Superbohater z antyku. Tom 1. Oto Herkules! - ebook
Superbohater z antyku. Tom 1. Oto Herkules! - ebook
Pełne humoru i przygód wprowadzenie do mitów greckich: opowieść o chłopcu, który sprawdza na własnej skórze, jak to jest być bohaterem.
Kiedy Tim stłukł antyczną wazę swojej mamy, był to tylko początek jego problemów. Wyzwolony z wazy superbohater – Herkules – może mu napytać biedy. Chce pomóc chłopcu, lecz jego wysiłki wywołują coraz większy zamęt. Trzeba go wysłać z powrotem do lamusa, zanim mama nie odeśle tam Tima.
Kategoria: | Dla dzieci |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8194-927-9 |
Rozmiar pliku: | 5,4 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Tim poczuł, że po twarzy płynie mu pot. Starł go wierzchem dłoni. Dzień już się kończył, a jemu zostało jeszcze tyle do zrobienia! Musiał działać dalej.
W oddali grzmiało, powietrze było gorące i wilgotne. Zbliżała się burza. Nie patrząc pod nogi, Tim ruszył w stronę tygrysa, który przyglądał mu się i czekał w milczeniu. Noga Tima wylądowała kilka centymetrów od jego głowy.
– Wybacz – powiedział, omijając wielką bestię. Starał się nie nadepnąć na jej wyciągnięte łapy.
Tygrys spojrzał na niego szklistym wzrokiem. Wyglądał, jakby chciał poderwać się i ryknąć. Leżał jednak cicho, bez ruchu, jakby czaił się do skoku. Tim schylił się i poklepał go po głowie. Z futra wydobyła się chmura kurzu, od której chłopiec aż kichnął.
– O rany, ale jesteś brudny! Chyba ciebie też trzeba będzie wyczyścić. Ale nie teraz. Zanim mama wróci do domu, muszę zetrzeć kurze.
Tygrys nie odpowiedział. Leżał na podłodze w salonie i obserwował, jak Tim niechętnie rozglądał się w poszukiwaniu ścierki.
Tim często rozmawiał z dywanem w kształcie tygrysa. Dotrzymywał mu towarzystwa po szkole, kiedy mama była w drugiej pracy. Mama pracowała w ciągu dnia w biurze, a wieczorami sprzątała. Była zajęta od wczesnego poranka do kolacji. Nie lubiła tak długo być poza domem, ale nie miała wyboru. Musiała zarabiać.
I dlatego Tim pomagał jej w domu. Każdy powinien robić swoje, mówiła mama. I Tim się starał. Ale to nie znaczy, że specjalnie to lubił.
Znalazł ścierkę wciśniętą pod kanapę, gdzie zostawił ją podczas ostatniego sprzątania. Z westchnieniem wyciągnął szmatkę i stanął przed kominkiem.
Najpierw kryształowa czaszka, potem drewniany słoń. Dom Tima pełen był przedmiotów, które rodzice przywozili z zamorskich podróży. Dywany, statuetki, obrazy… Żyli jak w muzeum. Zakurzona kolekcja, która przypominała lepsze czasy, teraz po prostu gromadziła kurz.
Tim zabrał się za starą grecką wazę. Była wielka i czarna, miała chudą szyjkę i dwa wygięte uchwyty. Zdobił ją rysunek: na tle w kolorze gliny widniały dwie czarne postacie: umięśniony mężczyzna, który walczył ze wściekłym bykiem. Byk był większy, ale wyglądało na to, że wygrywa człowiek.
– Wiesz co? – powiedział Tim do tygrysa, przerywając sprzątanie. – Ten byk wygląda znajomo. To dziwne. Nie wydaje mi się, żebyśmy ostatnio spotkali jakiegoś byka. – Podrapał się po brązowych lokach i przyjrzał się dokładniej obrazkowi. Te kręcone rude włosy, ta umięśniona sylwetka, ta groźna twarz…
Tim podskoczył. Ależ tak! Ten byk wygląda jak Leo! Jest dokładnie tak samo wściekły i równie głupi. Jeśli jego największy wróg miałby rogi, byłby bliźniaczo podobny do tej bestii.
– Chyba dlatego mówią na takich „byczki” – wymamrotał Tim. – Tak właśnie wyglądają.
Zastanawiał się, jak to możliwe, żeby człowiek pokonał takie zwierzę. Było dwa razy większe od niego i składało się właściwie z samych mięśni. Ale mężczyzna wyglądał tak, jakby heroiczne wyczyny i przygody były dla niego normą. Z pewnością nie siedział w domu i nie zajmował się porządkami. I z pewnością ten byk nie mówił do niego per „Kopciuszek”.
Tim energicznie wytrzepał ścierkę. Wszyscy uważali, że przezwisko, które nadał mu Leo, jest zabawne. Wszyscy poza Timem.
Waza zachybotała się gwałtownie i niemal wywróciła. Ustawił ją ostrożnie i wtedy zauważył wyszczerbiony napis. Zapragnął go odszyfrować. Być może skrywał sekret tego mężczyzny? Być może podpowiedziałby mu, jak pokonać Leo.
– Pewnego dnia będę umiał odczytać te słowa. Powiem ci, co tam jest napisane. – Tim zwrócił się do tygrysiego dywanu.
Tygrys patrzył przed siebie wzrokiem bez wyrazu.
– Hej, to nie takie proste! Nawet mama nie umie tego przeczytać. To napis po grecku. Zapisany w innym alfabecie.
Tygrys nie odpowiedział. Nie wierzył Timowi.
– Trochę umiem odczytać. – Tim schwycił wazę delikatnie, tak jak pokazywała mu mama, i przechylił ją, żeby lepiej widzieć. – To jest E, a to wygląda jak…
I wtedy zadzwonił telefon. Tim, zaskoczony, odskoczył do tyłu, podczas gdy jego palce wciąż ściskały uchwyty wazy…
BRZDĘK!
Waza upadła na ziemię i stłukła się w drobny mak. Serce biło Timowi jak szalone. Mama dostanie szału, gdy dowie się, co się stało. Musi to wszystko sprzątnąć przed jej powrotem do domu!