- W empik go
Studya heraldyczne. Tom 1 - ebook
Studya heraldyczne. Tom 1 - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 428 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
przez
Antoniego Małeckiego
Tom I
Lwów
Nakładem autora z Drukarni Zakładu Narodowego imienia Ossolińskich pod zarządem Juliusza Birkenmaiera
1890
Dziwnem się może niejednemu będzie zdawało, że występuję z pracą w przedmiocie tak odległym od moich dawniejszych zajęć. Od kilku lat zbieram materyały do historyi społeczeństwa polskiego, do wewnętrznych narodu naszego dziejów. Owocem tych poszukiwań będzie pewna ilość odrębnych rozpraw z zakresu tego przedmiotu, które nazwę Przyczynkami do dzieła, poświęconego temu zadaniu: przy obecnym bowiem stanie naszych li źródeł dziejowych i wobec dzisiejszych tak jeszcze spornych pojęć naszych w tych kwestyach, trudno się targnąć: od razu na wszechstronny i całkowity, genetyczny odlew wizerunku naszej przeszłości, podłym rozważanej względem. Niech go w przyszłości, przy pomocy prac podobnych przygotowawczych, szczęśliwsza dokona ręka.
Między rozprawami, o jakich tutaj wspominam, najważniejszą, ale też i najtrudniejszą będzie monografia dotycząca szlachty i szlachectwa w Polsce. Mogą być w wysokim stopniu zajmującymi dla myślącego człowieka stosunki i koleje wiekowe także i innych stanów tworzących nasz ogół społeczny, a zwłaszcza pierwotna, dola Ludu, niemniej i zmiany, jakim ona w dalszych podlegała epokach. Lecz przeprowadzenie genezy szlachty rozstrzyga o tych wszystkich innym warstwom towarzyskim poświęconych, badaniach i góruje ważnością swoją nad całą resztą przedmiotu. Od tego bowiem, jak się tę kwestyą rozwiąże, zawisła ostatecznie trafność lub też obłędność pojęć naszych o wszystkiem innem.
Z tego właśnie powodu za konieczne uważam rozpocząć rzecz od tego właśnie pytania, od szlachty: skąd się wzięła, jak się zawiązała, jak wzrastała w swem raz zjawionem istnieniu, jak osięgała i jak sobie w ustroju narodowym zdobyła wybitne, następnie górujące, wreszcie wszechwładne znaczenie i stanowisko. Przedmiot to jednak nad wszelkie wyobrażenie trudny do pokonania – nie tylko w skutek tak rozmaitych, przeciwnych jedna drugiej, gmatwających całą sprawę hypotez, postawionych w ostatniej piśmiennictwa naszego dobie, z którymi chcąc nie chcąc trzeba się będzie rozprawić, ale i dla niedostateczności materyałów, któreby tu posłużyć mogły za warowną dla mniemań o tem wszystkiem podstawę. W ostatnich kilkunastu latach wydobyto na światło dzienne z archiwalnego ukrycia wiele i bardzo wiele zasobów, które umożliwiają dochodzenie tych zagadek z niejaką nadzieją niepopadnienia na bezdroża, od jakich się nie uchronili badacze skądinąd zasłużeni i wielkiego imienia na polu dziejów ojczystych ostatniej doby, pisarze, którym te materyały jeszcze nie były i nie mogły być znane. Ale i to wszystko nie wystarcza, gdyż nie sięga w wieki pradawne, żadną świadectw współczesnych pochodnią nie rozświetlone.
A jednak prze coś człowieka – spróbować! Nie można się opędzić myśli, że gdyby złączyć to wszystko w jedno, skombinować rzeczy już z dawien dawna wiadome z wynikami najświeższych odkryć, gdyby je zestawić z analogiami w świecie postronnym, porównać tak z podobieństwami, jak i… z odmiennościami innych społeczeństw, społeczeństw nie tylko pobratymczych, ale i całkiem obcych, lecz nam sąsiednich: to może przecie to wszystko razem, przyparte że tak powiem do muru, wzięte pod nalegliwy z różnych punktów widzenia rozpyt, wytrwałą cierpliwością dochodzeń niejako zmuszone do odpowiedzi – do odpowiedzi której dwuznaczne może znaczenie należycie i w jej prawdziwym duchu, a nie w sensie jakichkolwiek z góry powziętych doktryn byłoby wyrozumianem, doprowadzi wreszcie może do rezultatu, który choć daleki od wyniku takiej ceny, jakiejby się pragnęło, nie będzie przecie jak na kwestyą tak zawiłą bez żadnej zgoła wartości. W rzędzie źródeł i wskazówek, z którymi przy poszukiwaniach w tym przedmiocie koniecznie liczyć się trzeba, Heraldyka niewątpliwie jedno z miejsc niepoślednich zajmuje. Ma ona począwszy od Długosza bogatą w piśmiennictwie naszem literaturę. Imponuje samym ogromem materyałów nagromadzonych. Pomimo tego jednak w tym stanie, jak jest dana, trudno i wręcz niepodobno do niej się odwoływać. Na jedno ziarenko szczerej prawdy piętrzą się w niej góry bajek, jedna mniej mądra od drugiej. A nawet i te ziarna istnej prawdy rzadko kiedy nie są podane opacznie. Prawdziwie dziwić się można, że byli kiedyś ludzie, którzy w to wszystko wierzyli. A że byli aż do czasów niezbyt dawnych, tego dowód w Niesieckim – a że ich i dziś nawet jeszcze tu i owdzie nie braknie, tego dowód w Żychlińskim. (1). Pomimo powyższych niedostatków trudno jednak temu zaprzeczyć, że heraldyka nasza dostarcza nam wiadomości, których brak byłby dla dzisiejszych badań dotkliwym, a nawet niczem innem niezastąpionym, wręcz niepowetowanym. Tylko że wiadomości te trzeba z rumowiska niepotrzebnych i do niczego nieprzydatnych gruzów wydobyć, z śniedzi dawnych urojeń oczyścić i w właściwem ukazać świetle. Mówiąc po – (1) Nie odmawiam przeto dziełu p. Ż. wartości i nie do niego stosuję powyższy zarzut. Stosuję go do tych osób, które mu dostarczają wiadomości o początku swoich rodzin, częstokroć nieprzetrzebionych najpobłażliwszą krytyką. Szkoda jednak, że szanowny autor tak wiernie regestruje to wszystko.
prostu, trzeba materyał ten w duchu pojęć dzisiejszych przetworzyć czyli że tak powiem: spreparować go dopiero, by się nadał do naukowego użytku. Taki to preparat ściśle do zakresu moich potrzeb zastosowany chciałem podać w niniejszej publikacyi i poprzedzić nią to wszystko, co ma dalej nastąpić. Wolałem rozbiór ten tu na samem czele od razu w jednej ciągłości przeprowadzić, aniżeli podejmować go polem częściowo i tak rozdrabniać rzecz na przygodne poszczególne pytania, których analiza przerywałaby co chwila wątek wywodu, w dalszych, później nastąpić mających artykułach zamierzonego.