- W empik go
Święty Cyryl biskup aleksandryjski i walka o bóstwo chrystusowe - ebook
Wydawnictwo:
Data wydania:
31 grudnia 2020
Format ebooka:
EPUB
Format
EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie.
Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu
PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie
jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz
w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Format
MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników
e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i
tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji
znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji
multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka
i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej
Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego
tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na
karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją
multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire
dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy
wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede
wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach
PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla
EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Pobierz fragment w jednym z dostępnych formatów
Święty Cyryl biskup aleksandryjski i walka o bóstwo chrystusowe - ebook
Wielkie spory chrystologiczne w starożytności chrześcijańskiej. Bohaterami opisywanego tutaj sporu są Św. Cyryl Aleksandryjski i uznany za heretyka Nestoriusz. Fragment opracowania: „Kto to był Nestoriusz? Z rodzinnego miasta Germanicji w Syrii, przybył on za młodu do Antiochii, gdzie odznaczył się niebawem wymową, a bardziej może niż właściwą wymową, miłym i dźwięcznym głosem. Kazania i sława nader umartwionego życia zjednały mu wziętość, a gdy pod koniec r. 427 umarł biskup konstantynopolitański Sisinnius, obrano na tę godność Nestoriusza. Lud upatrywał w nim drugiego Jana Chryzostoma. W pierwszym kazaniu, powiedzianym w Konstantynopolu, wystąpił gwałtownie przeciw heretykom: ˝Uwolnij ziemię od heretyków, cesarzu! – wołał do obecnego Teodozjusza – a dam ci za to niebo; pomóż mi zwyciężyć kacerzy, a dopomogę ci w wojnie przeciw Persom˝. Ale już w tej epoce pozornej gorliwości, rzucał pierwsze nasiona przyszłej herezji...”
Kategoria: | Wiara i religia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-7639-135-9 |
Rozmiar pliku: | 112 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Ks. Jan Badeni SJ
Wprowadzenie
Wielu ludzi, patrząc jak fale dzisiejszego krytycyzmu i niedowiarstwa unoszą jedne po drugich okruchy starych wierzeń chrześcijaństwa i same podwaliny tej dwudziestowiekowej budowli podmywają – doznaje uczucia jakiejś nieogarnionej trwogi. Kiedy np. obradujący w Berlinie synod protestantów uchwala rezolucję p. Tauchera, ˝że warunkiem dla chcących brać udział w pracach synodalnych jest uznanie zasadniczego artykułu o Bóstwie Chrystusa˝ (na posiedzeniu d. 26 sierpnia 1885 r.) – słychać w tym orzeczeniu jakby jęk konającej wiary protestantyzmu; a kiedy i przeciwko temu powstaje burza protestów i nagan, nawet w organach ˝ewangelickiego stowarzyszenia˝ (Protestantenverein), odsłania się cała bezdeń negacji, do jakiej wiek nasz doszedł: chrześcijanie przeczą Bóstwu Chrystusa! Dokąd nas ta fala zapędzi?
W istocie jednak nie trwoga powinna nas katolików na ten widok przejmować, ale, prócz litości dla zbłąkanych, błogie uczucie naszego bezpieczeństwa. Nawa niosąca całość naszej wiary, depositum fidei (I Tym. 6), już nieraz przebyła te wszystkie nawałności. I dawne wieki miały swoich protestantów, przeczących wszystkiemu, a godzących się jedynie w protestowaniu przeciw Kościołowi; miały także swoich Strausów i Renanów, godzących na Bóstwo Założyciela Kościoła. Rodzaj ich szermierki był wprawdzie inny niż dzisiaj, stosowny do ducha onych czasów i nastroju minionych społeczeństw; nie mieli oni do pomocy tej skłonności umysłów do materializmu, jaka dzisiejszym sekciarzom służy, ale mieli w ręku Pismo św., któremu powszechnie wówczas wierzono, a które przebiegły umysł zawsze przekręcić potrafi; mieli dwory cesarskie przystępne intrydze, a niezapominające jeszcze pogańskiego tytułu: Imperator Pontifex Summus. Przedmiot jednak, około którego walczono, tj. dogmat katolicki, zawsze był ten sam co dzisiaj i zawsze ten sam cel walki: zburzenie królestwa Chrystusowego na świecie.
Od takiej walki o Bóstwo Chrystusa, na wielkie rozmiary, pod wodzą św. Cyryla Aleksandryjskiego z jednej strony, a z drugiej sławnego Nestoriusza, wrzał świat chrześcijański w początkach V wieku. Pamiętać trzeba, że prawda objawiona nie posiadała ku swojej obronie w pierwszych wiekach tych wyrazistych, niemal geometrycznych określeń, z jakimi ją w dzisiejszych katechizmach znajdujemy. Bóg dał od razu Kościołowi w apostolskich czasach cały depozyt wiary; ale wyraźna świadomość i rozumienie tego co się w tym depozycie zawiera, miało się w Kościele wiekami rozwijać. Ten brak autentycznego określenia dogmatu, ułatwiał starym kacerzom zaczepki, utrudniał obronę prawdy; ale też odwrotnie ta szermierka z kacerstwem wywoływała coraz większe określenie i wyjaśnienie dogmatu i po każdym zwycięstwie nad herezją część prawdy wyświeconą sankcjonowało raz na zawsze orzeczenie powszechnego Kościoła. Tak przeciw doketom wyjaśnił i zatwierdził Kościół prawdziwość człowieczeństwa Chrystusowego; przeciw ebionitom i arianom wystąpił w obronie Jego Boskości. Z początkiem V wieku było już orzeczonym dogmatem wiary katolickiej, ze Chrystus jest zarazem prawdziwym człowiekiem; ale naturalne pytanie, które się samo nasuwało: w jaki sposób natura ludzka złączona jest z naturą Bożą w Chrystusie – mniej było dotąd roztrząsane. Dawni Ojcowie i doktorowie Kościoła zbywali to pytanie ogólnikowymi odpowiedziami. Tertulian mówi (Ad Praxeam, c. 27): że ˝Słowo oblekło się w ciało˝, a formuła ta podoba mu się bardziej, niż uświęcone wyrażenie św. Jana: ˝Słowo ciałem się stało˝. Orygenes, Ireneusz, Laktancjusz, Cyprian, mówią nieraz o ˝zmieszaniu się˝ Bóstwa z człowieczeństwem. Uczony biskup laodycejski Apolinariusz, około r. 320, trzymając się nauki Platona, że człowiek składa się z duszy, ciała i ducha, sądził, że Słowo zastępowało w Chrystusie ducha ludzkiego. Przeciw nauce tej, która znosiła ludzką naturę w Chrystusie, powstali: św. Atanazy, Epifaniusz, obaj Grzegorze: Nazjanzeński i Nysseński. Jeśli Chrystus ma być Odkupicielem rodu ludzkiego, musi być prawdziwym człowiekiem, a więc musi mieć prawdziwą, rozumną ludzką duszę. Ale w jaki sposób Słowo złączyło się z naturą ludzką? Czy przez złączenie natury Bożej z ludzką, powstała nowa jakaś odmienna natura, która nie jest ani Bożą, ani ludzką? Czy przeciwnie Bóg zamieszkał tylko w człowieku, tak, że to złączenie Boga z człowiekiem jest czysto przypadkowym? Czy wreszcie może złączenie to nie jest ani pierwszego, ani wtórego rodzaju, ale zupełnie inne, niż wszystkie złączenia, które na świecie tym widzimy? Na pytania te i ci nawet Ojcowie, którzy walczyli z herezją Apolinarego, dają mgliste jeszcze i niedokładne odpowiedzi.
Z początkiem V wieku odnowili walkę z Apolinarym nauczyciele szkoły antiocheńskiej: Diodor z Tarsu i Teodor, późniejszy biskup Mopsuestii w Cylicji. Wedle Teodora dwie są w Chrystusie osoby: osoba Boska i osoba ludzka, złączone ze sobą przypadkowo, tj. w ten sposób, że druga osoba Boża ˝zamieszkuje˝ w człowieku Jezusie. Maryja nie porodziła Boga, ale Jego ˝świątynię˝, a przeto nie może być nazwaną ˝Bożą Rodzicielką˝, chyba w znaczeniu przenośnym. Niewłaściwym też jest przypisywać przymioty i właściwości Boże człowiekowi Jezusowi i na odwrót. Tak np. zdanie: ˝Druga Osoba Boża poniosła śmierć za rodzaj ludzki˝, jest niewłaściwym i nieprawdziwym, bo Chrystus nie jest jedną osobą o dwóch naturach Boskiej i ludzkiej, ale w człowieku Jezusie, który śmierć za ludzi poniósł, mieszka Bóg Słowo, z natury swej niecierpiętliwy. Śmierć i wszystkie czynności Jezusa dlatego były tak wielkiej wagi, bo w Jezusie przemieszkiwało Słowo; ale co innego jest, że w Jezusie Bóg przemieszkiwał, co innego, że człowiek Jezus jest Bogiem.
Takim w głównych swych zarysach był system Teodora z Mopsuestii. Herezja jego przeminęłaby może bez śladu, jak tyle innych, gdyby Teodor nie miał słynniejszego od siebie ucznia, który naukę jego rozwinął i cały Wschód nią zawichrzył. Uczniem tym był Nestoriusz; głównym przeciwnikiem Nestoriusza był Cyryl, patriarcha aleksandryjski. Przez lat kilkanaście cały Kościół wschodni dzielił się na cyrylianów i nestorianów; na prowincjonalnych synodach, po miastach i miasteczkach, na dworze cesarza Teodozego II zadawano sobie pytanie: W jaki sposób Słowo złączyło się z naturą ludzką? Nie było to w istocie pytanie małej wagi, walka o słowa. Jeżeli druga osoba Boża nie stała się istotnie człowiekiem, jeżeli ˝Bóg z Boga nie przyjął na się natury naszej i swoją jej nie uczynił, nie moglibyśmy zwyciężyć twórcy śmierci i grzechu˝ (Leo papa in epistola dogmatica ad Flavianum), dzieło odkupienia nie byłoby prawdziwym odkupieniem, a zatem runęłyby podwaliny całej katolickiej wiary. I dlatego poznając ważność tego pytania, tak silnie obstawał Cyryl, biskupi i lud katolicki przy prawdzie podanej w Piśmie i kościelnej nauce.
Ale ponad tymi sporami i zabiegami ludzkimi unosił się duch Boży i jak zawsze w historii świata i w historii Kościoła ˝przedzielił światłość od ciemności˝. Herezja Nestoriusza, jak herezje jego poprzedników, przyczyniła się tylko do prawdziwego ˝rozwoju˝ wiary, do większego zaokrąglenia i rozjaśnienia dogmatu na wielkim Soborze Efeskim.Rozdział I.
Kto to był Nestoriusz? Z rodzinnego miasta Germanicji w Syrii, przybył on za młodu do Antiochii, gdzie odznaczył się niebawem wymową, a bardziej może niż właściwą wymową, miłym i dźwięcznym głosem. Kazania i sława nader umartwionego życia zjednały mu wziętość, a gdy pod koniec r. 427 umarł biskup konstantynopolitański Sisinnius, obrano na tę godność Nestoriusza. Lud upatrywał w nim drugiego Jana Chryzostoma. W pierwszym kazaniu, powiedzianym w Konstantynopolu, wystąpił gwałtownie przeciw heretykom: ˝Uwolń ziemię od heretyków, cesarzu! – wołał do obecnego Teodozjusza – a dam ci za to niebo; pomóż mi zwyciężyć kacerzy, a dopomogę ci w wojnie przeciw Persom˝ (Socrates, Hist. eccl., VII, 29). W niewiele dni później postanowił odebrać arianom ich zbór, zaczepił nowacjanów, macedonianów i quartodecimanów i wyjednał u cesarza ostre prawa przeciw kacerzom. Dla jednych pelagianów był łaskawszy i wstawiał się nawet za nimi w osobnym liście do papieża Celestyna. Ale już w tej epoce pozornej gorliwości, rzucał pierwsze nasiona przyszłej herezji...........Rozdział II.
Kiedy na Wschodzie wrzała walka w całej sile, w Rzymie nie tracono nadziei że spór da się jeszcze pokojowo załagodzić. W pierwszych więc dniach maja 431 r., na miesiąc przed zebraniem się soboru, papież Celestyn zawezwał listownie Cyryla, aby wszelkimi sposobami starał się pozyskać Nestoriusza dla prawdy, gdyż Bóg nie chce śmierci grzesznika, ale aby nawrócił się a żył. Gdyby jednak Nestoriusz trwał w uporze, to niechaj zbiera, co posiał z pomocą diabelską (Mansi, Collectio Conciliorum, t. IV, p. 1292). W liście do Teodozjusza uwiadamiał go Papież, że sam na sobór nie przybędzie, ale wyśle swoich legatów. Niech cesarz broni dogmatu i pamięta, iż wyżej należy cenić nienaruszalność wiary, aniżeli nawet dobro i całość państwa (Mansi, t. IV, p. 1291). Legatami swymi zamianował Papież biskupów: Arkadiusza, Projekta i diakona Filipa. Legaci mieli, wedle danych sobie instrukcyj stanąć po stronie Cyryla, przy tym jednak powinni byli uważać, aby, pamiętając na godność Stolicy Apostolskiej, występowali jako sędziowie, nie jako szermierze (Mansi, t. IV, p. 556). Obaj cesarze, Teodozjusz II i Walentynian III nie mieli również osobiście przybyć do Efezu, ale wyznaczyli natomiast jako Protektora soboru dowódcę przybocznej swej straży, komesa Kandydiana. W edykcie, udzielonym soborowi zastrzegali się cesarze, że Kandydian nie powinien bynajmniej mieszać się do samych obrad soboru, ale obowiązkiem jego jest strzec publicznego porządku w Efezie. Dlatego powinien wypędzić z miasta mnichów i ludzi świeckich, których niepotrzebna ciekawość tam by nagromadziła. Powinien dalej przestrzegać aby obrady soborowe odbywały się porządnie, bez głośnych hałasów i zwady; aby żaden z członków soboru nie opuścił Efezu przed ukończeniem obrad, i aby przed załatwieniem kwestyj dogmatycznych, sobór nie zastanawiał się nad żadnym innym pytaniem (Mansi, t. IV, p. 1118). Komes Ireneusz, przyjaciel......................Andrzej Juliusz Sarwa
Nestoriusz
W obronie Jezusowego człowieczeństwa
Powstanie herezji, o której teraz będzie mowa, przypadło na okres, gdy na tronie cesarskim w Konstantynopolu zasiadał siedmioletni imperator Teodozjusz II (408–450). Po kilku latach (w 414 roku) za sprawą regentów do rządów dopuszczono jego siostrę Pulcherię, a ta, rozsmakowawszy się we władzy, nie myślała nawet, by ją oddać bratu. Ożeniła go tedy z równie sprytną Eudoksją, która z nieopierzonego młokosa (bo miał wówczas ledwie dwadzieścia lat) rychło uczyniła pantoflarza. I od tej pory obie ambitne kobiety – ulegając rozmaitym wpływom dworskich koterii – same kierowały cesarstwem. Ale nic nie trwa wiecznie i któregoś dnia nadszedł kres rządów obu niewiast. Trafił się sprytniejszy od nich – wyzwoleniec Cuma Chryzafiusz. Pulcheria, chcąc nie chcąc, musiała zamieszkać w klasztorze.
Los wszakże okazał się dla niej raz jeszcze łaskawy. Gdy bowiem w roku 450 cesarz Teodozjusz II zmarł, Pulcheria porzuciła ponure mury klasztorne i – tym razem nie krępowana już przez nikogo – sięgnęła po pełnię władzy. Jak się można domyślać, Chryzafiusz za swe wobec niej przewiny został najpierw ukarany wygnaniem, a później śmiercią. Na koniec oddała swą piękną i zarazem cenną rękę Marcjanowi i uczyniła zeń nowego imperatora. Oto mamy z grubsza zarysowane tło, na którym rozegrały się wypadki związane z nowym wielkim sporem teologicznym.
A wszystko zaczęło się od zwalczania herezji apolinaryzmu. Jej głosiciel – biskup syryjskiej Laodycei – dowodził, iż Jezus w swym ziemskim życiu miał co prawda rzeczywiste ludzkie ciało, nie miał wszakże ludzkiej duszy, którą zastąpiło Bóstwo. Był zatem prawdziwym Bogiem–człowiekiem, ale owo człowieczeństwo nie było pełne, bo uszczuplone na rzecz boskości. Tak więc Maryja była Matką Boga – po grecku Theotokos. Bóg się urodził w Betlejem i Bóg umarł na Golgocie.
Oczywiście taka nauka, chociaż pozwalająca prostaczkom pojąć tajemnicę Boga–człowieka, budziła sprzeciw licznych teologów. Podniósł się też natychmiast przeciwko niej krzyk i przeciwstawiano jej inną naukę.
Począł ją głosić (tzw. doktrynę o zamieszkaniu – enoikesis) Diodor z Tarsu, dowodząc, iż Chrystus miał tak ciało, jak i duszę ludzką, zaś Bóstwo zamieszkało w owym człowieku "niczym posąg w świątyni", absolutnie zaś nie zastąpiło w nim ludzkiej duszy. Owo twierdzenie dało właśnie asumpt do wybuchu nowej waśni trwającej ni mniej, ni więcej, tylko trzy stulecia! Później teologowie szkoły antiocheńskiej, zwalczając apolinaryzm poprzez rozwinięcie nauki Diodora z Tarsu, posunęli się aż do absurdu. Dowodzili mianowicie, iż Zbawiciel miał dwie natury i dwie osoby (sic!) – boską i ludzką!
Póki owe spory dotyczyły wyłącznie teologów, nie działo się jeszcze nic złego, ale – jak to zwykle bywa – znalazł się zdolny i fanatyczny zwolennik doktryny o zamieszkaniu, który gromkim głosem ją rozpowszechniać z kazalnicy. Nosił on imię Nestoriusza.
Ów Nestoriusz – dobry teolog i świetny mówca – był Syryjczykiem. W młodości wstąpił do klasztoru Eutropiosa w Antiochii, gdzie.......................
Wprowadzenie
Wielu ludzi, patrząc jak fale dzisiejszego krytycyzmu i niedowiarstwa unoszą jedne po drugich okruchy starych wierzeń chrześcijaństwa i same podwaliny tej dwudziestowiekowej budowli podmywają – doznaje uczucia jakiejś nieogarnionej trwogi. Kiedy np. obradujący w Berlinie synod protestantów uchwala rezolucję p. Tauchera, ˝że warunkiem dla chcących brać udział w pracach synodalnych jest uznanie zasadniczego artykułu o Bóstwie Chrystusa˝ (na posiedzeniu d. 26 sierpnia 1885 r.) – słychać w tym orzeczeniu jakby jęk konającej wiary protestantyzmu; a kiedy i przeciwko temu powstaje burza protestów i nagan, nawet w organach ˝ewangelickiego stowarzyszenia˝ (Protestantenverein), odsłania się cała bezdeń negacji, do jakiej wiek nasz doszedł: chrześcijanie przeczą Bóstwu Chrystusa! Dokąd nas ta fala zapędzi?
W istocie jednak nie trwoga powinna nas katolików na ten widok przejmować, ale, prócz litości dla zbłąkanych, błogie uczucie naszego bezpieczeństwa. Nawa niosąca całość naszej wiary, depositum fidei (I Tym. 6), już nieraz przebyła te wszystkie nawałności. I dawne wieki miały swoich protestantów, przeczących wszystkiemu, a godzących się jedynie w protestowaniu przeciw Kościołowi; miały także swoich Strausów i Renanów, godzących na Bóstwo Założyciela Kościoła. Rodzaj ich szermierki był wprawdzie inny niż dzisiaj, stosowny do ducha onych czasów i nastroju minionych społeczeństw; nie mieli oni do pomocy tej skłonności umysłów do materializmu, jaka dzisiejszym sekciarzom służy, ale mieli w ręku Pismo św., któremu powszechnie wówczas wierzono, a które przebiegły umysł zawsze przekręcić potrafi; mieli dwory cesarskie przystępne intrydze, a niezapominające jeszcze pogańskiego tytułu: Imperator Pontifex Summus. Przedmiot jednak, około którego walczono, tj. dogmat katolicki, zawsze był ten sam co dzisiaj i zawsze ten sam cel walki: zburzenie królestwa Chrystusowego na świecie.
Od takiej walki o Bóstwo Chrystusa, na wielkie rozmiary, pod wodzą św. Cyryla Aleksandryjskiego z jednej strony, a z drugiej sławnego Nestoriusza, wrzał świat chrześcijański w początkach V wieku. Pamiętać trzeba, że prawda objawiona nie posiadała ku swojej obronie w pierwszych wiekach tych wyrazistych, niemal geometrycznych określeń, z jakimi ją w dzisiejszych katechizmach znajdujemy. Bóg dał od razu Kościołowi w apostolskich czasach cały depozyt wiary; ale wyraźna świadomość i rozumienie tego co się w tym depozycie zawiera, miało się w Kościele wiekami rozwijać. Ten brak autentycznego określenia dogmatu, ułatwiał starym kacerzom zaczepki, utrudniał obronę prawdy; ale też odwrotnie ta szermierka z kacerstwem wywoływała coraz większe określenie i wyjaśnienie dogmatu i po każdym zwycięstwie nad herezją część prawdy wyświeconą sankcjonowało raz na zawsze orzeczenie powszechnego Kościoła. Tak przeciw doketom wyjaśnił i zatwierdził Kościół prawdziwość człowieczeństwa Chrystusowego; przeciw ebionitom i arianom wystąpił w obronie Jego Boskości. Z początkiem V wieku było już orzeczonym dogmatem wiary katolickiej, ze Chrystus jest zarazem prawdziwym człowiekiem; ale naturalne pytanie, które się samo nasuwało: w jaki sposób natura ludzka złączona jest z naturą Bożą w Chrystusie – mniej było dotąd roztrząsane. Dawni Ojcowie i doktorowie Kościoła zbywali to pytanie ogólnikowymi odpowiedziami. Tertulian mówi (Ad Praxeam, c. 27): że ˝Słowo oblekło się w ciało˝, a formuła ta podoba mu się bardziej, niż uświęcone wyrażenie św. Jana: ˝Słowo ciałem się stało˝. Orygenes, Ireneusz, Laktancjusz, Cyprian, mówią nieraz o ˝zmieszaniu się˝ Bóstwa z człowieczeństwem. Uczony biskup laodycejski Apolinariusz, około r. 320, trzymając się nauki Platona, że człowiek składa się z duszy, ciała i ducha, sądził, że Słowo zastępowało w Chrystusie ducha ludzkiego. Przeciw nauce tej, która znosiła ludzką naturę w Chrystusie, powstali: św. Atanazy, Epifaniusz, obaj Grzegorze: Nazjanzeński i Nysseński. Jeśli Chrystus ma być Odkupicielem rodu ludzkiego, musi być prawdziwym człowiekiem, a więc musi mieć prawdziwą, rozumną ludzką duszę. Ale w jaki sposób Słowo złączyło się z naturą ludzką? Czy przez złączenie natury Bożej z ludzką, powstała nowa jakaś odmienna natura, która nie jest ani Bożą, ani ludzką? Czy przeciwnie Bóg zamieszkał tylko w człowieku, tak, że to złączenie Boga z człowiekiem jest czysto przypadkowym? Czy wreszcie może złączenie to nie jest ani pierwszego, ani wtórego rodzaju, ale zupełnie inne, niż wszystkie złączenia, które na świecie tym widzimy? Na pytania te i ci nawet Ojcowie, którzy walczyli z herezją Apolinarego, dają mgliste jeszcze i niedokładne odpowiedzi.
Z początkiem V wieku odnowili walkę z Apolinarym nauczyciele szkoły antiocheńskiej: Diodor z Tarsu i Teodor, późniejszy biskup Mopsuestii w Cylicji. Wedle Teodora dwie są w Chrystusie osoby: osoba Boska i osoba ludzka, złączone ze sobą przypadkowo, tj. w ten sposób, że druga osoba Boża ˝zamieszkuje˝ w człowieku Jezusie. Maryja nie porodziła Boga, ale Jego ˝świątynię˝, a przeto nie może być nazwaną ˝Bożą Rodzicielką˝, chyba w znaczeniu przenośnym. Niewłaściwym też jest przypisywać przymioty i właściwości Boże człowiekowi Jezusowi i na odwrót. Tak np. zdanie: ˝Druga Osoba Boża poniosła śmierć za rodzaj ludzki˝, jest niewłaściwym i nieprawdziwym, bo Chrystus nie jest jedną osobą o dwóch naturach Boskiej i ludzkiej, ale w człowieku Jezusie, który śmierć za ludzi poniósł, mieszka Bóg Słowo, z natury swej niecierpiętliwy. Śmierć i wszystkie czynności Jezusa dlatego były tak wielkiej wagi, bo w Jezusie przemieszkiwało Słowo; ale co innego jest, że w Jezusie Bóg przemieszkiwał, co innego, że człowiek Jezus jest Bogiem.
Takim w głównych swych zarysach był system Teodora z Mopsuestii. Herezja jego przeminęłaby może bez śladu, jak tyle innych, gdyby Teodor nie miał słynniejszego od siebie ucznia, który naukę jego rozwinął i cały Wschód nią zawichrzył. Uczniem tym był Nestoriusz; głównym przeciwnikiem Nestoriusza był Cyryl, patriarcha aleksandryjski. Przez lat kilkanaście cały Kościół wschodni dzielił się na cyrylianów i nestorianów; na prowincjonalnych synodach, po miastach i miasteczkach, na dworze cesarza Teodozego II zadawano sobie pytanie: W jaki sposób Słowo złączyło się z naturą ludzką? Nie było to w istocie pytanie małej wagi, walka o słowa. Jeżeli druga osoba Boża nie stała się istotnie człowiekiem, jeżeli ˝Bóg z Boga nie przyjął na się natury naszej i swoją jej nie uczynił, nie moglibyśmy zwyciężyć twórcy śmierci i grzechu˝ (Leo papa in epistola dogmatica ad Flavianum), dzieło odkupienia nie byłoby prawdziwym odkupieniem, a zatem runęłyby podwaliny całej katolickiej wiary. I dlatego poznając ważność tego pytania, tak silnie obstawał Cyryl, biskupi i lud katolicki przy prawdzie podanej w Piśmie i kościelnej nauce.
Ale ponad tymi sporami i zabiegami ludzkimi unosił się duch Boży i jak zawsze w historii świata i w historii Kościoła ˝przedzielił światłość od ciemności˝. Herezja Nestoriusza, jak herezje jego poprzedników, przyczyniła się tylko do prawdziwego ˝rozwoju˝ wiary, do większego zaokrąglenia i rozjaśnienia dogmatu na wielkim Soborze Efeskim.Rozdział I.
Kto to był Nestoriusz? Z rodzinnego miasta Germanicji w Syrii, przybył on za młodu do Antiochii, gdzie odznaczył się niebawem wymową, a bardziej może niż właściwą wymową, miłym i dźwięcznym głosem. Kazania i sława nader umartwionego życia zjednały mu wziętość, a gdy pod koniec r. 427 umarł biskup konstantynopolitański Sisinnius, obrano na tę godność Nestoriusza. Lud upatrywał w nim drugiego Jana Chryzostoma. W pierwszym kazaniu, powiedzianym w Konstantynopolu, wystąpił gwałtownie przeciw heretykom: ˝Uwolń ziemię od heretyków, cesarzu! – wołał do obecnego Teodozjusza – a dam ci za to niebo; pomóż mi zwyciężyć kacerzy, a dopomogę ci w wojnie przeciw Persom˝ (Socrates, Hist. eccl., VII, 29). W niewiele dni później postanowił odebrać arianom ich zbór, zaczepił nowacjanów, macedonianów i quartodecimanów i wyjednał u cesarza ostre prawa przeciw kacerzom. Dla jednych pelagianów był łaskawszy i wstawiał się nawet za nimi w osobnym liście do papieża Celestyna. Ale już w tej epoce pozornej gorliwości, rzucał pierwsze nasiona przyszłej herezji...........Rozdział II.
Kiedy na Wschodzie wrzała walka w całej sile, w Rzymie nie tracono nadziei że spór da się jeszcze pokojowo załagodzić. W pierwszych więc dniach maja 431 r., na miesiąc przed zebraniem się soboru, papież Celestyn zawezwał listownie Cyryla, aby wszelkimi sposobami starał się pozyskać Nestoriusza dla prawdy, gdyż Bóg nie chce śmierci grzesznika, ale aby nawrócił się a żył. Gdyby jednak Nestoriusz trwał w uporze, to niechaj zbiera, co posiał z pomocą diabelską (Mansi, Collectio Conciliorum, t. IV, p. 1292). W liście do Teodozjusza uwiadamiał go Papież, że sam na sobór nie przybędzie, ale wyśle swoich legatów. Niech cesarz broni dogmatu i pamięta, iż wyżej należy cenić nienaruszalność wiary, aniżeli nawet dobro i całość państwa (Mansi, t. IV, p. 1291). Legatami swymi zamianował Papież biskupów: Arkadiusza, Projekta i diakona Filipa. Legaci mieli, wedle danych sobie instrukcyj stanąć po stronie Cyryla, przy tym jednak powinni byli uważać, aby, pamiętając na godność Stolicy Apostolskiej, występowali jako sędziowie, nie jako szermierze (Mansi, t. IV, p. 556). Obaj cesarze, Teodozjusz II i Walentynian III nie mieli również osobiście przybyć do Efezu, ale wyznaczyli natomiast jako Protektora soboru dowódcę przybocznej swej straży, komesa Kandydiana. W edykcie, udzielonym soborowi zastrzegali się cesarze, że Kandydian nie powinien bynajmniej mieszać się do samych obrad soboru, ale obowiązkiem jego jest strzec publicznego porządku w Efezie. Dlatego powinien wypędzić z miasta mnichów i ludzi świeckich, których niepotrzebna ciekawość tam by nagromadziła. Powinien dalej przestrzegać aby obrady soborowe odbywały się porządnie, bez głośnych hałasów i zwady; aby żaden z członków soboru nie opuścił Efezu przed ukończeniem obrad, i aby przed załatwieniem kwestyj dogmatycznych, sobór nie zastanawiał się nad żadnym innym pytaniem (Mansi, t. IV, p. 1118). Komes Ireneusz, przyjaciel......................Andrzej Juliusz Sarwa
Nestoriusz
W obronie Jezusowego człowieczeństwa
Powstanie herezji, o której teraz będzie mowa, przypadło na okres, gdy na tronie cesarskim w Konstantynopolu zasiadał siedmioletni imperator Teodozjusz II (408–450). Po kilku latach (w 414 roku) za sprawą regentów do rządów dopuszczono jego siostrę Pulcherię, a ta, rozsmakowawszy się we władzy, nie myślała nawet, by ją oddać bratu. Ożeniła go tedy z równie sprytną Eudoksją, która z nieopierzonego młokosa (bo miał wówczas ledwie dwadzieścia lat) rychło uczyniła pantoflarza. I od tej pory obie ambitne kobiety – ulegając rozmaitym wpływom dworskich koterii – same kierowały cesarstwem. Ale nic nie trwa wiecznie i któregoś dnia nadszedł kres rządów obu niewiast. Trafił się sprytniejszy od nich – wyzwoleniec Cuma Chryzafiusz. Pulcheria, chcąc nie chcąc, musiała zamieszkać w klasztorze.
Los wszakże okazał się dla niej raz jeszcze łaskawy. Gdy bowiem w roku 450 cesarz Teodozjusz II zmarł, Pulcheria porzuciła ponure mury klasztorne i – tym razem nie krępowana już przez nikogo – sięgnęła po pełnię władzy. Jak się można domyślać, Chryzafiusz za swe wobec niej przewiny został najpierw ukarany wygnaniem, a później śmiercią. Na koniec oddała swą piękną i zarazem cenną rękę Marcjanowi i uczyniła zeń nowego imperatora. Oto mamy z grubsza zarysowane tło, na którym rozegrały się wypadki związane z nowym wielkim sporem teologicznym.
A wszystko zaczęło się od zwalczania herezji apolinaryzmu. Jej głosiciel – biskup syryjskiej Laodycei – dowodził, iż Jezus w swym ziemskim życiu miał co prawda rzeczywiste ludzkie ciało, nie miał wszakże ludzkiej duszy, którą zastąpiło Bóstwo. Był zatem prawdziwym Bogiem–człowiekiem, ale owo człowieczeństwo nie było pełne, bo uszczuplone na rzecz boskości. Tak więc Maryja była Matką Boga – po grecku Theotokos. Bóg się urodził w Betlejem i Bóg umarł na Golgocie.
Oczywiście taka nauka, chociaż pozwalająca prostaczkom pojąć tajemnicę Boga–człowieka, budziła sprzeciw licznych teologów. Podniósł się też natychmiast przeciwko niej krzyk i przeciwstawiano jej inną naukę.
Począł ją głosić (tzw. doktrynę o zamieszkaniu – enoikesis) Diodor z Tarsu, dowodząc, iż Chrystus miał tak ciało, jak i duszę ludzką, zaś Bóstwo zamieszkało w owym człowieku "niczym posąg w świątyni", absolutnie zaś nie zastąpiło w nim ludzkiej duszy. Owo twierdzenie dało właśnie asumpt do wybuchu nowej waśni trwającej ni mniej, ni więcej, tylko trzy stulecia! Później teologowie szkoły antiocheńskiej, zwalczając apolinaryzm poprzez rozwinięcie nauki Diodora z Tarsu, posunęli się aż do absurdu. Dowodzili mianowicie, iż Zbawiciel miał dwie natury i dwie osoby (sic!) – boską i ludzką!
Póki owe spory dotyczyły wyłącznie teologów, nie działo się jeszcze nic złego, ale – jak to zwykle bywa – znalazł się zdolny i fanatyczny zwolennik doktryny o zamieszkaniu, który gromkim głosem ją rozpowszechniać z kazalnicy. Nosił on imię Nestoriusza.
Ów Nestoriusz – dobry teolog i świetny mówca – był Syryjczykiem. W młodości wstąpił do klasztoru Eutropiosa w Antiochii, gdzie.......................
więcej..