Szpieg CIA w polskim Sztabie Generalnym - ebook
Szpieg CIA w polskim Sztabie Generalnym - ebook
Nie milkną spory na temat marszałka Józefa Piłsudskiego, Romana Dmowskiego i innych postaci z polskiego życia publicznego. Nie ma ciszy nad trumną płk. Ryszarda Kuklińskiego, o którą apelowano już dawno. Od ponad 30 lat trwają różnorodne dyskusje na jego temat, włącznie z takimi, w których jego czyn ocenia się jako dezercję i ewidentną zdradę. Czyni się też z niego bohatera narodowego, który dzięki swej działalności szpiegowskiej uratował Polskę i całą Europę, a nawet świat przed atomową apokalipsą. Przeszedł on do grona osób publicznych znanych zarówno w kraju jak i za granicą. Nie można się oprzeć wrażeniu, że wokół pułkownika tworzy się wiele legend i mitów odbiegających od rzeczywistości. W budowanej legendzie tej postaci widać wiele przeciwstawnych interpretacji. W jego życiu były takie okresy, kiedy na materiałach go kompromitujących mógł być skutecznie pozyskany do współpracy przez polskie służby specjalne, a także służby innych państw. Pełnej prawdy o nim pewno nigdy się nie dowiemy. Służby specjalne każdego państwa chronią do końca swoje najważniejsze tajemnice.
Kategoria: | Literatura faktu |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-11-13197-2 |
Rozmiar pliku: | 11 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Autor
To smutne, że głupcy są tak pewni siebie, a ludzie rozsądni tacy pełni wątpliwości
Bertrand Russel
Dyplomaci i agenci wywiadu są jeszcze większymi kłamcami niż dziennikarze, a historycy, którzy usiłują zrekonstruować przeszłość na podstawie ich świadectw, w większości przypadków mają do czynienia z czystą fantazją.
Malcolm Muggeridge, były oficer brytyjskich służb specjalnychWprowadzenie
Nie milkną spory na temat marszałka Józefa Piłsudskiego, Romana Dmowskiego i innych postaci z polskiego życia publicznego. Nie ma ciszy nad trumną płk. Ryszarda Kuklińskiego, o którą apelowano już dawno. Od ponad 30 lat trwają różnorodne dyskusje na jego temat, włącznie z takimi, w których jego czyn ocenia się jako dezercję i ewidentną zdradę. Czyni się też z niego bohatera narodowego, który dzięki swej działalności szpiegowskiej uratował Polskę i całą Europę, a nawet świat przed atomową apokalipsą. Przeszedł on do grona osób publicznych, znanych zarówno w kraju, jak i za granicą.
Nie można się oprzeć wrażeniu, że wokół pułkownika tworzy się wiele legend i mitów odbiegających od rzeczywistości. Wokół jego szpiegowskiej działalności nagromadziło się wiele niedomówień, zwyczajnych kłamstw, pomówień, oskarżeń i oszczerstw wobec ludzi, którzy kiedyś z nim służyli. Nieźle poznałem specyfikę służby w ówczesnym Sztabie Generalnym WP i relacje Sił Zbrojnych PRL ze sztabem ZSZ Układu Warszawskiego oraz sztabami generalnymi innych państw – członków UW, a także problematykę posiedzeń organów UW (Doradczy Komitet Polityczny, Komitet Ministrów Obrony, Rada Wojskowa). Zderzenie mitów, legend i zamierzonych kłamstw z nabytą przeze mnie wiedzą i doświadczeniami oraz z relacjami świadków wydarzeń doprowadziło mnie do spostrzeżeń i wniosków, którymi postanowiłem podzielić się z opinią publiczną.
Książka powstała jako swoisty kontrapunkt do książki Benjamina Weisera i wielu innych publikacji oraz utworów artystycznych chwalących Ryszarda Kuklińskiego. Służby specjalne często kreują potrzebną im rzeczywistość niezgodną z faktografią historyczną. Relacja Weisera spisana na bazie wywiadu z płk. Kuklińskim obfituje w epizody jakby żywcem wzięte z sensacyjnej powieści. Pisze on na przykład: „Pewnego wieczoru, Kukliński, który niósł tajne materiały, aby przekazać je agentowi CIA na rogu ulicy, zaczął podejrzewać, że jedzie za nim samochód ubecji. Wchodził do różnych bram, żeby pozbyć się ogona. W końcu dotarł na Dworzec Centralny i w ostatniej chwili wskoczył do ruszającego już, zatłoczonego pociągu. Przejechał jeden przystanek i wyskoczył dopiero, gdy drzwi zaczęły się już zamykać. Poszedł pieszo pięć kilometrów do domu i wyjął dokumenty z teczki. Ale na tym nie koniec: musiał przecież pozbyć się wszystkiego, co mogli widzieć śledzący go z samochodu. Z mostu na Wiśle wrzucił do wody pustą już teczkę, ostrzygł się krótko, w ustronnym miejscu przebrał się, spalił ubranie i dopiero wtedy wrócił do domu”.
Autorzy mitów i legend o płk. Kuklińskim w wielu przypadkach obrażają inteligencję czytelników. W książce zawarłem kilka pytań o charakterze zasadniczym, na które próbuję odpowiedzieć. Wziąłem pod uwagę i to o czym mówił Patrick Wilson grający Davida Fordena w filmie Jack Strong. Stwierdził on mianowicie, że nie trzeba dawać odpowiedzi, wystarczą same pytania. Mówił m.in.: „Lubię kontrowersje, bo prowadzą do otwartego dialogu. W tym wypadku o kontrowersje nie było i nie będzie trudno. Mam mocno amerykańskie, demokratyczne podejście – mamy różne poglądy, ale porozmawiajmy o nich”^(). Na temat filmu wypowiadał się także jego reżyser Władysław Pasikowski. Nie ukrywał, że jego głównym konsultantem był David Forden, emerytowany oficer CIA, były agent prowadzący Ryszarda Kuklińskiego. „Oczywiście, film nie trzyma się wiernie faktów, bo fakty nie nadają się na popularny film fabularny. Moje filmy służą opowiadaniu historii wieczorem przy ognisku” – powiedział m.in. reżyser^().
Opowiadając jak przygotowywał się do filmu wyznał: „Praca producentów nad scenariuszem trwała wiele lat. Ja dołączyłem na późnym etapie i mogłem skorzystać z wieloletniego researchu. Miałem do dyspozycji kopie dokumentów i wywiady z takimi postaciami, jak eksoficer CIA David Forden, który bezpośrednio «prowadził» pułkownika. Mój research dotarł także do zwierzchników Fordena, ambasadora Jerzego Koźmińskiego, a nawet samego profesora Zbigniewa Brzezińskiego. Praca nad pierwszym zapisem trwała więc wiele lat, a ja, pod uważnym okiem pani producent Sylwii Wilkos, pisałem swoją wersję jakieś dziewięć miesięcy^()”. Nic za to nie słychać, by o Kuklińskim mówili oficerowie, którzy pracowali z nim w Sztabie Generalnym WP lub byli na kursie w Moskwie, i którzy znali go jeszcze w latach pięćdziesiątych.
Od dziesiątek już lat niektórzy politycy, historycy i publicyści głoszą, że w latach 1972–1981 płk Kukliński przekazał Amerykanom 30, a nawet 40 tys. stron tajnych dokumentów. Ta objętość wciąż rośnie. W większości miały one być sporządzone w języku rosyjskim i dotyczyć głównie planów strategicznych Moskwy i Układu Warszawskiego, struktury organizacyjnej tego paktu, składu jego sił zbrojnych oraz organizacji obrony przeciwlotniczej na wypadek konfrontacji z Zachodem, w tym również planów użycia broni nuklearnej.
Reżyser Pasikowski nie znalazł czasu na rozmowy ze świadkami wydarzeń z drugiej strony, bo „chcąc się dowiedzieć o Kuklińskim czegoś więcej musiał się zagłębić w lekturze niedawno odtajnionych dokumentów ważących aż tonę (sic!). Z tej lektury wyłonił mu się człowiek niezwykły. Grudzień 1970 roku stał się bezpośrednią przyczyną jego działania, choć samo przygotowanie i podjęcie współpracy z Amerykanami zajęło mu cztery lata”^(). To zadziwiające, bo wspomniane 35–40 tys. stron dokumentów mogło ważyć nie aż 2000, a około 45 kg, a współpracę z CIA Kukliński miał przecież nawiązać nie w 1974, a w 1972 roku.
Byłem na prapremierze filmu Jack Strong w Multikinie na warszawskim Ursynowie. Generalnie odbiera się go jako apoteozę pułkownika i nic dziwnego, bo według znawców sztuki filmowej jest to thriller polityczny. Po projekcji filmu odbyło się spotkanie z Davidem Fordenem, oficerem CIA, który prowadził płk. Kuklińskiego, i Aristosem Papasem – analitykiem CIA z tamtych czasów. Spotkanie bardzo kompetentnie prowadziła Grażyna Torbicka („Kocham kino”). Z sali zadano kilka pozamerytorycznych pytań. Najbardziej zasłużony dla sprawy, starszy i chyba schorowany, pan Forden był bardzo małomówny. Aristos Papas był bardziej otwarty. Agentów pytano np., czy obaj napisali lub napiszą pamiętniki. Odpowiedzieli zgodnie, że nie, bo wielu innych agentów już je napisało. Sytuacja była nieco śmieszna, gdy na bardziej kłopotliwe pytania, zamiast odpowiedzi, panowie odsyłali pytających do książki Benjamina Weisera A Secret Life (Ryszard Kukliński. Życie ściśle tajne). Przypominało to czasy, w których twierdzono, że historia WKP(b) to podręczna książka klasy robotniczej (ros.: nastolnaja kniga raboczego kłasa)^(). Czyli prawdy o działalności szpiegowskiej płk. Kuklińskiego mamy się dowiadywać z jedynie słusznej książki, której autor bazował na opowiadaniach pułkownika i z filmów fabularnych będących na dodatek thrillerami politycznymi. Kiedy sala powoli pustoszała, panu Papasowi zadałem bezpośrednio kilka merytorycznych pytań. Był nieco zakłopotany, ale przyznał np., że płk Kukliński nie mógł przekazywać informacji o Układzie Warszawskim pomijając te, które dotyczyły Wojska Polskiego i polskiej obrony powietrznej. Ze względu na późną porę, na dłuższą rozmowę zabrakło nam czasu.
Wśród wielu mitów można spotkać nawet taki, że płk Kukliński o wiele częściej bywał w Moskwie niż gen. Wojciech Jaruzelski – rano miał wylatywać z Warszawy, wracać wieczorem i znowu lecieć do Moskwy. Jako rzekomy oficer łącznikowy Sztabu Generalnego WP płk Kukliński miał rzekomo dostęp do planów wojennych Układu Warszawskiego w Moskwie (sic!). Przypisywaną mu nadzwyczajną wiedzę o Armii Radzieckiej i planach strategicznych Związku Radzieckiego na okres wojny łączy się z jakimś nadzwyczajnym poświęceniem. Przy tym wszystkim panuje dziwne milczenie na temat tego co wiedział i mógł przekazywać do CIA na temat ówczesnego Wojska Polskiego. Było ono niebagatelną, bo drugą po Armii Radzieckiej częścią potencjału wojskowego Układu Warszawskiego, a polska obrona powietrzna (OPK) była istotną częścią jego obrony przeciwlotniczej.
Płk Kukliński twierdził, że radzieckich planów wojny w Europie mających na celu błyskawiczne opanowanie nie tylko europejskich państw NATO, ale i całej reszty w ramach jednej strategicznej operacji Zjednoczonych SZ państw UW na kontynentalnym teatrze wojny nie można było zrealizować bez czynnego zaangażowania Polski i wydzielanego z Wojska Polskiego frontu liczącego ponad 600 tys. żołnierzy. Według niego „front ten miał być daniną krwi na ołtarzu czerwonego imperium, aby wyważać wrota Zachodu dla armii sowieckiej”^(). Tak jak każdy wykształcony oficer Ryszard Kukliński wiedział, że strategiczne plany wojny istnieją. Jednak w specjalnej wypowiedzi dla „Tygodnika Solidarność” nie potwierdził ich znajomości mówiąc: „nikt poza «Stawką» nie wiedział kiedy i w jakich okolicznościach operacyjne plany wojny będą wprowadzane w życie”^().
Przeciwnicy Ryszarda Kuklińskiego i jego apologetów twierdzą, że przekazywał on przede wszystkim wiedzę o systemie obronnym PRL i Wojsku Polskim, bo chociaż miał dostęp do tajnych dokumentów Związku Radzieckiego i Układu Warszawskiego, to z racji pełnionej funkcji był on ograniczony do minimum. Natomiast z tytułu stanowisk zajmowanych kolejno w Sztabie Generalnym WP Ryszard Kukliński znał doskonale Siły Zbrojne PRL. Czyżby dla CIA wiedza o nich nie była ważna? Czy szpieg Amerykanów umiejscowiony w tak ważnym miejscu, jakim był Zarząd Operacyjny SG WP, mógł pomijać informacje o polskich siłach zbrojnych i ich rozwoju? Czyżby wytrawni agenci amerykańskiego wywiadu nie doceniali roli Polski i WP w UW lub dali się oszukiwać? Nie o to chyba chodzi. W demokratycznych USA nie było chyba możliwe podejmowanie strategicznych decyzji przez oficerów CIA lub wojska spoza ścisłego kierownictwa. Czy głos decydujący mieli lub mają ludzie CIA spoza kadry kierowniczej, tacy np. jak: zdobywający informacje i sortujący je, analitycy, oficerowie prowadzący, piszący raporty? Co Amerykanom naprawdę przekazywał płk Kukliński pozostaje tajemnicą CIA, a ta jak zwykle ujawnia to co chce. Tak np. postąpiono z raportami na temat przygotowania stanu wojennego.
Podczas jednej z dyskusji, w której miałem możliwość brać udział, prof. Jerzy Eisler opowiedział o przygodzie, jaka w kontaktach z CIA spotkała prof. Andrzeja Paczkowskiego. Otóż, gdy ten pracował nad książką na temat ppłk. UB Józefa Światły wystąpił do CIA o udostępnienie mu materiałów dotyczących opisywanej postaci i jej działalności w Polsce w okresie stalinizmu. Bardzo uprzejmie mu odpisano, że dla historyków dokumenty dotyczące sprawy Światły nie są dostępne i prawdopodobnie nie będą udostępnione nigdy^(). Kolejni szefowie CIA: William Casey^(), Robert Gates^() i George Tenet^() mówili, że z punktu widzenia cywilnego wywiadu USA „misja” pułkownika była absolutnie bezprecedensowa. Podkreślali, że Kukliński był agentem CIA numer jeden w bloku radzieckim od Władywostoku do Berlina Wschodniego w całym okresie zimnej wojny. W dodatku twierdzili, że to nie oni go zwerbowali, a on sam zgłosił się do nich. W wyniku jego raportów na przełomie lat 70. i 80. ubiegłego stulecia prezydent Jimmy Carter miał zmienić amerykańską doktrynę obronną w Europie. Oficer Sztabu Generalnego WP Ryszard Kukliński miał pokazać wielkiej Ameryce, światowemu mocarstwu posiadającemu potężny system wywiadowczy i potencjał atomowy, jak można powstrzymać potężne lawiny czołgów radzieckich „broniąc się przed nimi przy użyciu tylko wojsk konwencjonalnych, tak aby Polacy nie zostali anihilowani”^().
Niektórzy polscy politycy i publicyści broniący Kuklińskiego bazują głównie na dokumentach wtórnych, które CIA udostępniła po odpowiedniej selekcji, lub na publikacjach autorów amerykańskich (w tym byłych agentów tej służby specjalnej), którzy publikowali swoje opracowania po nieodłącznej konsultacji, czyli cenzurze CIA. Nie sposób nie dostrzec pewnych podobieństw historii Kuklińskiego z historiami jego poprzedników – Piotra Popowa i Olega Pieńkowskiego, którzy według agentów CIA byli przed nim najlepszymi szpiegami Ameryki. Legenda się utrwala. Nie musi to dziwić chociażby dlatego, że według jednego z prominentnych pracowników CIA na jej rzecz działało wielu agentów i szpiegów, którzy nie otrzymywali medali, ale mimo to trwali na służbie, a ich nagrodą była jedynie satysfakcja i przeświadczenie, że dokonują czegoś wartościowego. Do dziś nie wszyscy wyszli z cienia. Biuro Kontroli Publikacji CIA wciąż sprawdza rękopisy książek pisanych na temat agencji. Mogą się one ukazać, jeżeli nie zgłosi ono zastrzeżeń wynikających z naruszenia przepisów o bezpieczeństwie państwa^().
Sam płk Ryszard Kukliński nie uważał, że był najważniejszym szpiegiem CIA. Docenił zasługi innych, nawet anonimowych szpiegów, także tych, którzy w imię pokoju prowadzili działalność agenturalną, zarówno przeciw USA, jak i ZSRR. Oto w listopadzie 1999 roku na uniwersytecie w Teksasie powiedział: „Jestem głęboko przekonany, że mogę reprezentować wielu moich anonimowych towarzyszy, którzy służyli po obydwu stronach frontu. Cieszę się, że nasza długa i ciężka walka przyniosła pokój, wolność i demokrację nie tylko mojemu krajowi, ale także wielu innym narodom”^() (podkreślenie – F.P.).
Wielu ludzi w Polsce zastanawia się nad tym, dlaczego Kukliński zaczął o sobie mówić dopiero w 1987 roku? Czy tak zdecydował nowy szef CIA, William Webster, aby ratować wizerunek CIA nadwyrężony z różnych przyczyn? Dlaczego szersze publikacje na jego temat pojawiły się na Zachodzie dopiero w 1992 roku? A oto i inne pytania, na które wciąż brak jest odpowiedzi:
– Jaka jest prawdziwa wersja życiorysu płk. Kuklińskiego?
– Co naprawdę robił w Warszawie podczas okupacji niemieckiej?
– Jaki rzeczywiście był początek jego współpracy z CIA oraz kto w jej ramach i kim kierował?
– Co mógł wiedzieć o planach wojennych Związku Radzieckiego i Układu Warszawskiego?
– Co wiedział o polskim systemie obronnym i o Wojsku Polskim?
– Co ocaliło świat przed wojną jądrową, a Polskę przed atomową apokalipsą?
– Co wiedział o stanie wojennym i co w tej sprawie pomija się milczeniem?
– Jak to właściwie było z jego ewakuacją na Zachód w listopadzie 1981 roku?
– Czy tylko Kukliński szpiegował w interesie USA?
– Czy działał tylko dla Amerykanów, czy może był agentem wielostronnym?
– Za co od czasu zostania oficerem żył ponad stan odbiegający od standardu życia oficerów zajmujących podobne stanowiska?
– Dlaczego dopiero w 1997 roku umorzono śledztwo w jego sprawie?
– Kto i jak skorzystał na jego działalności szpiegowskiej?
Mówi się, że życie człowieka można definiować na podstawie szeregu epizodów. Każdy człowiek ma jasne oraz ciemne strony. Prowadzący podwójne życie Kukliński też nie był doskonały. Okazało się to po jego dezercji. W poniedziałek 9 listopada 1981 roku, miesiąc przed wprowadzeniem stanu wojennego w Polsce w Sztabie Generalnym Wojska Polskiego panowała niezwykła atmosfera, poruszenie. Do pracy nie przybył płk dypl. Ryszard Kukliński, ważny planista tej operacji, szef jednego z najważniejszych oddziałów Zarządu I – Operacyjnego w Sztabie Generalnym i w Siłach Zbrojnych PRL. Szef Zarządu Operacyjnego gen. Wacław Szklarski wiedział, że Kukliński rzekomo miał jechać w odwiedziny do chorej teściowej w Wałbrzychu. Może nie zdążył wrócić, poczekajmy – mówił. W poniedziałkowe popołudnie do Sztabu Generalnego WP zadzwoniła szwagierka pułkownika. Chciała ustalić dlaczego nie było go na jakiejś uroczystości rodzinnej w Wałbrzychu. Dzwoniła wcześniej do domu Kuklińskich, ale nikt nie odpowiadał. Zdziwiła się bardzo słysząc, że miał być właśnie u chorej teściowej w Wałbrzychu. Rodzina nie wiedziała o żadnej słabości starszej pani Christ.
W Zarządzie Operacyjnym SG WP narastał niepokój. Rozpoczęto akcję poszukiwania – najpierw „na własną rękę”, siłami kolegów z oddziału Kuklińskiego. Jeden z nich pojechał na ul. Rajców 11 w Warszawie, gdzie w pięknym piętrowym bliźniaku mieszkał Kukliński. Nie spotkał nikogo. Mieszkanie było zamknięte. Nikt z sąsiadów nie widział jego właścicieli ani żadnego z dwóch ich synów. Starszy także nie pojawił się w pracy. Czas szybko mijał. Akcja kolegów okazała się bezskuteczna.
Szef Zarządu Operacyjnego powiadomił Wojskową Służbę Wewnętrzną. Do akcji włączyli się odpowiedni specjaliści i w sposób im tylko wiadomy weszli do mieszkania. Wnętrze wyglądało, jakby domownicy wyszli tylko na chwilę: na stole talerz z jabłkami, przy telefonie w przedpokoju popielniczka z niedopałkami, w salonie „Życie Warszawy” i „Trybuna Ludu” z 7 listopada, w sypialni szklanka z niedopitą kawą, na komodzie wyprasowane koszule męskie. Niemal normalnie... Specjaliści znaleźli jednak i zidentyfikowali szpiegowskie skrytki. Jedna była w łazience na pierwszym piętrze. Po odciągnięciu dwóch elementów obudowy przy suficie nad wanną ukryty był wymyślny schowek, w którym znaleziono futerał na zastrzyki i pojemniki z resztkami jakiejś substancji. Drugą skrytkę odkryto w toalecie na półpiętrze. Po otworzeniu fragmentu podwójnego sufitu znaleziono otwór w bocznej ściance, a w nim resztki czegoś spalonego. Znaleziono i trzeci schowek – urządzony nad umywalką w garażu. Za dwiema deskami, które można było rozchylić, znajdował się pusty otwór^().
Po wykonaniu różnych specjalnych czynności, o których będzie jeszcze mowa, Kukliński się znalazł, ale... za granicą!!! Popełnił przestępstwo dezercji. Okazał się szpiegiem Centralnej Agencji Wywiadowczej (CIA) Stanów Zjednoczonych. Informację o tym oficerowie SG WP odebrali z niesamowitym zdziwieniem. Jego tajemnicze zniknięcie komentowano najpierw jako tragedię, zamach na życie Kuklińskiego i jego najbliższych. Początkowo o dezercję niewielu go posądzało. Jego najbliższy kolega z Oddziału Szkolenia Operacyjnego, sekretarz klubu jachtowego „Atol” przy Sztabie Generalnym WP, płk Stanisław Radaj, gotów był ryzykować „nawet odcięciem ręki” w obronie tragicznej wersji zdarzenia. Gdy dezercja Kuklińskiego okazała się faktem, oficerowie wyrażali zdumienie, że zrobił to oficer tak hołubiony, faworyzowany, a nawet przeceniany przez przełożonych^().
Nieco wcześniej, bo we wrześniu 1981 roku zdezerterował sąsiad płk. Kuklińskiego, pełnomocnik Szefa SG WP do spraw specjalnych, a wcześniej zastępca szefa Zarządu II Wywiadowczego płk Włodzimierz Ostaszewicz. Ten w 1944 roku walczył w rejonie Bielska Podlaskiego w oddziale w partyzantki radzieckiej, noszącym imię bohatera rewolucji październikowej w Rosji Aleksandra Parchomienki. Mówiono, iż uważał się za oficera o ponadprzeciętnych zdolnościach, zasługującego na stopień generalski, ale niedocenionego przez przełożonych. Skarżył się na los swego ojca, który według niego „w 1956 r. musiał uciec do ZSRR, bo wśród Polaków – nacjonalistów nie mógł żyć dalej”^().
Po latach pracy organów śledczych i sądu, 23 maja 1984 roku zapadł wyrok skazujący płk. Ryszarda Kuklińskiego na karę śmierci i degradację do stopnia szeregowego. Później działy się rzeczy dziwne. W 1990 roku wyrok zamieniono na 25 lat więzienia, a w 1995 roku przywrócono mu stopień wojskowy. Niezwykle zawiła sprawa płk. Kuklińskiego podzieliła opinię publiczną w Polsce. Zasadniczym przedmiotem sporu był czyn oficera i jego ocena prawna oraz moralna. Czyn polegał na przekazywaniu obcemu państwu wiadomości stanowiących tajemnicę państwową i wojskową PRL, która nie była przecież 17. republiką Związku Radzieckiego. Posiadała ograniczoną suwerenność, ale w świetle prawa międzynarodowego była państwem polskim. 22 września 1997 roku w rezultacie rewizji nadzwyczajnej i umorzenia śledztwa Kukliński został uniewinniony. Znaleziono niepodważalny argument: oficer dopuścił się dezercji działając w stanie wyższej konieczności.
Pisarstwo na temat płk. Kuklińskiego cechuje relatywizm moralny daleki od obiektywizmu naukowego i manipulowanie faktami z jego życiorysu (jedne się eksponuje, inne pomija, a jeszcze inne tendencyjnie interpretuje). Zacierane były rzeczywiste motywy jego działania. To wszystko przeniosło się nawet do środowisk szkolnych. Przykładem tego jest Historia 1956–1997. Podręcznik dla szkół średnich, wydany w 1998 roku. Wojciech Roszkowski i Anna Radziwiłł wyrazili tam przekonanie, że „Kukliński uciekł z Polski, by powiadomić Amerykanów o planach stanu wojennego”^().
Do sprawy płk. Kuklińskiego inaczej podszedł prof. Stanisław Koziej, jego były podwładny. Generalnie ocenił go, jako „szefa najlepszego spośród szefów”, człowieka uczciwego, który nie był zimnym, wyrachowanym cynikiem. Wierzył, że to, co robił jego szef, robił z przekonaniem, że to jest słuszne i dobre. Dobre dla Polski. On w to wierzył i postępował zgodnie ze swoim sumieniem. W końcu jednak i on nie w pełni podzielał postępowanie Kuklińskiego, bo mówił: „Ale nie każdy tak musi rozumować. Ja np. nigdy nie zdecydowałbym się współpracować ze strukturami obcego państwa, służąc jednocześnie państwu, nawet ułomnemu, słabemu, ubezwłasnowolnionemu. Tak myśli też wielu. Rozumiem więc rozterki władz państwa w tym względzie. To jest dylemat z kategorii wyższej konieczności, a nie tylko sprawa uznania indywidualnych zasług samego płk. R. Kuklińskiego”^(). Innym razem kontrowersyjne oceny Kuklińskiego prof. Koziej stawia na jednej płaszczyźnie z ocenami czynu Edwarda Snowdena^(). Na przykład w wywiadzie radiowym z Tomaszem Siekielskim stwierdził, że „Snowden jak Kukliński jest bardzo trudny do oceny, nie wiadomo czy zrobił coś bardzo dobrego czy coś dramatycznie złego. Problem ma dwie różne strony”. Natomiast na antenie TVP Info na temat Snowdena mówił: „Człowiek, który pracuje dla państwa, firmy, instytucji, jeśli idzie i zdradza sekrety... Dziękuję bardzo za takie czyny... Obawiałbym się, gdyby taki człowiek ujawnił się w BBN”.
W zakończeniu wspomnianego podręcznika autorzy pytają ucznia IV klasy liceum ogólnokształcącego: „A jak Ty oceniasz postępowanie pułkownika?”. Jak uczeń ma rozwiać wątpliwości i rozstrzygnąć w swoim sumieniu dylemat, który dzieli całe społeczeństwo, a także tzw. autorytety moralne, skoro na pytanie w sondzie ulicznej: „Kto wprowadził w Polsce stan wojenny?”, dziewczyna odpowiada: „Tadeusz Mazowiecki”. Natomiast jakaś nauczycielka w Muzeum Powstania Warszawskiego pyta dyrektora: „Czy Pałac Kultury bardzo ucierpiał w czasie powstania?”^().
Wraz z rosnącą ilością stron tajnych dokumentów, jakie Kukliński miał przekazać do CIA pojawiają się nowe źródła wiedzy o nim i jego szpiegowskiej „misji”. Rzucają one nieco inne światło na sylwetkę oficera i jego mityczne dokonania.
Opowieści o płk. Kuklińskim można bezkrytycznie przyjąć albo chcieć poznać więcej prawdy i szukać faktycznych powodów jego zachowań. W budowanej legendzie tej postaci widać wiele przeciwstawnych interpretacji. W jego życiu były takie okresy, kiedy na materiałach go kompromitujących mógł być skutecznie pozyskany do współpracy przez polskie służby specjalne, a także służby innych państw. Pełnej prawdy o nim pewno nigdy się nie dowiemy. Służby specjalne każdego państwa chronią do końca swoje najważniejsze tajemnice.
Z aktami ludzi uznawanych za bohaterów postępuje się czasem w szczególny sposób. Prof. Tomasz Nałęcz przypomniał np., w jaki sposób radzono sobie ze sprawą akt szpiegowskich marszałka Józefa Piłsudskiego. „Wszystkie papiery komendy lwowskiej i krakowskiej zostały przez piłsudczyków wyczyszczone do ostatniego papierka. Wiemy o tym, bo ocalały austriackie archiwa”^(). Podczas opracowywania tej książki korzystałem z rozmaitych źródeł pisanych oraz z relacji wielu osób znających płk. Ryszarda Kuklińskiego i jego sprawę. Wszystkim im serdecznie dziękuję.Rozdział pierwszy
Wywiad i szpiegostwo – sukcesy i wpadki
Niełatwo jest znaleźć uniwersalne źródło, które by jednoznacznie definiowało samo pojęcie wywiadu. Jest on często określany jako szpiegostwo. W zależności od sytuacji, pojęcia te używane są zastępczo i dość subiektywnie. Świat służb specjalnych porozumiewa się za pomocą specyficznego języka, którego frazeologia nie zawsze jest zrozumiała dla ludzi z zewnątrz (załącznik nr I/1). Wywiad jest tak stary jak instytucja państwa, a jego istotą jest prowadzenie walki w interesie własnego kraju – z reguły metodami nielegalnymi w świetle prawa międzynarodowego – o władzę, panowanie, dominowanie^(). Działania wywiadów są sprzeczne z prawem międzynarodowym, gdyż naruszają terytorium obcego państwa, jego przestrzeń powietrzną, wody terytorialne, prawo wewnętrzne oraz są wymierzone w interesy, bezpieczeństwo i pozycję międzynarodową innego kraju. W większości krajów świata szpiegostwo na rzecz obcego państwa jest przestępstwem kryminalnym, zagrożonym najwyższymi karami.
Za prekursorkę specjalnie przygotowanych struktur państwowych służących do zdobywania informacji uważa się Wielką Brytanię. Jednak do lat 90. XX wieku nie miała ona aktów prawnych legitymizujących i organizujących pracę służb wywiadowczych. Dopiero w 1994 roku parlament WB przyjął Intelligence Services Act, chociaż MI6 (Secret Intelligence Service) pracowała w niezmienionym kształcie od 1909 roku.
Walkę wywiadowczą toczą wszystkie państwa, duże i małe, zaprzyjaźnione lub wrogie, w sferze politycznej, militarnej i gospodarczej. W okresie zimnej wojny dotyczyło to również sfery ideologicznej^(). Prezydent USA Gerald Ford mawiał, że państwa bez wywiadu stają się ślepe, głuche i kulawe^(). Wywiad to jedyna instytucja publiczna pozostająca z mocy prawa w strefie cienia, ukryta dla świata zewnętrznego. Tajemnicą objęte są zarówno metody pracy wywiadu, jego zadania, siły i środki, prowadzone operacje, jak też struktury wykonawcze, ich skład osobowy, a w szczególności personalia oficerów, sposoby ich rekrutacji do służby, ich szkolenie, metody werbowania tajnych współpracowników spośród obywateli obcych państw, gotowych z różnych pobudek zdradzać własny kraj, na koniec zaś usytuowanie funkcjonariuszy wywiadu w instytucjach życia publicznego^().
Często zadawane jest pytanie o to, jaka jest różnica między wywiadem a szpiegostwem. Odpowiedzi bywają różne i zawierają subiektywne konotacje. Lapidarnie objaśnił to długoletni szef CIA (1953–1961), w czasach prezydentury Dwighta Eisenhowera, Allen Dulles. Stwierdził on mianowicie: „ jeśli jakiś zagraniczny urzędnik przekaże wam ważną informację, zrobi to za pieniądze czy też z innego powodu, a wy ją wykorzystacie, to jest to wywiad. Jeżeli zaś pozostawi na biurku tajną dokumentację i wy ją ukradniecie, to jest szpiegostwo”. Mawiał ponadto, że „szpiegostwem para się niewielu świętych”^().
Można powiedzieć, że szpiegostwo to forma działalności wywiadowczej, polegająca na zdobywaniu informacji stanowiących tajemnice i przekazywaniu ich wywiadowi. Jego istotą jest wykradanie tajemnic. Tym często zajmowali się urzędnicy mający do nich dostęp. Trudnili się więc szpiegostwem, a nie działalnością wywiadowczą. Charakterystycznymi elementami szpiegostwa są:
– tajność działania, maskowanie się szpiega, działanie w konspiracji, pod przykryciem innej legalnej działalności,
– zdobywanie wiadomości (wszelkie sposoby na zdobywanie informacji będących tajemnicą),
– dobór wiadomości (charakter przekazanych informacji, dokumentów, związany z łamaniem tajemnicy służbowej, państwowej i wojskowej),
– przekazywanie wiadomości przedstawicielom organizacji wywiadowczych (szereg czynności polegających na tajnej ekspedycji informacji w różnych formach – przewiezienie we własnej pamięci, przekazanie przy użyciu skrytki, szyfrem, pismem utajonym, drogą radiową, pocztową, przez sieci komputerowe itp.). Na tle tego co napisano wyżej Ryszarda Kuklińskiego można zaliczyć do kategorii osób zajmujących się szpiegostwem.
Między wywiadami zawsze toczyły się różnorodne gry mające na celu przechytrzenie przeciwnika. Wzajemna walka tajnych służb – werbowanie i odwracanie agentów, wabienie przez jedną stronę chętnych do przejścia, a przez drugich ściganie tych co odeszli, może się wydawać przyglądającemu się z boku brudnym, w sumie bezsensownym zajęciem. Według znawców przedmiotu dla każdej tajnej służby punktem kulminacyjnym jest konfrontacja ze stroną przeciwną, a jej ukoronowaniem – przeniknięcie do wnętrza służby przeciwnika. Najważniejsze operacje wywiadowcze to te, których nigdy nie ujawniono, a najważniejsi szpiedzy to ci, których nie schwytano. Natomiast jedną z najbardziej demoralizujących porażek stanowi poczucie bezradności i słabości, kiedy się okaże, że własna służba została zinfiltrowana^(). Na ten temat wiele można się dowiedzieć z książki pod tytułem Czerwona orkiestra (niem. – Die Rote Kapelle)^().
W grach wywiadów określoną rolę spełniają podwójni szpiedzy i oficerowie ich prowadzący. Za pośrednictwem takiego szpiega oficer prowadzący musi nie tylko przekazać przeciwnikowi oszukańczy materiał, ale też udawać, że wierzy w kłamstwa, które przekazuje mu druga strona. Przy pomocy podwójnych agentów identyfikuje się cele służb przeciwnika, metody ich pracy, sieje zamęt i dezinformację w jego szeregach^(). Na przykład od 1961 roku pułkownik radzieckiego wywiadu wojskowego (GRU) Oleg Pieńkowski współpracował z wywiadem brytyjskim (SIS) i amerykańskim (CIA). W 1974 roku wywiad brytyjski pozyskał do współpracy płk. Olega Gordijewskiego, szefa rezydentury KGB w Londynie. W 1985 roku pozostał on w Wielkiej Brytanii, unikając tym samym aresztowania w ZSRR. W latach 80. XX wieku wywiad KGB zwerbował wysokiego rangą oficera kontrwywiadu CIA Aldricha Amesa, który przez dziesięć lat sprzedawał wywiadowi radzieckiemu, a później rosyjskiemu, największe tajemnice wywiadu amerykańskiego^().
Istnieją przeróżne metody werbowania szpiegów. Nie zamierzam ich tu opisywać szczegółowo. Na ogół pozyskiwano ich tradycyjnie, zastawiając różnego rodzaju pułapki, prowokując, szantażując albo zwyczajnie przekupując. Najczęściej stosowany sposób werbunku to szantaż przy pomocy kobiet. Słabość do kobiet, podatność na miłosne przygody, zawsze ułatwiały dotarcie do oficera. Zanim zastosuje się jedną lub kilka z tych metod należy dobrze poznać osobowość i sytuację kandydata na szpiega. Do kontaktów ze szpiegiem popularne było wynajmowanie mieszkań na lokal kontaktowy, tzw. dziuplę. Takie „dziuple” służyły np. do spotkań płk. Kuklińskiego z agentami CIA podczas jego rejsów żeglarskich do Europy Zachodniej. Spotkania były dobrze zaplanowane. Członkowie załogi, której kapitanem był Ryszard Kukliński znikali na kilka godzin, żeby zrobić zakupy i najłatwiej było mu się od nich odłączyć w dużych domach towarowych^(). Zwerbowany szpieg musi mieć takie plany, jakie ma centrala wywiadu. W celu kontaktów ze szpiegiem organizuje się specjalny system łączności. Stosowano różne jej sposoby. Należały do nich: łącznicy (osoba fizyczna), szyfrowane informacje nadawane przez radio, skrytki kontaktowe, lokale kontaktowe, „przypadkowe” – błyskawiczne zbliżenie osób w tłumie lub łączność błyskawiczna w czasie jazdy samochodem (wrzucenie materiałów przez okno zatrzymanego na chwilę samochodu), znaki umowne, listy wykonane przy pomocy tzw. atramentu sympatycznego (tekst tajny przykrywany tekstem jawnym), mikropunkty (klisze filmowe z warstwą światłoczułą z zapisanym obrazem do zdejmowania), spotkania w ustalonych punktach, a nawet w ambasadach.
Bardzo ważne jest przygotowanie zwerbowanej osoby do działalności szpiegowskiej. Liczą się tu takie umiejętności jak: prowadzenie obserwacji i wykrywanie działań rozpoznawczych przeciwnika, wykorzystywanie różnorodnych skrytek, sporządzanie i przekazywanie tajnych przesyłek listowych, przekazywanie przesyłek – np. przez uchylone okno samochodu, maskowanie się i mylenie tajnych służb śledzących szpiega, zachowanie dyskrecji i czujności, niszczenie szpiegowskiej korespondencji, rozpływanie się (wmieszanie się) w tłum itp. Potrzebę pilnego kontaktu często sygnalizowano za pomocą umówionych znaków rysowanych po prostu kredą w ustalonych miejscach. Niezmiernie ważne jest wyposażenie szpiega w odpowiedni sprzęt techniczny i nauczenie go posługiwania się nim. Zarówno szpieg, jak i prowadzący go agent wywiadu, muszą posługiwać się ustalonym nazwiskiem fikcyjnym lub pseudonimem^(). Wśród agentów zdarzają się tzw. odwrócenia, przejścia na stronę przeciwną. Agent odwrócony jest spalony na zawsze, nawet jeśli dostanie „złotą klatkę”, jako wynagrodzenie za przejście na drugą stronę, to nigdy nie odzyska spokoju ducha. Według specjalistów, to normalna praktyka we wszystkich służbach świata: pozyskać, wycisnąć całą wiedzę, a gdy przestanie być potrzebny, wyrzucić.
Wywiad nigdy nie istnieje sam dla siebie, nie może stawiać zadań sam sobie. To politycy decydują o tym, czy praca wywiadu daje korzyści, czy też zostaje skazana na bezsens. Wieloletni szef NRD-owskiego STASI Markus Wolf (Misza) zwykł mawiać, że „to od polityków zależy, czy informacje służb tajnych spotkają się z ignorancją i arogancją, a ich ostrzeżenia lądują w archiwach, jeśli od razu nie trafiły do niszczarki dokumentów”^(). Działalność wywiadowcza nosi charakter naukowy, bowiem polega na metodycznym i systematycznym zbieraniu i opracowywaniu potrzebnych informacji, tak aby w odpowiedniej formie mogły one wspomóc proces decyzyjny^(). Agenci, szpiedzy, zdobyte informacje przekazują swoim mocodawcom. Nie do nich należy decyzja komu zostaną udostępnione oraz jak i kiedy zostaną spożytkowane.
Wywiady operują nie tylko przeciw „wrogim służbom wywiadowczym”, ale prowadzą też działania wymierzone w „przyjazne służby wywiadowcze”. Działalność wywiadowcza i szpiegowska służy także zdobywaniu wiedzy o państwach sojuszniczych. Wobec państw wrogich prowadzi się głównie wywiad polityczny i militarny, natomiast od sojuszników chce się wykraść przede wszystkim ich tajemnice gospodarcze.
Pierwszym etapem procesu wywiadowczego jest zbieranie informacji. Mogą one być uzyskane z pojedynczego źródła w formie pisemnego raportu agenta lub zdobyte przez siatkę wywiadowczą. Mogą to być dokumenty mające wartość wywiadowczą, wykradzione przez agentów, jak również materiały pochodzące z otwartych, legalnych źródeł. Ludzie zdobywający takie informacje zaliczani są do źródeł osobowych. W doktrynie wywiadu ten rodzaj aktywności wywiadowczej nosi nazwę Humint. Prace prowadzone w oparciu o źródła legalne nazywa się wywiadem białym. Innym rodzajem źródeł są środki techniczne. Informacje zdobywane przy ich pomocy noszą nazwę Sigint. Materiały zdobywane przez wywiad fotograficzny nazywane są Phoint. Sposób pozyskania informacji, źródła wywiadowcze, metody pracy wywiadu oraz kierunki jego zainteresowań noszą charakter niejawny. Źródła oraz informacje wywiadowcze podlegają szczególnej ochronie. Do zadań wywiadu należy też prowadzenie przedsięwzięć ofensywnych polegających na narzuceniu przeciwnikowi pożądanego wizerunku i sposobu myślenia, aby w rezultacie zdobyć wpływ na jego decyzje zgodne z interesami służby.
Na pozyskanie i przetworzenie olbrzymiej masy informacji wywiadowczych potrzeba ogromnej ilości środków i ludzi. Instytucje wywiadowcze posiadają zazwyczaj w swoim składzie pion operacyjny i pion analityczny. Wywiad amerykański przeznaczał ponad 90% swoich środków na obsługę aparatu zbierającego i przetwarzającego informacje wywiadowcze. W wywiadzie radzieckim prestiż służby informacyjno-analitycznej był niski i pozostawał w tyle za standardami zachodnimi. Szacowano, że pion informacyjny Zarządu Głównego (pierwszego) Wywiadowczego KGB znaczył tyle, ile 1/10 zespołu analiz CIA^().
Szanujące się wywiady zamykają swoje archiwa na długi okres czasu. Wywiad brytyjski na dwieście, polski – na siedemdziesiąt lat. W Wielkiej Brytanii obowiązuje zakaz publikowania wspomnień przez oficerów wywiadu pod groźbą utraty uprawnień emerytalnych. Wywiad amerykański po zakończeniu zimnej wojny zdecydował się wybiórczo odtajnić dokumenty oraz dopuścić do swoich zbiorów wybranych autorów nakładając na nich obowiązek konsultacji i oddawania przygotowywanych publikacji do oceny w agencji^(). Raporty CIA pochodzące z działalności superszpiega płk. Olega Pieńkowskiego odtajniono dopiero w 1992 roku (przykład – załącznik nr I/2). Na opublikowanie jego wspomnień niezbędna była decyzja dyrektora CIA. Oleg Pieńkowski okazał się najbardziej wartościowym szpiegiem w okresie zimnej wojny, a to dlatego, że podczas jego szpiegowskiej kariery miało miejsce bardzo ważne wydarzenie, kubański kryzys rakietowy. Spędził on z oficerami CIA i MI6 w Londynie i w Paryżu łącznie około 144 godzin. W tym czasie przekazywał informacje, których spisanie zajęło 1500 stron maszynopisu oraz 111 rolek filmów, zawierających około 10 tys. sfotografowanych kart dokumentacji wojskowej i technicznej. Pieńkowski został skazany na karę śmierci, a o wykonaniu wyroku doniesiono 17 maja 1963 roku. Według Ryszarda Kuklińskiego, Pieńkowski został stracony w sposób pokazowy: wrzucono go do rozpalonego pieca hutniczego, a z egzekucji nakręcono film dla absolwentów Akademii Woroszyłowa^().
W świecie tajnych służb obowiązuje zasada: nie przyznawaj się do niczego. Nawet jak cię złapią za rękę to mów, że nie twoja. Nieliczni oficerowie wywiadu rzadko godzą się na rozmowy z badaczami. Nie do końca jest pewne ile w ich wspomnieniach lub rozmowach z nimi jest prawdy, a ile świadomej dezinformacji, mającej na celu zamazywanie rzeczywistości, wybielenie siebie lub swojego środowiska. Publikacje oficerów CIA, jak też publicystów piszących o niej, możliwe są jedynie po spełnieniu określonych wymogów cenzury ze strony jej właściwych komórek. Na przykład publikacja oficera CIA Duana Clarridge’a mogła się ukazać dopiero w 2001 roku^(). Wspomniany już dziennikarz Benjamin Weiser mógł opublikować książkę o płk. Ryszardzie Kuklińskim dopiero po 14 latach od ewakuacji szpiega z Polski^(). Książka byłego agenta CIA Douglasa J. MacEachina zawierająca wiele skażonych informacji ukazała się dopiero w 2011 roku^(). Współpracujący z CIA płk Ryszard Kukliński mógł udzielić wywiadu dla paryskiej „Kultury” dopiero w kwietniu 1987 roku i to tylko na tematy związane ze stanem wojennym, w którego przygotowaniu odegrał niebagatelną rolę.
Wywiady nawet najlepiej zorganizowanych i najsilniejszych państw świata nie są nieomylne. Znacząca jest lista ich porażek. Należą do nich np.: zajęcie Danii i Norwegii przez Niemców w 1940 roku, atak na Pearl Harbor i Filipiny oraz agresja Niemiec na ZSRR w 1941 roku, zajęcie Singapuru przez Japończyków w 1942 roku, inwazja ZSRR i innych państw UW na Czechosłowację w 1968 roku, ofensywa „Tet” w Wietnamie w styczniu 1968 roku, czy też wojna Jom Kippur w 1973 roku. Należą do nich także: zaskoczenie „rewolucją czerwonych goździków” w Portugalii w 1974 roku i upadek szacha Iranu w 1979 roku. Wywiad amerykański nie uświadomił prezydentowi USA strategicznego wymiaru rzuconego Stanom Zjednoczonym przez fundamentalizm islamski i nie przygotował go właściwie na szok, jakim stał się dla niego nagły rozkład Iranu^(). Do kompletu porażek wywiadów należy dodać jeszcze zajęcie Falklandów przez Argentynę w 1982 roku i Kuwejtu przez Saddama Husajna w 1990 roku. Amerykański kompleks wywiadowczy zdołał wprowadzić w błąd administrację waszyngtońską i światową opinię publiczną na temat obecności broni masowego rażenia w Iraku. Działo się tak w sytuacji, gdy kompleks największego mocarstwa światowego konsumował rocznie trzydzieści miliardów dolarów^().
Brytyjski wywiad dowiedział się, że ma podwójnego agenta George’a Blake’a, dopiero dzięki informacjom polskiego zbiega ppłk. Michała Goleniewskiego. Jak piszą autorzy Księgi szpiegów, londyński sąd skazał Blake’a na 42 lata więzienia – po roku za każdego zdradzonego kolegę, którego w ten sposób skazywał na niechybną śmierć. Blake nie odsiedział jednak całego wyroku, bo w 1966 roku uciekł z więzienia. Udało mu się to dzięki pomocy Seana Bourke’a, członka irlandzkiej armii republikańskiej (IRA). Tego z kolei wynajęło podobno KGB, które nie chciało bezpośrednio organizować ucieczki swojego agenta. Twierdził, że nigdy nie szpiegował dla pieniędzy, a z powodów ideologicznych.
Były szpieg Klaus Fuchs, stwierdził kiedyś, że bycie podwójnym agentem to „kontrolowana schizofrenia”. Takie właśnie podwójne życie prowadził Robert P. Hanssen – agent FBI i informator KGB, który został aresztowany kilka lat przed emeryturą. Pierwszy raz Hanssen skontaktował się z radzieckim wywiadem w 1979 roku. Przez lata szpiegowania miał zarobić 1,4 mln dolarów w gotówce i diamentach. Dbał jednak o to, żeby nie rzucać się w oczy. Jak pisze BBC, mieszkał w skromnym domu na przedmieściach Virginii z żoną i sześciorgiem dzieci.
Dyrektorami CIA w okresie współpracy z Ryszardem Kuklińskim było kolejno sześć osób (załącznik nr I/3) i była ona znacznie rozbudowana (załącznik nr I/4). Pracownikom operacyjnym CIA z lat 70. ubiegłego stulecia niezwykle niską ocenę wystawił sam szef agencji James Schlesinger. Prawie z dnia na dzień zwolnił około 2000 z nich. Jego następca, adm. Stansfield Turner, postawił na technikę wywiadowczą (1977–1981)^().
W okresie kadencji Williama J. Caseya na stanowisku szefa CIA (28 stycznia 1981–29 stycznia 1987) najbardziej pamiętny został rok 1985, nazwany przez prasę „rokiem szpiega”. W. Casey zasłynął m.in. z tego, że zaproponował prezydentowi Ronaldowi Reaganowi wojnę ekonomiczną przeciwko Związkowi Radzieckiemu. 16 kwietnia tegoż roku do ambasady Związku Radzieckiego w Waszyngtonie wszedł Aldrich Hazen Ames, szef kontrwywiadu w Wydziale Związku Radzieckiego i Europy Wschodniej CIA. Przekazał Rosjanom kopertę z kartką, a na niej nazwiska dwóch oficerów KGB współpracujących z CIA. Zażądał za to kwoty 50 tys. dolarów, którą miesiąc później otrzymał. 13 czerwca 1985 roku Ames przekazał nazwiska wszystkich oficerów KGB i GRU (rosyjskiego wywiadu wojskowego) oraz innych wschodnich agencji wywiadowczych współpracujących z CIA jakie tylko były mu znane. Ujawnił ponad 100 tajnych operacji, wydał Rosjanom ponad 30 osób współpracujących z CIA i innymi zachodnimi agencjami. Spośród tej trzydziestki, dziesięć zostało skazanych na karę śmierci i rozstrzelanych. W ten sposób została kompletnie rozbita siatka agentów budowana przez CIA od trzydziestu lat. Ames zdradził najwięcej tajemnic w historii CIA.
W przeciwieństwie do Blake’a, nie szpiegował z pobudek ideologicznych. Jeździł czerwonym jaguarem XJ6 i mieszkał w domu za pół miliona dolarów. W sumie za przekazywanie tajnych informacji dostał od Rosjan 2,7 mln dolarów i obietnicę kolejnych milionów. Mimo to inspektorzy CIA długo nie wiedzieli, że Ames jest „kretem”. Jak na ironię, był on tak dobrze wyszkolony, że dwukrotnie przeszedł test na wykrywaczu kłamstw. Przez Aldricha Amesa został wydany m.in. pułkownik KGB Oleg Gordijewski, który w latach 1974–1985 współpracował z wywiadem brytyjskim (MI6). Uważa się go za najcenniejszego oficera służb specjalnych ZSRR, który kiedykolwiek współpracował z Zachodem. Oleg Gordijewski był jedynym agentem wskazanym przez Amesa, któremu udało się uciec.
Po śmierci Williama Caseya, w maju 1987 roku stanowisko dyrektora CIA objął Wiliam Webster. Obiecał on przywrócić dobrą reputację CIA, która została po raz kolejny nadszarpnięta, tym razem aferą Iran – Contras, która odbiła się także na autorytecie prezydenta Ronalda Reagana^(). Do końca roku zwolnił dwóch zaangażowanych w aferę pracowników, jednego przeniósł na niższe stanowisko, a czterem udzielił nagany. Krótko po przejęciu kierownictwa CIA obiecał komisji Kongresu, że zreorganizuje CIA tak, aby zwiększyć jej możliwości kontrwywiadowcze oraz poprawić bezpieczeństwo amerykańskich placówek dyplomatycznych. Mimo reform, CIA jeszcze przez sześć lat nie potrafiła wykryć radzieckiego „kreta” we własnych szeregach, Aldricha Amesa. W sierpniu 1991 roku, zastąpił go Robert M. Gates^(). Ames został wytropiony przez kolegów z pionu kontrwywiadu CIA i aresztowany przez FBI 21 lutego 1994 roku. Śledztwo przeprowadzone przez kontrwywiad CIA, które przyczyniło się do jego aresztowania, było jedynym na taką skalę przypadkiem schwytania u siebie „kreta” w rezultacie dobrej pracy detektywistycznej. Podczas śledztwa prowadzonego przez CIA, w sprawie zniknięcia współpracujących z nią agentów, oprócz Amesa odkryto dwie inne osoby współpracujące z KGB. Byli to Clayton Lonetre, strażnik ambasady amerykańskiej w Moskwie, oraz Harold J. Nicholson, kierownik wydziału CIA w centrum antyterrorystycznym.
W związku ze współpracą z tajnymi służbami radzieckimi, 20 maja 1985 roku FBI aresztowało także Johna Walkera – oficera łączności United States Navy z dostępem do ściśle tajnych informacji amerykańskiej marynarki wojennej, kończąc w ten sposób pracę jego siatki szpiegowskiej, tzw. Walker’s spie ring, której informacje uświadomiły radzieckiemu dowództwu, na jak wielką skalę flota amerykańska podsłuchuje ruch radzieckich okrętów podwodnych z napędem jądrowym oraz fakt funkcjonowania sieci SOSUS^().
W pierwszych latach XXI wieku amerykańskie agencje wywiadowcze spotkały kolejne niepowodzenia. W maju 2010 roku został aresztowany były analityk wywiadu wojskowego USA, 25-letni Bradley Manning. Był on informatorem demaskatorskiego portalu WikiLeaks. Po trzech latach oczekiwania na proces został skazany na 35 lat więzienia. Uznano go za winnego szpiegostwa, zdrady tajemnicy państwowej, oszustw komputerowych i kradzieży. Groziło mu dożywocie, ale sąd uwolnił go od najcięższego zarzutu, za jaki w USA uważa się pomaganie wrogom. Manning przyznał się do przekazania portalowi WikiLeaks setek tysięcy tajnych dokumentów USA. Zostały one wykorzystane przez media, budząc w 2011 roku wielką sensację. Wśród dokumentów znajdowały się poufne raporty z Iraku, gdzie Manning odbywał służbę, oraz z Afganistanu. Były wśród nich także setki tysięcy depesz dyplomatycznych. W sumie miało to być 700 tys. stron tajnych dokumentów, to jest 20 razy więcej niż Ryszard Kukliński przekazał CIA.
W 2013 roku „The Guardian” i „The Washington Post” ujawniły skandaliczne praktyki amerykańskich służb specjalnych. Kiedy Julian Assange nieco wygasił aktywność swojej WikiLeaks, przeciwnicy wszechwładzy rządów dostali nowego bohatera. Jest to przebywający w Moskwie około 30-letni informatyk z Północnej Karoliny, Edward Snowden. Ujawnił on istnienie kontrowersyjnego programu Agencji Bezpieczeństwa Narodowego (NSA), PRISM. Obwieścił światu, że rząd amerykański na masową skalę zbiera informacje telefoniczne i internetowe dotyczące zarówno obywateli USA, jak i obcokrajowców, w tym liderów państw sojuszniczych, jak np. kanclerz RFN Angeli Merkel. Dwóch federalnych sędziów oskarżyło NSA o naruszenie zapisów konstytucji amerykańskiej. Snowden przez prawie dziesięć lat miał dostęp do największych tajemnic amerykańskich służb specjalnych. Kiedy odkrył, jak ogromna jest skala inwigilacji, postanowił porzucić swoje wygodne życie i ujawnić opinii publicznej kulisy działania NSA. Na Hawajach, gdzie mieszkał i pracował, zostawił pensję wynoszącą 200 tys. dolarów rocznie, dziewczynę i kochającą rodzinę. Wyjeżdżając powiedział szefowi, że potrzebuje kilku tygodni wolnego na leczenie epilepsji. Prosto z Hawajów poleciał do Hongkongu. Uznał, że tam najtrudniej będzie go dopaść amerykańskim służbom specjalnym. Zatrzymał się w hotelu, który w ciągu kilku tygodni opuścił zaledwie trzy razy. Kiedy wpisywał hasło, chował się pod kocem, bo bał się, że ukryta gdzieś niewielka kamera pozwoli agentom włamać się do jego komputera. Snowden traktuje te zachowania jako wyraz świadomości do czego zdolne są służby. Zapewnia, że nie boi się konsekwencji swojego czynu i jest gotów je ponieść w imię wolności w sieci i poszanowania swobód obywatelskich. Jedyne, co zaprząta jego głowę, to sytuacja rodziny, której spora część tak jak on pracuje dla amerykańskiego rządu.
Kiedy Amerykanów zapytano o zdanie na temat Snowdena (Is Edward Snowden a traitor or hero?) 62,41% wypowiadających się uznało go za bohatera, 18,3% za zdrajcę, a 19,3% było niezdecydowanych. Jak długo Snowden będzie przebywał w Rosji i co mu ostatecznie grozi ze strony USA? Na razie nie wiadomo. Prezydent Barack Obama tłumaczył, że NSA zbiera dane w trosce o bezpieczeństwo obywateli. Pojawiały się porównania go do George’a W. Busha, który przez demokratów był przedstawiany jako człowiek ogarnięty chęcią kontroli wszystkiego. Ostatnio Barack Obama zakazał służbom specjalnym podsłuchiwania przywódców państw, które USA uznają za swoich sojuszników. Zapowiedział też ograniczenie programu podsłuchowego NSA^().