżej przytoczonem, gdzie zawdzięczają kościołowi rzymskokatolickiemu swój istotny religijny byt i istnienie, za to, iż pielęgnuje, utrzymuje i zabezpiecza ów kardynalny pierwiastek Chrześciaństwa. Gdyby nie tenże kościół, są ich słowa, ich umysł, a z niego bezpośrednio wypływające przeświadczenie religijne, byłoby ich od dawna od Religii Chrystusowej odwiodło, i ofiarą samowolnego myślenia uczyniło. Zaczem widzą sami, że ich umiejętność Religii chrześciańskiej niezostaje w organicznej jedności z prawdami tej że Religii, że lody my katolicy od nich jej nieprzejmujemy, ani przejmować niemożemy, zaczem, że im w tym punkcie nic do za – wdzięczenia nic mamy. Co się tycze kształcenia umysłu i pielęgnowania umiejętności Religii, my katolicy będąc w prawdziwym stósunku z Chrześciaństwem, a tem samem w bezpośredniej jedności z naszym kościołem, przytem niepomijając tradycyi, kształcimy nasz umysł i umiejętność wspomnioną stokroć wszechstronniej i gruntowniej, aniżeli innowiercy, którzy jedynie swój umysł, i dowolność tłomaczenia Pisma świetego, za wyłączne źródło Religii obrali. Wszakże Pismo św., chociaż oni je za zbiór prawd chrześciańskich uznają, ginie w samowolności ich umysłu, gdyż to wolno im je sobie tłomaczyć, jak im się podoba, lub jak mu to wola lub namiętności doradzają. Przeto my katolicy możemy tu śmiało tę prawdę wyjawić, że… jako nasz kościół rzymskokatolicki rozwija, zabezpiecza i utrzymuje w sobie pierwiastek Chrześciaństwa, lak on tez podobnie rozwija, zabezpiecza i utrzymuje czystość umiejętności tegoż pierwiastku. Zatem my katolicy nie mamy nikomu więcej do zawdzięczenia postępu w Religii i kształceniu naszego umysłu, jak jedynie naszemu kościołowi rzymskokatolickiemu, jako wiernemu stróżowi i nauczycielowi prawd objawionych.
Skoro kościół rzymskokatolicki jest bezpośredniem dziełem Zbawiciela i jest w sobie niezmienny, a przytem, skoro sam jeden jest stróżem i przechowywaczem pierwiastku Chrześciaństwa i onegoż umiejętności, przeto cala treść odkupienia i Zbawienia w nim zawarta, jest przedmiotem również niezmiennym, jako bezpośrednio pochodzącym od Zbawiciela. Ten przedmiot jest tedy prawdą podobnież niezmienną i w sobie rzeczywistą. On zatem jest treścią naszej wiary, miłości i nadziei. My go w wierze przyjmujemy w siebie, jakim on jest, i ztąd nasza wiara mając len przedmiot w sobie, zowie się wiarą przedmiotową to jest wiarą tak w sobie stałą i niezmienną jak tenże przedmiot. Co ztąd wynika, że ten przedmiot jest w sobie tylko jeden, zaczem i wiara weń jest tylko jedna, i ta jedność jest charakterem tak Chrześciaństwa, jako i wiary chrześciańskiej. Każdy atoli inny przedmiot prócz lego przedmiotu, i każda inna wiara prócz tejże wiary nie jest w Chrześciaństwie, ale zewnątrz Chrześciaństwa, albowiem owa jedność przedmiotu i wiary wyłącza wszelką rozmaitość, jako skutek zmienności i niestałości. Ztąd naturalny wniosek, że skoro w kościele rzymskokatolickim jest Chrześciaństwo, i w Chrześciaństwie jest tenże kościół, i skoro w nitu samym wyłącznie jest przedmiot Zbawienia i Odkupienia, będący przedmiotem wiary, przeto wszyscy w Chrześciaństwie i w tymże kościele żyiący, mają jeden przedmiot Zbawienia, odkupienia, i jedną weń wiarę. Jeden bowiem Zbawiciel i Odkupiciel, jedna zatem wszystkich weń wiara, i jeden dla wszystkich kościół.
2) My tedy katolicy uznając w Chrześciaństwie organiczną jedność, uważamy ją w kościele naszym, tudzież w wierze wszystkich wiernych, onegoż członkami będących. Jedność jest dla nas katolików główną i jedyną zasadą Religii, gdyż jest owocem niezmienności Chrześciaństwa i stałości naszego kościoła. My się od tej jedności w żaden sposób oddalić nie możemy, bobyśmy temsamem oddalili się od Zbawiciela jako środkowego punktu zbawienia i odkupienia, i odłączylibyśmy się od kościoła, juko namiestniczego punktu tegoż zbawienia i odkupienia, dopuścilibyśmy się ówczas bluźnierstwa przeciw samemu Bogu, i dowiedlibyśmy na sobie niestałości i samolubstwa, co jest rzeczą przeciwną charakterowi i przeznaczeniu prawych chrześcian.