Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Tajemnica pochodzenia życia. Nieustające kontrowersje - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
9 października 2024
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, PDF
Format PDF
czytaj
na laptopie
czytaj
na tablecie
Format e-booków, który możesz odczytywać na tablecie oraz laptopie. Pliki PDF są odczytywane również przez czytniki i smartfony, jednakze względu na komfort czytania i brak możliwości skalowania czcionki, czytanie plików PDF na tych urządzeniach może być męczące dla oczu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na laptopie
Pliki PDF zabezpieczone watermarkiem możesz odczytać na dowolnym laptopie po zainstalowaniu czytnika dokumentów PDF. Najpowszechniejszym programem, który umożliwi odczytanie pliku PDF na laptopie, jest Adobe Reader. W zależności od potrzeb, możesz zainstalować również inny program - e-booki PDF pod względem sposobu odczytywania nie różnią niczym od powszechnie stosowanych dokumentów PDF, które odczytujemy każdego dnia.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Tajemnica pochodzenia życia. Nieustające kontrowersje - ebook

W 1984 roku trzech odważnych naukowców – Charles Thaxton, Walter Bradley i Roger Olsen – przedstawiło wnikliwą ocenę ówczesnych teorii naukowych dotyczących pochodzenia życia. Główna teza ich pracy była zaskakująca – próby rozwiązania tego problemu to ciąg kolosalnych porażek i dlatego należy ponownie przemyśleć to zagadnienie. 35 lat później problemy przedstawione przez tych naukowców są nie tylko nadal aktualne, ale i przybrały na sile.

Tajemnica pochodzenia życia. Nieustające kontrowersje to nowe wydanie tej klasycznej już pracy. Książka pokazuje, że powstanie życia z „nieżycia” pozostaje jedną z największych i nadal nierozwiązanych zagadek współczesnej nauki. Autorzy – Charles B. Thaxton, Walter Bradley, Roger L. Olsen, David Klinghoffer, James Tour, Brian Miller, Guillermo Gonzalez, Jonathan Wells i Stephen C. Meyer – przedstawiają i omawiają najnowsze doniesienia naukowe w tej sprawie. Uczeni pokazują, dlaczego rozwiązanie tajemnicy pochodzenia życia wciąż wymyka się współczesnej nauce. Omawiają nie tylko teorię abiogenezy, ale także wskazują na problemy związane z termodynamiką struktur biologicznych i wąskim zakresem warunków środowiskowych umożliwiających powstanie i rozwój życia. Książka przedstawia także największe pomyłki darwinizmu, który nadal są powtarzane na kursach biologicznych jako świadectwa przemawiające na rzecz materialistycznej teorii ewolucji. Wnioski autorów zainspirowały nowe pokolenie uczonych do poszukiwania nowych podejść do tajemnicy pochodzenia życia. Badacze coraz częściej dochodzą do wniosku, że rozwiązanie tej tajemnicy jest nieosiągalne na gruncie darwinizmu, ponieważ dane empiryczne wskazują, że w przyrodzie znajdują się wyraźne ślady celowości.

Prezentowana publikacja jest wyrazem ciągle nierozwiązanego problemu genezy życia. Zajmują się nim od dawna przedstawiciele nauk przyrodniczych, filozofii i teologii. Ich propozycje rozwiązań różnią się od siebie, a czasem są nawet wzajemnie sprzeczne. Z jednej strony rozwój techniki i nowe metody badawcze dają nadzieję na rozwiązanie tego ważnego problemu, z drugiej zaś – zwiększają liczbę propozycji. Jest to publikacja, którą powinien zainteresować się każdy Czytelnik zastanawiający się nad odpowiedzią na pytanie: skąd się wzięło życie? Dociekliwy Czytelnik znajdzie w tej książce bogaty przegląd różnych stanowisk w tej kwestii reprezentowanych przez biologów, chemików, fizyków, filozofów i teologów. Zainteresuje się licznymi opisami eksperymentów, doświadczeń i symulacji wykorzystujących wiedzę z najnowszych badań naukowych. Znajdzie też propozycje odpowiedzi na tytułową tajemnicę i opinie dotyczące problemu genezy życia formułowane przez wybitnych uczonych. W książce jest podana rzetelna bibliografia. Czytelnik pragnący znaleźć argumenty na rzecz własnych przekonań lub dopiero poszukujący odpowiedzi na pytanie o genezę życia – może tu znaleźć pomoc w odkrywaniu tajemnicy życia.

Prof. dr hab. Anna Latawiec

Seria Inteligentny Projekt to pierwsza tak ambitna i bogata propozycja na polskim rynku wydawniczym, w ramach której ukazują się książki dotyczące teorii inteligentnego projektu – Intelligent Design (ID).

Autorzy zastanawiają się: czy różnorodność życia na Ziemi może być wyjaśniona wyłącznie przez procesy czysto przyrodnicze? Czy złożone struktury biologiczne mogły powstać drogą przypadku i konieczności, bez udziału inteligencji? Czy Ziemia jest tylko jedną z wielu niczym niewyróżniających się planet?

Teoria inteligentnego projektu jest ogólną teorią rozpoznawania projektu. Rozpoznawanie projektu ma szerokie zastosowanie w takich dziedzinach nauki, jak kryminalistyka, historia, kryptografia, astronomia i inżynieria. Seria Inteligentny Projekt pokazuje, że koncepcja ID powinna być stosowana również w zagadnieniach pochodzenia i rozwoju różnych form życia, a także w próbie zrozumienia nas samych.

 

Spis treści

Wstęp do drugiego wydania książki 9

Wprowadzenie do pierwszego wydania książki 13

Część 1 Debata i dyskusja poprzedzająca publikację 37

Przedmowa 39

Wstęp autorów 43

Rozdział 1. Kryzys w chemii początków życia 45

Rozdział 2. Teoria ewolucji biochemicznej 57

Rozdział 3. Symulacja prebiotycznej syntezy monomerów 65

Rozdział 4. Mit zupy prebiotycznej 93

Rozdział 5. Wczesna Ziemia i jej atmosfera 125

Rozdział 6. Wiarygodność eksperymentów a ingerencja badacza 157

Rozdział 7. Termodynamika układów żywych 173

Rozdział 8. Termodynamika a powstanie życia 180

Rozdział 9. Wyszczególnienie sposobu wykonania pracy 207

Rozdział 10. Protokomórki 237

Rozdział 11. Podsumowanie i wniosek 255

Rozdział 12. Epilog 263

Dodatek 1.Obliczenia alternatywne 299

Dodatek 2. Aktualizacja z 1997 roku 300

Część 2Aktualny stan debaty 327

Rozdział 13. Wciąż nie znamy odpowiedzi na pytanie jak powstało życie 329

Rozdział 14. Trudności termodynamiczne związane z powstaniem życia 365

Rozdział 15. Czego o powstaniu życia uczy nas astrobiologia 381

Rozdział 16. Podręczniki wciąż błędnie przedstawiają powstanie życia 399

Rozdział 17. Dowody na istnienie inteligentnego projektu w powstaniu życia 419

O autorach 477

Bibliografia 483

Indeks osobowy 527

Indeks rzeczowy 533

Kategoria: Nauki przyrodnicze
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-67363-80-8
Rozmiar pliku: 3,9 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Przed­mowa

Dean H. Ke­nyon

_Tajem­nica po­cho­dze­nia ży­cia_ przed­sta­wia nową, nie­zwy­kłą ana­lizę od­wiecz­nej kwe­stii: „Jak roz­po­częło się ży­cie na Ziemi?”. Au­to­rzy bły­sko­tli­wie i śmiało biorą na warsz­tat główne pro­blemy, przed któ­rymi stoją dziś na­ukowcy po­szu­ku­jący po­cząt­ków ży­cia. Zdają so­bie do­sko­nale sprawę z im­pasu pa­nu­ją­cego w obec­nych ba­da­niach teo­re­tycz­nych oraz eks­pe­ry­men­tal­nych, pod­po­wia­da­jąc, jak z niego wy­brnąć. Ich ar­gu­menty są lo­giczne, ory­gi­nalne i prze­ko­nu­jące. Książka z pew­no­ścią po­bu­dzi oży­wioną dys­ku­sję wśród na­ukow­ców i la­ików. Gdy pro­fe­sjo­na­li­ści prze­czy­tają tę ważną pracę, jest bar­dzo praw­do­po­dobne, że ba­da­nia nad po­cho­dze­niem ży­cia pójdą w nieco in­nych kie­run­kach.

Współ­cze­sne ba­da­nia eks­pe­ry­men­talne do­ty­czące na­ro­dzin pierw­szego ży­cia na Ziemi wkra­czają obec­nie w czwartą de­kadę, je­śli za ich po­czą­tek przy­jąć pio­nier­ską pracę Stan­leya Mil­lera we wcze­snych la­tach pięć­dzie­sią­tych XX wieku. Od czasu zi­den­ty­fi­ko­wa­nia przez Mil­lera kilku (ra­ce­micz­nych) ami­no­kwa­sów two­rzą­cych białka w mie­sza­ni­nie ga­zów pod­da­nych wy­ła­do­wa­niom elek­trycz­nym prze­pro­wa­dzono liczne dal­sze eks­pe­ry­menty idące tym sa­mym tro­pem. W róż­nym stop­niu zgodne z wy­ma­ga­niami tak zwa­nego „pa­ra­dyg­matu sy­mu­la­cji” po­zwo­liły uzy­skać wy­kry­walne ilo­ści więk­szo­ści głów­nych ro­dza­jów związ­ków bio­che­micz­nych, a także róż­no­rodne or­ga­niczne struk­tury mi­kro­sko­powe su­ge­ro­wane jako po­dobne do pre­kur­so­rów pierw­szych ży­wych ko­mó­rek.

Ten pro­gram ba­dań można uznać za na­tu­ralne roz­sze­rze­nie ewo­lu­cyj­nych po­glą­dów Dar­wina z ubie­głego wieku. Jego ce­lem jest zna­le­zie­nie wia­ry­god­nych me­cha­ni­zmów od­po­wia­da­ją­cych za­sa­dzie ak­tu­ali­zmu sto­ją­cych za stop­nio­wym spon­ta­nicz­nym ge­ne­ro­wa­niem ży­wej ma­te­rii ze sto­sun­kowo pro­stych czą­ste­czek, które, jak się są­dzi, wy­stę­po­wały ob­fi­cie na po­wierzchni pry­mi­tyw­nej Ziemi.

Do­tych­cza­sowe wy­niki eks­pe­ry­men­tów naj­wy­raź­niej prze­ko­nały wielu na­ukow­ców, że uda się osta­tecz­nie zna­leźć na­tu­ra­li­styczne wy­ja­śnie­nie po­wsta­nia ży­cia, nie­mniej ist­nieją po­ważne po­wody, aby w to wąt­pić. Od czasu pu­bli­ka­cji książki _Bio­che­mi­cal Pre­de­sti­na­tion_, co­raz bar­dziej ude­rzała mnie pewna oso­bliwa ce­cha wielu ta­kich eks­pe­ry­men­tów. Nie od­no­szę się tu do ba­dań prze­pro­wa­dzo­nych mniej lub bar­dziej zgod­nie z ory­gi­nalną pracą Mil­lera, cho­ciaż ist­nieją mocne pod­stawy do kry­tycz­nej oceny także i ta­kich ba­dań. Mam na my­śli eks­pe­ry­menty pro­jek­to­wane w celu wy­ja­śnie­nia moż­li­wych ście­żek syn­tezy pre­bio­tycz­nej nie­któ­rych związ­ków or­ga­nicz­nych o zna­cze­niu bio­lo­gicz­nym, ta­kich jak pu­ryny i pi­ry­mi­dyny lub po­li­pep­tydy.

W więk­szo­ści wy­pad­ków wa­runki eks­pe­ry­men­talne w ta­kich ba­da­niach zo­stały do tego stop­nia sztucz­nie uprosz­czone, że nie mają prak­tycz­nie żad­nego związku z ja­ki­mi­kol­wiek rze­czy­wi­stymi pro­ce­sami, które mo­gły za­cho­dzić na pier­wot­nej Ziemi. Na przy­kład, je­śli ktoś chce zna­leźć moż­liwy pre­bio­tyczny me­cha­nizm kon­den­sa­cji wol­nych ami­no­kwa­sów do po­li­pep­ty­dów, ra­czej nie bę­dzie do­da­wał do mie­sza­niny re­ak­cyj­nej cu­krów lub al­de­hy­dów. Ja­kie jed­nak mamy praw­do­po­do­bień­stwo tego, że ami­no­kwasy (lub ja­ka­kol­wiek inna przy­pusz­czalna sub­stan­cja pre­kur­so­rowa) wy­stę­pu­jące gdzie­kol­wiek na pry­mi­tyw­nej Ziemi były wolne od sub­stan­cji za­nie­czysz­cza­ją­cych, za­równo w roz­two­rze, jak i w sta­nie sta­łym? Trud­ność po­lega na tym, że gdyby w roz­two­rze były rów­nież cu­kry, ni­gdy nie do­szłoby do utwo­rze­nia się po­li­pep­ty­dów i za­miast tego za­cho­dzi­łyby ZA­KŁÓ­CA­JĄCE RE­AK­CJE KRZY­ŻOWE mię­dzy ami­no­kwa­sami i cu­krami, da­jąc zło­żony, nie­roz­pusz­czalny ma­te­riał po­li­me­rowy o bar­dzo wąt­pli­wym zna­cze­niu dla ewo­lu­cji che­micz­nej. Pro­blem PO­TEN­CJAL­NIE ZA­KŁÓ­CA­JĄ­CYCH RE­AK­CJI KRZY­ŻO­WYCH był i jest w du­żej mie­rze igno­ro­wany w wielu opu­bli­ko­wa­nych pra­cach po­świę­co­nych che­micz­nemu po­cho­dze­niu ży­cia. Moż­liwe im­pli­ka­cje ta­kiego igno­ro­wa­nia za­słu­gują na do­kładne zba­da­nie.

Moje wąt­pli­wo­ści do­ty­czące teo­rii ewo­lu­cji che­micz­nej wzro­sły także z po­wodu in­nych aspek­tów ba­dań nad po­wsta­niem ży­cia. Je­den z nich to ogromna prze­paść od­dzie­la­jąca naj­bar­dziej zło­żone mo­de­lowe układy „pro­to­ko­mór­kowe” wy­twa­rzane w la­bo­ra­to­rium od naj­prost­szych ży­wych ko­mó­rek. Każdy, komu jest do­brze znana ul­tra­struk­tu­ralna i bio­che­miczna zło­żo­ność na przy­kład ro­dzaju _My­co­pla­sma_, bę­dzie miał pew­nie po­ważne wąt­pli­wo­ści co do zna­cze­nia któ­re­go­kol­wiek z róż­nych „pro­to­ko­łów” la­bo­ra­to­ryj­nych dla rze­czy­wi­stego po­wsta­nia ko­mó­rek w od­le­głej prze­szło­ści. Moim zda­niem moż­li­wość za­sy­pa­nia tej prze­pa­ści na dro­dze sy­mu­la­cji la­bo­ra­to­ryj­nej zda­rzeń che­micz­nych, które praw­do­po­dob­nie za­cho­dziły na pier­wot­nej Ziemi, to sza­le­nie od­le­gła per­spek­tywa.

Inny trudny pro­blem do­ty­czy spon­ta­nicz­nego po­cho­dze­nia pre­fe­ren­cji izo­me­rów optycz­nych wy­stę­pu­ją­cych po­wszech­nie w ży­wej ma­te­rii (wy­stę­po­wa­nie w biał­kach tylko L-ami­no­kwa­sów, w kwa­sach zaś nu­kle­ino­wych tylko D-cu­krów). Mimo ogrom­nego wy­siłku wkła­da­nego na prze­strzeni lat w próby upo­ra­nia się z tą ogromną za­gadką w rze­czy­wi­sto­ści nie je­ste­śmy dzi­siaj bli­żej jej roz­wią­za­nia, niż by­li­śmy 30 lat temu.

I wresz­cie w tym krót­kim pod­su­mo­wa­niu po­wo­dów mo­ich ro­sną­cych wąt­pli­wo­ści do­ty­czą­cych spon­ta­nicz­nego po­wsta­nia ży­cia na Ziemi wy­łącz­nie w wy­niku dzia­ła­nia sił czy­sto che­micz­nych i fi­zycz­nych po­ja­wia się pro­blem po­cho­dze­nia in­for­ma­cji ge­ne­tycz­nej, to zna­czy ISTOT­NEJ BIO­LO­GICZ­NIE, w bio­po­li­me­rach. Ża­den do­tych­czas opra­co­wany układ eks­pe­ry­men­talny nie do­star­czył naj­mniej­szej wska­zówki pod­po­wia­da­ją­cej, w jaki spo­sób w pre­bio­tycz­nych po­li­nu­kle­oty­dach lub po­li­pep­ty­dach mo­gły po­wstać bio­lo­gicz­nie zna­czące se­kwen­cje pod­jed­no­stek. Opu­bli­ko­wano dane em­pi­ryczne wska­zu­jące na pe­wien sto­pień spon­ta­nicz­nego upo­rząd­ko­wa­nia se­kwen­cji, nic jed­nak nie wska­zuje na to, że taka nie­lo­so­wość jest bio­lo­gicz­nie zna­cząca. Do­póki ta­kie dane nie zo­staną przed­sta­wione, z pew­no­ścią nie można twier­dzić, że udało się wy­ka­zać moż­li­wość na­tu­ral­nego po­cho­dze­nia ży­cia.

W związku z tymi oraz in­nymi uciąż­li­wymi pro­ble­mami po­ja­wia­ją­cymi się w ba­da­niach nad po­cho­dze­niem ży­cia ist­nieje od kilku lat po­trzeba szcze­gó­ło­wej, sys­te­ma­tycz­nej ana­lizy wszyst­kich głów­nych aspek­tów tej dzie­dziny. Nad­szedł czas na po­nowne zba­da­nie pod­staw tych ba­dań w taki spo­sób, aby były jed­no­cze­śnie wi­doczne wszyst­kie naj­waż­niej­sze kie­runki skie­ro­wa­nej pod ich ad­re­sem kry­tyki. _Ta­jem­nica po­cho­dze­nia ży­cia_ do­sko­nale wy­peł­nia tę po­trzebę. Au­to­rzy książki za­jęli się nie­omal wszyst­kimi wy­mie­nio­nymi tu pro­ble­mami, a także kil­koma in­nymi rów­nie istot­nymi. Uwa­żają, a ja się z nimi zga­dzam, że wszyst­kie obecne teo­rie che­micz­nego po­wsta­nia ży­cia obar­czone są pod­sta­wową wadą. I cho­ciaż ich książka ma wy­dźwięk kry­tyczny, na­pi­sali ją z na­dzieją, że przed­sta­wiona przez nich ana­liza po­może nam zna­leźć lep­szą teo­rię wy­ja­śnia­jącą po­wsta­nie ży­cia. Ta­kie po­dej­ście jest oczy­wi­ście cał­ko­wi­cie zgodne z do­tych­cza­so­wym roz­wo­jem na­uki.

Wy­jąt­ko­wym wa­lo­rem książki jest przed­sta­wione w roz­dziale szó­stym omó­wie­nie względ­nej wia­ry­god­no­ści geo­che­micz­nej róż­nych ro­dza­jów eks­pe­ry­men­tów sy­mu­la­cyj­nych opi­sa­nych w li­te­ra­tu­rze do­ty­czą­cej bio­ge­nezy. We­dług mo­jej wie­dzy to pierw­sza sys­te­ma­tyczna próba opra­co­wa­nia for­mal­nych kry­te­riów do­pusz­czal­nego stop­nia in­ge­ren­cji ba­da­cza w ta­kie eks­pe­ry­menty. Inną szcze­gól­nie przy­datną za­letą książki jest szcze­gó­łowe omó­wie­nie im­pli­ka­cji za­sad ter­mo­dy­na­miki dla pro­blemu bio­ge­nezy (roz­działy siódmy, ósmy i dzie­wiąty). W więk­szo­ści in­nych pu­bli­ka­cji na te­mat che­micz­nego po­wsta­nia ży­cia ta istotna kwe­stia jest albo cał­ko­wi­cie po­mi­jana, albo trak­to­wana po ma­co­szemu. Au­to­rzy mo­gli co prawda omó­wić bar­dziej szcze­gó­łowo pro­blem pre­fe­ro­wa­nia przez or­ga­ni­zmy żywe kon­kret­nych izo­me­rów optycz­nych, jed­nak to nie­do­cią­gnię­cie tylko w nie­wiel­kim stop­niu po­mniej­sza ogólną siłę ich ar­gu­men­ta­cji.

Je­śli kry­tyka au­to­rów jest słuszna, można za­py­tać, dla­czego ba­da­cze bio­ge­nezy jej nie uznali lub nie uwy­pu­klili? Po­dej­rze­wam, że jest tak po czę­ści dla­tego, że wielu z nich wa­ha­łoby się, gdyby mieli opo­wie­dzieć się za kon­klu­zją au­to­rów, iż jest za­sad­ni­czo nie­praw­do­po­dobne, aby ma­te­ria i ener­gia bez ja­kiej­kol­wiek po­mocy mo­gły zor­ga­ni­zo­wać się w układy żywe. Być może ba­da­cze ci oba­wiają się, że za­ak­cep­to­wa­nie tego wnio­sku otwo­rzy­łoby drzwi przed moż­li­wo­ścią (lub ko­niecz­no­ścią) nad­przy­ro­dzo­nego po­cho­dze­nia ży­cia. W ob­li­czu tej per­spek­tywy wielu ba­da­czy wo­la­łoby kon­ty­nu­ować po­szu­ki­wa­nia na­tu­ra­li­stycz­nego wy­ja­śnie­nia po­wsta­nia ży­cia zgod­nie z kie­run­kami wy­ty­czo­nymi w ciągu ostat­nich kilku dzie­się­cio­leci mimo wielu po­waż­nych trud­no­ści, któ­rych obec­nie je­ste­śmy świa­domi. Być może błąd scjen­ty­zmu jest bar­dziej roz­po­wszech­niony, niż nam się wy­daje.

Za­ło­że­nia do­ty­czące po­wsta­nia ży­cia, a zwłasz­cza to, że pro­blem osta­tecz­nie uda się roz­wią­zać, je­śli bę­dziemy sto­so­wać wy­trwale obecną me­to­do­lo­gię, mogą z pew­no­ścią wpły­wać na to, które li­nie do­wo­dów i ar­gu­men­tów zde­cy­du­jemy się pod­kre­ślić, a które zba­ga­te­li­zu­jemy lub cał­ko­wi­cie zi­gno­ru­jemy. Au­to­rzy książki przed­sta­wili nam za­sad­ni­czo wszyst­kie istotne kie­runki kry­tyki w jed­nym cią­głym twier­dze­niu i za­pro­sili, by­śmy się z nią zmie­rzyli. Wszy­scy na­ukowcy za­in­te­re­so­wani pro­ble­mem po­wsta­nia ży­cia po­winni uważ­nie prze­stu­dio­wać tę książkę i oce­nić wła­sną pracę w świe­tle jej ar­gu­men­tów.

Dean H. Ke­nyon,

pro­fe­sor bio­lo­gii, Uni­wer­sy­tet Sta­nowy San Fran­ci­scoWstęp au­to­rów

Char­les Tha­xton, Wal­ter Bra­dley, Ro­ger Ol­sen

_Tajem­nica po­cząt­ków_ to książka, która mu­siała zo­stać na­pi­sana. W każ­dej roz­wi­ja­ją­cej się dys­cy­pli­nie na­uko­wej mamy do czy­nie­nia z de­cy­du­jącą dla niej ko­niecz­no­ścią te­sto­wa­nia kon­cep­cji pro­po­no­wa­nych przez ba­da­czy oraz pod­da­wa­nia ry­go­ry­stycz­nej ana­li­zie sto­so­wa­nych przez nich pro­ce­dur eks­pe­ry­men­tal­nych. Na­uka, która tego nie robi, jest ska­zana na po­rażkę. Tym­cza­sem oka­zuje się, że kon­cep­cji ewo­lu­cji pre­bio­tycz­nej lub che­micz­nej ni­gdy wcze­śniej nie pod­dano ta­kim ry­go­rom. Ni­niej­sza książka nie tylko przed­sta­wia ich ca­ło­ściową kry­tykę, od­wo­łu­jąc się do usta­lo­nych za­sad fi­zyki i che­mii, lecz wpro­wa­dza także kilka no­wych na­rzę­dzi ana­li­tycz­nych, szcze­gól­nie w roz­dzia­łach szó­stym i ósmym.

Nie twier­dzimy, że na­ukowcy nie przed­sta­wili do­tych­czas żad­nej kry­tyki po­moc­nej in­nym ba­da­czom zaj­mu­ją­cym się pro­ble­mem po­cho­dze­niem ży­cia. Przed­sta­wiali taką kry­tykę i można ją zna­leźć roz­sianą w li­te­ra­tu­rze do­ty­czą­cej ewo­lu­cji che­micz­nej. Nie po­ja­wiło się jed­nak jak do­tąd ca­ło­ściowe ze­sta­wie­nie ta­kich kry­tycz­nych uwag, ich sta­ran­nie upo­rząd­ko­wane przed­sta­wie­nie zbie­ra­jące je w jed­nej pu­bli­ka­cji po­zwa­la­ją­cej oce­nić ich łączne zna­cze­nie. Tej ist­nie­ją­cej już od kilku lat po­trze­bie ta wła­śnie książka, miejmy na­dzieję, po­może za­ra­dzić. Nie na­leży są­dzić, że au­to­rzy kon­kret­nych kry­tycz­nych gło­sów, na któ­rych się tu­taj po­wo­łu­jemy i któ­rych cy­tu­jemy, zgo­dzi­liby się z ogólną przed­sta­wianą w tej książce tezą. W więk­szo­ści wy­pad­ków tak nie jest.

Fakt, że teo­ria ewo­lu­cji che­micz­nej nie zo­stała do tej pory pod­dana do­głęb­nej oce­nie, nie ozna­cza, że jest fał­szywa, a je­dy­nie tyle, że nie­roz­sądne jest bu­do­wa­nie na niej cze­go­kol­wiek lub jej roz­sze­rza­nie, do­póki nie bę­dziemy pewni, że da się ją obro­nić. Do­głębna kry­tyka teo­rii ewo­lu­cji che­micz­nej ma klu­czowe zna­cze­nie, zwłasz­cza że z tej kon­cep­cji wy­ra­sta duża część opty­mi­zmu zwią­za­nego z po­szu­ki­wa­niem ży­cia w Ko­smo­sie i po­szu­ki­wa­niem in­te­li­gen­cji po­za­ziem­skiej (pro­gram SETI).

Naj­bar­dziej kom­pe­tent­nymi kry­ty­kami da­nej dys­cy­pliny są ba­da­cze, któ­rzy się z niej wy­wo­dzą. Bywa jed­nak, że świeże spoj­rze­nie i ory­gi­nalny wkład mogą wnieść także na­ukowcy ze spe­cja­li­stycz­nym wy­kształ­ce­niem w dzie­dzi­nach czę­ściowo się z nią po­kry­wa­ją­cych. Po­niż­sze roz­działy zo­stały na­pi­sane przez che­mika (CT), ma­te­ria­ło­znawcę (WB) i geo­che­mika (RO). Je­śli na­sza ocena teo­rii ewo­lu­cji che­micz­nej okaże się trafna, bę­dzie to ozna­czało ko­niecz­ność za­sad­ni­czych zmian w ba­da­niach nad po­cho­dze­niem ży­cia. Jed­nak na­wet je­śli na­sza kry­tyka okaże się nie­wy­star­cza­jąca i uda się obro­nić sce­na­riusz ewo­lu­cji che­micz­nej, być może ni­niej­sza praca po­może skło­nić ba­da­czy do przed­sta­wie­nia bar­dziej kla­row­nych i moc­niej­szych ar­gu­men­tów na jego obronę.

Au­to­rzy chcie­liby po­dzię­ko­wać na­stę­pu­ją­cym wy­daw­nic­twom za zgodę na cy­to­wa­nie tek­stu lub re­pro­duk­cję ry­sunku z ich pu­bli­ka­cji: Gor­don and Bre­ach, Science Pu­bli­sher, Inc.: Lynn Mar­gu­lis (ed.), _Ori­gins of Life: Pro­ce­edings of the First Con­fe­rence_, 1970; Si­mon & Schu­s­ter, Inc.: F. Hoyle, N.C. Wic­kra­ma­sin­ghe, _Evo­lu­tion from Space_, 1981; Mar­cel Dek­ker: S.W. Fox, K. Dose, _Mo­le­cu­lar Evo­lu­tion and the Ori­gin of Life_, re­vi­sed edi­tion, 1977; prof. A.E. Wil­der-Smith, _The Cre­ation of Life_, 1970; MIT Press: J. Ney­man (ed.), _The He­ri­tage of Co­per­ni­cus_, 1974; Ame­ri­can Che­mi­cal So­ciety: S.W. Fox, K. Ha­xada, G. Kram­pitz, G. Mu­el­ler, „Che­mi­cal En­gi­ne­ering News”, 1970, 22 June.

Chcie­li­by­śmy po­dzię­ko­wać w tym miej­scu za po­moc, radę, kry­tykę i za­chętę wielu na­szym ko­le­gom i przy­ja­cio­łom. Bar­dzo wąt­pliwe, czy ta książka zo­sta­łaby na­pi­sana bez ich wspar­cia. Nie­mniej wszel­kie błędy do­ty­czące fak­tów lub ich in­ter­pre­ta­cji na­leży przy­pi­sać wy­łącz­nie nam. Nie­które osoby prze­czy­tały cały ma­szy­no­pis i przed­sta­wiły do niego swoje uwagi, za co chcemy im szcze­gól­nie po­dzię­ko­wać. Są to: Frank Green, Ro­bert L. Her­r­mann, Dean Ke­nyon, Gor­don Mills, G. Shaw, Gra­hame Smith, Pe­ter Vi­bert i John C. Wal­ton. Osoby, któ­rym pra­gniemy po­dzię­ko­wać za fa­chowe ko­men­ta­rze do po­szcze­gól­nych roz­dzia­łów to: Greg Bahn­sen, Art Breyer, Tom Cog­burn, Pre­ston Gar­ri­son, Nor­man Ge­isler, Harry H. Gib­son Jr, Char­les Hum­mel, Glenn Mor­ton, Fran­cis Scha­ef­fer, Da­vid Shot­ton i Hu­bert Yoc­key.

I wresz­cie na­sze ser­deczne po­dzię­ko­wa­nia kie­ru­jemy do na­szych żon: Ca­role, Ann i Can­dace, które znio­sły cier­pli­wie sie­dem lat ba­dań, pi­sa­nia i na­no­sze­nia po­pra­wek. To wła­śnie im, któ­rych lo­jal­ność i mi­łość ni­gdy nie osła­bły, de­dy­ku­jemy tę książkę.

Dal­las, Tek­sas, Boże Na­ro­dze­nie 1983 roku

C. Tha­xton, W. Bra­dley, R. Ol­senRoz­dział 1

Kry­zys w che­mii po­cząt­ków ży­cia

W 1953 roku po­ja­wiły się dwa nie­zmier­nie ważne do­nie­sie­nia na­ukowe, które zy­skały z cza­sem sze­roką ak­cep­ta­cję ba­da­czy. Pierw­szym był za­pro­po­no­wany przez Ja­mesa Wat­sona i Fran­cisa Cricka mo­del po­dwój­nej he­lisy kwasu de­ok­sy­ry­bo­nu­kle­ino­wego, czyli DNA. Zgod­nie z ich słyn­nym dzi­siaj mo­de­lem in­for­ma­cja dzie­dziczna jest prze­ka­zy­wana z po­ko­le­nia na po­ko­le­nie za po­mocą pro­stego kodu ukry­tego w se­kwen­cji okre­ślo­nych skład­ni­ków czą­steczki DNA. Wcze­śniej są­dzono, że spek­ta­ku­larna róż­no­rod­ność ży­cia wy­nika po czę­ści z od­po­wia­da­ją­cej jej róż­no­rod­no­ści ma­te­riału znaj­du­ją­cego się w ją­drze ko­mór­ko­wym. Crick i Wat­son do­ko­nali prze­łomu, od­kry­wa­jąc kon­kretny klucz do róż­no­rod­no­ści ży­cia. Była nim nie­zwy­kle zło­żona, ale upo­rząd­ko­wana ar­chi­tek­tura czą­steczki DNA. Obaj ba­da­cze usta­lili, że w ten „zwój ży­cia” jest wpi­sany pe­wien kod, co za­owo­co­wało zna­czą­cym po­stę­pem w na­szym ro­zu­mie­niu nie­zwy­kłej struk­tury ży­cia.

Jak na iro­nię, nie­mal w tym sa­mym cza­sie uka­zał się inny ra­port, au­tor­stwa Stan­leya Mil­lera, sta­no­wiący wspar­cie eks­pe­ry­men­talne dla tego, co za­czy­nało ja­wić się jako co­raz bar­dziej oczy­wi­sta sprzecz­ność. Wy­niki ba­dań Mil­lera miały sta­no­wić ar­gu­ment za neo­dar­wi­now­ską teo­rią ewo­lu­cji pre­bio­tycz­nej, zgod­nie z którą nie­wia­ry­godna zło­żo­ność or­ga­ni­za­cji mo­le­ku­lar­nej ży­wych ko­mó­rek mia­łaby się w ja­kiś spo­sób wy­ło­nić ni mniej, ni wię­cej, tylko z pro­stych związ­ków che­micz­nych wcho­dzą­cych w przy­pad­kowe re­ak­cje w pier­wot­nym ziem­skim oce­anie.

W 1953 roku nie­wielu ba­da­czy przej­mo­wało się trud­no­ścią po­go­dze­nia od­kry­cia Cricka i Wat­sona z jed­nej strony z wy­ni­kami eks­pe­ry­mentu Mil­lera z dru­giej. Moż­liwe zresztą, że nikt jej jesz­cze nie do­strze­gał. Crick i Wat­son zaj­mo­wali się prze­cież STRUK­TURĄ ży­cia, a Mil­ler jego PO­WSTA­NIEM. Więk­szość ob­ser­wa­to­rów ży­wiła ab­so­lutne prze­ko­na­nie, że te dwa po­dej­ścia ba­daw­cze osta­tecz­nie się zbie­gną. Suk­ces eks­pe­ry­men­talny bę­dą­cego wów­czas w mło­dym wieku Mil­lera był wła­śnie tym, czego ocze­ki­wano zgod­nie z ogólną teo­rią ewo­lu­cji. Nie­za­leż­nie od tego, czy mamy do czy­nie­nia z dar­wi­now­ską, neo­dar­wi­now­ską czy jesz­cze inną teo­rią ewo­lu­cji, wy­raź­nie jest wy­ma­gany ewo­lu­cyjny wstęp do bio­lo­gicz­nej fazy ewo­lu­cji. EWO­LU­CJA CHE­MICZNA za­tem to pre­bio­lo­giczna faza ewo­lu­cji, w któ­rej po­wstały naj­wcze­śniej­sze or­ga­ni­zmy żywe. Te brze­mienne w skutki na­ro­dziny ży­cia były wy­ni­kiem zmien­no­ści sił przy­rody od­dzia­łu­ją­cych w dłu­gich okre­sach – do ty­siąca mi­lio­nów lat, a może dłu­żej – na ma­te­rię nie­oży­wioną.

W ciągu kil­ku­dzie­się­ciu lat, ja­kie upły­nęły od do­nie­sień Mil­lera oraz Cricka i Wat­sona, po­ja­wiły się jed­nak sy­gnały, że w kró­le­stwie bio­lo­gii nie wszystko wy­gląda tak ró­żowo. Mamy dzi­siaj znacz­nie głęb­szą świa­do­mość nie­sły­cha­nej zło­żo­no­ści ma­kro­czą­ste­czek ta­kich jak białka i kwasy nu­kle­inowe. Lep­sze zro­zu­mie­nie tych zło­żo­no­ści zro­dziło przy­pusz­cze­nia, że me­cha­nizm DNA może być bar­dziej skom­pli­ko­wany, or­ga­ni­za­cja mo­le­ku­larna zaś bar­dziej za­wiła i bo­gat­sza w in­for­ma­cję, niż wcze­śniej są­dzono.

Im­po­nu­jącą zło­żo­ność bia­łek, kwa­sów nu­kle­ino­wych oraz in­nych czą­ste­czek bio­lo­gicz­nych ob­ser­wuje się obec­nie w przy­ro­dzie tylko w or­ga­ni­zmach ży­wych. Je­śli nie za­kła­damy, że taka zło­żo­ność była za­wsze obecna w nie­skoń­cze­nie sta­rym Wszech­świe­cie, mu­siał ist­nieć w prze­szło­ści czas, kiedy ży­cie po­ja­wiło się _de novo_ z po­zba­wio­nej ży­cia, bier­nej ma­te­rii. W jaki spo­sób jed­nak zwy­kłe wza­jemne od­dzia­ły­wa­nie pro­stych związ­ków che­micz­nych w pier­wot­nym oce­anie mo­gło wy­two­rzyć ży­cie, tak jak je dzi­siaj ro­zu­miemy? Oto jest py­ta­nie. Do­strze­gane znaki nie wróżą do­brze stan­dar­do­wym od­po­wie­dziom, zaś nie­któ­rzy ba­da­cze su­ge­rują, że dwa wspo­mniane po­dej­ścia ni­gdy nie da­dzą się po­go­dzić.

Rola przy­padku od­cho­dzi w nie­byt

Przez ko­lejne kil­ka­na­ście lat w my­śli na­uko­wej za­szły istotne zmiany i w 1966 roku w Fi­la­del­fii od­było się sym­po­zjum zor­ga­ni­zo­wane przez Wi­star In­sti­tute, ma­jące na celu pod­kre­śle­nie ich zna­cze­nia. Wła­śnie tam po raz pierw­szy po­ja­wiły się oznaki nad­cho­dzą­cego kry­zysu. Uczest­nicy sym­po­zjum ze­brali się, aby prze­dys­ku­to­wać neo­dar­wi­now­ską teo­rię ewo­lu­cji. Jed­nym z wnio­sków była ko­niecz­ność – jak wy­ra­ził to Mur­ray Eden z Mas­sa­chu­setts In­sti­tute of Tech­no­logy – „zde­gra­do­wa­nia po­ję­cia przy­pad­ko­wo­ści” w teo­riach po­wsta­nia ży­cia „do nie­wiel­kiej i nie­istot­nej roli”. Wnio­sek ten opie­rał się na teo­rii praw­do­po­do­bień­stwa przed­sta­wia­ją­cej na grun­cie ma­te­ma­tyki moż­li­wość przy­pad­ko­wego utwo­rze­nia się wy­soce zło­żo­nej struk­tury mo­le­ku­lar­nej po­trzeb­nej do ży­cia. Wy­ko­rzy­stu­jąc bar­dzo szyb­kie kom­pu­tery, stwo­rzono pro­gramy sy­mu­lu­jące trwa­jący mi­liardy lat pro­ces oparty na neo­dar­wi­now­skim mo­delu ewo­lu­cji. Wy­niki tych sy­mu­la­cji po­ka­zały, że zło­żo­ność świata bio­che­micz­nego nie mo­głaby się wy­ło­nić wsku­tek przy­padku, na­wet gdyby ten pro­ces cią­gnął się przez 10 mi­liar­dów lat. Wnio­sek Edena, na­wet je­śli nie­po­ko­jący, był ra­cjo­nalny.

Inni uczest­nicy sym­po­zjum wy­ra­zili po­dobne po­glądy na te­mat przy­padku lub przy­pad­ko­wo­ści. V.F. We­iskopf za­uwa­żył, iż „można po­dej­rze­wać, że wciąż nam bra­kuje cze­goś istot­nego ”. Eden wy­su­nął przy­pusz­cze­nie, że bra­ku­ją­cym ele­men­tem w ukła­dance po­wsta­nia ży­cia są „nowe prawa”. Prze­wod­ni­czący sym­po­zjum bio­log i no­bli­sta sir Pe­ter Me­da­war otwie­ra­jąc je, po­wie­dział: „Ob­ser­wu­jemy dość po­wszechne po­czu­cie nie­za­do­wo­le­nia z tego, co za­częto uwa­żać za ak­cep­to­waną teo­rię ewo­lu­cji w świe­cie an­glo­ję­zycz­nym, czyli z tak zwa­nej teo­rii neo­dar­wi­now­skiej”. Jed­nak praw­dziwą skalę roz­wi­ja­ją­cego się kry­zysu przed­sta­wił Mar­cel Schut­zen­ber­ger z Uni­wer­sy­tetu Pa­ry­skiego, wy­ra­ża­jąc prze­ko­na­nie, że pro­blemu po­wsta­nia ży­cia „NIE DA SIĘ ROZ­WIĄ­ZAĆ W RA­MACH OBEC­NEJ KON­CEP­CJI BIO­LO­GII”.

Te ko­men­ta­rze od­zwier­cie­dlają bez­sil­ność przy­padku jako twór­czego me­cha­ni­zmu da­ją­cego po­czą­tek ży­ciu. Nie wszy­scy jed­nak pod­pi­sy­wali się pod tym wnio­skiem. Nie­któ­rzy uczest­nicy sym­po­zjum, na przy­kład C.H. Wad­ding­ton, od­rzu­cali go, twier­dząc, że pro­ble­mem było wa­dliwe opro­gra­mo­wa­nie za­sto­so­wane w sy­mu­la­cji kom­pu­te­ro­wej, a nie przy­pa­dek. Sta­no­wi­sko Wad­ding­tona ilu­struje pod­sta­wowy dy­le­mat za­wsze to­wa­rzy­szący ob­li­cza­niu praw­do­po­do­bień­stwa. W przy­padku ta­kich ob­li­czeń trzeba naj­pierw za­ło­żyć praw­do­po­dobny ciąg re­ak­cji che­micz­nych lub zda­rzeń, a na­stęp­nie ob­li­czyć jego praw­do­po­do­bień­stwo, li­cząc na to, że uzy­skany wy­nik bę­dzie przy­naj­mniej w przy­bli­żony spo­sób przed­sta­wiał praw­do­po­do­bień­stwo RZE­CZY­WI­STEGO prze­biegu wy­pad­ków. Pro­blem w tym, że ist­nieje duża nie­pew­ność co do rze­czy­wi­stego ciągu re­ak­cji che­micz­nych, a mó­wiąc kró­cej, ścieżki che­micz­nej ma­ją­cej pro­wa­dzić do roz­woju ży­cia. W kon­se­kwen­cji ob­li­cze­nia wska­zu­jące na skrajne nie­praw­do­po­do­bień­stwo przy­pad­ko­wego po­wsta­nia ży­cia na­ukowcy przyj­mo­wali jako mało zna­czące.

Ta­kie kal­ku­la­cje praw­do­po­do­bień­stwa zo­stały jed­nak obec­nie uzu­peł­nione przez bar­dziej de­fi­ni­tywny ro­dzaj ob­li­czeń nie­wy­ma­ga­ją­cych zna­jo­mo­ści szcze­gó­ło­wego pro­cesu lub do­kład­nej ścieżki zda­rzeń pro­wa­dzą­cych do po­wsta­nia ży­cia. Ostat­nie po­stępy do­ty­czące za­sto­so­wa­nia pierw­szego i dru­giego prawa ter­mo­dy­na­miki do ukła­dów ży­wych do­star­czają pod­staw do tych ob­li­czeń. Dzięki nim można ob­li­czyć do­kładne praw­do­po­do­bień­stwo spon­ta­nicz­nej syn­tezy zło­żo­nych związ­ków che­micz­nych bez względu na ścieżkę, która do­pro­wa­dziła do ich po­wsta­nia. Je­dyne, czego po­trze­bu­jemy, to in­for­ma­cja o po­cząt­ko­wym upo­rząd­ko­wa­niu che­micz­nym i zło­żo­nym upo­rząd­ko­wa­niu tych związ­ków w or­ga­ni­zmach ży­wych. Te ob­li­cze­nia ter­mo­dy­na­miczne zga­dzają się co do rzędu wiel­ko­ści z wcze­śniej­szymi ob­li­cze­niami praw­do­po­do­bień­stwa za­leż­nymi od ścieżki po­wsta­wa­nia ta­kich związ­ków. Na przy­kład nie­któ­rzy ba­da­cze, w tym uho­no­ro­wany Na­grodą No­bla fi­zy­ko­che­mik Ilya Pri­go­gine, wy­ko­rzy­stali ob­li­cze­nia oparte na ter­mo­dy­na­mice rów­no­wa­go­wej, aby wy­ka­zać moż­liwe praw­do­po­do­bień­stwo spon­ta­nicz­nych na­ro­dzin ży­cia. Pri­go­gine i jego ze­spół uj­mują to na­stę­pu­jąco:

Praw­do­po­do­bień­stwo tego, że w zwy­kłych tem­pe­ra­tu­rach zbie­rze się ma­kro­sko­powa liczba czą­ste­czek, da­jąc po­czą­tek wy­soce upo­rząd­ko­wa­nej struk­tu­rze i sko­or­dy­no­wa­nym funk­cjom cha­rak­te­ry­zu­ją­cym or­ga­ni­zmy żywe jest bli­skie zeru. Kon­cep­cja spon­ta­nicz­nych na­ro­dzin ży­cia w jej obec­nej po­staci jest za­tem wy­soce nie­praw­do­po­dobna na­wet w skali mi­liar­dów lat trwa­nia ewo­lu­cji pre­bio­tycz­nej.

Zgod­ność za­cho­dząca mię­dzy dwoma ro­dza­jami ob­li­czeń praw­do­po­do­bień­stwa wzmo­gła ro­snącą świa­do­mość kry­zysu w che­mii po­cząt­ków ży­cia.

Pre­de­sty­na­cja bio­che­miczna

Z po­wodu ro­sną­cego roz­cza­ro­wa­nia rolą przy­padku w póź­nych la­tach sześć­dzie­sią­tych i sie­dem­dzie­sią­tych za­czął zy­ski­wać po­pu­lar­ność po­gląd, że ży­cie było w ja­kiś spo­sób re­zul­ta­tem dzia­ła­nia praw przy­rody w bar­dzo dłu­gim okre­sie. Do li­te­ra­tury na­uko­wej we­szły ta­kie ter­miny, jak „ukie­run­ko­wany przy­pa­dek” i „pre­de­sty­na­cja bio­che­miczna”, ma­jące wska­zy­wać, że ży­cie było w ja­kiś spo­sób wy­ni­kiem nie­od­łącz­nych wła­ści­wo­ści ma­te­rii. Ob­fite ko­rzy­sta­nie z tych ter­mi­nów ozna­cza zmianę my­śle­nia. Wielu ba­da­czy uważa, że w po­wsta­niu zło­żo­nych struk­tur mo­le­ku­lar­nych ży­cia zna­czącą rolę ode­grały wła­ści­wo­ści wią­za­nia ato­mów. Inni, w tym Mi­chael Po­la­nyi, su­ge­rują jed­nak, że gdyby za rze­czy­wi­stą struk­turę DNA, włą­cza­jąc w to roz­kład za­sad nu­kle­oty­do­wych, od­po­wia­dały wła­ści­wo­ści wią­za­nia ato­mo­wego, „wów­czas taka czą­steczka DNA nie mia­łaby żad­nej za­war­to­ści in­for­ma­cyj­nej. Jej po­do­bień­stwo do kodu ule­głoby za­tar­ciu z po­wodu przy­tła­cza­ją­cej re­dun­dan­cji”. Tak więc ta­jem­nica kry­jąca się za po­cho­dze­niem ży­cia wciąż po­zo­staje nie­od­kryta po­mimo nie­wzru­szo­nej pew­no­ści nie­któ­rych na­ukow­ców, że je­ste­śmy bli­sko jej roz­wią­za­nia. Po­ka­zują to rów­nież wy­niki ba­dań ame­ry­kań­skiego pro­gramu eks­plo­ra­cji ko­smosu.

W 1974 roku Stan­ley Mil­ler, który nie usta­wał w sta­ra­niach, by osa­dzić współ­cze­sne ba­da­nia nad po­cho­dze­niem ży­cia na so­lid­nych pod­sta­wach eks­pe­ry­men­tal­nych, stwier­dził:

Je­ste­śmy pewni, że pod­sta­wowe pro­cesy zo­stały zi­den­ty­fi­ko­wane po­praw­nie; do tego stop­nia pewni, że wy­daje się nie­uchronne, iż po­dobny pro­ces za­szedł na wielu in­nych pla­ne­tach Układu Sło­necz­nego . Je­ste­śmy na tyle pewni na­szych idei do­ty­czą­cych bio­ge­nezy, że w 1976 roku wy­ślemy na Marsa sta­tek ko­smiczny, który wy­lą­duje na po­wierzchni pla­nety i któ­rego głów­nym ce­lem bę­dzie po­szu­ki­wa­nie ży­wych or­ga­ni­zmów.

W 1976 roku, w przeded­niu pierw­szego uda­nego lą­do­wa­nia na Mar­sie, główny bio­log NASA, Ha­rold P. Klein, wy­ja­śnił, że je­śli na­sze teo­rie do­ty­czące po­wsta­nia ży­cia są słuszne, po­win­ni­śmy zna­leźć po­twier­dza­jące je dane em­pi­ryczne na Mar­sie. Teo­rie, o któ­rych mó­wił, za­kła­dały dzia­ła­nie ta­kich sa­mych nie­ubła­ga­nych sił che­mii i fi­zyki nie tylko na Ziemi, lecz także na We­nus, Mar­sie i nie­zli­czo­nych in­nych pla­ne­tach w ca­łym Ko­smo­sie. I cho­ciaż nie­wielu na­ukow­ców zaj­mu­ją­cych się ba­da­niami Ko­smosu spo­dzie­wało się zna­leźć ży­cie na Mar­sie, pa­no­wała po­wszechna zgoda co do tego, że uda się tam na­tra­fić na or­ga­niczne związki che­miczne od­po­wia­da­jące ja­kie­muś eta­powi for­mo­wa­nia się ży­cia. Rzecz ja­sna, koszt wy­sła­nia lą­dow­nika na Marsa był zna­czą­cym opo­wie­dze­niem się za tą pew­no­ścią i nada­rzała się istotna oka­zja, by zna­leźć dla niej po­twier­dze­nie. Jed­nakże eks­pe­ry­menty do­ty­czące po­wsta­nia ży­cia przy­nio­sły roz­cza­ro­wa­nie, gdyż skład che­miczny Marsa wska­zy­wał na wa­runki śro­do­wi­skowe nie­ko­rzystne dla ewo­lu­cji che­micz­nej.

W szcze­gó­ło­wym ra­por­cie z ana­lizy da­nych z Marsa opu­bli­ko­wa­nym w cza­so­pi­śmie „Jo­ur­nal of Geo­phy­si­cal Re­se­arch” stwier­dzono, że „wy­niki ana­lizy or­ga­nicz­nej nie po­winny sta­no­wić za­chęty dla osób ma­ją­cych na­dzieję na zna­le­zie­nie ży­cia na Mar­sie”.

Rów­nież wy­niki prze­lotu Voy­agera I obok Jo­wi­sza (1979) i Sa­turna (1980) oraz póź­niej­szej mi­sji Cas­sini-Huy­gens na Sa­turna nie mo­gły na­peł­niać opty­mi­zmem wszyst­kich ma­ją­cych na­dzieję na od­kry­cie w Ko­smo­sie ży­cia in­nego niż ziem­skie. Po­cząt­kowo są­dzono, że bar­dziej przy­ja­zny dla ży­cia może być je­den z księ­ży­ców Sa­turna, Ty­tan. Dzi­siaj wy­daje się, że Ty­tan jest zimny i mar­twy, a jego at­mos­fera to 94 pro­cent azotu, 6 pro­cent me­tanu i 0,1 pro­cent wo­doru.

Kło­po­tliwą i nie­roz­strzy­gniętą kwe­stią jest nie tylko to, czy słuszne są za­strze­że­nia zgło­szone pod­czas sym­po­zjum zor­ga­ni­zo­wa­nego przez Wi­star In­sti­tute w 1966 roku, ale – je­śli brać pod uwagę wy­niki ba­dań, któ­rymi obec­nie dys­po­nu­jemy – czy ist­nieją po­wody do opty­mi­zmu, co do za­sad­no­ści „ukie­run­ko­wa­nego przy­padku” jako wy­ja­śnie­nia po­wsta­nia ży­cia. Dla­czego nie spraw­dziły się na­sze ocze­ki­wa­nia do­ty­czące zna­le­zie­nia ży­cia naj­pierw na Księ­życu, po­tem na We­nus, Mar­sie, Jo­wi­szu, a te­raz na Sa­tur­nie i jego księ­życu, Ty­ta­nie?

Nie spo­sób za­prze­czyć, że przed­sta­wia­nie bio­ge­nezy w ka­te­go­riach „czy­stego przy­padku” opiera się wy­łącz­nie na wie­rze. Nur­tu­jąca nas obec­nie trud­ność po­lega na tym, że rów­nież zmo­dy­fi­ko­wana wer­sja tego sta­no­wi­ska w po­staci „ukie­run­ko­wa­nego przy­padku” nie ra­dzi so­bie zbyt do­brze. Mu­simy za­dać so­bie py­ta­nie, czy w na­szym ro­zu­mie­niu ewo­lu­cji che­micz­nej nie kryje się ja­kaś ułom­ność – ułom­ność na tak pod­sta­wo­wym po­zio­mie, że nie do obrony staje się za­równo teo­ria „czy­stego przy­padku” jak i teo­ria „kie­ro­wa­nego przy­padku”.

Taka ułom­ność do­ty­cząca ro­zu­mie­nia po­cząt­ków ży­cia nie musi wcale na­pa­wać pe­sy­mi­zmem. Fi­lo­zof na­uki He­inz R. Post w po­ucza­ją­cym ar­ty­kule wska­zuje, że może nas ona w rze­czy­wi­sto­ści do­pro­wa­dzić do no­wej, lep­szej teo­rii, je­śli tylko na­uczymy się roz­szy­fro­wy­wać pły­nące z niej wska­zówki. Post pi­sze:

Naj­lepsi ba­da­cze to ci, któ­rzy są mi­strzami w za­uwa­ża­niu pęk­nięć, ano­ma­lii w ist­nie­ją­cej struk­tu­rze sta­rej teo­rii – nie nie­zgod­no­ści z (no­wymi) da­nymi eks­pe­ry­men­tal­nymi, ale ano­ma­lii w ob­rę­bie sa­mej teo­rii. Te pęk­nię­cia są bar­dzo sil­nymi wska­zów­kami su­ge­ru­ją­cymi struk­turę no­wej teo­rii: wnio­sku­jemy nie­jako na­turę no­wej – trój­wy­mia­ro­wego zwie­rzę­cia z jego dwu­wy­mia­ro­wych śla­dów. To ślady no­wej teo­rii skry­wa­jące się w sta­rej teo­rii.

Tak więc na ra­zie twier­dzimy, że we wszyst­kich obec­nych teo­riach bio­ge­nezy ry­suje się ja­kieś pęk­nię­cie. Jego kon­tury na­kre­ślimy w głów­nej czę­ści książki, co, jak mamy na­dzieję, po­może nam le­piej zro­zu­mieć jego ge­nezę.

Re­kon­struk­cje spe­ku­la­tywne

Za­nim jed­nak do tego przej­dziemy, warto za­sta­no­wić się, jak ba­da­nia nad po­cho­dze­niem ży­cia mają się do na­uki. Bo prze­cież gdy po­wsta­wało ży­cie, nie było przy tym żad­nych ob­ser­wa­to­rów. Zda­niem nie­któ­rych dla­tego wła­śnie py­tań o jego po­czą­tek nie na­leży trak­to­wać jako upraw­nio­nych do­cie­kań na­uko­wych. Geo­rge Gay­lord Simp­son za­uwa­żył przy in­nej oka­zji, iż:

nie­od­łącz­nym ele­men­tem każ­dej ak­cep­to­wal­nej de­fi­ni­cji na­uki jest to, że twier­dzeń, któ­rych nie da się zwe­ry­fi­ko­wać ob­ser­wa­cyj­nie, nie spo­sób w rze­czy­wi­sto­ści uznać za mó­wiące O czym­kol­wiek – a przy­naj­mniej nie spo­sób uznać ich za na­ukę.

To przede wszyst­kim z po­wodu braku moż­li­wo­ści ob­ser­wa­cyj­nego po­twier­dze­nia teo­rii na­uka nie może do­star­czyć żad­nej EM­PI­RYCZ­NEJ wie­dzy o po­wsta­niu ży­cia i może je­dy­nie su­ge­ro­wać praw­do­po­dobne sce­na­riu­sze bę­dące próbą re­kon­struk­cji zda­rzeń, które do­pro­wa­dziły do jego po­ja­wie­nia się na Ziemi.

Siła nauk przy­rod­ni­czych leży w tym, że po­tra­fią wy­ja­śniać i prze­wi­dy­wać różne zja­wi­ska na pod­sta­wie ich ob­ser­wo­wal­nych i po­wta­rza­ją­cych się wy­stą­pień i zgod­nie ze zna­nymi pra­wami. Na­uka na­to­miast wy­jąt­kowo kiep­sko ra­dzi so­bie z ba­da­niem zda­rzeń wy­jąt­ko­wych i nie­po­wta­rzal­nych. Ko­men­tu­jąc to ogra­ni­cze­nie na­uki wpi­sane w jej istotę, w cza­so­pi­śmie „Na­ture” za­uwa­żono:

Ba­da­cze przed­sta­wia­jący hi­po­tezy do­ty­czące bio­ge­nezy nie mają siłą rze­czy moż­li­wo­ści opar­cia ich na so­lid­nym fun­da­men­cie, co w znacz­nym stop­niu wy­ja­śnia, dla­czego ta dzie­dzina na­uki jest tak czę­sto trak­to­wana z dużą po­dejrz­li­wo­ścią. To pro­wa­dzi do mno­że­nia się spe­ku­la­cji, by­wało że dość sza­lo­nych. Nie­które próby wy­ja­śnie­nia po­wsta­nia ży­cia na Ziemi, jak­kol­wiek po­my­słowe, miały wię­cej wspól­nego z fan­ta­zjami li­te­rac­kimi, a znacz­nie mniej z wnio­sko­wa­niem teo­re­tycz­nym, które można skon­fron­to­wać z do­wo­dami ob­ser­wa­cyj­nymi tego czy in­nego ro­dzaju.

Zga­dza się, na­tu­ra­li­styczne wy­ja­śnie­nia bio­ge­nezy opie­rają się na spe­ku­la­cji. Ale czy to od razu zna­czy, że ta­kie do­cie­ka­nia nie mają żad­nej mocy ani war­to­ści? Tę samą kry­tykę można od­nieść do każ­dej próby re­kon­struk­cji jed­no­ra­zo­wych zda­rzeń z prze­szło­ści. Nie po­wstrzy­muje to jed­nak Sco­tland Yardu ani FBI od wy­ko­rzy­sty­wa­nia, nie­jed­no­krot­nie ze spek­ta­ku­lar­nym po­wo­dze­niem, kry­mi­na­li­styki w celu usta­le­nia sprawcy ja­kie­goś prze­stęp­stwa, w któ­rym nic nie wy­daje się oczy­wi­ste. Plamy krwi i od­ci­ski pal­ców to dane śled­czych sta­no­wiące w są­dzie do­wody po­szla­kowe. Nie opo­wia­dają wła­snej hi­sto­rii, więc na­leży je do­pa­so­wać do ja­kie­goś spe­ku­la­tyw­nego, ale wia­ry­god­nego sce­na­riu­sza i zre­kon­stru­ować w ten spo­sób to, co zda­rzyło się w prze­szło­ści. Taki sce­na­riusz jest jed­nak tylko spe­ku­la­cją i bez względu na to, jak bar­dzo jest prze­ko­nu­jący, prawda kry­jąca się za pla­mami krwi i od­ci­skami pal­ców może być zu­peł­nie inna od tego, co twier­dzą śled­czy. Z tego po­wodu ile­kroć ława przy­się­głych uznaje ko­goś win­nym na pod­sta­wie po­szlak, nie można mó­wić o cał­ko­wi­tej pew­no­ści. Mimo to ława przy­się­głych i w ta­kich przy­pad­kach wy­ro­kuje o czy­jejś wi­nie i trzeba je­dy­nie, aby można jej było do­wieść po­nad wszelką wąt­pli­wość. W tym wła­śnie kryje się war­tość spe­ku­la­tyw­nej re­kon­struk­cji ja­kie­goś prze­szłego zda­rze­nia. Taki spe­ku­la­tywny sce­na­riusz może cza­sami skło­nić oskar­żo­nego do przy­zna­nia się do winy lub po­zwoli ujaw­nić no­wych świad­ków, jed­nak jego pod­sta­wowa war­tość po­lega na tym, że zręczny praw­nik po­trafi dzięki niemu prze­ko­nu­jąco przed­sta­wić całą sprawę ła­wie przy­się­głych, która musi ją osta­tecz­nie roz­strzy­gnąć.

Ba­da­nie ewo­lu­cji che­micz­nej jest ude­rza­jąco po­dobne do kry­mi­na­li­styki. Zgod­nie z tym, co głosi ak­tu­alizm, ży­cie po­ja­wiło się w wy­niku pro­ce­sów, które mo­żemy ob­ser­wo­wać także dzi­siaj i dla­tego liczni ba­da­cze in­for­mują nas o ob­ser­wa­cjach la­bo­ra­to­ryj­nych oraz eks­pe­ry­men­tach ma­ją­cych ich zda­niem sta­no­wić po­szlaki wspie­ra­jące na­tu­ra­li­styczny sce­na­riusz na­ro­dzin ży­cia. Na­wet je­śli przyj­mują oni, że wa­runki pa­nu­jące na wcze­snej Ziemi róż­niły się od dzi­siej­szych, za­kła­dają rów­no­cze­śnie iden­tycz­ność pro­ce­sów za­cho­dzą­cych w przy­ro­dzie. Zgod­nie z tą lo­giką, je­śli uda się nam od­two­rzyć ta­kie wa­runki la­bo­ra­to­ryj­nie, po­win­ni­śmy ocze­ki­wać po­ja­wie­nia się zmian, ja­kie za­szły wów­czas. Na tym opie­rają się SY­MU­LA­CJE PRE­BIO­TYCZNE opi­sy­wane w li­te­ra­tu­rze na­uko­wej do­ty­czą­cej ewo­lu­cji che­micz­nej.

„W tym za­ło­że­niu przyj­muje się mil­cząco wy­móg, iż w cza­sie po­wsta­wa­nia ży­cia nie »wkro­czył w przy­rodę« ża­den nad­przy­ro­dzony byt spraw­czy, by ode­grać w tam­tej chwili klu­czową rolę, a na­stęp­nie wy­co­fać się z hi­sto­rii”. (Prawdę mó­wiąc, to za­ło­że­nie wy­maga je­dy­nie przy­ję­cia tego, że w cza­sie po­wsta­nia ży­cia lub od chwili jego na­ro­dzin nie do­szło do ja­kiejś in­te­li­gent­nej – ce­lo­wej – in­ter­wen­cji lub ma­ni­pu­la­cji w od­nie­sie­niu do dzia­ła­nia sił przy­rody. Twórcy teo­rii ewo­lu­cji che­micz­nej uznają jej spe­ku­la­tywny cha­rak­ter, przed­sta­wiają jed­nak rów­no­cze­śnie bar­dzo praw­do­po­dobny sce­na­riusz po­wsta­nia ży­cia. Zga­dzamy się, że próby ta­kich re­kon­struk­cji mają war­tość na­ukową i nie na­leży ich z góry od­rzu­cać.

Co wię­cej, nie ma więk­szego zna­cze­nia, co przyj­miemy za ŹRÓ­DŁO na­szych po­cząt­ko­wych za­ło­żeń. Mamy pełne prawo wy­wo­dzić na­sze przy­pusz­cze­nia do­ty­czące wa­run­ków pa­nu­ją­cych na wcze­snej Ziemi z wnio­sko­wa­nia re­tro­spek­tyw­nego wy­cho­dzą­cego od wa­run­ków obec­nych, z in­tu­icji czy na­wet z ja­kiejś świę­tej księgi. Kry­te­rium na­uko­wo­ści jest je­dy­nie to, czy ten spe­ku­la­tywny sce­na­riusz od­po­wiada do­stęp­nym nam da­nym i czy jest wia­ry­godny. W tym miej­scu na­leży się pewne wy­ja­śnie­nie. Zgod­nie ze znaną pop­pe­row­ską de­fi­ni­cją teo­rię uznaje się za na­ukową, je­śli można ją zwe­ry­fi­ko­wać eks­pe­ry­men­tal­nie, od­wo­łu­jąc się do ob­ser­wo­wal­nych i po­wta­rzal­nych zja­wisk. Na tej pod­sta­wie teo­ria względ­no­ści, teo­ria ato­mowa, teo­ria kwan­towa, teo­ria mó­wiąca, że nie­które cho­roby są wy­wo­ły­wane przez za­razki, zo­stały uznane za na­ukowe. Po­nie­waż wszyst­kie te teo­rie wy­pra­co­wane przez na­ukę zaj­mują się róż­nymi aspek­tami DZIA­ŁA­NIA Wszech­świata, mo­żemy je na­zwać teo­riami ope­ra­cyj­nymi na­uki. I dla­tego chcemy pod­kre­ślić w tym miej­scu róż­nicę mię­dzy teo­riami ope­ra­cyj­nymi a teo­riami do­ty­czą­cymi po­cho­dze­nia cze­goś, na przy­kład po­cho­dze­nia ży­cia. Co prawda, na pod­sta­wie da­nych ze­bra­nych w eks­pe­ry­men­tach la­bo­ra­to­ryj­nych mo­żemy te­sto­wać różne spe­ku­la­tywne sce­na­riu­sze po­wsta­nia ży­cia, nie jest jed­nak moż­liwe prze­te­sto­wa­nie tych mo­deli w od­nie­sie­niu do rze­czy­wi­stego zda­rze­nia, o któ­rym tu mowa. Ta­kie sce­na­riu­sze mu­szą więc po­zo­stać na za­wsze spe­ku­la­cjami, a nie wie­dzą. Nie ma po pro­stu spo­sobu na to, by do­wie­dzieć się, czy wy­niki tych eks­pe­ry­men­tów mó­wią co­kol­wiek o tym, jak po­wstało ży­cie. W sen­sie ści­słym te spe­ku­la­tywne re­kon­struk­cje nie są fal­sy­fi­ko­walne i mogą być je­dy­nie oce­nione jako praw­do­po­dobne lub nie­praw­do­po­dobne. W rze­czy­wi­sto­ści jed­nak, po­dob­nie jak w przy­padku spe­ku­la­tyw­nych sce­na­riu­szy przed­sta­wia­nych w sali są­do­wej, brak moż­li­wo­ści uzna­nia sce­na­riu­sza za nie­wia­ry­godny wspiera jego wia­ry­god­ność i zwięk­sza moż­li­wość tego, że re­kon­struk­cja ma au­ten­tyczną war­tość wy­ja­śnia­jącą i jest praw­dziwa.

Książka ta jest w du­żej mie­rze po­świę­cona oce­nie spe­ku­la­tyw­nych sce­na­riu­szy ewo­lu­cji che­micz­nej w świe­tle obec­nych, istot­nych dla niej da­nych. Roz­dział drugi to krótki opis hi­sto­rii i sta­tusu teo­rii ewo­lu­cji che­micz­nej. W roz­dziale trze­cim do­ko­namy prze­glądu re­pre­zen­ta­tyw­nych eks­pe­ry­men­tów sy­mu­lu­ją­cych zda­rze­nia che­miczne na po­zio­mie mo­no­meru. Roz­dział czwarty roz­po­czyna główną część książki bę­dącą kry­tyką ist­nie­ją­cych teo­rii ewo­lu­cji che­micz­nej.

Na­szym zda­niem teo­rie ewo­lu­cji che­micz­nej ma­jące wy­ja­śnić po­czą­tek ży­cia prze­cho­dzą obec­nie kry­zys. Czy­tel­nik zro­zu­mie, dla­czego tak twier­dzimy, po lek­tu­rze ca­łej książki. Ale ostrze­gamy! Na­wet je­śli na­sze twier­dze­nia są choćby tylko czę­ściowo słuszne, ozna­cza to, że teo­rie ewo­lu­cji che­micz­nej czeka kilka zna­czą­cych zmian. A je­śli okaże się, że mamy ra­cję w znacz­nym stop­niu, wów­czas... Na ra­zie jed­nak zaj­mijmy się te­ma­tem, który in­te­re­suje nas w pierw­szej ko­lej­no­ści.

------------------------------------------------------------------------

Za­pra­szamy do za­kupu peł­nej wer­sji książki

------------------------------------------------------------------------Do­tych­czas w se­rii uka­zały się:

Jo­na­than Wells

Ikony ewo­lu­cji.

Na­uka czy mit?

Phil­lip E. John­son

Dar­win przed są­dem

Mi­chael J. Behe

Czarna skrzynka Dar­wina.

Bio­che­miczne wy­zwa­nie dla ewo­lu­cjo­ni­zmu

Mi­chael J. Behe

Gra­nica ewo­lu­cji.

W po­szu­ki­wa­niu ogra­ni­czeń dar­wi­ni­zmu

Jo­na­than Wells

Zom­bie-na­uka.

Jesz­cze wię­cej ikon ewo­lu­cji

Gu­il­lermo Gon­za­les

Jay W. Ri­chards

Wy­jąt­kowa pla­neta.

Dla­czego na­sze po­ło­że­nie w ko­smo­sie umoż­li­wia od­kry­cia na­ukowe

Wil­liam A. Demb­ski

Wnio­sko­wa­nie o pro­jek­cie.

Wy­klu­cze­nie przy­padku me­todą ma­łych praw­do­po­do­bieństw

Mi­chael Den­ton

Kry­zys teo­rii ewo­lu­cji

Do­uglas Axe

Nie­pod­wa­żalne.

Jak bio­lo­gia po­twier­dza na­szą in­tu­icję, że ży­cie jest za­pro­jek­to­wane

Mi­chael Den­ton

Teo­ria ewo­lu­cji.

Kry­zysu ciąg dal­szy

Ste­phen C. Meyer

Pod­pis w ko­mórce.

DNA i świa­dec­twa in­te­li­gent­nego pro­jektu

Ste­phen C. Meyer

Wąt­pli­wość Dar­wina.

Kam­bryj­ska eks­plo­zja ży­cia jako świa­dec­two in­te­li­gent­nego pro­jektu

Wil­liam A. Demb­ski

Nic za darmo.

Dla­czego przy­czyną wy­spe­cy­fi­ko­wa­nej zło­żo­no­ści musi być in­te­li­gen­cja

Jo­na­than Wells

Mit śmie­cio­wego DNA

Gra­nville Se­well

Na po­czątku

Eseje o teo­rii in­te­li­gent­nego pro­jektu

Mi­chael J. Behe

De­wo­lu­cja

Od­kry­cia na­ukowe do­ty­czące DNA wy­zwa­niem dla dar­wi­ni­zmu

Pod re­dak­cją
Da­vida Klin­ghof­fera

Kon­tro­wer­syjny pod­pis

Od­po­wiedź na kry­tykę książki Pod­pis w ko­mórce

Mar­cos Eber­lin

Da­le­ko­wzrocz­ność

Jak bio­che­mia uka­zuje plan i ce­lo­wość ży­cia

Mi­chael J. Den­ton

Prze­zna­cze­nie na­tury

Co prawa bio­lo­gii mó­wią o na­szym miej­scu we Wszech­świe­cie

Eric Cas­sell

Al­go­rytmy zwie­rząt

Ewo­lu­cja a ta­jem­nica za­dzi­wia­ją­cych in­stynk­tów

Mi­chael J. Behe

Pu­łapka na Dar­wina

Mi­chael J. Behe od­po­wiada kry­ty­kom

Pod re­dak­cją
Da­vida Klin­ghof­fera

Spór o Wąt­pli­wość Dar­wina
Kon­tro­wer­sja na­ukowa, któ­rej nie spo­sób za­prze­czyć
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: