Szwecja. Przewodnik nieturystyczny - ebook
Szwecja. Przewodnik nieturystyczny - ebook
Sauna, Ikea, ABBA i państwo opiekuńcze. I jeszcze mroczny Szekspir kina – Ingmar Bergman. Socjal jak w dobrym socjalizmie, zarobki jak... nie wiadomo gdzie. A poza tym lasy i jeziora, zimno, ciemno, wolny seks i drogi alkohol. Słowo „Szwecja” niesie mnóstwo skojarzeń i stereotypów, ale w Polsce wciąż wiemy o tym kraju mało. Skandynawski dobrobyt wydaje nam się tworem z innej planety – pociągającym, lecz nie do zdobycia.
Czy Szwecja to raj na ziemi? Od kilku dziesięcioleci model szwedzki stanowi wyzwanie, zagadkę, wzór do naśladowania – dla niektórych też źródło strachu przed „nowym totalitaryzmem”. Dlaczego państwo o wysokich podatkach ma jedną z najbardziej konkurencyjnych gospodarek świata? Czy szwedzkie kobiety rzeczywiście są równouprawnione? Dlaczego liberalne społeczeństwo ma narodowy Kościół? Czy wszyscy Szwedzi mają lewicowe poglądy? Czy sprzedaż alkoholu „na kartki” to już totalitaryzm czy tylko racjonalna kontrola społeczna? Do czego potrzeba biurokratom społeczeństwa obywatelskiego? I po co to małe państwo wydaje taki majątek na pomoc reszcie świata?
W Przewodniku nieturystycznym pokazujemy model szwedzki jako spójną całość. Piórem autorek i autorów Krytyki Politycznej, ekspertów polskich i szwedzkich (w tym zmarłego niedawno Stiega Larssona) rozważamy, co przyniósł on Szwedom i czy pragną go nadal. I wreszcie – czy to dobry pomysł na urządzenie świata, Europy, Polski? O Japonii zapomnieliśmy, Irlandia zbankrutowała, a może da się zbudować nad Wisłą drugą Szwecję?
Kategoria: | Podróże |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-63855-46-8 |
Rozmiar pliku: | 3,9 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Kinga Dunin
Mówiąc o szwedzkim modelu państwa, zazwyczaj mamy na myśli względną równość ekonomiczną i rozmaite społeczne rozwiązania, które jej służą – wysokie podatki, rozbudowane państwo opiekuńcze, potężne związki zawodowe, zabezpieczenia socjalne od kołyski po grób. Wśród pozytywnych skojarzeń znajduje się też bogactwo, rozwój, wolność obyczajowa. Zdaniem wielu, pod tym ostatnim względem Szwedzi wyprzedzili niemal wszystkie społeczeństwa Zachodu – trudno dziś w to uwierzyć, ale filmy Ingmara Bergmana w latach 50. pokazywano m.in. w amerykańskich… kinach samochodowych. I nie były to dyskusyjne kluby filmowe dla zmotoryzowanych. Mit „seksualnego wyzwolenia” przez wiele lat dominował w wyobrażeniach na temat tego kraju. Dla jednych stanowiło to powód do zazdrości, dla innych niezdrowej ekscytacji lub zgorszenia, rzadko jednak do pogłębionej refleksji dotyczącej podstaw aksjologicznych.
Szwecja. Przewodnik nieturystyczny pozwoli czytelnikom dowiedzieć się i sprawdzić, jak dalece sama Szwecja realizuje swój model, a zwłaszcza leżące u jego źródeł wartości. Pozwoli też odpowiedzieć na pytanie, ile jest prawdy w obiegowej tezie, że model szwedzki zbankrutował i można już mówić o nim jedynie w czasie przeszłym. Pogląd ten rozpowszechniony jest szczególnie w naszym kraju – już od początku transformacji ustrojowej mogliśmy usłyszeć od licznych autorytetów, że pomysł naśladowania modelu szwedzkiego to nie tylko bajkowa utopia, ale wręcz prosta droga do samobójstwa. Szwedzka gospodarka miała się bowiem rychło załamać pod ciężarem rozrośniętej biurokracji, a skandynawski model – odejść w niebyt, uwalniając wreszcie stłamszoną ponoć inicjatywę prywatną. Co miało z kolei dowieść, że w dobie globalizacji żadne „socjalistyczne eksperymenty” nie mają szans powodzenia. Minęło prawie dwadzieścia lat, państwo socjalne – pomimo wielu zmian – wciąż trwa, a Szwedzi ani nie wprowadzili podatku liniowego, ani nie umierają z głodu.
Stwierdzenie, że w Szwecji żyje się lepiej niż w Polsce, na pewno nie kończy dyskusji o wadach i zaletach tego modelu czy o sensowności powoływania się na niego w naszym kraju, dobrze jednak, żeby rozważania te dotyczyły rzeczywistości i faktów, a nie jedynie wyobrażeń. Fakty mają jednak takie oblicze, jakie chcemy zobaczyć. Dla lewicowych krytyków Szwecja nie spełnia wielu z dawnych obietnic – osłabia zabezpieczenia socjalne, nie do końca poradziła sobie z równością kobiet i nie zawsze radzi sobie z problemem emigrantów. Uległa tym samym tendencjom neoliberalnym, zachowała – w zmienionej, choć odświeżonej formie – konserwatywne jądro społecznego porządku i hierarchii, wewnętrzną solidarność okupiła zamknięciem i wykluczeniem radykalnej inności, ksenofobią i rasizmem. Prawicowi krytycy uznają z kolei, że wszelkie kłopoty są świadectwem upadku systemu, który immanentnie skażony był nieracjonalnością, bowiem doskonale racjonalny jest jedynie wolny rynek. Biurokracja, mówią, jest nie tylko niewydolna i nieefektywna, nie tylko tłamsi przedsiębiorczość, ale prowadzi do powszechnego zniewolenia. Szwecjalizm, jak to kiedyś ujęli autorzy „Frondy”, to projekt niemal totalitarny – państwo to narzędzie wszechobecnej kontroli, której celem jest podporządkowanie całego życia, zwłaszcza prywatnego, ideologii lewicowego liberalizmu. Realiści natomiast wskażą na procesy zachodzące w globalnym świecie, z którymi system szwedzki musi się liczyć. Ich argumenty rodzą pytanie: czy socjaldemokratyczne państwo opiekuńcze można zbudować w tylko jednym lub kilku krajach, czy jego funkcjonowanie uzależnione jest od otoczenia? A jeśli tak, to w jakim zakresie? Chodzi nie tylko o powszechny „wyścig do dołu” i globalną walkę innych państw o zatrzymanie kapitału – przez cięcia podatków i kosztów pracy. Tu jeszcze od biedy można powalczyć – Skandynawowie bronią się wydajnością i innowacyjnością w gospodarce. Kwestią kluczową – również dla lewicy – jest to, czy model państwa dobrobytu faktycznie jest „samowystarczalny”, czy może opiera się na wypchnięciu jego kosztów na zewnątrz. Podobnie jak eksportuje się na zewnątrz klientów prostytutek. Mówiąc krótko: czy ludzka twarz „kapitalizmu Ikei” jest możliwa np. bez wyzysku pracowników w fabrykach Trzeciego Świata? Czy zakaz korzystania z usług prostytutek nie zapełnia jedynie promów do Polski? Czy zatem model szwedzki daje się pomyśleć w skali globalnej, czy może z definicji ograniczony jest do niewielkiej wysepki?
Kolejna kwestia to pytanie o warunki społeczno-kulturowe, które muszą być spełnione, aby model taki mógł funkcjonować. Czy „baza” szwedzkiego welfare state może zaistnieć bez kulturowej „nadbudowy” egalitaryzmu, protestanckiego etosu pracy? Co jest pierwsze – jajko czy kura? Czy wystarczy wprowadzić podobne rozwiązania prawne i instytucjonalne, czy wymaga to przemodelowania wspólnoty, której one dotyczą? I czy ona w ogóle da się modelować? Szwedzki folkhemmet (dom ludu) jest wspólnotą tworzoną na szerokich podstawach, znacznie bardziej otwartą niż, powiedzmy, „naród polski”, ale także nieobywającą się bez wykluczeń i silnej kontroli społecznej. Niektórzy twierdzą wręcz, że Szwecja to państwo policyjne w wersji user friendly. Ale czy liberalną różnorodność, duży zakres swobód jednostkowych dla wszystkich i równość da się osiągnąć bez silnej interwencji państwa? Interwencji w gospodarkę, porządek publiczny, życie prywatne?
Mamy nadzieję, że nasza książka nie tylko przybliży czytelniczkom i czytelnikom Szwecję, ale też stanie się impulsem do poważnej debaty o Polsce. Na pewno bowiem nie jest tak, że żyjemy w najlepszym z możliwych światów.Im bardziej rzeczy się zmieniają, tym bardziej pozostają takie same? Model szwedzki po zwycięstwie wyborczym centroprawicy w 2006 roku
Steven Saxonberg
Zdecydowane zwycięstwo wyborcze szwedzkiej centroprawicy w 2006 roku mogło być podstawą do obwieszczenia końca socjaldemokratycznej hegemonii, a wraz z tym również szwedzkiego modelu hojnej i powszechnej polityki socjalnej. Wyniki socjaldemokratów były najgorsze od czasu wprowadzenia powszechnego prawa wyborczego (34,6 proc. głosów)⁵⁵, można jednak z łatwością pokazać, że wybory tylko potwierdziły tę hegemonię! Szwedzcy politolodzy i komentatorzy polityczni w zasadzie zgadzają się, że socjaldemokraci nie przegrali wyborów dlatego, że wyborcy odwrócili się od socjaldemokratycznego modelu polityki społecznej, ale raczej dlatego, że uznali, iż ten model jest przez socjaldemokratycznych polityków zaniedbywany (np. w zakresie polityki pełnego zatrudnienia). Wykorzystali to konserwatyści (nazywani w Szwecji Umiarkowaną Partią Koalicyjną), odchodząc od programu reform rynkowych, który popierali w przeszłości, i występując jako nowa partia pracownicza!
Uwarunkowania gospodarcze i polityczne zwycięstwa centroprawicy
W latach 80. inspiracją dla umiarkowanych była polityka Thatcher i Reagana, a kiedy doszli do koalicyjnej władzy w 1991 roku, ich przywódca Carl Bildt krytykował socjaldemokratyczne hasło „trzeciej drogi”, twierdząc, że jest tylko „jedna droga”, czyli rynkowy liberalizm. Wpływy tej ideologii były widoczne nawet wśród socjaldemokratów, którzy razem z Partią Ludową wprowadzili w życie liberalną reformę podatkową. Miała ona spowodować powstanie większej liczby miejsc pracy i udało się to w przypadku jednego tylko zawodu: doradców zawodowych w urzędach pracy! Bezrobocie szybko wzrosło z 1,1 proc. do 8 proc., co utorowało drogę do zwycięstwa centroprawicy. Mimo to bezrobocie pozostało na wysokim poziomie, podobnie jak deficyt budżetowy, jeden z najwyższych w Europie zaraz po greckim, choć przed reformą w szedzkim budżecie występowała nadwyżka⁵⁶.
Wobec niepowodzenia centroprawicowej koalicji w przywróceniu równowagi gospodarczej socjaldemokraci wspierani przez inne ugrupowania lewicowe oraz zielonych łatwo wygrali wybory w 1994 roku. W tym czasie rynkowy liberalizm utracił jakiekolwiek poparcie wśród socjaldemokratycznych przywódców. Skupili się oni na przywracaniu równowagi gospodarczej za pomocą podnoszenia podatków pośrednich, prywatyzacji części firm państwowych i cięć w usługach społecznych. W innym tekście pokazywałem, że te działania stanowiły w pewnej mierze ograniczenie polityki społecznej, ale system świadczeń socjalnych pozostał w zasadzie bez zmian, a wydatki na politykę rodzinną w rzeczywistości wzrosły.
Rządy socjaldemokracji osiągnęły sukces w przywracaniu równowagi gospodarczej. Budżet od 1998 roku notował systematycznie nadwyżki (z wyjątkiem lat 2003 i 2004⁵⁷), a inflacja przez dziewięć lat do czasu objęcia władzy przez centroprawicę w 2006 roku wyniosła niewiele ponad 1,1 proc.⁵⁸
Socjaldemokratyczne sukcesy dotyczyły nie tylko odzyskania kontroli nad inflacją i budżetem, ale również widoczne były w wysokim wzroście gospodarczym. Wyniósł on średnio aż 3,3 proc. w latach 1999–2006, a w roku wyborczym 2006 osiągnął 4,1 proc.⁵⁹
Piętą achillesową socjaldemokratów było bezrobocie. Tradycyjny model szwedzki utrzymywał je na niskim poziomie przy wysokich wskaźnikach zatrudnienia. Pod koniec lat 80. bezrobocie wynosiło 1,6 proc., a wśród osób w wieku 16–64 zatrudnionych było ponad 80 proc.⁶⁰ Do roku 1997 ten ostatni wskaźnik zmniejszył się do 70,7 proc. i mimo że wzrósł do 75,3 proc. w 2001 r., trzy lata później zmniejszył się do 73,4 proc. Szczyt bezrobocia Szwecja zanotowała w 1993 r., gdy wyniosło ono 8,2 proc. – do roku 2002 zmniejszyło się do 4 proc., ale od tego czasu rośnie i na dwa miesiące przed wyborami w 2006 roku osiągnęło 6 proc.⁶¹, co dla większości ludności jest poziomem trudnym do zaakceptowania. Pozwoliło to partiom centroprawicowym przejąć kwestię bezrobocia od lewej strony sceny politycznej.
Mimo bezrobocia wahającego się w ostatnich latach między 4 a 6 proc. rządy socjaldemokratyczne odniosły sukcesy gospodarcze, co sprawiło, że rynkowy liberalizm Partii Umiarkowanej stał się mało przekonujący dla wyborców. W wyborach 2002 roku głosowało na nich zaledwie 15,3 proc. elektoratu wobec 21,9 proc. w 1991 roku. Po tej klęsce przywódca partii podał się do dymisji i władzę przejęło nowe pokolenie o bardziej pragmatycznych poglądach. Przypomina to historię odnowy brytyjskiej Partii Pracy w latach 90. „Nowi umiarkowani” na wzór nowej Partii Pracy, która zrezygnowała z socjalistycznego hasła upaństwowienia gospodarki, porzucili ideę „zmiany systemu” i przyznali, że po dekadach hegemonii socjaldemokratycznej nigdy nie zdołają przekonać wyborców do odrzucenia welfare state⁶².
Umiarkowani zrezygnowali też z prób radykalnych reform niektórych z głównych filarów szwedzkiego modelu rynku pracy, np. nie chcą już likwidacji Narodowej Rady Pracy odpowiedzialnej za wdrażanie aktywnych programów rynku pracy ani rozluźnienia ochrony zatrudnienia w zakresie m.in. zasady zwalniania pracowników z najdłuższym stażem dopiero po zwolnieniu innych pracowników⁶³. Zamiast domagać się radykalnych obniżek podatków, które trudno sfinansować, partia ogłosiła kurs propracowniczy i zaczęła domagać się obniżenia ich dla najmniej zarabiających pracowników⁶⁴. Poza tym, że umiarkowanych postrzegano jako partię dogmatyczną, której jedynym hasłem jest cięcie podatków, drugim problemem centroprawicy była niezdolność do rządzenia koalicyjnego. Pierwszy taki rząd w latach 70. (składający się z trzech partii) nie przetrwał ani pierwszej kadencji, ani też kolejnej. Po zwycięstwie centroprawicy w 1991 roku było to już możliwe, ale kosztem rozszerzenia koalicji o kolejną partię i prowadzenia pełnej sprzeczności polityki, która spowodowała, że deficyt budżetowy wymknął się spod kontroli.
W celu zyskania zaufania wyborców partie centroprawicowe postanowiły w 2004 roku zawiązać sojusz. Polegał on na powołaniu wspólnych zespołów, które wypracowały platformę programową dla przyszłego rządzenia⁶⁵. Miało to wywołać w wyborcach wrażenie, że tym razem prawica będzie gotowa odpowiedzialnie rządzić. Gdy prawica zaczęła wyglądać na bardziej zjednoczoną niż kiedyś, lewica uległa nieznanej dotąd dezintegracji. Socjaldemokraci tradycyjnie uzyskiwali wynik wyborczy na poziomie 45 proc., co pozwalało im rządzić, jakby mieli większość, a to ze względu na „towarzysza 4 proc.”. Nazwa wzięła się od szwedzkiego progu wyborczego. Sympatycy socjaldemokratów głosowali ze względów taktycznych na partię komunistyczną. Celem był bądź to nacisk na politykę socjaldemokratycznych rządów z lewej strony, bądź też obawa przed tym, że w razie braku komunistów w parlamencie prawicy uda się stworzyć większość koalicyjną. Z kolei dla partii komunistycznej było jasne, że głosowanie przeciwko socjaldemokratycznym propozycjom odbierze im sympatię takich wyborców i nie wejdą do parlamentu w kolejnych wyborach. Z tego też względu można było liczyć na ich poparcie nawet bez zawiązywania z nimi koalicji.
Sytuacja zaczęła się zmieniać w latach 90. ze względu na nowe dynamiczne przywództwo w partii komunistycznej. Objęła je Gudrun Schyman, uchodząca za najbardziej przekonującego szwedzkiego polityka. Z nazwy partii usunięto komunizm i stała się Partią Lewicy. W programie przesunięto akcenty na kwestie ponowoczesne, takie jak feminizm i środowisko. Wszystko to sprawiło, że partia zyskała nowy wizerunek lewicy nowoczesnej i demokratycznej, czemu pomogło też obsadzenie najwyższych stanowisk partyjnych przez reformatorów. W wyborach 1998 roku poparcie skoczyło z 5 do 12 proc.⁶⁶ Nawet po spadku do 8,4 proc. w wyborach 2002 roku wciąż było ono na tyle silne, że socjaldemokraci musieli traktować komunistów poważnie i negocjować z nimi swoje propozycje.
Nie tylko Partia Lewicy zaczęła zagrażać monopolowi socjaldemokratów, od 1988 roku prawie w każdych wyborach do parlamentu wchodziła również Partia Ekologiczna. W związku z tym poparcie dla Partii Socjaldemokratycznej spadło z 45,5 proc. w 1994 roku do 36,4 proc. w 1998 i do 39,9 proc. w 2002⁶⁷. Pojawiły się więc dwie partie, z którymi trzeba było się układać w celu utrzymania władzy.
Stosunki międzypartyjne na lewicy stały się napięte, gdy nienawykli do dzielenia się władzą socjaldemokraci odmówili ekologom stanowisk w rządzie po wyborach w 2002 roku. W konsekwencji ci ostatni zaczęli negocjować z centroprawicą, a wobec niepowodzenia tych prób i tak zmuszeni byli do popierania głównej partii lewicy – rezultat nie satysfakcjonował nikogo. Partia Zielonych była upokorzona i osłabiona, a Partia Lewicy wydawała się jeszcze słabsza, gdyż nawet nie zażądała miejsc w rządzie. Choć socjaldemokratom udało się samodzielnie sformować rząd, zdali sobie sprawę, że w przyszłości będą musieli pójść na kompromisy z Zielonymi. Partia Lewicy stała się mniej strawna, gdy jej przywódczyni musiała ustąpić w atmosferze osobistych skandali i zastąpił ją Lars Ohly. Nie tylko brakowało mu jej charyzmy i umiejętności komunikacyjnych, ale zdecydował się też na powrót do tradycyjnego wizerunku partii komunistycznej. Reformatorzy zostali odsunięci, a ster przejęła stara kadra. W związku z tym nie tylko zmalało poparcie dla partii wśród elektoratu, ale również spadła jej atrakcyjność dla potencjalnych koalicjantów. Propozycję rządowych posad dla Zielonych i jednoczesny brak podobnej oferty dla drugiej partii lewicowej trudno było wyjaśnić, nawet gdyby komuniści twierdzili, że nie interesuje ich udział w rządzie. Kolejnym problemem dla ewentualnej lewicowej koalicji było to, że zarówno Zieloni, jak i komuniści szwedzcy są eurosceptykami – ci pierwsi w odróżnieniu od ugrupowań o podobnym profilu z reszty kontynentu. Wszystko to sprawiało, że socjaldemokraci nie wykluczali koalicji nawet z którąś z partii prawicowych. Role na scenie politycznej całkiem się odwróciły. Tradycyjnie wyborcy mieli do wyboru silny rząd socjaldemokratyczny albo niestabilną i podzieloną prawicę, teraz był to wybór między zjednoczoną prawicą a niepewną i skłóconą lewicą.
W Partii Socjaldemokratycznej nastąpił też kryzys przywództwa. Persson wydawał się zmęczony rządzeniem w trudnej sytuacji politycznej. Mówiono, że planuje przekazać przywództwo w ręce bardzo inteligentnej, utalentowanej i powszechnie szanowanej Anny Lindh, która była ministrem spraw zagranicznych. Niestety została zamordowana jesienią 2003 roku i perspektywa odnowienia partii oddaliła się⁶⁸. Zmęczony lider miał też przeciwko sobie oskarżenia o to, że nie potrafił sprostać skutkom tsunami, które w grudniu 2004 roku zabiło w Tajlandii wielu Szwedów. Uderzało to w wizerunek partii socjaldemokratycznej jako najlepiej radzącej sobie ze sprawnym rządzeniem państwem.
Żaden z wyżej wymienionych powodów porażki wyborczej socjaldemokratów nie był związany ze spadkiem poparcia dla hojnej polityki społecznej. Utrzymuje się ono na bardzo wysokim poziomie – w jednym z niedawnych badań opinii 80 proc. ludności twierdziło, że władze lokalne i regionalne powinny działać na rzecz poprawy jakości opieki nad dziećmi, a tylko 15 proc. sądziło, że zamiast tego powinno się obniżyć podatki. Jeszcze większy odsetek wybierał działania władz lokalnych na rzecz wzrostu poziomu usług dla osób starych czy poprawy jakości służby zdrowia zamiast obniżki podatków (ponad 90 proc. do kilku)⁶⁹. W takiej sytuacji nie powinien być zaskoczeniem szybki spadek poparcia dla centroprawicy. Już cztery miesiące po wyborach blok lewicowy prowadził w sondażach o 7,4 proc., a w kwietniu 2008 roku zwiększył przewagę do 16 proc., co byłoby zwycięstwem rekordowym⁷⁰. Co może zrobić centroprawica, gdy wygrywa wybory bez mandatu do przeprowadzenia radykalnych zmian? Koalicja nie wygrała dlatego, że wyborcy chcieli niższych podatków i cięć w sektorze publicznym. Przeciwnie, elektorat preferuje większe inwestycje w jakość usług społecznych, a wybrał prawicę ze względu na to, że przejęła tradycyjny dla socjaldemokratów program skupiony na tworzeniu miejsc pracy. Zwycięstwo wyborcze dało centroprawicy możliwość przeprowadzenia pewnych zmian w ramach systemu, ale nie jego radykalnych reform. Poniżej przedstawię sytuację w obszarze podatków, służby zdrowia, emerytur i polityki rodzinnej.
Polityka w sprawach podatków i pracy
Umiarkowani uznali za swój priorytet walkę z bezrobociem i między innymi dzięki temu wygrali wybory. Wywodzący się z tej partii minister finansów, Anders Borg, szybko wprowadził kilka instrumentów mających przynieść wzrost zatrudnienia. Wśród nich była umiarkowana obniżka podatków, która miała zachęcić ludzi o niskich dochodach do podejmowania pracy. Wynosiła ona od 1241 do 3066 koron szwedzkich miesięcznie w zależności od wysokości dochodów. W praktyce oznaczało to obniżkę o 6,5 proc. dla zarabiających mniej niż 100 tys. koron rocznie oraz o 2,9 proc. dla zarabiających ponad 500 tys. koron⁷¹. W październiku 2007 roku zaproponowano dalszą obniżkę podatków o 550–1200 koron⁷² (około 190–420 zł miesięcznie), ale w rzeczywistości gospodarstwa domowe niewiele na tym zyskały, ponieważ inne rozwiązania zmniejszyły ich dochody. Chodzi na przykład o wzrost składki na ubezpieczenie od bezrobocia i odebranie możliwości odpisania jej od podatku dochodowego. Jeden z raportów związku miast szacował, że przeciętne miejskie gospodarstwo domowe, w którym mężczyzna pracuje jako mechanik, a kobieta jest pielęgniarką, zaoszczędzi łącznie tylko 181 koron miesięcznie (około 170 zł)⁷³. Praktyka dawania jedną ręką i zabierania drugą jest jeszcze wyraźniejsza w przypadku podatku od własności. Jest to ulubiony podatek ekonomistów i jednocześnie najbardziej znienawidzony przez wyborców. Ci pierwsi lubią go dlatego, że w porównaniu z podatkami dochodowymi trudniej go unikać za pomocą zmiany zachowań ekonomicznych. Z kolei podatnicy bardzo często nie rozumieją, dlaczego mają być „karani” za to, że coś posiadają, w związku z tym pojawia się u nich poczucie niesprawiedliwości. Sprawę pogarszają jeszcze nagłaśniane medialnie historie, w których starsi ludzie muszą sprzedawać swoje domy, bo nie stać ich na podatki. Stąd też obietnica wyeliminowania tego rodzaju podatków może przyczynić się do wzrostu popularności rządu w kraju, gdzie większość posiada na własność domy i mieszkania.
Rząd jednak nie wykorzystał nadarzającej się okazji zdobycia popularności, przekształcając jedynie ową daninę w podatek lokalny. Co prawda zmniejszono jego stawkę, ale wycofano inne rozwiązanie, polegające na zwolnieniu z podatku od zysku ze sprzedaży mieszkań, o ile sprzedawca nabył inne mieszkanie. Do tego zwiększono ocenę wartości około 11 proc. domów w kolejnym roku. Wszystko to sprawiło, że podatek od zysków wzrósł z 20 do 22 proc., była to jednak mniejsza podwyżka od zaplanowanej (do 25–30 proc.)⁷⁴. W związku z tym tylko 26,1 proc. ludności uważało, że zmiany w zakresie opodatkowania własności przyniosły im korzyści⁷⁵.
Kolejnym instrumentem przyjętym przez koalicję było zmniejszenie zasiłków dla bezrobotnych w celu wywarcia większej presji na ich odbiorców, aby bardziej intensywnie poszukiwali pracy. Obecnie okres wypłacania zasiłku dla osób z dziećmi poniżej 18 roku życia wynosi maksymalnie 450 dni, a dla pozostałych bezrobotnych 300. Za pierwsze 200 dni otrzymuje się 80 proc. wynagrodzenia, za następne 70 proc., a po wyczerpaniu okresu pobierania wprowadzono nowy program „gwarancji pracy” z zasiłkiem na poziomie 65 proc. Mimo to system tych zasiłków w porównaniach międzynarodowych nadal jest jednym z bardziej hojnych. Największa zmiana dotyczyła jednak nie limitów procentowych, ale dochodowych. Maksymalną wysokość zasiłku zmniejszono z ponad 900 do 680 koron. Główny ekonomista jednego ze związków zawodowych (LO) szacował, że pełne 80 proc. płacy dostaną jedynie ci, którzy zarabiają do 16 tys. koron miesięcznie, a więc tylko co dziesiąty pracownik⁷⁶. Obniżenie pułapu zasiłku może ograniczyć poparcie klasy średniej dla welfare state, gdyż zmniejszy się jej wiara, że ona również odnosi korzyści z polityki społecznej.
Ostatnia ze wspomnianych zmian może przynieść pogorszenie sytuacji większości ludności, ale jest znacznie łatwiejsza niż zmiany parametrów procentowych w stosunku do dochodów. W związku z tym można oczekiwać, że po ewentualnym zwycięstwie w kolejnych wyborach nowa lewicowa koalicja podniesie próg maksymalnej wysokości zasiłku dla bezrobotnych.
Dla zwolennika uniwersalistycznej polityki społecznej zmiany w ubezpieczeniu od bezrobocia mogą być problematyczne, gdyż grożą zmniejszeniem poparcia pracowników z klasy średniej dla takiej polityki. Inne rozwiązania zaproponowane przez centroprawicę mógłby on jednak śmiało poprzeć, np. ustawę umożliwiającą osobom, które przebywają na zwolnieniu lekarskim powyżej trzech miesięcy, wzięcie urlopu w wymiarze do dziewięciu miesięcy na poszukanie pracy, która będzie lepiej dostosowana do ich potrzeb rehabilitacyjnych⁷⁷.
Kolejnym nowym programem jest gwarancja pracy i rozwoju dla osób, które otrzymują zasiłek dla bezrobotnych dłużej niż 300 dni lub które go nie otrzymują i są bez pracy nieprzerwanie od osiemnastu miesięcy. W pierwszej fazie doradcy zawodowi z urzędów zatrudnienia szczegółowo badają warunki kandydata i opracowują plan działań. W ciągu 150 dni doradcy muszą zorganizować staż lub kurs zawodowy dla bezrobotnego⁷⁸. Na razie zbyt wcześnie na oceny tej reformy, ale ostatnie raporty pokazują, że do tej pory już ponad 10 tys. ludzi dostało pracę dzięki temu programowi⁷⁹.
Koalicja zaproponowała także obniżenie składek dla pracodawców zatrudniających młode osoby poniżej 25 roku życia oraz odliczenia podatkowe na zakup usług dla gospodarstwa domowego. Ten ostatni pomysł jest w szwedzkim kontekście kontrowersyjny, ponieważ partie lewicowe twierdzą, że w ten sposób dochodzi do pogłębiania różnic klasowych. Ludzie z klasy średniej zatrudniają niewykształcone kobiety do sprzątania swoich domów zamiast robić to samemu czy szkolić je po to, aby dostały pracę wymagającą wyższych kwalifikacji. Z pozycji lewicowych można jednak argumentować, że starsze imigrantki z krajów „trzeciego świata” raczej nie mają szans na lepszą pracę, więc lepiej, żeby zajmowały się sprzątaniem domów na rynku pracy, niż pobierały zasiłki, siedząc bezczynnie w domu.
Trudno ocenić wpływ tych reform na rynek pracy ze względu na krótki czas, jaki od ich wprowadzenia upłynął, a także dlatego, że nieznacznie zmieniły się sposoby liczenia bezrobotnych oraz stopy zatrudnienia. Zgodnie ze wskazówkami UE za bezrobotnych uznano studentów poszukujących pracy, zmniejszono też liczbę miejsc przekwalifikowywania, co spowodowało zwiększenie liczby osób całkowicie bezrobotnych. Sytuacja na rynku pracy ogólnie się jednak poprawia, ale ten trend widoczny był jeszcze na kilka miesięcy przed wyborami i zapewne dalej tak będzie po ewentualnej wygranej socjaldemokratów.
Reforma służby zdrowia
Główną inicjatywą centroprawicowej koalicji dotyczącą służby zdrowia było stworzenie możliwości, aby władze lokalne płaciły prywatnym lekarzom i szpitalom za usługi świadczone dla mieszkańców. Ponadto uchylono prawo, które zakazywało zakładom opieki zdrowotnej działanie dla zysku. Ich uzasadnieniem było przekonanie, że prywatne szpitale lub inne jednostki służby zdrowia mogą mieć za mało zleceń od państwa i stąd nie będą wykorzystywane ich pełne możliwości usługowe⁸⁰. W ten sposób zwiększono prawdopodobieństwo, że bardziej zamożni obywatele będą mogli kupić sobie usługę zdrowotną bez potrzeby czekania, a innym pozostanie kolejka. Może to powodować, że chęć do płacenia podatków na służbę zdrowia zmniejszy się w górnych grupach dochodowych, gdzie już płaci się za usługi prywatne. Z kolei ci niżej w hierarchii dochodowej mogą być niezadowoleni ze względu na to, że do ich sytuacji zdrowotnej przywiązuje się mniejszą wagę. Może to spowodować zmniejszenie solidarności w obszarze systemu zdrowia, ale nadal wszyscy obywatele mają prawo do wysokiej jakości opieki zdrowotnej, niezależnie od tego, czy udziela jej publiczna czy prywatna klinika.
Kolejną rządową inicjatywą był plan zmniejszenia kolejek do usług zdrowotnych⁸¹. W ramach tego programu każde centrum zdrowia miało ogłaszać listy oczekujących na poszczególne zabiegi. W rejonie Sztokholmu wprowadzano sztywne pułapy oczekiwania na wizytę u lekarza ogólnego (do 5 dni) oraz konsultacje u specjalisty (do 30 dni). Gwarancjami tego rodzaju objęto nawet usługi o charakterze psychiatrycznym. Od 2009 roku pacjenci mający określone schorzenia (np. stawu biodrowego lub kataraktę) mogą wybrać dowolną klinikę w kraju. Jeżeli wybiorą usługodawcę spoza danego okręgu, refundacja kosztów pójdzie za nimi, a więc ich własny okręg te pieniądze straci. Ma to być bodziec ekonomiczny dla gmin, aby działały na rzecz zmniejszenia kolejek. O ile więc decyzja o dopuszczeniu usługodawców prywatnych do udzielania usług za środki publiczne wydaje się naruszać uniwersalistyczny model szwedzki, to zmniejszanie czasu oczekiwania na leczenie raczej go wzmocni, jeżeli działania reformatorskie przyniosą oczekiwane skutki.
Reforma emerytalna
W tym obszarze centroprawica i socjaldemokraci przeprowadzili reformy we wczesnych latach 90. We wcześniejszym systemie każdy wiedział, jaka będzie jego przyszła emerytura, wynosiła ona 65 proc. dochodu z dziesięciu najlepszych lat (z uwzględnieniem inflacji). Wymagany staż pracy do pełnej emerytury wynosił trzydzieści lat. W wyniku reformy utrzymano z niewielkimi zmianami emeryturę podstawową, która gwarantuje każdemu stałe świadczenie niezależnie od dochodu. Radykalnie zmieniono za to drugi filar, który obecnie zależy od dochodu z całego okresu pracy. Obliczanie tej części emerytury jest dużo bardziej skomplikowane niż w przeszłości. Ponadto 2,5 proc. podstawy wymiaru emerytury zasila indywidualne konta zarządzane przez konkurujące ze sobą fundusze emerytalne. Jeżeli obywatel nie wybierze żadnego z prywatnych funduszy, środki automatycznie są kierowane do funduszu zarządzanego przez państwo. Ekonomiści twierdzą, że nowy system będzie bardziej efektywny i w większym stopniu samofinansujący, a politycy zapewniają, że emerytury się nie zmniejszą. Obserwatorzy zewnętrzni myślą podobnie i nie traktują tych reform jako ograniczenia welfare state⁸². Wyraźnie było jednak widać, że rzeczywistym celem reformy są oszczędności, a były socjaldemokratyczny premier przyznał, że politycy wiedzieli o tym, iż przeciętna emerytura po reformie będzie niższa.
Interesującym aspektem tych zmian jest to, że Szwedzi raczej nie są entuzjastycznie nastawieni do tego, co liberalni ekonomiści nazywają „wolnością wyboru”. Pierwotnie tylko połowa dorosłych Szwedów aktywnie wybrała prywatne fundusze emerytalne, a teraz tylko jeden z dziesięciu ma w nich konto emerytalne⁸³. Może to spowodować w przyszłości poważne problemy ekonomiczne prywatnych funduszy, gdyż będą wypierane przez ten zarządzany przez państwo. Jak dotąd fundusze państwowe mają też dużo mniejsze koszty administracyjne w porównaniu z prywatnymi⁸⁴.
Jeśli chodzi o wcześniejsze emerytury, rząd koalicyjny dokonał zmian ograniczających ich wysokość. Celem tego posunięcia było zachęcenie ludzi, aby pracowali dłużej. Jeżeli ktoś przechodzi dzisiaj na emeryturę w wieku 55–60 lat, może stracić 500 koron miesięcznie (około 175 zł), w przypadku osób młodszych strata wyniesie nawet 2000 koron (około 700 zł).
W wyniku tych reform wzrosły obawy ludności o poziom życia na emeryturze. Na podstawie niedawnego sondażu obawy takie żywiło dwie trzecie Szwedów⁸⁵. W ten sposób podważone zostało poczucie bezpieczeństwa socjalnego, które wcześniej mieli, co też wpłynęło na bardziej pesymistyczne myślenie o przyszłości.
Polityka rodzinna
Kamieniem węgielnym szwedzkiej polityki rodzinnej jest to, co Sainsbury nazwał kiedyś modelem „indywidualnej kariery zarobkowej”, w którym oboje rodzice opiekują się dziećmi i są niezależni ekonomicznie od współmałżonka⁸⁶. Wszystkie szwedzkie partie zgadzają się, że najważniejszym zadaniem jest zachęcanie ojców do większego udziału w wychowywaniu dzieci. Korzystają na tym zarówno dzieci, jak i kobiety, które mogą w bardziej wyrównany sposób konkurować z mężczyznami, co też poprawia efektywność działania gospodarki. Mimo że Szwecja ma największy odsetek mężczyzn biorących urlopy wychowawcze (około 20 proc. w 2005 roku), nadal jest to o wiele mniej niż 50 proc. Centroprawicowy rząd zaproponował specjalne ulgi podatkowe dla rodzin, które w bardziej równy sposób dzielą urlop wychowawczy. W jednym z niedawnych raportów rządowych znalazło się następujące zdanie: „wzrost równości może przyczyniać się do zacieśniania więzi z dziećmi, jak również zmniejsza nierówność szans na karierę zawodową kobiet i mężczyzn”⁸⁷.
Jedno z niedawnych badań zdaje się potwierdzać te założenia⁸⁸. Związki, w których ojciec spędzał więcej czasu z dziećmi, były bardziej trwałe, a gdy nie brał on urlopu wychowawczego, bardziej prawdopodobne było zerwanie (w przypadku kohabitacji) lub rozwód (w przypadku małżeństw).
Chrześcijańscy demokraci naciskali jednak na wprowadzenie zasiłku na opiekę nad dzieckiem w wieku 1–3 lat. Rodzice niewysyłający swoich dzieci do placówek finansowanych ze środków publicznych otrzymują nieopodatkowane 3 tys. koron (około 1055 zł) miesięcznie. Mogą oni wykorzystać te pieniądze, zostając w domu z dziećmi lub kupując opiekę prywatnie⁸⁹. Ten program finansowany jest i administrowany przez władze lokalne⁹⁰. Do niedawna tylko 20 proc. z nich zgodziło się wprowadzić go w życie, a więc tylko część rodzin została objęta programem⁹¹. Kolejny problem polega na tym, że zasiłek jest niski, więc jest mało prawdopodobne, aby wiele rodzin chciało z niego skorzystać, a jeśli już zdecydują się na to, będą go pobierać najwyżej przez kilka miesięcy. Socjaldemokraci twierdzą ponadto, że rozwiązanie tego rodzaju zachęca kobiety, aby stały się gospodyniami domowymi⁹². Obiecują więc, że je zlikwidują, tak jak to zrobili po wyborach w 1994 roku.
Ze względu na liberalną Partię Ludową rząd wprowadził „równościowy bonus”, co miało nieco zrównoważyć stronnicze płciowo prodomowe oddziaływanie zasiłku na opiekę nad dzieckiem. Rodzic zostający w domu otrzymuje świadczenie w czasie urlopu wychowawczego przez większość dni w danym roku, do tego dochodzi bonusowe 100 koron za każdy dzień, gdy drugi rodzic zostaje w domu. Dwa miesiące zarezerwowane dla każdego z rodziców nie są przy tym brane pod uwagę. Toteż im równiej rodzice dzielą czas pozostawania na urlopie wychowawczym, tym większą korzyść finansową odnosi ich gospodarstwo domowe. Osiąga ona maksimum przy podziale całkowicie równym (wtedy bonus płacony jest młodszemu z rodziców)⁹³. Bonus równościowy zapewne nie zostanie zlikwidowany przez socjaldemokratów, gdyż zgadza się on z celami ich polityki równości między płciami⁹⁴.
Kolejną reformą centroprawicy, która zostanie zapewne utrzymana przez socjaldemokratów, jest zwiększony nacisk na pedagogikę przedszkolną. Kursy dla nauczycieli przedszkolnych zniknęły w 2001 roku, a koalicja postanowiła je przywrócić⁹⁵. Uprzednie rządy socjaldemokratyczne przeniosły kompetencje w zakresie edukacji przedszkolnej z Ministerstwa Spraw Społecznych do Ministerstwa Edukacji. W 1997 roku zaczęto wymagać, aby przedszkola wysyłały swoje programy do ministerstwa. Nastąpiła też zmiana oficjalnej nazwy: „centra opieki dziennej” (daghem) zostały zastąpione przez „przedszkola” (förskolor). Pozwolono również na to, aby w szkołach podstawowych mogły się odbywać zajęcia ostatniego roku edukacji przedszkolnej.
Uczymy się od Szwecji
Przykład szwedzki pokazuje, że dopóki finanse publiczne są pod kontrolą, można połączyć wysokie podatki i hojne świadczenia społeczne z wysokim wzrostem gospodarczym. W krajach, które prowadzą taką politykę, obywatele cieszą się wysokim poziomem życia. Przykładowo, Szwecja w ostatnim rankingu Human Development Index zajęła szóste miejsce – przed państwami rynkowo-liberalnymi, takimi jak Szwajcaria, USA i Wielka Brytania oraz przed Francją, Holandią i Niemcami, które hołdują modelowi konserwatywnemu. Dwa pierwsze miejsca zajęły Islandia i Norwegia, co oznacza, że na sześć najlepszych krajów w tym rankingu trzy były nordyckimi państwami opiekuńczymi⁹⁶.
Powszechna polityka społeczna cieszy się poparciem ludności, gdy większość wierzy, że korzysta z jej świadczeń i ma do nich prawo. Z badań postaw wobec państwa opiekuńczego wynika, że poparcie to zmniejsza się, gdy warunkiem uzyskania świadczeń jest ubóstwo; ci, którzy ich nie otrzymują, nie chcą też płacić na nie podatków⁹⁷. Nawet w krajach o modelu socjaldemokratycznym i rynkowo-liberalnym zawsze bardziej popierane są rozwiązania uniwersalistyczne⁹⁸. Od ponad dekady bada się problematykę ograniczania państwa opiekuńczego. Szwecja wciąż jest przykładem potwierdzającym hipotezę, że najtrudniej wychodzi to w krajach, które mają uniwersalistyczną politykę społeczną. Poparcie dla niej jest tu tak silne, że radykalne próby reform skazują siły polityczne, które za nimi stoją, na polityczne samobójstwo⁹⁹.
Rynkowi liberałowie mogą mieć rację, gdy twierdzą, że oczekiwania Szwedów wobec usług społecznych rosną. Dzisiejsza ludność Szwecji jest coraz bardziej zróżnicowana, ponieważ jej 20 proc. stanowią pierwsze i drugie pokolenie imigrantów, ale niezależnie od tego w zaawansowanych społeczeństwach „postmaterialistycznych” obywatele chcą bardziej zindywidualizowanej opieki, która uwzględni ich specyficzne potrzeby. Poparcie dla mniej standardowych rozwiązań niekoniecznie oznacza jednak, że ludzie pragną większej wolności wyboru w zakresie tego, kto im będzie usługi świadczył. Jak pokazała reforma emerytalna, większość ludzi nie chce tracić czasu na drobiazgowe porównywanie konkurencyjnych ofert, dotyczących każdego wyboru, jakiego dokonują w życiu. Zdobywanie informacji jest kosztowne i niewielu ludzi pragnie poświęcać swój wolny czas na analizowanie kursów giełdowych, wyników funduszy oraz cen wszystkiego – od energii elektrycznej przez ogrzewanie mieszkań aż do linii kolejowych itd.
Deregulacja i prywatyzacja nie bardzo sprawdziły się w Szwecji również z powodu problemów z uzyskaniem wiarygodnej informacji. Przykładowo, jedno z badań wykazało, że deregulacja doprowadziła do wzrostu cen w pięciu obszarach na sześć (elektryczność, usługi pocztowe, lotnictwo pasażerskie, koleje i usługi taksówkowe). Sprawdziła się ona głównie w telekomunikacji, gdyż ceny rosły tam wolniej niż inflacja, chociaż zwiększały się nominalnie¹⁰⁰. Podobnie jak w przypadku funduszy emerytalnych, niewielu ludzi decyduje się na zmianę dostawcy energii elektrycznej (zmieniło go tylko 10 proc. użytkowników)¹⁰¹. W opinii publicznej dominuje przekonanie, że deregulacja przyniosła wzrost cen i pogorszenie jakości usług. Przykładem może być kolej. Gdy rząd zdecydował się na wprowadzenie konkurencyjnych przetargów na linie kolejowe, wiele połączeń zlikwidowano, często też trzeba było zmieniać firmy przy przesiadkach, co może utrudniać podróżowanie i zwiększać jego koszty.
Rynkowi liberałowie zawsze mogą krytykować Szwecję z czysto ideologicznego punktu widzenia, twierdząc, że powszechność świadczeń oraz publiczne zapewnianie dóbr ogranicza naszą wolność. We współczesnych społeczeństwach ludzie są jednak bardziej pragmatyczni (o ile nie mamy do czynienia z jakimś poważnym kryzysem). Znaczna większość Szwedów jest szczęśliwa, że płacą połowę tego co Amerykanie na ochronę zdrowia i dostają przeciętnie lepszej jakości usługi, nawet jeżeli oznacza to, że tracą w ten sposób „wolność” wyboru firmy ubezpieczeniowej. Nawet w USA wiele umów o pracę ma już klauzulę o ubezpieczeniu zdrowotnym, a więc i tam wybór nie jest oczywisty, nie mówiąc już o tym, że wielu obywateli tego kraju nie stać na ubezpieczenie zdrowotne albo się im go odmawia ze względu na ich stan zdrowia. Czterdzieści milionów Amerykanów pozostaje zatem bez żadnego zabezpieczenia na wypadek choroby, co stanowi pięciokrotność wszystkich mieszkańców Szwecji. Szwedzi, jak i większość innych społeczeństw, wolą system działający w miarę efektywnie, który daje usługi dobrej jakości za niską cenę, od systemu, który pod względem efektywności wygląda słabo, ale lepiej spełnia założenia doktrynalne rynkowo-liberalnej ideologii.
Mój artykuł przedstawia Szwecję w pozytywnym świetle, nie znaczy to jednak, że nie ma tam żadnych problemów. Największym z nich jest skrajna dyskryminacja imigrantów na rynku pracy. Centroprawica niechętnie obarcza odpowiedzialnością sektor prywatny i koncentruje się na motywowaniu imigrantów do szybkiego podejmowania pracy, zamiast zachęcać firmy do zatrudnienia ich większej liczby. Socjaldemokraci widzą rozwiązanie w szkoleniach zawodowych i w nauce języka dla imigrantów. Obie strony mają więc skłonność do koncentrowania się na imigrantach, a nie na dyskryminujących ich przedsiębiorstwach. Jest to złożony problem i zasługuje na osobny artykuł.
Homogeniczność Polski sprawia, że akurat ta kwestia raczej nie będzie miała wpływu na polską politykę w przyszłości. Polacy mogą nauczyć się od Szwecji tego, że mitem jest twierdzenie, jakoby nie można było podnosić podatków i zapewniać hojnych świadczeń społecznych bez szkodzenia wzrostowi gospodarczemu. Przeciwnie, inwestycje publiczne w zdrowie, wykształcenie i sprzyjające zatrudnieniu ludności zwiększają poziom kapitału ludzkiego i dlatego prawdopodobnie przyczyniają się do zwiększania wzrostu. Ponadto ważniejsza od ogólnego poziomu podatków wydaje się stabilność. Szwedzkie liberalno-rynkowe reformy zawierające też zmiany w podatkach doprowadziły do zapaści gospodarczej i odpływu inwestycji. Po odzyskaniu równowagi finansowej i kontroli nad inflacją kapitał powrócił, ponieważ ważniejsze od poziomu podatków są zdolności dobrze wykształconych pracowników, dobra infrastruktura i stabilność gospodarcza.
Przełożył Ryszard SzarfenbergPRZEWODNIKI KRYTYKI POLITYCZNEJ
Reader (przewodnik) to popularna formuła używana na całym świecie w odniesieniu do ważnych obszarów humanistyki. Prezentuje wybrane zagadnienie lub dorobek twórcy, wyznaczając całościową i oryginalną perspektywę rozumienia danej tematyki.
Przewodniki poświęcamy filozofom, artystom oraz złożonym problemom społecznym i politycznym. Książki zawierają wybór najistotniejszych tekstów polskich i zagranicznych poświęconych interesującym nas tematom i osobom, a także wywiady, przegląd prac autorskich, słowniki ważnych pojęć. Celem każdego Przewodnika jest nie tylko przekrojowe przedstawienie danego problemu, ale też umieszczenie go w nowym kontekście, wolnym od zniekształceń instytucji rynku, akademii i mediów masowych.
W serii ukazały się:
Krytyki Politycznej przewodnik lewicy
Sasnal. Przewodnik Krytyki Politycznej
Slavoj Žižek, Lacan. Przewodnik Krytyki Politycznej
Chantal Mouffe, Polityczność. Przewodnik Krytyki Politycznej
Piotr Kletowski, Piotr Marecki, Żuławski. Przewodnik Krytyki Politycznej
Maciej Pisuk, Paktofonika. Przewodnik Krytyki Politycznej
Polityka narkotykowa. Przewodnik Krytyki Politycznej
Kryzys. Przewodnik Krytyki Politycznej
Žižek. Przewodnik Krytyki Politycznej
Sławomir Masłoń, Coetzee. Przewodnik Krytyki Politycznej
Piotr Marecki, Barański. Przewodnik Krytyki Politycznej
Alain Badiou, Etyka. Przewodnik Krytyki Politycznej
Agnieszka Berlińska, Tomasz Plata, Komuna Otwock. Przewodnik Krytyki Politycznej
Jarosław Hrycak, Iza Chruślińska, Ukraina. Przewodnik Krytyki Politycznej
Ekologia. Przewodnik Krytyki Politycznej
Rajkowska. Przewodnik Krytyki Politycznej
Agamben. Przewodnik Krytyki Politycznej
Uniwersytet zaangażowany. Przewodnik Krytyki Politycznej
Herzog. Przewodnik Krytyki Politycznej
Skolimowski. Przewodnik Krytyki Politycznej
W przygotowaniu:
Janion. Przewodnik Krytyki Politycznej
Żmijewski. Przewodnik Krytyki Politycznej