Światło i zaczyn - ebook
Światło i zaczyn - ebook
Światło i zaczyn
Odnowa Kościoła, której muszą dokonać wierni
Kto uratuje Kościół? Nie biskupi, nie kapłani i nie zakonnicy. To zadanie należy do was, ludu wiernego! Po to macie rozum, oczy i uszy, by ocalić Kościół. Do was należy dopilnowanie, by księża zachowywali się jak księża, biskupi jak biskupi i zakonnicy, jak przystało zakonnikom!
abp Fulton J. Sheen, przemówienie do Rycerzy Kolumba, 1972 r.
Biskup Joseph E. Strickland jest dziś jednym z najodważniejszych przywódców Kościoła w Stanach Zjednoczonych. Wykorzystuje wszelkie sposoby, także media społecznościowe, by dotrzeć do innych ze słowem Chrystusa. W swojej książce pokazuje, że odnowa Kościoła w ateizującym się świecie musi rozpocząć się od wiernych, którzy poważnie podchodzą do wiary, nie boją się do niej przyznawać i są gotowi ponieść ofiarę za głoszenie tego, co uważają za prawdę. Tacy ludzie staną się światłem i zaczynem dla świata.
Biskup Joseph E. Strickland – biskup diecezji Tyler w Teksasie, stanie, który wprowadził daleko idące zapisy o ochronie życia poczętego. Znany z dużej aktywności w sieci i mediach społecznościowych (prowadzi bloga oraz Twittera), walki o ochronę życia i żarliwej obrony doktryny katolickiej.
Jakże niewielu jest dziś biskupów dostrzegających głęboki kryzys Kościoła! Pasterzy, którzy chcąc ratować swe owce, mówią „tak, tak – nie, nie”! Biskup Strickland należy właśnie do tej kontrrewolucyjnej mniejszości. I dlatego warto go czytać.
Krystian Kratiuk, redaktor naczelny PCh24.pl
Kategoria: | Wiara i religia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-66859-65-4 |
Rozmiar pliku: | 1,2 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
JUŻ OD POCZĄTKU XXI WIEKU BYŁO JASNE, że na Kościół katolicki mają wpływ niewłaściwi biskupi.
Część z nich to niewątpliwie źli ludzie. Kradli pieniądze. Prowadzili hulaszcze życie. Imprezowali i angażowali się w luźne relacje seksualne. Obrażali innych w sposób sugerujący, że nie wierzą w Boga, którego znamy z Ewangelii.
Większa część to ludzie dobrzy, którzy po prostu byli złymi biskupami. Być może powodem tego było ich niezrozumienie chwili. Potrzebny był nowy model nowoczesnej funkcji biskupa, ponieważ pojawiły się całkowicie nowe wyzwania, w wielu przypadkach biskupi ci wzdragali się przez innowacją czy odważnymi działaniami.
Mogą być wśród nich dobrzy profesorowie czy duszpasterze, którzy nie zostali wcześniej biskupami, ale kiedy już objęli tę funkcję, ponieśli porażkę.
Ponieśli porażkę jako duchowi ojcowie własnych księży. Ponieśli porażkę jako administratorzy. W obliczu światowej rewolucji moralności nie zdołali nauczyć się odróżniania dobra od zła, tak jak uczono tego od czasów apostołów. Pozwolili, aby liturgia została strywializowana. Pozwolili na wszelkiego rodzaju kompromis ze światem, sprowadzając chorobę na instytucje, za które odpowiadali.
Jednocześnie naprawdę sądzili, że postępują dobrze, ponieważ dalej nauczali – tak jakby świat potrzebował kolejnych dokumentów ich autorstwa.
Liczba tomów zawierających instrukcje spisane przez katolickich biskupów na świecie w ciągu ostatnich dwóch dekad XX wieku przechodzi ludzkie pojęcie. Miliony słów zostało napisanych i opublikowanych w kraju oraz na krajowych konferencjach biskupów. Większość z tych dokumentów opatrzono tytułami przypominającymi teksty biblijne, zupełnie jakby biskupi otrzymali natchnienie od samych aniołów. Podam kilka przykładów tytułów prac amerykańskich biskupów z lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych XX wieku:
Już nie nieznajomi
Miejsce przy stole
Powitajmy obcego wśród nas
Poświęcenie dla wszystkich pokoleń
Życie ewangelią życia
Powołani do globalnej solidarności
Katolickie ramy życia gospodarczego
Zachęta do walki duchowej
Krzyki ubogich wciąż słyszymy pośród nas
Wspólnoty soli i światła
Żniwa sprawiedliwości w czasach pokoju
Sprawa serca
Odnowa ziemi
Powołani do współczucia i odpowiedzialności
Sprawiedliwość gospodarcza dla wszystkich
Wyzwanie pokoju
Oczywiście zawartość tych dokumentów była wartościowa. Niektóre z nich doprowadziły nawet w swoim czasie do wprowadzenia pozytywnych zmian. Większość tego materiału była jednak i nadal jest ignorowana.
Trudno nie zauważyć w tych tekstach braku samoświadomości. Podczas gdy rozpoczął się czas największego kryzysu, z jakim Kościół miał do czynienia od pięciuset lat, biskupi na całym świecie tworzyli komitety, uczestniczyli w spotkaniach i rok po roku ogłaszali publikacje całych serii nowych dokumentów.
Później, w 2002 roku, dziennik „Boston Globe” po krótkim śledztwie odkrył pewne skrywane niegodziwości w archidiecezji w Bostonie. To był wstrząs. Dla katolików nastał okres, który George Weigel nazwał później „długim postem”.
Kolejne rewelacje pojawiały się w latach 2002, 2003, 2004, 2005… aż w końcu trudno było znaleźć katolików, którzy nie pytaliby: „Do jakiej instytucji należę?”.
Całokształt najnowszej historii dowodzi, że nikt, kto zostanie teraz biskupem, nie może pracować na dotychczasowych zasadach.
Jeśli po tym wszystkim, co się stało, będzie kierować diecezją tak samo jak przedtem, jeśli pójdzie na łatwiznę jako nauczyciel moralności, jeśli pozwoli, aby na terenie diecezji pewne instytucje dopuszczały się korupcji, a swoje zadanie nauczania ograniczy do konferencji biskupów – zadanie, za które on, jako następca apostołów, odpowiada osobiście – nie będzie po prostu kolejnym uciśnionym nowoczesnym biskupem; będzie to z jego strony w pełni zawinione zaniedbanie.
Jedną z najbardziej elektryzujących oznak życia Kościoła katolickiego w 2020 roku jest liczba biskupów, którzy to rozumieją; którzy zdają się rozumieć powagę chwili. Niektórzy starają się nawet stopniowo okazywać apostolską śmiałość.
Są to biskupi po traumatycznych doświadczeniach. Cokolwiek robią, są zdecydowani nie wpaść w pułapki, które doprowadziły do „długiego postu”. Z tego grona wyłonił się przywódca pochodzący z równin wschodniego Teksasu. Biskup Joseph Strickland z Tyler, diecezji liczącej około stu tysięcy katolików rozproszonych w blisko trzydziestu wiejskich hrabstwach, podejmuje kreatywne inicjatywy jako duszpasterz i nauczyciel. Wykorzystuje też media społecznościowe, aby trafić do szerokiej katolickiej społeczności. Czasami rzuca wyzwanie innym biskupom na forum publicznym – kierując się przy tym naturalną szczerością, która ożywia niepraktykujących katolików.
To może zabrzmieć lekceważąco, ale wielu ludzi jest bardziej zainspirowanych stylem biskupa Stricklanda niż istotą jego nauki. Nie jest to jednak zarzut. W żadnym wypadku. Większość biskupów, którzy doprowadzili do klęski Kościoła, trzymała się zdecydowanie istoty nauki katolickiej. Brakowało im po prostu stylu typowego dla przywódcy, który przekazałby istotę wiary będącej najważniejszą rzeczą na świecie.
W 2018 roku, podczas corocznej Konferencji Episkopatu USA (USCCB), biskup Strickland zadał innym duszpasterzom proste pytanie, które zelektryzowało katolickie media społecznościowe: „Czy wierzycie w doktrynę Kościoła katolickiego?”. Film, na którym zadaje to pytanie, stał się popularny wśród katolików z prostej przyczyny: świeccy wierni potrzebują tego rodzaju słów. Chcą słyszeć, jak ich biskupi zwracają się do siebie w ten sposób. Uważają to za oznakę zdrowia.
Nie tak dawno biskup z miejsca podobnego do Tyler niemal na pewno wtopiłby się w tło i celowo powstrzymał od trudnych komentarzy podczas spotkań biskupów oraz rzucania wyzwań w trakcie krajowej konferencji. Wszelkie działania duszpasterskie, które by podejmował, byłyby konformistyczne. Krótko mówiąc, dopasowałby się do innych.
Biskup Strickland nie postępuje zgodnie z tymi starymi zasadami, dlatego właśnie zyskał grono wielbicieli. Fakt, że pochodzi z niewielkiej i mało znaczącej diecezji, nie działa na jego niekorzyść, ale stanowi dowód jego autentyczności. Osoby świeckie mają dość sztucznej obyczajności z czasów przed kryzysem. Nie chcą już, aby ich przywódcy wydawali im rozkazy, co zdarzało im się nader często. Chcą biskupów, którzy będą duszpasterzami.
O formacie biskupa nie świadczy wielkość jego diecezji, liczba osób publicznych, z którymi go sfotografowano, ani jakikolwiek atut niezwiązany z następującym faktem: że jest on następcą apostołów Jezusa Chrystusa. Ludzie świeccy doceniają każdą oznakę tego, że biskupi o tym pamiętają i traktują to poważnie.
KRYTYKA BISKUPÓW pełniących swoją funkcję pod koniec XX wieku jest aż nazbyt łatwa.
Podobnie jak rewolucja seksualna wstrząsnęła cywilizacją, tak samo Kościół po Soborze Watykańskim II znalazł się w okresie dezorientacji. Nagle biskupi ci przestali być przywódcami pokaźnych społeczności katolickich. Zamiast tego kierowali Kościołem, który stał się tak niestabilny, jak uszkodzony przez trzęsienie ziemi wieżowiec.
Ich ostrożność nie była głupotą. Naprawdę istniała obawa, że wszystko się zawali. Kompromisy, na które się decydowali, nie zawsze dowodziły głupoty i słabości. Czasami świadczyły one o wysiłku i przezorności ludzi próbujących odnaleźć się w nowej rzeczywistości.
Możemy przyjrzeć się przykładowi uniwersytetów katolickich, które w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych XX wieku oddaliły się od zasadniczej misji Kościoła i w praktyce stały się miejscami, w których wiara i tradycja katolicka były oczerniane.
Możemy winić biskupów za to, że w wielu przypadkach nie stawili oporu władzom i nie sprzeciwili się powstawaniu wydziałów, które oddalały młodych ludzi od Kościoła. Biorąc jednak pod uwagę ogólną dezorientację w tych czasach, wydawało się możliwe, że uniwersytety będą w stanie same przeprowadzić reformę, co oznaczałoby, że biskupi nie musieliby dzielić wiernych poprzez zaciekłą walkę z podmiotami, które wielu ludzi świeckich nadal uważało za godne zaufania instytucje katolickie.
Wszędzie dobrzy katolicy – normalni, praktykujący na co dzień – mieli do czynienia z dezorientacją i buntem. Na to wszystko nałożyły się szczere próby odnowy i prawdziwa reforma.
Czy rzeczywiście biskupom tak trudno było w tym okresie trzymać rękę na pulsie i jednocześnie mieć nadzieję, że normalność wkrótce powróci?
W pewnym sensie współcześni biskupi zostali pozbawieni tej nadziei, która podtrzymywała Kościół: nadziei, że plaga niosąca zagrożenie licznymi rebeliami w instytucji Kościoła to coś, czego można uniknąć, jeśli przeczeka się zły czas.
Ta nadzieja okazała się płonna; plaga nadeszła tak czy inaczej; a co otrzymał Kościół za wszystkie swoje próby zaprowadzenia spokoju?… Proponowana droga jest teraz oczywista: oczyszczenie dzięki przejrzystości.
Biskupi muszą żyć wiarą i nauczać jej klarownie, tak aby inni mogli dokonywać świadomego wyboru. Czy dana szkoła katolicka chce wyznawać doktrynę katolicką, czy nie? Czy ten lub inny szpital katolicki potrzebuje doktryny katolickiej, czy jej nie potrzebuje? A co z tym małżeństwem? Z tym świeckim przywódcą? Z tym księdzem?I
ŚWIATŁO
Chrześcijanie I wieku we współczesnym świecie
Wyzwanie antyhumanizmu
Powstań i błyszcz
Trwała rzeczywistość naszej wiary
Rola biskupa
Powrót do podstaw
Świat potrzebuje silnego Kościoła
Dym Szatana w Kościele
Rola osób świeckich po Soborze Watykańskim II
Piękno i zamęt w papiestwie
Liturgia w sercu Kościoła
Chrystus zawsze na przodzie i w centrum
O wojnach liturgicznych
Kochać liturgię we wszystkich jej formach
Głębsze poznanie tajemnicy
Ad orientem, ad Deum
Jak naprawić katechezę
Wierne parafie = dobra katecheza
Edukacja katolicka musi dotyczyć prawdy
Nadać sens tajemnicy
Prawdziwy duch ekumenizmuII
ZACZYN
Co może zrobić katolik w obliczu kryzysu
Jak stać się znakiem sprzeciwu
@Bishopoftyler
Czy opcją jest Benedykt?
Drogowskazy w ludzkiej podróży
Zdrowe małżeństwa uzdrowią świat
Małżeństwo jest na całe życie
Najważniejsza kwestia społeczna naszych czasów
Szatan i demony
Właściwe podejście do sprawiedliwości społecznej
Antidotum na rasizm
Relatywizm i prawdziwa obecność
Zmarnuj trochę czasu w obecności Pana
Koniec świata
Końcowe refleksje teksańskiego pasterza