- W empik go
Survival dla niewidzialnych - ebook
Survival dla niewidzialnych - ebook
Lubimy myśleć o sobie, że jesteśmy panami swojego losu. A przecież to nieprawda! W obliczu klęski żywiołowej, zagrożenia nuklearnego lub wojny życie nasze i naszych bliskich z dnia na dzień może stać się zagrożone. Co wtedy? Jak przygotować się na najgorsze? Jak powinniśmy się zachować i jak zadbać o swoje przetrwanie w czasach, gdy człowiek człowiekowi wilkiem?
Autor książki „Survival dla niewidzialnych” udowadnia, że to wcale nie takie skomplikowane. Trzeba tylko poznać i wdrożyć piętnaście kluczowych kroków, dzięki którym można zadbać o swoje bezpieczeństwo już dziś. Główna zasada to pozostać niewidzialnym i nie wzbudzać podejrzeń. Przetrwają tylko najlepsi stratedzy!
Na początku trzeba mieć nadzieję, że wszelkie nasze starania o to, by pozostać niewidzialnym w sytuacji kryzysowej, okażą się jedynie dość ekstrawaganckim hobby. Może się jednak okazać, że niestety mieliśmy rację w naszych działaniach, ale niewielu gapiów pozostało, by przyznać nam rację.
Zbigniew Wolski – czterdziestolatek, menedżer w jednym z największych towarzystw ubezpieczeniowych. W swojej karierze zawodowej zajmował różne stanowiska, m.in. pracownika ochrony i przedstawiciela handlowego. Te doświadczenia sprawiły, że ostrożnie podchodzi do pomysłów związanych z rozwojem w sferze zawodowej. Od kilku lat pisze felietony na temat polskiej sceny politycznej, stosunków wewnętrznych w krajach naszych wschodnich sąsiadów, polityki ogólnoświatowej, a także techniki wojskowej i militariów. Jak sam twierdzi: „Survival jest naturalnym nurtem, którym zaczyna się interesować człowiek świadomy zagrożeń dzisiejszego świata”.
Kategoria: | Poradniki |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8147-799-4 |
Rozmiar pliku: | 775 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Na początku trzeba mieć nadzieję, że wszelkie nasze starania o to, by pozostać niewidzialnym w sytuacji kryzysowej, okażą się jedynie dość ekstrawaganckim hobby. Może się jednak okazać, że niestety mieliśmy rację w naszych działaniach, ale niewielu gapiów pozostało, by przyznać nam rację.
Okoliczności ekstremalne, jakie mogą nas spotkać, w dużej mierze wynikają z naszego uzależnienia od źródeł wody, żywności i zasilania energią elektryczną. Gdyby właśnie teraz zgasło światło, większość z nas nie potrafiłaby znaleźć latarki w domu, a tym, którym by się to udało, od razu przyszłaby do głowy myśl, że mogli wcześniej wymienić w niej baterie. Po dłuższej chwili okazałoby się, że z kranu nie płynie woda, ponieważ nie działają pompy, z których istnienia jak dotąd nie zdawaliśmy sobie sprawy. Po ciemku i spragnieni moglibyśmy sięgnąć do lodówki, nim zgromadzona tam żywność się zepsuje. Siedząc tak kilka godzin, mielibyśmy jeszcze okazję zobaczyć, jak nasz smartfon alarmuje o niskim poziomie baterii, a ostatecznie milknie. Jednak najgorsze pozostawałoby nadal przed nami.
Zapewne o tym nie marzymy, ale w zasadzie w każdej chwili może nas dosięgnąć cały szereg klęsk żywiołowych – począwszy od powodzi, a na wielkich pożarach skończywszy. Dla lubiących patrzeć w gwiazdy polecam informacje o zbliżających się ku naszej planecie większych okruchach skalnych. Nie tak dawno, bo w XIX wieku, nadzwyczajna aktywność słońca spowodowała, że zorzę polarną można było oglądać nie tylko na dalekiej północy. Za sprawą burz magnetycznych ówczesne telegrafy działały bez zasilania albo ulegały awarii. Jeśli dziś wystąpiłoby podobne zjawisko, stracilibyśmy większość sieci przesyłowych energii elektrycznych, zginęłyby również miliony ludzi. Odbudowa elektrowni i ich infrastruktury trwałaby latami, bo przecież nie byłoby prądu. Jeśli matka natura zawiedzie, to na pewno na wysokości zadania stanie człowiek. Elektrownie atomowe z wadami konstrukcyjnymi oraz zakłady chemiczne bez należytego nadzoru mogą być skuteczniejsze od meteorytu. Do tego trzeba koniecznie dodać ambicje większych bądź mniejszych dyktatorów i innych osobistości ze sceny życia politycznego, w tym mających parcie na religię. Ludzie potrafią (wydawać by się mogło, że z błahych powodów) zabić maczetami w trzy miesiące milion osób, jak to miało miejsce w Rwandzie. Natomiast bardziej zorientowane jednostki potrafią prawie domowym sumptem wyprodukować gaz bojowy sarin i użyć go w tokijskim metrze.
Z tych właśnie względów powinniśmy nie tyle co popaść w zadumę, ile spróbować bardziej się przygotować i w miarę możliwości nie rzucać się z tym w oczy, jeśli to możliwe. Bycie przygotowanym i jednocześnie w pewnym znaczeniu tego słowa „niewidzialnym” zapewni nam możliwość przetrwania i doczekania korzystniejszych dla nas czasów. Kluczowymi są takie poczynania, które zabezpieczą nasze podstawowe potrzeby na tygodnie lub miesiące, a jednocześnie nie dadzą powodów do przypuszczeń osobom chcącym zagrozić nam lub naszym zasobom. Chodzi tu więc o cały proces przygotowań. Za punkt wyjścia trzeba obrać potencjalne zagrożenie i właściwie je usystematyzować. Później powinniśmy zebrać to, co może się przydać, i rozpocząć naukę przetrwania. Oczywiście wszystko to starajmy się umiejętnie maskować.
Jeśli okaże się, że sprawy poszły zupełnie nie po naszej myśli, pamiętajmy, aby zapewnić sobie i swoim najbliższym przede wszystkim:
– bezpieczne schronienie – może to być nasz dom lub wydzielona w nim część, jednak gdy trzeba go opuścić, nie zwlekajmy z tym zbyt długo. Miejsce, gdzie przetrwamy najgorsze chwile, może być znacznie oddalone. Jeśli jednak na dotarcie do niego będziemy potrzebowali kilku dni, musimy znaleźć po drodze kryjówki, w których odpoczniemy;
– wodę pitną – prawdopodobnie nie zgromadzimy takich jej zasobów, jakich będziemy potrzebowali aż do chwili zakończenia kryzysu, więc lepiej pomyślmy, skąd możemy ją czerpać i ewentualnie zastanówmy się, w jaki sposób uzdatnić ją do picia. Nie musimy mieć obok domu stawu, lecz jeśli już go mamy, to do kompletu warto dokupić odpowiednią liczbę tabletek do uzdatniania wody i filtrów;
– żywność – bez wody przeżyjemy kilka dni, ale bez żywności nawet kilka tygodni; więc gdy trzeba będzie uciekać, nie zaprzątajmy sobie głowy chowaniem po kieszeniach konserw. Weźmy ze sobą tyle żywności, aby wystarczyła, nim dotrzemy do bezpiecznego miejsca. Nie możemy dopuścić do osłabienia organizmu z braku żywności, ale nie możemy również obarczać się zbyt ciężkim plecakiem lub torbą;
– lekarstwa i środki opatrunkowe – niektórzy z nas muszą stale zażywać leki, które umożliwiają im normalne funkcjonowanie lub wręcz ratują życie. Stąd może czas na przygotowanie ich zapasu co najmniej na kilka tygodni? Nie bez znaczenia są podstawowe leki na przeziębienie i infekcje, jak również środki opatrunkowe, w tym na oparzenia. Żeby nie zastanawiać się później, czy na pewno spakowaliśmy wszystko co potrzebne, najlepiej będzie umieścić nasze lekarstwa i opatrunki zawczasu w wodoodpornym zasobniku: torbie, zwanej nie bez powodu „zrywaną”. Najlepiej w niezbyt rzucającym się w oczy kolorze, a już na pewno bez przyciągającego uwagę symbolu czerwonego krzyża.