Tajna wojna Hitlera - ebook
Tajna wojna Hitlera - ebook
W grudniu 1941 roku Wehrmacht został zatrzymany pod Moskwą. Niemcy były jeszcze potęgą gospodarczą i militarną, ale Hitler podobnie jak Stalin, Churchill i Roosevelt, wiedział, że klęska Niemiec stała się tylko kwestią czasu.
Hitler rozumiał, że wojnę musi zakończyć. Nikt jednak, z wyjątkiem najbliższych i najbardziej zaufanych ludzi, nie mógł wiedzieć, że wódz utracił wiarę w zwycięstwo i chce układać się z wrogami.
Rozpoczynała się tajna wojna Adolfa Hitlera, w której głównym żołnierzem był Heinrich Himmler, lecz szybko włączyli się do niej inni: Martin Borman, sekretarz Führera, Heinrich Müller, szef Gestapo, Wilhelm Canaris, szef wywiadu i kontrwywiadu wojskowego, Walter Schellenberg, szef wywiadu SD. Wojna pełna niezwykłych intryg, spisków, zamachów, toczyła się ponad trzy lata w gabinetach mężów stanu, izbach tortur, kwaterach najwyższych dowódców, więzieniach i melinach szpiegowskich. Do dzisiaj wiele epizodów pozostaje najściślej strzeżoną tajemnicą wielkich mocarstw.
Kategoria: | Naukowe i akademickie |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-61232-17-9 |
Rozmiar pliku: | 17 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Było coś niepojętego w decyzji Hitlera rzucającego armie do walki w Ardenach w grudniu 1944 roku. W rozsypującej się machinie wojennej Trzeciej Rzeszy potrafił zebrać ponad ćwierć miliona żołnierzy, dziesiątki tysięcy pojazdów, 1100 czołgów, w tym najnowocześniejsze i największe Królewskie Tygrysy, setki tysięcy ton amunicji, paliwa, zaopatrzenia i skierować wojska do walki na zachodzie, choć największe niebezpieczeństwo nadciągało ze wschodu. Armie radzieckie stanęły nad Wisłą, aby zebrać siły i na rozkaz Stalina czekać, aż Niemcy wypalą Warszawę. Było oczywiste, że lada miesiąc ruszą z nadwiślańskich przyczółków do Berlina, mając przed sobą już tylko jedną barierę: Odrę. Dlaczego więc w tym krytycznym czasie Hitler nie wzmocnił obrony na wschodzie, lecz nadzwyczajne siły skierował do walki w Ardenach? Można to porównać do posłania straży pożarnej, aby wypompowywała wodę z zalanej piwnicy, gdy płonął dom!
Ofensywa z Ardenów miała doprowadzić do rozdzielenia wojsk amerykańskich na południu od brytyjskich na północy i umożliwić dojście do odległego o 160 km portu w Antwerpii, opanowanie zaś portu miało odciąć wojska alianckie od zaopatrzenia. Osiągnąwszy to Hitler mógł zakładać, że powstrzyma postęp wojsk aliantów w stronę granic Rzeszy na 8-10 tygodni, a tymczasowa stabilizacja frontu na Zachodzie pozwoli przerzucić siły na centralny odcinek frontu wschodniego. I co dalej?
Czy rozbiłby anglo-amerykańską machinę wojenną tak, aby nie była zdolna kontynuować pochodu w stronę granic Rzeszy? Nie!
Czy zmieniłby w jakikolwiek sposób sytuację strategiczną? Nie!
Czy zatrzymałby armie radzieckie nad Wisłą, uniemożliwiając ofensywę na Berlin? Nie!
Jakiż więc sens miała ta wielka operacja w Ardenach? Oczywiście można na wszystkie pytania odpowiedzieć najłatwiej: Hitler stracił kontakt z rzeczywistością. Już wcześniej usunął ze swojego otoczenia najbardziej wartościowych dowódców i doradców, a otoczony miernotami i pochlebcami nie potrafił właściwie kierować wojskami i państwem. Jest to tłumaczenie-wytrych, który umożliwia wyjaśnienie każdej sytuacji z II wojny światowej, ale prowadzi do stworzenia całkowicie fikcyjnego obrazu wielkich wydarzeń w historii. Jakże można uważać Hitlera za wariata, podejmującego decyzje w napadach histerii czy szału? Kierowanego przez doktora-szarlatana i astrologów?! Na jakiej podstawie? Przecież był to nadzwyczaj zręczny, przebiegły i skuteczny polityk!
Adolf Hitler w styczniu 1923 r.
Od ulicznego krzykacza do wodza wielkiego narodu
Objął władzę w Niemczech w 1933 roku, gdy państwo to, śladem całego świata, tkwiło w wielkim kryzysie gospodarczym, który zrodził nędzę, bezrobocie, zapaść przemysłu. To nie Hitler wyciągnął Niemcy z kryzysu gospodarczego, gdyż przemysł tego państwa był na tyle rozbudowany i silny, aby znieść wszystkie wstrząsy. Jednak on dokonał czegoś więcej: zjednoczył i zmobilizował społeczeństwo do ogromnego wysiłku.
W nieprawdopodobnym tempie rozwinął produkcję zbrojeniową, choć traktat wersalski i francuskie komisje strzegące wykonania jego postanowień skutecznie krępowały wszelkie przygotowania do uruchomienia w Niemczech produkcji samolotów i czołgów. Sprzyjało mu co prawda pobłażanie Wielkiej Brytanii, przyznającej, że postanowienia wersalskie były zbyt surowe dla Niemców i należy kraj ten traktować jako barierę chroniącą Europę Zachodnią przed bolszewizmem, ale niewielka to pomoc w budowaniu w ciągu paru lat najpotężniejszej i najnowocześniejszej armii na świecie!
Hitler potrafił dostrzec i dać możliwości działania najzdolniejszym i najbardziej twórczym strategom i dowódcom, którzy opracowali „tajną broń” – doktrynę wojny błyskawicznej. W tym samym czasie w Wielkiej Brytanii i Francji teoretycy, którzy domagali się stworzenia nowej armii, tacy jak sir Basil Liddell Hart czy Charles de Gaulle, bezskutecznie pukali do drzwi ministrów wojny, premierów i komisji parlamentarnych, pisali książki, które tylko ściągały na nich niechęć rządzących.
W bezpośrednim sąsiedztwie Francji, Wielkiej Brytanii, Włoch, Związku Radzieckiego – mocarstw, z których każde dysponowało większym potencjałem gospodarczym i militarnym niż Niemcy, podejrzliwie obserwujących każdy jego ruch, potrafił zerwać traktat wersalski, przywrócić obowiązkową służbę wojskową, zbudować potęgę militarną, która pozwoliła mu zastraszyć sąsiadów i dyktować warunki silniejszym. Uzyskał zgodę mocarstw zachodnich na przyłączenie Austrii i zajęcie części Czechosłowacji. Potrafił okpić Neville’a Chamberlaina, premiera Wielkiej Brytanii, Edouarda Daladiera, premiera Francji. Umiał zastraszyć Kurta von Schuschnigga, kanclerza Austrii i Emila Háchę, prezydenta Czechosłowacji. Potrafił zawrzeć pakt z najbardziej znienawidzonym wrogiem – Józefem Stalinem oraz uzyskać jego pomoc i współpracę w najbardziej przełomowym momencie.
I wreszcie rok 1939. Gdy dowódcy niemieccy protestowali przeciwko rozpoczęciu wojny argumentując, że siły lądowe i morskie nie są gotowe, i roztaczając wizję interwencji demokratycznych mocarstw, Hitler podjął decyzję, że armie mają dokonać agresji na Polskę. I wygrał. W 1940 roku, wbrew ostrzeżeniom dowódcy marynarki wojennej, kazał rozpocząć inwazję na Norwegię i podbił to państwo, przeprowadzając swoje okręty pod bokiem potężnej Royal Navy. W maju 1940 roku skierował Wehrmacht na Belgię, Holandię i Francję i zwyciężył, choć na drodze pochodu jego wojsk były potężne belgijskie twierdze Eben Emael i Namur, niezdobyte umocnienia linii Maginota, choć połączone wojska tych państw, wsparte przez Brytyjski Korpus Ekspedycyjny, były silniejsze od jego wojsk. W 1941 roku rzucił Wehrmacht na podbój Związku Radzieckiego bronionego przez gigantyczną Armię Czerwoną. Miał 3,5 tysiąca czołgów, gdy Rosjanie mogli rzucić do boju aż 22 tysiące. Miał 3 tysiące samolotów, gdy Rosjanie mieli ich 8 tysięcy. I mimo tak wielkiej przewagi liczebnej wroga, jego armie przez pół roku gnały radzieckie wojska na całym wielkim froncie rozciągającym się od Bałtyku do Morza Czarnego. Jedynie kosztem niewyobrażalnych wyrzeczeń, zniszczeń i ofiar udało się Rosjanom zatrzymać Wehrmacht.
Na jakiej więc podstawie uznaje się tego człowieka za psychopatę, szaleńca, lekceważącego rady i ostrzeżenia doświadczonych strategów?
W grudniu 1941 roku, gdy wojska niemieckie stanęły pod Moskwą, Hitler zwolnił dowódców, których uznał za winnych klęski. Miał do tego pełne prawo. To oni odwiedli go od słusznego zamierzenia, żeby posuwać armie w stronę Leningradu i Kaukazu, a nie uderzać na Moskwę. W grudniu 1941 roku zabraniał dowódcom wycofywania wojsk spod stolicy Związku Radzieckiego, co tłumaczy się jako krępowanie decyzji dowódców, przejmowanie ich uprawnień, ograniczanie manewru, kierowanie wojskami z odległości tysiąca kilometrów. A przecież była to jedyna rozsądna decyzja, jaką w tamtym czasie mógł podjąć dowódca, który chciał uchronić swoje wojska przed całkowitą klęską. Cóż bowiem by się stało, gdyby zezwolił na wycofanie oddziałów, na które napierał nieprzyjaciel. Żołnierze uchodziliby na zachód, pozostawiając ciężki sprzęt, umocnienia i całą infrastrukturę, konieczną dla funkcjonowania armii: lotniska, stacje kolejowe, punkty przeładunkowe, magazyny paliwa i części zamiennych. Istniało zbyt duże prawdopodobieństwo, że wycofywanie wojsk przed napierającym wrogiem zamieni się w paniczną ucieczkę, której nikt nie mógłby opanować.
Popełniał błędy. Podejmował złe decyzje. Ale który z przywódców mocarstw był od tego wolny? Jakże blisko totalnej katastrofy był Franklin D. Roosevelt upierając się, że w sierpniu 1942 roku trzeba wysłać pięć brytyjskich i amerykańskich dywizji na kanał La Manche, aby zdobyły brzegi Francji. Ileż strasznych błędów, kosztujących życie tysięcy i dziesiątek tysięcy żołnierzy, popełniali dowódcy radzieccy (Stalin, Budionny, Woroszyłow), brytyjscy (Montgomery, Harris), amerykańscy (Halsey, Lucas), japońscy (Yamamoto, Kurita). Krwawa historia II wojny roi się od błędów polityków i dowódców, a nikt nie zarzuca im utraty zmysłów.
Wizerunek Hitlera-szaleńca stworzyła stalinowska propaganda, aby uwypuklić zasługi Armii Czerwonej jako tej, która uwolniła Europę i Niemców od obłąkańca skazującego na zagładę nie tylko miliony Żydów, ludność podbitych państw, ale także własny naród. Być może w ostatnich tygodniach 1945 roku, gdy Trzecia Rzesza rozsypywała się w gruzy, Hitler stracił poczucie rzeczywistości. Łatwym więc zabiegiem propagandowym było przeniesienie cech takiego Hitlera, załamanego, zamkniętego w bunkrze, poruszającego się z trudem między krzesłami ustawionymi co parę kroków na korytarzach, czekającego na ingerencję Opatrzności, na cały okres jego władzy. Był wtedy strzępem człowieka, ale nie był obłąkany. Nie był wariatem. Nawet podczas ostatnich dni Berlina w jego zachowaniu nie znajdziemy niczego, co wskazywałoby na chorobę umysłową, obłęd. Być może trawiła go choroba Parkinsona – zeznania świadków relacjonujących jego zachowanie pozwalają na taki wniosek – ale bezpośrednich dowodów na to nie ma.
Jeżeli zachowywał sprawność umysłu, to jak wytłumaczyć, że w grudniu 1944 roku skierował ćwierćmilionowe wojsko na zachód zamiast na wschód? Czym można wyjaśnić ten rozkaz, jeżeli nie obłędem lub, co najmniej, utratą kontaktu z rzeczywistością?
A jednak za decyzją rozpoczęcia kontrofensywy w Ardenach kryje się logiczna i przebiegła gra. To konsekwencja tajnej wojny, którą Hitler rozpoczął bardzo wcześnie, w grudniu 1941 roku, i prowadził konsekwentnie do końca.
------------------------------------------------------------------------
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
------------------------------------------------------------------------