Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Taniec na krańcach tęczy - Ponadczasowe historie miłosne Barbary Cartland - ebook

Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Taniec na krańcach tęczy - Ponadczasowe historie miłosne Barbary Cartland - ebook

Lady Loretta Court żyje ze swoim ojcem, który po śmierci matki zaczął wykazywać bardzo dyktatorskie zapędy. Pewnego dnia oznajmia swojej pięknej córce, że znalazł dla niej kandydata na męża. Wybrankiem ma zostać syn jego przyjaciela markiz de Sauerdana. Według ojca jest on odpowiednim kandydatem, gdyż po śmierci swojego ojca odziedziczy piękny zamek w dolinie Loary, co przysporzy prestiżu ich rodzinie. Ponadto słynie za znakomitej stajni, a Loretta jest wielką miłośniczką koni. Córka nie ma jednak zamiaru wychodzić za mąż za kogoś kogo nie kocha. Tym bardziej za kogoś, kogo nie może zobaczyć przed ślubem. Zrozpaczona dziewczyna udaje się na przejażdżkę, na której spotyka zakochanego w w niej Chritsophera. Ten proponuje jej wspólna ucieczką. Loretta pomimo całej sympatii do przyjaciela, nie jest w nim zakochana i odmawia. Rodzi to w niej jednak pewien pomysł. Postanawia sama odwiedzić markiza, za którego ma zamiar wydać ją ojciec, zanim dojdzie do ożenku. Przy okazji w Paryżu odwiedzi swoją kuzynkę Ingrid, która była w podobnej sytuacji jak ona, a ta zapewne pomoże jej dostać się do markiza incognito. Co wydarzy się w Paryżu? Czy spisek Loretty dojdzie do skutku? Czy markiz okaże się odpowiednim kandydatem?

Kategoria: Romans
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-87-117-7015-3
Rozmiar pliku: 377 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

OD AUTORKI

W ostatnim dziesięcioleciu XIX wieku Paryż stał się kulturalną stolicą świata, centrum eleganckiego życia, rozrywki oraz geniuszu artystycznego.

Wzniesiona w 1889 roku paryska wieża Eiffla, najwyższa metalowa konstrukcja na świecie, symbolizowała stulecie wielkich dokonań.

W Paryżu rósł dobrobyt, rozwijała się burżuazja. Następowała również demokratyzacja, pomimo wielu niesprawiedliwości społecznych. Długi wojenne zostały spłacone zwycięskim Niemcom przed terminem, a potęga kolonialna Francji rosła szybko.

Tereny miasta, zniszczone pożarami i ostrzałem artyleryjskim, odbudowano, budowę opery ukończono i tylko nieliczne ślady świadczyły o przeżytym oblężeniu i wojnie domowej.

Dla wymagających amatorów rozrywki, nie istniało inne miejsce mogące równać się z Paryżem. Miasto od dawna słynęło z mody kobiecej olśniewającego stylu życia wyższych sfer, znakomitej kuchni i pięknej muzyki.

Należy też wspomnieć o atrakcyjnym „Moulin Rouge”, który otwarł swoje podwoje w 1889 roku. Wielkie, czerwone, drewniane skrzydła wiatraka zaczęły się kręcić nad wejściem. Przez następną dekadę lokal stał się mekką bywalców z wypchanymi portfelami.

Pisarze i artyści znaleźli w Paryżu pełną swobodę. Mogli tu żyć i tworzyć tak jak chcieli, w otoczeniu ludzi ceniących oryginalność.

Panowała wolność prasy, wolność wyrażania przekonań politycznych, wolność tworzenia wizji przyszłości.

To była nowa epoka, nie pozbawiona wielu problemów i trudności, ale pełna wdzięku, ożywienia i szczególnego kolorytu, co w połączeniu z obfitością rozrywki przydało jej miano _La Belle Époque._ROZDZIAŁ 1

ROK 1889

Lady Loretta Court zsiadła z konia i poklepała go po smukłej szyi.

– Dobrze się dzisiaj spisał – powiedziała do stajennego Bena, który czekał, by zabrać zwierzę do stajni.

– Lubi, jak pani go dosiada, milady – uśmiechnął się Ben.

Odwzajemniła uśmiech i weszła po schodach do dużego holu. Właśnie dotarła do górnego podestu, gdy z korytarza pośpiesznie wysunął się lokaj i podszedł do niej ze słowami:

– Jego Wysokość sobie rozmawiać z panią, milady. Prosił, aby zaraz po powrocie udała się pani do gabinetu.

Loretta westchnęła. Po dwugodzinnej przejażdżce chciała zdjąć strój do konnej jazdy i wziąć kąpiel. Skoro jednak ojciec życzył sobie ją widzieć, nie pozostawało jej nic innego, jak tylko usłuchać.

Zeszła z powrotem ze schodów, oddała lokajowi rękawice jeździeckie oraz małą szpicrutę, której zresztą nigdy nie używała, a potem zamaszystym ruchem pozbyła się toczka.

Poprawiając włosy, pośpieszyła szerokim korytarzem prowadzącym do gabinetu ojca. Zastanawiała się, czego mógł od niej chcieć. Zapewne chodzi mu o przejażdżkę bez asysty stajennego, czego nie pochwalał. Bez wątpienia zacznie się nad tym rozwodzić i trudno będzie uniknąć reprymendy.

Loretta była dumna z ojca, ale po śmierci matki odkryła w nim skłonności dyktatorskie. Poza tym – jak wielu starszych panów – rzadko słuchał tego, co inni mieli do powiedzenia. Piastując urząd namiestnika hrabstwa, miał dużo zajęć, które go absorbowały, ale nigdy nie szczędził czasu swojej jedynaczce.

Wyznawał bardzo ścisłe zasady, co wypada, a co nie. Loretta nie w pełni je podzielała, uważała nawet za nudne i nadto ograniczające.

Otworzyła drzwi gabinetu i niecierpliwie wkroczyła do środka. Jak zawsze, tak i teraz uderzyło ją piękno tego wnętrza. Doceniała je bardziej niż ojciec, który zachwycał się głównie rozwieszonymi na ścianach obrazami koni.

Książę, za młodu jeden z najprzystojniejszych mężczyzn w otoczeniu królowej Wiktorii, siedział przy biurku pisząc. Podniósł wzrok na córkę. Był wyraźnie w dobrym humorze. Przed nim piętrzył się stos papierów. Zatrudniał wprawdzie sekretarza, ale kierował się dewizą: „Jeżeli chcesz, aby coś było zrobione dobrze, zrób to osobiście” Dlatego wykonywał mnóstwo niepotrzebnej papierkowej roboty. Książę uśmiechnął się na widok Loretty i pomyślał, nie pierwszy zresztą raz, że to wielkie szczęście mieć tak piękną córkę. Nic dziwnego, skoro jej matka była bez wątpienia najpiękniejszą kobietą, jaką kiedykolwiek spotkał.

– Chciałeś mnie widzieć, papo?

– Owszem, Loretto. Mam ci coś ważnego do powiedzenia. Uznałem, że nie należało rozmawiać o tym wczoraj wieczorem. Byłem zmęczony po powrocie z wyścigów, no i chciałem, żebyś spała spokojnie.

W oczach Loretty pojawił się wyraz niepokoju:

– Cóż to takiego, o czym chcesz mi powiedzieć teraz, a czego nie mogłeś mi oznajmić wczoraj?

Książę podniósł się zza biurka i przeszedł przez pokój. Stanął naprzeciw wspaniałego rzeźbionego kominka, nad którym wisiał przepiękny obraz Sartoriuisa.

– Wczoraj w Epson – rozpoczął – spotkałem mojego starego przyjaciela, księcia de Sauerduna.

Ponieważ mówił wolno i z namaszczeniem, Loretta domyśliła się, że bez względu na to, co ojciec ma do powiedzenia, potrwa to dłuższy czas. Usiadła więc w fotelu.

Często słuchała opowieści ojca o księciu. Wiedziała, że choć różniła ich narodowość, obaj starsi panowie związani byli szczególną więzią – wystawiali konie na wyścigach zarówno we Francji, jak i w Anglii oraz często z sobą rywalizowali.

– Czy pokonałeś wczoraj wierzchowca księcia? – zapytała Loretta.

– W rzeczy samej, Minotaur przyszedł pół długości przed koniem Sauerduna! – z satysfakcją stwierdził ojciec.

– Jestem rada, papo. Musisz być bardzo zadowolony.

– Po wyścigu – kontynuował ojciec, gdy umilkła – Sauerdun i ja poszliśmy na drinka i wtedy on złożył propozycję, jaka mi wcześniej nie przyszła do głowy, ale którą uznałem za niezwykle satysfakcjonującą.

– Cóż to takiego, papo?

Pomyślała, że ojciec wolno zmierza do sedna sprawy, i zastanawiała się, kiedy wreszcie będzie mogła pójść do siebie na górę.

– Zastanawiam się już od dłuższego czasu, Loretto – odpowiedział książę – kogo powinnaś poślubić. Propozycja księcia, że mógłby to być jego syn, wydaje mi się zadowalającym rozwiązaniem.

Loretta zesztywniała.

– Co ty mówisz, papo? – zapytała. – Nie wiem, o czym mówisz!

– Mówię, moja droga, o twoim małżeństwie: że z zadowoleniem wydam cię za markiza de Sauerduna, który po śmierci swego ojca odziedziczy wspaniały zamek w dolinie Loary oraz spore posiadłości w Normandii, skąd pochodzi ich ród.

– Ależ papo! – wykrzyknęła Loretta – nie mówisz poważnie! Jak możesz aranżować moje małżeństwo z mężczyzną, którego nigdy nie widziałam na oczy? I obiecałeś mi przecież, że spędzę sezon w Londynie...

– Wiem, wiem – odparł książę dość zdawkowo. – Szczerze mówiąc, moja miła, to zbyt dobra okazja, by ją stracić.

Loretta spuściła głowę i pochyliła ramiona. Była smukłą, niezbyt wysoką dziewczyną i choć ojciec zdawał się nad nią górować, spoglądała na niego hardo.

– Papo, cokolwiek powiesz, nie mam zamiaru wychodzić za mąż za kogoś, kogo nie kocham!

– Kochać... – mruknął książę. – Miłość przyjdzie po ślubie. Twoim obowiązkiem, jako mojej jedynej córki, jest małżeństwo z kimś odpowiednim. Z człowiekiem z właściwą pozycją, którego ja ci wybiorę.

– Ależ papo, to ja go będę musiała poślubić a nie ty!

– Wiem o tym – odpowiedział ze złością. – Jeśli jednak uważasz, że pozwolę ci wyjść za jakiegoś chłystka, któremu zawróci w głowie twoja pozycja społeczna lub nadzieja, że jako jedyna spadkobierczyni odziedziczysz wielki majątek, to jesteś w błędzie.

– Ależ papo, jedynymi mężczyznami, których w ogóle znam, są mieszkańcy naszego hrabstwa. A przez to, że zmarła mama, nie bywałam na tańcach ani na balach, ani w innych miejscach, gdzie mogłabym spotkać przyszłego męża.

– Nawet gdybyś codziennie bywała na balach – odpowiedział książę – nie spotkałabyś nikogo bardziej odpowiedniego niż markiz de Sauerdun.

– Może to właściwy kandydat, patrząc z towarzyskiego punktu widzenia – powiedziała Loretta – ale skąd mogę wiedzieć, czy będę z nim szczęśliwa, skoro nawet go nie widziałam?

– Poznasz go! Oczywiście, że go poznasz! – odpowiedział książę. – Powiedziałem Sauerdunowi, aby sprowadził swojego syna do Madrescourt przed gonitwą królewską w Ascot. Uznał to za dobry pomysł i twoje zaręczyny mogą zostać ogłoszone przed końcem sezonu.

– Ależ papo, ty wszystko sam organizujesz! Nie dajesz mi nawet szansy, bym zdecydowała osobiście, czy chcę wyjść za markiza, czy też go nie zaakceptuję i odmówię wszelkich dalszych kontaktów.

– Odmówię? Co rozumiesz przez „odmówiꔑ? – zapytał książę. – Nigdy nie słyszałem podobnych bzdur. We Francji, o czym dobrze wiesz, małżeństwa się planuje. Książę Sauerdun ma rację, że jego syn nie powinien popełnić pomyłki po raz drugi.

– Po raz drugi! – wykrzyknęła Loretta. – Co przez to rozumiesz?

– Markiz ożenił się bardzo młodo – odpowiedział jej ojciec – bo, jak mówi Sauerdun, związał się z młodą dziewczyną, którą spotkał w Paryżu. Przerwał na chwilę, po czym ciągnął dalej. – Pochodziła z dobrej rodziny i nie było powodów, dla których książę miałby się nie zgodzić na ślub. Doszło do małżeństwa, które okazało się katastrofą. Młodzi nie dobrali się, nie było też widoków na potomka, i wtedy, szczęśliwie dla markiza, ta kobieta została ranna w wypadku i zmarła. – Książę przerwał, ale nim córka zdążyła się odezwać, dodał: – Tym razem Sauerdun nie ryzykuje. Wybrał synowi kandydatkę na żonę z równą dbałością, jaką otacza swoje konie.

– Konie! – Loretta rozpłakała się, ale książę kontynuował, jak gdyby nic się nie stało.

– Słysząc o twojej urodzie i wiedząc, że jesteś moją córką, nalega, aby małżeństwo doszło do skutku tak rychło, jak to możliwe, zaraz gdy tylko się poznacie i zaręczycie.

– Nie zrobię tego, papo! Zdaję sobie sprawę, że nie pozostawiasz mi wyboru. Zanim bowiem markiz tu przyjedzie, ty rozpowiesz wśród znajomych, w jakim celu go zaprosiłeś. – Podniosła głos: – I skoro raz już powiesz, że mamy się pobrać, nie będę mogła mu odmówić, jeśli w ogóle złoży mi taką propozycję!

Kiedy Loretta kończyła mówić, książę dostał jednego z napadów wściekłości, tak dobrze znanych wszystkim domownikom, a że był mężczyzną potężnym i groźnym w swym gniewie, Loretta stawała się coraz bledsza, w miarę jak wyładowywał na niej swą złość.

Wyzywał ją od niewdzięcznic, pozbawionych szacunku, samolubnych i nieczułych. Powiedział, że celowo wyprowadziła go z równowagi, gdyż dobrze wie, jak bardzo czuje się samotny i nieszczęśliwy po śmierci jej matki. Zarzucił jej brak serca, co spowodowało, że pomimo wszelkich starań, jakie czyniła, by nie dać się zdenerwować, łzy napłynęły jej do oczu. W końcu, kiedy usiłowała coś powiedzieć, przerwał jej.

– Wyjdziesz za mąż za Sauerduna, nawet gdybym miał zaciągnąć cię do ołtarza siłą! Nie będę słuchał żadnych bredni o miłości i że to ty wiesz lepiej ode mnie, co jest dla ciebie dobre! Będziesz mi posłuszna, Loretto. Słyszysz? Będziesz mi posłuszna. I to jest moje ostatnie słowo w tej sprawie!

Krzyczał dopóty, dopóki Loretta nie uznała, że dłużej tego nie zniesie. Popłakując odwróciła się i wybiegła z pokoju. Łzy płynęły jej po policzkach, kiedy biegła przez hol i wspinała się po schodach do sypialni. Zatrzasnęła za sobą drzwi, zdjęła żakiet, siadła na łóżku i zasłoniła twarz rękami.

– Co ja teraz zrobię? O Boże, co ja pocznę?

Od kiedy na tyle wydoroślała, by czytać historie o miłości, najpierw Romea i Julię, a potem wiele klasycznych romansów, serce biło jej szybciej, gdy myślała o przyszłości, kiedy sama odnajdzie miłość.

Była przekonana, że pewnego dnia spotka mężczyznę swoich marzeń. Gdy stawała się starsza, widziała go coraz wyraziściej i choć nie miał twarzy, niemal czuła przy sobie jego obecność. Ich myśli spotykały się, aż pewnego dnia on przybrałby postać realnego człowieka. I żyliby długo i szczęśliwie.

Były to dziecięce rojenia, ale w miarę upływu lat stawały się częścią jej życia. Żaden dzień ani noc nie mijały bez rozmyślań o miłości czy też bez marzeń o jej miłości. Jej wyśniony mężczyzna był z nią zawsze, czy to podczas wspinaczek w Himalajach, czy też płynąc po Amazonce, lądując na bezludnej wyspie, ścigany przez bandytów, goniony przez plemię Arabów. Zawsze ją ratował z opresji i wiedziała, że nigdy nie musi się bać, ponieważ on z nią jest.

Myślała skrycie, że kiedy po skończonej żałobie pojedzie do Londynu, jej mężczyzna ze snów już będzie tam na nią czekał.

Może na którymś z tych wielkich balów wydawanych przez znane damy, przyjaciółki jej ojca? A może na balu wydanym specjalnie dla niej w ich własnej rezydencji przy Park Lane?

Najromantyczniej byłoby spotkać go w pałacu Buckingham, w sali tronowej, kiedy z trzema białym piórami we włosach – oznaką książąt Walii – będzie składała dworski ukłon przed Jej Wysokością królową Wiktorią albo przed piękną księżniczką Walii.

Już wcześniej ustalono, że Madrescourt House przy Park Lane będzie otwarty na przyjęcie Loretty, jej ojca oraz ciotki, hrabiny Bredon, która miała pełnić rolę opiekunki i przyzwoitki podczas pobytu w Londynie. Hrabina posłała na wieś po Lorettę, by wybrać dla niej kilka eleganckich sukni, w których panna miała zadebiutować w wielkim świecie.

Wszystkie kreacje pochodziły z najdroższych pracowni modnych krawców damskich z Bond Street. Loretta przyznając wprawdzie, że suknie są odpowiednie do roli, jaką miała odegrać w Londynie, uważała, że pozbawione były wszelkiej indywidualności. Ponieważ ojciec był dla niej niezwykłe hojny, postanowiła, że po przyjeździe do Londynu poszuka kilku innych kreacji, które odzwierciedlałyby jej własny gust, nie zaś konwencjonalny smak ciotki.

Wiedziała już, choć ojciec nie powiedział tego wprost, że jej pobyt w Londynie pozbawiony był teraz sensu, no może z wyjątkiem wizyty w pałacu Buckingham. Wszystko bowiem będzie się koncentrowało na przyjeździe księcia de Sauerduna i jego syna, markiza, co nastąpi prawdopodobnie pod koniec maja lub na początku czerwca.

„Zostanę pozbawiona szansy spotkania kogokolwiek innego, szczególnie po tym, co powiedziałam papie” – pomyślała Loretta.

Przez to, że była tak blisko związana z ojcem, potrafiła przewidzieć jego rozumowanie. Nie miała złudzeń, że znajdzie każdą wymówkę, by nie zabierać jej do Londynu, i będzie nalegał, żeby skupić się na przygotowaniach do przyjęcia przyszłego zięcia – by tak rzec – po królewsku.

– To jest niesprawiedliwe... Bardzo niesprawiedliwe! – powiedziała do siebie i poczuła się jak w pułapce, z której nie było wyjścia.

Zacięła się jednak w sobie i postanowiła, że nie pozwoli zmusić się do małżeństwa bez miłości, które, była pewna, stałoby się katastrofą nie tylko dla niej, ale i dla drugiej strony. Musiała znaleźć jakiś sposób, by do tego nie dopuścić.

Nie będzie to łatwe. Dobrze zdawała sobie z tego sprawę. Wiedziała, jaki stawał się jej ojciec, kiedy już podjął decyzję. Zdrowy rozsądek podpowiadał jej, że z rodzicielskiego punktu widzenia pomysł wydania jej za syna księcia de Sauerduna był całkiem mądry.

Oczywiście markiz stanowił tak zwaną dobrą partię i wątpliwe, czy znalazłby się w całej Anglii jakiś młody mężczyzna mogący się z nim równać pozycją lub bogactwem.

Loretta słyszała już dawniej, że Sauerdunowie słynęli z fortuny na całym świecie. Nie słuchała zbyt uważnie, gdy ojciec opowiadał o ich obrazach, choć z tego, co zrozumiała, kolekcja ta konkurowała ze zbiorami Luwru i Galerii Narodowej.

Na niej największe wrażenie wywarły konie księcia. Stajnia była obszerniejsza i wspanialsza nie tylko od stajni jej ojca, ale – być może – od wszystkich stajni angielskich.

Rozumiała, że wygrana Minotaura, najlepszego konia wyścigowego jej ojca, z koniem Sauerduna, wprawiła księcia w tak dobry nastrój, że gotów był przystać na każdą propozycję.

Powinien jednak zastanowić go fakt, że książę de Sauerdun musiał mieć szczególne powody, żeby aranżować małżeństwo syna w takim pośpiechu. Zgodnie ze zwyczajem, należało raczej zaprosić kandydatkę na synową oraz jej ojca do Francji.

„Jest taki sam jak papa – pomyślała Loretta – który chce decydować w pośpiechu i nalegać, żebym wyszła za mąż za Francuza, którego nigdy wcześniej nie widziałam. I to tylko dlatego, że lubi jego ojca i gustują w tym samym sporcie”

Wiedziała jednak, że ojciec mówił prawdę – we Francji małżeństwa zawsze były aranżowane przez rodziców i takie same zwyczaje panowały w rodzinach arystokratycznych.

– Cokolwiek inni sądzą, ja będę wyjątkiem! – czupurnie oświadczyła Loretta swemu odbiciu w lustrze.

Wiedziała, że będzie to bardzo, ale to bardzo trudne, że musi wykazać się niezwykłym sprytem. Ojciec zawsze był uparty, kiedy chodziło o stawianie na swoim, a ona odziedziczyła po nim tę cechę.

Przebrawszy się, zeszła do jadalni, blada i przygnębiona. Miała nadzieję, że ojciec poczuje się winny zauważywszy jej milczenie i spuszczone oczy, że zda sobie sprawę, jak bardzo jest strapiona. Tymczasem książę był w wyśmienitym humorze z powodu planowanego mariażu i wyglądało na to, że wcale nie zauważył reakcji córki. Sądził zapewne, że po awanturze nie będzie mu się dłużej opierać.

Byli sami, ponieważ kuzynka – która mieszkała z nimi od kilku miesięcy, dotrzymując towarzystwa Loretcie, szczególnie wtedy, gdy ojciec bywał na wyścigach – przeziębiła się.

Z początku książę szczegółowo opowiadał o wczorajszych wyścigach, podczas których jego konie pokonały wiele wyróżniających się koni, w tym wierzchowce księcia de Sauerduna.

– Pojutrze – powiedział – wyjeżdżam do Newmarket i mam nadzieje, że odniosę tam taki sam sukces jak wczoraj.

Loretta nie odpowiedziała, więc książę dodał rozdrażniony:

– Na Boga, dziecko, przestań zachowywać się tak, jak gdybyś zgubiła pół korony i znalazła trzypensową monetę! Większość dziewcząt skakałaby pod niebo ze szczęścia na myśl o tak wspaniałym małżeństwie, i to na samym progu dojrzałości, podczas twego pierwszego sezonu.

– Ale ja nie mam sezonu, papo! – powiedziała płaczliwie Loretta.

Książę zastanowił się nad tym przez chwilę. Potem rzekł:

To niestety koniec bezpłatnego fragmentu. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: