Sztuka zrywania. Jak rozpadają się związki - ebook
Sztuka zrywania. Jak rozpadają się związki - ebook
Mądra i głęboko poruszająca książka wyjaśniająca, co naprawdę dzieje się pod powierzchnią rozpadających się relacji. Oparta na obszernych badaniach i licznych wywiadach jest nieocenionym przewodnikiem dla każdego, kto chce zrozumieć rozstanie, jego etapy i konsekwencje. Ujawnia proces, który zaczyna się w tajemnicy, ale stopniowo staje się publiczny, angażując nie tylko partnerów, ale także ich otoczenie.
Jak i dlaczego kończą się relacje? Dlaczego partner nagle staje się niezadowolony i czy rzeczywiście dzieje się to tak nagle? Jakie sygnały wysyłają sobie partnerzy, aby wyrazić swoje wątpliwości dotyczące związku? I z jakiego powodu te sygnały tak często pozostają niezauważone? A w końcu - jak pogodzić się nie tylko z nieobecnością partnera i porzuceniem, lecz także z nową rzeczywistością, w której już nie tworzymy z nikim związku?
Sztuka zrywania to poradnik łączący wiedzę na temat psychologii życia we dwoje z wywiadami przeprowadzonymi z ludźmi, którzy przeżyli proces rozstania. Opisuje przebieg procesu oddalania się od siebie do niedawna jeszcze bliskich sobie ludzi i pomaga w jego zrozumieniu. Może stanowić pomoc dla każdego, kto chciałby zapobiec rozpadowi związku lub przetrwać kryzys rozstania.
Spis treści
Wprowadzenie
Rozdział 1. Sekrety
Negocjowanie zmian
Poszukiwanie tożsamości, redefinicja siebie
Rozdział 2. Okazywanie niezadowolenia
Oznaki niezadowolenia
Poszukiwanie wsparcia
Separacja społeczna
Rozdział 3. Okres przejściowy
Badanie nowego stylu życia
Odpychanie i przyciąganie
Konflikt tożsamości i transformacja
Rozdział 4. Sygnały , se krety i wspólne
tuszowa nie prawdy
Reakcje inicjatora
Reakcje partnera
Wspólne tuszowanie prawdy
Rozdział 5. Koniec z tuszowaniem prawdy
Bezpośrednia konfrontacja
Planowanie
Zmiana planów
Metody pośrednie: spychanie
odpowiedzialności na innych
Rozdział 6. Podejmowanie prób
Bezpośrednia konfrontacja i próby zmiany
Przeszkody w osiągnięciu sukcesu
Próba naprawy jako strategia zakończenia
związku
Rozdział 7. Przewaga inicjatora
Utrata odrębności i problemy z otoczeniem
Nadchodzi chaos
Rozdział 8. Upublicznienie
Reorganizacja życia pary
Zyski, straty i negatywne definicje
Przeszkody na drodze do pojednania
Rozdział 9. Transformacja partnera
Strategie zakończenia
Bariery dalszego rozwoju
Ponowne samookreślenie
Rozdział 10. Rozstanie
Kontynuacja kontaktów
Pojednanie
Rozdział 11. Rytuały transformacji
Posłowie. Opowiadanie sekretów obcej osobie
Zagadnienia metodyczne
Podziękowania.
Przypisy
Kategoria: | Poradniki |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8231-222-5 |
Rozmiar pliku: | 1,7 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Byłam mężatką przez dwadzieścia lat. Kiedy po rozstaniu zastanawiałam się nad naszym związkiem, doszłam do wniosku, że nasze małżeństwo rozpadało się powoli przez ostatnie dziesięć lat. Z pewnością mieliśmy szczęśliwe okresy, ale dziś mogę wyznaczyć pewne punkty zwrotne, momenty, w których związek zmieniał się, a dystans między nami zwiększał. To nie były kłótnie czy typowe katastrofy uczuciowe, z którymi boryka się wiele związków. Te punkty zwrotne wydawały się raczej związane ze zmianą grona naszych znajomych i obszarów kontaktów społecznych. Na przykład rozpoczęłam studia, ponieważ zdałam sobie sprawę, że nigdy nie będę miała stałego wsparcia od partnera i powinnam sama czymś się zajmować. Ten niewinny krok zmienił nas oboje. Gdy nasze małżeństwo zaczęło się starzeć, reagowaliśmy na trudności, zmieniając stosunek do otaczającego świata. Te zmiany odbiły się też na naszym związku i na każdym z nas.
Ponadto gdy analizowałam nasz związek przez pryzmat zachowań społecznych, wydawało się, że nasze małżeństwo ulegało degradacji powolnymi krokami. Mimo że kres związku był chaotyczny i destrukcyjny, jego przebieg zachował pewien cykl społeczny. Być może ten porządek wynikał z długości małżeństwa, a proces zakończenia trwał długo, tworząc wrażenie uporządkowanego rozpadu. Mogła to być także naturalna konsekwencja mojego wykształcenia, byłam absolwentką socjologii, nauczoną szukania we wszystkim porządku.
W tym samym okresie natknęłam się na artykuł opisujący małżeństwo jako proces, w którym dwie osoby renegocjują relacje wobec siebie i świata, przez co reorganizują swoje życia. Zyskują wspólnych przyjaciół, gromadzą majątek, wspomnienia i tworzą wspólną przyszłość. Redefiniują się jako para w stosunku do siebie i w oczach tych, którzy odnoszą się do ich wspólnej tożsamości. Zapraszani są jako para, maile adresowane są do obojga, zazwyczaj razem rozliczają się z podatków. Przyjaciele, którzy są singlami, mogą się wahać, czy zadzwonić do pary, ponieważ para należy do innej sfery i ma tożsamość osób żyjących w związkach. Ta tożsamość jest ciągle potwierdzana nie tylko za pośrednictwem słów i czynów innych osób, lecz także przez zbiorową świadomość stałości związku. Stała publiczna akceptacja daje parze stabilną pozycję w przestrzeni społecznej i nadaje wartość ich związkowi.
Te koncepcje natychmiast zwróciły moją uwagę, ponieważ przedstawiony proces wydawał się odzwierciedleniem rozpadu mojego związku – z czasem zaczęliśmy redefiniować siebie jako osobne jednostki. Zamiast gwałtownego zakończenia odchodziliśmy od siebie stopniowo. Zanim rozstaliśmy się fizycznie, oddalaliśmy się społecznie, zyskując własnych znajomych, własne doświadczenia i tworząc własne wizje przyszłości. Na postępujące zmiany w naszym związku reagowaliśmy w sposób, który powoli kwestionował i rozbijał naszą wzajemną relację i stosunek otoczenia do nas.
By odpowiedzieć na pytania wynikające z mojego własnego doświadczenia i zbieranych informacji, zaczęłam pytać ludzi, jak zakończyły się ich związki. Byłam zainteresowana zarówno ludźmi, którzy żyją razem w nieformalnym związku, jak i w małżeństwie. Nie skupiałam się więc wyłącznie na rozwodach, ale na procesie rozchodzenia się – na tym, jak partnerzy „wydostają się” ze związku i kończą bliskie relacje. Pierwszym kryterium nie były preferencje seksualne czy stan cywilny, tylko życie w związku i utrzymywanie relacji seksualnych. Oczywistym sposobem na prowadzenie badań było zebranie historii różnych związków, żeby zrozumieć nie tylko rozwój wydarzeń, ale również to, jak badani porządkują te wydarzenia. Pytałam zatem o ten moment w ich relacjach, gdy poczuli, że coś jest nie tak. Nagrywałam ich wypowiedzi, wtrącając okazjonalne pytania.
Zawsze interesowałam się tym jak, a nie dlaczego, ludzie zrywają ze sobą. Niejednokrotnie moi rozmówcy sami tego nie wiedzieli. Nawet gdy wydawało im się, że wiedzą, powody zmieniały się, a to, co raz było ważnym wyjaśnieniem, po sześciu miesiącach zdawało się nie mieć znaczenia. Badani wzbudzali moje zaciekawienie, gdyż niezależnie od tego, czy związek trwał krótko, czy długo, czy partnerzy byli bogaci, czy biedni, homo- czy heteroseksualni, bogaci czy biedni, współżyjący nieformalnie czy po ślubie, zawsze zrywanie relacji było trudne dla obojga.
Jedna z kobiet, z którymi rozmawiałam, miała przed ślubem przeczucie, że wyjście za mąż będzie błędem. Tydzień przed ceremonią śniła, że jest ubrana cała na biało, ale ma czarne buty. Drugiego dnia miesiąca miodowego zaczęła kłócić się z mężem. Ten w szale kłótni ściągnął obrączkę, rzucił nią przez pokój i uderzył kobietę pięścią w twarz. Zanim pojechali do szpitala, odszukała obrączkę na podłodze i założyła z powrotem na jego palec. Ten scenariusz powracał w czasie trwania ich związku. Sześć lat później pojechali do Japonii. Kiedy spacerowali w śnieżną noc, pokłócili się i – zgodnie z dobrze znanym schematem – mąż zdjął z palca obrączkę, wyrzucił ją i uderzył żonę. Wspominała: „Trzy godziny raczkowałam w ciemności po śniegu, zanim znalazłam tę obrączkę”.
Poszukiwania obrączki przez tę kobietę są symbolem priorytetów, które przyjmujemy w naszym życiu. Są one tak ważne, że trzymamy się ich bez względu na to, czy czujemy się dzięki nim szczęśliwi. Dlaczego więc trwamy w związkach mimo braku zadowolenia? Dzieje się tak, ponieważ wierzymy w poświęcenie. Czujemy się związani prawem. Nie chcemy skrzywdzić drugiej osoby. Wmawiamy sobie, że to jedyne rozwiązanie. Wierzymy we własną dobroć i umiejętność radzenia sobie z trudnościami. Nie poddajemy się. Robimy to ze względu na dzieci i rodziców. A także ze względu na Boga.
Cudem jest w takim razie, że do zakończenia związków w ogóle dochodzi. Niemniej jednak tak się dzieje. To doświadczenie jest tak uniwersalne, że wszyscy mamy gotowe oceny takich sytuacji. Biorąc pod uwagę czynniki, które zmuszają nas do trwania w niezadowalających związkach oraz prawdopodobieństwo ich zakończenia, oczywiste staje się pytanie o sposoby rozstawania się. Mimo to badania dotyczące tego procesu nie są liczne. Choć istnieje obszerna literatura o separacji i rozwodach, nie porusza ona w zasadzie tematu rozmów i negocjacji między partnerami w trakcie konfliktu. Badania par, które najpierw żyły razem, a potem rozstają się, nie są obszerne i nie stawia się w nich pytań dotyczących przebiegu tego procesu.
W rezultacie moich badań odkryłam, że wychodzenie ze związku ma pewne uniwersalne prawidłowości. Z socjologicznego punktu widzenia rozchodzenie się występuje w określonych przypadkach, według konkretnego wzoru. By się rozstać, dwoje ludzi musi nie tylko podzielić majątek, lecz także wspólną tożsamość. W przeciwieństwie do zawierania związku partnerzy redefiniują samych siebie, zarówno osobiście, jak i w stosunkach z innymi, jako ponownie wolne jednostki. Rozstanie pociąga za sobą redefinicję własnego ja na kilku poziomach: w relacji z samym sobą, między partnerami i w szerszym, społecznym otoczeniu, w którym związek istnieje. Te zmieniające się definicje następują stopniowo – najpierw między partnerami, później w rodzinie i wśród przyjaciół, aż w końcu docierają do znajomych i nieznajomych – co powoduje utrwalenie zmian w życiu partnerów. Rozchodzenie się dobiega końca, gdy partnerzy postrzegają siebie i są postrzegani jako osobne jednostki, osoby niezależne, tzn. bycie parą nie stanowi już głównego źródła ich tożsamości, gdyż opiera się ona na innych podstawach.
Rozchodzenie się pary to zasadniczo historia o dwóch, następujących po sobie fazach. Zwykle najpierw jeden z partnerów chce odejść, podczas gdy drugi pragnie kontynuować związek. Mimo że oboje muszą przejść przez ten sam proces rozstania, przebiega on w innym czasie dla każdego z nich. Kiedy jeden z partnerów nadal kocha i uświadamia sobie, że związek jest w poważnym kryzysie, drugi zdążył już postawić parę kroków w procesie rozchodzenia się. Gdy odrzucany partner wchodzi w pierwszy etap rozstania, ten drugi ma już go za sobą. W konsekwencji zrozumienie procesu rozchodzenia się koncentruje się na badaniu relacji między inicjatorem i osobą pozostawianą. Tyle że ustalenie, kto jaką rolę spełnia w danej chwili, w wielu przypadkach może nie być łatwe. W trakcie trwania długiej relacji te role mogą przechodzić z jednej osoby na drugą i osoba, która rozpoczęła proces rozchodzenia się, może nagle zmienić zdanie, gdy partner czy partnerka ma energię do odejścia. Powód, dla którego dochodzi do zamiany ról, jest jedną z bardziej intrygujących kwestii całego procesu.
Opiszę te dwa procesy od pierwszych sygnałów niezadowolenia okazywanych przez inicjatora aż do końca procesu rozchodzenia się. Dowiecie się, jakie są przeżycia partnerów na poszczególnych poziomach. Partner, który jest osobą porzucaną, rozpoczyna proces rozchodzenia się z opóźnieniem. Dopasowując treść książki do rzeczywistości, działania i myśli osoby porzucanej, przedstawię dopiero w rozdziale 4. Rozdział 6 „Podejmowanie prób” jest długi, ponieważ w życiu starania te również trwają długo. Książka koncentruje się na jednym z wariantów procesu. Czytelnicy dowiedzą się, że rozstający się ludzie czasami decydują się opisać swoje przeżycia, aby zrozumieć, co się działo z ich związkiem. Przyczyną napisania tej książki była moja potrzeba przeanalizowania własnego doświadczenia małżeńskiego. Ponadto pisanie pomogło mi trochę w lepszym prowadzeniu następnych relacji, jakie miałam w życiu. Czytelnicy tej książki mogą być w podobnej sytuacji, ponieważ w trakcie procesu rozchodzenia się ludzie często szukają informacji, które mogłyby im pomóc, gdy zastanawiają się nad tym ważnym procesem w ich życiu.
Ponieważ książka ta dotyczy zasadniczo relacji międzyludzkich, odwołuje się także do zagadnień tradycyjnie związanych z socjologią. Jest to także książka o manipulowaniu, to jest o tym, jak wysyłając pewne sygnały, można wywoływać pożądane efekty. Ujawnia też ograniczające działanie grup społecznych, do których należą jednostki. Pokazuje, jak jednostki definiują sytuacje społeczne. Demonstruje rozbieżności między psychiką a działaniem w świecie zewnętrznym. Bada tożsamość człowieka oraz sposób jej budowania, kształtowania i transformacji. Analizuję wreszcie związek między działaniem jednostkowym a funkcjonowaniem społeczeństwa.
Mimo że chcę teraz przede wszystkim skupić uwagę czytelnika na treści tej książki, muszę wspomnieć, czego tu nie zamieściłam. W celu zbadania socjologicznej dynamiki procesu rozchodzenia się par odseparowałam indywidualne doświadczenie od środowiska, w którym proces ten zachodzi. Intymne relacje, będące podstawą treści tej książki, odnoszą się do konkretnych miejsc w konkretnym czasie.
Doświadczenia przedstawionych tu par związane z rozchodzeniem się nie mogą być uważane za uniwersalne, odpowiadające odmiennym modelom rodziny w innych okolicznościach, czy odzwierciedlające relacje społeczne w ogóle. Pozostaje wiele pytań, których nie postawiłam, pytań o związki między środowiskami społecznymi, ekonomicznymi i kulturowymi a jednostkami w nich funkcjonującymi. To też są pytania należące do socjologii.
Wpływ emocjonalny na jednostkę nie jest tu centralnym tematem, co jednak nie oznacza, że jest nieistotny. Rozchodzenie się jest doświadczeniem dramatycznym, którego skutki widać w nastawieniu ludzi do rozmów o związkach nawet po wielu latach. Nikt, kto próbował zrelacjonować wydarzenia w porządku chronologicznym, nie powstrzymał ponownego przypływu smutku i straty bez względu na miniony czas. Chociaż psychologiczne aspekty rozchodzenia się są niewątpliwie istotne, osoba prowadząca badanie ma komfort wyboru. Ograniczyłam się w opisach psychologicznej strony procesu, aby skupić się na kwestiach socjologicznych.
Przeprowadziłam wywiady ze 103 osobami, w większości z wykształceniem średnim lub wyższym. Z kilkunastoma osobami rozmawiałam więcej niż raz, co pozwoliło mi zaobserwować przemiany, jakie nastąpiły między naszymi spotkaniami. Niemal wszyscy badani byli w separacji lub po rozwodzie czy rozstaniu, kilka osób nadal trwało w związkach i rozważało separację albo rozwód. Niektóre były w separacji od niedawna, inne od wielu lat.
Byli też tacy, którzy znaleźli nowych partnerów albo pojednali się ze starymi. Biorąc pod uwagę intymny charakter problemów, można by postawić pytanie, w jaki sposób udało mi się przekonać partnerów do rozmowy ze mną. Otóż wysłałam listy do osób, których informacje o rozwodach podano w gazecie, ogłaszałam się, szukałam wśród singli, w organizacjach LGBT; osoby, które spotykałam, prosiłam o przekazanie kontaktów do innych, które miałyby chęć na rozmowę.
Oprócz osób wyszukiwanych, znajdowałam ludzi nieoczekiwanie. Każdy ma coś do powiedzenia na ten temat. Pytana, czym się zajmuję, mówiłam, że „badam, w jaki sposób ludzie rozchodzą się ze sobą” i w odpowiedzi zawsze słyszałam historię jakiegoś związku. Pewnego razu wybrałam się do redakcji lokalnej gazety, żeby zamieścić ogłoszenie o tym, że szukam rozmówców. Dwie kobiety z redakcji zadeklarowały chęć uczestniczenia w badaniu, tak samo jak dwóch mężczyzn, którzy stali za mną w kolejce. Z podobnymi reakcjami spotykałam się na przystanku autobusowym, na imprezie, u dentysty, w supermarkecie czy w taksówce.
Odbyłam ponadto rozmowy z osobami profesjonalnie zajmującymi się doradzaniem: pracownikami socjalnymi, psychologami, psychiatrami i przedstawicielami kleru. Uczestniczyłam w spotkaniach grup osób będących w separacji i po rozwodzie. Szczególnie efektywną metodą badania procesu rozchodzenia się par było rozdawanie materiałów na ten temat osobom, które w moich badaniach dostrzegły odzwierciedlenie własnych doświadczeń. Poza tym zbierałam informacje od przyjaciół i obserwowałam moje osobiste przeżycia. Cenne punkty widzenia znalazłam na autobiograficznych blogach, w filmach, gazetach i magazynach. Sposób dotarcia do materiałów nie stanowił problemu, ale starałam się podchodzić do nich z dystansem.
Niezależnie od solidnego przygotowania do badań nie twierdzę, że udało mi się dotrzeć do sedna spraw. Uważam, że związki mają charakter dynamiczny i nie rządzi nimi stabilność, ale dynamika zmian. W gruncie rzeczy są tak złożone, że zrozumienie skomplikowanych doświadczeń może być niemożliwe nawet dla samych partnerów. Skoncentrowałam się na wyizolowaniu jednego zjawiska z bardzo wielu pojawiających się w związku, za punkt wyjścia obierając moment, w którym wszystko się zaczęło. Polegałam na pewnych schematach postępowań dotyczących rozchodzenia się, ale nie oznacza to jednakowego traktowania różnych przypadków, np. homoseksualistów i heteroseksualistów, kobiet i mężczyzn, zamożnych i uboższych, młodych i starych. Różnice między nimi przecież istnieją. Rozchodzenie się zawiera zarówno podobieństwa, jak i różnice.
Zastrzeżenie
Badania socjologiczne są możliwe tylko dlatego, że ludzkie zachowania podlegają schematom. Uczniowie siadają w klasie mniej więcej w tym samym miejscu każdego dnia – czasami dokładnie w tym samym. Publiczność bije brawo jednocześnie i w odpowiedniej chwili. Pasażerowie windy prawie zawsze stoją przodem do wyjścia. Socjologia obdarowuje nas możliwością odkrywania wzorów i regularności w wielu zjawiskach, dzięki czemu ludzie odnajdują swoje indywidualne doświadczenie w relacji do doświadczeń innych. Ale każde życie toczy się niepowtarzalnym i nieprzewidywalnym torem. Należy jednak zwrócić uwagę, że opisane przeze mnie schematy rozchodzenia się wywodzą się z historii osób, które się rozstały. Z definicji przeszły więc wszystkie albo prawie wszystkie stany opisane w tej książce. Nie oznacza to jednak, że te stany występują wyłącznie podczas rozchodzenia się. Proces może być odwrócony, zatrzymany, przesunięty albo przyspieszony w wyniku działań partnerów. Ludzie zawsze są w stanie zmienić swoją sytuację. Jak to później wyjaśnię, pierwszym krokiem ku temu jest uświadomienie sobie danej sytuacji.PRZYPISY
Rozdział 1
W całej książce pojawiają się komentarze inicjatorów i partnerów. Chociaż tło się zmienia, osoby pełniące te role w procesie separacji doświadczają przejścia w podobny sposób. W związku z tym ilustrowałam fazy przejścia, wybierając fragmenty z wywiadów z inicjatorami i partnerami, które są nie tylko typowymi doświadczeniami, ale także wyjaśniają te fazy tak przekonująco, jak to tylko możliwe. Podaję wiek i zawód każdego rozmówcy oraz rodzaj i długość związku, aby przedstawić kontekst. Jedyne zmiany, jakie stosowałam, przytaczając rozmowy, to zmiana imion przytoczonych w cytatach i usunięcie powtarzających się komentarzy. Zawody osób wpisałam dokładnie tak, jak opisała mi to dana osoba.
Sissela Bok, Secrets: On the Ethics of Concealment and Revelation, Pantheon, Nowy Jork 1982. Autorka twierdzi, że tajemnice mają kluczowe znaczenie we wszystkich relacjach polegających na integracji. „Kontrola tajemnic jest wentylem bezpieczeństwa dla jednostek przebywających w grupie i wpływa na relacje między światem osobistych doświadczeń a światem dzielonym z innymi. Bez kontroli nad takimi wymianami ludzie nie mieliby wyboru w swoim życiu. Ograniczanie przekazu pewnych tajemnic i upublicznianie innych, informowanie otoczenia o niektórych, ale nie wszystkich, przekazywanie i wysłuchiwanie zwierzeń, a także zgadywanie, co się za nimi kryje, jest postępowaniem mającym na celu zachowanie kontroli i przenika wszystkie kontakty między ludźmi”.
Z moich wywiadów wynika, że pary, które żyją w wolnym związku, lepiej sobie radzą z planowaniem długoterminowym niż te, które zawierają związek małżeński. W małżeństwie strony zazwyczaj po prostu zakładają, że istnieje między nimi porozumienie. Natomiast konkubenci często mówią, że zaplanowali strukturę związku, zanim zamieszkali razem, i to niezależnie od preferencji seksualnych. W szczególności wykazują tendencję do ustalania zasad dotyczących podziału prac domowych i ewentualnych seksualnych kontaktów z innymi osobami.
Żaden z inicjatorów nie przyznał się do uzależnienia od narkotyków lub alkoholu, obie opcje spotykają się z dezaprobatą w naszej kulturze. Prawdopodobnie można to wytłumaczyć funkcją metody badawczej (ludzie nie chcą przyznawać się w trakcie wywiadów do zachowań nieakceptowanych społecznie), ale z drugiej strony respondenci omawiali otwarcie wiele aspektów ich życia, niezależnie od tego, czy to zachowanie było społecznie akceptowane, czy też nie. Ponadto niektórzy z rozmówców przyznawali się, że uciekali się do narkotyków i alkoholu. Być może inicjatorzy, którzy rozwinęli jakieś formy uzależnienia, nie kontynuowali swojej roli. Mogli odkryć, że efekty fizjologiczne działania tych substancji tłumiły problemy powstałe w relacji. W konsekwencji związek nie był już takim źródłem niezadowolenia i bólu, jak to było przedtem, i nadal mogą go kontynuować. Inną możliwością jest to, że nadal są nieszczęśliwi w związku, a autoafirmację w świecie, która towarzyszy ich uzależnieniu, znajdują w subkulturze narkomanów lub alkoholików. Trzecia możliwość to sytuacja, gdy uzależnienie wywołuje tak szkodliwe skutki, że nie ma innych dostępnych opcji, a ich uzależnienie od związku wzrasta i wyklucza wszelką możliwość opuszczenia go.
W niektórych związkach wolność współżycia seksualnego z innymi osobami jest zawarta w uzgodnionych zasadach życia w związku. (Naomi Gerstel, Marital Alternatives and the Regulation of Sex: Commuter Couples as a Test Case, „Alternative Lifestyles” 1979, nr 2, s. 165; Joseph Harry, Gay Couples, tamże, s. 65–66). Romanse mogą odbywać się dyskretnie i nie być dyskutowane lub para może otwarcie i rzeczowo radzić sobie z innymi kontaktami. W uzgodnionych zasadach zwykle stwierdza się, że dozwolone są sporadyczne epizody seksualne, ale nie związki, które naprawdę mają znaczenie. Nawet jeśli doraźny romans nie jest przedmiotem dyskusji, nie tworzy to przepaści między stronami, ponieważ zasady zostały uzgodnione wcześniej. Tak więc fakt, że dochodzi do innych kontaktów, nie stanowi tajemnicy, chociaż szczegóły są zazwyczaj tajne. Relacje nacechowane swobodą seksualną są na ogół źródłem konfliktów między stronami ze względu na groźbę przekształcenia się zwykłego romansu w poważny związek, powodując rozpad aktualnej relacji. Jeśli jeden z partnerów nawiązuje relację o głębszym znaczeniu, stanowi to złamanie zasad i wywołuje powstawanie tajemnicy, której para nie dzieli, a przewidywalne konsekwencje tego zachowania to rozstanie.