- nowość
-
W empik go
ŚWIETLIŚCI - ebook
ŚWIETLIŚCI - ebook
Powieść rozgrywa się koło planety o nazwie Surula i jej księżyca Purylion. Obca cywilizacja chciała podbić Federację Galaktyczną, ale to się nie udało. Teraz okręt Aquila ściga obcych do ich siedzib we wszechświecie równoległym. Przeżywają mnóstwo przygód.
Kategoria: | Katalog |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
Rozmiar pliku: | 134 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
powieść fantastycznonaukowa pt.
1. Świetliści
Wstęp.
Pierwsze kroki.
Federacja rozrosła się znacznie zwłaszcza w okresie ostatniego ćwierćwiecza. Zawdzięczała to zwłaszcza wynalezieniu napędu nadświetlnego. Mimo to jej plany były wciąż bardzo ambitne i zakładały rozszerzenie kontroli nad przestrzenią międzygwiezdną aż do granic rodzimej galaktyki. Była to naturalna granica ekspansji , której sforsowanie wydawało się niemożliwe , przynajmniej przy aktualnym stanie wiedzy.
Przestrzeń międzygalaktyczna kryła bowiem w sobie wiele zagadek , których rozwiązanie wciąż sprawiało naukowcom wiele problemów. Poza tym zagospodarowanie świeżo ogarniętych przestrzeni nastręczało również wielu skomplikowanych kwestii.
Federacja już od początku swego istnienia zakładała tzw. „Opcję Aktywną” , co znaczy , że nowo odkrywane światy były poddawane początkowo wszechstronnym badaniom. Następnie specjalna komisja zapoznawała się z ich wynikami i stosując wiele różnych kryteriów , poddawała globalnej ocenie nowy teren. Wreszcie określano „przydatność obiektu” z punktu widzenia interesów Federacji i przyznawała specjalną metrykę , która stanowiła coś w rodzaju dowodu tożsamości. Od tego momentu w życiu planety lub innego ciała niebieskiego rozpoczynała się nowa era. Stawała się cząstką ogromnego mechanizmu , była wpisywana w tryby perfekcyjnie działającej maszynerii.
Ogrom i precyzja wysiłków astroinżynieryjnych podejmowanych wtedy budziły podziw i zachwyt wybitnych naukowców , nawet zdeklarowanych przeciwników astroinżynierii. Były ich niewielu , a w miarę upływu czasu ich protesty stawały się coraz słabsze. Dotyczyły one zresztą przede wszystkim pierwszego okresu działalności , kiedy do prac astroinżynieryjnych zaprzągnięto energię nuklearną w czystej postaci. Doprowadzono wtedy do kilku spektakularnych zdarzeń , które się odbiły szerokim echem wśród społeczności Federacji i spowodowały powstanie ruchów protestujących przeciwko takim praktykom. Chodzi tu o potężne eksplozje kilku bomb wodorowych , w układach gwiezdnych oddalonych od jądra Galaktyki , które zmieniły niektóre tamtejsze księżyce w obłoki międzyplanetarnego pyłu.
W oficjalnych biuletynach informacyjnych przypadki te nazwano enigmatycznie „poprawianiem mechaniki nieba”. Do kilku efektownych hologramów dołączono także obliczenia , które miały dowodzić lepszego rozłożenia rotujących mas w tych układach. Poza tym stwierdzono tam , że owe księżyce nie stanowiły źródła surowców mineralnych , gdyż w większości zbudowane były z pumeksu. Z racji zbyt małej masy nie potrafiły utrzymać atmosfery , co nie pozwalało ich zaliczyć do programu „Opcji Aktywnej”. Nie przedstawiały także znaczenia z punktu widzenia militarnego.
Niektórzy oponęci i przeciwnicy astroinżynierii wskazywali z naciskiem , że wyżej wspomniane zdarzenia były przejawem militarystycznych zapędów niektórych członków Rady Federacji. W Wyższej Izbie tej Rady zasiadało w swoim czasie nawet ponad 50% wojskowych. Cywilizacja ludzka w swej zbiorowej świadomości , czy raczej nieświadomości , wystawiła jako swą reprezentację Armię.
Wydawało się , że spełni ona najlepiej powierzoną jej rolę tzn. rolę detektorów , czułków , które miały informować , ostrzegać i bronić , bo takie były wyobrażenia na temat kosmosu.
Z wielości oczekiwań i postaw wobec nowego środowiska , na pierwszy plan wysuwała się właśnie postawa lęku.
Ludzkość była podobna do kilkuletniego dziecka , które ledwie opanowało sztukę chodzenia i poznało z grubsza zakamarki własnego domu , a już ciekawie zerka przez szybę i nieśmiało próbuje postawić pierwsze kroki na podwórzu. Marzenia o spacerze po nim nie dają mu spokoju , bo jak oprzeć się tym cudownym widokom , które się rozpościerają za szybami ? Są wspaniałe , a kiedy się wejdzie na krzesło widać jeszcze lepiej . Czy dziecku uda się zrealizować swoje marzenia zanim urośnie i dojrzeje ? Wydaje się , że nie ma innej możliwości , że takie jest właśnie jego przeznaczenie. Nikt nie wie jak długo czekać , jak określić najlepszy moment ? Najrozsądniej byłoby dobrze się przygotować i wtedy , już z większą ufnością w swoje siły , wybrać się na spacer. Czy jednak wszystko na świecie dzieje się z rozsądku ? Absolutnie nie. Tym bardziej trudno mieć za złe małemu dziecku , że nie kieruje się nim i że nie wie , czego nie wie. Poza tym dziecięce wrażenia mają wyjątkowy smak. Być może więc najlepszą , czy jedyną filozofią rozwoju są poobijane kolana i łokcie ?
Czy ludzkości uda się kiedyś na tyle dojrzeć , aby móc uprzedzać kolejne wpadki ? Czy jest to w ogóle możliwe ? Kiedy się pozna budzące lęk nieznane i kiedy się je obłaskawi , pojawia się nowy horyzont , a wraz z nim nowe pokusy i pragnienia. Koło się zamyka i wszystko zaczyna się od początku. To , czego dziecko nauczyło się do tej pory , już nie wystarcza. Czyżby więc ludzkość była skazana na wieczną niedojrzałość ? A może to właśnie stanowi istotę życia – podróż przez czas z elementarzem w ręku ?
Ludzkość stawała więc twarzą w twarz z mnóstwem najrozmaitszych problemów , od dylematów filozoficznej natury po najdrobniejsze szczegóły życia codziennego. Zadanie zdające się przewyższać ludzką miarę , zarówno ze względu na stopień komplikacji jak i na skalę problemu.
^
Kilka wieków temu , kiedy ludzkość robiła pierwsze kroki w Kosmosie , opanowując najpierw Układ Słoneczny , ogrom przestrzeni nie był jeszcze przerażający. Podróż do najbliższych planet trwała kilka lat i nie budziła jeszcze konsternacji wśród astronautów. Można była poświęcić kilka lat życia na bycie astronautą , po to żeby wrócić na Ziemię „z tarczą” i zażywać do końca swoich dni blasku sławy pioniera Kosmosu. Był jeszcze czas na to , aby ułożyć sobie życie wg. "ziemskich standardów” i tradycji , a więc : rodzina , praca , przyjaciele , czas wolny. W to wszystko dawało się wpisać tak niepoważne zajęcie jak bycie pionierem Kosmosu. Wg standardowych poglądów był to przejaw raczej lekkomyślności i ekstrawagancji jeżeli nie szaleństwa , niż przemyślanej , świadomej decyzji. Delikwent wracający z dalekiej wycieczki w mrok Kosmosu , był przyjmowany jak syn marnotrawny , z otwartymi ramionami i po niewczesnych wypominkach i pogrożeniu palcem , mógł spokojnie wracać na łono rodziny i społeczeństwa. Pamięć o przebytej przygodzie stawała się już tylko miłym wspomnieniem. Jedyna pociecha w tym , że przed byłym astronautą otwierały się wszystkie drzwi i ludzie raczej chętnie przyjmowali go do swojego towarzystwa. Chętnie słuchano opowieści o przygodach , które mogły być udziałem nielicznych. W każdym razie pionier Kosmosu mógł bez trudności stać się na powrót zwykłym człowiekiem.
Sytuacja zmieniła się zasadniczo kiedy postępujący proces adaptacji , czyli „Opcja Aktywna” przybrał na sile. Coś za coś. Postępu nie dało się już zatrzymać , zresztą nikt tego nie pragnął , tylko niekiedy opuszczone żony i matki wylewały publicznie swoje żale , ale i na to znalazł się sposób. Zaczęto wysyłać całe rodziny.
Pierwsze kolonie założone przez astronautów na sąsiadujących z Ziemią planetach zaczęto obsadzać stałymi osadnikami. Ludzie ci nie wiedzieli , czy zobaczą kiedyś jeszcze rodzinną planetę.
Trudno opisać odczucia pierwszych , stałych mieszkańców Wenus , czy Marsa , kiedy opuszczali rodzinną Ziemię. Doświadczali uczuć , których nikt przed nimi nie doświadczał. Napawało ich to dumą i szczęściem. Byli przecież reprezentantami ludzkości , wypełniali ważne zadanie. Długo się do niego przygotowywali i znali jego złożoność. Jednak trudno było przeżyć sam moment opuszczania rodzinnej Ziemi. Serca ogarniała szalona rozpacz i przerażenie , a gardła dławił duszący skurcz. Popłynęły łzy wzruszenia i nadludzkiej tęsknoty. Osadnikom wydawało się , że zbyt pochopnie rzucili wyzwanie losowi i zbyt łatwo odrzucili to co dla każdego człowieka najważniejsze. Chciało się zostawić wszystko i rzucić do szalonej ucieczki , aby schować się gdzieś w zakamarkach domu rodzinnego na Ziemi. Zadawali sobie gorączkowe pytania : Po co nam to wszystko ? Czy Ziemia nie jest naszym domem ? Czy nie powinniśmy być jej wierni po wsze czasy ? Po co nam inne światy ? Ona jest jedyna i niepowtarzalna. Jesteśmy jej dziećmi , nasze ciała przez miliardy lat przystosowywały się do życia na niej i gdzie indziej nie potrafią dobrze funkcjonować. Po co zadawać sobie tyle trudu ? Czy nie starczy dla nas wszystkich miejsca na Ziemi ? Wystarczy tylko uporać się z bolączkami cywilizacji , zaprowadzić kontrolę urodzeń , żeby jej nie przeludnić. Czy to co chcemy zrobić nie jest łamaniem podstawowych praw natury ?
Nikt jednak nie odpowiadał na te pytania , przeznaczenie gnało ich przed siebie , ku nowemu , a nowe przyjęło ich życzliwie. Projektanci i budowniczowie dołożyli wszelkich starań , by osadnicy po przybyciu na miejsce poczuli się jak w domu i tak rzeczywiście było. Po kilku miesiącach podróży przez czarną otchłań Kosmosu , która napawała ich głębokim lękiem , trafili do miejsca , które do złudzenia przypominało ich ziemskie pielesze. Nie było mowy o księżycowym krajobrazie , bez atmosfery i bez błękitnego nieba nad głową. Atmosfera Wenus nie miała wprawdzie odcienia błękitnego lecz różowy , ale do tego się można było przyzwyczaić. Słońce tak samo jak na Ziemi wschodziło rankiem i zachodziło wieczorem , wiatr tak samo poruszał konary drzew i tak samo szumiały morza i oceany. Osadnicy ze zdumieniem przyglądali się widokom , które sprawiały wrażenie znajomych. Wydawało im się , że to co ich spotkało to wycieczka do parku krajobrazowego , a nie udział w wyprawie na inną planetę.
Tylko twórcy Nowego Świata znali cenę transformacji. Miesiąc po miesiącu , rok po roku , z anielską cierpliwością wypełniali swoje zadanie. Zdawali sobie sprawę z tego , że biorą udział w unikatowym eksperymencie. Od wyników ich pracy miał zależeć nie tylko los przyszłych osadników wenusjańskich , ale także los innych podobnych przedsięwzięć. Zdawano sobie sprawę , że projekt wenusjański będzie wzorem do naśladowania w innych tego typu przedsięwzięciach.
Początkowo Wenus była planetą niegościnną dla człowieka. Warunki panujące tam nie pozwalały na zakładanie osiedli ludzkich , a nawet baz wojskowych. Niewielka masa planety , nie pozwalała na utrzymanie dużych mas powietrza , w tym dwutlenku węgla. Dzięki niemu Wenus mogłaby zatrzymać odpowiednio dużą ilość ciepła , potrzebną do stopienia mas lodowych na biegunach i uruchomieniu obiegu wody w atmosferze. Temperatura na jej powierzchni podlegała dużym , dobowym wahaniom. Skład atmosfery nie nadawał się do oddychania , natomiast grawitacja stanowiła zaledwie jedną trzecią ziemskiej. Wszystko to sprawiło wiele problemów natury technicznej i materiałowej. Specjalnie na potrzeby eksperymentu wenusjańskiego skonstruowano wiele maszyn i pojazdów kosmicznych , które brały bezpośredni udział w zmianie oblicza planety. Aby poprawić niekorzystną wartość przyciągania wenusjańskiego zdecydowano się na powiększenie jej masy , poprzez przyciągnięcie na jej powierzchnię materiału skalnego , zalegającego w pobliskiej przestrzeni. Zastosowano ładunki implodujące , które przemieściły materiał skalny w kierunku powierzchni planety.
Gigantyczne maszyny w przyspieszonym tempie odgrywały rolę procesów górotwórczych i erozyjnych. Przez powiększenie masy planety podniesiono wartość współczynnika jej grawitacji do 0,9 grawitacji ziemskiej , a także zwiększono ilość mas powietrza zalegających w atmosferze.
Powierzchnia Wenus została dokładnie zaprojektowana tak , aby spełniać potrzeby ludzkiej cywilizacji. Z rozmysłem porozmieszczano akweny morskie i zielone obszary roślinne.
Ziemianie już dawno temu pożegnali się z problemami , które gnębiły ich w dwudziestym wieku. Chodzi tu przede wszystkim o problemy natury ekologicznej. Nieodpowiedzialne działania ludzi doprowadziły wtedy do zachwiania delikatnego ekosystemu planety. Zanieczyszczone było wszystko , co dało się zanieczyścić , od małych potoków górskich do mórz i oceanów , a także gleby i powietrza. W ostatnim momencie ludzie porzucili spory polityczne. Zdrowy rozsądek zwyciężył. Połączono siły tak , aby wspólnie zmagać się z problemami , z którymi inaczej zmagać się niepodobna. Dla problemów tego rodzaju nie istniały bowiem granice i należało z nimi walczyć , traktując glob ziemski jako całość. Wiele dziesięcioleci uporczywych wysiłków dało wspaniałe efekty. Pomimo dalszego rozwoju cywilizacyjnej infrastruktury i przemysłu , bez których człowiek nie potrafił funkcjonować , nie powrócono już na ścieżkę rabunkowej gospodarki. Rozpoczął się okres , który można by nazwać „złotą erą”. Świadomość wspólnoty interesów całej planety zwyciężyła i towarzyszyła już stale ludziom na Ziemi. Wszystko to sprawiło , że projektując nowe światy , nie popełniono już starych błędów.
^
Doświadczenia początkowe wykorzystywano jeszcze wiele , wiele razy , setki i tysiące. Początkowo entuzjastycznie przyjmowano każdy nowy świat w poczet członków rodziny ludzkich planet. Doszło jednak do chwili , kiedy trudno było już zachować rachubę. Nowych członków zgłaszających swój akces do Federacji było zbyt wielu. Tylko zimne komputery prowadziły klasyfikacje i zbierały materiały archiwalne. Chodziło już tylko o zachowanie porządku i przejrzystości. Nikt nie miał dobrego rozeznania w sprawie nowych członków. Niejednokrotnie przyjmowano kilkanaście akcesów jednocześnie , tak że np. dla Ziemian wstąpienie do Federacji planety X gdzieś w dalekim zakątku Galaktyki , było wydarzeniem drugiego rzędu. Sprawami tego rodzaju zajmowali się już tylko pasjonaci lub ci , dla których było to obowiązkiem. Przyjęcie nowej planety lub księżyca było już tylko wydarzeniem o znaczeniu lokalnym. Odległe układy gwiezdne kontaktowały się z sobą sporadycznie. Gdyby nie cementująca działalność Agend Federacji , doszłoby prawdopodobnie do dalekoidących rozdźwięków , między poszczególnymi jej obszarami. W pewnym okresie historii Federacji dopuszczono do dużych różnic w rozwoju cywilizacyjnym. Układy bogatsze , bardziej zasobne w bogactwa naturalne , postawiły na szybki rozwój technologiczny i wysforowały się daleko do przodu względem innych. Uboższe Układy rozwijały się wolniej , skazane na pomoc Federacji. Trzeba tu powiedzieć , że nie wszystkie planety wstępujące do niej , automatycznie kupowały sobie przepustkę do dobrobytu i postępu cywilizacyjnego.
Jak zwykle bywa , byli prymusi i tacy , którzy ciągnęli się w ogonie. Mimo niewątpliwych osiągnięć na wszystkich polach , trudno było powiedzieć , że osiągnięto już kres ludzkich możliwości. Tak jak przed wiekami , ludzkość stawiała sobie nadal cele , do których zmierzała.
Były również inne sprawy. Należało mieć na uwadze pewne przypadłości , które zagrażały Federacji i które mimo usilnych przeciwdziałań podnosiły głowę w coraz to nowych miejscach. Wydawało się , że zrobiono wszystko co można , aby uniknąć patologii. Niestety , do siedziby Rady Federacji wpływały co jakiś czas niepokojące wiadomości.
Rozdział I Ostatni akord
Okręt kosmiczny Aquila SF 001 wracał z dalekiej wyprawy w otchłań Kosmosu. Właściwy cel tej podróży był utajniony do tego stopnia , że sam dowódca – komandor Cargar , nie był w pełni świadom swego zadania. Wiedział tylko , że chodzi o wypróbowanie nowych urządzeń , które miały umożliwić jednostkom Federacji podróże do innych Galaktyk. Zdawał więc sobie sprawę , że bierze udział w wyjątkowym eksperymencie , który był przygotowywany od dawna i był ukoronowaniem wielu lat doświadczeń i badań.
Były one przygotowywane głównie na Purylionie – jednym , z księżyców Układu Gwiezdnego Solux.
Wyprawa nie polegała tylko na testowaniu urządzeń , ale i ludzi. Pierwszy raz sprawdzano wpływ nowego napędu na organizm ludzki. Od wyników tej próby zależały dalsze losy projektu i jego ewentualny ciąg dalszy. Cargar nie znał wyników badań. Z własnego samopoczucia wnioskował jednak pozytywne rezultaty. Podczas badań w Ambulatorium Pokładowym nie zanotowano odchyleń od normy , a wręcz odwrotnie. Organizm pod wpływem wejścia w stan hipnozy , połączonej z płytką hibernacją doznawał czegoś w rodzaju oczyszczenia nie tylko psychicznego ale i fizycznego. Co prawda wybudzenie z transu hipnotycznego bywało nieprzyjemne i wracając do normalnego stanu organizmem wstrząsały skurcze i torsje , ale ogólny stan zdrowia poprawiał się. Dr Rhine , pokładowy lekarz , żartował nawet , że zacznie przepisywać swoim pacjentom podróże do innych Galaktyk jako kuracje odmładzające. Na ostateczny wynik eksperymentu należało poczekać jeszcze jakiś czas. Sukces byłby jednym z najważniejszych kroków ludzkości w jej historii. Wyniesienie życia poza granice Galaktyki oznaczałoby przełom , o którym marzyli uczeni od stuleci. Zaangażowani w urzeczywistnienie tego celu , musieli znosić ciągłe porażki i ciągłe odsuwanie przedsięwzięcia na później.
Napęd nadświetlny , który zrewolucjonizował komunikację kilka wieków temu , do podróży międzygalaktycznych nie nadawał się. Był po prostu zbyt powolny , poza tym ilość paliwa , którą zużyłoby się podczas podróży do najbliższej Galaktyki wielokrotnie przekroczyłaby masę statku.
BESTSELLERY
- EBOOK
36,90 zł 51,99
Rekomendowana przez wydawcę cena sprzedaży detalicznej.
- EBOOK
19,90 zł 39,90
Rekomendowana przez wydawcę cena sprzedaży detalicznej.
- EBOOK
19,90 zł 39,90
Rekomendowana przez wydawcę cena sprzedaży detalicznej.
- EBOOK
19,90 zł 32,90
Rekomendowana przez wydawcę cena sprzedaży detalicznej.
- Wydawnictwo: SuperNowaFormat: EPUB MOBIZabezpieczenie: Watermark VirtualoKategoria: KatalogWiedźmin Geralt to kulturowy fenomen naszego stulecia! Postać stworzona przez Andrzeja Sapkowskiego zawładnęła umysłami milionów ludzi na całym świecie! Zatem opowieść trwa, a historia nie kończy się nigdy...
33,90 zł 39,99
Rekomendowana przez wydawcę cena sprzedaży detalicznej.