- W empik go
Stosunki i wzajemne sądy Mickiewicza Słowackiego i Krasińskiego - ebook
Stosunki i wzajemne sądy Mickiewicza Słowackiego i Krasińskiego - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 276 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Mickiewicz był o jedenaście lat starszy od Juliusza Słowackiego. To też wówczas, gdy ten ostatni "marzył o przyszłości, myślami ulatywał z zapachem kwiatów i przeczuciem szukał zakrytego świata", wówczas, kiedy "żył wypadkami myśli w siódmem niebie" i "czarnoksięzka siłą woli próbował zaczarowywać klęczące w kościele dziewice", Mickiewicz działał, jako sławny i uznany przywódzca romantycznego obozu, budząc entuzyazm w kole młodych, szyderczy rozgwar i oburzenie w gronie starych. Spotkali się raz obaj w domu profesora Becu, ojczyma Słowackiego. Było to w r. 1822, bezpośrednio po wyjściu z druku dwóch pierwszych tomików poezyj Mickiewicza, gdzie w utworze "Romantyczność" poeta uraził profesora Śniadeckiego. Na zebraniu znalazł się i Śniadecki. "Udał, że nie spostrzegł Mickiewicza; że nie wie wcale, iż on był obecny. I zaczął mówić o niedorzeczności i śmiesznościach poezyj, których tom właśnie jego doszedł – w sposób nie tylko sarkastyczny, ale i w najwyższym stopniu upokarzający dla autora, a to tembardziej, że i gospodarz domu, rozochocony tem, niby nieporozumieniem, dopomagał Śniadeckiemu w owym niewczesnym zapędzie, wyzywając go do coraz dalszych uszczypliwości. Mickiewicz milczał" (1). Obaj poeci zacho- – (1) Małecki o Słowackim, t. I, str. 57.
wali pamięć tego wydarzenia; Mickiewicz jednak, urażony na profesora Becu, nie miał powodu przenosić urazy swej na młodzieńczego Juliusza. I owszem w rozmowie z matką jego wróżył mu świetną przyszłość. Słowacki zaś niebawem stał się zwolennikiem romantycznej poezyi i jeśli już nie w Wilnie, to niezawodnie w Warszawie nie tylko sympatyzował z kołem młodych romantyków, do którego należeli: Zaleski, Goszczyński, Witwicki, Odyniec i inni, ale w tymże duchu tworzył. I on również, jak wszyscy młodzi, cenił Mickiewicza, i on uważał go wówczas za swego mistrza, jako też za bezwzględnie pierwszego na parnasie polskiej poezyi.
Świadczy wymownie o takiem usposobieniu Słowackiego nieśmiałość i wielka waga, jaką przywiązywał do sądu Mickiewicza o swych utworach. "P. Mickiewiczowi – pisze do Odyńca 21 maja 1829 (1 ) – oddaj pod sąd moją powieść, będę mu bardzo wdzięczny, jeżeli zechce ją przeczytać. Nieskończenie byłbym mu obowiązanym, gdyby raczył choć kilka słów własnoręcznie o niej napisać; boję się jednak, żeby ta prośba nie była podobną do żądania dowcipnego Łopatty czynionego ci przy wyjeździe; rozważ więc sam moją prośbę i nie powtarzaj jej Mickiewiczowi, jeżeli ją zanadto śmiałą być mniemasz" (2).
W końcu zaś listu dodaje: "Panu Mickiewiczowi, – (1) Korespond. A. M., wydanie paryzkie z r. 1872. t. II, str. 36
(2) List teu nie zastał jaż nr Petersburgu, ani Mickiewicza, ani
Odynca. Obaj wyjechali zagranicę. Fr. Malewski 11 czerwca t… r.
którego miałem przynajmniej szczęście widzieć kilka razy, oświadcz moje uszanowanie". Przez głowa te przebija się doskonałe zrozumienie różnicy, jaka wówczas istniała pomiędzy stanowiskiem Mickiewicza a Słowackiego. Niebawem atoli postać rzeczy zmienia się do niepoznania. Obaj poeci wyjeżdżają zagranicę – i na obu pobyt zagranicą odmiennie zgoła oddziaływa – dzięki różnym stosunkom, w jakich się znaleźli, a także innemu podkładowi umysłowości. Mickiewicz na każdym kroku styka się z osobistościami wyższemi i dojrzałemi zarówno pod względem umysłowym, jako też pod względem doświadczenia życiowego. Hegel i Gans w Berlinie, Goethe, David d'Angers i Qaetelet w Wejmarze, Bonstetten i Sismondi w Genewie, Montalambert i de Lamennais w Rzymie – wszystko to byli ludzie, od których trzydziestoletni Mickiewicz mógł się niejednego nauczyć, którzy mu bynajmniej nie schlebiali i nie napełniali duszy niezdrowym dymem kadzideł. Pierwsze te lata zagranicą dały Mickiewiczowi zaznać niemało goryczy, jednakże stały się dlań zbawiennemi niemal, bo widnokrąg myśli jego rozszerzyły i pogłębiły, wolę zahartowały, wyobraźni dały podkład – donosi Mickiewiczowi: "Przysiano tu Edwardowi chwalone przez niego poema oryentalne Słowackiego. Już Edwarda nie znalazło; posyłam na odwrocie wyjątek, z którego, jak mi się zdaje, zobaczysz, że to nie są uryańskie perły". Wyjątek i nazwa "oryentalne poema" pozwalają się domyślać, że była to powieść "Arab". W dzisiejszym Arabie jednak, ani w żadnej oryentalnej powieści Słowackiego wyjątku tego nie masz, Matecki zaś odnosi Araba do r. 1830. To jednak nie przeszkadza, aby Arab nie mógł być napisanym jeszcze w Warszawie, a potem przerobionym.
mocny i realny. Charakter zmężniał i wyrobił się, z uczucia starły się cechy sentymentalizmu, a z gruntu szlachetna i prawa natura poety nabrała przejrzystości i twardości górskiego kryształu. Inaczej działo się ze Słowackim. W sercu dwudziestoletniego młodzieńca pieniły się i wrzały niezaspokojone ambicyę i ambicyjki. Pragnąłby był odrazu, jednym zamachem wydźwignąć sobie pomnik sławy "aere perennius".
Roił dzień i noc o wielkich czynach i sławie, a wyobraźnię miał ognistą. Uczucie także upominało się o swe prawa. Na nieszczęście – jak zawsze byt otoczony kobietami – tak też i teraz wpadał między kobiety i – pochlebców. Kobiety się w nim kochały, pochlebcy łechtali dumę, szepcąc, że jest pierwszym poetą polskim. I oto poczęły się w nim rozwijać słabostki i przywary: wiedział, że był przystojny – i począł się stroić, a co już gorsza – począł do stroju przywiązywać wielką wagę, aż do lekceważenia tych, którzy strój zaniedbywali; wiedział, że miał wybitny talent poetycki – i począł mniemać, że to już wystarcza, aby tworzyć arcydzieła, a co gorsza – upatrywał, że inni w biegu do mety chcą go prześcignąć i patrzał na tych rzekomych współzawodników z niechęcią. – Podczas więc, gdy w pierwszych chwilach pobytu swego zagranicą wspomina nieraz, iż radby się spotkał z Mickiewiczem, po roku pobytu tamże donosi matce: "Mickiewicz przyjechał do Paryża, ale nie pójdę pierwszy do niego; jeżeli się zechce poznać ze mną, to dobrze" (1).
–- (1) Listy Jul. Słowackiego do matki 1830–1836, Lwów, 1875, str. 60.
I cóż się tak we wzajemnych stosunkach zmieniło, że ten Słowacki, ktory przed paru laty uważał za "szczęście" to, że mógł widzieć kilka razy Mickiewicza, ten Słowacki o jedenaście lat młodszy – teraz nie chciał pierwszy zbliżyć się do Mickiewicza? Nie zmieniło się nic – albo bardzo mało. Mickiewicz, tak jak i dawniej – "nieskończenie przewyższał go realizmem–jak mówi prof. Małecki (1). Szukał on wszędzie żywiołów pozytywnych, dodatnich; szukał pewnika, dogmatu: – Słowacki marzył, poetyzował…. Pierwszy wiedział zawsze, do czego dążył i co zamierzał; – drugi łatwiej byłby podobno z tego zdał sprawę, czego nie chciał; sformułować zaś dobitnie żądań i pragnień swoich dodatnio: – tego w żadnej porze życia swojego, a tem mniej wtedy nie byłby pono potrafił". Zmieniło się chyba to, że Mickiewicz nosił jeszcze w duszy skon drugiej swej poważnej miłości, że go bolały zarzuty, czynione mu wśrod emigracyi w czasie pobytu w Dreźnie, że go drażniły niesnaski i swary wychodźców paryzkich, że snuł i układał wówczas najtęższe swe dzieła – i wskutek tego nie mógł drobiazgom życia poświęcać wiele uwagi; zmieniło się następnie to, że Słowacki zdobył względy młodej swej gosposi w Dreźnie, a Mickiewicz tego nie dokazał, że w Paryżu zakochała się w nim panna Kora Pinard i drukowano mu dwa tomiki o 1/3 część taniej, niż Mickiewiczowi (2), że 12 kwietnia 1832 r. wyszły nareszcie poezyę Słowackiego, któ- – (1) L. c, t. I, str. 61.
(2) Listy do matki, str. 62.
ryz tego powodu pisał do matki: "ty, matko, może masz czasem jaką chwilę, w której uczucie dumy jest pociechą sieroctwa", zmieniło się to nareszcie, że Słowacki pięknie się stroił i donosił o tem matce: "zapytasz zapewne, mamo, dla czego to robię? oto dla tego, iż raz zostawszy poetą, chcę ujść powszechnej nagany, która nasz ród wystawia, jako opuszczony i niedbały, i nie chcę, aby mnie tak jak Mickiewicza do domu gry nie wpuszczono, bo go służący wzięli za lokaja i dali odpowiedź, że ma źle zawiązaną chustkę" (1).
Wśród takich to z obu stron warunków i takiego usposobienia, miało nastąpić spotkanie się dwóch poetów. Opisuje takowe Słowacki w liście do matki z 7-go sierpnia 1832 roku.