- W empik go
Superbohater z antyku. Tom 4. Problemy z Pitagorasem! - ebook
Superbohater z antyku. Tom 4. Problemy z Pitagorasem! - ebook
Pełne humoru i przygód wprowadzenie do mitów greckich: opowieść o chłopcu, który sprawdza na własnej skórze, jak to jest być bohaterem.
Tim wpadł w tarapaty. Nie radzi sobie z matematyką, a do tego naraził się Herkulesowi… Tim nie ma pojęcia, jak zwracać się do nowego chłopaka swojej mamy – Larry czy Pan Green? Nie wie, czy dobry ojciec ma być po prostu silny, jak chciałby Herkules, czy mądry i inteligentny? I jakie zadanie ma przed sobą Pan Green?
Kategoria: | Dla dzieci |
Zabezpieczenie: | brak |
ISBN: | 978-83-8233-049-6 |
Rozmiar pliku: | 7,8 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Z drugiego końca klasy Tim zdołał dojrzeć wielką czerwoną cyfrę 6.
Uniósł kciuk, gratulując w ten sposób kumplowi. Ajay powstrzymał szeroki uśmiech. Starał się zachowywać skromnie, ale z blasku w jego oczach Tim wiedział, że jest z siebie dumny.
– Najbardziej poprawił się Leo.
Pani Omiros podeszła do biurka Tima, który na nieszczęście siedział ze swoim największym wrogiem, Leo. Pani Omiros uznała, że gdy Leo zajmie miejsce z przodu sali, będzie się lepiej zachowywał. Akurat!
Wręczyła Leo test, na którym widniała wielka cyfra 3.
– Lepiej niż ostatnio. Tak trzymaj.
Podczas wyczytywania ocen Leo zachowywał zwykle kamienną twarz. Teraz jego blade usta rozciągnęły się w uśmiechu. Jego wygląd zmienił się z byczkowatego na niemal ludzki.
Pani Omiros zatrzymała się na chwilę przed Timem.
– A więc… co się stało? To do ciebie niepodobne. – Z chmurnym wyrazem twarzy wręczyła mu jego sprawdzian.
Tim uniósł wysoko brwi. Zobaczył 1.
Jedynka! Poczuł, jak jego policzki robią się gorące. Jasne, może nie był najlepszy z matmy, ale zwykle jakoś sobie radził. Nigdy, przenigdy w życiu…
– HA! HA! PRZEGRYW!
– Leo zapiał radośnie, gdy tylko nauczycielka poszła dalej. – No i kto tu jest mózgiem, Kopciuszku?
Tim skrzywił się na dźwięk przezwiska i odwrócił kartkę, by zakryć ocenę. Nienawidził tego przydomku, który wziął się od tego, że sprzątał w domu. Nie miał innego wyjścia: mama pracowała na dwa etaty i musiał jej pomagać. A teraz to!
– Miałem gorszy dzień. To wszystko. – Tim wzruszył ramionami, jakby nic się nie stało.
– Mam lepszą ocenę od ciebie. Chyba jesteś najgorszy w całej klasie.
– Leo, wystarczy! – pani Omiros zawołała z drugiego końca sali. – Nie psuj dobrego dnia takim niemiłym zachowaniem.
Chłopak zamilkł, ale bez słowa ułożył palce w kształt litery P i przytrzymał je przed swoją piegowatą twarzą, patrząc chytrze na Tima.
P jak przegryw. P jak przegrana. Tim poczuł ukłucie w kąciku oka i zamrugał. Wiedział, dlaczego ma słabe stopnie. Nie był skoncentrowany w trakcie testu. Miał za wiele na głowie. Czy jego przyjaciel Herkules się na niego gniewa, czy pan Green będzie chodził z jego mamą…
Było tego za dużo.
Tim wciąż nie otrząsnął się z szoku spowodowanego tym, że mama spotyka się z nauczycielem z jego szkoły. Nie chodzi o to, że nie lubił pana Greena – albo Larry’ego, jak miał go nazywać. Był wyluzowanym Australijczykiem i większość dzieciaków uważała go za fajnego. Ale czym innym jest pogawędka z nauczycielem na przerwie, a czym innym fakt, że siedzi u ciebie w kuchni i robi słodkie minki do twojej mamy.
Zeszłotygodniowa kolacja, podczas której mieli się poznać, była dziwna. Tim nie chciał palnąć niczego głupiego, więc niewiele się odzywał. Mama rzucała w jego stronę pełne obaw spojrzenia. Oczywiście chciała, by wszyscy dobrze się dogadywali. Tim próbował się uśmiechać, ale wciąż nie otrząsnął się po ostatnich przygodach w antycznej Grecji. Wrócił do swoich czasów… w niełasce. Mimo że Herkulesowi było przykro, kazał Timowi wracać do domu i nie pokazywać się u nich już nigdy więcej.
Chłopiec nie chciał narażać córki herosa! Razem z Zoe postanowili ożywić ofiary gorgony – ludzi zamienionych w kamień pod wpływem spojrzenia potwora. Gdy to im się udało, Herkules zabronił Zoe brać udział w jakichkolwiek nowych przygodach. Zabrał nawet
MAGICZNĄ WAZĘ,
która pozwalała Timowi podróżować w czasie.
Tim to rozumiał. Herkules chciał po prostu chronić Zoe. Ale i tak było mu przykro.
Chłopiec odsunął te myśli i zmarszczył czoło, przeglądając sprawdzian z matematyki. Co poszło nie tak? Liczby skakały mu przed oczami, rozmywały się i wpadały na siebie. Nie miały żadnego sensu. Potrzebował pomocy.
Kiedy przyszedł mu do głowy pewien pomysł, aż wyprostował się w krześle. Przecież mógł poprosić pana Greena – Larry’ego! Wszyscy mówili, że był czarodziejem od matematyki. Mógłby wtedy powiedzieć mamie, że dobrze się z nim dogaduje, i kamień spadłby jej z serca. Upiekłby dwie pieczenie przy jednym ogniu: miałby pomoc z matmy i szczęśliwą mamę!
Rozległ się dzwonek i wszyscy podskoczyli, szurając krzesłami. Tim zauważył Larry’ego na podwórzu, w otoczeniu grupki dzieciaków.
Tim nie rozmawiał z nim od czasu tamtej wspólnej kolacji, bo nie miał pojęcia, o czym mogliby pogadać. Zbliżał się termin szkolnej wycieczki do British Museum i Larry został wyznaczony na jednego z opiekunów. Tim obawiał się, że będzie trochę niezręcznie, ale teraz uważał, że ma problem z głowy. Podbiegł do Larry’ego i nieśmiało się uśmiechnął. Nauczyciel odwzajemnił uśmiech.
– Dzień dobry, panie… hm… Larry.
Dzieciaki zaczęły chichotać, gdy usłyszały, że zwraca się do nauczyciela po imieniu.
Uśmiech zamarł na ustach mężczyzny.
– Nie tutaj – wymamrotał tak, żeby tylko Tim go usłyszał. – W szkole nie nazywaj mnie po imieniu.
– Przepraszam! To znaczy, przepraszam, proszę pana.
– Tak lepiej. Co mogę dla ciebie zrobić? – Brzmiał przyjaźnie, ale rozmawiał z Timem tak jak z każdym innym uczniem.
– To znaczy… hmm. – Tim spojrzał na twarze stojących obok dzieci i nagle stracił pewność siebie. Może to nie był taki dobry pomysł. A może spotkania mamy i pana Greena miały być tajemnicą? Przypomniał sobie, że wspominała coś na ten temat, ale zbyt zaprzątały go myśli o Herkulesie, by zwracać na to uwagę.
– Tak?
Tim musiał uważać, by nie wspomnieć o mamie.
– Zastanawiałem się, czy mógłby mi pan pomóc w matematyce.
Pan Green zerknął na niego.
– A dlaczego nie może ci pomóc twoja nauczycielka? To chyba pani Omiros, tak?
– Tak, ale dostałem złą ocenę ze sprawdzianu i…
– Przykro mi, chłopcze. Pani Omiros z pewnością ci pomoże.
Dzieciaki patrzyły na Tima tak, jakby wyrosła mu druga głowa. Zmieszał się i odszedł zgarbiony. To nie wyszło zbyt zręcznie. Może rozmowa z panem Greenem w szkole nie była dobrym pomysłem. Ale jak miał go traktować? Jak przyjaciela czy jak obcego? I czy pan Green nie powinien chcieć mu pomóc? Nauczyciel miał przyjść do nich na kolację także dzisiaj. A jeśli powie mamie o jego prośbie o pomoc? Co jeśli mama rozgniewa się na Tima?
WSZYSTKO SIĘ SKOMPLIKOWAŁO!
Gdyby tylko mógł z kimś porozmawiać, gdyby ktoś wyjaśnił mu, jacy powinni być przybrani ojcowie. Nie chciał martwić mamy, skarżąc się na Larry’ego. I nie mógł nic powiedzieć Ajayowi, ponieważ to była tajemnica. Jedyna osoba, której mógł się zwierzyć, żyła tysiące lat wstecz, w starożytnej Grecji. A Tim nie mógł do niej wrócić.
Chyba że… zadziałałaby sztuczka, którą Hermes spłatał Herkulesowi. Tim właściwie mógł wrócić, gdyby tylko chciał. Pytanie brzmiało: Czy powinien?
Czy wtedy wszystko jeszcze bardziej się skomplikuje?