- W empik go
Swanta: Baśń o prawdzie - ebook
Swanta: Baśń o prawdzie - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 199 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
LWÓW – KSIĘGARNIA H. ALTENBERGA
WARSZAWA E. WENDE I SP.
SWANTA
BAŚN O PRAWDZIE.
MARYLA WOLSKA.
KRAKÓW – DRUK W. L. ANCZYCA I SPÓŁKI
SMIR ŻIRETWAN LEDŻYT
SMIRNOGO OĆEC LUTEWOJ WOJU S(YNOWI).
(Kamienie mikorzyńskie).
(Dr. J Leciejewski: "Runy i runiczne pomniki słowiańskie)".
Podstrzesłe u bocznego wnijścia do chramu SWANTEWITA. oparte
na dwu słupach rzezanych. Pod niem drzwi półokrągłe u góry
nizkie z kołatką drewnianą. Na stopniach z płyt kamiennych
siedzi przędąc MOTRA, niiej BAJKO, chlopic wyrostek… wycina
wężyk na laskowym kiju. Widok na podwórzec gontynny zam-
kniony z jednej strony częstokołem, z drugiej zwałem siwych skał.
MOTRA.
Jakiści był dziś ruch po nocy w chramie
Ciche jęczenia, jakoweś… Trzaskania
Gontów na dachu… Trzykroć, niech nie skłamię.
Coś jakby miecze dzwiękły! Do świtania
Nie mogłam oczu zmrużyć. Strychów sprzęsła
Zdały się pękać, choć nie było spieki.
Jakby się pod czemś ciężkiem ziemia trzęsła.
Co szło…
BAJKO.
Jam takie nie stulił powieki.
Tak… jako owej nocy… czy pomnicie.
Gdy się to Poświst o burzę prawował
Z Pogodą? Potem przyszło gradobicie.
Ai zboża wszystkie wyległy na pował…
MOTRA.
Pamiętam I Dzisiaj znów się coś wyświęci!
Swanta o zorzy z dziewczętami w lasy
Na modły poszła… Juz od dni dziewiąci
Widu ni słychu o naszych!
BAJKO.
Zapasy
Trwają gdzieś straszne!
MOTRA.
Wojna się patrzyła
Juz od jesieni. Gad zasnął przed porą.
Ptak ruszył wcześnie… Stad gawronich siła
Z wrzaskiem okropnym, jak gdy strzechy gorą.
Co dnia nad pólmi i lasy krążyła
I strachy one… co się znikąd biorą
Trzęsły piersiami… Nigdy żadnej zimy
Wilki tak straszno nie wyły i z blizka,
Jak tej… co przeszła. Pamiętam, siedzimy
Przy wieczornicy. Na polu ponowa.
A tu zar bije czerwony z ogniska.
Świeci a grzeje. A tam mróz na dworze.
Gwiazdami sypka skrzy się noc grudniowa.
Od śniegu biała i widna. Wtem… Boże!
Dziś jeszcze strach mnie zimną garścią ima –
O błonę okna wsparło się wilczyszcze.
Przedarło, ogień sypnęło oczyma
I na pazurach przez kły białe świszczę!
Trzykroć stwór gwizdnął… Próżno go parobcy
Nocą przez majdan gonili z osękiem!
Przepadł i w śniegach gdzieś się stracił z jękiem.
Nie wilk to żaden był a człowiek obcy.
Wojnę wietrzący!
BAJKO.
Był ci on i w siole!
Tatus mój sam go widzieli. W czas krótki
Śmiercią zastygli potem… Na niedolę
I głód nam przyszło w chacie! Nawet Ludki.
Drobiazg domowy. Kraśnięta. Uboża.
Zawdy… nim dzień się… bywało, uczyni.
Ciszkiem, jak myszy ciągną do przyproża;
Z pod ław się snują, z pod bodni… z pod skrzyni.
Ai uszły wszystkie…
(czas krótki milczą oboje)
Dziś… gdym pasł zaskrońce.
Gad ów najstarszy, wiecie, ten znaczony.
Nie chciał pić mleka, jeno oczy w słońce
Wraził i patrzył… Jak kij wyprężony
Leżał przy misie wedle tamtych węży.
Co jadły. Pewno wie on juz kto padnie?
MOTRA.
Hej! niechby jeno rzec chciał, kto zwycięży!
BAJKO.
Czemu nikt z ludzi prawdy nie odgadnie?
MOTRA.
Prawda dla Bogów jest. Nam ludziom pono
Wiara wystarczy. Choć i w człeczej mocy
Przeniknąć czasem co jutru sądzono.
Lecz to cud rzadki… Bywają prorocy,
Co o prawnuczych wieszczą ojcom czasach.
I każde słowo iści się cudownie…
BAJKO.
Wiem* Z krynic wróżą po bukowych lasach.
Z wody w rzeszocie, z jelenich poroży,
Z lotu stad ptasich… Czasem tlącą głownię
Cisną na wodę i słuchają syku
Iskier gaszonych…
MOTRA.
Guślarze, nie Wieszcze!
Wieszczem Bogowit stary był. W żalniku
Popiół dziś z niego, jeno wiatr szeleszcze
Dygocącemf liśćmi na osice,
Co się u grobu za stróżkę podała…
Jak dziś pamiętam głos jego i lice
Gdy mówić począł! Swanta była mała
Wówczas a juz jej duch patrzył oczami
Na świat ów bozy i na ten człowieczy
A Wieszcz ją uczył stary… Nie gusłami.
Nie zamawianiem jak się słabość leczy,
Nie jak uroki klną Wrózkowie prości.
Ale jak duszę w sobie nieść wysoko.
Ziemi rodzonej uczył ją miłości.
Powieści starych nakarmiał patoką!
Nie dziw gdy wspomnę, ze od jego stypy
Trzykroć pod krami lud Moranę pławił.
Trzykroć kwiat złoty rozwijały lipy.
A nikt się godny nie zdarzył, nie zjawił,
I Bóg snać Jasny czystej sprzyia dziewic.
Bo choć głos z chramu wszej wieścił krainie.
Jako Wróż święte opuścił zarzewie,
Swanta straż po nim sprawuje po ninie.
Pokój wieczysty popiołom w kurhanie!
Z dniem każdym wzroki naszych oczu krótsze,
On zdawna wiedział co się kiedy stanie,
Dziś, jedna Swanta rzec może o jutrze!
BAJKO.
Gdyby kto spytać śmiał…
MOTRA.
Ja wraz gotowa,
Jeno się czegoś prawdy dzisiaj boję!
Straszno mi… Z nocy ociężała głowa
Huczy myślami, jakby pszczelne roje
Barć uczyniły pod białą namitką.
Wciąż słyszę w uszach brzęk i szum wyraźny,
Niby wrzeciona furkot, co za nitką
Goni po toku…
ŚPIEW (dziewcząt SWANTY od lasu za skałami).
Czy wiatr dął z północy,
Czy wylały wody,
Czy Prowe piorunem
Narobił nam szkody?
Ni wiatr dął z północy,
Ni wylały wody,
Ni Prowe piorunem
Narobił nam szkody.
Brodaci to męze
Zbójeckiego rodu.
Wysiekli nam gaje.
Wpadli do ogrodu!
MOTRA (do BAJKI).
Patrz! od bramy głaznej
Swanta z młódkami wraca…
(Ze szczeliny pośród skał siwych występuje SWANTA. Strze-
lista, młodociana zjawa, w białych, krasno szytych szatach
Wróżbitki. Na czole grubo zwity, zielony wianek jemiołowy.
Wokół szyi ciemne łamańce nizanego bursztynu).
SWANTA.
Sława Bogu!
MOTRA.
Sława na wieki!
SWANTA (chciwie).
Żadnej z pola wieści?!
MOTRA.
Żadnej! Od rana przędę tu na progu
I każdy słyszę szmer. Raz jeno gdzieści
Ptak załopotał w jodłach za bramami
I siwy źrebiec rzał Swantewitowy.
Cicho w obejściu świętem. Z Bajką sami
Strzeżemy wnijścia…
SWANTA.
Słońce u połowy
Niebios juz stoi! O męko czekania!
(do dziewczyn)
Możecie odejść! Sęp nie nakarmiony
I orły dziś nie jadły… Jedna łania
Zażywa paszy. Potem u opony.
Gdy opatrzycie ptaki, tkać mi bacznie!
Runy niech proste będą. Świeże motki
Dobyć ze skrzyni, gdy się nowy zacznie
Napis.
DZIEWCZĘTA.
Trzy kraśne przybędą dziś zwrotki!
(odchodzą z BAJKĄ przez drzwi nizkie pod podstrzesiem}.
SWANTA.
O Motro! ziemia pod stopami gnie się!
Wieści chcę! Ogniem cała żywym pałam!
Od świtum słońca błądziła po lesie.
Modły czyniący. W głos Bogów wołałam.
Pokłony drzewom bijąc… Przecie musi
Dosłyszeć który… O łaskę widzenia
Prosiłam we łzach… Niemi dziś i głusi
Byli Bogowie!… Wreszcie u kamienia.
Pod bukiem, bez sił padłam…
(milknie).
Widno moce
Uszły mnie święte!… Możem niedość godna
Sprawować władzy, co czystszym niż moje
Rękom przysłuża?!… Ja się nie szamocę
Z Dolą o prawo! Jam części niegłodna,
Wy wiecie chyba, ze nie o nią stoję,
Ale mi wiedzieć trzeba! Prawdym chciwa!
MOTRA.
Posil się raczej! Zaraz miód z komory
Wyniosę zloty i bułkę pieczywa!
Usiądź, zgłodniałaś) Chłód zarannej pory
Na wskroś przenika ciało. Żal cię znużył
I wstanie wczesne zmogło! Takaś biała,
Jak wid nasenny…
SWANTA.
Nikt dziś z nas nie użył
Wywczasu w chramie!
MOTRA.
Tyś pewno nie spała
Tej nocy również?
SWANTA.
Któżby spał na czatach?!
Tu pierwsza spaść ma o zwycięstwie wiada!
Patrz w obrzędowych chodzę co dnia szatach,
Co dnia mi dziewka świeży wieniec wkłada
I czekająca, strojna, jak przy święcie,
Ogień wieczysty sycę u posąga
I baczę czujna, by godne przyjęcie
Zgotować wieści, co swój lot ociąga!
MOTRA.
Dziś juz dziewiąty minął dzień o zorzy
Odkąd nam w oczach jasne zbroje gasły!
Straszny tam widno, ciężki bój się sroży!
SWANTA.
Długo się oni rodzonymi hasły
Zegnali z nami na leśnych trombitach!
Poszli… Ostatni huf… jak połóż wnikał
W boru czeluści. Świt gorzał na szczytach
Gdy w krzach niknęli. A las ich połykał
Niby łakomy źwierz…
MOTRA.
O skonam raczej
Niżbym zapomnieć miała o tym ranku!
Ciebie, drużynie wieszczącą junaczej.
Widzę przed sobą w bursztynach i wianku
I oczy modre i głos pomnę gromki.
Bogowitowy kij rzezany w gady.
Lic twoich mleko i warg twych poziomki.
Gdyś nad głowami rycernej gromady
Błogosławiące trzęsła młode dłonie!
Słowa-ś ciskała krzepkie, jak miecz tnące.
Aż krew z nich biła Władykom o skronie
I moc szła turza… Nim poranne słońce
Bluzło posoką…
SWANTA (przypada do kolan MOTRY na niższym schodzie).
Mówie, com wieściła
Wówczas, o Motro?! Gdy mnie łaska ima
Nie zgoła niewiem, jeno boża siła
Sama przezemnie gada. Znaku niema
Po wyrzeczonych słowach w mej pamięci.
Jenom zdyszana i mam dziwu czucie,
Co się przezemnie w sercach luda święci…
Jest mi… jak onym bylicom i rucie.
Co bezpamiętne siebie. Bogom płoną
Po ołtarzyskach… O powtórz mi Motro!
Raz powtórz jeszcze!
MOTRA.
Każde z słów twych w łono
Brałam, jak miodu łyk. Nim ręce otrą
Słodycz na wargach, płomień trunku żywy
Przejmuje kości i smak zapodziewa…
Słów ledwie pomnę, wiem jeno… ze dziwy
Biły mocarne, jako piorun w drzewa.
Z ócz twych i mowy o struchlałe rzesze.
Ziemiś nabrała czarnej w garść:
..Nikomu