- W empik go
Sztuka życia bez wysiłku - ebook
Sztuka życia bez wysiłku - ebook
Praktyka niedziałania i niewymuszania jest zasadniczym aspektem taoizmu zwanego wu-wei. Przypisana wielkiemu mędrcowi Laoziemu filozofia wu-wei uczy, jak rozwinąć naturalny stan świadomości nieskrępowany myślami czy z góry przyjętymi ograniczeniami. Wzmożony stan świadomości, określany jako „trwanie w strefie”, doskonale jest znany największym artystom, sportowcom, muzykom i pisarzom.
Łącząc filozofię taoistyczną, zasady hinduizmu i konfucjanizm z odkryciami naukowymi, Jason Gregory opisuje praktykę wu-wei jako narzędzie do osiągania naszej wrodzonej wolności. Autor udowadnia, że kiedy uwalniamy nasze ego i pozwalamy, aby życie biegło własnym torem, lepiej rozumiemy swoje cele i szlifujemy posiadane talenty.
Jason Gregory opisuje praktyki medytacji z ćwiczeniami jogi Patańdźaliego. Dzięki nim w pełni akceptujemy życie i porzucamy złudne dążenia do sukcesu, zatruwającego umysł i dążącego do konfliktu. Autor pokazuje, w jaki sposób dzięki praktykowaniu wu-wei paradoksalnie możemy osiągnąć wszystko, czego pragniemy, wcale nie próbując tego robić. Uczy, jak być bardziej podatnym na naturalne piękno.
Ujawniając mądrość wielkich mędrców, artystów i sportowców, którzy opanowali technikę „trwania w strefie” jako sposób na życie, autor pokazuje, że wu-wei niesie nowe pokłady zaufania w wielu wymiarach codziennego życia, dzięki czemu nasze problemy znikają same.
Spis treści
Przedmowa
Podziękowania
Wstęp
Część I - Źródła swobodnego
I. Droga natury to nie ideologia ani teologia
II. Droga natury to nie ideologia ani dogmat
III. Droga Tao wiedzie przez harmonię
Część II - Nauka i praktyka swobodnego umysłu
IV. Cnota niecnotliwości
V. Pasożytnicze wzorce nienaturalnego świata
VI. Naturalna władza zrodzona z Tao
VII. Zaufanie to jedność
VIII. Kultywowanie yin i sztuka wprawnego rzemieślnika
Część III - Życie bez wysiłku
IX. Synchroniczność, czyli język swobodnego umysłu
X. Wu-wei to najbardziej bezużyteczna z rzeczy
XI. Życie z wu-wei w Tao nowego świata
Przypisy
Bibliografia
Kategoria: | Popularnonaukowe |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-60170-45-8 |
Rozmiar pliku: | 2,2 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Niech jego mądrość nadal oświeca świat.
Uwaga dotycząca transkrypcji słów z języka chińskiego
Istnieją dwa popularne systemy transkrypcji zapisu chińskiego. Starszym i bardziej popularnym jest system Wade-Gilesa, a nowy, bardziej precyzyjny standard to Pinyin. Przykładowo, chińskie słowo 道 w systemie Wade-Gilesa transkrybuje się na alfabet łaciński jako Tao i jest to powszechnie znana forma romanizacji. Choć estetyczna, niedokładnie oddaje dźwięk. Z kolei w systemie Pinyin używamy słowa Dao. Nie każdy zna tę formę pisowni i trzeba przyznać, że choć nie jest ona tak estetyczna, to jednak lepiej oddaje brzmienie. W niniejszej książce zmieszałem oba systemy transkrypcji zapisu chińskiego i podaję obie formy za każdym razem, gdy w tekście po raz pierwszy pojawia się ważne chińskie słowo. Dla każdego ze słów dobieram ten typ romanizacji, który moim zdaniem jest lepiej znany dla czytelnikowi i który wygrywa pod względem estetycznym.PRZEDMOWA
Zrzuć skórę, uwolnij umysł
Damo Mitchell
W całej mojej praktyce Tao (道) postępy hamowała tylko jedna rzecz: brak zaufania. Czemu właściwie może zaufać człowiek?
Otóż zaufanie należy pokładać w roztaczającej się przed nami ścieżce życia, ukazującej się z czasem, w miarę jak uczymy się niechwytania. Jest to zarówno najprostsza, jak i najtrudniejsza zasada.
Co powstrzymuje nas przed niechwytaniem i przed zaufaniem ścieżce, na jaką w ciągu naszego życia kieruje nas sam wszechświat? Działanie intelektu. Wszyscy ci, którzy kroczą Drogą Tao, w pewnym momencie pojmują, że to mechanizmy kierujące ich własnym umysłem nie pozwalają im osiągać wyższych stanów świadomości, o których opowiadają starożytni mędrcy. Tao mówi nam, że powinniśmy płynąć z prądem, pozwolić, by życie objawiało nam się samo w harmonijny sposób. Tych, którzy potrafią płynąć, prąd zaniesie ku wyższym stanom świadomości, pozostali zaś trafią na ścieżkę błahej doczesności.
Jest to podstawowy etos nauczania starożytnego chińskiego mistrza Laozi (老子), a dla pokoleń, które przyszły po nim, zwodniczo trudne wyzwanie, leżące w samym sercu tradycji taoistycznej.
Gdy spojrzymy na większość nowoczesnych interpretacji taoizmu, widzimy znamiona tradycji, która niestety zagubiła swoją ścieżkę. Bezsensowne pułapki piętrzą się jedna na drugiej, ukrywając oryginalne założenia nauki. Są to rytuały, hierarchie, kulty i inne rzeczy zazwyczaj kojarzone z instytucjonalną religią. Niewątpliwie, współczesna forma taoizmu nie podąża już śladami nauczania jego założycieli, a jedynie sprowadza swoich wyznawców na manowce, w domenę pułapek.
Teraz, gdy poświęciłem mnóstwo czasu i energii na studiowanie taoizmu, widzę, że początkowo moim celem było po prostu nauczenie się najwięcej, jak to możliwe. Słuchałem każdego, kto gotów był mówić, nie żałowałem pieniędzy na podróże do odległych części Azji. Obdarty i zaniedbany, gromadziłem coraz więcej i więcej wiedzy. Dzięki takiemu postępowaniu mój intelekt kwitł, a jednak pewnego dnia dotarła do mnie prawda – wciąż nie byłem ani o krok bliżej prawdziwego doświadczenia Tao. Mogłem bez końca rozprawiać o ćwiczeniach, ruchach i praktykach. Mogłem cytować klasyków i godzinami mówić o teorii taoizmu i o tym, jak widzą go inni, jednakże nie wiedziałem bezpośrednio, co właściwie znaczy Tao. To na tym etapie rozwoju osobistego zrozumiałem, że muszę się uwolnić, tak jak jaszczurka zrzucająca starą skórę. Musiałem uciec od pułapek Tao, które sam tak pieczołowicie kolekcjonowałem, bo to właśnie one hamowały mnie w podróży.
Z zainteresowaniem obserwuję, jak większość podróżników krain wewnętrznych przechodzi przez identyczny proces. Jeśli podążają swoją ścieżką wystarczająco pilnie, dochodzą do podobnych wniosków. Wówczas, proces odrzucania tego, co niepotrzebne, staje się ścieżką sam w sobie. Niestety, wszyscy, którzy nie zdołają w pełni pogodzić się z naturą taoizmu, przeoczają tę zasadniczą prawdę i nadal czynią to, co czynili dotychczas – gromadzą.
Gdy już zaczniemy odrzucać to, co niepotrzebne, nasze umysły rozwijają się i gorliwi praktycy zaczynają pojmować naturę wu-wei (無為). To tu, w niedziałaniu, leży prawdziwa tradycja taoizmu. Odkrywamy spontaniczną prawdę, gdy przestajemy ingerować w naturalny porządek rzeczy w kosmosie. Jak stwierdził wielki nauczyciel taoizmu, Wang Chongyang (王充): „Drogą do nieba jest powstrzymanie się od jakichkolwiek działań”.
W książce Sztuka życia bez wysiłku Jason Gregory z powodzeniem bada naturę taoizmu i koncepcję wu-wei z punktu widzenia osoby, która prawdziwie podąża tą ścieżką. To dla mnie wielka radość, bo męczy mnie czytanie kolejnych książek teoretyków taoizmu, niszczących piękną tradycję i naturę wu-wei za pomocą czysto intelektualnej analizy zagadnienia. Studiowanie tekstu spisanego przez prawdziwego wyznawcę Drogi było dla mnie powiewem świeżego powietrza. Z każdym rozdziałem obserwujemy, jak Jason Gregory przechodzi przez proces nauki ufania, niechwytania i manifestowania wu-wei sobą samym. Dopiero wówczas, gdy większość książek będą pisali prawdziwi wyznawcy Drogi, literatura taoistyczna przestanie być tak uboga, jak jest w chwili obecnej.
Z zainteresowaniem śledziłem, jak Jason wprawnie przenosi nauki taoizmu do współczesności. Badanie, jak społeczeństwo wygląda i rozwija się w opozycji do Drogi Tao, to bynajmniej nie modernizm: w całej historii taoizmu stale widzimy niezadowolenie ze struktury społecznej, jednak niewielu pisarzy to dostrzega. Kiedy studiuję pisma Laozi i Zhuangzi (莊子), a właściwie większości nauczycieli duchowych na całym świecie, widzę radykałów, wyrzutków i buntowników. Ci prorocy nie bronią status quo. Zrozumieli, że wykraczanie poza struktury religijne, społeczne i polityczne to jedyny sposób na znalezienie pewnego rodzaju osobistego wyzwolenia. Widzę tu następujące przesłanie: jedynie ci, którzy dostrzegają chorobę nieodmiennie toczącą naszą strukturę społeczną, będą w stanie wyzwolić się z oków paradygmatu społecznego. Zachęca się nas do życia w zgodzie z narracją kreowaną przez grupę ludzi, którzy z całą pewnością nie pojmują koncepcji wu-wei ani nie płyną z prądem siły Tao. Bunt jest naturalną reakcją tych, którzy wyciągają podobne wnioski, jednak bunt ten sam w sobie jest sprzeczny z taoizmem, jako że stanowi formę ładu powstałą w ludzkim umyśle. Prawdziwa odpowiedź znów leży w prostocie wu-wei, akcie niechwytania i wierze w to, że nadejdzie nowy, spontaniczny sposób życia.
Sztuka życia bez wysiłku to ważna książka, która powinna znaleźć swoje miejsce w umyśle i biblioteczce każdego wyznawcy Drogi. Mówiąc krótko, Jason Gregory podjął trudne wyzwanie. Ciężko jest pisać o taoizmie, bo przecież sama tradycja już w najstarszych i najważniejszych tekstach mówi jasno, że praktycznie niemożliwe jest omawianie natury taoizmu. Tradycja ta wykracza poza ograniczony język słów, a jednocześnie wymaga tego medium, by można ją było przekazać dalej. Sam wielokrotnie napotkałem ten problem, pisząc własne książki. Ile to razy próbowałem ująć w słowa jakieś uczucie lub uświadomioną nagle prawdę pochodzącą z głębi jądra świadomości – abstrakcyjne poczucie „rozumienia”, do którego ludzie muszą dotrzeć samodzielnie, by je przyswoić. Pomimo tych trudności i empirycznej natury tradycji, to właśnie język słów wskazuje drogę i nakierowuje umysł osoby na właściwą ścieżkę. Gdyby kazano mi napisać jasny i precyzyjny tekst, opisujący filozoficzną zasadę wu-wei, z pewnością byłoby to ogromne wyzwanie. A jednak, Jason Gregory fantastycznie sobie z tym poradził.
Na koniec chciałbym powiedzieć jeszcze jedno: głęboko wierzę, że każdy autor lub nauczyciel wewnętrznej tradycji powinien zarazem być prawdziwym wyznawcą filozofii. Jeśli taka osoba nie wyznaje w swoim życiu głoszonych przez siebie prawd, to jedynie osłabia ponadczasową tradycję i zwodzi swoich czytelników oraz uczniów na manowce frazesów. Jako dyrektor szkoły sztuk wewnętrznych w wielu sytuacjach mam styczność z innymi nauczycielami i pisarzami. Najbardziej w tych ludziach ciekawi mnie ich poziom autentyczności. W wielu przypadkach ze smutkiem odkrywam, że nie podążają oni ścieżką, którą sami wychwalają. Hipokryzja jest paskudną przywarą i, jak się przekonałem, szerzy się w zbyt wielu dziedzinach życia. W Chiang Mai w północnej Tajlandii miałem okazję spędzić czas z Jasonem Gregorym i jego żoną, Gayoung. W trakcie naszych rozmów było jasne, że Jason poznał sens i praktyki z wielu różnych systemów, a jego podróż sprawiła, że w swoim życiu prawdziwie podąża za naukami tradycji wschodniej i pomagają mu one rozwijać jego xing (性), czyli naturę. Przez niechwytanie i ufanie naturze wu-wei, Jason osiągnął stan wyswobodzenia od ograniczającego go świata. W ten sposób wyzwolił swojego ducha i stał się idealnym kandydatem do napisania niniejszej książki. Wierzę, że za pomocą swego dzieła i badań oraz dzięki umiejętności przelewania przemyśleń i wniosków na papier, Jason już teraz wzbogacił klasykę literatury z dziedziny tradycji taoistycznej.
Damo Mitchell jest nauczycielem sztuk wewnętrznych w Chinach i podąża klasyczną trojaką ścieżką: sztuk walki, medycyny i medytacji. W ramach obranej filozofii głosi, że harmonijne połączenie tych trzech dziedzin nauki pozwala odkryć Tao. Własną edukację rozpoczął w wieku czterech lat i odtąd poświęca całe życie na zgłębianie tajników kilku tradycyjnych odłamów. Prowadzi szkołę Lotus Nei Gong International School of Daoist Arts posiadającą filie w całej Europie i Ameryce, a także Xiantian College of Chinese Medicine, angażującą zarówno współczesne, jak i klasyczne metody lecznicze. Jest autorem wielu książek o Sztukach Taoistycznych, a w przerwach między zajęciami dydaktycznymi nadal wiele podróżuje, prowadząc dalsze badania.Podziękowania
Zacząłem pisać Sztukę życia bez wysiłku w 2013 roku w małym seulskim mieszkanku w Korei Południowej. Od tego czasu książka podróżowała razem ze mną przez trzy lata, od Seulu do Chiang Mai w Tajlandii, przez Tiruvannamalai w Indiach, Pokharę w Nepalu, i z powrotem do Chiang Mai. Wielokrotnie się zmieniała, wciąż pojawiały się nowe tytuły, mnóstwo redakcji i poprawek, wtrącenia i wykreślenia. Czuję się zobowiązany podziękować wielu osobom za trwanie przy mnie, gdy niniejsza książka powoli wyłaniała się z mroku.
Przede wszystkim jestem dozgonnie wdzięczny mojej żonie, Gayoung. Wykazałaś się nadludzką cierpliwością i opiekowałaś się mną przez cały długi proces tworzenia. Kiedy wspominałem o kilkumiesięcznych przerwach albo nawet porzuceniu projektu, ty motywowałaś mnie do pracy i inspirowałaś, pomagałaś przeskoczyć kłody rzucane pod nogi przez samą książkę. Zawsze wiedziałaś, co i kiedy powiedzieć, żeby mnie uspokoić i dostarczyć cennych wskazówek. Spotkało mnie największe szczęście – dzielę życie z kimś, kto ochoczo idzie w nieznane. Nasza wiara w tę szaloną przejażdżkę, jaką jest życie, to także wiara w miłość, która nas łączy. Zobaczmy, dokąd ta przejażdżka nas doprowadzi.
Po drugie, pokornie dziękuję wszystkim wspaniałym ludziom z Inner Traditions i Bear & Company. Nie sposób wyrazić słowami, jak wiele zrobiliście, by posunąć moją pracę naprzód. Jestem szczególnie wdzięczny mojemu redaktorowi prowadzącemu, Jonowi Grahamowi. Jon, nawigowałeś mnie przez cały ten proces. Sprawiłeś, że dałem z siebie wszystko. Rozumiałeś, jak wielki potencjał w tym tkwi. W 2013 roku, kiedy orzekłem, że książka jest gotowa, ty od razu wiedziałeś, że stać mnie na więcej. Proces ten powtarzał się wielokrotnie, bo bałem się skończyć pisanie przed zrozumiem prawdziwego potencjału książki, a to pociągało za sobą potrzebę wprowadzania obszernych poprawek. Bez twojej wiedzy o przemyśle książkowym i całej tej twojej mądrości, schowałbym projekt do szuflady. Dziękuję, że dodałeś mojej książce skrzydeł.
Mam również dług wdzięczności u dwojga moich redaktorów. Po pierwsze, gorące podziękowania dla adiustatora, Richarda Smoleya, za skrupulatne sprawdzenie każdej linijki i nadanie tekstowi blasku i przejrzystości. Po drugie, dziękuję z głębi serca redaktor projektu, Meghan MacLean. Byłaś ze mną przy moich trzech poprzednich książkach i, jak zawsze, jestem pod wrażeniem twoich umiejętności i wiedzy. Niemniej tym razem przeszłaś samą siebie. Jesteś osobą niezwykłą – choćby dlatego, że potrafiłaś bez szemrania skupić się na pracy tuż przed i po urodzeniu dziecka.
Książka Sztuka życia bez wysiłku ma ogromne szczęście, bo przedmowę napisał taoista i nauczyciel tradycyjnych sztuk walki, Damo Mitchell. Nic dziwnego, że nasze drogi się przecięły, bo obaj kochamy sztuki wewnętrzne i mentalność Wschodu, z której się wywodzą. Czas, gdy wspólnie z żoną, Roni, odwiedziliście mnie w Chiang Mai, to jedno z moich najdroższych wspomnień. Wspaniale się bawiłem, włócząc się z wami po północnej Tajlandii. Rzadko się zdarza, by dwóch autorów wzajemnie pisało przedmowy do swoich książek, ale jestem dumny, że mogłem napisać jedną dla ciebie, a ty dla mnie, na potrzeby Sztuki życia bez wysiłku.
Na końcu składam pokorny ukłon w stronę trzech wielkich mędrców z okresu Walczących Królestw Chin: Laozi, Konfucjusza i Zhuangzi. Wszyscy trzej byli inspiracją dla powstania tej książki. Choć ich poglądy mogą się różnić i choć miejscami odnoszę się krytycznie do Konfucjusza, to uważam, że mamy ogromne szczęście, posiadając dostęp do ich mądrości. Obecnie jest nam ona potrzebna bardziej niż kiedykolwiek. Mam nadzieję, że Sztuka życia bez wysiłku zaniesie ich mądrość ku przyszłości.