- W empik go
Tajemnica - ebook
Tajemnica - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 168 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
IRENA, ZOSIA później ALFONS.
ZOSIA.
A co! nie mówiłam pani, że nie ma nic w świecie lepszego nad bielidło?
IRENA.
Trudno mi jednak było przyzwyczaić się do tego.
ZOSIA.
Szczególnie na bal trzeba się bodaj troszeczkę przybielić.
IRENA.
Przecież nie znać, że ja dzisiaj…
ZOSIA.
Nic a nic! Zresztą mężczyźni się natem nie znają. Oni wszystko z pozorów sądzą…
IRENA.
A kok ten nie jest za duży?
ZOSIA.
Za duży? To jeszcze maleństwo, naprzeciw szynionu pani Arturowej! Tam ze trzy wróble gniazda znalazłyby wygodne pomieszczenie.
IRENA.
Czy uwierzysz Zosiu! [śmiejąc się). Mój mąż myśli ciągle, że to moje własne włosy.
ZOSIA (z śmiechem).
Już to pan tak zaślepiony w pani, że mogłaby pani (cicho do ucha szepcze parę słów) i nie poznałby się natem.
IRENA.
Dla tego też ja tak szczelnie zamykam moją toaletę, bo lękam się stracić w jego oczach, gdyby się przypadkiem dowiedział o tych niewinnych fortelach…
ZOSIA ( kończąc).
Których każda kobieta używa i używać musi!
IRENA.
Jakto? Może i ty…
ZOSIA.
Ja, nie! bo nie mam nikogo, komu bym się miała podobać, (n… s.) Na szczęście, jeszczem się dzisiaj nie bieliła.
IRENA.
Proszę cię Zosiu! popraw mi troszeczkę rumieńce, bo zdaje mi się, ze ten z tej strony, za mały.
ZOSIA (wyjmując z szufladki pudełka do blanszui różu.)
Dobrze, proszę pani! ( Naciera różem twarz Ireny i sobie troszeczkę) Niech pani odwróci cokolwiek do światła prawy policzek. (Irena odwraca się.) Tak! Teraz jeszcze trochę usta i już wszystko będzie gotowe.
IRENA.
Jakto i usta? Alfons przecież mówił mi zawsze, że mam piękne usta.
ZOSIA (różując usta).
Tak… przy zwykłej cerze – piękne; ale jak się twarz nablanszuje, to trzeba i usta różować.SCENA II.
CIŻ SAMI. – ALFONS.
ALFONS.
Dobry wieczór ci Ireno. Jużeś gotowa?
(Irena i Zosia zmieszane chcą schować bielidło. Zosia chowa je do swojej kieszeni).
IRENA (zmieszana).
A tak–jesteśmy gotowe. (Do Zosi cicho) Schowałaś? (Zosia mruga).
ALFONS (do siebie).
Co znaczy to ich pomieszanie? (głośno) Ireno tyś taka blada?… Co tobie jest?
IRENA (n… s.)
To Zosia mnie tak mocno nabieliła! (do Zosi). Mówiłam ci, że zanadto!
ZOSIA (cicho do Ireny).
To nic, można jeszcze poprawić.
ALFONS.
Co mówisz Ireno?
IRENA.
Nic. Stanik cokolwiek za ciasny…
ALFONS (chcąc stanik zwolnić.)
O proszę cię… Ja zaraz na to poradzę…
IRENA.
Bardzo proszę.. Zosiu! pójdź do drugiego pokoju. (Odchodzi z Zosią.)