Szaleństwo i chwała - ebook
Szaleństwo i chwała - ebook
Tim Weiner, laureat Nagrody Pulitzera i National Book Award, odsłania kulisy wojny politycznej pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Rosją.
Wnikliwa, a zarazem napisana w porywającym stylu historia zmagań i rywalizacji między dwoma mocarstwami – szpiegostwa, sabotażu, trudnej dyplomacji i skutecznej dezinformacji – od początku konfliktu w 1945 roku aż po koniec prezydentury Donalda Trumpa w roku 2020.
Autor zabiera nas za zamknięte drzwi gabinetów oraz śledzi poczynania CIA i machinacje KGB na całym świecie. Bezpardonową walkę o rząd dusz pokazują niedawno odtajnione dokumenty dotyczące zrywów wolnościowych w NRD w 1953 roku, w Polsce i na Węgrzech w roku 1956. Szczegóły akcji CIA w Kongu lat 60., rola Radia Wolna Europa oraz propaganda i akcje dezinformacyjne, narodziny „Solidarności” i stan wojenny w Polsce, upadek Muru Berlińskiego, krach Związku Radzieckiego, relacje Billa Clintona i Borisa Jelcyna, zjednoczenie Niemiec, rozszerzenie Unii Europejskiej i NATO, pojawienie się na scenie politycznej Władimira Putina, brawurowe akcje hakerskie i błyskotliwe wykorzystanie Internetu do wywarcia wpływu na amerykańskie wybory prezydenckie w 2016 roku – to tylko skrót rozważań, które pozwalają nam lepiej zrozumieć, w jakim miejscu jesteśmy obecnie i dlaczego się w nim znaleźliśmy.
Tim Weiner w książce, którą czyta się jak szpiegowski thriller, nie tylko trafnie diagnozuje i wskazuje źródła obecnej erozji demokracji na świecie, ale też obnaża sposób działania sił, które się do tego przyczyniają, i podpowiada, jak można się im przeciwstawić, zanim będzie za późno.
Kategoria: | Historia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8188-902-5 |
Rozmiar pliku: | 913 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
——————
ZIARNA PRZYSZŁYCH ZMAGAŃ
Od ponad 75 lat Stany Zjednoczone i Rosja walczą o dominację nad światem. W XX wieku Stany Zjednoczone wygrały zimną wojnę i przez pewien czas wydawało się, że tryumf ten okaże się trwały i wszędzie zapanuje wolność. Czas ten jednak przeminął. W XXI wieku Rosja przeszła do kontruderzenia przeciwko Stanom Zjednoczonym i ich sojusznikom, działając skrycie i wywrotowo. Jej działania podkopały amerykańską demokrację – budowlę, która w ciągu ćwierci milenium przetrwała wojnę domową i dwie wojny światowe. Rezultat może zdecydować o losie USA i o tym, czy światem rządzić będą demokraci czy autokraci. W zmaganiach tych wielkie armie, floty i arsenały pełne broni jądrowej okazały się bezużyteczne. Walka toczy się przy użyciu broni politycznej.
Wojna polityczna jest metodą, za której pomocą państwa demonstrują swą siłę i osłabiają wroga bez odpalania rakiet czy wysyłania wojska. Jej prowadzenie wymaga całego spektrum środków wywiadowczych i dyplomatycznych, od tajnych operacji do zastraszania oraz umiejętnego zgrania tych instrumentów przez przywódcę. Stany Zjednoczone zbudowały po II wojnie światowej potężną machinę wojny politycznej i przyspieszyły dzięki niej upadek Związku Radzieckiego, na przełomie wieków ta machina zaczęła się jednak zacinać, a dzisiaj praktycznie nie funkcjonuje. Rosjanie zaś stosują wojnę polityczną umiejętnie i przebiegle od czasu dojścia do władzy Władimira Putina 20 lat temu. Od roku 2014 zadają ciosy amerykańskiemu systemowi politycznemu, a w roku 2016 pomogli w wyborze prezydenta zauroczonego Putinem, co spowodowało zagrożenie dla samej demokracji. W roku 2020 jeszcze bardziej przebiegle stosowali dezinformację przeciwko USA. Musimy poznać mechanizm prowadzenia wojny politycznej, nim spadnie kolejny cios. A jest on bliski.
Wojna to naturalny stan w stworzonym przez nas świecie. W poprzednim wieku zabito ponad 200 milionów żołnierzy i cywilów. Dymiące zgliszcza I wojny światowej zapaliły długi lont II wojny, a z jej popiołów uniosła się trująca chmura zimnej wojny. Wśród zniszczonych w wyniku tych konfliktów ideałów były szlachetne zasady spisane w początkach XX wieku: wedle nich wojny miały się toczyć pomiędzy umundurowanymi żołnierzami, rozpoczynać się pewnego dnia od oficjalnego wypowiedzenia, po czym kończyć się w wyniku podpisania traktatu pokojowego. Państwa miały nie mieszać się w wewnętrzne spory innych państw. Okazało się to pustymi obietnicami dla tysięcy amerykańskich żołnierzy skierowanych na Syberię do walki z Armią Czerwoną, od sierpnia 1918 roku do czerwca 1920 roku, 19 miesięcy po zawieszeniu broni. I słabym pocieszeniem dla milionów Polaków, którzy we wrześniu 1939 roku odkryli, że znaleźli się pod radzieckimi rządami w wyniku tajnej klauzuli paktu zawartego przez Stalina z Hitlerem.
W sierpniu 1945 roku, gdy prezydent Harry S. Truman zrzucił bombę atomową na Japonię, obowiązywały jeszcze dwa prawa dotyczące wojny. Jednym była zdolność do prowadzenia walki – czyli wola państwa do poświęcania życia swych żołnierzy. Drugim była siła ognia – czyli zdolność państwowego arsenału do zabijania. Przez pewien, niedługi czas Stany Zjednoczone jako jedyne były w posiadaniu broni ostatecznej. Obracanie całych miast w radioaktywne gruzy kazało żyjącym zastanawiać się, jak wyglądałaby III wojna światowa, gdyby Stalin posiadł sekret tej broni. W rzeczywistości jednak dysponował on tym sekretem, choć w Waszyngtonie nikt wówczas o tym nie wiedział. Amerykanie odpowiedzialni za bezpieczeństwo narodowe zaczęli myśleć o tym, co niewyobrażalne, a pojawienie się broni jądrowej zmieniło ich sposób myślenia. Najmądrzejsi z nich rozumieli, że jeśli dojdzie do konfrontacji z Sowietami, następna wojna zniszczy wszystko, czego pragnęli bronić, a ocalali będą zazdrościli zabitym.
Gdy obie strony nie zdołały zawrzeć pokoju i rozpoczęły się zmagania o dominację nad innymi państwami świata, trzeba było znaleźć sposób na prowadzenie walki poprzez skrytą projekcję siły – szpiegostwo i działania wywrotowe, podstępy i sabotaż, fałszowanie wyborów i misterne zamachy stanu, dezinformację i kłamstwo, represje i zamachy terrorystyczne. Amerykanie o takim sposobie prowadzenia wojny nie wiedzieli prawie nic. Rosjanie prowadzili ją od czterech wieków.
Panujący w XVI wieku car Iwan Groźny położył podwaliny tajnej milicji. Piotr Wielki i Katarzyna II rozbudowali aparat wywiadowczy, szpiegując swych zagranicznych przeciwników, jak i własny lud. Gdy w roku 1812 kraj najechał Napoleon, car Aleksander I wzmocnił rosyjski wywiad zagraniczny i powiązał go z wojskiem. Ochrana, utworzona w roku 1881 po udanym zamachu na Aleksandra II, szpiegowała wrogów wewnętrznych i zewnętrznych w czasach, gdy anarchiści zabijali królów i cesarzowe, książąt i arcyksiążąt, a w roku 1901 także prezydenta Stanów Zjednoczonych. Szpiedzy Kremla zostali jednak zmiażdżeni przez bolszewickich rewolucjonistów, którzy w roku 1917 przejęli władzę w Rosji. Na ich miejsce, w bezlitośnie lodowaty grudniowy dzień, Włodzimierz Lenin powołał własną tajną milicję: Wszechrosyjską Komisję Nadzwyczajną do Walki z Kontrrewolucją i Sabotażem – WCzk, znaną wszystkim jako Czeka. „Jesteśmy za zorganizowanym terrorem”, powiedział w 1918 roku jej pierwszy szef Feliks Dzierżyński. Stalin dał im nieograniczoną władzę. W roku 1934 wprowadzili oni Wielki Terror: zamordowano milion ludzi. W tym roku szpiedzy Stalina działali już też w Stanach Zjednoczonych. Do II wojny światowej udało im się spenetrować amerykańskie władze – Departament Stanu, Departament Sprawiedliwości i tajny Projekt Manhattan. W roku 1954, po śmierci Stalina, służbę szpiegowską nazwano Komitetem Bezpieczeństwa Państwowego, KGB. Jego zadaniem było prowadzenie działań szpiegowskich, osłabianie przeciwników poprzez dezinformację i sabotaż polityczny, ochrona państwa, strzeżenie jego przywódców i niszczenie opozycji. KGB było ministerstwem strachu, łączącym zadania FBI J. Edgara Hoovera, zimnowojennej CIA oraz nazistowskiego gestapo. Było największą służbą wywiadowczą w dziejach świata. Jeśli ktoś, tak jak Władimir Putin, wychowywał się w biedzie i głodzie w zrujnowanej wojną Rosji, a miał ambicje zdobycia władzy, najlepiej było wstąpić do KGB.
Przed gmachem Łubianki, siedziby KGB w Moskwie, od roku 1958 stał ogromny pomnik Dzierżyńskiego. W roku 1991 obalili go protestujący zamierzający skruszyć murszejącą konstrukcję Związku Radzieckiego. Pomnika nie ustawiono ponownie, Putin dokonał jednak rehabilitacji Dzierżyńskiego i wskrzesił radzieckie państwo wywiadowcze. Obecnie co roku 20 grudnia obchodzi się na Kremlu Dzień Czekisty. Putin zaś jest czekistą do szpiku kości. Chodzi o to co zawsze: utrzymanie rządów przywódcy za wszelką cenę, więzienie i mordowanie wrogów wewnętrznych oraz prowadzenie wojny politycznej celem dezorientowania, zwodzenia i zaskakiwania przeciwników, nakłonienia ich do działania wbrew własnym interesom i osłabianie ich pozycji w świecie.
Stany Zjednoczone nie posiadały w czasie pokoju służb wywiadowczych do czasu, gdy w roku 1947 Kongres utworzył Centralną Agencję Wywiadowczą. Choć Amerykanie nauczyli się w następnych latach o szpiegostwie bardzo wiele, często kosztem bolesnych doświadczeń, początkowo byli amatorami niemal pod każdym względem, zwłaszcza w dziedzinie wojny politycznej, a już szczególnie w mrocznej sztuce podstępu i dezinformacji. W swoich pierwszych dniach CIA liczyła jedynie 200 funkcjonariuszy. Jej zadaniem było prowadzenie zimnej wojny i zapobieżenie drugiemu Pearl Harbor. W ciągu pięciu lat jej liczebność wzrosła pięciokrotnie. Kontrolowała tajne armie na całym świecie, prowadząc działania paramilitarne od Związku Radzieckiego po Chiny, organizując zamachy stanu i starając się rozedrzeć żelazną kurtynę.
W ciągu XX wieku Biały Dom i Kreml rozkazały swoim szpiegom i dyplomatom wpłynąć na wynik co najmniej 117 wyborów na całym świecie¹. Walczono o kontrolę nad państwami w Afryce i Azji, Ameryce Łacińskiej i na Bliskim Wschodzie, kupując lojalność za pomocą broni i pieniędzy. Nigdy jednak oba państwa nie walczyły ze sobą bezpośrednio. Obie strony popierały watażków i despotów, podkopywały też ulubione reżimy przeciwnika, wspierając skrycie armie partyzanckie i ruchy podziemne oraz wpływając na przywódców politycznych. Stany Zjednoczone prowadziły wojnę z komunizmem w dżunglach Wietnamu, Sowieci zaś szmuglowali broń i amunicję wrogom Ameryki w Azji Południowo-Wschodniej. Sowieci zajęli Afganistan, CIA zaś posyłała walczącym z nimi islamskim bojownikom broń o wartości miliardów dolarów. Amerykanie nadawali wiadomości i propagandę za żelazną kurtynę poprzez Radio Wolna Europa. Sowieci odpowiadali potokiem dezinformacji rozpowszechnianej przez KGB.
Ostatecznie, po wydaniu przez Moskwę i Waszyngton bilionów dolarów na zbrojenia i po śmierci milionów ludzi na obszarach rywalizacji obu supermocarstw, Związek Radziecki załamał się pod ciężarem własnych złudzeń. Kreml nie był w stanie podtrzymać swego założycielskiego fałszu, ogromnego kłamstwa głoszącego, że radziecki komunizm jest eksperymentem szlachetniejszym od amerykańskiej demokracji. „Wyobraźmy sobie kraj, który lata w kosmos, wysyła sputniki, tworzy taki system obronny, a nie jest w stanie rozwiązać problemu damskich rajstop”, rozpaczał ostatni przywódca Związku Radzieckiego Michaił Gorbaczow po definitywnym opuszczeniu flagi z sierpem i młotem. „Nie ma pasty do zębów, nie ma proszku do prania, nie ma produktów podstawowej potrzeby. Praca w rządzie takiego państwa była niewiarygodnie poniżająca”².
Marzenie Amerykanów prowadzących zimną wojnę ziściło się: mapa świata została przekształcona przez upadek Związku Radzieckiego. Liberalna demokracja znalazła się na fali, a kraje Europy Wschodniej zostały uwolnione z duszącego uścisku, w jakim trzymali je Stalin i jego następcy. Stoczono i wygrano jeszcze jedną wojnę, gdy Stany Zjednoczone zmiażdżyły w roku 1991 armię iracką. Wojna w Zatoce Perskiej była niczym szok. Pentagon władał nowymi broniami w postaci strategicznego podstępu, zarządzania wizerunkiem oraz wojny informacyjnej. Okazały się one równie niszczące jak inteligentne bomby i pociski samosterujące.
W tych czasach Stany Zjednoczone kroczyły przez świat niczym kolos, podobnie jak po II wojnie światowej. W ciałach decyzyjnych Waszyngtonu panowało przekonanie, że wszystko rozwija się tak, jak chcemy. „Nie było żadnych problemów w polityce zagranicznej”, powiedział James A. Baker III, sekretarz stanu George’a H.W. Busha, gdy ten ostatni ustępował z urzędu w styczniu 1993 roku. „Wszyscy chcieli być przyjaciółmi Stanów Zjednoczonych. Wszyscy pragnęli przyjąć wolny rynek. Wszyscy chcieli przyjąć demokrację, z wyjątkiem jedynie Korei Północnej, Kuby, Iranu i Libii. Wszyscy byli nasi”³. Wszyscy kochali Amerykę – także Rosjanie. Albo też chciano w to wierzyć.
Umysły mądrzejsze, choć nieliczne, obawiały się dominującego wówczas poczucia tryumfalizmu. Żołnierz i mąż stanu Colin L. Powell, który był kolejno przewodniczącym Kolegium Połączonych Szefów Sztabu oraz sekretarzem stanu, cytował pruskiego stratega Carla von Clausewitza: „Strzeż się sugestywności ulotnych wrażeń”⁴. Niewielu jednak starało się spojrzeć poza przemijające wydarzenia; jeszcze mniej liczni wyobrażali sobie, że zimnowojenne konflikty mogą rozgorzeć na nowo w XXI wieku. „Nie rozumieliśmy, że ziarna przyszłych zmagań już zaczynały kiełkować. Istniały wczesne oznaki przyszłej rywalizacji mocarstw”, pisał Bob Gates, wówczas były dyrektor CIA i przyszły sekretarz obrony, który pracował dla prezydentów od Lyndona Johnsona po Baracka Obamę. „W Rosji zapuszczały korzenie niechęć i rozgoryczenie wynikające z gospodarczego chaosu i korupcji po upadku Związku Radzieckiego” oraz z amerykańskich dążeń do rozszerzenia sojuszu wojskowego NATO na wschód, po granice Rosji. „Jednym z najbardziej rozgniewanych tym obrotem wydarzeń Rosjan był Władimir Putin”⁵. Rosyjski przywódca jako podpułkownik KGB obserwował z placówki w NRD rozpad swojego imperium. Nauczył się wiele na temat prowadzenia wojny politycznej.
Gdy u schyłku XX wieku osiągnął władzę, z rozbitych fragmentów dawnego KGB stworzył nową wersję radzieckiego państwa, w którym kontrolował nie tylko żołnierzy i szpiegów, ale także sterował telewizją i Internetem, aby tworzyć iluzje rzeczywistości. Gdy w roku 2012 Putin został po raz trzeci wybrany na prezydenta, zebrał wszystkie posiadane siły, przygotował się i wymierzył je przeciwko Stanom Zjednoczonym. Jak stwierdził Mike Morell, niegdyś tymczasowy dyrektor CIA, „w znaczącym stopniu powrócił do zachowań w istocie radzieckich z czasów zimnej wojny, czyli przeciwstawiania się Stanom Zjednoczonym wszędzie na świecie i usilnych prób podkopywania tego, co starały się osiągnąć. Osłabiania ich na wszelkie możliwe sposoby”⁶.
Amerykanie zwykli postrzegać wojnę i pokój tak jak dzień i noc. Rosjanie widzą jednak niekończące się zmagania. Mogą mieć rację, ponieważ – choć okoliczności walki się zmieniają – natura wojny jest niezmienna. Przez 20 lat Putin używał swego wojska i wywiadu do tworzenia nowych strategii i taktyk prowadzenia wojny politycznej ze Stanami Zjednoczonymi. Jego kontrofensywa rozwijała się powoli, przeradzając się w prawdziwy, nieoczekiwany blitzkrieg wymierzony w samo serce amerykańskiego systemu politycznego.
Nie tak dawno w Moskwie, w zimowy wieczór, wyższy doradca Władimira Putina nazwiskiem Andriej Kruckich, ekspert od wojny politycznej obecnie pełniący funkcję specjalnego ambasadora Federacji Rosyjskiej, wystosował publicznie ostrą groźbę. „Myślicie, że żyjemy w roku 2016”, powiedział. „Nie, żyjemy w roku 1948. A wiecie dlaczego? Dlatego że w roku 1949 Związek Radziecki przeprowadził swoją pierwszą próbę jądrową. Do tego momentu Związek Radziecki starał się doprowadzić do porozumienia z Trumanem w sprawie zakazu posiadania broni jądrowej, w roku 1949 zmieniło się wszystko – zaczęli z nami rozmawiać jak równy z równym”.
„Ostrzegam”, kontynuował. „Jesteśmy o krok od zdobycia «czegoś» z dziedziny informacyjnej, czegoś, co pozwoli nam rozmawiać z Amerykanami jak z równymi”⁷.
Dziś wiemy, co to była za broń. Musimy zrozumieć jej źródła i historię. Musimy też pojąć, że jej używanie grozi wyrządzeniem nieodwracalnych szkód amerykańskiej demokracji i może doprowadzić do jej upadku. Ponownie przeżywamy chwilę, która nastała pokolenie wcześniej, gdy wielkie mocarstwa skrycie się zwalczały, na szali zaś znajdowały się losy świata. Między wtedy i teraz istnieje jednak pewna ogromna różnica. Ameryka pozbawiona jest strategicznej wizji zamiast tej, którą posiadała w czasie zimnej wojny. A jak mówi Księga Przysłów, „gdzie nie ma widzenia, naród się psuje”⁸.
Jednakże w roku 1948 Stany Zjednoczone posiadały strategię zwalczania ognia ogniem. Była ona dziełem jednego człowieka, który sprawił, że jego głos był słyszalny na całym świecie. Strategią tą kierowało się dziesięciu prezydentów. Rządziła decyzjami i planami dyplomatów i szpiegów. I doprowadziła do upadku Związku Radzieckiego.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
1.
Dov H. Levin, _When the Great Power Gets a Vote: The Effects of Great Power_ _Electoral Interventions on Election Results_, „International Studies Quarterly”, 60, no. 2, czerwiec 2016, s. 189–202, https://doi.org/10.1093/isq/sqv016; Levin, _Partisan Electoral Interventions by the Great Powers: Introducing the PEIG Dataset_, „Conflict Management and Peace Science”, 36, no. 1, styczeń 2019, s. 88–106, https://journals.sagepub.com/doi/abs/10.1177/0738894216661190.
2.
Wywiad z Gorbaczowem, PBS, 23 kwietnia 2001, https://www.pbs.org/wgbh/commandingheights/shared/minitext/int_mikhailgorbachev.html.
3.
Relacja Bakera, Miller Center, 29 stycznia 2000, https://millercenter.org/the-presidency/presidential-oral-histories/james-baker-iii-oral-history-2000-white-house-chief.
4.
Relacja Powella, Miller Center, 16 grudnia 2011, https://millercenter.org/the-presidency/presidential-oral-histories/colin-powell-oral-history-chairman-joint-chiefs-staff.
5.
Robert M. Gates, _Duty: Memoirs of a Secretary at War_, Alfred A. Knopf, New York 2014, s. 149– 150. Gates pisał dalej, że wraz ze zbliżaniem się nowego milenium „nasza chwila tryumfu oraz arogancja, z jaką działaliśmy w latach 90. i później jako jedyne ocalałe supermocarstwo, spowodowały powszechną niechęć. Gdy więc 11 września 2001 roku runęły wieże World Trade Center, wiele rządów i narodów – niektóre publicznie, znacznie więcej dyskretnie – z radością przyjęły nieszczęście, jakie spotkało Stany Zjednoczone. W ich oczach arogancki, wszechpotężny gigant dostał zasłużoną nauczkę”.
6.
Wywiad z Morellem, „Politico”, 11 grudnia 2017, https://www.politico.com/magazine/story/2017/12/11/the-full-transcript-michael-morell-216061.
7.
Wypowiedzi Kruckicha na Infoforum 2016, https://infoforum.ru/conference/2016. Żadne z amerykańskich mediów, jak się wydaje, nie dostrzegło tej mowy przez prawie rok, aż do ostatnich dni przed inauguracją Trumpa. Zob. David Ignatius, _Russia’s Radical New Strategy for Information Warfare_, „Washington Post”, 18 stycznia 2017, www.washingtonpost.com/blogs/post-partisan/wp/2017/01/18/russias-radical-new-strategy-for-information-warfare/?utm-term=.492f34e18be9.
8.
Prz. 29,18, za Biblią Tysiąclecia, Wydawnictwo Pallottinum, Poznań 2003 (przyp. tłum.).