Facebook - konwersja
Przeczytaj fragment on-line
Darmowy fragment

  • Empik Go W empik go

Sześć zapałek - ebook

Wydawnictwo:
Format:
EPUB
Data wydania:
1 stycznia 2011
0,00
0 pkt
punktów Virtualo

Sześć zapałek - ebook

Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.

Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.

Kategoria: Klasyka
Zabezpieczenie: brak
Rozmiar pliku: 153 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

I

Mia­ło się ku wie­czo­ro­wi; na­pór sztor­mu był słab­szy, ale fale nie na­bra­ły na po­wrót tej ma­low­ni­czo­ści, jaka na­stra­ja nas pro­tek­cjo­nal­nie wo­bec ży­wio­łu mo­rza, gdy le­żąc na brze­gu pa­trzy­my w ich zie­lo­ną głąb. Po­mię­dzy tymi strasz­ny­mi pio­no­wy­mi ma­sa­mi wód o czar­nej bar­wie szkli­ście po­ły­ski­wa­ło wgłę­bie­nie, któ­re w tej sa­mej chwi­li, kie­dy się je do­strze­gło, wzla­ty­wa­ło, wzdy­ma­ło się i czer­nia­ło na wy­so­ko­ści dwu­pię­tro­we­go domu. W ciż­bie mas wod­nych błą­ka­ła się łódź pro­wa­dzo­na przez dwóch męż­czyzn.

Przy wio­słach sie­dział męż­czy­zna bez czap­ki, o zdzi­cza­łej, wy­chu­dzo­nej twa­rzy, bosy i w łach­ma­nach. Za­czer­wie­nio­ne oczy łza­wi­ły mu od wia­tru, twarz i szy­ja, po­czer­nia­łe od do­zna­nych klęsk, po­ro­sły mu brud­ną szcze­ci­ną. Gło­wę z dłu­gi­mi jak u ko­bie­ty wło­sa­mi prze­wią­za­ną miał chust­ką, czar­ną przy skro­ni od za­schłej krwi. Wio­sło­wał od­chy­la­jąc się do tyłu ca­łym cia­łem i za każ­dym ra­zem za­my­ka­jąc oczy. Je­śli­by się śle­dzi­ło, w ja­kim kie­run­ku zwra­ca nie­ru­cho­me spoj­rze­nie, moż­na by się do­my­ślać, że ten czło­wiek pa­trzy na skrzyn­kę u bur­ty.

Dru­gi sie­dział przy ste­rze i kie­ro­wał ło­dzią z naj­głęb­szą tro­ską, aby nie po­zwo­lić wście­kłe­mu pę­do­wi wody wy­trą­cić so­bie z rąk ste­ru, któ­ry dy­go­tał nie­ustan­nie, po­dob­nie jak dy­go­ta­ły z naj­wyż­sze­go wy­sił­ku ręce ster­ni­ka. Męż­czy­zna ten był ubra­ny, a ra­czej ro­ze­bra­ny, po­dob­nie jak i pierw­szy, z tą tyl­ko róż­ni­cą, że prócz bie­li­zny, po­dar­tej, ło­po­cą­cej na rę­kach i ple­cach, no­sił prze­sy­co­ne smo­łą spodnie, ścią­gnię­te skrę­co­ny­mi ka­wał­ka­mi dru­tu. Dłu­gie czar­ne wło­sy sma­ga­ły go po oczach; w ich spoj­rze­niu wi­dać było wię­cej roz­sąd­ku niż w spoj­rze­niu jego to­wa­rzy­sza nie­szczę­ścia. Twarz mu opu­chła, przez sil­ną opa­le­ni­znę prze­bi­ja­ło znu­że­nie. Wąsy i bro­da zbi­ły się w ko­sma­ty kłąb wo­ko­ło jego po­gry­zio­nych za­pie­kłych warg. Był mu­sku­lar­ny, cięż­ki, po­ru­szał się po­wo­li i rze­czo­wo, na­wet te­raz, kie­dy tar­ga­ło nim każ­de ude­rze­nie fali i kie­dy wy­da­wa­ło się, że cał­ko­wi­cie już stra­cił orien­ta­cję.

Dno ło­dzi za­la­ne było wodą, pły­wa­ły tam ude­rza­jąc o bur­ty bla­szan­ki od kon­serw, odłam­ki ław, któ­re nie­daw­no słu­ży­ły za po­chod­nie, mo­kły tam rów­nież te­le­piąc się, gdy łódź prze­ska­ki­wa­ła przez grzbie­ty fal, gał­ga­ny, ka­wał­ki skó­ry, strzę­py pa­pie­ru. Sami tego nie do­strze­ga­jąc obaj że­gla­rze nie­ustan­nie drże­li drob­nym dy­go­tem, ku­ląc się pod zim­nym wia­trem. Wresz­cie je­den z że­gla­rzy ode­zwał się po­wol­nym i za­cię­tym gło­sem:

– Me­tlo­wen!
mniej..

BESTSELLERY

Menu

Zamknij