Facebook - konwersja
Przeczytaj fragment on-line
Darmowy fragment

  • Empik Go W empik go

Szpilka z trupią główką - ebook

Wydawnictwo:
Format:
EPUB
Data wydania:
20 maja 2020
E-book: EPUB, MOBI
4,99 zł
Audiobook
5,99 zł
4,99
499 pkt
punktów Virtualo

Szpilka z trupią główką - ebook

Na początku 1914 roku w gazetach pojawiają się opisy kradzieży popełnionych na uśpionych ofiarach. Okazuje się, że przestępcy używają morfiny ukrytej w wymyślny sposób. Narzędziem zbrodni stają się modne w tamtym czasie szpilki do krawatów z rzeźbioną trupią główką. To w nich przestępcy chowają środek usypiający. Wykrycie sprawców nie będzie łatwe.

Opowiadanie kryminalne oparte na faktach. Wieloletni nadkomisarz Policji Śledczej Ludwik Kurnatowski dzieli się z czytelnikami wspomnieniami z pracy. Zdradza, jakimi prawami rządził się ówczesny świat kryminalny i kim byli jego przedstawiciele.

Język, postacie i poglądy zawarte w tej publikacji nie odzwierciedlają poglądów ani opinii wydawcy. Utwór ma charakter publikacji historycznej, ukazującej postawy i tendencje charakterystyczne dla czasów, z których pochodzi.

Kategoria: Kryminał
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-87-264-6485-6
Rozmiar pliku: 263 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Na początku roku 1914 dzienniki zarówno polskie, jak i rosyjskie roiły się od opisów wielce pomysłowych kradzieży, popełnianych przeważnie w wagonach kolejowych. Zorganizowana banda opryszków okradała podróżnych w sposób zaiste nieprzeciętny, a mianowicie przy pomocy usypiania nieznanym narkotykiem. Ten rodzaj kradzieży nosi w żargonie złodziejskim miano „malinki”. Wziąć kogoś na „malinkę” lub „dać komuś malinkę” znaczy tyleż, co uśpić w celu obrabowania.

Początkowo tego rodzaju kradzieże były wypadkami sporadycznymi, lecz, że walka z przestępcami popełniającymi je, była niezmiernie utrudniona, więc bezkarność rozzuchwaliła rzezimieszków. Dziś obrabowali podróżnych w pociągu dążącym z Kijowa do Odessy, jutro operowali na odcinku Moskwa – Petersburg, pojutrze zaś słaniający się podróżny meldował w Warszawie, iż przygodni towarzysze uśpili go i doszczętnie obrabowali.

Jako ówczesny naczelnik Warszawskiego Urzędu Śledczego zasypywany byłem po prostu skargami poszkodowanych, nic jednak poradzić nie mogłem ze względu na nadzwyczajną ruchliwość złoczyńców. Otrzymując rano meldunek ofiary byłem z góry przeświadczony, że „usypiacze” w tej chwili operują w głębi Rosji.

Wreszcie kradzieże stały się tak częste, że wzburzone społeczeństwo za pośrednictwem prasy jęło domagać się w sposób kategoryczny i zdecydowany ukarania winnych.

Konsekwencją tego był telefon, który pewnego ranka odebrałem. Zawierał on lakoniczny rozkaz stawienia się niezwłocznie przed oblicze generała Meyera oberpolicmajstra warszawskiego.

– To niedobrze – pomyślałem. – I czego ten dygnitarz może chcieć ode mnie?

Znając dobrze stanowczość, a zarazem cichą gwałtowność charakteru Meyera, nie chciałem go drażnić długim czekaniem, więc, ubrawszy się pośpiesznie, pojechałem.

Oberpolicmajster siedział przy biurku. Zmarszczone czoło i nastroszone brwi nie wróżyły nic dobrego. Bez słowa podał mi rękę na powitanie.

– Panie Kurnatowski, jestem z pana wysoce niezadowolony – oświadczył krótko.

– Nie rozumiem, ekscelencjo, o co panu chodzi? – odparłem również lakonicznie.

– Jak to pan nie rozumie? Prasa całego kraju naigrawa się z bierności władz bezpieczeństwa, setki osób zostało w biały dzień uśpionych przez bandytów i obrabowanych, a pan nie wie, o co mi chodzi? – irytował się Meyer.

– Ekscelencja ma na myśli szajkę usypiaczy?

– A kogóż miałbym na myśli, jak nie tych rozzuchwalonych opryszków? Żadna szajka dotychczas nie była tak głośna. Imię swe zapisała od granic byłego Księstwa Warszawskiego aż po tundry Sybiru. Ani jeden z członków bandy dotychczas nie został ujęty! Doszło do tego, że dostałem surowy monit z Petersburga – mówił podniesionym głosem, wymachując w powietrzu jakimś papierem.

– Zgadzam się najzupełniej, ekscelencjo, – odrzekłem – lecz sam pan zaznaczył, iż bandyci operują aż na Syberii. Dlaczegóż więc tamtejsze władze bezpieczeństwa nie troszczą się o unieszkodliwienie złodziei? Skąd podobne pretensje do policji warszawskiej?

– Bo policja warszawska była dotychczas wzorem dla innych dzielnic Rosji – przerwał oberpolicmajster. – Głównym jednak powodem pretensji władz petersburskich jest fakt, iż najwięcej kradzieży tego rodzaju zostało popełnionych na terenie „Prywiślinja”.

– Przyzna pan jednak, ekscelencjo, że walka z usypiaczami jest niesłychanie utrudniona. Dotychczas nie posiadamy nawet dokładnego rysopisu opryszków. Jeżeli przestępca operuje w ściśle określonej dzielnicy czy to mieście, czy guberni łatwiej jest wówczas zasięgnąć o nim języka, wytropić go i ująć. A w danym wypadku, chcąc unieszkodliwić usypiaczy, należałoby w każdym wagonie, ba, w każdym przedziale umieścić wywiadowcę, który by obserwował zachowanie się podróżnych.

– Ale przestępcy ci operują nie tylko w kolejach, lecz i w miastach – bronił się generał, widocznie przekonany moją argumentacją.

To niestety koniec bezpłatnego fragmentu. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki.
mniej..

BESTSELLERY

Menu

Zamknij