- nowość
Szczęśliwe rodzeństwo. Jak powstrzymać kłótnie i wychować przyjaciół na całe życie - ebook
Szczęśliwe rodzeństwo. Jak powstrzymać kłótnie i wychować przyjaciół na całe życie - ebook
Praktyczny poradnik wspierający rodziców w budowaniu bliskich i trwałych relacji między rodzeństwem
Rodzice wiedzą, jak trudno jest zachować harmonię i bliską więź, gdy do gry wkraczają różne temperamenty i odmienne potrzeby ich dzieci.
Jak rodzice mogą pomóc budować silne więzi między rodzeństwem, które przetrwają próbę czasu? Co zrobić, aby zamiast rywalizacji rodzeństwo potrafiło wspierać się w trudnych chwilach i cieszyć ze wspólnych sukcesów?
Dr Laura Markham, psycholożka kliniczna i doktor na Uniwersytecie Columbia, autorka przełomowej książki Pokojowy rodzic, szczęśliwe dzieci, przedstawia proste i skuteczne sposoby na przezwyciężenie kłótni i pielęgnowanie wspierającej, pełnej miłości więzi między rodzeństwem.
Szczęśliwe rodzeństwo zawiera praktyczne, oparte na badaniach porady dotyczące:
– tworzenia głębokich więzi z dziećmi, aby każde z nich naprawdę uwierzyło, że jest ważne i kochane
– rozwijania u dzieci umiejętności rozwiązywania konfliktów – aby mogły zaspokajać własne potrzeby i umiały szanować potrzeby innych
– pomagania rodzeństwu w budowaniu bliskiej więzi oraz tworzeniu trwałych relacji.
Mamania wspiera rodziców to seria, która pomaga zmierzyć się z codziennymi wyzwaniami rodzicielstwa. Książki tworzone są przez uznanych ekspertów, psychologów i prawdziwe autorytety w swoich dziedzinach, dostarczają odpowiedzi na najtrudniejsze pytania oraz stanowią nieocenione wsparcie, którego każdy rodzic tak bardzo potrzebuje.
Kategoria: | Poradniki |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-68227-60-4 |
Rozmiar pliku: | 1,8 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
David Frost
Zanim nauczysz dzieci słuchać, identyfikować problem, wyrażać swoje uczucia, wymyślać rozwiązania i dochodzić do porozumienia, najpierw ty musisz te umiejętności opanować.
Laura Davis i Janis Keyser, _Becoming the parent you want to be_
W sensie dzidzia może być chłopczykiem? Ale to ja jestem twoim chłopczykiem. To chyba nie szkodzi… Zawsze możemy go odesłać, co nie?
Syn autorki w wieku trzech latWSTĘP
Nie byłam gotowa na reakcję mojego syna, kiedy urodziła się jego siostrzyczka. W wieku czterech lat miał za sobą zaledwie kilka napadów złości na przestrzeni całego swojego życia. Ale kiedy pojawiła się mała, najwyraźniej spanikował. Kleił się do mnie, złościł się i bał. Miałam wykształcenie psychologiczne, ale to mnie przerosło.
Większość rodziców tak jak ja nie może się doczekać zachwytu na twarzy starszego dziecka na widok nowo narodzonego rodzeństwa. Wyobrażamy sobie śmiech malucha, kiedy starszy brat go zabawia, strojąc zabawne miny. Kiedy któremuś dziecku stanie się krzywda, drugie odtworzy troskę, którą otrzymało od nas, przytulając je i zanosząc mu ulubiony kocyk. Z czasem ganianie pod zraszaczem ogrodowym zastąpią wycieczki rowerowe i nocowanki w namiocie, a one z kolei ustąpią miejsca kłótniom o samochód w sobotni wieczór i pocieszaniu się nawzajem po przegranych meczach i złamanych sercach. Być może po skończeniu szkoły średniej każde z rodzeństwa pójdzie własną drogą, ale ich więź przetrwa wszystkie wzloty i upadki dorosłości. Chcemy wierzyć, że dajemy naszym dzieciom bezcenny dar: przyjaźń na całe życie.
Tymczasem gdzieś w ciągu pierwszego roku – a może nawet jeszcze zanim młodsze dziecko się pojawi – większość rodziców zaczyna rozumieć, że to wszystko może nie być takie proste, o czym świadczą wypowiedzi rodzin, z którymi pracuję:
- _Kocha swojego braciszka… W sumie przytula go tak mocno, że nas to przeraża… Jej rączki zawsze jakoś trafiają w okolice jego szyi._
- _Nie mogę nawet bezpiecznie prowadzić samochodu, bo nie umieją trzymać rąk przy sobie._
- _Naprawdę doprowadził mnie do granic wytrzymałości, kiedy wyszłam spod prysznica i zorientowałam się, że nasikał na swojego dziewięciomiesięcznego brata!_
Nie ma od tego ucieczki. Rywalizacja w rodzeństwie to zjawisko uniwersalne. W końcu każdy człowiek jest genetycznie zaprogramowany tak, by bronić zasobów, które pomogą mu przetrwać, a twoje dzieci _są zależne_ i _rywalizują_ o to, co stanowi naprawdę cenny zasób – o twój czas i uwagę. Nawet jeśli miłości jest mnóstwo, mali ludzie nie mają zbyt wielkiej kontroli nad impulsami, na pewno będą więc popadać w konflikty. Do tego wreszcie w każdej relacji ton nadaje temperament. Dzieci, które z natury są raczej trudne, będą stanowić jeszcze większe wyzwanie, kiedy dasz im brata czy siostrę, a niektóre rodzeństwa po prostu się nie dogadują.
Niestety wielu rodziców nie wie, jak pomóc dzieciom radzić sobie z tymi silnymi emocjami, przez co zranione uczucia mogą prowadzić do agresywnych zachowań, które z kolei potrafią zamienić się w negatywne wzorce interakcji. Trudne uczucia mogą nadawać ton relacji rodzeństwa przez cały okres dojrzewania, potrafią nawet przez całe życie wypływać znienacka w stresujących dla rodziny momentach.
Ale jest też dobra wiadomość. Relacja między rodzeństwem to właśnie to miejsce, gdzie wygładzają się ostre krawędzie naszego wczesnego egocentryzmu i gdzie uczymy się radzić sobie z najtrudniejszymi emocjami. Siostry i bracia często stają się dobrymi przyjaciółmi, a ponieważ tak dobrze siebie znają, potrafią zapewnić sobie wzajemnie poczucie głębokiego ukojenia. Nawet rodzeństwo, które dużo się kłóci, zwykle nabiera szacunku do siebie nawzajem i w końcu zaczyna się dogadywać. W wieku dorosłym wielu braci i wiele sióstr czuje głęboką więź z jedynymi osobami, które rozumieją, jak wyglądało dorastanie w ich domu rodzinnym.
A oto najlepsza wiadomość ze wszystkich. Rodzice mogą wywrzeć ogromny wpływ na kształtowanie relacji w rodzeństwie. Zazdrości nie da się uniknąć, ale prawie zawsze da się pomóc dzieciom wypracować silną, pozytywną więź, która tę naturalną zazdrość przezwycięży. Nie zawsze łatwo jest wychować rodzeństwo, które docenia siebie nawzajem i przyjaźni się przez całe życie – ale zaangażowany rodzic może wiele zmienić. Napisałam tę książkę, żeby pokazać ci, jak to zrobić.
Kiedy zmagałam się z trudnościami po narodzinach mojego drugiego dziecka, jedyną książką na temat rodzeństwa, którą znalazłam, było _Rodzeństwo bez rywalizacji_ Adele Faber i Elaine Mazlish. Leżała na mojej szafce nocnej przez całe lata. Wciąż jest to książka, którą polecam jako pierwszą rodzicom dzieci w wieku szkolnym, którym trudno się ze sobą dogadać. Ale jako matka niemowlęcia i małego dziecka codziennie zmagałam się z takimi wyzwaniami, jak na przykład czym zająć syna podczas karmienia jego siostry, jak pomóc mu nauczyć się delikatności, kiedy obdarowywał ją nadgorliwymi przytulakami, jak radzić sobie, kiedy mała zaczęła raczkować i sięgać po jego zabawki. W tych pierwszych dniach po powiększeniu się rodziny wyzwania pojawiały się nieustannie; potrzebowałam konkretnych strategii, by zamienić trudności w bliskość między moimi dziećmi. Zdążyłam już przeczytać wystarczająco dużo wyników badań, by wiedzieć, że podwaliny relacji kładzie się przez pierwszy rok czy dwa, ale nie potrafiłam znaleźć odpowiedniego planu działania.
Mijały lata, zrobiłam doktorat z psychologii klinicznej na Uniwersytecie Columbia i założyłam stronę internetową AhaParenting.com. Doświadczenie z praktyki coachingu rodzicielskiego dało mi wgląd w życie dziesiątek tysięcy rodzin, na własne oczy zobaczyłam więc, co działa, a co nie działa, kiedy rodziny przeżywają trudności. Opierałam się na empatycznym modelu promowanym przez Faber i Mazlish oraz ich mentora, Haima Ginotta, jednego z pionierów współczesnego ruchu pozytywnego rodzicielstwa, uwzględniając nowe odkrycia z badań nad emocjami, przywiązaniem i rozwojem mózgu (zob. podziękowania). Obserwowanie dynamiki rodzin, z którymi pracowałam, oraz własna praktyka uważności nauczyły mnie, jak rodzice mogą przejąć kontrolę, by zmienić wzorce funkcjonujące w swoich rodzinach, nie przez kontrolowanie dzieci, ale przez zmianę własnych myśli, uczuć, słów i czynów. Zorientowałam się, że rodzicielstwo staje się o wiele prostsze, kiedy my jako rodzice potrafimy robić trzy bardzo trudne rzeczy:
1. Regulować własne emocje.
2. Zachować kontakt z dzieckiem, nawet kiedy stawiamy granice lub kiedy dziecko jest zdenerwowane.
3. Prowadzić coaching zamiast kontrolować, wspierając rozwój inteligencji emocjonalnej i ukierunkowując dziecko za pomocą empatycznych granic zamiast kar oraz wspierając budowanie kompetencji na drodze do mistrzostwa.
Te trzy koncepcje odmienią twoją relację z dziećmi, dzięki czemu będą szczęśliwsze, zdrowsze emocjonalnie i bardziej skłonne do współpracy – a ty zyskasz większy spokój i spełnienie jako rodzic. Opisałam je w pełni w mojej pierwszej książce _Pokojowy rodzic, szczęśliwe dzieci: Jak przestać krzyczeć i zacząć wzmacniać bliską relację z dzieckiem_. Dla mnie założenia te stanowią klucz do czerpania radości z rodzicielstwa. A ponieważ stanowią one podstawę wychowania szczęśliwych dzieci, mają też kluczowe znaczenie dla dobrych relacji między rodzeństwem, jak to opisuje jedna z moich czytelniczek:
_Po zastosowaniu twoich trzech głównych idei (samoregulacji, więzi i coachingu) moje sześcio-, pięcio- i trzyletnie dziecko częściej się teraz ze sobą dogadują. Ponieważ każde z nich czuje się silniejsze w swojej więzi ze mną, najwyraźniej mają w sobie mniej lęku, dzięki czemu nie potrzebują aż tak wyżywać się w kłótniach z rodzeństwem._
Anna
Jakkolwiek przełomowe potrafią być te koncepcje, rodzice wciąż zadają mi takie same pytania, z jakimi zmagałam się, kiedy moje dzieci były małe. Jak mogą:
- Pomóc małym dzieciom opanować umiejętność wyrażania swoich potrzeb i stawania we własnej obronie – a także słuchania rodzeństwa?
- Pomóc dwójce, a nawet trójce małych dzieci jednocześnie przetrawić silne emocje?
- Stworzyć rodzinną kulturę współpracy i wsparcia, która pozwoli wzajemnej miłości rodzeństwa wygrać z rywalizacją?
Na szczęście istnieją rozwiązania, które naprawdę pomagają. Każda rodzina ma przed sobą niepowtarzalne wyzwania, ale istnieją udowodnione, oparte na badaniach sposoby pozwalające zacząć odpowiednio budować relacje dzieci między sobą oraz utrzymać je na drodze do satysfakcjonującej więzi. Nawet kiedy dzieci mają niedopasowany temperament lub są silnie nastawione na rywalizację, istnieją wypróbowane strategie minimalizacji rywalizacji i maksymalizacji pozytywnego kontaktu. Nie wszyscy bracia i siostry mogą być najlepszymi przyjaciółmi, ale wszyscy mogą nauczyć się szanować siebie nawzajem i brać pod uwagę różnice. W tej książce wymieniam te strategie, dając ci praktyczne scenariusze krok po kroku, by odmienić relacje między twoimi dziećmi.
Jak już się na pewno orientujesz, samo nakazanie dzieciom, by „się dogadały”, nie pomaga im nauczyć się radzić sobie z emocjami, wyrażać potrzeb czy rozwiązywać konfliktów. Pokój nie przychodzi wraz z zamiataniem konfliktów pod dywan; nieuchronnie wybuchną ponownie, najczęściej kiedy prowadzisz samochód, pchasz wózek w supermarkecie albo jesz obiad u babci. Jeśli jednak dasz dzieciom umiejętność poruszania się po skomplikowanym terenie ludzkich emocji i relacji, wychowasz dzieci, które potrafią się ze sobą dogadać. Będą umiały bronić własnych potrzeb, szanując potrzeby innych. I nauczą się szukać rozwiązań, z których wszyscy są zadowoleni, zamiast wchodzić w role oprawcy i ofiary. Krótko mówiąc, wychowasz dzieci, które głęboko kochają, regulują własne emocje i mają zdrowe relacje. Nie tylko zbudują one bliską więź z rodzeństwem na całe życie, ale będą też rozkwitać w relacjach z rówieśnikami, współpracownikami, a wreszcie z partnerem. Będą takimi osobami, jakich więcej potrzebujemy na świecie.
Rodzina to tygiel, w którym niemowlęta zamieniają się stopniowo w dojrzałe istoty ludzkie. Nieważne, jak trudno jest twojej rodzinie w tej chwili, _da się_ stworzyć dom, w którym konflikty rozwiązuje się pokojowo, oraz wychować dzieci, które będą się przyjaźnić przez całe życie.
Jeśli spodziewasz się kolejnego dziecka
Jeśli możesz przeczytać tę książkę, zanim urodzi się twoje kolejne dziecko lub w pierwszym roku jego życia, część trzecia jest specjalnie dla ciebie. Jeśli twoja rodzina jest na innym etapie, proponuję ci tę część pominąć, a skupić się zamiast tego na pomysłach z części pierwszej i drugiej.
Jeśli twoje dzieci ciągle się kłócą
_U nas dobrze się to sprawdza, kiedy w trudne dni jestem przy nich, interweniuję, uczę, modeluję, zapobiegam histeriom i kłótniom. W moim przypadku to_ bardzo _wiele zmieniło. Nie widzę, żeby postępowało tak wiele moich znajomych mam… nawet te naprawdę fantastyczne. Nie dlatego, że im na tym nie zależy, ale ponieważ wszyscy jesteśmy tacy zajęci! Tak jakby ktoś musiał dać nam pozwolenie, by po prostu rzucić wszystko i skupić się na relacjach._
Beth
Jeśli twoje dzieci ciągle się kłócą, pewnie odczuwasz zniechęcenie. Może ci ulży, jeśli przypomnisz sobie, że niezależnie od tego, jakim jesteś rodzicem, wszystkie dzieci czasem się kłócą – tak samo jak kłócą się wszystkie pary, niezależnie od tego, jak silna jest ich relacja. Kłótnie nie oznaczają, że ktoś jest złym człowiekiem – ani ty, ani twoje dzieci.
Być może zastanawiasz się, dlaczego to twoje dziecko wiecznie bije malucha, podczas gdy dzieci wszystkich wokół najwyraźniej uwielbiają swoje nowe rodzeństwo. Pamiętaj, że nie możesz zajrzeć do środka cudzej rodziny. Wszystkie dzieci czasami są zazdrosne, nieważne, jak czule zachowują się przy ludziach.
Może masz ochotę wrzeszczeć, bo twój dwulatek ciągle bije, nieważne, ile razy cierpliwie mu tłumaczysz, że bicie boli. Nie poddawaj się. Badania wykazują, że małe dzieci często biją, niezależnie od tego, co robią ich rodzice, prawdopodobnie dlatego, że wciąż rozwija się u nich kora przedczołowa, która zapewni im więcej samokontroli. Jeśli jednak rodzice wciąż pokazują i tłumaczą bardziej pokojowe podejście, ich dzieci okazują rodzeństwu więcej życzliwości, wykazują też większą zdolność regulowania swoich emocji niż dzieci, które wychowuje się za pomocą konwencjonalnej dyscypliny1. Twoja cierpliwość _naprawdę_ wiele zmienia, nawet jeśli jeszcze tego nie widać.
A może twoje dzieci nie potrafią przeżyć jednego dnia, żeby nie zachować się wobec siebie nawzajem nieprzyjemnie, zastanawiasz się więc, czy robisz coś nie tak. Odpowiedź brzmi: NIE. Robisz wszystko, co możesz, za pomocą takich zasobów, jakie masz. W końcu twoje dzieci urodziły się z pewnym temperamentem, a ty tylko próbujesz jakoś związać koniec z końcem i nie zwariować. Nie jesteś wzorem doskonałości, ale nikt inny też nie jest. Najprawdopodobniej po prostu masz trudniejsze dzieci. Rodzice, którzy mają dzieci łatwe, być może tego nie rozumieją, ale ja rozmawiam z tysiącami rodziców i wyraźnie widać, że niektóre dzieci stanowią większe wyzwanie niż inne.
Prawda jest taka, że najlepsze rodzicielstwo, na jakie nas stać, jest zawsze trudne – to naprawdę, na serio najtrudniejsza rzecz, jaką ktokolwiek z nas kiedykolwiek robił. Jest fizycznie i emocjonalnie wyczerpujące. Zbyt często jesteśmy zmuszeni stawiać nasze własne potrzeby na drugim, trzecim miejscu albo wręcz – co jest nie do utrzymania na dłuższą metę – w ogóle skreślać je z listy priorytetów. Wychowywanie dzieci wymaga od nas wyjścia poza nasze naturalne, ludzkie odczuwanie potrzeb i pragnień oraz dawania, dawania, dawania drugiemu człowiekowi, który jest zbyt młody, by okazać jakąkolwiek wdzięczność.
Tak więc życie z dziećmi jest zawsze trudne, nawet w najlepszych okolicznościach – a większość z nas nie żyje w najlepszych okolicznościach. Większość z nas ma w swoim życiu mnóstwo stresorów i jest tak zajętych próbami nadążania ze wszystkim, że czasem wygląda to tak, jakbyśmy wychowywali dzieci w wolnym czasie. Jak wszyscy ludzie, stresujemy się i rozregulowujemy emocjonalnie. Sprawia to, że tracimy łatwy, przyjemny kontakt z dziećmi. Ponieważ nasze dzieci polegają na tym kontakcie w zakresie własnej regulacji, one również stają się rozchwiane emocjonalnie, dlatego zachowują się źle w stosunku do nas i do siebie nawzajem.
Jednym z rozwiązań jest przypomnieć sobie, że nasze dzieci to tak naprawdę nasze najważniejsze zadanie: wychowujemy ludzi. Kształtujemy nie tylko ich relacje ze sobą nawzajem, ale ich mózgi. _Prowadzenie dzieci tak, by rozwijały inteligencję emocjonalną, odmieni ich relacje między sobą._ I co z tego, że znowu podasz dzieciom na kolację ser, krakersy i kawałki marchewki? Najważniejsze pod kątem tego, kim staną się twoje dzieci i jakie będą miały ze sobą relacje, jest ich codzienne życie w dzieciństwie. Jasne, genetyka też ma z tym wiele wspólnego. Ale to interakcje tych genów z otoczeniem kształtują nasze dzieci.
W tej książce znajdziesz narzędzia, których potrzebujesz, by odmienić życie swojej rodziny. Mam nadzieję, że przeżyjesz chwile objawienia. Na pewno przekonasz się również, że wdrożenie tych potężnych narzędzi w praktyce naprawdę wymaga czasu i zaangażowania. Daję ci więc jednoznacznie pozwolenie, by na pierwszym miejscu postawić twoje dzieci i ich relacje między sobą. Będą takie dni, kiedy po prostu nie uda ci się wstawić zmywania ani prania, odpowiedzieć na maile. Jedynym sposobem, by uniemożliwić dzieciom bójkę, będzie usiąść wraz z nimi na podłodze i zapobiegać kłótniom, uczyć je wyrażać swoje potrzeby bez atakowania i znajdować sposoby na przekształcanie napięcia w bliskość za pomocą śmiechu lub łez. To heroiczna praca, szczególnie że jest tak intymna – nie ma nikogo, kto mógłby zobaczyć, ile cię to kosztuje. Ale nie jest to praca tak niewidzialna, jak się wydaje. Tak jak słoje drzewa rok po roku rejestrują warunki otoczenia, obecne doświadczenia twoich dzieci tworzą ludzi, na których wyrastają. Każdego dnia dosłownie nadajesz kształt temu, kim twoje dzieci będą przez resztę życia. I nie martw się, jest też bardzo szybka korzyść, którą dostrzeżesz w coraz bardziej pozytywnych interakcjach między dziećmi.
Mówię to z pełną świadomością, że wciąż będą takie dni, kiedy twoje dzieci będą się na siebie rzucać co pięć minut. Nie oznacza to, że sobie nie radzisz. Oznacza to, że to bardzo ciężka praca. Jeśli nadal będziesz stawiać relacje w swojej rodzinie ponad wszystkim innym, co „trzeba” jeszcze zrobić, jeśli będziesz kopać głęboko w poszukiwaniu własnej wspaniałomyślności emocjonalnej, zobaczysz, jak dzieci zaczynają stawać się w stosunku do siebie nawzajem coraz łagodniejsze. Być może ciężko ci wyobrazić sobie, że staną się najlepszymi przyjaciółmi, ale fundamenty inteligencji emocjonalnej, które budujesz, będą przynajmniej sprzyjać relacji pełnej szacunku – a może czemuś o wiele bliższemu.
Czy to łatwe? Nie. Samoregulacja to najtrudniejsze zadanie dla każdego z nas, ale to kluczowy, pierwszy składnik pokojowego rodzicielstwa. Nie przejmuj się. Nie musisz robić tego perfekcyjnie. To zawsze pewien proces. Nie ma idealnych rodziców, ponieważ nie ma idealnych ludzi. Najważniejsze, żebyśmy dostrzegali, kiedy zeszliśmy na manowce, odzyskiwali równowagę i odbudowywali kontakt z dziećmi.
Na szczęście nasze dzieci wiele się uczą w chwilach, kiedy popełniamy błędy, ponieważ one też będą je popełniać. Modelowanie tego, jak z wdziękiem nawigować po mieliznach ludzkiej niedoskonałości, to jeden z najcenniejszych darów, który możemy sprezentować naszym dzieciom – i ich wzajemnej relacji – ponieważ uczą się w ten sposób, jak wybaczać sobie samym i sobie nawzajem.
Zbierz więc w sobie całe możliwe współczucie i wybacz sobie w tej chwili, że jesteś człowiekiem. Zdecyduj dziś, że kiedy nie będziesz w najlepszej formie – co zdarza się regularnie każdemu rodzicowi – zamiast krytyki będziesz obdarzać się dodatkową troską. Naprawdę. Niezależnie od wszystkiego. Nie obchodzi mnie, co zdarzyło ci się zrobić w chwilach wyczerpania lub wściekłości. Jesteś człowiekiem, co oznacza, że popełniasz błędy i możesz się rozwijać. Nie musisz mieć za sobą przeszłości idealnego rodzica i nie musisz być ideałem w przyszłości. Cokolwiek się dzieje w twojej rodzinie w tej chwili, od tego właśnie zaczynasz.
Zastanów się, jakiego wsparcia potrzebujesz. Troski o siebie? Informacji? Terapii? Pisemnego porozumienia z partnerem na temat tego, jak radzić sobie z pewnymi problemami? A może po prostu strategii radzenia sobie z sytuacjami, które sprawiają ci kłopot? (W tej książce znajdziesz ich wiele). Kiedy zapewnisz sobie to wsparcie, możesz zacząć zmieniać sytuację swoich dzieci.
Niezależnie od tego, czy twoje dzieci to dwulatki, przedszkolaki, czy są o wiele starsze, możesz nauczyć je umiejętności potrzebnych, by się ze sobą dogadywały. Możesz stworzyć rodzinną kulturę wsparcia i szacunku. A co jeszcze ważniejsze, możesz pomagać każdemu dziecku radzić sobie z emocjami, które wywołują wrogość wobec rodzeństwa. I możesz pogłębić swoją więź z każdym z dzieci, żeby czuło się wystarczająco bezpiecznie, by te emocje przepracować, i żeby nigdy, przenigdy nie bało się, że możesz kochać jego rodzeństwo bardziej od niego. Wszystko to zaczyna się od twojej własnej umiejętności zarządzania emocjami i znajdowania sposobów na nawiązanie kontaktu z każdym z dzieci.
Martwisz się, że co się stało, to się nie odstanie? Nigdy nie jest za późno. Najważniejsze, żeby przyznać, że nie podoba ci się to, jak wygląda sytuacja, i że zobowiązujesz się interweniować, by ją poprawić. Karcenie dziecka, by stało się lepszym bratem lub siostrą, nie zadziała. Nie sprawdzi się też zawstydzanie, obwinianie ani karanie – ani dziecka, ani siebie samego. Natomiast zmiana własnego zachowania, by zaspokoić potrzeby dziecka i pomóc mu radzić sobie z emocjami, zawsze działa. Czy to dużo pracy? Cała masa. Czy warto? Zobacz, co ma do powiedzenia ta matka.
_Kiedy urodził się Grant, przeszliśmy z Deanem wyjątkowo trudny okres – do tego stopnia, że dosłownie nie mogłam odwrócić się plecami, żeby nie uderzył malucha. Stosowaliśmy wtedy time-outy itp. – często wynosiliśmy go do innego pokoju, kopiącego i wrzeszczącego – i mam dziś z tego powodu ogromne poczucie winy! Bardzo się denerwowałam i krzyczałam na niego, kiedy bił brata i miał wybuchy silnych emocji. Naprawdę się martwię, że cały rok tego wkurzania się na niego wyrządził jakieś szkody._
Ta sama matka dwa lata później:
_Bardzo, bardzo ciężko pracowałam nad tym, by zbudować poczucie, że traktujemy siebie nawzajem z szacunkiem i sprawiedliwie – tak, jak chcemy być traktowani. Regularnie chwalę dzieci za to, że są dla siebie miłe, i zachęcam je do wyświadczania sobie nawzajem małych przysług. Na przykład trzyletni Grant decyduje się zabrać ciężarówkę, kiedy jesteśmy już gotowi do wyjścia, a pięcioletni Dean biegnie na górę ją przynieść. Wyśpiewuję peany na jego cześć – dosłownie – tańcząc taniec „najlepszego starszego brata”. Zachęcamy ich, by się przytulali, całowali i brali się nawzajem pod uwagę. Ogólnie często po prostu skupiamy się na tym, jak świetnie jest mieć brata i towarzysza zabaw… i że wszyscy jedziemy na tym samym wózku._
Grant i Dean mają szczęście mieć matkę, która nie dała za wygraną, nie dała się pokonać frustracji i beznadziei. Zamiast tego zabrała się do pracy, dzień po dniu. Regulowała sama siebie. Pomagała chłopcom radzić sobie z wielkimi emocjami. Zaspokajała potrzeby każdego z nich. Stworzyła rodzinną kulturę doceniania i wsparcia. I wychowuje synów, którzy będą się przyjaźnić przez całe życie.
Ty też możesz.
W mojej pierwszej książce, _Pokojowy rodzic, szczęśliwe dzieci. Jak przestać krzyczeć i zacząć wzmacniać bliską relację z dzieckiem_, opisuję, jak zauważać wielkie emocje, które przejmują nad nami kontrolę, odzyskiwać spokój, nawiązywać kontakt z dzieckiem i uczyć dziecko o emocjach, tak żeby wypracowało w sobie samodyscyplinę i _chciało_ z nami współpracować bez potrzeby karania. W tej książce dowiesz się, jak zastosować te lekcje podczas wychowania rodzeństwa. Nie ma tu miejsca, by w pełni powtarzać podstawy rodzicielstwa nakreślone w książce _Pokojowy rodzic, szczęśliwe dzieci,_ i mam nadzieję, że przeczytasz tę książkę albo masz to już za sobą. Ta pozycja stanowi szeroko zakrojone źródło narzędzi pomagających budować dobre relacje między dziećmi, ale przekonasz się, że jej moc tylko wzrośnie, jeśli połączysz ją z narzędziami samoregulacji, budowania więzi i coachingu opisanymi szczegółowo w książce _Pokojowy rodzic, szczęśliwe dzieci_.CZĘŚĆ PIERWSZA. POKOJOWE RODZICIELSTWO DLA OPORNYCH
Część pierwsza
Pokojowe rodzicielstwo dla opornych
Każde rodzeństwo się kłóci, niezależnie od tego, jak postępują rodzice. Konflikty są częścią każdej relacji międzyludzkiej, nie uda ci się też powstrzymać dzieci od posiadania potrzeb i pragnień, które czasem są sprzeczne. _Możesz_ natomiast dać maluchom zdrowe narzędzia rozwiązywania tych konfliktów, narzędzia, których będą używać przez resztę życia.
Każde dziecko jest inne, a niektóre rodzeństwa rzeczywiście mają większe trudności z dogadywaniem się. Być może zaskoczy cię więc, że kluczowym składnikiem zdrowej, pełnej radości, satysfakcjonującej dynamiki między twoimi dziećmi nie jest ich zachowanie czy temperament. Oczywiście, to też jest ważne. Ale kluczem jesteś ty.
Dziesiątki lat badań na temat rodzeństwa i rodzin przyniosły fascynujące odkrycia. W tej książce omówię wiele z nich. Ale oto jedno z najważniejszych, potwierdzone w licznych badaniach:
_Kiedy rodzice mają lepsze relacje ze swoimi dziećmi, dzieci te mają szczęśliwsze relacje ze sobą nawzajem. Kiedy rodzice mają bardziej negatywne lub karzące relacje z poszczególnymi dziećmi, te z kolei zachowują się bardziej agresywnie i egoistycznie wobec siebie nawzajem_1.
Chociaż więc nie możesz kontrolować swoich dzieci, _możesz_ kontrolować kogoś, kto ma ogromny wpływ na to, jak twoje dzieci odnoszą się do siebie nawzajem. Możesz kontrolować siebie.
Tak, to nieuchronne, że twoje dzieci będą ze sobą rywalizować. W każdej rodzinie zdarzają się okresy, kiedy rodzeństwo zdaje się kłócić o każdy drobiazg albo dzieci mówią, że się nienawidzą. Ale zwykle da się pomóc miłości wygrać z rywalizacją, stosując podejście wychowawcze, które nazywam „pokojowym rodzicielstwem”.Rozdział 2. Jak pokojowa dyscyplina wspiera relacje w rodzeństwie
Rozdział 2
Jak pokojowa dyscyplina wspiera relacje w rodzeństwie
Imponująca liczba badań wykazała, że relacja rodzica z poszczególnymi dziećmi – łącznie ze sposobem dyscyplinowania – ma silny wpływ na jakość relacji w rodzeństwie1.
Gene Brody, jeden z najbardziej szanowanych i produktywnych badaczy zajmujących się kwestią rodzeństwa, konsekwentnie wykazuje, że kiedy rodzice opierają się karzącemu podejściu podczas wychowania swoich dzieci, ich potomstwo mniej się kłóci i jest wobec siebie milsze. Jak już wspomnieliśmy we wstępie, młodsze dzieci wciąż mają tendencję do kłótni, nawet jeśli rodzice ich nie karzą, prawdopodobnie dlatego, że maluchy mają większe trudności z samokontrolą. Ale w miarę jak dzieci rodziców stosujących coaching rodzicielski dorastają, są w stanie lepiej regulować własne emocje i okazywać rodzeństwu życzliwość bardziej niż dzieci wychowywane w dyscyplinie konwencjonalnej2.
W jednym z badań nad relacjami w rodzeństwie wykazano, że badani bracia i siostry, którzy byli „współczujący i troskliwi wobec siebie nawzajem” (około jedna trzecia dzieci), mieli rodziców ciepłych i okazujących im wsparcie pozwalające maluchom spełniać rodzicielskie oczekiwania. Kolejna jedna trzecia rodzeństw została uznana za „mocno rywalizującą” i „czasami agresywną”, choć też „czasami ciepłą” – czyli w zasadzie taką, za jaką często uznajemy większość rodzeństw. Te dzieci pochodziły z rodzin, w których przynajmniej jeden rodzic był surowy, permisywny lub niezaangażowany. Kolejne 22 procent rodzeństw określono jako bardzo agresywne i zimne w stosunku do siebie; te dzieci miały rodziców, z których _obydwoje_ byli albo surowi, albo niezaangażowani. A ostatnie 10 procent? To dzieci pochodzące z rodzin dysfunkcyjnych, w których rodzice nie byli dla dzieci emocjonalnie dostępni. Te dzieci były uwikłane, co oznacza, że ich relacje były dysfunkcyjne3. Opiekowały się sobą nawzajem, ponieważ rodzice nie byli w stanie się nimi zająć, ale rodzeństwo nie powinno się nawzajem wychowywać.
A więc rodzice, którzy stawiają rozsądne wymagania i dają dzieciom wsparcie pozwalające im sobie z tymi wymaganiami poradzić, wychowują dzieci, które mają większe szanse się dogadać. Z drugiej strony rodzice surowi i permisywni wychowują dzieci, które częściej się kłócą.
Dlaczego karanie i permisywizm wywołują więcej kłótni wśród rodzeństwa
Większość z nas instynktownie rozumie, dlaczego permisywizm nie pomaga naszym dzieciom się dogadać. Jeśli chcemy, żeby dobrze traktowały siebie nawzajem, musimy ustalić jasne oczekiwania dotyczące standardów uprzejmości w naszym domu oraz wspierać dzieci na drodze do spełnienia tych oczekiwań. Dlatego właśnie rada, by rodzice ignorowali większość kłótni w rodzeństwie, może być kontrproduktywna, co omówimy szerzej w części drugiej.
Czasami jednak trudniej jest rodzicom zrozumieć, dlaczego kary też wywołują więcej kłótni w rodzeństwie. W końcu karzemy po to, by egzekwować nasze granice i udzielać ważnych lekcji. Dlaczego miałoby to sprawić, że nasze dzieci będą dla siebie _mniej_ sympatyczne?
Spojrzenie na tę sprawę przez pryzmat emocji naszego dziecka pozwoli nam wyciągnąć dość ciekawe wnioski. Z punktu widzenia dziecka dyscyplina nie jest sposobem pozwalającym nauczyć je odpowiedniego zachowania. Twoje dziecko prawidłowo uznaje za to dyscyplinę za sposób rozwiązywania konfliktów, kiedy członkowie rodziny denerwują się lub mają sprzeczne pragnienia. Innymi słowy, twój _sposób dyscyplinowania dziecka staje się jego sposobem rozwiązywania problemów interpersonalnych_. Czyli karanie, a więc użycie siły, uczy dziecko używać siły przeciwko rodzeństwu, kiedy tylko pojawi się jakiś problem do rozwiązania.
Chcesz poznać jeszcze kilka obserwacji na temat tego, jak twoje dziecko odbiera kary, a więc jak kształtują one jego osobę i relacje z rodzeństwem?
1. KARA POWODUJE, ŻE DZIECI SKUPIAJĄ SIĘ NA UNIKANIU KOLEJNYCH KAR, A TO NIE TO SAMO CO TROSKA O INNYCH. Być może dziecko nauczy się nie bić rodzeństwa, ale tylko po to, żeby nie wpaść w tarapaty, a nie dlatego, żeby bratu czy siostrze nie stała się krzywda. Kara opóźnia rozwój empatii, co oznacza, że dzieciom trudniej jest dostrzec punkt widzenia brata lub siostry4.
2. STAWIANIE GRANIC BEZ EMPATII POZBAWIA DZIECI OKAZJI DO INTERNALIZACJI SAMODYSCYPLINY5. Nikt nie lubi być kontrolowany, nic dziwnego więc, że dzieci odrzucają granice, które nie są empatyczne. Kiedy buntują się wobec naszych granic, postrzegają „kontrolę” jako coś poza nimi samymi. Jakkolwiek dziwnie to brzmi, oznacza to, że _uważają, iż powstrzymanie ich przed atakowaniem rodzeństwa w złości to TWOJE zadanie, a nie że kontrolowanie siebie samych jest ICH zadaniem_. Kiedy stawiamy granice tak, żeby dziecko czuło się zrozumiane, w końcu je internalizuje – i bierze odpowiedzialność na siebie, nawet pod nieobecność autorytetów6.
3. DZIECI WYCHOWYWANE ZA POMOCĄ KAR UCZĄ SIĘ STOSOWAĆ JE WOBEC RODZEŃSTWA, BY POPRAWIĆ SWOJĄ POZYCJĘ I ZWIĘKSZYĆ WŁADZĘ. Kiedy dzieci wiedzą, że ich rywal zostanie ukarany, zachęca je to do donosicielstwa, zarówno po to, by zrobić krzywdę rodzeństwu, jak i żeby móc odegrać rolę „grzecznego dziecka”. (Więcej na temat skarżenia w rozdziale 4).
4. KIEDY BRACI I SIOSTRY KARZE SIĘ ZA KŁÓTNIE, DZIECI STAJĄ SIĘ BARDZIEJ ROZGORYCZONE I SKUPIONE NA ZEMŚCIE. Często wpadają w negatywną spiralę konfliktów, próbując przedstawiać je tak, jakby były winą drugiego dziecka.
5. DZIECI WYCHOWYWANE ZA POMOCĄ KARZĄCEJ DYSCYPLINY SĄ BARDZIEJ SKŁONNE DO GNIEWU I DEPRESJI7. Dzieje się tak dlatego, że uczymy je, iż część nich samych – ich emocje – nie jest akceptowalna. Ponieważ rodzice nie pomagają im radzić sobie z tymi trudnymi uczuciami, dzieci czują się samotne, próbując samodzielnie zorientować się, jak pokonać swoje „niskie” impulsy. Utrudnia im to zarządzanie gniewem, przez co bardziej prawdopodobne jest, że będą wyładowywać go na rodzeństwie, które często jest najbliższym celem.
6. KARA UCZY STRACHU. Dzieci uczą się przez doświadczenie i na twoim przykładzie. Jeśli dzieci robią to, czego chcesz, bo się ciebie boją, to już blisko stąd do znęcania się. Jeśli ty krzyczysz, one też będą krzyczeć. Jeśli ty używasz siły, one też będą jej używać. Przeciwko każdemu, wobec kogo będą mogły, łącznie z rodzeństwem.
Być może ciężko się tego słucha, ale badania są jednoznaczne: Dzieci wyciągają z kar pewne zupełnie niezamierzone wnioski – na temat sprawowania władzy, rozwiązywania sporów i radzenia sobie z trudnymi emocjami. Dlatego karanie dzieci jest nie tylko szkodliwe dla ich ogólnego rozwoju, ale ma też negatywny wpływ na ich wzajemne relacje8.
Dyscyplina w nowym świetle
A co z dyscypliną? Jak ona wiąże się z naszą dyskusją na temat kar? Słowo „dyscyplinować” tak naprawdę oznacza „prowadzić, kierować”. W karaniu bardziej istotna jest siła niż przewodnictwo: kary definiuje się jako wywoływanie u innych bólu emocjonalnego lub fizycznego, by przekonać ich do postępowania w pożądany przez nas sposób. Jednak w naszej kulturze większość tego, co uznajemy za dyscyplinowanie, w rzeczywistości ma na celu wywołanie u dziecka bólu emocjonalnego (a czasem fizycznego), by sprawić, że będzie postępowało w pożądany przez nas sposób. Tak więc dyscyplina w formie, w jakiej ją stosujemy i o niej myślimy, to forma karania.
Ponieważ słowo „dyscyplina” jest tak często błędnie interpretowane, proponuję, żebyśmy przestali go używać. Zamiast tego świadomie wyjdźmy „poza dyscyplinę” i wyobraźmy sobie, że coachujemy nasze dzieci za pomocą pełnych miłości wskazówek. Co by to zmieniło? Cóż, po pierwsze zmieniłoby nasze pojmowanie naszych dzieci. Zamiast postrzegać dzieci jako potrzebujące „dyscypliny”, by przekonać je do odpowiedniego zachowania, będziemy spoglądać przez zupełnie inną soczewkę.
1. DZIECI RODZĄ SIĘ Z POTRZEBĄ NAWIĄZANIA BLISKIEJ WIĘZI Z DOROSŁYM, KTÓRY BĘDZIE ICH PRZEWODNIKIEM. Będą podążać za naszymi wskazówkami i chronić tę więź rodzic–dziecko, dopóki nie będzie to ze szkodą dla ich integralności. Jeśli będziesz utrzymywać więź z dzieckiem, ono będzie _chciało_ współpracować. Jeśli tego nie robi, to znaczy, że nie potrafi i potrzebuje twojej pomocy z emocjami, które napędzają jego niewłaściwe zachowanie.
Zastanawiasz się, czy niektóre wybryki nie oznaczają po prostu, że dziecko robi, co chce? Oczywiście, że tak! Ale w tym przypadku jest to oznaka, że dziecko uważa swoją więź z tobą za mniej istotną niż robienie tego, co chce. A więc to relacja wymaga wzmocnienia albo dziecko potrzebuje pomocy z emocjami, które przeszkadzają mu w utrzymaniu więzi. _Jeśli dziecko ufa, że naprawdę jesteśmy po jego stronie, jest skłonne zrezygnować z robienia tego, co chce, by zrobić coś, czego chce bardziej – a mianowicie zachować pozytywną więź z nami_. Jeśli się nad tym zastanowić, to jest to definicja samodyscypliny – rezygnacja z czegoś, czego chcesz (kawałka ciasta), na rzecz czegoś, czego chcesz bardziej (zdrowia i dobrej formy). A więc za każdym razem, kiedy twoje dziecko decyduje się nie uderzyć siostry, ponieważ bardziej mu zależy na twoim pełnym ciepła szacunku, buduje ścieżki neuronalne sprzyjające większej samodyscyplinie. A ta samodyscyplina przetrwa resztę jego życia.
2. DZIECI UCZĄ SIĘ PRZEZ DOŚWIADCZENIE, przez powtarzające się doświadczenia życiowe. Każda interakcja z dzieckiem to przykład zarządzania sobą i odnoszenia się do innych.
3. KAŻDE ZŁE ZACHOWANIE TO WOŁANIE O POMOC LUB KONTAKT. Zareaguj na potrzebę, a zachowanie się zmieni. Jeśli dziecko nie spełnia naszych oczekiwań, potrzebuje więcej wsparcia, by to zrobić, czy to nauki, więzi, czy pomocy w przepracowaniu emocji stanowiących przeszkodę. Duża część tego, co uważamy za „złe zachowanie”, jest najzwyczajniej dziecinna i można ją „naprostować” za pomocą zwykłych, pełnych miłości wskazówek.
4. KIEDY DZIECI NAUCZĄ SIĘ REGULOWAĆ SWOJE EMOCJE, BĘDĄ UMIAŁY REGULOWAĆ RÓWNIEŻ SWOJE ZACHOWANIE. Jeśli dziecko czuje więź z tobą, chce podążać za twoimi wskazówkami – tylko że czasami nie może, bo wielkie emocje przytłaczają wciąż rozwijającą się korę przedczołową. Jak już powiedzieliśmy, możesz pomóc dziecku nauczyć się regulować emocje dzięki potężnemu narzędziu empatii. Czasami to nie wystarczy, a burzliwe emocje popchną dziecko do ataku. W takich chwilach potrzebuje ono twojej pomocy, by te uczucia przepracować i nie musieć wyładowywać ich w swoich czynach. W miarę dorastania dzieci coraz lepiej umieją używać słów do wyrażania emocji i radzenia sobie z nimi, ale małe dzieci zwykle potrzebują po prostu okazji do płaczu, jak to opisuję dalej w tym rozdziale.
5. KLUCZEM DO STAWIANIA SKUTECZNYCH GRANIC JEST EMPATIA. To nie to samo, co rodzicielstwo permisywne. Ty jesteś przywódcą i to ty odpowiadasz za kierowanie zachowaniem twojego dziecka. Dlatego coaching nie oznacza dawania dziecku wszystkiego, czego chce. Nie może rysować po ścianach, bawić się przez całą noc ani bić niemowlęcia. Ale nawet kiedy nalegamy, by zachowywało się zgodnie z naszymi wartościami, możemy pokazywać mu – słuchając, okazując empatię i gotowość do szukania rozwiązań zadowalających wszystkich – że troszczymy się o to, co jest dla niego ważne. Empatyczne granice rozbrajają opór, ponieważ dziecko przynajmniej czuje się zrozumiane, nawet jeśli nie dostanie tego, czego chce.
A więc pokojowe przewodnictwo oznacza, że pracujemy nad tym, by sami zachowywać spokój i uczyć dziecko pokojowo, a nie siłą. Dajemy przykład wyrażania swoich potrzeb i stawiania granic zachowaniu innych osób z szacunkiem. Pokojowi rodzice wiedzą, że nie mogą kontrolować zachowania swoich dzieci – może to zrobić tylko samo dziecko. Dlatego budujemy z nim relację opartą na zaufaniu, żeby było otwarte na nasze wskazówki. Jego zdrowe decyzje przynoszą pozytywne skutki w życiu, dziecko widzi więc korzyści i zaczyna przyswajać sobie pożądane zachowania z własnej woli. Dlatego właśnie dzieci, które są w ten sposób uczone, chętniej decydują się postępować „właściwie”, kiedy dorastają, nawet jeśli nie patrzysz.
Stawianie empatycznych granic
Optymalnym wyjściem między surowością a permisywizmem jest zapewnienie dziecku wsparcia, by mogło sprostać naszym oczekiwaniom. Jak mamy zapewniać wsparcie, kiedy musimy stawiać granice? Stawiajmy je z empatią, odbudowując kontakt i dostrzegając punkt widzenia dziecka. Przyjrzyjmy się kilku przykładom.
Zawsze zaczynaj od głębokiego oddechu, by odzyskać równowagę. Następnie pokaż dziecku pożądane zachowanie – jednocześnie odbudowując kontakt.
STAWIANIE GRANICY Z JEDNOCZESNYM DOSTRZEGANIEM UCZUĆ I POTRZEB DZIECKA
ZAMIAST: _Nie krzycz na małą! Przez ciebie jeszcze bardziej płacze!_
SPRÓBUJ: _Rozumiem, mała tak głośno płacze, że aż bolą cię uszy. Mnie też bolą. Ale krzyczenie na nią nie jest okej… Boi się przez to i płacze jeszcze bardziej._
STAWIANIE GRANICY Z EMPATIĄ I PRZEKIEROWANIE IMPULSU DZIECKA
ZAMIAST: _Ty łobuzie! Dosyć tego, do kąta!_
SPRÓBUJ: _Jesteś wściekły! A ja nie pozwolę ci bić brata. Możesz powiedzieć mu słowami, jaki jesteś wściekły i czego od niego potrzebujesz?_
STAWIANIE GRANIC Z EMPATIĄ I SPEŁNIANIE PRAGNIENIA DZIECKA W WYOBRAŹNI
ZAMIAST: _Nie bądź egoistką. Od godziny bawię się z tobą w przyjęcie dla lalek, a mała jest głodna!_
SPRÓBUJ: _Chciałabyś dalej bawić się w przyjęcie dla lalek. Ja muszę iść po małą, bo płacze, żeby się nie bała i nie czuła się samotna, tak jak przychodzę do ciebie, kiedy ty płaczesz… Założę się, że czasami chciałabyś znowu być ze mną sama, tak jak kiedyś, co nie? Wygląda na to, że bardzo byś była szczęśliwa, gdybyśmy mogły tu po prostu siedzieć całe rano i bawić się w przyjęcie i wcale nie musiałabyś się mną dzielić…_
STAWIANIE GRANIC Z EMPATIĄ I DAWANIE DZIECKU WYBORU
ZAMIAST: _To niebezpieczne! Oddaj mi ten kij!_
SPRÓBUJ: _Austin, słyszysz Lewisa? Mówi, że nie chce mieć tego kija tak blisko twarzy… Możesz odłożyć kijek albo przyjść tu do mnie, machać nim z daleka od brata._
STAWIANIE GRANIC Z EMPATIĄ I ZACHĘCANIE DZIECKA DO WSPÓŁPRACY ZA POMOCĄ ZABAWY
ZAMIAST: _Jak nie przestaniecie się kłócić o kanapę, to obydwoje będziecie musieli zejść!_
SPRÓBUJ: _Rozwiążemy ten spór o kanapę! Ja nigdy nie mam jej dla siebie!_ i przewróć się na dzieci.
STAWIANIE GRANIC Z EMPATIĄ I PODTRZYMYWANIE ICH ZA POMOCĄ CZYNÓW
ZAMIAST: _Mówiłam ci już trzy razy, żebyś przestał chlapać na siostrę! Wychodź z wanny, ale już! I przestań płakać, sam jesteś sobie winny!_
SPRÓBUJ: _Peyton, spójrz na twarz twojej siostry… To dla niej za dużo chlapania. I dla mnie też, ja też jestem cała mokra. Czy możesz przestać chlapać? Nie? No dobrze, to koniec kąpieli na dziś… Wyjdź. Płaczesz, nie byłeś jeszcze gotowy do wyjścia… Lubisz chlapać, prawda? Nie chlapiemy, kiedy w wannie jest mała. Może jutro postawimy w ogródku basen i będziesz mógł chlapać, ile będziesz chciał?_
STAWIANIE GRANIC Z EMPATIĄ I ZACHĘCANIE DZIECKA DO WSPÓŁPRACY, BY ZNALEŹĆ ROZWIĄZANIE DOBRE DLA WSZYSTKICH
ZAMIAST: _Nie, nie możesz włączyć muzyki, kiedy dzidzia śpi. Znajdź sobie coś innego do roboty._
SPRÓBUJ: _Chcesz włączyć głośno muzykę, żebyśmy mogli potańczyć… A ja potrzebuję, żeby było cicho, żeby dzidzia mogła spać, a my się pobawić… Hmmm… Jak możemy zadowolić wszystkich? Może teraz pobawimy się razem Lego, a jak dzidzia się obudzi, włożę ją do chusty i wszyscy razem potańczymy do muzyki?_
Time out w nowym świetle
_Próbowałam stosować time out z moją czterolatką. Tak jak ostrzegałaś, od razu przeszła do „Jestem taka niegrzeczna, nie mogę przestać bić braciszka i już mnie nie kochasz”. Powiedziała to od razu po pierwszym razie, kiedy odprowadziłam ją do pokoju za uderzenie dwuletniego brata._
Valerie
Przeanalizowaliśmy już, dlaczego stawianie granic bez karania odmieni relacje twoich dzieci ze sobą nawzajem. A co z time outami? Większość rodziców mających więcej niż jedno dziecko korzysta z nich, kiedy ich dzieci się kłócą, by je rozdzielić i – jak mają nadzieję – nauczyć je zachowywać się wobec siebie bardziej życzliwie.
Ale time out to kara. Tak naprawdę nie uczy dzieci zachowywać się wobec siebie bardziej sympatycznie. W rzeczywistości raczej pogarsza ich zachowanie, tak jak inne kary. Dlaczego?
- Time outy wywołują wstyd. Dzieci wierzą, że gdyby były „grzeczne”, potrafiłyby powstrzymać złe uczucia, przez które tak źle się zachowują. Niestety kiedy źle się czujemy, źle się zachowujemy. A więc wstyd wywołuje negatywną spiralę, która wciąż wzmacnia u dziecka wewnętrzne poczucie, że jest kimś złym.
- Time outy nie pomagają dzieciom uczyć się regulacji emocjonalnej. Kiedy odsyłasz dziecko samo do pokoju, w końcu się uspokoi. Ale ponieważ tak naprawdę nie wyraziło swoich uczuć, tłumi je gdzieś w środku, gdzie nie podlegają świadomej kontroli. To dlatego time outy sprawiają, że dzieci są bardziej rozzłoszczone i mniej wyregulowane emocjonalnie, zobaczysz więc na przykład, jak syn idzie obok siostry i popycha ją bez powodu9.
- Time outy tak naprawdę nie rozwiązują problemu, który wystąpił między dziećmi i sprawił, że jedno z nich (lub obydwoje) zaatakowało. Rodzice często mają poczucie, że zajęli się problemem, dając dziecku time out i reprymendę, ale maluch następnym razem nie będzie lepiej przygotowany do tego, by poradzić sobie z konfliktem.
- Time outy, jak wszystkie kary, osłabiają naszą więź z dzieckiem. Niestety ta więź to jedyny powód, dla którego dzieci w ogóle zachowują się, jak należy. Dlatego rodzice stosujący time outy często stwarzają warunki sprzyjające powstaniu spirali coraz gorszych zachowań.
- Time outy napędzają walkę o władzę między rodzicem a dzieckiem. Kiedy dzieci czują się bezradne, odbijają to sobie na kimś mającym mniejszą władzę – zwykle na rodzeństwie.
- Time outy „działają” na zasadzie lęku, jako symboliczne porzucenie. Alfie Kohn zwraca uwagę, że stanowią formę „wycofania miłości”10. Ponieważ rywalizacja w rodzeństwie wynika z dziecięcego lęku przed utratą twojej miłości na rzecz rodzeństwa, każda forma dyscypliny opierająca się na wycofaniu miłości nieuchronnie zintensyfikuje rywalizację w rodzeństwie.
Być może zdarzyło ci się przeczytać, że jest jakiś „właściwy” sposób stosowania time outów, który został w badaniach uznany za „skuteczny”. Ale skuteczny w czym? Czytałam wiele badań wykazujących, że time outy powstrzymują złe zachowanie w danej chwili. Ale lanie też zadziała, a wiemy, że bicie stanowi czynnik ryzyka dla zdrowia emocjonalnego dzieci11. Nigdy nie widziałam badania, w którym przeanalizowano by długoterminowe zdrowie emocjonalne dzieci wychowywanych za pomocą time outów i porównano te dzieci z takimi, które nigdy nie otrzymywały time outów ani innych kar. A owszem, istnieją już setki tysięcy dzieci, które zostały wychowane za pomocą pełnego miłości przewodnictwa zamiast kar, dzięki Haimowi Ginottowi (ojcu pozytywnego rodzicielstwa), Jane Nelsen (która założyła ruch pozytywnego rodzicielstwa) i wielu innym obrońcom dzieci.
Mamy jednak całkiem sporo dowodów wskazujących, że time outy nie sprawdzają się pod kątem zapobiegania nawrotom złych zachowań, co nasuwa pytanie, czy przypadkiem wręcz ich nie wywołują. Badanie przeprowadzone przez amerykański Narodowy Instytut Zdrowia Psychicznego wykazało, że time outy pozwalają skutecznie zapewnić sobie współpracę ze strony dwulatków, ale tylko chwilowo12. Dzieci zachowywały się niewłaściwie częściej niż dzieci, których nie dyscyplinowano za pomocą time outów, nawet kiedy ich matki poświęciły czas na to, by po przerwie z nimi porozmawiać. Michael Chapman i Carolyn Zahn-Wexler, autorzy badania, doszli do wniosku, że dzieci te reagowały na postrzegane „wycofanie miłości”, częściej zachowując się źle. Jest to spójne z badaniami dotyczącymi wycofania miłości jako techniki karania, które pokazują, że dzieci poddawane tym metodom zwykle zachowują się gorzej, mają słabsze zdrowie emocjonalne i mniej rozwiniętą moralność13. Wyniki te nie są zaskakujące, biorąc pod uwagę, jak bardzo dzieci potrzebują więzi z nami, by czuć się bezpiecznie, oraz jak bardzo skłonne są do złego zachowania, kiedy się bezpiecznie nie czują.
Rozumiem, jeśli odczuwasz w tej chwili pewne zaniepokojenie. Jeśli nie można stosować time outów, to co zrobić, żeby dzieci zupełnie nie zdziczały? Odpowiedź brzmi: time outy tak naprawdę nie pomagają twojemu dziecku zachowywać się lepiej; podkopują waszą więź i wywołują więcej złych zachowań. Widziałam tysiące rodzin, które przeszły na pokojowe rodzicielstwo, w którym skupiają się na samoregulacji, odbudowie więzi z dziećmi i stawianiu granic z empatią – a ich dzieci przestały tak często rozrabiać. Pokojowe rodzicielstwo pozwala wychować dzieci, które _chcą_ przestrzegać rodzinnych zasad, więc potrzeba karania, w tym za pomocą time outów, stopniowo odchodzi w przeszłość.
Nagrody w nowym świetle
Jasne, dobrze jest być bardziej pozytywnym. Czemu by nie stosować nagród zamiast kar? W końcu czy nagrody nie sprawią, że pożądane zachowanie będzie bardziej prawdopodobne?
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki